Dzisiaj dzwoni do mnie roztrzęsiona mama.
Zanim dojdę do tego, co zaszło, opowiem pokrótce historię zawodową mojej rodzicielki.
Mama od zawsze jest krawcową, albo - jak kto woli - czeladnikiem krawiectwa. W trakcie życia pokończyła różne kursy, jest pasjonatką mody, nowinek ciuchowych i ogólnie kręci ją wszystko, co ze szmatkami związane.
Dodam również, choć pewnie zabrzmi to trochę nieskromnie, że moja mama to jedna z najbardziej niekonfliktowych, a przy tym pracowitych, utalentowanych i rzetelnych ludzi jakich znam. I chwała Jej za to.
Mama przez ok 10 lat życia prowadziła z bliską koleżanką własną działalność, którą zakończyła po narodzinach mojej młodszej siostry, czyli - co ważne - ok. 18 lat temu. Od tego czasu mama zawodowo nie pracuje, ani na boku nie dorabia, i nie szyje NIC dla NIKOGO poza najbliższą rodziną, czyli mną, moją siostrą i babcią.
Do domu rodziców zawitały dwie panie "po cywilu", które bez zbędnych wstępów zapytały mojej mamy ile kosztowałoby u niej uszycie żakietu. Podpytywały jeszcze o ceny innych usług, typu podwinięcie spodni, czy zwężenie spódnicy. Mama zbaraniała, bo przecież od lat żadnych usług nie świadczy, o czym wszem i wobec wiadomo, toteż zgodnie z prawdą odpowiedziała, że skąd ten pomysł, by o takie rzeczy pytać.
Panie przechodząc od razu do rzeczy odpowiedziały - śmiem twierdzić, że również zgodnie z prawdą - że zostały anonimowo poinformowane o prowadzeniu przez moją mamę UTAJNIONEJ działalności gospodarczej i zaistniało podejrzenie oszustwa podatkowego. Mamie szczęka opadła, bo już co jak co, ale po niemal dwóch dekadach od zamknięcia zakładu krawieckiego, kontroli ze skarbówki się nie spodziewała. Panie się wylegitymowały, wniosek o rewizję okazały, obchód po mieszkaniu zrobiły, mama wygrzebała stare papiery i jakoś wybroniła się ze wszelkich zarzutów. Panie przeprosiły, wszak dowodów zbrodni nie znalazły, podziękowały i poszły w cholerę.
Niby happy end, ale... No właśnie. Wystarczyłoby, że mama paniom odpowiedziałaby, że zawodowo już nie szyje, ale po znajomości za przysłowiową kawę, i owszem - to podobno już jest przestępstwo, przez które rodzicielka miałaby niemałe kłopoty, a i brzydka fama o oszustwie w świat by poszła. A najbardziej nas intryguje: Kto i dlaczego złożył donos, i czy to tak w ogóle można? Ktoś mamie czegoś pozazdrościł, wykonał telefon i na chatę od razu wpada skarbówka?
Czyli że jak ja, dajmy na to, rysuję ludziom portrety, za które pieniędzy nie biorę, ale np. słodkościami nie pogardzę, to też mogę spodziewać się kontroli podatkowej po donosie kogoś "życzliwego"? Trochę nie ogarniam.
kontrola
Jak powiesz ludziom, że powinno się zlikwidować podatki dochodowe to Cię zwyzywają, że przecież muszą być a ty jesteś tylko głupim korwinistą. Ale jak skarbówka puka do drzwi żeby skontrolować lub ukarać za nieujawnione dochody to wielkie oczy i zdziwienie. "to podobno już jest przestępstwo" "i czy to tak w ogóle można?" "Ktoś (...) wykonał telefon i na chatę od razu wpada skarbówka?" "Czyli że jak ja, dajmy na to, rysuję ludziom portrety, za które pieniędzy nie biorę, ale np.słodkościami nie pogardzę, to też mogę spodziewać się kontroli podatkowej po donosie kogoś "życzliwego"? Trochę nie ogarniam." WIELKIE TAK, na wszystkie powyższe. Skoro traktuje się przyjęcie czekoladek lub kwiatów przez lekarza jako łapówkę to przyjęcie prezentu w zamian za portret jest dochodem i powinnaś się z niego według prawa rozliczać. Czy jest to normalne? Nie, ale obowiązuje jako prawo w Polsce.
Odpowiedz@Sharp_one: Sharp ma rację, z tym, że całkowita likwidacja podatku dochodowego też nie jest najlepszym pomysłem.
Odpowiedz@Sharp_one: Ale dlaczego czekoladki czy kwiaty są według Ciebie przyjęte jako łapówka? Dla mnie jest to po prostu wyraz podziękowania i wdzięczności, a nie przekupstwa. A idąc tym tropem KAŻDY rodzaj usług jakie świadczymy powinien być opodatkowany, czyż nie? Dajmy na to ktoś wyprowadził sąsiadowi psa, za co zainkasował 50zł, ktoś inny się o tym dowiedział i podkablował. Skarbówka naszła wyprowadzającego żądając okazania dowodu zbrodni, w tym wypadku smyczy i kagańca. Smycz i kaganiec znaleziono, choć zbrodniarz psa nie posiada. Analogicznie u mamy znaleziono maszynę, choć mama zakładu nie prowadzi. Wielkie oczy i zdziwienie? Ano tak! Na dodatek właśnie się dowiedziałam, że sama jestem podatkowym oszustem. Toż to zakrawa o absurd.
Odpowiedz@Sharp_one: No nie, niezupełnie. Lekarz bierze pieniądze za swoją pracę, a wszelkiego rodzaju koniaki i belgijskie czekoladki są dodatkowym bonusem, który ma go nastawić bardziej życzliwie do wręczającego. Jeżeli ja wyprowadzę sąsiadce psa w zamian za upieczenie tortu, to nie jest działalność zarobkowa. Chociaż faktem jest, że kiedyś słyszałam o projekcie opodatkowania takiej wymiany przysług, rzekomo dlatego, iż obydwie strony odnoszą korzyści materialne, polegające na tym, że nie muszą zapłacić za usługę profesjonaliście, który płaci podatki. Ooo...kej. To ja może pójdę zrobić zimny okład na czoło. :D
Odpowiedz@BiziBi: tak się zastanawiam... Działalność gospodarczą co prawda prowadzę, ale krawiectwo nijak do tego nie pasuje. Czy w związku z tym posiadanie maszyny do szycia i SZYDEŁKA jest legalne czy może mam się wizyty skarbówki spodziewać ;).
Odpowiedz@BiziBi: Nie według mnie, tylko według URZĘDU SKARBOWEGO i OBOWIĄZUJĄCEGO PRAWA. "A idąc tym tropem KAŻDY rodzaj usług jakie świadczymy powinien być opodatkowany, czyż nie?" Oczywiście TAK. Takie jest obowiązujące prawo. WSZYSTKIE dochody MUSZĄ zostać zgłoszone i opodatkowane. Nie ważne czy jest to 50zł za wyprowadzenie psa czy czekoladki za portret. Dobrze radzę ogarnąć temat podatków dochodowych, bo jak Cię ktoś faktycznie podkabluje i trafisz na jakiegoś upierdliwca ze skarbówki który zbiera na nagrodę to Ci taki dochodowy podliczy za nawet 5 lat wstecz, że będziesz musiała nie tylko swoje nerki ale i rodziców i dziadków sprzedać. "Toż to zakrawa o absurd." Nie przeczę, Polskie prawo a szczególnie działania instytucji takich jak skarbówka nie tylko zakrawa ale i jest wprost absurdem. Ale niestety absurdem obowiązującym.
