Wykonałem dla pewnej firmy usługę.
Nic wielkiego, dwie godziny pracy we dwóch, dwieście złotych. Rzecz w tym, że umowa pierwotnie obowiązywała na mniejszy zakres robót i, oczywiście, mniejszą stawkę. Dodatkowe atrakcje wyszły "przy okazji" - nie pasowało to ani mnie, ani klientce ale co poradzić?
Wycenione, przyklepane przez klientkę, wykonane.
Przychodzi do rozliczeń i podpisania drugiej umowy, jako że klientka jest w Katowicach, papiery przekazuje mi jej pracownica.
- Proszę sprawdzić czy wszystko się zgadza. - mówi mi.
Sprawdzam więc i od razu znajduje błąd.
- Kwota brutto powinna być kwotą netto.
- Tak? No to dzwonimy do szefowej.
Zadzwoniła, wyłuszczyła sprawę i podała mi słuchawkę.
- No co to ma znaczyć?! - usłyszałem zanim zdążyłem się przywitać.
- Dzień dobry Pani. - odparłem - Też chciałbym wiedzieć.
- Nie mówił Pan, że to są wyceny netto!
- Mówiłem, że to kwota "na rękę".
- No! Czyli z podatkiem!
- Nie, bez podatku. To znaczy tyle samo co netto.
- Bzdury.
- Zresztą, w pierwszej wersji umowy wszystko było ok. Od czterech lat robię takie rzeczy i zawsze podaje kwoty netto.
- Ja wiem lepiej jak Pan mówi. Nic takiego nie było, zawsze i wszędzie są kwoty brutto.
- Gdybym miał tak podawać kwotę, to wyszłyby jakieś ułamki...
- To się zaokrągla w dół! Trzeba być konkurencyjnym.
Westchnąłem.
- Ok, to ja wezmę te pieniądze już jak Pani woli. Tylko proszę szukać sobie kogo innego do współpracy, bo ja rezygnuję.
- Że co?!
Na tym zakończyliśmy rozmowę. Rozłączyłem się, odebrałem kwotę uszczuploną o podatek i wyszedłem - bogatszy o kolejne przeżycie rodem z kabaretu. W sumie, bilet na kabaret podobnych lotów wyszedł by mi drożej.
Życie codzienne
wykonujesz usługi, nawet nie mając działalności gospodarczej, to chociaż naucz się, że ceny się podaje w kwotach brutto nikogo nie obchodzi ile z tego Ty otrzymasz "na rękę"
Odpowiedz@xpert17: Pracowałem na umowę o dzieło wraz z aneksem do niej, ale ok. Poucz, poczuj się lepiej. Chcesz coś jeszcze? Lizakaz może? :-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 sierpnia 2015 o 22:30
@xpert17: Z resztą, w pierwszej umowie wszystko jest ok, dopiero przy drugiej, wyższej kwotowo "coś" się zmieniło. :-) PS Jak z tym lizakiem ? ;-) M.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 sierpnia 2015 o 22:43
@xpert17: Widać ktoś tu nie lubi lizaków, może preferuje żelki?
Odpowiedz@SecuritySoldier: tym bardziej - na piśmie podaje się cenę brutto. miej pretensje do siebie.
Odpowiedz@the: A to dlatego, że..?
Odpowiedz@the: wszystko zależy od firmy. Na jednej ze "śmieciówek" miałam stawkę netto (przy czym rekrutowali tylko uczniów/studentów). Poza tym rozróżniajmy to, co "na piśmie" z negocjacjami ceny. Kiedy pracowałam na słuchawce jednej z sieci komórkowych w ofertówce dla klientów biznesowych mieliśmy wyłuszczone ceny netto (a na szkoleniach informacje, że "ten typ tak ma", że raczej woli "gołe" stawki). A tak poza tym-mylenie netto z brutto jest jeszcze do przejścia w przypadku szaraczka, który nigdy w życiu nawet nie pomyśli o przejściu "na swoje". Mimo to nawet on wie, że "na rękę" oznacza stawkę po wszystkich odliczeniach...
