Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja, którą opiszę, dla mnie samej jest niepojęta. Ludzie wokoło burzą się,…

Sytuacja, którą opiszę, dla mnie samej jest niepojęta. Ludzie wokoło burzą się, że w wychowaniu dzieci nie ma miejsca na klapsa, który sprowadziłby naprawdę bardzo niesforne dziecko na ziemię, bo nie na tym ma polegać bezstresowe wychowanie. Pytanie tylko, czy równie bezstresowe jest ono i dla rodziców?

Parę dni temu wybrałam się do galerii handlowej w moim mieście celem zrobienia zakupów spożywczych. Zebrawszy z półek to, czego potrzebowałam, stanęłam w kolejce do kasy. Aby jakoś zabić czas, zaczęłam się oczywiście rozglądać.

Moją uwagę przykuła para około 30 lat, z mniej więcej 3 letnim synkiem w wózku zakupowym. Matka dziecka starała się otworzyć mu jajko niespodziankę. Szło jej to jednak powoli, a tym czasem malec potwornie się darł "Daj, daj, daj!". Rodzice uciszali go delikatnie, lecz chłopiec nie reagował. W końcu matka zrezygnowała z otwarcia jajka, co zaowocowało potwornym skowytem dziecka. Zaczął podskakiwać w wózku, płacząc i krzycząc jeszcze głośniej.

Wówczas jego ojciec oparł się o uchwyt wózka i patrząc chłopcu w oczy, spokojnie poprosił, aby się uspokoił. Chłopiec jednak ani myślał - splunął ojcu w twarz, a gdy ten ponownie miał zareagować słownie, dziecko go spoliczkowało. Nie było to jednak delikatne pacnięcie; dziecko uderzyło go z całej siły. Matka udawała, że nie widzi zdarzenia, ojciec zaś wyprostował się i nie zwracając dziecku już więcej uwag, ruszył wzdłuż korytarza.

Wydaje mi się, że dalszy komentarz jest zbędny.

Kalisz

by ~palemka13
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sixton
32 40

Bo zapomnieli że rozmowa to tylko pierwszy etap. Jeśli nie pomaga to powinno się przejść do kary. A smarkacz najwidoczniej żadnej kary nigdy nie doświadczył. A pozwalanie dziecku na bezkarne bicie rodzica to już chyba najgorsze co tylko mogli zrobić. Nie współczuję. Jak sobie pościelesz...

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
9 51

Możecie mówić, że jestem słaba, ale wlałabym gówniarzowi tak, że przez tydzień by na dupie nie usiadł...

Odpowiedz
avatar Iceman1973
6 34

@Rammsteinowa: I tu wyjątkowo się z Tobą zgadzam. I mam głęboko w pewnym ciemnym miejscu opinie zwolenników bezstresowego wychowywania. jak lubią niech sobie wchodzą swoim "aniołeczkom" w te ich rozwydrzone dupska.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
3 19

Nie wiem dlaczego minusują Twoją wypowiedź. Nie jestem zwolennikiem bicia, ale za takie coś na goły tyłek pasem by dostał. Wszystko wszystkim, ale szacunek do rodzica musi być.

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
7 21

@Rammsteinowa: Ja nie jestem za biciem dzieciaków, bo czasem nie rozumieją co jest nie tak, ale jak daje w pysk własnemu ojcu to po prostu innej metody nie widzę jak lanie skórzanym pasem, aż dotrze co jest nie tak... Z drugiej strony rodzice sami sobie pozwolili na takie coś i jest dylemat.:P

Odpowiedz
avatar speedymika
-1 11

@Rammsteinowa: serio, lałabyś skórzanym pasem aż dotrze co jest nie tak, dwu-trzy letnie dziecko? Proszę, powtórz to jeszcze raz, mam nadzieję że może jakoś palce Ci po klawiaturze nie tak poleciały jak chciałaś....

Odpowiedz
avatar camilla
3 5

@Rammsteinowa: Mój kuzyn za młodu odstawił podobny cyrk w sklepie. Dostał w domu od ciotki lanie ręką po tyłku. Od tamtej pory nigdy podobna sytuacja się nie powtórzyła.

Odpowiedz
avatar polaquita
5 7

@speedymika: nie wiem czemu ludzie myślą, że dwulatek ma papkę zamiast mózgu i nie rozumie. Rozumie wystarczajaco duzo by zrozumieć zasadność kary i starać się rodzica zmanipulować. Stad te "bunty dwulatków" i innych latków. Chociaż nie, pasem bym nie biła, ale inną dotkliwą karę znalazła.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 8

wszystkim zwolennikom kar fizycznych polecam lekture kodeksu karnego z uwzglednieniem artykulu 207...

Odpowiedz
avatar Lorelai
-1 3

@Rammsteinowa: A czego nauczy dziecko agresja silniejszego rodzica wobec niego? Takiej samej agresji? Dlaczego swoje frustracje i złość chcesz wyładować na dziecku?

