Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem studentem informatyki i wreszcie nadszedł czas gdy musiałem odbyć praktyki zawodowe.…

Jestem studentem informatyki i wreszcie nadszedł czas gdy musiałem odbyć praktyki zawodowe. Przyjęto mnie do małego sklepu komputerowego, który oferuje również serwis. Oto historie o kilku piekielnych klientach, którzy przewinęli się przez sklep w ciągu 6 tygodni trwania moich praktyk.

1. Pewnego dnia do sklepu wkroczyła mama, z na oko dwunastoletnim synkiem i oświadczyła, że chcą kupić komputer do gier. Po poznaniu ceny maksymalnej i wymagań, mój przełożony zabrał się za dobieranie odpowiednich części. Gdy skończył, poinformował klientkę, że złożenie sprzętu, instalacja systemu i sterowników potrwa maksymalnie 3 dni. Wtedy wtrącił się syn klientki, że on sam wszystko zainstaluje bo umie. Klient prosi klient ma, więc poinstruowaliśmy tylko młodego, że wszystko co potrzebne będzie miał na płytach. Dwa dni później komputer był złożony i odebrany.

Dzień później, z samego rana do sklepu wkroczyła rodzinka od komputera do gier z ojcem na czele. Ten już od wejścia zaczął grzmieć jaki to szmelc im sprzedaliśmy. Ani to gry dobrze nie działają, ani do internetu się połączyć nie można. Mój pracodawca przyjął wszystko na klatę. Gdy głowa rodziny się wyszumiał, szef oświadczył chłodno, że gdybyśmy to my robili komputer do końca, to by nie było problemów.

Kiedy rodzinka sobie poszła, powiedział natomiast, że gdyby od samego wejścia nie było wrzasków to załatwiliby sprawę od ręki i za darmo (kwestia wgrania dwóch sterowników). A tak nie dość, że muszą płacić, to komputer poleży jakieś dwa dni na serwisie zanim się za niego weźmiemy.

2. Kilka minut przed zamknięciem do sklepu wszedł mężczyzna w garniturze z laptopem pod pachą. Okazało się, że komputer się nie włącza, a on potrzebuje działający już, teraz, natychmiast. Na początku nie dał sobie wytłumaczyć, że nie ma możliwości by dokonać napraw w 15 minut. W końcu zgodził się zostawić laptopa, ale z zastrzeżeniem, że mamy wymontować dysk bo on ma tam ważne dane. Wykręciłem więc hdd, natomiast szef w tym czasie sporządził protokół, w którym między innymi była informacja, że klient zabiera dysk twardy. Papier podpisany, można iść do domu.

Następnego dnia zlokalizowaliśmy winowajcę usterki (pamięć RAM). Po szybkiej wymianie komputer był już sprawny. Klient odebrał go jeszcze tego samego dnia. Po kilku godzinach do sklepu wbiega facet od laptopa i krzyczy, że ukradliśmy mu dysk, on ten sklep poda do sądu, że już możemy się pakować. Gdy szef pokazał mu protokół, ten wybiegł tak szybko jak wbiegł.

3. Kilka dni przed końcem praktyk do sklepu przyszedł młody chłopak w celu zakupu komputera do gier. Jako, że nie wyglądał na pełnoletniego i cena sprzętu grubo przekraczała 4000 zł, musieliśmy sprawdzić mu dowód osobisty (szef miał już problemy ze względu na ograniczoną zdolność do czynności prawnych przez nieletnich). Okazało się jednak, że klient ma 21 lat, więc po trzech dniach odebrał już gotowy sprzęt.

Kilka dni później do sklepu weszła kobieta z komputerem (dość mocno przemoczonym, gdyż akurat strasznie lało) w/w chłopaka. Domagała się przyjęcia zwrotu towaru, gdyż nie pozwoliła swojemu synowi (przypominam lat 21) go kupić. Szef grzecznie oponował argumentując, że to nie ona dokonała zakupu i przyniosła zalany sprzęt. Po chwili do sklepu wbiegł chłopak, a jego matka zaczęła na niego wrzeszczeć. Wtedy szef nie wytrzymał i wyprowadził kobietę za drzwi, a chłopakowi obiecał, że postaramy się uratować sprzęt. Na szczęście udało nam się, gdyż budowa obudowy sprawiła, że stosunkowo mało wody dostało się do środka.

praktyki

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
26 32

@Ara: Nie o to chodzi. Sprawdź sobie w ustawach "zdolność do czynności prawnych". Przed 18 jest mocno ograniczona i w zasadzie dotyczy tylko czynności codziennych. Czyli 17latek ma zdolność kupić kompa... O ile ma dość kasy by robić to codzień. Jak ma tylko tyle by sobie na kompa uskładać, to sąd może uznać transakcję za niebyłą. Po np 2 latach, gdy sprzęt straci większość wartości. Tak więc wymaganie dowodu, zgody opiekuna, lub udokumentowania dochodu rzędu 4 tysięcy dziennie ma podstawy w prawie. Czy powinno mieć to inna sprawa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2015 o 22:32

avatar Satsu
15 19

@Ara: Poczytaj sobie o ograniczonej zdolności do czynności prawnej. Osoby w wieku między 13 a 18 rokiem życia nie mogą przyjść od tak sobie do sklepu i kupić komputer za 4000 zł. Wystarczy jedno słowo przedstawiciela ustawowego (najczęściej rodzica) i umowa jest nie ważna. W przypadku sklepu, w którym miałem praktyki jest to dość kłopotliwe. Wszystkie części do komputera były zamawiane z hurtowni i nie można było ich od tak zwrócić (tym bardziej, że trzeba było wyjąć je z pudełka by zamontować je w komputerze), gdyby się okazało, że nieletni dokonał zakupu bez zgody.

