Czytając historię
http://piekielni.pl/67878 pomyślałam, że popełnię komentarz, ale byłby za długi.
Dzieci próbują wymusić taką albo owaką zabawkę rykiem/kopaniem/rzucaniem się po posadzce w sklepie a rodzice zazwyczaj ulegają a w taki sposób powstaje błędne koło. A bicie ojca przez dwulatka to w ogóle jakaś paranoja.
Pewnie mnie zlinczujecie i zminusujecie, ale byłam wychowywana twardą ręką - mój tato jest dobry, ale do czasu. W moim domu nie było miejsca na ryki/krzyki/wymuszenia. Zasłużyłam to dostałam czego chciałam/nie zasłużyłam - mogłam sobie pomarzyć. Dostałam pasem po pupsku dosłownie DWA razy w życiu i to w pełni zasłużenie.
Jestem wdzięczna za takie wychowanie, bo mam szacunek do ojca jak do nikogo innego. Nauczył mnie, że nie da się wymusić niczego bekiem/fikaniem odnóżami tylnymi. I dzięki takiemu wychowaniu rozmawiamy jak przyjaciele.
Ja nigdy nie dostałam pasem, ręką, czymkolwiek. Nigdy w życiu nikt mnie nie uderzył. I też byłam dobrym dzieckiem. Da się bez przemocy? Da się.
Odpowiedz@Drago: Oczywiście, że się da. Mam dorosłego syna, nigdy nie dostał nawet klapsa.
Odpowiedz@Drago: A opinia o " dobrym dziecku ' to twoja czy ludzi z twojego otoczenia ? :)
Odpowiedz@Drago: Ja też nigdy nie dostałam klapsa od rodzica. Potrafili mnie trzymać w pionie a bywałam krnąbrnym dzieckiem. I też wyrosłam na normalną osobę. Wydaje mi się, że ile dzieci tyle metod ale ja za biciem dziecka nigdy nie będę. Kiedy dziecko zasługuje na klapsa? Jak szklankę zrzuci? Jak nie posprząta? Jak uderzy? Ale od kogo ono bierze te przykłady zachowań? Czemu rodzice oczekują od dziecka bycia grzecznym, nie mówienia brzydko, nie bicia w przypływie gniewu (mały człowiek nie radzi sobie jeszcze z gniewem bo nie wie jak, widzi tylko jak robią to rodzice) a jednocześnie sami taki przykład dają krzycząc na siebie, bicia w złości? I nie mówię o patologicznej rodzinie teraz...
OdpowiedzNie powiem, historia nie do końca pasuje na piekielnych więc nie bede dawać ani mocne ani słabe. Ale ja sam miałem podobnie. Pasem dostałem raz czy dwa razy, klapsa parę razy więcej. Ale mój tata zawsze powtarzał, klaps ma zaboleć ale krzywdy nie zrobić. Nigdy nie miał em nawet siniaka.
OdpowiedzBijąc dziecko za złe zachowanie, rodzic traci cenną szansę nauczenia go właściwego sposobu postępowania. Dzieci najłatwiej uczą się pożądanych zachowań, kiedy dorośli wyjaśniają im, jak powinny postępować, rozmawiają z nimi oraz własnym zachowaniem dają im przykład odpowiedzialności, troski i samodyscypliny. Nie pasem....
Odpowiedz@nedstemthet: bez obrazy , ale gówno prawda .Patrząc na to jak zachowują się dzisiejsze dzieci, które są wychowywane bezstresowo to czasami szczęka opadła .Dziecko posłucha ,posłucha ale potem i tak zapomni bo to w końcu dziecko .Klaps go nie zabije ,a da poczucie ,że zostanie ukarane
Odpowiedz@nedstemthet: Czasem bez klapsa się nie da i wcale nie oznacza to nieudolności wychowawczej rodzica. Dostałam lanie może ze 3 razy, dokładnie wiem za co i za każdym razem naprawdę zasłużyłam. W analogicznej sytuacji postąpiłabym tak samo jak moi rodzice. Nie uważam, żeby wyrządzono mi jakąkolwiek krzywdę. Moje dzieciństwo było naprawdę szczęśliwe. Dziecko musi wiedzieć, że poniesie konsekwencje swojego zachowania.
Odpowiedz@nedstemthet: niestety, to działa w przypadku starszych dzieci. Młodsze po prostu nie mają rozwiniętych części mózgu odpowiadających za empatię, rozumienie konsekwencji ich działania dla innych i tak dalej. To tak, jakby wymagać, że rozmowami i tłumaczeniem da się przekonać schizofrenika, by przestał słyszeć głosy. Człowiek myśli mózgiem. Kiedy dana cześć mózgu nie funkcjonuje to nie funkcjonuje i już. Wyżej d*y nie skoczysz. Z g*na sznura nie ukręcisz. To oczywiście nie znaczy, że istnieje alternatywa bicie-tłumaczenie. Są inne rodzaje kar, znacznie mniej destrukcyjne dla psychiki i bardziej skuteczne.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2015 o 17:24
@robert12339: Przy tych rozwydrzonych dzieciach, o których mówisz, popełniono wiele błędów wychowawczych i żadne bicie teraz tego nie naprawi. Trzeba się było wcześniej zająć wychowywaniem dziecka, a nie nagle obudzić się w momencie, w którym przekracza ono wszelkie granice.