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
0 0

@bazienka: Polecam mieć własne dzieci, wychować je bezstresowo na roszczeniowego egoistę, bez szacunku do nikogo i niczego, a potem się wypowiadać.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
12 24

Jestem przeciwniczką "klapsów sprowadzających na ziemie" chociaż nie mogę powiedzieć w 100%, że doprowadzona do ostateczności, nie dałabym klapsa. Kara jednak nie musi być cielesna - jeśli rodzice dobrze znają swoje dziecko, a także są konsekwentni w wychowaniu - to potrafią wymyślić kary, które dziecko odczuje o wiele mocniej niż przysłowiowego klapsa. Przy konsekwentnym wychowaniu już zapowiedź kary potrafi zadziałać. Nie pamiętam, żeby rodzice mnie kiedykolwiek uderzyli, jednak kary za niektóre przewinienia świetnie pamiętam do dziś w odróżnieniu od klapsa, o którym zapomniałabym chwilę po jego wymierzeniu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 24

@kertesz_haz: 3latek sam tego nie wymyślił. Musiał to zaobserwować.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-4 10

@kertesz_haz: Najciekawiej będzie, jak pokolenie wychowywane bezstresowo, masowo zacznie mieć własne dzieci... Tak na podstawie obserwacji prowincjonalnej galerii handlowej - Jaką karą, tak teoretycznie, proponujesz zagrozić dziecku, które któryś z kolei raz uparcie wyrywa się usiłując np.: pogrzebać w każdym gniazdku, wbiec pod samochód, skoczyć z balkonu, zaczepiać obcego psa, zrzucić soki z półki w markecie, skopać ścianę, pogryźć koleżankę..?

Odpowiedz
avatar Irasiad
3 23

@SirCastic: jeżeli dziecko chce wyskoczyć z balkonu albo wlecieć pod samochód, to nie masz prawa mu tego zabronić - ograniczasz wtedy jego wolność. Próbując go złapać, naruszasz jego nietykalność i pokazujesz wszystkim, jaki jesteś słaby i nieudolny wychowawczo. Z dzieckiem się ROZMAWIA, traktuje jak równego sobie, to w końcu mały człowiek. Jeśli nie zdążysz zatrzymać go (oczywiście werbalnie) na chwilkę rozmowy, przed rzuceniem się z balkonu - to jego wybór, indywidualna decyzja. :)

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
6 10

@SirCastic: Nie ma typowych kar, ponieważ każde dziecko jest inne. Pamiętam, że ja dostawałam zupełnie inne kary za te same przewinienia niż moja siostra. Poza tym po pierwsze rozmowa i pokazanie ewentualnych konsekwencji - jako mała dziewczynka musiałam dotknąć drzwi popielnika już nie gorących, ale na tyle ciepłych żebym to poczuła, podobnie jak poczułam jak działa prąd (delikatne kopnięcie) czy jak boli uderzenie - to na wypadek gdybym chciała wyskoczyć z balkonu. Wszystko było pod kontrolą i miało mi uświadomić ewentualne konsekwencje niebezpiecznych zabaw. Co do kar były różne - zakaz oglądania ulubionej bajki, zamiana owoców przy posiłku z tych ulubionych na te mniej lubiane, brak zabawy z tatą przez wieczór (ta była najokrutniejsza;)). Kary powinny być dostosowane do dziecka indywidualnie.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-3 7

@kertesz_haz: Jasne. Ale ja nie szukam ogólnej zasady czy metody, szeroko dostępnej zarówno w literaturze tematu jak i zapisach unijnych, tylko liczę na szereg konkretnych propozycji zachowania rodzica/opiekuna w wypadku wielokrotnie obserwowanych przeze mnie sytuacji, gdy mimo wielokrotnych gróźb, próśb, odciągania, tłumaczenia, mały człowiek kolejny raz uparcie wraca i : 1. Chce zrobić sobie za wszelką cenę krzywdę - np. grzebiąc w gniazdku. 2. Chce zrobić za wszelką cenę krzywdę innemu człowiekowi - np. gryząc do krwi inne, grzeczne dziecko. 3. Chcąc za wszelką cenę uszkodzić cudzą własność - choćby uparcie rysując lakier zaparkowanego prawidłowo auta.

Odpowiedz
avatar speedymika
-1 3

@Day_Becomes_Night: sądzisz że 2-3 latek rzucający się na podłogę bo Mama/Tata nie chcą kupić cukierka, też "musiał to zaobserwować", znaczy się Rodzice się tarzają po podłodze z wrzaskiem kiedy czegoś nie dostaną?

Odpowiedz
avatar polaquita
-2 2

@Day_Becomes_Night: oczywiście, że sam mógł wymyślić. To zachowanie instynktowne.

Odpowiedz
avatar Lorelai
-1 1

@SirCastic: a) zabezpieczyć gniazdka - sprzedają takie bajery w dzisiejszych czasach b) na ulicy, trzymać dziecko za rękę c) który rozsądny rodzic zostawi dziecko bez nadzoru przy otwartym balkonie? d) w sytuacji gdy dziecko krzyczy by coś uzyskać, wystarczy je wyprowadzić z miejsca publicznego i dać mu czas na uspokojenie się poprzez nie reagowanie na wrzaski. Przykład z mojego życia: Babcia miała piec, na którym się gotowało. Żeby uchronić mnie przed poparzeniem, ojciec jednego razu zbliżał moje rączki do niego na tyle bym poczuła gorąc a nie stała mi się krzywda. Tym samym w najprostszy sposób nauczyłam się, że to parzy i nie wolno dotykać.

Odpowiedz
avatar speedymika
9 23

Bardzo dobrze się zachowali. Nie robili sceny publicznie tylko pokazali że jego fochy nie wpłyną na chęć odtworzenia jajka niespodzianki. Co mieli zrobić w markecie? Karnego jeżyka?