Odpowiedz
avatar zyxxx
11 15

@Ara: Osoby małoletnie mają ograniczoną zdolność do czynności prawnych i nie mogą zawierać umów bez zgody opiekuna (w tym umów kupna), za wyjątkiem umów powszechnie zawieranych w drobnych bieżących sprawach życia codziennego. Czyli jak by miał 17 lat, to taka mamusia mogłaby już domagać się przyjęcia komputera przez sklep. (A czy umowa była wystarczająco drobna, musiałby rozstrzygnąć sąd)

Odpowiedz
avatar Ara
3 17

@zyxxx: @Satsu: @bloodcarver: Dzieki za odpowiedz. Nie wiedzialem o tym ze jest taka ustawa i dlatego zapytalem. Nie wiem po co od razu ukrywac komentarz, no juz nie histeryzujcie :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Ara: mam jeszcze takie przemyślenie - gorzej jak 21-latek był na garnuszku mamusi i dajmy na to - do rachunków się nie dokłada, ale na kompa odłożył. Oczywiście, wg prawa jest ok, ale kobiety bym tak jednoznacznie nie oceniała wtedy :)

Odpowiedz
avatar egow
3 3

@Caron: a ja bym ocenił kobietę - fakt, że nie załatwia takich spraw z dorosłym synem, tylko angazuje w to sklep o niej juz odpowiednio świadczy

Odpowiedz
avatar Face15372
9 11

Całkiem ciekawa historia, popraw tylko "pod pachom", bo razi.

Odpowiedz
avatar Satsu
6 6

@Face15372: Poprawione :)

Odpowiedz
avatar MrSZ
-4 10

Ale jak studiujesz infe, to mogłeś iść na praktyki do firmy programistycznej. Nie chcesz chyba z inżynierem e sklepie pracować?

Odpowiedz
avatar Satsu
5 11

@MrSZ: Firmy programistyczne to w większości wielkie korporacje, a tam jedynie bym się nauczył dobrą kawę parzyć i ekspresowo obsługiwać ksero :D Kilka osób z wyższego roku poszło do takich firm i gorąco odradzali. W tym sklepie przynajmniej dopuszczali mnie do sprzętu i szczerze mówiąc nauczyłem się wielu przydatnych rzeczy. Jeśli natomiast chodzi o programowanie to uczę się na własną rękę z internetu i książek, gdyż nawet na uczelni wykładają tylko podstawy, plus użycie kilku standardowych (i często przestarzałych) bibliotek typu winsock.

Odpowiedz
avatar Satsu
8 10

Ogólnie jeśli miałbym pisać na temat jakości i przydatności wiedzy wykładanej na mojej uczelni to wyszłoby kilka ciekawych historii. Niestety na studiach zdobywa się tylko papierek, a przydatną wiedzę i umiejętności i tak trzeba nabyć samodzielnie.

Odpowiedz
avatar erdeks
3 3

@Satsu: I tak jest na każdym kierunku. Skończyłem reżyserię dźwięku, ale najwięcej nauczyłem się nagłaśniając koncerty w klubie, nawet małe, proste imprezy potrafią wyrobić dobre nawyki. Teraz robię pewien projekt muzyczny na okrągłe urodziny babci (cała rodzina śpiewa mnóstwo zwrotek pod "Hej Sokoły") i mam wrażenie że to będzie jak do tej pory moje najlepsze doświadczenie. ;)

Odpowiedz
avatar etatowyszyderca
-2 8

@MrSZ: Masz oczywistą rację ale głąby i niedojdy życiowe Cię minusują. Pracuję od 7 lat w mniejszych i większych korporacjach IT, pracowałem też w sklepie na samym początku. Powiedzmy sobie szczerze: zarobki w sklepie to nieraz 1500, najlepsi może dojdą do 3 tyś ale wątpię, podczas gdy nie najgorszy junior dev zarabia 3 koła na rączkę na początku w takim korpo a jeszcze ma zapewnione lunche, karty multisport, rozrywki i chillroom, itd. Po kilku latach zarobki spokojnie sięgają 8 - 9 k na rękę lub wiecej tylko trzeba coś umieć i wiedzieć jak to sprzedać. Nie wspominając o tym jak musi się czuć ktoś z tytułem mgr inż. pracujący w sklepie komputerowym....gdzie jeżeli masz kontakt z PC od dziecka to możesz już pracować po podstawówce, co to "sprzęt" typu płyta główna czy najnowszy Geforce to takie WOW? Bycz plisssss. @Satsu: Bo Twoi koledzy załapali się do jakiegoś Com*&$chu albo innej biedronki IT, albo do niczego innego się nie nadawali jak parzenie kawy. 9/10 studentów informatyki nadaje się faktycznie tylko na takie "przynieś, wynieś i pozamiataj", maks na marnego sprzedawcę komputerów czy serwisanta. Słuchaj dalej głupich kolegów bez ambicji którzy ciągną Cię w dół to jaki inżynier będziesz wykonywał pracę którą mógłby wykonywać technik albo i człowiek po kilkudniowym przeszkoleniu.

