Centrum handlowe, w którym mieści się sklep, w którym pracuję, ma swój fanpage. Pojawił się na nim niedawno taki wpis:
„Zanim zacznie się krzyczeć na upośledzone dzieci (w tym wypadku autystę), myśląc, że coś kradną, bo chętnie wszystkiego dotykają, wypadałoby najpierw normalnym tonem zapytać matkę (w tym wypadku mnie) a nie od razu w grubiański i ignorancki sposób reagować. Moje dziecko jest teraz bardzo smutne i ja również jestem smutna i wściekła. Zdarzyło się dziś w sklepie z owocami...”
(Tekst tłumaczony z niemieckiego w sposób możliwie wierny, pewnie dlatego też niekoniecznie piękny).
No i teraz co można sobie pomyśleć po przeczytaniu takiego wpisu? Mi pewnie stanęłaby przed oczami sytuacja, w której matka z małym dzieckiem robi zakupy w warzywniaku, wybiera towar, a w tym czasie jej dziecko ogląda owoce i warzywa i z zainteresowaniem czegoś dotyka. Na to sprzedawczyni, gburowata i nieuprzejma baba krzykiem zakazuje dotykania towaru.
Tyle, jeśli chodzi o moją ewentualną wizję.
A co stało się naprawdę?
(Najpierw jednak krótkie wyjaśnienie: jedna strona sklepu jest całkowicie otwarta na pasaż, na noc zamyka się ją wielkimi, przesuwanymi szybami. Pewnie większość z was wie, jak to wygląda. Dodatkowo, tuż przy wejściu, stoi wózek, na którym ustawione są skrzynki z truskawkami – taka apetycznie wyglądająca zachęta, widoczna z daleka. Z jednej strony fajna przynęta na klienta, z drugiej utrapienie, wymagające dodatkowej uwagi).
Koleżanka była akurat w sklepie sama. Jako że nie było chwilowo klientów, zajmowała się czymś innym, niż obsługą i jej uwaga skupiona była przez minutę nie na całym sklepie, a na jednym jego kącie. W pewnym momencie skierowała jednak wzrok w stronę wejścia i zobaczyła, jak jakiś dzieciak, z postury wnosząc, nastolatek, przechodząc przez pasaż, sięga „w locie” bezczelnie do opakowania z truskawkami. Widząc to, Uschi krzyknęła odruchowo „Ej!”. Dzieciak nie spojrzał nawet w jej stronę, po prostu poszedł sobie dalej. Uschi zaś wróciła do poprzedniego zajęcia. I pewnie na tym mogłoby się skończyć...
Jakieś trzy, góra pięć minut po przejściu chłopaka, wpada do sklepu kobieta i dość obcesowo pyta Uschi:
- Kto tu krzyczał „Ej!”?
- Ja, a dlaczego?
- Mój syn jest chory na autyzm i on musi wszystkiego dotykać! To wcale nie znaczy, że chce coś ukraść!
- Proszę pani, do moich obowiązków należy dbanie o towar i jeśli widzę, że ktoś w taki a nie inny sposób sięga po truskawki, to muszę reagować. No i też nie wiedziałam, że pani syn jest chory, bo i skąd? Nie widać tego po nim.
- Rozumiem...
I poszła sobie.
A jeszcze tego samego dnia pojawił się wspomniany wyżej wpis, a niedługo po nim mój szef został "poproszony" o zajęcie stanowiska w tej "jakże nieprzyjemnej sprawie".
I czy tylko ja mam wrażenie, że nagle z igły zrobiły się spore widły?
Oczywiście babka zachowała się bardzo niefajnie, ale pomijając już sens Twojej historii, nie wiem do czego pijesz na samym końcu. Historia na głównej do której podałaś linka była opublikowana ponad dzień wcześniej niż ta Twoja, więc...?