Odpowiedz
avatar sixton
-2 28

@speedymika: Jeżeli dzieciak zdzielił ojca po facjacie z tak głupiego powodu jak jajko niespodzianka, to raczej nie był jego pierwszy raz. Poza tym może i sposób wychowania powinien być w decyzji rodziców, ale pozwalanie dzieciakowi na darcie się w miejscu publicznym jest chamstwem z ich strony w kierunku innych ludzi.Dźwięk ryczącego bachora - jeden z najbardziej irytujących dźwięków na świecie.

Odpowiedz
avatar filogerka
16 20

@sixton: Czyli jaka Twoim zdaniem powinna byc ich reakcja, ktora nie spowodowalby by - jak Ty to pieknie nazywasz - "ryczenia"? Dla mnie bardziej irytujace jest ocenianie sytuacji przez ludzi, ktorzy nie maja o niej kompletnie pojecia. Sadzac jednak ze sposobu wypowiedzi blizej Ci jednak do "bachora" niz bycia rodzicem, wiec predko sie nie przekonasz, co znaczy bunt 2-3 letniego dziecka

Odpowiedz
avatar speedymika
2 14

@sixton: @sixton: Znaczy się, zbuntowane dwulatki zamykamy w beczkach po kapuście?

Odpowiedz
avatar sixton
-5 15

@filogerka: Nie ma jednej, jedynie słusznej metody wychowania. Rodzice powinni decydować jak wychować swoje potomstwo. Dlatego nie powiem Ci jak POWINNI się zachować, bo możliwości jest wiele. Moja reakcja na pewno byłaby inna. Ryczenia? A jakbyś to inaczej nazwała? No chyba że "darcie się" bo "płaczem" to raczej nie było, sądząc z opisu. W ogóle to chcesz powiedzieć, że skoro nie mam dzieci to nie powinienem się wypowiadać na ich temat? To jest dopiero infantylizm myślowy. Szczególnie u osoby, która w następnym zdaniu ocenia kim jestem na podstawie kilku króciutkich komentarzy. Nie będę już używał tego słowa na H, bo przez jego nadużywanie zdążyło mi zbrzydnąć.

Odpowiedz
avatar sixton
-3 9

@speedymika: Znaczy się nie masz nic sensownego do powiedzenia więc idziesz w cienką ironię?

Odpowiedz
avatar chiacchierona
3 13

@filogerka: Jaka powinna być reakcja? No jak dla mnie, złapanie gówniarza za łapę i wyprowadzenie ze sklepu po uprzednim odłożeniu jajka na półkę. Przecież byli we dwójkę, kazał im kto tam tkwić z ryczącą wścieklizną?

Odpowiedz
avatar filogerka
-1 7

@sixton: Jesli to rodzice powinni decydowac o wychowaniu, to czemu w swojej wypowiedzi odbierasz im to prawo? A chcialam powiedziec, zebys nie wypowiadal sie na tematy, o ktorych jednak nie masz pojecia - (a wlasnie na to wskazuja Twoje komentarze) tak jakbys cos na temat wiedzial. Inni wczesniej juz pisali o buncie 2-3 latka, wiec poczytaj tam sobie, jaki jest sposob postepowania. Infantylnym jest nazywanie chamskim zachowaniem placzacego dziecka

Odpowiedz
avatar sixton
-3 7

@filogerka: Zdaje się że masz problemy z poprawnym rozumieniem tekstu pisanego. Chyba że celowo przekręcasz moją wypowiedź. Wyraźnie pisałem o chamstwie rodziców a nie bachora. Proszę pokazać gdzie i jak "odbieram rodzicom prawo do wychowania"? Ktoś inny znowu zwrócił uwagę na przewrażliwienie wielu współczesnych rodziców na wszelkie tego typu zachowania dziecka. Kiedyś nie mówiono o żadnych buntach dwulatków. Z problemami radzono sobie na różne sposoby (nie na jeden ten słuszny jak chciałoby wielu modnych rodziców). A mam wrażenie, że dzisiejsze dzieciaki są bardziej egocentryczne, roszczeniowe niźli to bywało.

Odpowiedz
avatar demonix
-1 3

@speedymika: WSPANIAŁE :D

Odpowiedz
avatar speedymika
3 3

@sixton: owszem, kiedyś też nie mówiono o szkodliwym wpływie tabletów. Bo nikt o nich wtedy nie słyszał.... Dzieci się odchowywało, były od małego nauczone zasady "dzieci i ryby głosu nie mają" oraz "co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie". Nie twierdzę, mając już swoje doświadczenie, że te zasady są skrajnie głupie :) Ale widzę też różnicę między moim dzieckiem a mną w tym wieku (akurat wiek 7-8 lat pamiętam dobrze). Jest zdecydowanie bardziej ogarnięta życiowo, samodzielna. Lepiej rozumie świat. Nie porównuj dawnego podejścia do wychowania dzieci, z tym co widać na ulicach, co słychać w mediach a propos "bezstresowych" nastolatków czy też mniejszych dzieciaków. Dzisiejsze podejście do dzieci jest lepsze. Dla nich. Pod JEDNYM warunkiem. Konsekwencji Rodziców. Tymczasem większość naprawdę piekielnych sytuacji (ta o której dyskutujemy wg mnie do nich nie należy) wynika z tego że Rodzice biorą z tzw. teorii wychowania to co im wygodnie i łatwo się wprowadza, zaś to co jest nieprzyjemne - czyli konsekwencja, stabilny system kar i nagród, staranie się, poświęcanie czasu na to aby dzieciak zrozumiał czego i dlaczego się od niego wymaga - pomijają. Tak właśnie się hoduje roszczeniowe dzieci. Którym zapewniło się wszelkie atrakcje życiowe poza wpojeniem systemu wartości. Może też być z innej mańki....Znam Rodziców którzy są dumni z tego że ich dziecko przemocą wymusza na innych zabawki/ustępowanie. Dlaczego są dumni? Bo "dzięki temu poradzi sobie w korpo". To był cytat. Sytuacja o której dyskutujemy nie jest moim zdaniem przejawem jednego ani drugiego. Ja bym na ich miejscu zmieniła tylko jedno - po uderzeniu Rodzica, jajko - jeśli nieotworzone - wróciłoby na półkę ostentacyjnie na oczach dzieciaka. Jeśli już częściowo rozpakowane - po zapłaceniu wylądowało by w śmieciach. Również na oczach dzieciaka. Z wytłumaczeniem, że skoro nie umiesz zrozumieć prośby o uspokojenie się, to my nie rozumiemy prośby o jajko. Tak robiłam i działa dobrze. Bez pasa, krzyków i scen.

