Dziś rano znowu się przejechałem przez pół miasta na darmo. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Kilka dni temu pisałem o klientce, która wysłanie sms'a z informacją o tym iż nie przyjdzie na spotkanie uważa chyba za rzecz niewykonalną.
Przezornie zadzwoniłem wtedy wcześniej i umówiłem się z nią na dzień dzisiejszy, na 9 rano. Cóż mi pozostaje, klient nasz pan, zwlekam się więc znowu specjalnie dla niej o 6:30 z łóżka, robię co trzeba i jadę. Na godzinę przed spotkaniem wysłałem sms'a z przypomnieniem, że jesteśmy umówieni. Zero odzewu.
O 8:45, już z biura, dzwonię. Bez odbioru. O godzinie 9:15 dzwonię raz jeszcze. Nie odbiera. Więc wkurzony jak cholera bo czas tylko zmarnowałem, idę na tramwaj. W tramwaju dzwoni do mnie klientka.
[J]- Ja [K]- Klientka
[J]- Słucham?
[K]- Dzień dobry, Iksińska z tej strony, ja bym chciała poinformować pana tylko, że jednak rezygnuję.
[J]- Pani sobie w kulki leci w tej chwili.
[K]- Słucham?!
[J]- Dzwonię do pani i ślę sms'y na godzinę przed spotkaniem, aby upewnić się, że pani przyjedzie. Nie odbiera pani, a teraz, gdy już z biura wracam, zmarnowawszy cały poranek, mówi pani że rezygnuje?
[K]- Ale o co panu chodzi?
[J]- O to że miło by było, gdyby o rezygnacji informowała mnie pani pół godziny przed spotkaniem, nie pół godziny po planowanym spotkaniu, gdy siedzę jak debil w biurze czekając na panią.
[K]- Ale ja zapomniałam w ogóle o spotkaniu, więc w czym problem(?!).
[J]- W takim razie proszę zainwestować w kalendarz i żeń-szeń, może to poprawi pani pamięć.
Rozłączyłem się. Wiem, że piekielny byłem głównie ja, ale nienawidzę gdy ktoś marnuje mój czas.
klienci
Nijak nie byles piekielny. Wykazales absolutnie normalne zachowanie.
OdpowiedzTy masz jeszcze wątpliwości co do swojego zachowania ? W skali od 1 do 10 stawiam Ci 15,5! :D
Odpowiedz@BlueCuracao: No to jeszcze musisz zaznaczyć, jak w każdej ankiecie, że "gdzie jeden oznacza minimalne buractwo, a 10 maksymalne buractwo (lub odwrotnie). Bo tak to nie wiadomo, czy jesteś "za", czy "przeciw".
Odpowiedz@Armagedon: jestem za :D !
Odpowiedz@BlueCuracao: Dobre, punkt dla ciebie.
OdpowiedzNie byłeś piekielny. Próbowałeś kontaktować się z klientką przed spotkaniem i po czasie - nie odpowiadała. Straciłeś cierpliwość, bo to nie pierwszy raz taka sytuacja z jej strony. Jako człowiek Cię rozumiem. Jednak jako pracownik, nie powinieneś się tak wyrażać,nawet jeśli nie jest klientką. Pożali się jednej przyjaciółce na bezczelnego z firmy takiej i takiej, ta innej, ona kolejnej... I zrobi się niemiła plotka. Niestety, praca z ludźmi wymaga dużej samokontroli.
OdpowiedzNie byłeś piekielny, jeśli już to piekielny był babsztyl, któremu się wydaje, że cały świat się dostosuje z pokłonem do jej fanaberii.
OdpowiedzObawiam się, że w tej pracy będziesz musiał do takich "kwiatków" przywyknąć. Ludzie nie chcą marnować czasu na spotkanie z - no niech ci będzie - DORADCĄ tylko po to, żeby powiedzieć NIE. Dzwonić też nie chcą, bo podejrzewają, że będziesz naciskał, lub namawiał, albo oczekiwał tłumaczeń - bo głupio tak rezygnować bez podania przyczyn. Wiedzą, że jesteś na prowizji, ucieka ci klient - to pewnie będziesz wkurzony. Więc telefonów nie odbierają. No, mentalność taka. Poza tym mam wrażenie, że od dłuższego czasu to BANKOM bardziej zależy na udzielaniu kredytów, niż klientom na ich braniu. Wystarczy mi codzienny przegląd mojej poczty elektronicznej. Ktoś się skusi, zadzwoni, potem przemyśli - i zwiewa. Bo mogłoby się okazać, że ich jednak przekonasz, doradzisz ten kredyt, a im brak asertywności, więc go wezmą, a potem będą się bujać latami. A najśmieszniejsze jest to, że ci, którzy NAPRAWDĘ kredytu potrzebują - często go nie dostają.
