Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja mama zmarła, gdy miałam jakieś 15 lat. Tata szybko znalazł kogoś…

Moja mama zmarła, gdy miałam jakieś 15 lat. Tata szybko znalazł kogoś na jej miejsce, w sumie chyba nawet trochę za szybko i dobrze się nie zastanowił. No i wprowadziła się do nas moja macocha z córką z poprzedniego związku. Spięcia były spore, młoda robiła się coraz starsza i potrzebowała własnego miejsca, więc na trzecim roku studiów wyprowadziłam się z domu rodzinnego do stolicy, tak dla własnego komfortu psychicznego.

Pieniędzy od nich nie brałam żadnych - młoda dostawała od swojego ojca 200 zł alimentów i to był cały wkład w rodzinny budżet macochy i jej córki, całą resztę finansował mój ojciec, a wydatki wydawały się rosnąć z każdym rokiem, nawet mimo że odpadły im wszystkie moje wydatki. Żeby się utrzymać w tym tragicznie drogim mieście, zaczęłam zasuwać na cały etat za zawrotne 1400 netto, za co musiałam opłacić pokój, jedzenie i wszystkie takie-takie. Nie dosypiałam, pracując głównie na nocną zmianę, ale jakoś ciągnęłam dwa dzienne kierunki studiów. Polka potrafi.

Tata zadzwonił do mnie ostatnio i opowiedział o tragicznej sytuacji finansowej - wisi spółdzielni mieszkaniowej jakieś pięć tysięcy, do tego nie mają na bieżące wydatki, pytał też czy nie mam zachomikowanych paru groszy.
Gdy zapytałam, czemu Pani Matka nie zacznie pracować, skoro tak źle im się powodzi, usłyszałam że ktoś musi obiad ugotować i zająć się domem. No fakt, opieka nad szesnastoletnią pannicą, kotem i 50-metrowym mieszkaniem brzmi jak wyzwanie. A, no i zaproponowałam, że popytam w mojej pracy o jakiś wakat. Wtedy usłyszałam, że niee, że to się nie opłaci, że to za ciężka (?) praca, a ona ma słabe nogi.

Z czystym sumieniem odpowiedziałam, że owszem - chętnie pomogę im finansowo. O ile macocha ruszy tyłek do pracy, ten pierwszy raz w życiu.

rodzina

by ~Kay
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar timo
32 36

I bardzo dobrze, że nie dałaś sobie, w przeciwieństwie do ojca, wleźć na głowę. Nie daj się zwieść graniu na emocjach i odwoływaniu się do wyższych uczuć, więzi rodzinnych i innego ckliwego badziewia. BTW opis Twojej macochy do złudzenia przypomina opis przeciętnej cyganki/murzynki/muzułmanki/imigrantki z dziczy ;) "ja chcę, dajcie mi, pracą się nie skalam".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 20

@dorota64: Nie wiem jak w Twojej okolicy. Co miasto to inne wymagania. U mnie jednak praca dla osób po 40 jest. Tak kobiet jak i mężczyzn. Trzeba tylko dobrze poszukać albo czasem popytać znajomych. Wychodzę z założenia, że jak ktoś chce i mu zależy, to z pracą problemów mieć nie będzie. Przynajmniej z jej znalezieniem ;)

Odpowiedz
avatar Kay
17 17

@Armagedon: Nie jest chora, nie ma słabych nóg, nie ma jeszcze nawet 40 lat, a ja nawet nie podałam charakteru proponowanej przeze mnie pracy - jest u nas wakat przy przepisywaniu danych, może i słabo płatne, ale wystarczyłyby 4-5 miesięcy i cały dług zostałby spłacony. Po prostu praca nie, bo to "zbyt ciężkie".

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 13

@Armagedon: Ja też nie akceptuję żeby mi ktoś mówił kiedy mogę a kiedy nie mogę iść sikać czy iść na herbatę. To sobie ułożyłem życie tak, że mi nikt nie mówi. A jeśli macoch a zdecydowała się układać sobie życie na wyzysku męża i jego rodziny, to cóż. Frajerem by była autorka, gdyby się dała! Kobieta twierdzi, że zajmuje się domem? W domu trzeba myć podłogi i kible. Dla sprzątaczek i babć klozetowych praca raczej jest, a i wymagania praktycznie żadne. Jest inne rozwiązanie. Szesnaście lat to jest wiek, kiedy ja zacząłem pracować. Jak chłop nie chce żony do pracy zagonić, niech wyśle młodą, ot co. Mieszka, ma wikt i opierunek, to niech się do tego dorzuci. Albo, jak już sobie wziął takie na utrzymanie, to niech teraz tym nie obciąża córki, tylko weźmie drugi albo i trzeci etat. Jego wybór, jego problem! A córce niech dziękuje, że go o alimenty nie podała jak się wyprowadziła, bo miała do tego pełne prawo.

