Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Centrum handlowe, w którym mieści się sklep, w którym pracuję, ma swój…

Centrum handlowe, w którym mieści się sklep, w którym pracuję, ma swój fanpage. Pojawił się na nim niedawno taki wpis:

„Zanim zacznie się krzyczeć na upośledzone dzieci (w tym wypadku autystę), myśląc, że coś kradną, bo chętnie wszystkiego dotykają, wypadałoby najpierw normalnym tonem zapytać matkę (w tym wypadku mnie) a nie od razu w grubiański i ignorancki sposób reagować. Moje dziecko jest teraz bardzo smutne i ja również jestem smutna i wściekła. Zdarzyło się dziś w sklepie z owocami...”
(Tekst tłumaczony z niemieckiego w sposób możliwie wierny, pewnie dlatego też niekoniecznie piękny).

No i teraz co można sobie pomyśleć po przeczytaniu takiego wpisu? Mi pewnie stanęłaby przed oczami sytuacja, w której matka z małym dzieckiem robi zakupy w warzywniaku, wybiera towar, a w tym czasie jej dziecko ogląda owoce i warzywa i z zainteresowaniem czegoś dotyka. Na to sprzedawczyni, gburowata i nieuprzejma baba krzykiem zakazuje dotykania towaru.

Tyle, jeśli chodzi o moją ewentualną wizję.

A co stało się naprawdę?

(Najpierw jednak krótkie wyjaśnienie: jedna strona sklepu jest całkowicie otwarta na pasaż, na noc zamyka się ją wielkimi, przesuwanymi szybami. Pewnie większość z was wie, jak to wygląda. Dodatkowo, tuż przy wejściu, stoi wózek, na którym ustawione są skrzynki z truskawkami – taka apetycznie wyglądająca zachęta, widoczna z daleka. Z jednej strony fajna przynęta na klienta, z drugiej utrapienie, wymagające dodatkowej uwagi).

Koleżanka była akurat w sklepie sama. Jako że nie było chwilowo klientów, zajmowała się czymś innym, niż obsługą i jej uwaga skupiona była przez minutę nie na całym sklepie, a na jednym jego kącie. W pewnym momencie skierowała jednak wzrok w stronę wejścia i zobaczyła, jak jakiś dzieciak, z postury wnosząc, nastolatek, przechodząc przez pasaż, sięga „w locie” bezczelnie do opakowania z truskawkami. Widząc to, Uschi krzyknęła odruchowo „Ej!”. Dzieciak nie spojrzał nawet w jej stronę, po prostu poszedł sobie dalej. Uschi zaś wróciła do poprzedniego zajęcia. I pewnie na tym mogłoby się skończyć...

Jakieś trzy, góra pięć minut po przejściu chłopaka, wpada do sklepu kobieta i dość obcesowo pyta Uschi:

- Kto tu krzyczał „Ej!”?

- Ja, a dlaczego?

- Mój syn jest chory na autyzm i on musi wszystkiego dotykać! To wcale nie znaczy, że chce coś ukraść!

- Proszę pani, do moich obowiązków należy dbanie o towar i jeśli widzę, że ktoś w taki a nie inny sposób sięga po truskawki, to muszę reagować. No i też nie wiedziałam, że pani syn jest chory, bo i skąd? Nie widać tego po nim.

- Rozumiem...

I poszła sobie.

A jeszcze tego samego dnia pojawił się wspomniany wyżej wpis, a niedługo po nim mój szef został "poproszony" o zajęcie stanowiska w tej "jakże nieprzyjemnej sprawie".

I czy tylko ja mam wrażenie, że nagle z igły zrobiły się spore widły?

by zlotareneta
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar truskawkowa82
0 8

Oczywiście babka zachowała się bardzo niefajnie, ale pomijając już sens Twojej historii, nie wiem do czego pijesz na samym końcu. Historia na głównej do której podałaś linka była opublikowana ponad dzień wcześniej niż ta Twoja, więc...?