Odpowiedz@nedstemthet: Chciałabym zobaczyć jak wytłumaczysz 2 letniemu dziecku, że ma się nie zbliżać do gorącej kaflowej kuchni bo się poparzy. Tobie życzę powodzenia, a Twojemu dziecku braku takiej kuchni w domu.
Odpowiedz@manson1205: Biedne twoje dzieci, jak laniem je od kuchni odpędzasz. Ja dostałam w życiu jednego klapsa, który nie nauczył mnie nic. Za to polecenie przemyślenia swojego zachowania i przeproszenia za to co zrobiłam źle pamiętam do tej pory.
Odpowiedz@manson1205: To akurat proste - ja musiałam dotknąć drzwiczek popielnika, który nie były już gorące, żeby mnie poparzyć, ale zapiec jak najbardziej. Dotknięcie trwało z dwie, trzy sekundy, ale od tego czasu trzymałam się z daleka od pieca.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: dałam plusa, mogłabym polemizować ale ogólnie masz rację. Przyczepiłabym się do tego że młodsze nie rozumieją. To teraz tak się tłumaczy. Owszem, świetnie rozumieją. Ja wyszłam z założenia że tłumaczę językiem zrozumiałym dla 1-2-3 latka, jednocześnie nie odpuszczając konsekwencji i systemu kar-nagród. Duużo tłumaczyłam. Ale rozumiała, docierało, dzisiaj to procentuje, sama czasem tłumaczy innym dzieciakom, tym młodszym na podwórku, i dosłownie słyszę moje własne słowa sprzed kilku lat. Da się. Ale masz rację co do ogólnego założenia, że metodę dostosować trzeba do możliwości, a nie odwrotnie.
Odpowiedz@robert12339: dzisiejsze dzieciaki NIE SĄ wychowywane. W żaden sposób. Są ogarniane, uciszane dawaniem tego czego chcą, byleby rodzice mogli spokojnie odpocząć. Albo rozmawiamy o wychowywaniu przez duże W albo o dzisiejszej praktyce "kup to co chce, byle by było cicho, daj tablet, komputer i ciesz się spokojnym wieczorem"
Odpowiedz@robert12339: Ale kto tak źle wychowuje dzieci? Rodzice właśnie. Pozwalając na wszystko, krzycząc na siebie, bijąc się czasem w przypływie złości. Dlatego takie dziecko posłucha i oleje sprawę, w końcu rodzice tak robią to czemu on nie może?
Odpowiedz@robert12339 ..."oraz własnym zachowaniem dają im przykład odpowiedzialności, troski i samodyscypliny. Nie pasem...."
Odpowiedz@nedstemthet: Bo każde dziecko po pusta kartka, mówisz mu, ona zapamiętuje i już zostaje dobrym człowiek po wsze czasy. Tia. Wychowywałem się wyłącznie z matką, nie miałem w domu agresji, krzyków, przemocy oraz innych patologicznych zachować. Moja mama starała się ściągnąć dla mnie gwiazdkę z nieba, tłumaczyła wszystko, żebym się nauczył i nie postępował źle. Ale jako mały chłopaczek lubiłem próbować różnych rzeczy, przekraczać granice lub je przesuwać, na to nie pomagały pogadanki, bo nawet w takiej szkole jak sprawiałem problemy, to co miało mnie hamować przed kolejnymi wygłupami na lekcjach? Nie widziałem w tym żadnego społecznego zagrożenia, tym bardziej, że koledzy i koleżanki się cieszyli. Do pionu sprowadzało mnie dopiero lanie w domu, albo szlaban. W tej chwili jestem grubo po osiemnastych urodzinach i dziękuję mojej mamie, że nie wychowywała mnie bezstresowo ponieważ posiadam wybuchowy charakter i mógł bym obrać złą drogę w życiu gdyby pozwoliła mi od najmłodszych lat na "przemyślenie" swojego zachowania. Nie rozumiem jak można nazwać danie klapsa - "biciem" dziecka. Nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, żeby taka czynność urwała dziecku tyłek, a przeciwnie, po czymś takim taki berbeć wie, że postąpił źle, a z czasem, gdy dorasta, zaczyna rozumieć na czym polega/polegał jego błąd.
OdpowiedzNo jasne. Dajmy dzieciom po tyłku. Moim zdaniem danie lani to jest oznaka słabości rodzica, ktory nie wie, jak to inaczej załatwić. Moja mama jeden raz w życiu zrobiła coś, co można w sumie uznać za przemoc - szerpnęła mnie do tyłu, gdy miała zamiar u babci spuścić sobie gotującą zupę na łeb. Ale poza tym - nigdy. Istnieją inne sposoby wychowania dzieci. (zanim opowiecie, że się nie znam, bo nie mam dziec - mam, dwoje. Żadne nie bije i nie wymusza.)