Odpowiedz
avatar dorota64
7 11

@Aarimal: No widzisz , zawsze ocena historii zalezy od punktu siedzenia. mam +50 i mieszkam w centrum Krakowa. Tu zatrudniaja albo specjalistów, albo studentów i rencistów. Od 5 lat nie moge znależć pracy (czyt. legalne zatrudnienie za najnizszą pensję) Dorabiam sprzataniem ,ale to naprawdę grosze. teoretycznie mam kilka zawodów, ale zawsze sa młodsi gotowi tez pracowac za minimum. Nawet do biedronki mi sie nie udało, bo za stara i brak obsługi kasy fiskalnej)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 5

@dorota64: Macocha nawet groszy do domu nie przynosi. W tym sęk!

Odpowiedz
avatar Kumbak
4 4

@dorota64: czasami spółdzielnie dają możliwość odpracowania długu w postaci pracy "w obejściu" - sprzątanie klatek, drobne prace konserwatorskie

Odpowiedz
avatar Kay
4 6

@Kumbak: U nas też jest taka możliwość odpracowania. Ale nie zrobią tego... bo to poniżające.

Odpowiedz
avatar Kumbak
3 3

@Kay: to niech zrobi twojemu ojcu na obiad kotlet z godności :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

Współczuję. Takie pijawki są najgorsze. Trochę się dziwię Twojemu ojcu no ale to jego sprawa. Z pomocą jednak uważaj by właśnie nie skończyło się na wyzyskiwaniu Ciebie.

Odpowiedz
avatar Kay
14 14

@Armagedon: Właśnie o to mi chodziło - gdyby pracowała i nadal mieliby problem z tym długiem, to bym pomogła. Zawsze staram się chomikować parę złotych z pensji na czarną godzinę, mam więc na połowę tego długu. Ale w tym momencie naprawdę nie mam zamiaru utrzymywać praktycznie obcych osób, które mają o wiele mniej zajęć ode mnie, a i tak nie starczy im ochoty i czasu na pracę. Jeżeli ojciec sobie "nie życzy", by kura domowa pracowała, to niech sobie sam radzi z tą sytuacją, zamiast wymagać dofinansowania dwóch dorosłych kobiet. Prawnie powinien nadal pomagać mi w utrzymaniu, nie dał mi nic na "rozruch", więc i tak pomagam mu samym nie braniem niczego i nie wymaganiem, mimo że praca na cały etat przy moim trybie studiowania odbiera mi całe życie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 9

@Kay: Ej, weź, może załóż mu sprawę o alimenty? Tak dla zasady? W końcu aktualna linia orzecznictwa w sądach rodzinnych mówi, że na każde dziecko rodzic powinien tyle samo wydawać (nie dotyczy oczywiście chorób i innych takich, tylko codziennego życia). Więc na starcie masz prawo do mniej więcej 1/3 czynszu i opłat jakie tatusiek sam ponosi (zakładając że mieszkają we troje i dróga "córa" używa mniej więcej tyle, co wszyscy), plus 1/3 tego co wydają na jedzenie (przy podobnym założeniu), plus coś na ciuchy itp. A potem w ramach pomocy możesz mu część z tego przelewać z powrotem ;) A nawet jeśli tego nie zrobisz, uświadom mu jaką kwotą go miesiąc w miesiąc wspomagasz, opłacając to co on powinien ci opłacić, i podlicz ile tego mniej więcej przez lata się nazbierało. Może to mu oczy otworzy trochę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 sierpnia 2015 o 17:11

avatar Armagedon
-1 9

@Kay: Jeśli jesteś pełnoletnia i pracujesz - to NIE, prawnie nie ma obowiązku łożyć na twoje utrzymanie. Mogłabyś wystąpić o alimenty, gdybyś pozostawała w niedostatku i nie mogła się sama utrzymać. Druga sprawa. Czy on WYMAGA dofinansowania, czy cię zwyczajnie poprosił o pomoc? Na przykład o pożyczkę, którą chciałby spłacić. I tak miałaś prawo odmówić, ale różnica w podejściu jest istotna.

Odpowiedz
avatar Kay
5 9

@Armagedon: Prawnie jest tak, że dziecko uczące się dziennie do 26 roku życia powinno pozostać na utrzymaniu rodzica. I tutaj nie ma wzmianki o tym czy i jak pracuje. Najpewniej od tego roku będę musiała zmniejszyć wymiar pracy do połowy etatu (5 dni w tygodniu zajęcia, najczęściej 8-18) i wtedy zostanie ledwie na pokój. A co do pieniędzy, nie wiem dokładnie o co chodziło, bo nie chciałam słuchać o pożyczkach na utrzymanie osoby niepracującej. Ale skoro nie są w stanie ani spłacić długu, ani mieć na życie codziennie i nie robią nic, by tę sytuację zmienić, to najpewniej miała to być pożyczka na wieczne nieoddanie.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 3

@Kay: "Prawnie jest tak, że dziecko uczące się dziennie do 26 roku życia powinno pozostać na utrzymaniu rodzica." - zapewniam cię, że takie prawo nie istnieje.

