Mieszkam w niewielkim bloku, przy ruchliwej ulicy, przy zjeździe do centrum miasta. Sytuacja parkingowa wygląda tak, że z ulicy wygospodarowane są dwie zatoczki parkingowe na max 5 aut każda, nigdzie indziej nie można stanąć. Zatoczki nie należą do naszej wspólnoty, są "publiczne", zaznaczam jednak, że na tej ulicy stoi tylko nasz blok, następne zabudowania znajdują się ok 700 m dalej.
Na nieszczęście mieszkańców, zatoczki "zajął" jakiś handlarz autami, na potrzeby historii nazwijmy go Wąsaczem. Niestety zjazd do centrum jest tak ustawiony, że miejsca parkingowe przy naszym bloku są świetnie widoczne dla każdego przejeżdżającego pojazdu, dobrze wyeksponowane. To naprawdę dobry punkt od strony "marketingowej".
Wąsacz wygląda mi na handlarza który oczywiście nie prowadzi żadnej działalności gospodarczej, ot ściąga sobie auta z Niemiec i wystawia pod naszym blokiem. Kiedyś jeden z mieszkańców podjął próby walki z Wąsaczem i efektem tego jest to, że teraz na każdym z wystawionych aut podany jest inny numer kontaktowy, kartki pisane są różnymi charakterami pisma - tak żeby wyglądało że wszystkie te wehikuły nie należą do jednej osoby. Przez ostatni rok Wąsacz zagarniał tylko jedną zatoczkę, teraz dwa auta stoją już w drugiej, tak że dla mieszkańców zostają tylko 3 miejsca parkingowe. Co więcej, po sprzedaży jakiegoś auta (zanim przyprowadzi następne) rozstawia inne swoje samochody tak, żeby nikt więcej nie mógł stanąć.
Teoretycznie nikt nic nie może mu zrobić, na kartkach ofertowych podawane są różne numery, parking jest formalnie patrząc "miejski".
Może ktoś z Was wpadnie na pomysł, jak ukrócić proceder Wąsacza? Zaznaczam że nie chcę stosować niedozwolonych chwytów, po pierwsze bo chcę zrobić wszystko zgodnie z prawem, a po drugie mam obawy, że Wąsacz mógłby się mścić (raz była z nim nieprzyjemna wymiana zdań)... Nie sądzę, że wspólnota zgodzi się na wykupienie zatoczek od miasta bo ostatnio nawet z podniesieniem Funduszu Remontowego o 20 groszy był problem...
Dziękuję każdemu kto będzie miał jakiś pomysł.
Jeśli pan wąsaty handluje bez działalności - urząd skarbowy może się ucieszyć z informacji o tym.
Odpowiedz@zyxxx: rozwiązanie ze skarbówką wydaje mi się najbardziej trafne. Zastanawiam się tylko jak się do tego zabrać? On sprzedaje auta jako osoba fizyczna, a z tego co pamiętam z jakichś szkoleń z księgowości to jak NIE prowadzisz firmy i sprzedajesz za dużo innym osobom fizycznym na umowę kupna-sprzedaży to nosi to znamiona działalności gospodarczej i mogą dowalić niezłą karę. Tylko prawda jest taka, że nie wiadomo czy Wąsacz nie jest potencjalnie agresywny (trochę na takiego wygląda), muszę poczytać czy jak złożę donos do skarbówki to czy nie wycieknie nazwisko kto doniósł, moje dane - nie chce potem bać się wracać wieczorami do domu albo że mi spali moje auto. Nie wiem czy powierzyć urzędasom moje bezpieczeństwo a anonimowych donosów się nie rozpatruje. Biznes wąsacza jest dochodowy - co tydzień sprzedaje ok 2-3 aut z przedziale do 7 000 zł, tak więc mógłby się ostro wkurzyć.
Odpowiedz@myszolow: Skarbówka anonimowy donos też rozpatrzy. (chyba, że coś się zmieniło, ale na pewno kiedyś rozpatrywali)
Odpowiedz@zyxxx: donos nie musi byc anonimowy. Moze jednym razem donosic Antoni Markowski, ul. Oleandrow 6B, 00-629 Warszawa, a innym razem Marek Antoniewicz, ul. Ryzowa 50Z, 02-495 Warszawa, itp itd.