Odpowiedz@vonflauschig: Nie rozumiem tej propagandy to słabość rodzica. A nie jest tak, że w pewnym określonych, ekstremalnych przypadkach klaps tudzież lanie to najskuteczniejsze rozwiązanie? Nie każde dziecko takiego rozwiązana potrzebuje, ale każdy zna takie przypadki gdy lanie, w zasłużonej sytuacji miało zbawienny wpływ na dziecko. Ludzie mylą klaps z maltretowaniem.
Odpowiedz@funmilayo: Lanie nie jest dobrym rozwiązaniem. Ale klaps już owszem.
Odpowiedz@funmilayo: No ale jakie to są sytuacje? (pytam poważnie, nie ironicznie, człowiek się uczy) Rozumiem moją mamę, która mną szarpnęła, bo albo byłabym trupem, albo miała całe ciało poparzone. Ale nie rozumiem sytuacji, w których miałabym dać klapsa. Chyba, że mówimy właśnie o sytuacjach ratujących zdrowie i życie - wtedy sama był chyba uderzyła.
Odpowiedz@funmilayo: czy klapsem byś próbowała mnie wychować? czy jednak nie bom dorosły? dziecko uderzysz bo jest od ciebie zależne i nie odda.
Odpowiedz@vonflauschig: Taka sytuacja: mieszkasz na wsi, jest mnóstwo niebezpiecznych sprzętów, np. elektryczny młynek do mielenia zboża na paszę ( wygląda jak ogromna maszynka do mięsa), do którego absolutnie nie wolno się zbliżać. Masz 8-10 lat i wiesz, że do pomieszczenia nie wolno wchodzić a tym bardziej uruchomić młynek. Ale on tak fajnie działa, to postanawiacie z rodzeństwem i dzieciakami sąsiadów, że zmielicie trochę zboża i nakarmicie prosiaki dopóki rodzice są na polu. Na szczęście babcia nas usłyszała zanim zdążyliśmy zrobić sobie krzywdę. Gdyby któreś z nas włożyło rękę do leja, turbina by ją zmieliła. Wszyscy dostaliśmy takie lanie, że na zawsze zapamiętaliśmy,że gdy ojciec powie, że czegoś robić nie wolno, to jest to święte. Pierwszy raz widziałam mojego ojca tak wściekłego Spranie tyłka w tym przypadku wybiło mi z głowy wszelkie zabawy jakimkolwiek sprzętem gospodarskim i na pewno uchroniło od kalectwa. Próba wymuszania wrzaskiem czegoś w sklepie czy jakiekolwiek awantury skutkowały tym, że delikwent nie dość, że nic nie wskórał, to za karę baaaardzo długo nie był nigdzie zabierany. Następna wizyta w sklepie, po odbyciu kary, była już kulturalna i bezstresowa dla obydwu stron. Gdy byłam dzieckiem, rodzice nie traktowali mnie jak pępek świata. Jestem im wdzięczna, że nie pozwolili mi być wrednym rozwydrzonym bachorem
Odpowiedz@vonflauschig: Czyli szarpniecie dziecka gdy nieświadomie próbuje zrobić sobie krzywdę to przemoc? Co w przypadku gdy szarpnę/odepchnę dorosłą osobę i uratuje jej życie bądź zdrowie? To też można uznać za przemoc? Szarpniesz dziecko ratując mu skórę przed czymś, ale zaraz potem tłumaczysz dlaczego się tak stało, przytulasz i wszyscy są zadowoleni.
Odpowiedz@Rehen: To było ironiczne... Ogólnie sama nie pochwalam bicia, ale są takie sytuacje, że inaczej do dziecka nie dotrą argumenty niż przez klapsa, albo inną karę. Nigdzie nie piszę też, by dziecko lać pasem żeby klamra mu się odcisnęła.
Odpowiedz@Rehen: Moja wypowiedź o przemocy była ironiczna. To pchnięcie mnie przez mamę mogliby uznać za przemoc wszyscy przewrażliwieni. Napisałam dalej, że w takiej sytuacja to jest aboslutnie OK, a czasem i niezbędne. Ale nie klapsy, nie bicie w celu wychowania. Szturchnięcie czy pchnięcie w celu ratowania.
Odpowiedz@gatto31: W innym przypadku dziecko wolałoby poczekać, aż nie będzie w pobliżu ojca i innych i poszłoby bawić się dalej. Dlatego zwłaszcza w takich przypadkach trzeba dokładnie pokazać i wytłumaczyć dlaczego nie wolno się zbliżać do danej maszyny, dlaczego jest ona niebezpieczna.