Odpowiedz@Ksarn: A jakbyś widział "częściową" likwidację? Tu niestety nie ma pośrednich rozwiązań. Albo mamy dochodowy i inwigilację urzędu skarbowego albo nie mamy dochodowego i spokój.
Odpowiedz@bonsai: Wiesz... ja mam na przykład ołówek. Właściwie to kilka(dziesiąt) ołówków. I dużo papieru. No i barek pełny czekoladek :D Z tym szydełkiem to ja bym się tak nie obnosiła na Twoim miejscu!!;)
Odpowiedz@BiziBi: Być może Cię to zdziwi (mnie kiedyś też dziwiło, tak że nie mam Ci za złe, jeśli o tym nie wiesz), ale przykładowo jeśli jesteś kelnerem i dostaniesz 2 zł napiwku to ten napiwek musisz zgłosić skarbówce wypełniając najczęściej PIT 8-C. Piszę, że najczęściej, gdyż ile Izb Skarbowych tyle interpretacji jak się z tego rozliczyć - to też jest paranoja. Fakt jest faktem, że od napiwku należy odprowadzić podatek dochodowy i rozliczyć się z fiskusem. Teoretycznie każda rzecz materialna jaką otrzymasz jest Twoim wzbogaceniem się. W końcu powiększasz swój majątek, dlatego powinieneś albo odprowadzić podatek dochodowy albo podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC). Pocieszę Cię w pewnym sensie - nie mogę tutaj napisać "witamy w Polsce", bo byłoby to przekłamanie. Lepiej pasuje "witamy w Unii Europejskiej" - bo nawet w zachodniej Europie znajdą się bardziej ludzkie państwa, które do UE nie należą i nie muszą się dostosowywać do wielu idiotycznych dyrektyw.
Odpowiedz@eulaliapstryk: Mylisz się kompletnie. Ten projekt o którym piszesz to Ordynacja Podatkowa - ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. Więc trochę lat już obowiązuje. Podatek dochodowy jak sama nazwa wskazuje to podatek od DOCHODÓW, czyli wszystkich form wzbogacenia się czy to pensja, dodatkowa fucha czy uzyskanie korzyści materialnych. "Jeżeli ja wyprowadzę sąsiadce psa w zamian za upieczenie tortu, to nie jest działalność zarobkowa" wyślij to zapytanie do swojego najbliższego Urzędu Skarbowego, zdziwisz się otrzymaną interpretacją. Uzyskanie korzyści materialnej nie musi się wiązać z otrzymaniem gotówki.
Odpowiedz@bonsai: @BiziBi: Pośmiejcie się jeszcze trochę na zdrowie. Mama BiziBi też na pewno by się uśmiała jakby dzień przed kontrolą ktoś jej powiedział, że ją odwiedzi skarbówka. Bo przecież nic nie zrobiła. A tu jednak zonk. Jednak inteligencja jest wypierana przez ignorancję, przykre.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2015 o 17:45
@Sharp_one: Wiem, że nie musi się wiązać z otrzymaniem gotówki, tylko zastanawiam się, jak niby skarbówka miała by wyliczać podatek od wymiany przysług. Bo skoro osoba A robi coś dla osoby B W ZAMIAN za coś innego, to zasadniczo żadna z tych osób nic nie zyskała. Ale dwa podateczki by poleciały... :D
Odpowiedz@Sharp_one: Śmiejemy się bo głupoty gadasz. I odsyłam do mojego przydługiego i nudnego komentarza poniżej. A co do podważania inteligencji mojej mamy to wybacz, ale wypraszam sobie tego typu teksty pod Jej adresem.
Odpowiedz@eulaliapstryk: Urzędnik po prostu wycenia daną usługę na podstawie cen rynkowych. W Twoim przykładzie wziąłby po prostu jakąś średnią cenę ciasta i średnią cenę za wyprowadzenie psa. Procedury postępowań są dostępne w ustawie jak i na stronach urzędów. Mam nadzieję, że jaso wyjaśniłem.
Odpowiedz@BiziBi: Nie miałem na myśli inteligencji Twojej mamy tylko Twoją. Co do Twojej mamy to jedynie jej niewiedza i naiwność mogą wywoływać uśmiech. Na razie głupoty to wypisujesz tutaj jedynie Ty. Nie znasz prawa i próbujesz ukryć swoją ignorancję za butą i rynsztokowym humorem.
Odpowiedz@Sharp_one: Jaka buta, proszę cię.. Nawet nie zdążyłam Cię jeszcze zminusować:) Czy ja się z tobą wykłócam na temat tego co TY piszesz? Próbuję coś zrozumieć, a z Twoich komentarzy czuję jakąś dziwną formę ataku. To samo tyczy się @Fomalhauta, który nie dość że atakuje, to jeszcze jest bezczelny. Korzyść materialna w formie bombonierki, otrzymana w podziękowaniu, a nie w zapłacie za usługę to według Ciebie (i polskiego prawa?) zbrodnia podatkowa i ja właśnie TEGO nie rozumiem. Ale spoko, powolutku ogarnę. Za to paradoksalnie zgadzamy się co do tego, że nasze prawo podatkowe jest absurdalne. To chyba tyle na dziś z mojej strony..
Odpowiedz@Sharp_one: niestety, to Ty nie znasz prawa i próbujesz ukryć swoją ignorancję wyzywaniem innych. Owszem, istnieje w Polsce zasada powszechności opodatkowania, ale nie dotyczy ona pomocy wzajemnej w rodzinie, opodatkowaniu nie podlega również "pomoc sąsiedzka czy też inna działalność danej osoby fizycznej polegająca na udzielaniu wsparcia czy wzajemnych nieodpłatnych usług".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2015 o 20:29
@brodatafretka: z tego co @Sharp_one pisze, to w zasadzie, jeśli uszyję sobie samej sukienkę (lub uszyję ta sukienkę córce) to powinnam od tego zapłacić podatek, bo przecież gdybym taką sukienkę uszyła w zakładzie krawieckim, to ów zakład odprowadziłby podatek od usługi, którą mi wyświadczył. Dochodzimy więc do absurdu, do którego zresztą dążą niektórzy urzędnicy skarbowi.
Odpowiedz@eulaliapstryk: Jak to nic nie zyskała? Obie osoby zyskały gratisowe wykonanie usługi, za którą normalnie musiałyby zapłacić. A w rozumieniu prawa podatkowego jest to dochód. Sposoby na wycenę tych usług też są.