OdpowiedzSS zgodzę się wycenę podaje się w kwotach brutto,bo zleceniodawce interesuje jaki ma ponieść koszt za usługę; to troche tak jakby ceny w sklepach podawali netto a przy kasie kazali doliczyc vat
Odpowiedz@raptor321: Tak jest w Stanach chyba, podatek zależny od stanu jest doliczany później.
Odpowiedz@raptor321: Podają. W Makro.
Odpowiedz@sla: w Selgrosie też w ten sposób irytują ludzi, co później US pozwoli ci wciągnąć w koszty to pozwoli, a marketingowcy maja chyba kisiel w gaciach jak mogą wydrukować sobie cenę 999,99
OdpowiedzTo nie jest takie niedorzeczne, bo tak to funkcjonuje np. w Stanach. Są podane ceny i sobie musisz jeszcze doliczyć podatek. Najsmieszniejsze, że bywają różne - tam gdzie byłem było 11%, ale np. przyjeżdżali ludzie z innych stanów, gdzie była nieco inna stawka. I np. idziesz do McD's, McChicken kosztuje 1 $ w cenniku, zamawiasz i do zapłacenia jest 1,11 $ :)
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Selgros i Makro są dla firm, a firma jak VAT z jednej strony zapłaci, to z drugiej odliczy i szlus :) jak długo jest zapas środków, i zyski ovatowane, tak długo firmy nie muszą się tym za bardzo przejmować.
Odpowiedz@grisznik: a masz jakiś argument na "to nie jest takie niedorzeczne" oprócz "bo tak jest w Stanach"? Mnie się to zawsze wydawało kompletnie bez sensu, no ale ja jestem z Europy, mnie przyzwyczaili do tego, że (przynajmniej w sklepach dla klientów detalicznych) ceny są podawane już z VAT-em ;)
Odpowiedz@grisznik: Podawanie cen netto jest irytujące i mylące. Niby u mnie tak mało zapłacisz, ale przy wykładaniu kasy dolicz jeszcze VAT. Guzik kogo obchodzi kto, co i gdzie sobie odliczy - skoro zapłacić muszę kwotę brutto - to taką właśnie kwotę chcę mieć podaną. Chwyt na cenę netto, bardzo często stosują firmy telekomunikacyjne - co jest dla mnie bardzo drażniące.
Odpowiedz@mitzeh: To nie jest niedorzeczne w realiach Stanów Zjednoczonych, gdzie każdy stan ma inne podatki. Firma ogólnokrajowa X wycenia wartość produktu Y na 10 dolarów i tyle chce za niego uzyskać. W jednym stanie będzie on kosztował rzeczywiście 10 dolarów, w stanie obok po doliczeniu podatków już 11 z centami, a w jeszcze innym na przykład 13 dolarów. Firma z każdego egzemplarza dostaje swoje 10 dolarów. (tak w uproszczeniu) Wielu Amerykanów na duże zakupy jeździ tuż za granicę swojego stanu, bo im się bardziej opłaca. A teraz wyobraźmy sobie, że cena brutto produktu Y jest ustalona na 11 dolarów w całym kraju. I w jednym stanie firma ma z niego 11, ale w drugim 9 albo jeszcze mniej itd. Trudno przewidzieć zyski i straty, ceny byłyby wywindowane wyżej (żeby osiągnąć minimalny próg zysku, założony przez firmę - bo byłby niepewny). Ten system wspiera przedsiębiorców, którzy inaczej borykaliby się z niewygodami różnego opodatkowania w zależności od regionu. Problem przerzucony na klienta, ale w sumie chyba to w tym przypadku lepsze wyjście. U nas nie ma takiej konieczności, bo podatki są ogólnopolskie i ceny (ogólnie rzecz) biorąc też. Jesteśmy przyzwyczajeni do naszego systemu i z punktu widzenia konsumenta jest on na pewno łatwiejszy w odbiorze. Ale gdyby każde województwo miało swoje regulacje podatkowe, pewnie też inaczej by to wyglądało. Już widzę te akcje marketingowe: "Tylko dzisiaj szynka za 9,99 zł! ...w Lublinie. Za 10,49 zł w Warszawie! W Radomiu jedyne 12,99!" Pewnie, że byłoby wtedy po prostu "szynka za 9,99 zł!" i mała adnotacja: plus lokalny VAT. :)
Odpowiedz@PaniPatrzalska: W Stanach może to i ma sens. Ale w warunkach europejskich żadnego.