Odpowiedz@Gbursson: Ty jako dorosły powinienes byc juz wychowany , czyz nie ? :) Czy jednak rodzice zapomnieli o tym ? :)
Odpowiedz@gatto31: Takie miałam założenia jeszcze w ciąży, że klapsy owszem, wbrew obecnej modzie - ale tylko jeśli będzie to jedyna opcja uchronienia dzieciaka od samozagłady (wyrywanie się z ręki i wbieganie na ulicę, gniazdka od kontaktu itede). Może właśnie dlatego że zakładałam że w końcu jak mi się możliwości inne wyczerpią, dam tego klapsa, to - prawie nigdy nie musiałam go dać. Po prostu. Obserwowałam młodą. Reagowałam, tłumaczyłam. Znajomi mają syna. W wieku ok. 5 lat postanowił pogrzebać w kontakcie czymś tam. Na jego szczęście tylko korki wywaliło. Dostał porządne lanie w dupę. Przez jakiś miesiąc trzymał się z daleka od kontaktów. Po tym czasie kolega przyłapał go w ostatniej chwili jak próbował włożyć coś metalowego (już nie pamiętam co to było) do tego samego gniazdka. Chwilę później mogło być już zbyt późno. Czego zabrakło? Rozmowy, wytłumaczenia DLACZEGO dostał w dupę i dlaczego dzieci mają się trzymać z daleka od prądu. Daleko mi od stwierdzenia że klapsy są złe. Ale podstawa to rozmowa, umiejętność wytłumaczenia dziecku słowami które do niego dotrą. Nie negujmy inteligencji naszych dzieci, nie róbmy z nich bezmyślnych istot które trzeba "kijem i marchewką". Naprawdę można.
Odpowiedz@funmilayo: Mniej więcej to samo napisałam pod wspomniana historią. Po prostu słowo "bicie" jest bardzo negatywnie nacechowane i ma bardzo rozległy zasięg jeśli chodzi o znaczenie. Niestety obie grupy nigdy nie dojdą do względnego porozumienia bo część zakłada że bicie= klaps w konkretnej sytuacji, natomiast dla reszty bicie=maltretowanie i pranie pasem przy każdej nadarzającej się okazji. A tak z innej beczki- nie znam nikogo, niezależnie od poglądów, kto by przynajmniej raz, stykając się z jakimś łobuzem, nie stwierdziłby, że przydałoby sie tutaj wychowawcze przetrzepanie skóry :)
Odpowiedz@vonflauschig: klaps ZAWSZE jest wyrazem bezmożności Rodzica. Można inaczej, można zapobiegać, obserwować dziecko, rozmawiać. Do klapsa dochodzi kiedy już brakuje argumentów. Brałam i wciąż biorę to pod uwagę, że kiedy po prostu zabraknie mi argumentów, co zawsze jest jakąś porażką wychowawczą, będę wolała strzelić klapsa niż udać że problemu nie ma. Ja byłam wychowana "po staremu" - czyli pasek lekarstwem na wszelkie dolegliwości. Złym człowiekiem nie jestem. Ale też długo uczyłam się asertywności już będąc dorosła. Po prostu strach przed "karą" siedział we mnie mocno, mimo życiowej samodzielności. I tak źle, i tak niedobrze. PO prostu złoty środek, rozumny rodzic wie co najlepiej działa na jego dziecko. Zapominamy czasem że wychowujemy dzieci nie dla siebie, ale dla nich samych.
Odpowiedz@ijabuba: coś źle robię, co ci albo funmilayo sie nie podoba. próbujesz mi to powiedzieć czy dajesz klapsa? bo ja oddam, a dziecko nie.
Odpowiedz"Każdy z nas dostał po dupie i wyszedł na ludzi. Ale może bardziej „mimo to” niż „dzięki temu” ? Pomijając kwestię przemocy, bólu, upokorzenia, okiełznania rodzicielskich emocji i czego tam jeszcze, dla mnie fundamentalna jest jedna prawda : TO NIE DZIAŁA." Całość, z dwoma przykładami, tutaj: dziulkacrew.pl/klaps-milosci/
OdpowiedzA ja się wyłamię. Zdarzało się, że dostawałam klapsy. Nie za często, ale jednak. Za dzieciaka to może działało (nie wiem, nie pamiętam), ale od kiedy stałam się istotą rozumną, to odnosiło to efekt odwrotny od zamierzonego. Pamiętam, że mama dawała mi w tyłek za pyskowanie, a ja to odbierałam jako pewnego rodzaju swoją wygraną, bo rozumiałam to tak, że już nie ma co mi odpowiedzieć więc daje klapsa. Ostatni raz w życiu mi się tak oberwało jak miałam jakieś 11 lat, zaraz po klapsie zaczęłam się śmiać z mamy, że nie wie co odpowiedzieć i się do tego ucieka. No cóż, nie byłam najgrzeczniejszym dzieckiem, nie jestem z tego jakoś dumna, ale ze swoich wspomnień wnioskuję, że klapsy działają może tylko na dzieci małe, które nie potrafią za bardzo wyciągać wniosków. Ps. A tak jeszcze dodam, że to co na mnie naprawdę działało to kara na oglądanie kreskówek :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2015 o 17:31
@BlueCuracao: bezsilnosc to nie powod do agresji. Tez dostalem w tylek. Ale nienawidze rodzicow za ogol.
Odpowiedz@pawel78: To widać, współczuję, wychowali Cię na strasznego frustrata. Ale ogarnij się, nie jesteś już dzieckiem i swój rozum masz.