Odpowiedz@berlin: posłużenie się cudzymi danymi jest karalne. A dane wymyślone UKS, jako mający dostęp do bazy danych systemu PESEL, zweryfikuje w 3 sekundy, skutkiem czego donos nadal będzie anonimowy.
Odpowiedz@timo: Ale np kolega z innego miasta, nijak nie związany z wąsatym, może taki donos złożyć i podpisać się swoimi danymi ;) Przewaga donosu złożonego przez kogoś nad anonimowym jest taka, że skarbówka poinformuje donosiciela o wyniku kontroli.
Odpowiedz@myszolow: Donosy anonimowe są tak samo sprawdzane jak te podpisane.
OdpowiedzJa bym to jeszcze zglosil jako handel w miejscu publicznym bez zezwolenia. Zrobił dziadowi zdjęcia ze te pojazdy są jego.
OdpowiedzLegalnie? NIE MASZ SZANS. Ze strony prawnej on nawet nie popełnia przestępstwa, chyb aże mu udowodnicie, ze to jego auta i nimi handluje na lewo - powodzenia w nagrywaniu rozmów, zgłaszaniu na policje itp. Polecam bułke namoczoną w mleku - kładziesz na każdym z autek. W taki skwar momentalnie przyschnie. Wrony i kruki zrobią resztę... po bułce ślad się nie ostanie, a karoseria aut będzie osrana, podrapana i podziurawiona. U nas na osiedlu tak się pozbylismy "stacza" który ustawiał auto w bramie kamienicy - jedyny wjazd/wyjazd z podwórka i oficyny.
Odpowiedz@cassis: Oczywiscie ze legalnie mozna. Donos do skarbowki wystarczy. Definicja dzialalnosci gospofarczej mnowi ze jest ona prawadzona w sposob ciągły i zorganizowany oraz jest zarobkowa. Zarabia na tym, prowadzi to ciagle,zorganizowac tez sie jakos musi zeby to ogarnac.
Odpowiedz@blair: A jeśli ma roczny dochód przekraczający równowartość 10 tys. EUR, to i podatnikiem VAT się staje z automatu. Na tym może nieźle popłynąć.
OdpowiedzRegularnie wypuszczajcie mu powietrze z kół, na 100% da sobie spokój.
Odpowiedz@ulme: Na 100% to będzie szukał winnego i pójdzie na policje, a nie zrezygnuje ze źródła dochodu, które wykarmia jego rodzinę. Durny pomysł.
Odpowiedz@nieboniebonie: Niekoniecznie odrazu pójdzie na policję. Jeśli nie ma zarejestrowanej działalności gospodarczej to jednak będzie się mógł bać że to wyjdzie.
OdpowiedzPoprosic o jazde probna. A w tym czasie ktos inny moze zajac miejsce. I tak kilka razy. Rozne auta rozne telefony. Pojedynczo. Zeby nie wygldalo na zorganizowana akcje.
Odpowiedz@jfk: ooo dobry pomysł na początek.
Odpowiedz@jfk: Zadziała na jeden dzień, a rano kiedy wyjedziesz do pracy, to wąsacz znów zajmie miejsca. Nie warte zachodu.
OdpowiedzFacet z pewnością jest burakiem. Sposób ze skarbówką, czy policją nie zadziała. Polecam sposób kolegi, czyli bułka jak ptactwo jest w okolicy, jakieś rozpuszczalniki czy inne sposoby. Jak będzie musiał odmalować parę aut do to mu się szybko odechcę miejsca zastawiać. Przypominam też, że taki cebulaczek może się dowiedzieć nie do końca legalnie, kto składa na niego donosy, czy coś, a wtedy tak czy inaczej może się mścić. Jak podejmiesz jakieś kroki daj znać :)
OdpowiedzNie łatwiej zacząć męczyć miasto, żeby ograniczyło uprawnionych do parkowania w tym miejscu tylko do mieszkańców?
OdpowiedzSkarbówka, albo jak niema monitoringu to spacer z psem wieczorem i mały nóż - ilość aut x koszt 4 opon i od razu zmądrzeje.
Odpowiedz@iks: I swoje auta zabierze i tym co staną po nim będzie robił to samo - świetny pomysł.