Odpowiedz@katem: Nie powinnaś zapłacić podatku. Rozdział 3 Ustawy z dnia 26.07.1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych, wymienia zwolnienia przedmiotowe. "Wolne od podatku dochodowego są: [...] 125) wartość świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń, obliczona zgodnie z art. 11 ust. 2-2b, otrzymanych od osób zaliczonych do I i II grupy podatkowej w rozumieniu przepisów o podatku od spadków i darowizn, z zastrzeżeniem ust. 20;". Zapis ten oznacza, że przychód uzyskany w wyniku świadczenia nieodpłatnych usług przez (między innymi) małżonka, zstępnych (dzieci, wnuki, itd.), teściów, pasierbów, synową i zięcia, ojczyma i macochę, rodzeństwo rodziców, rodzeństwo małżonków, zstępnych rodzeństwa (siostrzeniec, bratanek) itd. jest wyłączony z opodatkowania. Interpretacja przepisów dodatkowo precyzuje, że zwolniony z opodatkowania jest również przychód uzyskany w wyniku nieodpłatnych usług świadczonych przez sąsiadów czy znajomych. EDIT: W interpretacji ministra finansów odnośnie pomocy sąsiedzkiej można przeczytać, że "trudno uznać, iż osoba korzystająca w danym momencie z usług innej osoby otrzymuje z tego tytułu dochód w rozumieniu ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Mimo zasady powszechności opodatkowania nie można bowiem twierdzić, iż pomoc sąsiedzka czy też inna działalność danej osoby fizycznej polegająca na udzielaniu wsparcia czy wzajemnych nieodpłatnych usług podlega przepisom ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2015 o 21:10
@bonsai: Kuźwa, mam maszynę do szycia, mało tego, jako prawnik mam kodeksy!!! Znaczy porad prawnych udzielam. A tak serio, mama dobrze zareagowała, pewnie inaczej byłoby jakby na jakąś znajomą się powołały.I mama się zgodziła i wtedy klops:((( No wiem, że chore, ale możemy sobie tu ponarzekać nie próbując zmienić tego chorego państwa (kraj jest super). Wiem, od siebie powinnam zacząć...
Odpowiedz@brodatafretka: Kluczowym słowem jest tu nieodpłatnie. I albo nie potrafisz czytać albo nie rozumiesz co czytasz, bo wyraźnie cały czas piszę o wykonaniu czegoś dla innych osób odpłatnie lub za jakieś gratyfikacje.
Odpowiedz@katem: Gdzie ja coś takiego napisałem? Niżej jest mój komentarz gdzie wyraźnie napisałem, że wykonanie usługi samemu sobie nie jest opodatkowane. Dotyczy zarówno firm jak i osób fizycznych. Typowy przykład braku wiedzy i inteligencji w Twoim wykonaniu.
Odpowiedz@BiziBi: Dane przed - przekupstwo. Dane po - wyrazy wdzięczności.
Odpowiedz@Sharp_one: A może Ty nie potrafisz pisać? Pozwól, że Cię zacytuję: "A idąc tym tropem KAŻDY rodzaj usług jakie świadczymy powinien być opodatkowany, czyż nie?" Oczywiście TAK." No i właśnie nie. Nie każdy rodzaj usług, jakie świadczymy musi być zgłoszony i opodatkowany (usługi świadczone nieodpłatnie rodzinie lub znajomym NIE PODLEGAJĄ OPODATKOWANIU). A dalej: "Takie jest obowiązujące prawo. WSZYSTKIE dochody MUSZĄ zostać zgłoszone i opodatkowane. Nie ważne czy jest to 50zł za wyprowadzenie psa czy czekoladki za portret." I znów nie. Nie wszystkie dochody muszą być zgłoszone. Nie trzeba zgłaszać dochodów od darowizn, jeśli nie przekraczają określonych limitów. W gronie najbliższej rodziny przekroczenie limitu wiąże się jedynie z obowiązkiem zgłoszenia, ale takie darowizny NIE PODLEGAJĄ opodatkowaniu.
Odpowiedz@brodatafretka: Czepiasz się szczegółów i wymyślasz przykłady nijak mające się do historii. Wiadomo co miałem na myśli pisząc każdy rodzaj usług, odpłatne. Wiadomo też co miałem na myśli pisząc o dochodach. Na pewno nie darowizny od rodziny.
Odpowiedz@brodatafretka: Ooo! Serdeczne dzięki za osadzenie tej dyskusji w realności za pomocą konkretnych ustaw i przepisów, bo - chociaż bardzo wesoła i zajmująca - zaczynała już zapuszczać się głęboko w dzikie stepy absurdu.:D Pójście dalej tropem kredek, perfum i wyprowadzania cudzych psów doprowadziłoby pewnie do wniosków, że każde nieskorzystanie z usług profesjonalistów jest unikaniem płacenia podatków, i jako takie, podlega kontroli skarbowej. Znajomi cię podwieźli? Płać podatek, bo osiągnąłeś korzyść majątkową, nie płacąc za taksówkę ani autobus! :D
Odpowiedz@Sharp_one: Widzę, że masz pewne problemy ze zrozumieniem historii, skoro twierdzisz, że wymyślam przykłady, które się do niej nie odnoszą... Dwie sytuacje opisane w historii: 1. Stan faktyczny - mama autorki szyje i poprawia ciuchy swoim dwóm córkom i swojej mamie. W myśl ustawy robi to całkowicie legalnie, nie musi tego zgłaszać, nie musi płacić za to podatków. 2. Sytuacja hipotetyczna - mama autorki szyje i poprawia ciuchy również dla dalszej rodziny czy dla znajomych. Usługobiorca (dalsza rodzina, znajomy) nie musi tego zgłaszać i odprowadzać podatku zgodnie z interpretacją ministra (usługi świadczone nieodpłatnie w ramach życzliwości czy też pomocy sąsiedzkiej nie podlegają opodatkowaniu). W podzięce za wykonaną usługę mama autorki dostaje kawę, czekoladę, bombonierkę, rower, 50zł, 100zł, cokolwiek. Nie musi tego zgłaszać, jeśli w sumie nie została przekroczona kwota określona dla każdej z grup podatkowych (0, I, II, III). Powyżej tej kwoty ma obowiązek zgłoszenia Urzędowi Skarbowemu darowizny, ale w przypadku rodziny nie ma obowiązku opłacenia podatku. Dodatkowo w przypadku osób fizycznych nie prowadzących działalności gospodarczej upominki o wartości do 200zł są zwolnione z podatku dochodowego. BTW. Najprawdopodobniej pisząc "dochód" masz na myśli "przychód". Jest różnica.
Odpowiedz@brodatafretka: Masz duże problemy ze zrozumieniem co się do Ciebie pisze i o czym jest dyskusja pod tą historią. Gdyby wykonywała dla "znajomych" za "kawę, czekoladę, bombonierkę, rower, 50zł, 100zł, cokolwiek" to kontrola skończyłaby się inaczej niż się skończyła.