Odpowiedz@bloodcarver: chodzi o to, że czasem upierdliwy urzędnik skarbowy nie pozwoli ci wciągnąć w koszty, bo na fakturze później odkrywasz, że to co kopiłeś ma nazwę produktu wskazującą na materiał dekoracyjny, a nie higieniczny (np. serwetki); Oczywiście jesteś w plecy, ale już zapłaciłeś, po prostu nie podoba mi się, że czasoprzestrzennie rozciąga się łańcuch przyczynowo skutkowy - który ma wpływ na decyzje.
Odpowiedz@grisznik: Przede wszystkim w Stanach nie ma podatku VAT - jest podatek obrotowy, który działa trochę inaczej. Poza tym mowa o usłudze a nie zakupach w sklepie i w przypadku umowy o dzieło zleceniodawca ma całkowitą rację mając w poważaniu kwotę netto. Zwłaszcza, że np. o ilość dzieci (ulgi podatkowe) zwyczajnie nie może zapytać bo mógłby zostać oskarżony o dyskryminację.
Odpowiedz@raptor321: kiedy pracowałam na słuchawce jednej z sieci komórkowych w rozmowie z klientem biznesowym posługiwaliśmy się cenami netto.
OdpowiedzWycenę podaje się albo netto albo brutto - jak sie strony umawiają. I zawsze trzeba to jasno określić. Przedsiębiorca powinien wiedzieć, ile go będzie kosztować usługa, za której wykonanie wykonawca życzy sobie kwotę netto. To wcale nie trudno obliczyć. Nie czepiajcie się więc SeciuritySoldiera, bo w tym przypadku "przedsiębiorca" chciał przyoszczędzić korzystając z tego, że praca została już wykonana. Dodam jeszcze, że w stosunkach między firmami zwykle podaje się kwotę netto.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 sierpnia 2015 o 23:05
@katem: bez sensu jest umawianie się - w przypadku gdy zleceniobiorca nie wystawia własnej faktury, bo nie prowadzi działalności - na kwoty "netto". Ponieważ w zależności od sytuacji zleceniobiorcy, aby osiągnąć ostatecznie dane "netto", kwoty brutto mogą się znacznie różnić. Gdy zawieram umowę np. na 1000 zł brutto, to inne netto wyjdzie studentowi, inne osobie już gdzieś pracującej, a jeszcze inne osobie nigdzie nie zgłoszonej do ZUS. I nie jest rolą zleceniodawcy teraz zgadywać co zleceniobiorca miał na myśli i czy żeby osiągnął on swoje wymarzone 800 zł netto, to ja mam teraz zawrzeć umowę na 1068,68 zł czy może 948,35 zł (kwoty rzeczywiste). Oczywiście umówić się można zawsze na wszystko, ale z takim zleceniobiorcą nie chciałbym się umówić nawet na lody.