Odpowiedz
avatar speedymika
2 2

@sixton: znaczy się, na to się nie pozwala, to się dzieje w tym okresie życia dziecka, tak po prostu. Jeśli sądzisz że Rodzice powinni chronić otoczenie przed tym strasznym dźwiękiem, to podpowiadam rozwiązanie, czasem jedyne bo nie każdy ma Babcię/Ciocię/Nianię na zawołanie, a zakupy zrobić trzeba i to czasem nawet wspólnie.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
0 0

@sixton: a co? Twoim zdaniem mieli je zakneblować? Dać mu czego chce i wychować bezwzględnego, roszczeniowego egoistę? Trzeba nie reagować na wrzaski - to jedyna metoda żeby nauczyło się, że one nic nie dadzą - pomyśl zanim coś napiszesz...

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
8 24

Nie zgodzę się z tobą. Moim zdaniem rodzice postąpili prawidłowo - pokazali maluchowi, że nie jest w stanie wyprowadzić ich z równowagi ani wpłynąć na nich krzykiem czy niegrzecznym zachowaniem. Wiek dwóch - trzech lat to okres buntu. Dziecko próbuje na ile rodzice mu pozwolą, ile będzie w stanie ugrać wrzaskiem, pluciem, wiciem się po podłodze itp. Jeśli choć raz rodzice pokażą mu, że robi to na nich wrażenie (chociażby po to by ukrócić "scenę" w markecie) mały już będzie wiedział, że to działa. I konsekwentnie wykorzystywał to dalej coraz bardziej rozbudowanymi "cyrkami". A tak przekaz był jasny - zachowujesz się nieodpowiednio - nie dostaniesz słodyczy. Podejrzewam, że rozmowa i właściwa kara będą w domu, jak się mały czort już uspokoi i będzie je w stanie zauważyć.

Odpowiedz
avatar Humcia
1 1

@Nietoperzyca: Jedyne czego dziecko się nauczyło to to, że może kogoś uderzyć bez konsekwencji

Odpowiedz
avatar singri
10 20

Zgadzam się z przedmówcą. Gdyby ojciec dał się sprowokować, okazałoby się, że jest słaby i że zachowanie dziecka robi na nim wrażenie, czyli jest skuteczne. Gdyby matka stanęła w obronie partnera, wyszedłby na sierotę, a dziecko wiedziałoby, że tylko z matką trzeba się liczyć.

Odpowiedz
avatar speedymika
11 19

@tick: proszę....o buncie dwulatka coś się kiedyś obiło o uszy? Jeśli nie to podpowiem: dzieciak, nawet super konsekwentnie wychowywany, zamienia się w chodzącą piekielność. Jest to czas kiedy odkrywa po raz pierwszy że może mieć na coś wpływ, i testuje na wszelkie sposoby jaki REALNIE wpływ może mieć, gdzie są granice, i jak je obejść. Tylko od Rodziców i ich konsekwencji zależy czy wyjdą z buntu cało, czy nauczą dzieciaka że odpowiedni arsenał (wrzask, kopanie, bicie, plucie, gryzienie, rzucanie przedmiotami, rzucanie się na ziemię) skutkuje ustępstwem Rodziców dla "świętego spokoju" - na przykład po to aby przestał robić cyrki w miejscu publicznym. Moja córa, do czasu buntu chodzący anioł, zamieniła się na 3 miesiące w potwora. Wrzask był o wszystko, dosłownie. Na przykład: zasada była taka że przysługuje jedna krótka (do 15 minut) bajka po zjedzeniu obiadu. Przed buntem nie było z tym problemu. W czasie buntu codziennie darła się o włączenie kolejnej, tak do 2-3 godzin wrzasku. Nigdy nie ustępowałam, sadzałam na "karnym żółwiku" do czasu uspokojenia. Sąsiedzi nawet pukali do drzwi z pytaniem co się u mnie dzieje :D Uwierz że nawet 100% konsekwencja, groźba kary NIE wpłynie na to że 2-latek będzie i tak kolejny raz próbować "złamać system". Za to jak mu czas buntu minie to ta wcześniejsza konsekwencja zaprocentuje pięknie. A że otoczenie musi niestety tych wrzasków czasem posłuchać...cóż, to te wrzeszczące bachory będą pracować na Waszą emeryturę, pamiętajcie ;)

Odpowiedz
avatar chiacchierona
4 16

@speedymika: Na moją emeryturę to ja sobie sama pracuję i nikt mi łaski nie robi.