Odpowiedz@BiziBi: @Sharp_one: Uch, tego się obawiałem, wyszła straszna dyskusja, a to przecież bardzo proste: wszystkie regulacje prawne można przeczytać i poczuć się mądrzejszym, ale zdarzają się przypadki, gdy ktoś prawa nie zna, a urząd (sporadycznie) to wykorzystuje, chociażby typowi urzędnicy walczący o nagrody. Sharp, szczerze, to nie mam pojęcia, ale wiem, że państwo usuwając podatek dochodowy utraci jeden z większych wpływów do skarbu, dlatego należałoby znaleźć coś wpół drogi, przyjaznego i zrozumiałego dla ludzi oraz zapewniającego odpowiedni przychód dla państwa.
Odpowiedz@Ksarn: Wpływ do budżetu z tytułu podatku PIT (dochodowy) to po odliczeniu kasy którą państwo płaci samo sobie (budżetówka) i kosztów administracji naliczającej, zbierającej i kontrolującej to jest ok. 8-12% budżetu. To nie jest dla mnie jeden z większych wpływów. Zastąpić by go na przykład mógł prosty podatek pogłówny. xxx zł od każdego pełnoletniego obywatela. Prosty, zrozumiały i mający znikome koszty administracyjne.
Odpowiedz@BiziBi: "Korzyść materialna w formie bombonierki, otrzymana w podziękowaniu, a nie w zapłacie za usługę to według Ciebie (i polskiego prawa?) zbrodnia podatkowa i ja właśnie TEGO nie rozumiem." A co tu jest do rozumienia. Wyświadczyłaś przysługę w postaci wykonania rysunku, od której nie odprowadziłaś podatku VAT. Dodatkowo wzbogaciłaś się o bombonierkę za powiedzmy 20 złotych, której nie zgłosiłaś jako dodatkowego dochodu. Fiskus już może od tego dostać szaleju. Ale żeby było ciekawiej to wykonując usługę bez zarejestrowanej działalności robi się trudniej. No i nie zapominaj, że wykonując taką usługę poniżej kosztów rynkowych dodatkowo w gre wchodzi kwestia dumpingu cenowego więc oprócz fiskusa jeszcze uokik może się dowalić. Prawda, że ślicznie? :) Dlatego m.in. nie mieszkam już w Polsce...
Odpowiedz@Moby04: A gdzie mieszkasz, że nie posiadają podatku dochodowego? Tak z ciekawości.
OdpowiedzTo już zakrawa na jakiś absurd. Wychodzi na to, że jeśli umyję w domu okna, który jest własnością mojej mamy, a ona w tym czasie robi obiad, który ja też zjem to obie powinnyśmy odprowadzić podatek. A ja w ogóle pójść do więzienia, bo mam niezarejestrowaną działalność. xD
Odpowiedz@Sway: Czy czytelnicy piekielnych są tak tępi czy ktoś wam za to płaci? Nie jeżeli robisz to nieodpłatnie w gronie rodziny to nie popełniasz wykroczenia i nie jest to opodatkowane. Jeżeli myjesz okna sąsiadom za pieniądze to powinnaś zarejestrować działalność i odprowadzać podatek. Takie trudne do ogarnięcia?
Odpowiedz@Sharp_one: Gdzie napisałem, że nie ma podatku dochodowego w kraju w którym mieszkam? Ot, po prostu w niektórych krajach priorytetem dla urzędników jest ułatwienie ludziom życia tak, żeby mogli zarabiać a nie udupianie ich z byle powodu jak w Polsce.
Odpowiedz@Moby04: w Tajlandii, choćby, drobna przedsiebiorczośc nie jest regulowana podatkowo. A w każdym razie nie jest ścigana.
OdpowiedzPrzypomnij mi to przysłowie z kawą, bo mi wyleciało z pamięci. Niestety, ale Urząd Skarbowy jednak będzie miał zajęcie w tej rodzinie. Autorka sama się przyznała (zrzut jej historii w załączniku), że matka szyje dla niej, jej siostry i babki odzież. W związku z powyższym wszystkie trzy kobiety osiągają korzyść majątkową polegającą na uniknięciu części kosztów odzieży związanych z jej produkcją i nanoszeniem poprawek krawieckich. Odpowiedni oddział US został już poinformowany. Kara wraz z odsetkami za 18 lat zostanie naliczona zgodnie z wytycznymi najnowszej interpretacji przepisów prawa o działalności gospodarczej.
Odpowiedz@Fomalhaut: Dopóty dzban kawę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie. ;) A tak swoją drogą, jeżeli zrobię swojemu chłopu obiad, to on powinien zapłacić podatek? Bo przecież uniknął kosztów związanych z produkcją i obsługą. I nawet napiwku nie dał, skąpiec jeden!
Odpowiedz@eulaliapstryk: Powiedz mi tak szczerze co Tobie i innym tu piszącym daje wymyślanie coraz głupszych przykładzików? Czy od tego zmienią się ustawy podatkowe? Urząd skarbowy przestanie istnieć albo zaniecha kontroli? Jeżeli szczerze chcesz się dowiedzieć to albo powertuj ustawy albo wybierz się do doradcy podatkowego lub prawnego i pytaj do woli.
Odpowiedz@Fomalhaut: dlaczego tylko za 18? babcia jest po 60tce, kobieta szyje jej dłużej ubrania! zaznacz to koniecznie :P
Odpowiedz@Sharp_one: Nie zmienią się. Ale jeżeli człowiek nic nie może zrobić z czymś, co uważa za idiotyzm, to chociaż robi sobie jaja. Tego chyba jeszcze nikt nie opodatkował. ;)
Odpowiedz@eulaliapstryk: Tak, mało tego, idąc dalej tym tokiem rozumowania, za każde perfumy powyżej iluś tam, które mąż Ci sprezentował. powinnaś zapłacić podatek od darowizny. Zresztą ten chory nierząd już miał takie pomysły.
Odpowiedz@Katka_43: Skoro jesteś jak piszesz prawnikiem to wypadałoby nie pisać bzdur w temacie prawa. Chociaż zobaczymy czy się wykażesz. Zadanie dla Ciebie w jakiej sytuacji żona powinna odprowadzić podatek od prezentu otrzymanego od męża. Czas start.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 lipca 2015 o 6:05
@Fomalhaut: "Niestety, ale Urząd Skarbowy jednak będzie miał zajęcie w tej rodzinie(...) Odpowiedni oddział US został już poinformowany." Jasne. Pierdyliard minusów za nieogarnianie ironii w poście? Tylko dlaczego ja wszystkim ogarom intelektu tłumaczę kwestie tak oczywiste jak Twoja ironia?
Odpowiedz@mailme3: Dlaczego zaraz sugerujesz nieogarnianie ironii? Prawdopodobnie każdy z minusujących doskonale ogarnął, tylko mu się nie spodobała.
OdpowiedzA co jeśli sam sobie nieopatrznie naprawię syfon pod zlewem w kuchni? Też mam uiścić podatek? Tylko jako kto? Wykonawca czy usługobiorca? Paranoja postępuje...
