Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem instruktorem nauki jazdy. Niektórym kursantom nauka przychodzi łatwo, inni mają mniejsze,…

Jestem instruktorem nauki jazdy.

Niektórym kursantom nauka przychodzi łatwo, inni mają mniejsze, bądź większe problemy, a czasem zdarzają się jednostki "wybitne inaczej" - i właśnie o takiej będzie kolejna historia.

Tym razem, żeby nie było, że tylko na kobiety narzekam, chłopak - student geodezji. Sympatyczny, poukładany, pilny - trochę taki typ kujona.

Wyjątkowo oblatany w przepisach - pamiętający nawet numery znaków drogowych... Za to kompletnie nie potrafiący przełożyć tego na sytuacje na drodze. Na testach wszystkie "krzyżówki" rozwiązywał w sekundy, za to na drodze:

Ja - Widzisz to skrzyżowanie przed nami? (za jakieś 200 metrów)
K(ursant) - Tak. (175m)
- Jaki znak tam stoi? (150m)
- A7. (czyli ustąp pierwszeństwa - pisałem już, że się chłopak numerów znaków nauczył?) (125 m)
- A widzisz samochód na tej drodze z pierwszeństwem? (50 m)
- Widzę. (40 m)
- To kto powinien przejechać pierwszy - my, czy on? (20 m)
- No pewnie że on. (10 m)
- No IIII? (4 metry) - I w tym momencie musiałem dać po hamulcach i z piskiem opon zatrzymujemy się prawie że na jezdni drogi poprzecznej...
- Ale czemu hamujesz? - zapytuje kursant wielce zdziwiony...

nauka jazdy

by WrednyInstruktor
Dodaj nowy komentarz
Udostępnij