OdpowiedzPiekielna była ona. Aż się prosi, by umówić się z nią na spotkanie i nie przyjść. RAz, drugi, czwarty....
Odpowiedz<[K]- Ale ja zapomniałam w ogóle o spotkaniu więc w czym problem(?!).> Cudowne. Tak bezczelnie szczerze.
OdpowiedzW przeciwieństwie do pozostałych komentujących, uważam że okazałeś się bucem. Ona Cię traktowała po prostu jak firmę, tak jakby się umawiała np do salonu Orange. Ludzie tam cały czas siedzą i obsługują klientów i jak któryś nie przyjdzie to i tak mają się czym zająć. Pewnie tak samo postrzegała twoja działalność. Do głowy by jej nie przyszło że siedzisz sobie w domu i przyjeżdżasz specjalnie dla niej. A ty ją zrugałeś, niezbyt kulturalnie. No i niezbyt rozsądnie, skoro faktycznie nie musisz siedzieć w biurze to raczej masz małą działalność. I z takim podejściem do klientów większa nie będzie.
Odpowiedz@asmok: Autor nie mówi, co to za działalność, ale wyraźnie jest napisane, że był umówiony na spotkanie. I że wcześniej je potwierdzał. A klientka miała to w poważaniu. Poza tym - gdyby nawet uważała tak, jak mówisz, to chyba po wiadomości, że ktoś na nią czekał, przydałoby się chociaż "przepraszam", czy nie?
Odpowiedz@bloody_wheelchair: W poprzedniej historii mówił. Wynikało z tego że klientka po prostu spytała o której może przyjść załatwić pożyczkę i że nie zdawała sobie sprawy że autor nie siedzi w biurze tylko w domu.
Odpowiedz@asmok: Problem tkwi w tym że ja nie koczuję przez weekend w biurze jak zapewne myślała klientka, tylko po to aby się nie spóźnić na spotkanie. Nie siedzę też w biurze od 9 do 17, tylko przyjeżdżam na spotkania. Dlatego umawiam się na konkretne godziny.
Odpowiedz@Armageddonis @asmok Uważam, że asmok ma tutaj rację, może nie do końca merytorycznie, tylko logicznie. Z punktu widzenia zwykłej ludzkiej przyzwoitości ta pani zachowała się nieładnie, choć ty też nie jesteś jakoś bez winy, ale spróbuj zobaczyć analogiczną sytuację. Ty pracujesz jako "doradca kredytowy" cokolwiek to oznacza, wyobraź sobie faceta czy tam kobietę w sklepie z mięsem: zakupuje towar, stoi w sklepie kilka godzin dziennie, czasem nikt nie przyjdzie i się towar zepsuje, a on tylko straci, czasem znowu będzie miał jednego dnia utarg za dwa średnie miesiące. Tak samo jest z tobą. TY wychodzisz do klientów, bo TY chcesz, żeby skorzystali z twoich usług. Wiesz, że możesz stracić, ekonomiści zwą to ostatnimi czasy ryzykiem zawodowym. To nie jest tak, że jeżeli ktoś się umówił to musi przyjść. Praktycznie każdy w życiu był raz, dwa, dwieście razy wystawiony i każdy wie, że takie rzeczy się zdarzają. A swoja drogą: jeżeli wyżej wymieniona pani odwołałaby spotkanie pół godziny przed czasem to i tak tracisz pieniądze nie zarabiając ich, tak tracisz benzynę. Tak działa świat i jeżeli chcesz zarobić to najpierw musisz coś stracić, a zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że ci się nie uda.
OdpowiedzNależy ci się skrzynka piwa!!!
Odpowiedz