Mam kolejnego ogona.
Kubuś jest u mnie od miesiąca. Dziki, zabiedzony, nieufny przybłęda. Dzisiaj się dowiedziałam, skąd się wziął.
Sąsiedzi odwiedzali rodzinę w innej parafii. Okociła się tam kotka, podobno dość obficie. Wiadomo, trzeba sierście komuś opchnąć. Po odmowie sąsiadów, by jednego zabrali, zrodził się w pier***niętych łbach plan doskonały.
Zapakowali nieświadomemu kuzynostwu kota do bagażnika. No i się tak przejechał nasz Kubuś ponad trzydzieści kilometrów.
Po przyjeździe do domu sąsiedzi otworzyli bagażnik, z którego wystrzeliła szara strzałka. Spanikowany kotek biegł przed siebie, w obcym miejscu, bez właściciela, bez domu.
Błąkał się tygodniami po wsi. Dwa razy przyłapałam go śpiącego u nas na ganku. Wywiad środowiskowy wykazał, że jest niczyj. Po raz kolejny sprawdziła mi się teza, że to kot wybiera właściciela. Zaczęłam go karmić, zadomowił się na dobre. Łazi za nami wszędzie, ale niespecjalnie daje się dotykać. Nie dziwię się.
Nie chcę wiedzieć, jaki to musiał być dla tego stworzonka szok. Dla sąsiadów zresztą też, ich nie winię, mieli prawo nie chcieć kota.
Ale rodzinkę to mają zaj***stą.
Zamiast napisać na Fejsie, że ma się do oddania kotki to nie, lepiej dać komuś jako prezent-niespodziankę i zadowoleni
OdpowiedzA czy ta rodzinka przyznała się do podrzucenia kota? Koty (takie podwórkowe)uwielbiają się chować pod samochodami albo i w samochodach, jeśli te są niedomknięte. Wiele razy zdarzało mi się ruszać samochodem, gdy spod niego wybiegał niespodziewanie kot. Moi rodzice też wiele razy przypadkiem zabierali kota samochodem na pole, bo niepostrzeżenie dostał się do środka i siedział pod siedzeniem. Może nie było w tym piekielności, a przypadek?
Odpowiedz@doktorek: Pod samochodem - zdarza się. W silniku - możliwe, choć raczej zimą, kiedy koty desperacko szukają odrobiny ciepła. W bagażniku? Serio?
OdpowiedzEwka, Ewka, odkąd zamknęłaś konto na piekielnych, tak bardzo się głowiłam jak przekazać ci pozdrowienia od mojego Męża - hipisa ;) PS Masz rewelacyjne zdjęcia, zrobiły mi dzień :D Dokładnie tak sobie ciebie wyobrażałam.
Odpowiedz@Candela: A to ma coś wspólnego z historią o kocie? Mąż-hipis? Jakoś nigdy o tym nie wspomniałaś. Hipisowskie komuny nadal/znowu funkcjonują sobie gdzieś tam w Polsce?
OdpowiedzArmagedonko, ja sobie chętnie poplotkuję, ale na priv. Niestety, tylko przez piekielnych, bo fejsa ni mom.
Odpowiedz@Ewa Mielczarek: Aha, czyli cierpiący zwierzak to bzdeta, bo akurat Ty nie lubisz kotów? Lubić nie musisz, nie ma nakazu. Ale bagatelizowanie znęcania się nad bezbronnym stworzeniem to piekielność sama w sobie, więc w sumie jesteś na dobrym portalu. Współczuję totalnego braku empatii, takie upośledzenie społeczne jednak trochę utrudnia życie.
Odpowiedz@aegerita: ja nie lubie psow, a wszystkich krzywdzicieli potraktowalabym tak samo, jak oni zwierzeta
OdpowiedzRozumiem, że to kot Ci opowiedział swoją historię i stąd wiesz, skąd tam się wziął?
Odpowiedzja bym tak tego, co wsadzil kota do bagaznika potraktowala tak samo. i postawila samochod w upale. a potem przewiozla paredziesiat kilometrow po wyboistych drogach
Odpowiedz