Odpowiedz@xpert17: To ja - przedsiębiorca - prowadzę działalność gospodarczą i to moim obowiązkiem jest wiedzieć więcej niż zleceniobiorca, zwłaszcza jeśli jest on osobą fizyczną działalności takiej nie prowadzącą. W przeciwnym wypadku moja działalność może okazać się co najmniej mało efektywna. Sama prowadzę firmę i zapewniam Cię, że nie jest to dla mnie problemem obliczyć ile będzie mnie kosztować dana usługa, jeśli zleceniobiorca chce te 1000 zł na rękę. Wystarczy parę formułek w arkuszu kalkulacyjnym. Umawianie się z osobą nie mającą dużego pojęcia o naliczaniu podatków i innych kosztów na kwotę brutto dla mnie od razu sugeruje chęć oszukania zleceniobiorcy, który nie musi umieć prawidłowo wyliczyć należnych fiskusowi i zusowi kwot, dlatego właśnie zwykle umawiam się na netto, bo uważam to za bardziej przejrzyste i uczciwe.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2015 o 11:13
@katem: to ja Ci odpowiem jako klient: jeśli powiesz mi 1000 zł, to tyle zapłacę. nie doliczam podatków, to Twój obowiązek.
OdpowiedzTo normalne że firmy - płatnicy VAT - rozliczają się kwotami netto. Sam zawsze podaję cenę netto, zaznaczając, że to wartość netto i jeszcze do tego dochodzi podatek. Jest wiele sklepów podających jedynie ceny netto. "xpert" skąd wiesz że nie ma działalności? Firmy odpisujące VAT nie bardzo interesuje cena brutto. Bo w księgowości VAT to w sumie zbędna pozycja gmatwająca tylko rozliczenia.
Odpowiedz@unitral: skąd wiem? to wynika z tekstu, gdzie kwota "na rękę" jest określana jako "bez podatku". Prowadzący działalność wystawia fakturę na kwotę brutto, bo to on przecież musi ten podatek odprowadzić. W przypadku umowy o dzieło (albo zlecenia) zleceniodawca potrącą zaliczkę na podatek i ją odprowadza do urzędu skarbowego.
Odpowiedz@xpert17: Ale mnie to już nie odpowiesz, jak Twoje spostrzeżenia mają się do faktu pracy na umowę o dzieło? Czy na rozmowie kwalifikacyjnej podajesz stawkę brutto czy netto gdy pytają ile chcesz zarobić?
Odpowiedz@SecuritySoldier: Nie ma czegoś takiego jak "praca na umowę o dzieło". Jest praca na umowę o pracę i wykonanie dzieła. Twój przypadek nie ma nic wspólnego z wykonywaniem pracy, więc rozmowa kwalifikacyjna też tu specjalnie nie pasuje. I tak, popieram poprzedników, że w przypadku współpracy takiej, jak Twoja, standardowo kwota netto oznacza całkowitą kwotę do zapłacenia pomniejszoną o VAT a kwota brutto oznacza netto + VAT. Twoje 18% podatku dochodowego naprawdę nikogo nie interesuje, choć w przypadku umowy o dzieło odprowadza je za Ciebie Zleceniodawca.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2015 o 9:50
@SecuritySoldier: oczywiście, że brutto, zresztą, ja przeprowadzam takie rozmowy kwalifikacyjne i gdyby ktoś wyskoczył mi z kwotą netto, to tak jakby powiedział, że ma 30 lat i mieszka z mamusią
Odpowiedz@piekielny_maksiu: Jego przypadek nie ma też nic wspólnego z wykonywaniem dzieła, bo SS sam napisał, że wykonał usługę, czyli było to zlecenie.
Odpowiedz@xpert17: W takim wypadku współczuje wszystkim Twoim potencjalnym pracownikom. Nawet na rozmowach o prace często się operuje kwota netto. Zwłaszcza w dziale IT, gdzie często podatek dochodowy jest niższy, jeśli firma odkupuje prawa autorskie od pracownika. A wtedy to już wróżka się czasem może przydać.