Odpowiedz
avatar tick
-2 14

O w mordeczkę... bezstresowe wychowanie, bunt dwulatka, ADHD, wszelkiego rodzaju dys- Kurna, ludzie, opamiętajcie się! Do wszystkiego trzeba podchodzić z głową i rozsądkiem, a nie wierzyć bezgranicznie we wszystkie "naukowe" dysputy. Mój syn ma obecnie 15 lat. Ani razu nie było tarzania się się po podłodze, dzikich wrzasków czy tym podobnego zachowania. Znajomi, rodzina - nie pamiętam, aby mieli takie problemy. Owszem, dzieciak poznaje "ile może", ale bez takich skrajności!

Odpowiedz
avatar speedymika
4 6

@Toyota_Hilux: cóż, taką drogę wychowawczą obrałam, aczkolwiek kilka klapsów przez te 7 lat (dokładnie to chyba trzy) też rozdałam. Kolejne bunty (4 i 6 lat) przeszła już znacznie łagodniej. Nie żałuję, mam teraz super ogarnięte 7-letnie dziecko, które umie się zachować w każdej sytuacji, nie wykłóca się godzinami rozumie że "nie" oznacza "nie" a jeśli nie zgadza się z naszą decyzją to szuka logicznych argumentów aby nas przekonać - merytoryczną rozmową a nie krzykami czy fochami. Do ludzi dorosłych odnosi się z szacunkiem, wśród rówieśników radzi sobie świetnie, nie jest ani zbyt asertywna ani zbyt "zahukana". W szkole też super. Wszędzie gdzie z nią nie idziemy, jej ogarnięcie i umiejętność zachowania się zaskakuje nawet starsze osoby które pamiętają jeszcze "jedyne słuszne" metody wychowawcze czyli pas na dupę bez zbędnych słów. Jedyne na co możemy narzekać to bałaganiarstwo, ale to ma po nas niestety ;)

Odpowiedz
avatar speedymika
5 7

@tick: a skoki rozwojowe u niemowląt też nie istnieją? Bo nie wiem czy wiesz, ale bunty są takimi późniejszymi skokami rozwojowymi ;)

Odpowiedz
avatar chiacchierona
1 3

@tick: W drugą stronę też nie ma co przeginać, chyba jednak każde dziecko taki bunt przechodzi tylko każde inaczej. To tak jak z nastolatkiem, jeden rodzicom urządzi piekło, drugi tylko trochę da w kość a z trzecim prawie w ogóle nie będzie problemu. Tylko że to rodzice są od tego żeby ten cały bunt jakoś ogarnąć i żeby zminimalizować jego uciążliwość dla osób postronnych. Hasło "Wszystkie dzieci są nasze." to było dobre za komuny, teraz na szczęście coraz więcej osób ma odwagę głośno protestować przeciwko znoszeniu buntów i innych odpałów cudzego potomstwa.

Odpowiedz
avatar nedstemthet
6 10

@Toyota_Hilux: Oki, To bij też ludzi chorych, starszych, z Alzheimerem (mogą i są agresywni), bo oni się potrafią zachowywać jak dzieci. Pracowałam w szpitalu z takimi ludźmi i wiem, co mówię. Dlaczego nie? Dlatego jak się kiedyś obs*asz, zgubisz na mieście będąc starsza czy zaczniesz robić sceny, to mam szczerą nadzieję, że twoje dzieci potraktują cię tak, jak sobie na to zasłużysz.

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
-4 4

@speedymika: zobaczymy co będzie jak będzie miała 15-16 lat. A pas na dupę musi być poprzedzony wytłumaczeniem dlaczego.

Odpowiedz
avatar speedymika
3 3

@Toyota_Hilux: też jestem ciekawa jak nam to całe dojrzewanie minie :) Na pewno nie będzie różowo chwilami, ale mimo wszystko jestem dobrej myśli. Wszystko się da ogarnąć, tylko trzeba to robić z głową.

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
-1 3

@speedymika: Powodzenia, z doświadczenia wiem, że łatwo nie będzie

Odpowiedz
avatar polaquita
0 0

@speedymika: to zostal jeszcze bunt 8 10 12 14 16 itd latka

Odpowiedz
avatar dv84
1 1

dziecisawazne.pl/bunt-dwulatka-nie-istnieje/ "Już słyszę komentarze oburzenia. Przecież tylu psychologów o nim mówi, nawet Wikipedia zawiera wyjaśnienie zjawiska."

Odpowiedz
avatar tick
0 0

@dv84: BRAWO !!!