OdpowiedzCzyli Twoim zdaniem przemoc fizyczna jest niezbędna do dobrego wychowania dziecka?
OdpowiedzW pełni się z tobą zgadzam, ale to nie jest piekielna HISTORIA. Mogłaś to faktycznie napisać w komencie, albo napisać historię a to dać jako zakończenie:)
OdpowiedzA ja myślę, że wychowanie dzieciaka to trudna rzecz, a i są dzieci i dzieci. Kiedy ja byłam mała, były jasno określone zasady i jakoś ich przestrzegałam bez klapsów. Np. kiedy moi rodzice robili spotkanie przy brydżu, miejsca tam dla nie było, dostawałam kolację, picie przy łóżku i mam siedzieć w swoim pokoju. I okej, jest dorosła impreza, bachory tylko wadzą. Ale mam znajomą, której dzieci kompletnie tego nie kumają i każde spotkanie, to nie spotkanie dorosłych, tylko ciągłe a to pić, a to Ania mnie bije. No koszmar. Znajoma też chce bez klapsów ( nie mylić z biciem, bo dla niektórych klaps to już przemoc), ale już ma dosyć, zero posłuszeństwa. Kary nie działają, zabranie tabletów nie działa, danie tabletu dla świętego spokoju też nie, bo muszą piskać tym gównem akurat tam gdzie my siedzimy:(
Odpowiedz@Katka_43: Przeczytaj swoją wypowiedź, to może zrozumiesz, gdzie jest błąd. Jeśli znajoma wychowuje dzieci tabletami, to nie mamy o czym mówić. Tam ani klaps, ani spranie na kwaśne jabłko nie pomogą.
Odpowiedz@vonflauschig: A Ty przeczytaj jeszcze raz, to może zrozumiesz. Tablet był tylko przykładem, 10 lat temu to mogły być kreskówki, 20 lat temu wcześniejsze pójście spać, a 40 lat temu zakaz wyjścia na podwórko. Nigdzie nie napisałam, że wychowuje tabletami. A co? To już dzieciak nie może sobie pół godziny pograć? Jakbyś nie zauważył, czasy "nie ogladasz dzisiaj bajki na dobranoc" minęły. I nic na to nie poradzimy, czy nam się to podoba czy nie.
OdpowiedzZ tego co czytam odzywają się tu żywe dowody na to, że da się bez przemocy:) szkoda, że nie wszyscy rodzice to rozumieją
OdpowiedzCzyli jedni piszą że klapsy im pomogły i czegoś nauczyły. Drudzy że wprost przeciwnie lub że dało radę bez klapsów. Choć trochę bystry czytelnik zorientowałby się na tej podstawie, że skuteczne mogą być różne style wychowania. A co czytam? Osoba powyżej ma jeden wniosek - że da się bez klapsów. Tak. Tyle że z klapsami też się da. I obie metody mają swoje zalety (wady też) i na każdego mogą działać lepiej inne. Choć mam wrażenie, że niektórzy daliby się prędzej poćwiartować niż to przyznać.
Odpowiedz@sixton: Jest dokładnie tak jak mówisz. Wychowywanie z klapsami ma wady i zalety i bez nich ma je również. Problem w tym, że zalety są ze sobą bardzo mocno porównywalne a wady po jednej stronie są drastycznie większe. Ja dostałam klapsa jednego w moim życiu i nie uznałam go za sprawiedliwego więc go olałam (tak dziecię w podstawówce samo oceniło czy kara była adekwatna) w porównaniu z innymi karami które dostawałam nie miał dokładnie ŻADNEGO znaczenia dla mojej psychiki. Jednak ponieważ mam dużą ilość rodzeństwa i widzę jak różnie osoby bardzo blisko ze sobą spokrewnione reagują na agresję fizyczną (niekoniecznie od rodziców, częściej od swojego rodzeństwa właśnie lub rówieśników) jestem daleka od stwierdzenia, że jest to bezpieczna metoda. Nawet jeśli mi się nic nie stało od uderzenia i tobie nic się nie stało od uderzenia to to nie jest żaden argument za tym, że warto je zaryzykować jeśli jest jakikolwiek sposób by go uniknąć. I mówię tu wyłącznie o psychice mam nadzieje że wszyscy są zgodni, że pozostawienie obrażeń to jednak patologia.
OdpowiedzTwierdzenie, że "Ja jestem OK gdyż Moi Rodzice mnie nie bili a więc jest to dowód, że można wychować bez bicia" ma dla mnie taką samą wartość jak stwierdzenie: "Każdy samochód jest koloru czerwonego, gdyż ja właśnie taki posiadam"
Odpowiedz@LechU: lub "skoro samochody stoją w garażu to stanie w garażu czyni mnie samochodem
Odpowiedz@LechU: ale to jest dokładnie to samo co powiedzenie "ja dostawałem klapsy i jestem ok więc można dawać klapsy". I mówię to jako osoba która dostała raz czy dwa w życiu (tradycyjnego klapsa tylko raz) i uważa, że wszystko z nią ok i nie ma z tego powodu traumy. Problem w tym, że dokładnie tak jak mówisz : osobiste doświadczenia a statystyki zysków i strat to dwie bardzo odrębne kwestie. To, że mi się nic nie stało nie znaczy, że to było rozsądne, bezpieczne i właściwe.