Odpowiedz
avatar zlotareneta
10 12

@truskawkowa82: Hmm. Do niczego nie piję, po prostu jak weszłam na główną, to zobaczyłam historię też o chorym dziecku i matce, która odpowiedzialność za nie zrzuca na innych. Sporo użytkowników pisze: "Historia taka a taka przypomniała mi...". A mi się nie przypomniało, moja opowieść była niezależna od tej na głównej i wyraziłam zdziwienie takim przypadkiem. Ale Twój komentarz uświadamia mi teraz, że chyba niewystarczająco jasno się wyraziłam. Nic to, dopisek usuwam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2015 o 18:41

avatar Ara
20 20

Inna sprawa, że jak się ma dziecko autystyczne i ma się świadomość, jak się zachowuje, to nie zostawia się go samemu. BO jak zacznie dotykać np. czyjąś żonę, to ktoś może być już mniej wyrozumiały i zanim mamusia doleci, to z dziecka nie będzie co zbierać.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
20 20

@Ara: Żona żoną, nawet za wkładanie ręki w cudze żarcie oberwać można. A w sumie to to właśnie zrobił.

Odpowiedz
avatar asmok
15 15

Jak się wie, że ktoś jest chory na coś co nie pozwala mu funkcjonować samodzielnie, to się go nie puszcza samodzielnie. I tak powinien odpowiedzieć szef na pytania klientki. Nie wiem czemu ona chorobę traktuje jak powód do ulgowego traktowania. Właśnie powinna od dziecka wymagac więcej bo ma więcej do nauczenia i wychowania niż zdrowe dzieci żeby móc funkcjonowac w społeczeństwie.

Odpowiedz
avatar katzschen
13 13

@anonimek no a skąd niby pracownica miała wiedzieć, że to dziecko autystyczne?? Statystycznie przecież mniej ich jest niz dzieci "zdrowych", więc zareagowała w logiczny sposób. Wydaje mi się też że nie przemyślałes swego argumentu "a czemu to on się ma dostosować". Nie mówimy tu o poglądach czy gustach, które faktycznie trudno byłoby dostosowywac do gustów większości, ale o zasadach życia w społeczeństwie. Jeśli dajmy na to małe dziecko zniszczy mi coś ważnego (mnóstwo było takich historii na tym portalu), to też będę wściekła... na jego opiekunów, że nie dopilnowali. Tak samo tutaj, proste.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
14 14

@anonimek94: każdy musi dostosować się do społeczeństwa, w którym żyje. Każdy. Jak się nie podoba, to warto sobie przypomnieć, że to zasady społeczne (prawo i zwyczaj) nie pozwalają kogoś obić lub zabić za to, że przeszkadza... A dzieciak który nie może znieść zwykłego "ej" gdy łamie normy nie jest zdolny do samodzielnego życia. Tak, ten krótki opis wystarcza, by to ocenić. Czy nie jest zdolny przez chorobę, czy przez matki podejście do choroby, to inna bajka.

Odpowiedz
avatar asmok
5 5

@anonimek94: "A skąd wiesz, że nie może funkcjonować samodzielnie?" Z oświadczenia matki. Sama napisała, że nie należy traktować go jak normalnego człowieka, tylko najpierw konsultować z rodzicami.

Odpowiedz
avatar nisza
6 6

@anonimek94: ale pracownica sklepu nie zawołała "ej" do oglądającego owoce chłopca chorego na autyzm. Ona zareagowała na widok człowieka, który idąc chwyta (lub wydaje się, że to robi) towar wyłożony blisko drzwi - co mogło wyglądac na próbe kradziezy. Więc jednak kobieta miała prawo zareagować. Nie sądzę, aby pracownicy sklepu krzyczeli na każdego, kto te owoce ogląda - w końcu kazdy ma prawo wybrać takie, jakie ma ochotę kupić. Problem w tym, że w tej konkretnej sytuacji mozna było odnieśc wrazenie, ze chlopak moze chciec ukrassc (przynajmniej ja tak bym to interpretowała). O tym, że to próba kradziezy nie była, a "bohaterem" wydarzenia okazał się człowiek chory, dowiedziała się od matki chłopca po jakimś czasie - sama zas ta matka w sklepie bedac problemów nie robiła, natomiast pozniej chciała w mediach nakręcić aferę. I o to się w tej historii rozchodzi. Nikt nie twierdzi, ze ludzie chorzy, z autyzmem są gorsi (co Ty w swoim komentarzu implikujesz), jedynie, że ze względu na charakter choroby osoba taka powinna być objęta szczególnymi względami - przy czym nie chodzi tu tylko o hmm..przywileje i zrozumienie dla inności, ale też wzmozona opieke opiekunów tak, aby nei dochodziło do sytuacji, w kórej chory może spotkać się z niechęcią otoczenia czy czyms takim, jak w historii - czego zrodłem było jedynie nieporozumienie. I dlatego chocby własnie opiekunowie takich osób powinny o swoim zadaniu pamietac. Bo raczej mało kto będze sie zastanawiac, czy ta osoba ma autyzm, czy może jest chora na cos innego - takie sytuacje można usprawiedliwiać, ale pod warunkiem, że się o chorobie wie, a opiekun stara się to jakos opanować.