Odpowiedz
avatar Stal_Damascenska
10 16

Trudno ocenić sytuację patrząc z boku. Można przypuszczać, że są braki w wychowaniu ale nie wiemy jak wygląda sytuacja w domu i co było później. Dziecko zostało ukarane już na wstępie bo nie dostało słodyczy o którą darło trepa. Tym, którzy najchętniej by go ukarali cieleśnie już teraz w sklepie w tym momencie przy publice gratuluję podejścia. Dla mnie jako ojca byłaby to po prostu oznaka bezsilności. W domu trzeba mówić bardzo dużo o wartościach, o tym co dobre a co złe. Dla umocnienia wprowadzać system kar i nagród. U mnie są pieczątki. Moja latorośl nie dostaje zabawki na każde zawołanie. Codziennie wieczorem siadamy i rozmawiamy o tym jak zachowywał się przez cały dzień. Pytam co zrobił dobrego/złego czy wie dlaczego było to dobre/złe. Czy rozumie, że jego złe zachowanie było krzywdzące dla innych. Wszystko staram się wytłumaczyć i na końcu decydujemy czy powinien dostać pieczątkę. Jestem dumny kiedy sam dochodzi do wniosku, że jego zachowanie było złe i nie zasługuje dziś na pieczątkę :) Za 30 uzbieranych może wybrać jakąś naprawdę fajną zabawkę. Kary oczywiście też są. Ktoś już wspomniał o buncie dwulatka. Zapominacie ludzie, że dwu/trzy latek jeszcze niedawno wszystkie swoje potrzeby komunikował wrzaskiem i płaczem bo po prostu nie potrafił inaczej tego powiedzieć. Teraz jest okres kiedy dopiero uczy się relacji międzyludzkich, tego, że krzyk i agresja nie jest odpowiedzią na wszystko. Rozwija się emocjonalnie, odczuwa rzeczy zupełnie nieznane. Dziecku trzeba pomóc rozmową, cierpliwością, zrozumieniem i nie można zapomnieć wtedy o konsekwencji. Pamiętam to bardzo dobrze jeżeli chodzi o mnie. W pewnym momencie sama świadomość tego, że swoim zachowaniem skrzywdziłem swoich rodziców była dla mnie największą karą. Mam wrażenie, że zdecydowana większość zwolenników "wychowawczych klapsów" nigdy nie opiekowała się dziećmi. Bardzo łatwo jest dziecko uderzyć, wychować już nie.

Odpowiedz
avatar kin88
7 13

A co mieli zrobić? Wlać dzieciakowi w miejscu publicznym czy drzeć się na dzieciaka? owszem była inna możliwość niż udawanie że nic się nie stało. Ja po prostu wyniosłabym dzieciaka ze sklepu a zakupy dokończyłby mąż. Dzieciak jajka by nie dostał tylko jakąś karę. Większość trzylatków rozumie pojęcie kary i np. nie pozwolenie obejrzenia ulubionej bajki bardziej by odczuł niż te wszystkie pasy. Ale lepiej iść na skróty. Dać solidnego klapsa i potem zaraz włączyć mu tv żeby samemu odetchnać. A z takiej lekcji to dziecko nic nie wyniesie.

Odpowiedz
avatar nedstemthet
4 8

@kin88: Pięknie napisane! :-) Szkoda, że nie wszyscy potrafią tak samo pomyśleć przed laniem dziecka. Biedni, chorzy ludzie! Z takiej lekcji bicia dziecko wyniesie mętlik w głowie, nic więcej. Albo nienawiść do tyrańskich rodziców.

Odpowiedz
avatar Rokita
0 0

@kin88: Tylko że to chyba chodzi dokładnie o to o czym piszesz. O pewien balans miedzy skupieniem na wychowaniu własnego dziecka a troską o pewien, bo ja wiem, komfort? społeczeństwa w jego obecności. Trudno mi powiedzieć czy rodzice zachowali się dobrze czy źle, mam wrażenie że aby doprowadzić aż do takiej ekstremy, coś mogło pójść nie tak w międzyczasie, ale wyniesienie dziecka, szczególnie że byli we dwójkę wydaje się być być podstawową rzeczą, którą powinni zrobić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 sierpnia 2015 o 0:09