Odpowiedz@Rak77: Wykonanie usługi na własne potrzeby nie podlega opodatkowaniu. Odsyłam do interpretacji podatkowych Urzędów Skarbowych. Natomiast jeżeli wykonasz naprawę sąsiadce za "parę złotych" to powinieneś ten dochód zgłosić. Wiem, że chciałeś błysnąć, ale prawo podatkowe jest naprawdę rozległe i reguluje naprawdę wiele rzeczy. Radzę się zapoznać czytelnikom piekielnych, bo widzę że wiele dorosłych osób ma bardzo nikłe pojęcie o podatkach i prawie, a jak wiadomo Ignorantia iuris nocet (łac. nieznajomość prawa szkodzi).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2015 o 17:29
@Sharp_one: polecasz innym czytanie przepisów i ich interpretacji, a sama tego nie robisz... gdybyś trochę poczytała, dowiedziałabyś się, że opodatkowanie nie obejmuje pomocy wzajemnej w rodzinie (a mama autorki szyła dla najbliższej rodziny). Tak więc mamie mogę szyć codziennie 50 bluzek i 60 par spodni, ale usługa ta nie podlega opodatkowaniu.
Odpowiedz@brodatafretka: Dlaczego piszesz do mnie w formie żeńskiej? Brak wykształcenia, żeby rozpoznać prosty znak przy nicku oznaczający mężczyznę? Gdzie ja pisałem cokolwiek o nieodpłatnym szyciu dla rodziny? Cały czas rozmawiamy o wykonaniu usługi odpłatnie dla kogoś. Za pieniądze lub inne gratyfikacje. Z historii: "Wystarczyłoby, że mama paniom odpowiedziałaby, że zawodowo już nie szyje, ale po znajomości za przysłowiową kawę, i owszem - to podobno już jest przestępstwo, przez które rodzicielka miałaby niemałe kłopoty" Cały czas piszę żeby uświadomić, że nie jest to "podobno" tylko faktycznie.
Odpowiedz@Sharp_one: Przepraszam, byłam tak zbulwersowana glupotami, jakie wypisujesz, że nie zwróciłam uwagi na znaczek. Natomiast wracając do meritum: nie, wiąż nie ma obowiązku odprowadzać podatku. W grupach podatkowych 0, I, II (najbliższa i dalsza rodzina) oraz w grupie III (znajomi) istnieją darowizny wolne od podatku - kawa, czekolada czy wino podarowane osobie z rodziny lub z grona znajomych podarowane w podzięce za wyświadczoną przysługę nie podlegają opodatkowaniu (dla nabliższej rodziny nie ma limitu darowizny, dla pierwszej grupy limit wynosi 9637 zł, dla drugiej grupy - 7276 zł, dla znajomych 4902 zł). Historia mówi o tym, że mama autorki szyje dla najbliższej rodziny. Jeśli jednak szyłaby również znajomym za kawę - wciąż nie ma obowiązku opłacania podatku dochodowego, chyba że urząd będzie w stanie wykazać, że wartość wszystkich kaw jakie otrzymała przekroczyła limity nieopodatkowanej darowizny.
Odpowiedz@brodatafretka: Umiesz czytać? "Gdzie ja pisałem cokolwiek o nieodpłatnym szyciu dla rodziny? Cały czas rozmawiamy o wykonaniu usługi odpłatnie dla kogoś. Za pieniądze lub inne gratyfikacje." W historii wyraźnie jest napisane że kontrola się zakończyła pozytywnie dla mamy autorki. Jednakże autorka wyraziła zdziwienie: "Wystarczyłoby, że mama paniom odpowiedziałaby, że zawodowo już nie szyje, ale po znajomości za przysłowiową kawę, i owszem - to podobno już jest przestępstwo, przez które rodzicielka miałaby niemałe kłopoty". I o tym zdziwieniu cały czas piszę, ale widzę że czytanie ze zrozumieniem to jest umiejętność tak elitarna że prawie nikt tu jej nie posiada.
Odpowiedz@Sharp_one: Proponuję opuścić grono niedouczonej hołoty i iść zaszczycać swoją elokwencją bardziej elitarną grupę społeczną. @Brodatafretka i reszta: Dziękuję, już wszystko się z mamą dowiedziałyśmy.
Odpowiedz@BiziBi: Tak też zrobię. Jest takie angielskie przysłowie: Nie ucz świni śpiewać, tracisz czas i wkurzasz świnie. Jak ulał pasuje do tego portalu. Życzę wielu donosów i kontroli ze skarbówki.
Odpowiedz@Sharp_one: Rany ależ z ciebie kawał buca! Idźże się chłopie przewietrz, pobiegaj, nie wiem..na rowerze pojeździj, ochłoń przede wszystkim
Odpowiedz@BiziBi: Ja wiem, że wszelkie przejawy inteligencji, wiedzy i obycia są na tym portalu tępione. Niemniej niezmiernie mnie bawią wasze niedorozwinięte próby urażenia kogoś lepszego od was.
Odpowiedz@Sharp_one: Wzajemnie, wzajemnie. :D @BiziBi: Nie, wiesz, to nawet nie buc, tylko archetyp urzędnika - pozując na wszystkowiedzącego, zaczyna opowiadać rzeczy "wyssane z kosmosu" jak mawia mój znajomy, a kiedy ktoś mu wykaże na podstawie ustawy, że jednak pierdzieli głupoty, zaczyna się zapierać w żywe oczy, że przecież właśnie to twierdził od samego początku, tylko pan żeś sobie źle zinterpretował, bo żeś pan jest głupi i niedouczony, i w ogóle ja nie będę z panem rozmawiał, następny proszę. Jak to było? "Skoro fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów." Czasy się zmieniają, ustroje się zmieniają, a urzędnik pozostaje jaki był. :D
Odpowiedz@eulaliapstryk: Haha, dobre. Jak trzeba być zacofanym umysłowo żeby kogoś kto od pierwszego postu jest przeciwny urzędniczej biurokracji i inwigilacji posądzać o bycie zacietrzewionym urzędnikiem?
OdpowiedzPowiem Wam szczerze, że czytam i oczom nie wierzę:) Na przykład te napiwki mnie zaintrygowały wręcz, ale że się nie znam, to i się nie wypowiem. A teraz popatrzcie na sprawę z naszej strony: Moją mamę ktoś za przeproszeniem podpierdzielił za coś, czego nie robi. Jej biznes od 18 lat nie istnieje. Szyje dla WŁASNEGO użytku i nadal nie rozumiem jakie prawo zabrania jej DZIELIĆ się swoimi wyrobami z własną rodziną? Rozumiem gdyby się gdzieś tam po cichu ogłaszała, rozumiem też, gdyby szyła za tą "kawę" z polecenia dla obcych, czy tam dla nie obcych, i ktoś z tych obcych-nieobcych by ją podkablował. Rozumiem, gdyby robiła coś NIELEGALNIE, no ale na litość boską, czy w tym kraju zawsze musi tak być, że jak komuś jest odrobinę lepiej, to zaraz trzeba mu świnię podłożyć? No i jak to jest z tą kontrolą, bo grzebię po tych internetach i grzebię, i nadal guzik wiem. Ktoś sobie dzwoni do US anonimowo, składa donos. No Ok. Ale na jakiej podstawie? i do tego po tylu latach czyjejś bierności zawodowej? US sobie sam wymyśla, że tego a tego dnia zrobią komuś nalot na chatę i go skontrolują, i a nuż się uda jakiegoś pechowca pogrążyć?