Odpowiedz@truskawkowa82: Hmm. Do niczego nie piję, po prostu jak weszłam na główną, to zobaczyłam historię też o chorym dziecku i matce, która odpowiedzialność za nie zrzuca na innych. Sporo użytkowników pisze: "Historia taka a taka przypomniała mi...". A mi się nie przypomniało, moja opowieść była niezależna od tej na głównej i wyraziłam zdziwienie takim przypadkiem. Ale Twój komentarz uświadamia mi teraz, że chyba niewystarczająco jasno się wyraziłam. Nic to, dopisek usuwam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2015 o 18:41
Inna sprawa, że jak się ma dziecko autystyczne i ma się świadomość, jak się zachowuje, to nie zostawia się go samemu. BO jak zacznie dotykać np. czyjąś żonę, to ktoś może być już mniej wyrozumiały i zanim mamusia doleci, to z dziecka nie będzie co zbierać.
Odpowiedz@Ara: Żona żoną, nawet za wkładanie ręki w cudze żarcie oberwać można. A w sumie to to właśnie zrobił.
OdpowiedzJak się wie, że ktoś jest chory na coś co nie pozwala mu funkcjonować samodzielnie, to się go nie puszcza samodzielnie. I tak powinien odpowiedzieć szef na pytania klientki. Nie wiem czemu ona chorobę traktuje jak powód do ulgowego traktowania. Właśnie powinna od dziecka wymagac więcej bo ma więcej do nauczenia i wychowania niż zdrowe dzieci żeby móc funkcjonowac w społeczeństwie.
Odpowiedz@asmok: A skąd wiesz, że nie może funkcjonować samodzielnie? Aż tyle wiesz z tak krótkiego opisu? Czy może sam fakt autyzmu wszystko Ci już uświadomił? I dlaczego to on ma się do nas dostosować i do 'naszych' zasad? Czemu ma się nauczyć? Widzisz, oceniasz chociaż tak naprawdę nie wiesz nic. Nie wiesz nawet jak dziecko jest wychowane. Sytuacja jest tutaj przesadzona, a matka przerważliwiona, ale czy Ty byś nie był na jej miejscu? Możliwe, że dziecko jest już na tyle samodzielne, że samo chciało owoce wybrać, ale zostało 'spłoszone'. Nie, to nie jest wina ekspedientki. Ale nie trzeba od razu patrzeć na to dziecko jak na gorsze i jakoby miało nagle non stop oglądać się za siebie bo może robi coś źle co 'normalnym' ludziom przeszkadza lub nie przyszłoby do głowy. Więcej zrozumienia i tyle. I wcale nie mówię, że trzeba pozwalać na wszystko bo to zdecydowanie dobrze się nie kończy. Po prostu nic się nie dzieje bez przyczyny. Chciałam też zaznaczyć, że nie wiemy przez ile poważniejszych sytuacji matka musiała przejść aż do dnia w któym wydarzyła się ta historia...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2015 o 22:03
@anonimek no a skąd niby pracownica miała wiedzieć, że to dziecko autystyczne?? Statystycznie przecież mniej ich jest niz dzieci "zdrowych", więc zareagowała w logiczny sposób. Wydaje mi się też że nie przemyślałes swego argumentu "a czemu to on się ma dostosować". Nie mówimy tu o poglądach czy gustach, które faktycznie trudno byłoby dostosowywac do gustów większości, ale o zasadach życia w społeczeństwie. Jeśli dajmy na to małe dziecko zniszczy mi coś ważnego (mnóstwo było takich historii na tym portalu), to też będę wściekła... na jego opiekunów, że nie dopilnowali. Tak samo tutaj, proste.
Odpowiedz@anonimek94: każdy musi dostosować się do społeczeństwa, w którym żyje. Każdy. Jak się nie podoba, to warto sobie przypomnieć, że to zasady społeczne (prawo i zwyczaj) nie pozwalają kogoś obić lub zabić za to, że przeszkadza... A dzieciak który nie może znieść zwykłego "ej" gdy łamie normy nie jest zdolny do samodzielnego życia. Tak, ten krótki opis wystarcza, by to ocenić. Czy nie jest zdolny przez chorobę, czy przez matki podejście do choroby, to inna bajka.