Odpowiedz@kersi: bardzo to ciekawe w jaki sposób w umowie o pracę "podatek dochodowy mógłby być niższy", ponadto jak ktoś chce zarabiać np. 2000 zł "na rękę" to nawet nie ma jak orientacyjnie policzyć ile to byłoby brutto nie wiedząc, czy ta osoba np. rozlicza się ze współmałżonkiem, dojeżdża z innej miejscowości, ma dochody z wynajmowania mieszkania po babci itp. więc sorry, ale cywilizowany świat operuje kwotami brutto
Odpowiedz@didja: No przecież wyraźnie napisał: "Miałem umowę o dzieło" w http://piekielni.pl/67770#comment_796043 oraz o "pracy na umowę o dzieło" w http://piekielni.pl/67770#comment_796045 .
Odpowiedz@kersi: Kwotą netto operuje się, bo potencjalni pracownicy (a właściwie podwykonawcy, warto odróżnić jedno od drugiego) zwyczajnie nie potrafią operować kwotami brutto. Kiepsko świadczy to akurat o kandydatach, nie o zlecających / pracodawcach. Dlaczego? Ano choćby dlatego, że w Polsce mamy dwa progi podatkowe i warto wiedzieć, kiedy wskoczy się w ten wyższy. A tego, bez świadomości znaczeń netto, brutto i podatku dochodowego zwyczajnie wiedzieć się nie da. Później jest płacz i zgrzytanie zębów.
OdpowiedzI nikt, dosłownie nikt, nie chce nawet odnieść się do faktu, że stawka z netto ewoluowała do brutto niejako skokiem, zaraz po wykonaniu roboty? Ktokolwiek...?
Odpowiedz@xpert17: A co Cię to jako pracodawcę czy ktoś "rozlicza się ze współmałżonkiem (...) ma dochody z wynajmowania mieszkania po babci"?! Przecież to akurat wypełnia sobie co roku pracownik samodzielnie, a Tobie nic do tego. @SS Ja się mogę wypowiedzieć w kwestii "na rękę". Co ona sądziła, że macie ze skarbówką wspólną kończynę czy jak? Inaczej nie umiem sobie przetłumaczyć tego, jak można "na rękę" zrozumieć jako brutto..
Odpowiedz@SecuritySoldier: i tu Cię może zaskoczę - ja zawsze podawałam kwotę brutto. niektórzy pracodawcy dopytywali, aby mieć jasność.
Odpowiedz@the: A ja muszę robić tak samo? Czemu? I czemu nic nie mówisz o pierwszej umowie, w której stawki jednak były netto?
Odpowiedz@xpert17: Źle się wyraziłam - próg podatkowy pozostaje ten sam, ale w przypadku przeniesienia praw autorskich, można inaczej rozliczyć koszt uzyskania przychodu. Wtedy później uderza się w kolejny próg. Co do operowania, sytuacja miała miejsce w zeszłym roku miałam konkretne wymagania co do kwoty na rękę i takie podałam pracodawcy. Dzięki w/w ustawie dostaje tyle ile chciałam, przy mniejszej kwocie brutto. Gdybym podała kwotę brutto firma raczej by się nie odezwała bo było to więcej niż zakładali. Z resztą to jest tylko przykład,
Odpowiedz@piekielny_maksiu: Doskonale zdaje sobie sprawę z różnicy miedzy netto i brutto. Przy standardowej umowie o prace różnica miedzy netto a brutto to ok 30%. Problem pojawia się gdy umowa jest niestandardowa. Co do wskakiwania w próg wyższy, dlatego się pyta pracodawce o roczne zarobki XD, albo liczy swoje netto x 12, żeby mieć pojecie i później nie obudzić się z ręka w nocniku.
Odpowiedz@SecuritySoldier: To była moje pierwsza reakcja po przeczytaniu historii. Potem jak przeczytałam komentarze ręce mi opadły i z głupoty dodałam swoje 3 grosze. Mam nadzieje, że szukanie nowego kontaktora pójdzie jej w piety :)
OdpowiedzBo brutto to od włoskiego "szorstki", "nieobrobiony", jak się pracuje to się ma szorstkie ręce, czyli "na rękę" znaczy "brutto". Logiczne.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Na rękę... znaczy brutto.. bo włoski... ja myślałem, że netto to na rękę bo tyle dostajesz do ręki, ale widać poruszałem się do tej pory w otoczeniu ignorantów języka włoskiego. Dzięki za oświecenie!
