Piekielność niezamierzona, ale jednak.
Pracowałem niegdyś w telewizji, w dziale zajmującym się scenariuszami. Gdy zacząłem tam pracować, dostałem biurko w pokoju dla sześciu osób, z czego, po moim pojawieniu się, cztery były wciąż puste. Dwie osoby, które w tym pokoju już pracowały, zajmowały się głównie ramówką, ale, nazwijmy go Paweł, miał również za zadanie sprawować kontrolę jakości tłumaczeń dla lektorów. Wiązało się to z kontaktami telefonicznymi z tłumaczami list dialogowych do wszelkiej maści zagranicznych filmów i seriali. Niby nic wielkiego, ale...
Powoli ogarniam nowe obowiązki, skupiam się na swojej robocie, gdy nagle słyszę Pawła rozmawiającego przez telefon. Normalnie nie zwraca się uwagi na cudze rozmowy, trudno jednak ich nie usłyszeć gdy wyglądają one mniej więcej tak:
- Zero osiem, dwadzieścia sześć – fiucie. Jedenaście, trzydzieści osiem – nie pie*dol. Dwadzieścia dwa, zero trzy – przy*ebię ci...
I tak, beznamiętnym głosem przez dobrych parę minut. Za pierwszym razem przeżyłem szok.
Oczywiście, łatwo się domyślić, że była to tylko korekta dialogów do filmu, który ma być emitowany przed godziną 23.00. Z czasem się przyzwyczaiłem. W naszym pokoju jednak, z racji kilku wolnych biurek, pojawiały się różne osoby zaproszone z zewnątrz (gdy wszystkie sale konferencyjne były zajęte). Min tych nieświadomych gości nigdy nie zapomnę, zwłaszcza tych, którzy właśnie wchodzili do pokoju w trakcie litanii naszego Pawła.
Taka praca
Tak z ciekawości: pokój był dla sześciu osób, po Twoim pojawieniu się zostały cztery wolne. A piszesz że wcześniej pracowały dwie osoby. Nie spina się.
Odpowiedz@sixton: Też się zastanawiałam, ale doliczyłam się ;). Wydaje mi się, że cztery wolne biurka były w momencie pojawienia się - zanim któreś wybrał. Jak wybrał zostały trzy wolne biurka. Tak mi się wydaje ;)
Odpowiedz@SunAmelia: To chyba jedyne logiczne rozwiązanie. Aczkolwiek tekst został tak sformułowany, że nie daje pełnej jasności. Co więcej, zdaje się sugerować coś innego: "Gdy zacząłem tam pracować, dostałem biurko w pokoju dla sześciu osób, z czego, po moim pojawieniu się, cztery były wciąż puste. Dwie osoby, które w tym pokoju już pracowały (...)"
OdpowiedzNie rozumiem piekielnosci :/
Odpowiedz@dzasdusia: Chciał się tylko pochwalić, że w telewizji pracował. :-)
OdpowiedzI co, Paweł korygował tylko bluzgi? Bo mi tak z Twojego opisu wychodzi.
Odpowiedz@Litterka: Nie. Gdybym pisał o wszystkich jego obowiązkach...
OdpowiedzI gdzie tu piekielność? Wykonywał swoją pracę, a że w tłumaczeniu występowały przekleństwa, to nie było zależne od niego.
OdpowiedzW tych nowych filmach, to albo klną tylko, albo memłają niewyraźnie, tak, że nie sposób dosłyszeć, albo ciemno przez pół filmu i nic nie widać. Po kiego takie filmy robić? I nie mam stu lat jeszcze, ledwo dzieści.
Odpowiedz