Odpowiedz@katzschen: Ale ja nie mówię o innych historiach na tym portalu. Ani nawet do końca o tej - mówię bardziej o komentarzy, Przemyślałam argument, ponieważ widziałam wiele sytuacji kiedy ludzie mówią 'bo on MUSI się tak zachowywać'. A dlaczego akurat tak? Skąd wiesz, że tak jest lepiej? Mówię tutaj o absurdalnychc pomysłach. Naprawdę często my powinniśmy się uczyć od osób z autyzmem bo mają rację. Wystarczy inaczej na to spojrzeć. Czy tak bardzo przeszkadzało, że popatrzył na owoce? @bloodcarver - ale przecież społeczeństwo samo nie wie jakie są zasady w nim panujące. Nikt nie mówi o zabijaniu czy biciu, bo te zasady są ogólnie znane i wszyscy o nich wiedzą. Jednak, w jednym miejscu oglądanie owoców jest uznawane za zły zwyczaj a w drugim za dobry. I to zależy od człowieka, nie jest to żadna pisana zasada. I takich przykładów jest więcej i właśnie dlatego wiele osób się w tym świecie gubi. Zasady nie są klarowne i nie da się ich wytłumaczyć. Ludzie zawsze będąniezadowoleni, ktoś zawsze zrobił coś źle. Jak ktoś się ma do tego dostosować? Ty nie wiesz czy to 'ej' było zwykłe. Poza tym, specjalnie przeczytałam historię jeszcze raz i jest jak byk napisane 'zwyczajnie sobie odszedł'. To jak nie może tego znieść? Może nie umie na nie odpowiedzieć, nie wie co zrobić, jak się wytłumaczyć - co jest normalne biorąc pod uwagę, że wiele osób z autyzmem ma problemy z mową (ale nie zawsze są niemowami) ale czy to oznacza że muszą mieć opiekę 24h? I jeszcze raz przypomnę, chłopak nikogo nie uderzył ani nie zabił. Mówimy o tych zasach w społeczeństwie z których wynikają wojny, ponieważ każde społeczeństwo jest inne. Ty mi podasz 10 przykładowych zasad a ja 6 z nich zneguję i powiem - ale przecież to jest wredne, powinno się robić tak i tak! Ja się w tym świecie gubię, a co dopiero osoby z autyzmem. Ja tu mówię o zrozumieniu innego człowieka i jego zachowania, o empatii. Tymbardziej jeżeli (tak jak w tej historii) nikomu się krzywda nie stała. Chodzi mi o niepopadanie w skrajność, co jasno napisałam w poprzednim komentarzu. A i jeszcze pijąc do ' nie może znieść zwykłego "ej" gdy łamie normy nie jest zdolny do samodzielnego życia' - jeżeli to 'ej naprawdę było krzykiem, to normalne, że chłopak który ma autyzm się wystraszył. Są to osoby bardzo często na czułe na dźwięk. Trzeba czasu i wiele różnych sytuacji aby do tego się jako-tako przyzwyczaić. Jednak teraz Ty odpowiedz mi na pytanie, dlaczego nasze społeczeństwo tak bardzo lubi krzyczeć? Czemu wszyscy czują, że muszą to robić? Jakbyśmy nie mogli normalnie rozmawiać. I napisałam także, że nie była to wina ekspedientki, bo nie weidziała że ma autyzm, ale czy ktoś musi być chory aby dac mu trochę ulgi i na niego nie krzyczeć? Nie można podejść spokojnie i zapytać? I powiedz mi, jak ktoś ma się uczyć samodzielności, jeśli nie może nic robić sam bo społeczeństwo uważa to za niestosowne?
Odpowiedz@anonimek94: "A skąd wiesz, że nie może funkcjonować samodzielnie?" Z oświadczenia matki. Sama napisała, że nie należy traktować go jak normalnego człowieka, tylko najpierw konsultować z rodzicami.