OdpowiedzNikt nie musi wiedzieć czy jesteś Vat-owcem. Poza tym są różne stawki Vat, których wysokości klient często nie zna. A określenie "na rękę" jest tak nieprecyzyjne, że dziwię się, że ktoś go używa.
Odpowiedz@moniap: A poczytaj komentarz skierowany do hitman57. Albo nawet historie, tylko ze zrozumieniem. :-)
OdpowiedzWidzisz, janusz biznesu z ciebie. Założyłbyś działalność gospodarczą, wystawił fakturę dla kobiety i zostawił ją, a nie zrobił robote i jeszcze chodzi prosi się o umowę o dzieło :/ Zależny od tego co twój pracodawca tam wpisze. Do tego zero asertywności, jakby tam wpisane było 15 zł to też byś powiedział, że spoko biore to co mi dają? Swoją drogą, ciekawe jak często zdarza ci sie wyjsc bez umowy i bez kasy, skoro wszystko tylko na gębę załatwiacie?
Odpowiedz@hitman57: Nie czytałeś zbyt dokładnie, co? Mam założyć działalność dla jednej firmy, dla której miałem wykonać jedną konkretną rzecz? A co potem z tą działalności? Miałem umowę o dzieło i z niej się przyjdzie mi rozliczyć. Zostałem zatrudniony do wykonania pewnej usługi/projektu, w trakcie jego trwania okazało się, że wymaga to jednak więcej pracy i środków, więc ustaliliśmy nową cenę. Drugą umowę dostałem po wykonaniu pracy, bo nie było innej możliwości. Co ciekawe, w pierwszej umowie podawane stawki były w netto, a w drugiej już brutto. Gdy na rozmowie kwalifikacyjnej pytają o zarobki, podajesz kwotę netto czy brutto?
Odpowiedz@SecuritySoldier: nieźle ośmieszyłby się potencjalny pracownik, podając na rozmowie kwalifikacyjnej kwotę netto
Odpowiedz@xpert17: Mnie pytali o netto.
Odpowiedz@xpert17: brat kilka lat temu zmieniał pracę. Tam gdzie wylądował (firma rodem znad Sekwany) w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej przy ustalaniu pensji operowali kwotami netto. I zaczął to pracodawca. Może pora poszerzyć horyzonty?
Odpowiedz@Zunrin: bardzo interesujący pracodawca, ale nie wiem czy wiecie, że ostateczna kwota netto zależy m.in od tego, czy rozliczasz się wspólnie ze współmałżonkiem, czy dojeżdżasz z innej miejscowości, czy masz dochody z wynajmowania mieszkania po babci itp. A jako pracodawca muszę wiedzieć, ile mnie ta osoba będzie kosztować (i to nawet nie jest kwota brutto, bo dochodzą koszty pracodawcy, ale to akurat łatwo policzyć). Więc co, ktoś mówi - chciałbym dostawać 3000 zł na rękę, a ja mam się go pytać "ale ma pani jakieś dochody z wynajmu mieszkań czy nie"? Bzdura. Może są gdzieś pracodawcy, którzy widzą leszczy szukających pierwszej w życiu pracy dla ułatwienia pytają o kwotę netto, ale sensu w tym nie za grosz.