Odpowiedz@BiziBi: O napiwkach możesz poczytać i na pit.pl i na forsalu, na prawo.rp.pl, na ksiegowosc.infor.pl - wszędzie podawane są interpretacje Izb Skarbowych oraz wypowiedzi naczelników konkretnych Izb oraz Urzędów Skarbowych, to temat już dawno przewałkowany. :) Z tym dzieleniem się z rodziną jak na moje bardzo przegięte, chociaż nie możesz tak po prostu wziąć rodziny do pomocy, jeśli prowadzisz działalność gospodarczą. Znaczy nie musisz im płacić, ale musisz państwu płacić za nich - zgłosić do ubezpieczenia i tak dalej. Nie interesuje nikogo, że dany członek Twojej rodziny z własnej i nieprzymuszonej woli chce w ramach wolontariatu wręcz pracować - nie możesz z nim podpisać umowy wolontaryjnej, o ile dobrze pamiętam to ze dwa lata temu PO definitywnie załatwiła nam już tę sprawę wymuszając zgłoszenie do ubezpieczenia i odprowadzanie kilku składek za członków rodziny. Na tym polega kontrola US. US dostaje cynk, że ktoś może pracować na czarno lub "wyczerpuje znamiona prowadzenia działalności gospodarczej z uporczywym unikaniem odprowadzania należnego podatku" i to US sobie ustawia kogo sprawdza a kogo nie. Najczęściej sprawdza większość zgłoszeń. Urzędnicy US mają dokładnie takie podejście jak piszesz - a nuż się uda pechowca pogrążyć. Chyba za mało czytasz i oglądasz, mało grzebiesz w odmętach mediów i to niekoniecznie tylko stron głównych TVN czy innych GW. Nawet na nich się znajdą ciekawe smaczki, tylko pogrzebać trzeba.
Odpowiedz@ampH: Szczere, wielkie dzięki za ten wyczerpujący komentarz. Poczytam chętnie! Przyznaję się bez bicia, że z prawem polskim od lat jestem na bakier. Być może to z racji mieszkania na obczyźnie, choć to właściwie żadne usprawiedliwie. Z drugiej strony nadal mam wrażenie, że moja historia przez niektórych została mocno nadinterpretowana, na niekorzyść mojej mamy. A może wyolbrzymiam. Sama nie wiem.
Odpowiedz@Sharp_one: A ja naiwna i głupiutka myślałam, że się dogadamy. Widzę, że twoim rodzicom też nie ma czego zazdrościć.
Odpowiedz@BiziBi: Na pierwszy rzut oka widać, że rodzinka Sharp_one usadzona na ciepłych posadkach w administracji i skarbówce. ;) Głowa do góry. Nic nie znaleźli i się odczepią. A rodzina niech się zastanowi kto był taki "dobry". Niestety znam wiele podobnych sytuacji. Nasz naród jeszcze ma głęboko zakorzenione donosicielstwo. I nie mówię tu o sytuacjach, gdzie ktoś łamał prawo tylko donosów z dobrego serca aby zwyczajnie komuś popsuć humor czy interes. Trzeba mieć grubą skórę i starać się wykluczać takie "dobre dusze" ze swojego otoczenia - o ile się da. ;)
Odpowiedz@Pieklik: Szczególnie widać to po moim pierwszym komentarzu. To że ktoś próbuje wytłumaczyć jak działa skarbówka to nie oznacza, że pracuje w skarbówce. Wystarczy być wykształconym, ale spokojnie raczej Ci to nie grozi.
Odpowiedz@BiziBi: W którym miejscu mielibyśmy się dogadać skoro jesteś oporna na jakąkolwiek wiedzę?
Odpowiedz@Sharp_one: Tak się składa, że siedzę w tej dziedzinie i zawodowo i z potrzeby. A wątpię aby groziło Tobie uzyskanie tytułu powyżej magistra więc raczej nie doskoczysz nigdy do mojego poziomu. I właśnie moje wykształcenie pozwala mi odróżnić wpisy na piekielnych od forum prawego czy podatkowego. No cóż. Jak widać potrafisz tylko siać zamęt i obrażać. Grunt, że się wykazujesz a że autorce postu może być przykro to nieważne. Właśnie tacy ludzie jak Ty są piekielni. Nie jesteś lepszym człowiekem niż ten "dobry duszek donosiciel". ;)
OdpowiedzJeśli za rysowanie portretów przymnujesz słodkości to jest tzw barter i od tego też trzeba zapłacic podatek
Odpowiedz@dorota64: Daj sobie spokój. Autorka nie zrozumie, bo nie chce zrozumieć a Ciebie zaraz zminusują niewykształcone gimbusy z portalu.
OdpowiedzPewnie, dręczyć rzemieślników, i to BYŁYCH przedsiębiorców to łatwo. Ale do wielkich korporacji wyprowadzających podatki z Polski do rajów podatkowych to już skarbówka pretensji nie ma.
Odpowiedz@GythaOgg: Wynika to z głębokiej indolencji oraz niedouczenia urzędników US. Coby ścigać koncerny to trzeba choć trochę dorównywać ich prawnikom. Naszego drobnego przedsiębiorcę US jak weźmie pod lupę to okaże się że wystarczy zmienić interpretację(sic) przepisu i przedsiębiorca zwija interes a i dług czasami niewąski ma.
Odpowiedz@Rak77: Nie do końca się zgadzam. Myślę, że to wina systemu a nie pojedynczych pracowników. Z resztą, urzędów nie stać na prawników dorównujących tym korporacyjnym. I moim zdaniem wcale takich nie potrzebują, wystarczyłoby uszczelnienie systemu podatkowego.
Odpowiedz@Sharp_one - nie chciało mi się czytać wszystkich komentarzy, więc nie wiem, czy ktoś o tym wspomniał: 1. jeżeli kupię swojej panience pierścionek zaręczynowy, to jest to dla niej dochód i wg US ma obowiązek go opodatkować (poniekąd dobry pomysł, bo dziewoja dowie się, na ile amant ją wycenił ;) ) 2. prezenty ślubne - jak wyżej, należy wycenić i odprowadzić podatek. Głupie? Ale tak to interpretują skarbówki. Dlatego właśnie należy zlikwidować podatek dochodowy. Będzie mniej kasy w budżecie? Wbrew pozorom - nie będzie mniej. Przecież większość wpływów z podatku PIT pochłania rozbuchany aparat urzędów skarbowych. Jeżeli zlikwidujemy PIT, to nie będzie potrzeby utrzymywania połowy obsady urzędów skarbowych (tych, dotyczących rozliczania PIT, ściągania podatku i kontroli). Zniknie również administracja związana z obsługą mikrofirm (mała działalność gospodarcza). Jeżeli wykonam jakąś usługę, wytworzę jakiś produkt i to sprzedam, to zarobione pieniądze i tak wydam - czy to na jedzenie, czy na usługi czy też na towary. Większość z tego i tak jest objęta podatkiem VAT. Zamiast mielić pieniądze w systemie bankowym (bo tylko banki na tym korzystają) gotówka będzie nakręcać gospodarkę. Jeżeli ja mam więcej pieniędzy, to i więcej kupię. Jeżeli ja więcej kupię, to ktoś, od kogo kupiłem, też będzie miał więcej pieniędzy.