Odpowiedz@anonimek94: ale pracownica sklepu nie zawołała "ej" do oglądającego owoce chłopca chorego na autyzm. Ona zareagowała na widok człowieka, który idąc chwyta (lub wydaje się, że to robi) towar wyłożony blisko drzwi - co mogło wyglądac na próbe kradziezy. Więc jednak kobieta miała prawo zareagować. Nie sądzę, aby pracownicy sklepu krzyczeli na każdego, kto te owoce ogląda - w końcu kazdy ma prawo wybrać takie, jakie ma ochotę kupić. Problem w tym, że w tej konkretnej sytuacji mozna było odnieśc wrazenie, ze chlopak moze chciec ukrassc (przynajmniej ja tak bym to interpretowała). O tym, że to próba kradziezy nie była, a "bohaterem" wydarzenia okazał się człowiek chory, dowiedziała się od matki chłopca po jakimś czasie - sama zas ta matka w sklepie bedac problemów nie robiła, natomiast pozniej chciała w mediach nakręcić aferę. I o to się w tej historii rozchodzi. Nikt nie twierdzi, ze ludzie chorzy, z autyzmem są gorsi (co Ty w swoim komentarzu implikujesz), jedynie, że ze względu na charakter choroby osoba taka powinna być objęta szczególnymi względami - przy czym nie chodzi tu tylko o hmm..przywileje i zrozumienie dla inności, ale też wzmozona opieke opiekunów tak, aby nei dochodziło do sytuacji, w kórej chory może spotkać się z niechęcią otoczenia czy czyms takim, jak w historii - czego zrodłem było jedynie nieporozumienie. I dlatego chocby własnie opiekunowie takich osób powinny o swoim zadaniu pamietac. Bo raczej mało kto będze sie zastanawiac, czy ta osoba ma autyzm, czy może jest chora na cos innego - takie sytuacje można usprawiedliwiać, ale pod warunkiem, że się o chorobie wie, a opiekun stara się to jakos opanować.
Odpowiedz@nisza: Chyba się nie rozumiemy. Widzę z komentarzy, że uważamy tak samo. Jedynym problemem jest to, że nie znamy całkowicie sytuacji. Nie wiemy dlaczego matka zostawiła dziecko samo, nie wiemy nic. Nie było tam samo długo, tylko przez chwilę. Nie wiemy czy to nie była jedna z prób, aby dziecko usamodzielnić. Ale nie będę się już wykłócać, niech Wam będzie. Ja pisałam do komentarza, który był jasny 'dziecko ma się dostosować do społeczeństwa'. To właśnie w tej opinii widziałam problem. I tu widziałam brak empatii oraz zrozumienia dla drugiego człowieka, nie ważne czy człowiek jest chory, czy nie jest. Każdy może mieć chwilę 'zaćmienia', gorszy okres czasu itd. I rozumiem Wasze zdanie, w końcu dużo z osobami z autyzmm mam wspólnego i wiem jak może to wyglądać z boku, zgadzam się z Wami. Ale po prosrtu nie uważam aby opieka non stop była dobra dla takiej osoby.
OdpowiedzMam częsty kontakt z ludźmi którzy na co dzień muszą muszą się borykać z takimi problemami. Zarówno rodziców jak i otoczenie. Znajoma wciągnęła mnie nieco w działalność takiej organizacji. To jest trochę jak z lekarzami czy księżmi. Są tysiące normalnych a my widzimy takich jak Chazan, Rydzyk czy inne właśnie kontrowersyjne postacie. Chciałem tylko poprosić by przy okazji piętnowania głupich postaw nie zrobić krzywdy tym normalnym.
OdpowiedzCiekawe czy i do kogo będzie miała pretensje jak dzieciak złapie: różę za kolce, kaktusy, psa za pysk, czy gorący grill; Albo upośledzenie jest w stopniu nieznacznym i da się pewnych rzeczy nauczyć albo niestety trzeba pilnować, a nie szukać usprawiedliwień. No przykre, ale prawdziwe.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2015 o 22:04
Ludzie tacy są i nic nie zrobisz. Np. u mnie praca jest na świeżym powietrzu. Pewnego dnia otrzymałem skargę, że jadąc autem okurzyłem ludzi. Dosyć się zdziwiłem, bo miałem niską prędkość (w tym miejscu zawsze jeżdżę na drugim biegu). Najwyraźniej to i tak było za szybko dla grupy ludzi która sobie siedziała kilkanaście metrów dalej schowana za ścianą(!) Tak nawet ich widać nie było, ale skarga poszła...
OdpowiedzJak dziecko ma autyzm tudzież inną chorobę tego rzędu to się go PILNUJE a nie wolna amerykanka. Kobieta niesłusznie nawrzeszczała, bo mogła zwrócić uwagę w inny sposób a nie s*czać na sklep na fanpage'u.
OdpowiedzTo niech szef zajmie stanowisko; kamera chyba widzi kradzież. Powiadomić policję i niech się rolę odwrócą, niech tamten babsztyl się tłumaczy ze swoim "chorym" dzieckiem.
Odpowiedz