Odpowiedz@xpert17: Otóż nie wiemy, bo nie wiem skąd to wziąłeś... To czy Twój pracownik rozlicza się ze współmałżonkiem, to sprawa między nimi a US! Ciebie powinna interesować jedynie relacja pracownik - pracodawca. Na dobrą sprawę, to nie musisz nawet wiedzieć nic o stanie cywilnym osoby przez Ciebie zatrudnionej. Jedyne co, to rzeczywiście ważna dla Ciebie jest informacja o dojazdach. Nie neguję, ale pierwsze słyszę również o podawaniu przez potencjalnego pracownika nie księgowości(!) kwoty brutto jako wynagrodzenia. Pracownik nie ma obowiązku ślęczeć nad arkuszami - ma wykonać swoją pracę, a wcześniej Cię poinformować ile chce zarobić, a Ty powinieneś się do tego ustosunkować i albo się dogadujecie albo nie/negocjujecie. To czy Ci się to kalkuluje czy nie, to już sprawa Twoja i ewentualnie Twojego biura rachunkowego.
Odpowiedz@SecuritySoldier: Czytałem na tyle dokładnie żeby doczytać, że to nie pierwsze zlecenie jakie wykonywałeś dla tego konkretnego przedsiębiorcy zatem może ich być wiecej w ciągu miesiąca. Kłamczuszek :P
Odpowiedz@hitman57: Nie rozumiem, choćbym i pracował tam dzień w dzień, ale nadal byłoby to coś, np malowanie obrazów, co wymaga pracy na umowie o dzieło to co w tym złego? O_o
Odpowiedz@SecuritySoldier: Po prostu w historii jest napisane że to nie pierwsze zlecenie dla tego przedsiębiorcy. A pod moim komentarzem piszesz ze dla jednego zlecenia nie będziesz firmy zakładał. Wiec widzę nieścisłości. Skoro więc robisz (jak można wnioskowac) więcej zleceń to po co się bawić jakieś umowy o dzieło. Do tego po fakcie okazuje się ze wypisane na inna kwotę niż być powinno. Lepiej wystawiać fakturę i tyle.
Odpowiedz@hitman57: Pytam jeszcze raz - po co mi działalność skoro to tylko jeden klient? Gdy pracowałem na ochronie na umowie zleceniu powinienem założyć pod-firmę?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2015 o 18:42
Człowieku, jeśli już używasz określenia "na rękę" to przynajmniej pomyśl co oznacza. Bo jakbyś nie próbował tego zinterpretować to wychodzi że to kwota, którą klient daje do ręki własnie. Nie "do ręki plus vat". Mój szef także próbował takich numerów i właśnie zwija interes bo stracił klientów.
Odpowiedz@chipsi: Tyle ze przy umowie o dzieło w ogóle VAT nie występuje więc nie wiem czemu się każdy tego czepia. Są za to składki na ZUS i zaliczka na podatek na US i stąd są rozbieżności pomiędzy stawkami brutto i netto
Odpowiedz@Bajkopisarz: Mniejsza o to czy tam jest Vat, US czy niebieski motylek. Jako klient chcę wiedzieć ile będzie MNIE dana usługa kosztowała. Niedopuszczalne jest że usługodawca podaje kwotę a potem z rękawa wyciąga dodatkowe koszty, o których wiedział od początku. Jest to zwyczajnie nieuczciwe wobec klienta.
Odpowiedz@Bajkopisarz: W szczególnych przypadkach VAT jednak występuje. Za to nie ma ZUS. To nie ten typ umowy. Pozdrawiam
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2015 o 13:02
@chipsi: Umowa o dzieło - ja tam pracowałem. Czy ustalając wynagrodzenie ustalasz ile dostaniesz brutto czy netto?
Odpowiedz@Chipsi: @chipsi: To kwestią firmy jest obliczanie przelicznika netto-brutto. I nie pisz mi ze coś mu się nagle zmienia, bo koszty umowy przedsiębiorca wrzuca sobie w koszty: "Jeżeli umowa o dzieło lub zlecenie została zawarta w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą to może stanowić koszt. Chodzi zarówno o kwotę netto dla pracownika, jak i podatek dochodowy oraz składki ZUS płacone w związku z tą umową. Koszty rozlicza się na podstawie dowodów zapłaty i samej umowy. Osoby samodzielnie prowadzące księgowość wystawiają do tego celu dowody wewnętrzne kosztowe." Tutaj zgodzę się z soldierem. Jako wolny strzelec mnie tez interesuje kwota na rękę. Inna sprawa że u mnie klienci oprócz umowę na dzieło decydują się na inną formę umowy. Kupna sprzedaży, lub wykupienia praw autorskich. Ale właśnie to oni sami sobie liczą co im się najbardziej opłaca.