Odpowiedz
avatar Kay
2 4

@zendra: Póki dziecko może utrzymać się samo - rzeczywiście, obowiązku prawnego nie ma. Ale w najbliższej przyszłości nie będę w stanie już tego robić, wynajem i przeżycie za 700 zł w Warszawie graniczyłby z cudem, a ojciec jest prawnie samotnym wdowcem (nie mają ślubu, pisanie ciągle "konkubina mojego ojca" byłoby dla czytelnika niewygodne, więc użyłam skrótu myślowego) i nie zarabia wcale mało jak na utrzymanie dwóch osób.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 7

@Armagedon: ale powiedz mi dlaczego pasierbica ma utrzymywac macoche? w dodatku obca leniwa babe, ktora nawet do pracy biurowej nie ruszy dupska?

Odpowiedz
avatar zendra
1 1

@Kay: "Póki dziecko może utrzymać się samo - rzeczywiście, obowiązku prawnego nie ma" - właśnie o to mi chodziło, nie ma takiego przepisu. Wiek 26 lat dla alimentacji też jest mitem, w tej kwestii również nie istnieje żaden przepis. To tak dla porządku.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2015 o 22:43

avatar Reiz3N
3 5

Nie oceniam w żaden sposób, pytam jedynie z niewinnej ciekawości -po co robisz dwa kierunki studiów? Szczególnie jeśli wiesz, że musisz pracować? Nie lepiej zrobić jeden, a konkretnie, przy okazji wspomagając się stypendium lub uczyć się zaocznie? Ciężko zobrazować mi sobie opisaną sytuację gdyż znam osoby studiujące i pracujące na pół etatu którym czasu starcza ledwo na cokolwiek innego, a pracują w zasadzie na umowach o dzieło gdzie godziny są bardzo elastyczne. Co dopiero pełen etat i dwa kierunki...

Odpowiedz
avatar Kay
7 7

@Reiz3N: Zaczęłam parę lat temu robić dwa i oba tak naprawdę pokochałam, z tym że się kompletnie od siebie różnią (ekonomia i afrykanistyka). Zaczynam ostatni rok ekonomii i trzeci afrykanistyki i nie wyobrażam sobie teraz zdecydować się na porzucenie żadnego z nich, za daleko zaszłam, by teraz się wycofać, do tego nie mam szansy na dziekankę (zdaję dopiero we wrześniu pewien przedmiot-kobyłę, który uwala połowa studentów). Co do studiów zaocznych, kosztują one na mojej uczelni 800 zł miesięcznie. To ponad połowa mojej pensji.

Odpowiedz
avatar dzialkis
-5 9

@Kay: Pierwszy kierunek: psu na budę. Drugi: prosi się o ostrą szyderę.

Odpowiedz
avatar emilyana
2 6

@dzialkis: No tak - bo przecież wszystko co nie przyniesie góry hajsu nie ma najmniejszego sensu. Szkoda mi ludzi o tak ograniczonym podejściu do życia. Naprawdę można robić coś, na czym zarabia się średnio i być szczęśliwszym robiąc to, co się kocha. Można też zarabiać miliony i przeklinać swoje istnienie każdego dnia rano idąc do pracy, której się nienawidzi. Twierdzenie poparte zresztą moim własnym doświadczeniem, nie jakimiś idealistycznymi mrzonkami. Poza tym założę się, że dla absolwentów tak rzadkiego kierunku jak afrykanistyka znajdzie się ciekawe zajęcie. Sama miałam znajomą, która dostawała całkiem sporo dobrych ofert pracy, bo znała suahili.

Odpowiedz
avatar Manse
3 5

Strasznie Cię podziwiam. Dwa kierunki i praca? Bez niczyjej pomocy? Omijając oczywiście sen, kiedy masz czas na chociażby jedzenie?

Odpowiedz
avatar Kumbak
3 3

A tak poza wszystkim - córka tej kobiety ma 16 lat. Chyba jest na tyle ogarnięta, żeby jej pomóc w prowadzeniu domu? Może nie zmniejszą się od tego długi, ale matce pomoże pójść do pracy.

Odpowiedz
avatar Kay
0 0

@Kumbak: Ona pomaga w domu, ja również robiłam w domu sporo, gdy jeszcze tak mieszkałam. Gdyby nie to, Perfekcyjna Pani Domu miałaby ciekawy temat na nowy odcinek.

Odpowiedz
Udostępnij