OdpowiedzNapisać podanie z uzasadnieniem, że np. zatoczki trzeba regularnie zamiatać, do zarządcy drogi. Poprosić o ustawienie w jednej znaku B-37 a w drugiej B-38. Albo po prostu znaku B-35 , z tabliczką obowiązuje od 8:00 do 9:00 . Resztę muszą wykonać zaprzyjaźnieni policjanci lub SM.
OdpowiedzMożna jeszcze dzwonić do niemego na te numery telefonu i umawiać sie na oglądanie aut, a pózniej nie przychodzić. Startery do kart nie są drogie, kilka takich fałszywych telefonów dziennie, przez miesiąc i facet moze sie znudzić. Tylko tutaj potrzeba wytrwałości.
Odpowiedz@majkaf: ała, pomysł tak durny, że aż boli. Nie chcę Cię obrażać, ale pomysł na poziomie klasy podstawowej. Nękanie telefonami... serio? Wąsacz pomyśli 'ojejku, ktoś się notorycznie przez miesiąc umawia ze mną na kupno i potem nie przychodzi... powinienem zamknąć interes, mimo że samochody dalej dobrze się sprzedają... no truuuuudo'
OdpowiedzWydrukuj sobie samoprzylepne karteczki z fikcyjnym numerem telefonu i naklej je tak na szybie, żeby nie było widać nr telefonu pod spodem. Przyklejenie nalepki będzie trwało chwilę, nikt cie nie powinien złapać. A jak przez dłuższy czas nic nie sprzeda to może zmieni miejsce wystawki? Jak masz trochę czasu to możesz kupić numer na kartę i podawać ten numer na autach. Jak ktoś będzie dzwonił to w pierwszym zdaniu uprzedzaj: - Ale wie pan/pani, że tak tanio jest bo numery są przebite?
OdpowiedzWszyscy rozpisali się na temat Wąsacza a nikt nie zwrócił uwagi na to jak piekielni są mieszkańcy tego bloku. Chcą tylko by mieć parking pod domem tylko dla nich, najlepiej by miasto utrzymywało i sprzątało parking, ale zapłacić to już nie bardzo. To jest parking publiczny a jak chcecie mieć prywatny to proszę ponosić koszty.
Odpowiedz@Rak77: No to poleciałeś człowieku... Pierwsza sprawa, zapewne większość mieszkańców bloku odprowadza podatki w mieście, w którym znajduje się blok, więc w pewnym sensie płacą m.in. za ten parking. Zresztą, jak wynika z historii, skoro przy uliczce gdzie jest parking nie ma nic, więc zapewne po części dla mieszkańców tego bloku powstał ten parking. Natomiast Janusz biznesu zrobił sobie z tego parkingu plac, za który normalni ludzie płacą i to nie małe pieniądze i to jest piekielne w tej historii :)
Odpowiedz@razzor91: A skąd wiesz, że Wąsacz nie płaci podatków w tym samym mieście? Jeśli ma zarejestrowany biznes, to płaci, i to pewnie wyższe niż większość mieszkańców, nawet w przeliczeniu na jeden samochód.
OdpowiedzDziękuję Wam za zaangażowanie i jestem wdzięczna za wszystkie Wasze pomysły :) Tak jak pisałam, chcę ograniczyć się do "niekaralnych" metod, na pewno nie chcę niszczyć tych aut - za to mała dywersja która nie skutkuje zniszczeniem mienia jak najbardziej wchodzi w grę. Przedyskutuję te sposoby z resztą mieszkańców - jeżeli macie jeszcze jakieś pomysły, dawajcie znać! Ja ze swojej strony za jakiś czas napiszę jak rozwiązała się sytuacja - mam nadzieję że nie będzie to kolejna historia z tych piekielnych i sytuacja zostanie rozwiązana bez awantur...