Odpowiedz@tick: O likwidacji podatku dochodowego wspomniałem w pierwszym moim komentarzu. Zgadzam się z Twoim wpisem.
Odpowiedz@Sharp_one: tylko mało kto Cię zrozumiał :D dla niektórych trzeba pisać bardzo prostym językiem, inaczej nie zrozumieją ;)
Odpowiedz@tick: Jeszcze śmieszniej się robi gdy okazuje się że prawie połowę (ilościowo nie kwotowo) podatku dochodowego płacą ci co są na garnuszku państwa. I tak państwo wypłaca pensję nauczycielowi (emerytura, płace w mundurowych i budżetówce itd...) a następnie każe mu od tej pensji płacić podatek. Fikcyjny ruch na koncie bo pieniędzy od tego nie przybywa a US ma co robić i miliony PITów trza wyprodukować.
OdpowiedzPrzeczytałam komentarze i jestem zszokowana. W większości nie macie pojęcia o prawie skarbowym. OK, żadna ujma, nie trzeba się na wszystkim znać. Ale jeżeli parę osób usiłuje wam to wyjaśnić, podpierając się wiarygodnymi stronami z netu, to zamiast cieszyć się, że macie wiele rzeczy podane na tacy, urządzacie sobie z tych ludzi kpiny. Nie wina Sharp_one, że przepisy skarbowe są restrykcyjne i nie on powinien zbierać za to cięgi. Wam natomiast nie życzę, żeby pierwszym kontaktem ze skarbówką była kontrola, zainicjowana donosem życzliwego. Przy waszej wiedzy o przepisach łatwo wkopiecie się w pierwszych zdaniach. Pamiętajcie, że nieznajomość prawa nie jest okolicznością łagodzącą. I na litość boską czytajcie trochę ! Moja wiedza pochodzi wyłącznie z regularnego czytania od lat jednego poważnego dziennika. PS1. Nie jestem pracownikiem skarbówki. Ani urzędnikiem. Ani nikt z moich bliskich. PS 2 - do @tick. Przy darowiźnie osobie obcej kwota wolna od podatku dochodowego to 4902 zł. Przy obliczaniu kwoty wolnej od podatku sumuje się wartość rynkową otrzymanej darowizny z wartością rzeczy i praw majątkowych nabytych przez obdarowanego od tej samej osoby (np. tytułem darowizny, nieodpłatnego zniesienia współwłasności) w okresie 5 lat poprzedzających rok, w którym nastąpiło nabycie ostatniej darowizny. Mówiąc po polsku: dawałeś narzeczonej maskotki, kwiaty, kupiłeś ciuch, zapraszałeś na kawę? To lepiej kup pierścionek tak do 4500 zł, inaczej może dopaść Cię fiskus. A jeżeli chcesz kupić droższy niż to 4902 zł, spisz umowę darowizny, zgłoś do skarbiaka, zapłać podatek. Inaczej jak dopadną, każą płacić karne 20%.
Odpowiedz@qulqa: Doskonale zdaję sobie sprawę z restrykcyjności przepisów podatkowych ale są pewne granice z robienia sobie cyrków z innych ludzi co robi tu Sharp_one. Szkoda, że tak wiele osób lubi chodzić w kieracie jak w zegarku i śpiewa peany na temat restrykcyjności przepisów podatkowych mądrze podkreślając "oby nieznajomość przepisów nie wpędziła Ciebie w kłopoty". To dlatego mamy tak dużą emigrację. Poprostu trudno ścierpieć tak ograniczonych umysłowo ludzi. ;)
Odpowiedz@Pieklik: Tia. Jak tylko ktoś pokaże że ma jakąkolwiek wiedzę w temacie to od razu śpiewa peany. Co z tego że od pierwszego postu pisałem że jestem przeciwnikiem inwigilacji US. Skoro się znam to znaczy że jestem za, bo przecież wykształcenie to coś złego. Macie nieźle namieszane pod kopułkami.
Odpowiedz@Sharp_one: Przeproś autorkę za nonszalanckie traktowanie jej i będzie ekstra. Wtedy rozpłynę się nad Twoją błyskotliwością i rozległą wiedzą i może nawet napiszę pean ku Twojej chwale. Poszukaj w słowniku wyjaśnienia co znaczy empatia bo masz nieźle namieszane pod kopułą i może coś przestawi się tam na właściwy tor jak zrozumiesz znaczenie tego słowa. A na temat US wiem nie mniej niż Ty tylko nie wiem po co tu o tym pisać bo przecież to nie kącik porad prawnych i podatkowych tylko piekielności. Chociaż jako piekielny może tu pasujesz nawet. :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 lipca 2015 o 23:51
@Pieklik: 1. Nikt nie śpiewa peanów na cześć przepisów podatkowych. Są jakie są. Trzeba trochę je znać, żeby nie wpaść w kłopoty i tyle. Masz możliwość je zmienić ? To zmień. Ja też z przyjemnością z tego skorzystam. W innych krajach nie jest wcale lepiej, trzeba troszkę w nich pomieszkać, żeby zobaczyć pewne kruczki prawne i się do nich dostosować. A już Francja..... szkoda gadać. 2. wróć proszę do początku dyskusji. Zobacz pierwszy post @Sharp_one i pierwszą odpowiedź autorki. I wtedy oceń, kto pierwszy był nonszalancki i zaczął tę wymianę ciosów. To że komuś się 'tak wydaje' nie jest powodem, żeby lekceważąco wyrażać się o interlokutorze.
Odpowiedz@qulqa: Jak zawsze nie rozumiesz co się pisze. To już nie pierwsza wymiana komentarzy z Tobą więc napiszę jasno. Masz problem z rozumieniem faktów nie po raz pierwszy i niestety zapewne nie ostatni. 1. To nie forum podatkowe i nie chodzi tu o ocenę stanu wiedzy autorki tylko sytuację. 2. Skoro autorka nie ma obowiązku przed wpisem na forum przechodzić testu na wiedzę z podatków to stawianie jej takiej poprzeczki jest wyłącznie piekielnością współużytkowników. 3. Nie wiem skąd ostatnio się tu bierze tyle wszechwiedzących osób. Jakiś czas temu stwierdzono, że Piekielni schodzą na psy. Coś w tym jest. ;) 4. Z doświadczenia wiem, że większość osób używających słowo "interlokutor" jest przemądrzała. :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2015 o 0:56
@Pieklik: Sorry, ale analogicznie wyglądałby post, w którym ktoś uskarżałby się, że za przechodzenie na czerwonym świetle dostał mandat (czyli wiedza powszechna). Jeżeli jedyną przyczyną napisania postu jest nieznajomość przepisów prawnych, nie ma tu mowy o piekielności sytuacji, ale o niewiedzy autora postu. Dobrze, że ludzie dzielą się swoją wiedzą. Przynajmniej ja dużo zyskuję z merytorycznych postów z podaniem źródeł. Dzięki za tak wspaniałą ocenę mojej osoby. Jeśli się nie ma argumentów merytorycznych, używa się argumentów ad personam. Źródło: Schopenhauer 'Erystyka' (tak, kolejne przemądrzałe słowo).