Odpowiedz
avatar fondenate
5 5

@etatowyszyderca: jeżeli tylko możesz sobie na to pozwolić-ważniejsze od zarobków i "gratisów" jest to, jak traktuje się człowieka-a zazwyczaj w rodzinnych biznesach atmosfera jest o wiele przyjaźniejsza od tej w korpo. Mój chrzestny jakoś wybitnie nie narzekał na pracę, ale założył swój sklep-po kilku latach z żoną zajmują się tylko nim, nie biedując "od pierwszego do pierwszego", nikt im nie narzuca kosmicznych deadline'ów, nie stoi z batem nad głową... Nie generalizujmy ;)

Odpowiedz
avatar smeg
0 2

@Satsu: Owszem, na studiach niewiele Cię nauczą, tym bardziej więc powinno zależeć Ci na tym, żeby samodzielnie zdobywać doświadczenie w pracy, którą będziesz chciał w przyszłości wykonywać - a nie tylko odbębnić praktyki w sklepie dla papierka i zasłaniać się byciem anty-korpo. Małych firm programistycznych też jest sporo. No, chyba że swoją przyszłość wiążesz z pracą w sklepie, ale wtedy nie rozumiem po co się męczysz z tymi studiami ;) Nie mówiąc już o tym, że programowanie komercyjnych produktów znacznie różni się od projekcików na uczelni, bez odpowiedniego doświadczenia się tego nie nauczysz. Sama pracuję w IT-korpo (zaczynałam też od stażu kilka lat temu), a studenci wykonują normalne zadania w ramach rozwijanego przez zespół projektu. Kawę muszę sobie parzyć sama :P

Odpowiedz
avatar Satsu
4 6

@etatowyszyderca: Jeśli wszyscy ludzie w wielkich korporacjach mają twój charakter i równie nadmuchane ego, to nie dziwię się, że koledzy z wyższego roku odradzali tam praktyki. I mam nadzieję, że gdy skończę studia i zacznę pracę w korpo (tak mam takie plany), to nie stanę się taki jak ty. I jeszcze ten dziwny slang, brrrr... Chillroom? Jesteś w Polsce, mów po polsku. @smeg To nie były "odbębnione" praktyki. Nie miałem wielu okazji, by zająć się serwisem sprzętu poza kilkoma naprawami i złożonymi kompami dla znajomych. Jestem przekonany, że wiedza, którą zdobyłem w małym sklepiku bardzo przyda mi się w przyszłości. Poza tym nie przekonasz mnie, że w korporacji dopuściliby mnie do uczestniczenia w projektach. No chyba, że masz na myśli kserowanie dokumentów. A jeśli w twojej firmie na prawdę pozwalają praktykantom w pełni uczestniczyć w projektach to prawdziwy ewenement.

Odpowiedz
avatar khartvin
0 2

@Satsu: przy aktualnym niedoborze informatyków na rynku KAŻDY programista, który umie coś napisać nie będzie zaprzęgnięty do parzenia kawy, tylko chociażby do pisania dokumentacji albo jakichś mikromodulików do rozwijanych projektów. Nie mówiąc już o tym, że jeśli taki programista pokaże, że z grubsza ogarnia, to prawie na pewno po praktykach zatrudnia się go na stałe. Przynajmniej w Poznaniu i Wrocławiu to tak działa w segmencie średnich-dużych firm developerskich. Uczciwie Ci powiem, że z większą rezerwą się podchodzi do gościa, który pracę w zawodzie rozpoczyna dopiero po skończeniu studiów, niż do w gruncie rzeczy niewiele przydatnych rzeczy umiejącego studenciaka. W praktyce obu trzeba wszystkiego nauczyć.

Odpowiedz
avatar egow
3 3

@MrSZ: wszedłem tutaj tylko po to, by zobaczyć ten komentarz :) Zawsze, ale to zawsze znajdzie sie ktoś kto nazwie ludzi o innym zdnaiu niedojdami zyciowymi. Gratuluje Satsu, że niepotrzebnie nia pakował się do korporacji na praktyki - skoro i tak za to kasy nie ma albo są marne grosze, lepiej porobić coś zabawnego niż siedzieć i pisać kod w korpo. Pozdrawia pracownik korpo, programista, który praktyki robił w serwisie komputerowym i niejednej rzeczy się tam nauczył :)

Odpowiedz
avatar andrew78
-2 2

Dwunastolatek i wasza "prężna firma" Brzmi dumnie... Czyt:" Żałośnie"...

Odpowiedz
Udostępnij