OdpowiedzA piekielne w tej wzruszającej opowiastce jest to że...?
OdpowiedzTo powiem Ci, że mi Cię szkoda. Idź do jakiegokolwiek psychiatry, psychologa. Szybko Cię z błędu wyprowadzi, ponieważ jesteś ofiarą przemocy. Zarówno tej fizycznej, jak i psychicznej. Ofiary takiej przemocy mają to do siebie, że swoich oprawców tłumaczą na różne sposoby. Wyobraź sobie, że ja też gloryfikowałem swojego ojca, który nie wahał się znęcać nade mną. Tłumaczyłem go, że dzięki jego twardej ręce oraz tym jak mnie lekceważył, wyśmiewał a nawet lżył, jestem lepszym człowiekiem. Totalna bzdura, lekarz mnie szybciutko zdiagnozował : nerwica ... i lata leczenia.
OdpowiedzDostawałam od rodziców i pyskowałam przez to jeszcze bardziej. Przez "twarde wychowanie" i mojego ojca "cudowną technikę wychowawczą przygotowującą na trudy życia" - czyli wrzaski, upokarzanie i stresowanie mam teraz zaburzenia lękowe. A dzieci w sklepie? Naprawdę ci ludzie muszą ciągnąć te dzieci do sklepu jeśli wiedzą że one się źle zachowują? Ja wiem, nie mam dziecka, i może łatwo mi mówić ale mam wrażenie że można zostawić je w świetlicy (te szkolne) lub u dziadków/drugiego rodzica i wtedy spokojniej się robi zakupy.
Odpowiedz@Matsurika: A dziwisz się, skąd się wzięły choroby psychiczne pewnego austriackiego malarza, pewnego niedoszłego księdza (czesne było za wysokie), a także u dynastii Kimów? Mordowali lub mordują z zimną krwią, niektórzy nawet swoich!
OdpowiedzMnie się wydaje, że sporo ludzi ma problem ze zrozumieniem pewnego balansu i empatią jednocześnie wobec dziecka oraz ludzi dookoła. Nie ukrywam, też mnie wkurzają dzieci rzucające się na ziemię i drące paszczę wniebogłosy w sklepie, ale nie uważam też że świat ogranicza się do "stać i patrzeć i ignorować wkurzonych ludzi" lub "Skroić dupę aż nie usiedzi przez tydzień". Zdarzało mi się widzieć nieraz rodziców zwyczajnie wynoszących krzyczące dziecko ze sklepu na zasadzie "skoro tak sie zachowujesz, to nie dostaniesz nic/wracamy od razu do domu" i przyznam szczerze, najbardziej mi się podoba takie podejście. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem przemocy, ale niezmiernie mnie irytuje kiedy dziecko krzyczy straszliwie, rzuca się czasami wręcz kopiąc w osoby dookoła (zdarzyło mi się spotkać nawet egzemplarz zrzucający rzeczy z półek), a rodzic stoi i czeka na zasadzie "ja teraz wychowuję moje dziecko, to że uniemożliwia ono innym klientom zakupy mnie nie obchodzi".
OdpowiedzNie jestem zwolenniczką BICIA dzieci, ale też nie przesadzajmy - klaps, który najczęściej nawet nie boli, to nie jest jakaś najgorsza zbrodnia. A czasem się nie da. Moi rodzice są wspaniałymi ludźmi, nie stosują przemocy. Ja ponoć od taty dostałam klapsa raz (nie pamiętam tego), bo pyskowałam (znając charakter mojego taty wnioskuję, że naprawdę musiałam przegiąć), ale moja siostra była bardziej krnąbrna niż ja i jako dziecko miała wspaniałą metodę pt. "Odstawię histerię" i czasami naprawdę nic poza klapsem nie pomagało. Wyrosła na spokojną nastolatkę, która nie stosuje przemocy, nie znęca się nad innymi, nie nienawidzi rodziców i nie wymusza niczego płaczem. Tragedia się nam nie przydarzyła ;)
Odpowiedz@bloody_wheelchair: daj spokój, niektórym ludziom nie przetłumaczysz. Danie klapsa to pobicie, Twój tata to oprawca, Ty jesteś ofiarą przemocy. Czarne albo białe. Możesz argumentować do woli, oszołomstwo wie swoje.
Odpowiedz@bloody_wheelchair: też mi się zdarzyło oberwać i też mi się nic nie stało. Jednak ponieważ zdaję sobie sprawę, że nie jestem idealną kopią innych a moje dziecko nie będzie idealną kopią mnie a sytuacje w których się znajdzie nigdy nie będą takie same jak moje wiem, że nie zaryzykuje uderzenia jeśli znajdę inny sposób. Po prostu za duże ryzyko i to wyłącznie psychiczne.