Odpowiedz@SecuritySoldier: Czy w pracy, czy po godzinach, klientowi podaje kwotę, jaka będzie mi winien za wykonaną pracę. To samo w drugą stronę: przykładowo, jak mi przyjdzie chłop ściany pomalować to płacę za malowanie i w odwłoku mam że nie doliczył sobie za amortyzacje pędzla czy podatku za wiadro.
OdpowiedzA jeśli wcześniej jednak poinformuje Ci o wszystkich kosztach, a po robocie Ty będziesz chciał urwać koszta farby to...? Nie wiem czemu upieracie się pouczać mnie, skoro to zlecająca skorzystała z okazji i obniżyła sobie koszta? Ile razy nam jeszcze napisać, że pierwsza umowa była ok?
Odpowiedz@SecuritySoldier: To nic, obowiązuje kwota na którą się umówiłam z klientem czy fachowcem.
OdpowiedzNo patrz, czyli w czym problem? Przecież tu sytuacja jest analogiczna.
OdpowiedzMatko, córko co tu się dzieje? Umiejętność czytania ze zrozumieniem zanika w narodzie czy też po prostu została wykopana przez chęć doczepienia się czegokolwiek? Nie ma "jedynego, słusznego" podania kwoty w takim przypadku(a jeżeli już to jest to kwota netto - SS był tam zatrudniony jako SS, a nie SS Company, zwykły pracownik powinien i zwykle ma w odwłoku ile pracodawca za niego podatku zapłaci, no ludzie!) Następnie: SS wyraźnie poinformował, że zawsze pracując u tej babki podawał kwoty netto(tak się widocznie dogadali i NIC wam do tego) i tak samo zrobił przy ostatniej robocie. Podsumowując: historia jest o tym, jak babka zrobiła chłopa w ch*ja, celowo zaniżając jego zarobek. Mam nadzieję, że pomogłam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2015 o 15:33
W księgowości nie ma pojęcia "na rękę". To znaczy możemy sobie ewentualnie na rękę napluć. Ale jeżeli wyceniamy zlecenie operuje się jedynie wartościami brutto/netto.
OdpowiedzNie wiem kto ma rację, ale umawianie się na netto ma sens wyłącznie przy umowach oskładkowanych gdzie brutto jest fikcją i nie przystaje ani do zarobków zleceniobiorcy ani do wydatków zleceniodawcy. Ewentualnie jeszcze pomiędzy płatnikami VAT (ale wtedy netto to nie to samo co "na rękę", więc to nei ten przykład). We wszystkich pozostałych wypadkach przyjęło się podawać kwoty brutto.
OdpowiedzW ustawie skarbowej wyraźnie jest napisane: ceny podaje się BRUTTO, bez wzled na to, że pracujesz na umowie o dzieło. To mnie właśnie wkurza w takich pseudo cwaniakach. W żadnym warsztacie nie usłyszałem jeszcze ceny brutto, co okazywało się przy prośbie o wystawienie faktury VAT. Oczywiście wrzaski i skomlenia i każdy pękał, gdy pytałem czy mam zadzwonić do skarbowego z zapytaniem czy tenże warsztat ma prawo podawać cenę netto za usługę?
Odpowiedz@Swedol: Uderz mnie proszę potęgą rzeczowego argumentu i wskaż zapis mówiący, że podpisując umowę cywilnoprawna z firmą mam obowiązek podawać stawkę brutto. Od razu powiedz czemu nie przeszkadzało to w podawaniu stawki netto przy pierwszej umowie podpisywanej przed robota.
Odpowiedz