Odpowiedz
avatar anonimek94
-3 3

@nisza: Chyba się nie rozumiemy. Widzę z komentarzy, że uważamy tak samo. Jedynym problemem jest to, że nie znamy całkowicie sytuacji. Nie wiemy dlaczego matka zostawiła dziecko samo, nie wiemy nic. Nie było tam samo długo, tylko przez chwilę. Nie wiemy czy to nie była jedna z prób, aby dziecko usamodzielnić. Ale nie będę się już wykłócać, niech Wam będzie. Ja pisałam do komentarza, który był jasny 'dziecko ma się dostosować do społeczeństwa'. To właśnie w tej opinii widziałam problem. I tu widziałam brak empatii oraz zrozumienia dla drugiego człowieka, nie ważne czy człowiek jest chory, czy nie jest. Każdy może mieć chwilę 'zaćmienia', gorszy okres czasu itd. I rozumiem Wasze zdanie, w końcu dużo z osobami z autyzmm mam wspólnego i wiem jak może to wyglądać z boku, zgadzam się z Wami. Ale po prosrtu nie uważam aby opieka non stop była dobra dla takiej osoby.

Odpowiedz
avatar Rak77
8 12

Mam częsty kontakt z ludźmi którzy na co dzień muszą muszą się borykać z takimi problemami. Zarówno rodziców jak i otoczenie. Znajoma wciągnęła mnie nieco w działalność takiej organizacji. To jest trochę jak z lekarzami czy księżmi. Są tysiące normalnych a my widzimy takich jak Chazan, Rydzyk czy inne właśnie kontrowersyjne postacie. Chciałem tylko poprosić by przy okazji piętnowania głupich postaw nie zrobić krzywdy tym normalnym.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
17 17

Ciekawe czy i do kogo będzie miała pretensje jak dzieciak złapie: różę za kolce, kaktusy, psa za pysk, czy gorący grill; Albo upośledzenie jest w stopniu nieznacznym i da się pewnych rzeczy nauczyć albo niestety trzeba pilnować, a nie szukać usprawiedliwień. No przykre, ale prawdziwe.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2015 o 22:04

avatar Cobalt54
2 2

Ludzie tacy są i nic nie zrobisz. Np. u mnie praca jest na świeżym powietrzu. Pewnego dnia otrzymałem skargę, że jadąc autem okurzyłem ludzi. Dosyć się zdziwiłem, bo miałem niską prędkość (w tym miejscu zawsze jeżdżę na drugim biegu). Najwyraźniej to i tak było za szybko dla grupy ludzi która sobie siedziała kilkanaście metrów dalej schowana za ścianą(!) Tak nawet ich widać nie było, ale skarga poszła...

Odpowiedz
avatar Medeline
1 1

Jak dziecko ma autyzm tudzież inną chorobę tego rzędu to się go PILNUJE a nie wolna amerykanka. Kobieta niesłusznie nawrzeszczała, bo mogła zwrócić uwagę w inny sposób a nie s*czać na sklep na fanpage'u.

Odpowiedz
avatar Trepan
0 2

To niech szef zajmie stanowisko; kamera chyba widzi kradzież. Powiadomić policję i niech się rolę odwrócą, niech tamten babsztyl się tłumaczy ze swoim "chorym" dzieckiem.

Odpowiedz
Udostępnij