OdpowiedzWobec moich dzieci konsekwentnie stosowaliśmy zasadę, że nie kupujemy im zabawek w ich obecności. W sklepie mogą obejrzeć zabawkę i wziąć do ręki, ale na pewno z nią ze sklepu nie wyjdą. I dlatego nigdy nie było takich scen, jak opisane w historii. Atak furii najlepiej przeczekać i zignorować. Dzieci nie są głupie; jeśli widzą, że coś nie działa na rodziców, nie będą tego próbować. A bicie dziecka to klęska wychowawcza; jedyne, czego uczy, to to że konflikty można załatwić przemocą i że silniejszy ma rację.
Odpowiedz@klemenko: W takim razie Twoja metoda uczyła, że ten kto ma pieniądze ma rację? Nie potępiam Twojej metody, bo jest jedną z najlepszych ale klaps też nie jest zły(klaps jako ostateczna kara).
OdpowiedzNajlepsza reakcja na wrzeszczące dziecko w sklepie to nie robić nic. Można ze wyjść - pozostałością po ewolucji jest trzymanie się rodziców w pewnym wieku i pisk w razie ich oddalenia się. A najlepiej do sklepu nie brać.
Odpowiedz@obserwator: "Nie brac", czyli zostawic samo gdzie? W samochodzie? W domu? Bo nie wszyscy maja pomoc w postaci dalszej rodziny na wyciagniecie reki. Opiekunki tez nie bedziesz przeciez zatrudniac, gdy zabraknie czegos I trzeba bedzie pojechac po zakupy.
Odpowiedz@filogerka: Coś w tym jest - np. w Krakowie centrum M-1 ma fantastyczną bawialnię.
OdpowiedzA jak pracownik zrobi jakieś świństwo w robocie (można interpretować dowolnie, ważne by to było celowe zachowanie) to szef też go bierze przez kolano i daje klapsa ;)? Nie, bo to upokarzające. Czym się różni dziecko od dorosłego, że je można upokarzać, a dorosłego już nie? Nie twierdzę, że twój ojciec jest okrutnym brutalem, nie, jeśli go szanujesz, to na pewno masz do tego powody, ale jednym z nich na pewno nie były te klapsy. Celem nawet najlżejszego klapsa jest wywołanie choćby drobnego ukłucia bólu, a przede wszystkim też strachu. To przemoc jak każda inna, czasem tylko bardziej psychiczna a czasem bardziej fizyczna. A w przypadku relacji rodzic-dziecko zawsze jest to wyraz bezsilności rodzica. Podobnie jest z tymi "bezstresowymi" rodzicami, którzy pozwalają swoim dzieciom wchodzić na głowę. To też jest bezsilność. Jakby nie patrzeć, wychowywanie dziecka jest czymś cholernie trudnym i wiele tu zależy od samego dzieciaka, dlatego każdy ma prawo popełniać błędy, ale nie należy udawać, że ich nie było, bądź je gloryfikować albo usprawiedliwiać.
Odpowiedz@Mlodzik: Naprawdę, kary i rozmowy jak to dziecko źle zrobiło to też przemoc- psychiczna, ale przemoc, która często jest stokroć bardziej bolesna niż ból fizyczny. Jako pracownik wolałbym dostać lanie niż mniejszą pensje- dziecko raczej wybrałoby mniejszą pensję. Karzesz tym co jest bardziej bolesne. Co to w ogóle za porównanie Twojego dziecka do obcego człowieka? Ale i dziecko i dorosłego upokarzasz , dziecko tylko przed nim samym i sobą a pracownika przed całą firmą.
Odpowiedz@Plemionoman: Od kiedy normalna spokojna rozmowa to przemoc psychiczna bardziej bolesna niż fizyczna? Bo nie chodzi o to, by krzyczeć, tylko o to by rozmawiać. Da się. Poza tym, ja ci naprawdę współczuję, jeśli uważasz, że jedyną formą wymuszenia posłuszeństwa na dziecku jest przemoc.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2015 o 19:27
@Mlodzik: drugiego takiego taty.. po prostu nie ma. Gdzie ja znalazlabym pracowitego czysciocha, ktory lubi majsterkowac, umie naprawic prawie wszystko, zobaczy np. grilla z wysięgnikiem na ruszt czy inna pierdołę w sklepie i zrobi takie samo tylko ze lepsze? No aaa? Powiedz mi gdzie?
OdpowiedzMój kolega lubi, gdy biją go kobiety, ale nie dorabia do tego ideologii.
