Wczorajsza piekielność. Teraz, gdy na spokojnie o tym myślę, to chyba jednak bardziej straszne niż śmieszne.
Tytułem wprowadzenia:
Kilka tygodni temu trochę "narozrabialiśmy" z mężem. :) Kiedy minęło odpowiednio dużo czasu, od razu zrobiłam test ciążowy - mam pewne problemy, w przypadku ciąży MUSZĘ brać odpowiednie leki, inaczej kończy się to poronieniem między 8-10 tygodniem (nadkrzepliwość krwi), dlatego też jeśli jest jakiekolwiek prawdopodobieństwo zajścia w ciążę - testuję.
Zrobiłam dla pewności dwa testy, w odstępie tygodnia jeden od drugiego. Obydwa negatywne.
Od 2 tygodni moje piersi zachowują się jakbym jednak była w ciąży. Najpierw składałam to na karb owulacji, ale kiedy nie minęło, a zaczęło się nasilać, dla pewności zrobiłam kolejny, trzeci już test ciążowy (który wyszedł również negatywnie) i zapisałam się do lekarza pierwszego kontaktu. Skoro 3 testy nie potwierdziły ciąży, no to albo hormony szaleją, albo coś bardziej nieprzyjemnego, wiadomo, trzeba sprawdzić. I od razu do ginekologa, z tym że dopiero na 2.09 był termin. Ale do tego czasu przynajmniej sprawdzę hormony, tak zakładałam...
I tutaj zaczyna się farsa. Pani doktor zafiksowała się lekko na domniemanej ciąży. 3 negatywne testy w odstępie w sumie prawie 4 tygodni jej nie przekonały. Trochę się tego nawet spodziewałam, w końcu nie musi mi wierzyć na słowo, że testowałam. Ok, myślę sobie, wypisze mi beta HCG z krwi, będzie 100% jasności i polecimy z hormonami.
Otóż nie.
Pani Doktor stwierdziła, że "beta" nic nie da i nic nie wyjaśni, w ogóle nie ma sensu robić.
Jedyne, co może potwierdzić ciążę, to USG, które mam zrobić już, natychmiast i w tym celu mam się udać na SOR, powiedzieć o sytuacji z komplikacjami zdrowotnymi i będą MUSIELI mi to USG zrobić.
Tak się dałam zamotać, że faktycznie pojechałam od razu. Myślenie mi się chyba od upałów wyłączyło…
Spędziłam tam 5 godzin!!!!, oczywiście odesłano mnie z kwitkiem, wcześniej jednak urządziłam sobie pogawędkę z ginekologiem, który zapewnił mnie, że beta HCG nie ma prawa "nie wyjść", a powodem dla którego Pani Doktor mi tego nie wypisała, jest fakt, że nie ma tego w jej "koszyku świadczeń"...
Noszzzzz...
Spędziłam pół dnia niepotrzebnie na SOR, spóźniłam się 2h do roboty tylko dlatego, że zamiast powiedzieć mi normalnie i wprost, że nie może tego mi wypisać, zastosowała spychologię kosztem mojego czasu.
Wystarczyło powiedzieć, to badanie nie kosztuje majątku, żeby je zrobić prywatnie. Co też zresztą dzisiaj rano uczyniłam dla świętego spokoju.
Wrrrrr....
słuzba_zdrowia
Dobrze, że zrobiłaś badanie krwi. Moje 4 negatywne testy w odstępie kilku dni mają już 8 lat i chodzą do szkołY :)
OdpowiedzMój negatywny test chodzi do przedszkola :-D
Odpowiedz@singri: mój negatywny był jednak negatywny :(
OdpowiedzMoje testy były robione w większym odstępie czasu. Okres był, zgagi brak (a występuje u mnie zawsze na początku ciąży i tylko wtedy, 3 razy byłam w ciąży z czego 2 pierwsze straciłam, za każdym razem zgaga była). Naprawdę nie sądzę... mam już 40 na karku, cała babska część rodziny ma problemy z tarczycą, włączając moją 7- letnią córkę... raczej w tym jest problem. Ale jutro będzie jasne ☺
Odpowiedz@vonflauschig: no cóż, na chwilę obecną w ciąży nie jestem. Beta < 0,10 Jutro wracam do Dochtór i zobaczymy co powie, przecież według niej beta miała nic nie wyjaśnić... Ciekawe czy dalej będzie się upierać przy SOR i USG, czy jednak łaskawie wypisze skierowanie do endokrynologa :/
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2015 o 11:28
To teraz pozostaje iść z powrotem do pani doktor, zapytać pacjentów czy można wejść na chwilę złożyć tylko pewien wniosek, wejść, dać jej z liścia i wyjść. 5 godzin życia nikt ci nie zwróci, ale może chociaż satysfakcja będzie się tyle czasu utrzymywać ;)
Odpowiedz@imhotep: zapisałam się na jutro ;)
Odpowiedz30 zł za test z krwi. Warte to jeżdżenia (nie na wodę!) i czekania i użerania się? Zamiast NAJPIERW wybrac się do labu, to trzy dychy wyrzucone na testy ciążowe.
Odpowiedz@Caron: no drogo mi wyszło, fakt ;) ale łatwiej z pracy wyskoczyć do apteki pod nosem, niż latać rano do przychodni która zdecydowanie NIE JEST na mojej żadnej codziennej trasie na kłucie i potem na odebranie wyników :)
Odpowiedz@Caron: a swoją drogą, nie widzisz piekielności w podejściu Pani Doktor? Nie mogę wypisać pacjentce Beta HCG więc wyślę ją w krainę Mordoru jaką jest SOR, z absurdalnym żądaniem potwierdzenia domniemanej ciąży (bo przecież SOR od tego jest co nie?), i naopowiadam pacjentce że Beta HCG w jej przypadku nie wyjdzie i nic nie potwierdzi, zamiast po prostu powiedzieć że nie mam uprawnień aby to badanie przepisać z NFZ????
Odpowiedz@speedymika: widzę piekielnośc, bo SOR, jak sama nazwa wskazuje, to oddział RATUNKOWY, a nie 'zapraszamy na badania diagnostyczne'. Ale, generalnie, chodzi mi o to, że w tym przypadku taka wyprawa do labu jest ekonomiczniejsza. Bo przeciez wizyta u lek rodzinnego tez jest w przychodni, tez nie po drodze.
OdpowiedzTak, ale szłam do niej nie w sprawie ciąży a w sprawie cholernie bolących i nabrzmialych piersi. Dla mnie po tym 3 teście kwestia ciąży była zamknięta.
OdpowiedzZ szalejącymi hormonami to do endokrynologa się idzie, skoro wiesz, że to nie od ciąży.
Odpowiedz@Caron: A do endokrynologa musisz mieć skierowanie
Odpowiedz