avatar nedstemthet
9 11

Po pierwsze, wychowanie bez stresu jest niemożliwe, a po drugie jest wręcz szkodliwe dla psychiki dziecka. Dzieci potrzebują jasnych zasad, norm i granic, a kiedy mają je jasno wytyczone, czują się po prostu bezpieczniej, bo dokładnie wiedzą, co jest dobre, a co złe. „Bezstresowe wychowanie” to zespół praktyk, który pojawił się w Polsce na początku lat 90. XX wieku, ale mimo to ma dość długą tradycję. Charakterystyczne postulaty dla tego typu wychowania możemy odnaleźć już w XVIII i XIX wieku, kiedy to zaczęto zwracać uwagę na naturalność w wychowaniu oraz konieczność rozwoju potencjału dziecka, zachęcając je przy tym do spontanicznej aktywności oraz dając im swobodę działania. Maslow i Rogers to zarówno twórcy psychologii humanistycznej oraz propagatorzy edukacji nienarzucającej opinii oraz ocen. Jako przykład bezstresowego wychowania podaje się czasem system montessoriański. Pedagogika Montessori NIE jest wzorem wychowania bezstresowego - co najwyżej bezrepresyjnego. Mieszkam i pracuję w Norwegii, tutaj akurat system montessoriański jest niezwykle popularny i wygląda na to, że to-to działa. Do 13. roku życia uczniowie nie są klasyfikowani na podstawie ocen, bo ich nie mają, uczniowie przechodzą autoatycznie z klasy do klasy. Norwegowie są zadowoleni z takiego obrotu sprawy, ponieważ, jak sami to ocenili, nie musieli się skupiać na konkurowaniu czy ocenach, tylko na nauce. Jeśli chodzi o samą koncepcję „wychowania bezstresowego„ zostało one rozpropagowane przez Benjamina Spocka – autora podręcznika na temat wychowania z 1946 roku. Postulował on uznać podmiotowość i szacunek do dziecka podczas jego socjalizacji. Dzisiejszy model wychowania bezstresowego podpada dość mocno pod leseferyzm, co sprzyja wychowaniu bez zasad czy granic, czyli wychowaniu w modelu liberalnym bazującym na zasadzie „róbta, co chceta”. Jest to też dosyć wygodne podejście dla rodziców, którzy chcąc uniknąć odpowiedzialności za wychowanie własnych dzieci, ignorują ich zachowania i spychają obowiązki wychowawcze, np. na szkołę. Jako styl wychowawczy leseferyzm przyniósł dość opłakane skutki - duża swoboda działania dla dzieci, gotowość do rozmowy, bezwarunkowa akceptacja zachowania dziecka, brak oczekiwań czy wymagań oraz brak kar za złe zachowanie, co przyczynia się później do niedojrzałego zachowania, lękliwości, impulsywności, agresji, braku samokontroli i często spotykanej postawie roszczeniowej. Isnieje też styl autorytarny charakteryzujący się chłodem emocjonalny, przymusem posłuszeństwa, braku wyjaśnień poleceń, dyktaturą, karami - w tym biciem oraz ignorowanie potrzeb dziecka. Skutkuje to brakiem samodzielności, zamknięciem się w sobie czy apatią, małą ciekawością poznawcza, nieufnością oraz niską samooceną. Inny, dość popularny styl to styl autorytatywny, gdzie isnieją jasne reguły i standardy zachowań, wysoka ocena dyscypliny i samodzielności, ciepło emocjonalne, gdzie rodzice są gotowi do negocjowania z dzieckiem, ale musi tu pojawić się także konsekwencja w stosowaniu środków wychowawczych - kary i nagrody. Napisałam to wszystko, ponieważ wkurza mnie, że niemalże każdy na piekielni.pl jest ekspertem od wszystkiego. Widzę, że dużo z was pisze jasno i wyraźnie, iż stosowanie kar cielesnych jest tu na miejscu. Nope. Jako dziecko przeszłam przez piekło bicia bez żadnych wyjaśnień: dlaczego ja? Za co? Lata bicia za nic. Doprowadziło to do braku kontaku z własnym ojcem i leczenia psychiatrycznego, po ponad 25 latach gehenny. Mimo że jestem starsza, to ciągle próbuję wyjść na prostą, ale jedno jest pewne, nigdy, ale to nigdy nie zapomnę ile bicia, w tym do krwi przeszłam w życiu i jak bardzo to boli. Ktokolwiek bije dzieci, a nie spróbuje z nimi porozmawiać i postarać się zrozumieć, gdzie leży problem i go rozwiązać, to bardzo, ale bardzo mu współczuje. Ja uważam, że piekielni byli tu (akurat w tej opisanej sytuacji) rodzice, ponieważ doprowadzili do tego, że dziecko pluje im w twarze czy też ich bije. Wszyscy krzyczą: bezstresowe wychowanie, a ja

Odpowiedz
avatar nedstemthet
4 6

Reszta, bo urwało: wszyscy krzyczą: bezstresowe wychowanie, a ja tu nie widzę żadnego stylu czy metody wychowawczej. Raczej leseferyzm w swojej najgorszej postaci. Ale, ale... nie wiemy, co się działo później, czy wcześniej - może to pierwsze dziecko i rodzice czytają książki i próbują wprowadzić w życie pewne zasady, ale nauka na własną rękę jest czasochłonna i możę nie dają sobie rady, a dziecko to taki sam człowiek, jak my, tylko mniejszy i z mniejszym bagażem emocjonalnym niż dorośli. I słowo do wszstkich: opisujecie tu „piekielnych” ludzi a często się z nich przy tym wyśmiewacie. To jeszcze niższy poziom niż „piekielni” zaprezentowali, bo często ci ludzie nie są dla was anonimowi, a wy w Internecie - tak, jesteście. Strona szokuje subjektywizmem. Do autorki, nie wścibiaj nosa w nie swoje sprawy. Ale w końcu dzięki temu masz historię, nie?

Odpowiedz
avatar MagdaMaMoc
2 2

@nedstemthet: Bardzo mi się podoba co napisałaś :) Rozjaśniłaś tutaj trochę sprawę, ale co do wścibiania nosa w nie swoje sprawy to jednak w kwestii dzieci czasem tego nosa trzeba wsadzić. Nie chodzi mi tu o scenki w supermarkecie, ale czasem lepiej być nadgorliwym i zgłaszać podejrzane sprawy.

Odpowiedz
avatar lamita
7 7

wychowanie dziecka bez bicia nie równa się wychowaniu bezstresowym :) da się tak zestresować swoje dziecko wizja kary i ewentualnym odbyciem jej, że dziecko ma na tyle wysoki poziom stresu, że nas po prostu słucha a my nie naruszamy jego strefy cielesnej

Odpowiedz
avatar alexiell
1 5

Tak czytam wszystkie komentarze za i przeciw biciu i bardzo mi się rzuca w oczy jedna rzecz- większość za biciem ma na myśli wychowawczego klapsa, natomiast wszyscy przeciwko zdają się kojarzyć bicie z katowaniem dziecka. Według mnie, kiedy inne metody działania nie skutkują, bądź jest to wynik nagłego zdarzenia (np. dzieciak wylatuje na ulicę), klaps jest może nie pożądany ale w pełni akceptowalny. Natomiast stosowanie tylko i wyłącznie kar cielesnych, co gorsza bez wytłumaczenia za co, jest karygodne