OdpowiedzLudzie, zauważyliście, że przeciwnikami bicia dzieci za kare są ludzie, którzy dostali maksymalnie raz ? I to klapsa ręką? Ja dostawałem wiele razy, naprawdę dużo i jestem zdecydowanym zwolennikiem tej metody. Jednak nie bicia żeby bolało, to nie o to chodzi, to ma być takie klepnięcie w tyłek, albo kazanie się położyć dzieciakowi, wyciągnąć pasa i uderzać lekko. W tym wszystkim chodzi o ból psychiczny(taki sam jak kara czy rozmowę-też boli psychicznie). I to własnie wychowuje dziecko. Oczywiście rozmową, karami też można i wręcz należy, ale jeżeli sprawa jest zbyt poważna (szczególnie ten przykład z kominkiem, który ktoś tu podawał) to danie klapsa w takim momencie jest pokazaniem dziecku, że takie zachowanie powoduje ból, bez potrzeby poparzenia dziecka. I dawanie kar fizycznych powinno być jednak przez mamę( to naprawdę ma być lekkie). Większość osób wychowanych bez kar/klapsów, które nawet wyrosły na dobre osoby później mają dzieci, które właśnie biją ich i robią rozróbę w sklepie, bo chcą cukierka( nie spotkałem się jeszcze z inną sytuacją, może mam za mało danych ale takie są moje obserwacje). Dostawałem lanie i jestem tego zwolennikiem! ( ale jak dziecko ma już 15 lat to powinno się przestać, bo nie spełnia to swojej funkcji:)).
Odpowiedz@Plemionoman: "(...) kazanie się położyć dzieciakowi, wyciągnąć pasa i uderzać (...)" brzmi jak scena z mojego dzieciństwa. Uważam, że to co najmniej złe, a zdecydowanie chore. Masz problemy z kontrolowaniem agresji? Idziesz na terapię, a nie robisz sobie dziecko, na którym będziesz się wyżywać.
Odpowiedz@Kurka: "terapię", "problemy z kontrolowaniem agresji", "wyżyć". Proszę Cię, takie słowa mogą paść gdy dziecko chodzi z widocznymi siniakami, oraz jest maltretowane przez najbliższych. Klaps, albo uderzenie pasem (jeżeli czytałaś (?) powyższy wpis, to mogłaś zauważyć "to ma być takie klepnięcie w tyłek" oraz "uderzać lekko") nie jest przemocą, lub agresją. Taka kara powinna dać do zrozumienia, że postępowanie było złe, a nie kojarzyć się z bólem. Trzeba zauważyć, że jest różnica gdy robi to kochający rodzic, który stara się dla dobra dziecka, a rodzić który uderza dziecko w twarz, tak, że berbeć pada na ziemię. Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Ja jak najbardziej jestem za wychowawczym klapsem, z własnego doświadczenia oraz innych. PS. Jeżeli dam dziewczynie klapsa podczas seksu, to jestem damskim bokserem i biję kobiety? ;> I tym sarkazmem kończę. Dobranoc.
Odpowiedz@havajan: To była odpowiedź do komentarza użytkownika Plemionoman, który napisał, że jako formę kary widzi BICIE LEŻĄCEGO DZIECKA. Ja byłam "wychowywana" w ten sposób (tak, znęcano się nade mną w dzieciństwie) i zdecydowanie jestem przeciwna jakiejkolwiek karze fizycznej. Każdemu rodzicowi dającemu wychowawcze klapsy również dałabym wychowawczego klapsa. Najlepiej w twarz. Jaka jest różnica miedzy klapsem a biciem? O wiele mniejsza niż ludzie tutaj próbują sobie wmówić. Naruszenie nietykalności cielesnej. A co do klapsów podczas seksu, jeśli kobieta sobie nie życzy, to może nie jesteś damskim bokserem, ale chamem owszem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2015 o 21:44
@Plemionoman: O stary tu to odleciałeś. Polecasz karanie klapsem jako standardową karę to raz (ot tak od niechcenia Cię uderzę bo szalejesz). Polecasz karanie cielesne dzieci do lat 14 to dwa (jesteś już w gimnazjum ale na pewno nie rozumiesz jak się do ciebie mówi więc idziesz na kolano). Polecasz karanie lekkie w bardzo dużych ilościach to trzy. Serio coś ty robił w dzieciństwie skoro uważasz, że należało ci się oberwać tyle razy, że nawet nie potrafisz tego zliczyć? Zdecydowanie masz dużo za mało danych skoro nie wiesz co zazwyczaj takie domy robią z ludźmi. Dziękuj Bogu jeśli rzeczywiście nie masz z tego powodu problemów. Dziękuj i traktuj to w kategoriach cudu.
Odpowiedz@Plemionoman: tajasne bicie uczy tylo, ze 1. silniejszy ma racje 2. jak robic cos tylko bardziej sie ukrywac bylam bita, do dzis nienawidze za to moich rodzicow wiec szacunku mnie to nie nauczylo dziecko trzeba wychowywac, a nie hodowac
OdpowiedzNo popaCZ. Nigdy nie byłam bita przez rodziców. Mój tata za to lubował się w ubliżaniu i poniżaniu słownym. Jakoś nie jestem mu za to wdzięczna. Bo byłam może i grzecznym dzieckiem, ale i zastraszonym, niepewnym siebie.
Odpowiedzgdyby nie wczesniejsze zaniedbania wychowawcze, do takiej sytuacji by nie doszlo i tyle jak wychowali tak maja no i coz... przemoc to zawsze PRZEMOC niewazna, jak bardzo bedziesz cukrowac, by zapudrowac swoje zaropiale sumienie http://www.popularnie.pl/amy-i-jamesen/
Odpowiedz