Odpowiedz@myszolow: jak napisał Garrett we wcześniejszych komentarzach, ja bym poszedł właśnie tą drogą. Tylko zrobić takie naklejki rzucającego się w oczy koloru (jakieś żółte?) wielkości A4 na zasadzie ogłoszenia 'sprzedam' i numer telefonu, nakleić na przednią i boczne szyby. Naklejki zrobić coś na zasadzie tych z akcji o parkowaniu na miejscach dla niepełnosprawnych. Skutecznie utrudni życie Januszowi biznesu zrywanie tych naklejek (każde auto pewnie z 10-15 minut skrobania x ilość aut x 7 dni w tygodniu... przy założeniu że Janusz by codziennie doglądał tych aut). Naklejki zrobić na mocnym kleju i pocięte na drobne kawałki tak, że przy próbie ich zerwania trzeba każdy taki kawałek oddzielnie zrywać. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi, napisz na pw to wytłumaczę dokładniej. Fajny jest też ten pomysł z przebitymi numerami, ale to już trzeba sobie dać czas na to odbieranie telefonów itd. Trochę mniej skuteczne będzie po prostu jak będzie 'nie ma takiego numeru', albo 'zostaw wiadomość'. Też zniechęci potencjalnego klienta, a przynajmniej nie da możliwości kontaktu z organizatorem akcji, w razie jak by Janusz chciał zadzwonić i straszyć czymś tam, a pewnie po którymś razie wyjdzie z siebie...
Odpowiedz@Mikidz: Zawsze można nagrać na pocztę głosową powitanie, które od razu zasugeruje dzwoniącemu bardzo mocną wadę sprzedawanego samochodu
Odpowiedz@Mikidz: Nie jestem pewien, czy to niekaralne. Dla mnie to tak samo, jak gdybym ja na Twoim samochodzie napisał "Sprzedam" i podał swój numer telefonu bez Twojej zgody -- a za coś takiego powinna być kara.
OdpowiedzSzkoda, że tylko dwie małe zatoczki. Inaczej można byłoby spróbować namówić Zarząd Dróg o postawienie parkometru. Oczywiście z klauzulą "nie dotyczy mieszkańców".
OdpowiedzLegalnie i skutecznie może być ciężko. US co najwyżej może być zainteresowany, Urząd Miejski raczej będzie mieć sprawę w tyle. Pozostaje opcja zniechęcenia mu klientów, położyć coś śmierdzącego na parkingu (jeśli mówmy tu o legalnie to samochodu nie masz prawa dotknąć). W zasadzie istota sprawy jest taka, że gość ma tam auta dobrze widoczne, można by mu to spróbować popsuć, jeśli teren jest własnością administracji to można postawić ogrodzenie czy cokolwiek zasłaniające i wynająć jako powierzchnię reklamową.
OdpowiedzNa początek, delikatnie, sugeruję owinąć cegłę w kawałek szmaty i zostawić za wycieraczką. Może zrozumie aluzję, a strat nie będzie żadnych.
OdpowiedzDobrym pomysłem jest też pozbierać numery z jego ogłoszeń i powrzucać je na jak największą ilość call center - mówię tutaj o osobach które namolnie dzwonią z ofertą. Jak będzie takich telefonów odbierał z 10 dziennie na każdym numerze to może zmądrzeje. Oczywiście trzeba będzie to cały czas aktualizować bo będzie kupował nowe startery co jakiś czas.
OdpowiedzSkoro chodzi o legalne i "czyste" metody, to przed zaproponowaniem każdej zadajcie sobie jedno pytanie: a jak zareagowalibyście, gdyby identyczną metodę zastosował Wąsacz, chcąc "odzyskać" parking od mieszkańców? Bo na razie to nie widzę, co Wąsacz robi nielegalnego. Może nielegalnie handluje autami, ale z parkowaniem nie ma to nic wspólnego. A jeśli parkuje równie legalnie, jak parkowaliby mieszkańcy, to i legalność każdej metody walki jest taka sama, jak gdyby chodziło o samochód mieszkańca. Mówię tu o bułkach w mleku, generatorach smrodu, naklejaniu na cudze auto kartek z fałszywymi (nieodpowiadającymi właścicielowi auta) danymi, itd. Ja bym napisał do miasta petycję, żeby zaoferowało z licytacji dzierżawę tego parkingu. Wtedy dzierżawca ustala stawki za parkowanie, na ogół takie, żeby chętnych było minimalnie mniej niż miejsc -- i konflikt jest rozwiązany bezkrwawo. Na razie jest 10 miejsc parkingowych przy zgłoszonym zapotrzebowaniu na znacznie więcej miejsc w tym samym miejscu, a nie wynaleziono jeszcze bardziej cywilizowanej metody rozstrzygania konfliktów o zasoby niż pieniądz.
Odpowiedz