Historia miała miejsce pół roku temu w centrum Krakowa.
Pracuję obecnie w miejscu gdzie organizowane są różne posiedzenia, rady lub szkolenia. Zdarza się, że takie szkolenie trwa 2 dni po 8 godzin. W tym czasie jest zapewniony catering. Bardzo często zdarza się, że zostaje mnóstwo jedzenia, które trzeba albo wyrzucić albo po prostu wziąć do domu - właśnie tak zdarzyło się w tym dniu. Wszystko pięknie spakowane do osobnych pudełeczek, zupa w słoiku i wio na autobus. Godzina 14, więc osób na przystanku dużo, tym bardziej że blisko miasteczko studenckie i uniwersytet.
Stoję sobie spokojnie, gdy nagle podchodzi do mnie mężczyzna w wieku około 50 lat, widać że biedny, ale na pewno nie pijany. I pyta się mnie po cichu czy nie mam kilku złotych na jedzenie, bo on bezdomny. Ja już radosna, że mogę komuś pomóc i z wielkim bananem na ryju odpowiadam, że właśnie tak się składa, że mam przy sobie jedzenie.[Bezdomny] opuszcza wzrok i do mnie rzecze:
[B]: Msbdjsakjdhfhdfd.
[J]: Przepraszam, ale mógłby Pan powtórzyć, bo nie słyszałam.
[B]: A co Pani ma?
[J]: (lekki zonk, ale myślę, że może uczulony czy coś) Zupę krem z pomidorów, makaron ze szpinakiem oraz rybę
[B]: A to nie...
I poszedł sobie kilka osób dalej, ze spojrzeniem jak kot z Shreka, pytając czy nie pomogą biednemu bezdomnemu...
komunikacja_miejska
No wstytu nie masz takie cos bezdomnemu proponować ?jakoś goloneczke czy schabowego to tak hehe makaron ze szpinakiem, mniam
Odpowiedz@Mavra: Jeszcze lepszy łosoś ze szpinakiem :-) Takie zraziki czy roladki nadziewane szpinakiem. Mniam...
Odpowiedz@tvh: Jadłam i też lubie ale jednak makaronik najbardziej mi smakuje.No ewentualnie jeszcze zupka krem.
OdpowiedzA może uczulony jest?
OdpowiedzTy jesteś uczulony chyba na świat, tzn. aspołeczny
Odpowiedz@Rak77: tak, na prace
OdpowiedzPamiętam, jak dałam takiemu biednemu, co chciał "złotówkę na jedzenie", bułkę i paczkę parówek. Działo się to przed wejściem do supermarketu. Dałam, weszłam, ale akurat wyciągnęłam z kieszeni jakieś śmieci, więc wróciłam na zewnątrz, żeby od razu wyrzucić je do kosza, i co widzę? Pan biedny moją reklamówkę z całą zawartością też właśnie wyrzucał... Spojrzał na mnie i uciekł. Już wolę, kiedy mówią "pani kochana, złotóweczka do piwka". Dam zawsze.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2015 o 13:46
@dzasdusia: Ja też dokładam się do piwka czy winka, podkreślając, że mówi szczerą prawdę! I polecam to uwydatnić. Szczera prawda lepsza od słodkiego kłamstwa.
OdpowiedzJak z moimi pasztetami, zerknął taki w siatkę, którą mu dalam i mruknął: wrrrr, pasztet.
Odpowiedzmsbdjsakjdhfhdfd to chyba w "żulowym" pieniądze na alkohol...
OdpowiedzBył to normalny człowiek (przynajmniej taki sie wydawał, a widuje wielu żuli) a to co mówił pod nosem- wyglądało, ze mocno sie zmieszał, ze jak to nie pieniądze tylko jakies jedzenie ;)
OdpowiedzPamiętam u mnie w klasie, w 6 klasie podstawówki, kolega nie miał śniadania. Dobra dziewczyna w głebi byłam, więc chciałam się podzielić. Chciałam dać mu moją (jedyną) kanapkę, a sobie kupić kanapkę w sklepiku (chciałabym nadmienić, że moja mama robiła pyszne kanapki i jak ktoś ode mnoe wziął to nie żałował.Osobiście wolałam zjeść "moją" niż ze sklepiku, ale uznałam że tdzeba się dzielić). Chłopak mnie wyśmiał, że on nie będzie jadł jakiś tam kanapek ode mnie, i że jeśli chcę pomóc to nie powinnam dawać mu głupich bułek a kupuć w skepiku drożdżówkę. Powiedziałam że nie. Później byłam uważana za skąpiradło bo się nie podzieliłam. Tacy się już rodzą. Niestety.
Odpowiedz@pokrzywdzona: Jakoś nick pasuje do historii. w podstawówce to jeszcze da się jakoś wytłumaczyć, bo dzieciak, bo od dziewczyny nie weźmie, bo to, bo tamto. Ale jak dorosły facet się tak zachowuje to chyba jest coś nie halo.
OdpowiedzZbyt wykwintne menu jak dla tego Pana :)
OdpowiedzJa pamietam jak (jeszcze jako studentka) spotkalam pana, ktory tez prosil o 1 zl na jedzenie. A ze obok byl sklep to mowie, Pan wejdzie ze mna i sobie cos wybierze. A on do mnie "Nie, ja nie bede wchodzil. Ale Pani mi kupi tak z pol kilo kielbasy slaskiej, musztarde i cos do picia.. hehe". Ja do goscia, ze co najwyzej mu moge kupic jakis jogurt i drozdzowke (czyli to, co kupowalam zwykle sobie jak bylam glodna). A ten, ze jestem s**a i k***a i zebym s*******ala bo drozdzowke to on sobie sam moze kupic
OdpowiedzA mi przyszło jeszcze jedno do głowy - może nie miał gdzie tego podgrzać, ugotować do końca? Kiedyś jeden bezdomny pan poprosił mnie o jedzenie - poszłam i kupiłam jakiś chleb, kiełbasę [myśliwską, na osłodę życia ;)] i właśnie trochę takich drobiazgów jak makaron... Pan cały czerwony ze wstydu przepraszał mnie, że tych makaronów nie weźmie, ale "nie miałby co z tym zrobić, a wyrzucić żal". Od tamtej pory najpierw pytam się czy mają jakikolwiek dostęp do kuchenki/czegokolwiek.
Odpowiedz@bonsai: wszystko było jeszcze gorące o czym Pan został poinformowany :) po za tym jak jest sie na prawdę głodnym to letnia zupę tez sie zje.
Odpowiedz@nie_idealna_mama: Jak się jest głodnym to się zje zsiadłą zupę i surowy makaron.
Odpowiedz@Gorn221: Dokładnie :)
OdpowiedzSkarbówka lubi to ;)
OdpowiedzJak mnie zagadują ludzie o parę złotych na jedzenie to mówię że możemy wejść do sklepu, to opłacę zakupy. Jednak jak mówią że wolą pieniądze to mówię że nie mam i idę dalej.
OdpowiedzKto zabroni biednemu bogato żyć?
Odpowiedz