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
5 11

Jeśli dziecko, które przed chwilą uderzyło ojca zostanie za to ukarane tym samym (tj. uderzeniem) zrozumie z tej „lekcji” tylko jedno - bicie jest właściwym i dopuszczalnym sposobem na rozwiązywanie konfliktów i rozładowywanie agresji („Skoro rodzice powielają moje zachowanie to znaczy, że jest ono właściwe”). Większość dwulatków najprawdopodobniej „odda” rodzicowi klapsa a wówczas dostanie mocniej, tak by oddać już nie mogło. I cała pedagogika skończy się w jego pojęciu na „Bić wolno, ale rodzice są ode mnie silniejsi, następnym razem do bicia poszukam kogoś słabszego.”. A później zdziwienie „Krzyś bije inne dzieci w przedszkolu, skąd mu się to wzięło?”.

Odpowiedz
avatar speedymika
9 9

@Nietoperzyca: u nas było tak: jeśli młoda próbowała nas uderzyć, bądź uderzyła, chwytałam za łapkę i pytałam czy chce żebym jej oddała. Tłumaczyłam że jeśli ona bije mnie, ja mogę uderzyć ją. Oraz to całe tam gadanie o tym że biciem się spraw nie załatwia itede, oczywiście w języku zrozumiałym dla 2latki. Dotarło. Co do ogólnej zasady używania przemocy, ma powiedziane: jeśli ktoś w przedszkolu/szkole/na podwórku Cię bije, i nie jest to przypadkowe uderzenie, jednorazowe, w zabawie, rozmowa nie pomoże, to masz oddać 2 razy mocniej, żeby sobie dobrze zapamiętał. W takiej sytuacji my żadnej kary Ci nie zrobimy. Masz zgodę na takie załatwienie problemu, jeśli inaczej się nie da. Ale jeśli dowiem się że to Ty pierwsza kogoś uderzysz, nawet jeśli się pokłóciliście bardzo, nawet jeśli ten ktoś Ci coś zabrał/sprawił jakąś przykrość - od nas dostaniesz pierwsze w życiu lanie pasem w dupę. No i póki co skarg nie mieliśmy, ani w przedszkolu, ani w szkole. Panie mówiły że świetnie załatwia sprawy sporne i nie daje sobie w kaszę dmuchać. A o to przecież też chodzi prawda?

Odpowiedz
avatar katzschen
2 2

Dla mnie niepojęte, że oceniasz całe wychowanie dziecka przez pryzmat jednej sytuacji, której zresztą widziałaś tylko fragment. Nie wiesz co zdarzyło się później, nie wiesz czy i jaką karę dostał chłopiec w domu, ile podobnych sytuacji przerobili ci rodzice wcześniej i jakie wyciągnęli z nich wnioski... Może właśnie takie, że nie chcą robić awantury w miejscu publicznym i że kara podziała dopiero, gdy będzie poprzedzona spokojną rozmową w domu bez świadków. A zresztą ciekawe jak chcesz maluchowi w histerii/ataku złości tłumaczyć niepoprawność jego zachowania.

Odpowiedz
avatar natalia
1 1

A gdyby dziecko dostało po tyłku to pewnie byłoby, że rodzice dziecko biją, zamiast wychowywać. Oceniać wychowywanie po krótkiej sytuacji? Bez wiedzy, jak to wszystko się skończyło? Trochę nie w porządku... Życzę powodzenia w ujarzmianiu małego dziecka w miejscu publicznym czy to słownie, czy to fizycznie tak, aby nikt nie opisał tego na piekielnych.

Odpowiedz
avatar Armageddonis
-1 1

Bezstresowe wychowanie to jakaś kpina. Jak coś za młodu przeskrobałem ostro do dostawałem lanie takie że siadać potem nie mogłem przez resztę dnia. Czym to zaowocowało? Tym że wiedziałem co mogę, a czego nie mogę zrobić. A teraz dzieciakom pozwala się na wszystko, po czym płacz i lament "dlaczego on taki niegrzeczny jest, co zrobiłam nie tak"

Odpowiedz
avatar kin88
1 1

Ja nie dostałam nigdy lania i też wiedziałam co mi wolno a czego nie. Nie robiłam takich akcji rodzicom. W wielu sytuacjach można obejść się bez bicia, choć zdaję sobie sprawę, że czasem dziecko potrafi wyprowadzić z równowagi. W jednym się z Tobą zgodzę, wielu rodziców pozwala swoim dzieciom stanowczo na zbyt wiele.

Odpowiedz
avatar Rai
2 2

Naprawdę, naprawdę nie rozumiem. Co jest złego w zachowaniu dziecka (bicie drugiej osoby), skoro całkiem słuszne byłoby danie klapsa przez rodzica? Klaps to jest, hm, cóż... bicie drugiej osoby, prawda? Czyli uznajemy zasadę, że nie wolno bić osób większych, silniejszych, bardziej odpowiedzialnych i doświadczonych życiowo. Natomiast należy bić osoby młodsze, słabsze, które są od Ciebie zależne finansowo i emocjonalnie i ufają nam bezgranicznie. To na pewno nauczy dziecko empatii, szacunku, opanowania i dbania o potrzeby innych.

Odpowiedz
Udostępnij