Odpowiedz@qulqa: Wielcy ludzie wyjaśniają prosto trudne rzeczy, mali uciekają w zawiłe słowa. :) Autorka opisała sytuację i wszelkie uwagi do sytuacji są zasadne. Co do krytykowania znajomości prawa podatkowego przez autorkę są już wykroczeniem poza ramy dobrego wychowania. Nie rozumiem czemu mamy się uczyć prawa podatkowego na Piekielnych. Chcecie dyskutować o prawie podatkowym nie brak na ten temat odpowiednich miejsc w internecie. A dziewczyna nie dość, że pewnie przeżywała problem to teraz jeszcze musi tolerować wypisywane tutaj mądrości i to nie w stylu sympatycznych porad tylko protekcjonalnym tonem. Wszystko co tutaj napisano było dla mnie wiadome wcześniej. Nauka dla mnie żadna poza jedną - użytkownicy Piekielnych po raz kolejny pokazali swoją "klasę".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2015 o 1:18
@Pieklik: Zgodzę się, że autorka nie ma wiedzy prawnej. Ale jeżeli w pierwszym poście ktoś spokojnie usiłuje wytłumaczyć jej, że nie ma racji, brnie w pokpiwania i wątpienie. Przeczytaj proszę również mój post i wskaż miejsce, w którym krytykuję nieznajomość przez nią prawa podatkowego. PS - czy dopuszczasz bluźnierczą myśl, że są środowiska, w których wyrazy 'erystyka' lub 'interlokutor' są słowami powszechnie używanymi? Problem z darowizną pierścionka wydaje mi się, że prosto wytłumaczyłam - właśnie dlatego, że zrozumienie języka prawniczego jest trudne. PS1 - moim zdaniem każde miejsce do nauczenia się czegoś nowego jest dobre :)
Odpowiedz@Pieklik: Już lecę przepraszać kogoś za to że mam większą wiedzę. Nie jest to forum prawne, ale skoro autorka zadaje kilka konkretnych pytań pod koniec historii to chyba można jej odpowiedzieć? Czy z uwagi na to że to nie forum prawne miałem "empatycznie" napisać, że US zrobił źle, ani jej ani jej mamie nic nie grozi i mogą być spokojne, bo takie coś się nie powtórzy a o donosie się ktoś pomylił? Nie na tym to chyba polega. Portal piekielni jest miejscem gdzie prowadzi się dyskusje , często nawet merytoryczne. Wychodzisz z założenia, że o Bogu tylko w kościele a o seksie tylko w burdelu? ps. jeżeli słowa interlokutor czy erystyka są dla Ciebie przemądrzałe to tym bardziej wątpię w Twoje jakiekolwiek wykształcenie powyżej gimbazy, bo jeśli chodzi o wiedzę prawniczą już dawno pokazałeś jej brak.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2015 o 8:47
Widzę, że sporo mnie przez weekend ominęło:) @Pieklik: Dzięki za wstawienie się za mną. Ale zauważ, że jest coś takiego na tym portalu, że władzę ma ten, kto ma wiedzę. Luźna dyskusja i wymiana zdań często kończy się jakimiś nieprzyjemnościami i obrzucaniem się kupą;) @qulqa: Wygląda na to, że mam jakieś dziwne problemy z interpretacją komentarzy w takim razie. Wydaje mi się, że na każdy komentarz odpisywałam z takim tonem, z jakim ktoś napisał do mnie. I bynajmniej nie był to ton prowokujący do kłótni. W międzyczasie pisania zupełnie neutralnego komentarza do @Sharp_one, ten napisał mi, że jestem "głupiutka i naiwna", wspomniał o naiwności mojej mamy i odniósł się przy tym do wątpliwego poziomu mojej inteligencji itd. Nosz kurde. Czym ja go to tego sprowokowałam? Zamieszczając tę historię chciałam jedynie dowiedzieć się jak to jest z tym naszym prawem podatkowym. Nie ukrywam, że sytuacja nie była przyjemna ani dla mojej mamy, ani dla mnie, ale i czytanie niektórych komentarzy do najprzyjemniejszych nie należało. Reasumując nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak to nasze polskie prawo działa. Większość przepisów nadal uważam za absurdalne. Niemniej jednak dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w tej rozmowie.
Odpowiedz@BiziBi: Prawo podatkowe większości krajów jest pokrętne i nastawione na to, żeby jak najwięcej zgarnąć do siebie. Polska nie jest tu żadnym wyjątkiem. Jeżeli poczytasz prasę regularnie, na pewno w ciągu 2-3 miesięcy będzie informacja o dużej liczbie donosów do Urzędu Skarbowego. Urząd każdy taki donos musi zweryfikować. Niestety sąsiedzi / znajomi piszący donosy istnieją i wcale nie jest ich tak mało. I w mojej opinii to właśnie oni są piekielni, nie skarbówka.
Odpowiedz@qulqa: Ciężko powiedzieć. Czy osoba donosząca o kradzieży jest piekielna? Czy osoba donosząca o pijanym kierowcy jest piekielna? Czy osoba donosząca na łamanie prawa pracowniczego jest piekielna? To czemu tylko osoby donoszące na przestępstwa skarbowe mają być piekielna?
Odpowiedz@Sharp_one: Ależ mi chodziło o osoby, które ŚWIADOMIE donoszą o podejrzeniu przestępstwa, gdy takiego przestępstwa nie ma i o tym wiedzą. Czyli np. sąsiedzi donoszący na mamę autorki postu i wiedzący o tym, że kobieta nie wykonuje płatnych usług. Takie osoby niestety są. Sama radość patrzeć, jak ktoś się wije przed skarbówką. A potem jeszcze w rozmowach na podwórku współczuć .... Wyraziłam się, nieprecyzyjnie, PRZEPRASZAM :)
Odpowiedz@qulqa: No jeżeli ktoś świadomie kłamie przy donosie to inna sprawa.
OdpowiedzTak właśnie wygląda rzeczywistość w której żyjesz. Niestety, ciągłe medialne pranie mózgu robi to, że ludzie po prostu w to nie wierzą. Tylko ktoś kto się natnie wie swoje. Jest to całkowicie normalne w naszym kraju podejście urzędników, dlatego mamy tak dużo firm za granicami kraju. Oczywiście większość ludzi jest przekonana że to kombinatorzy, którzy "wyprowadzają kasę" unikając podatków. Prawda jest taka że ludzie uciekają po prostu bo chcą móc normalnie funkcjonować. Prowadziłem działalność 7 lat. Zamknąłem ponad 4 lata temu i do tej pory nie mogę się uwolnić od skarbówki i gorliwych z innych urzędów. Bo oni chcą wyjaśnić i zrobić sobie porządek w papierach. Pytam "po co?". Po co mu porządek w teczce dotyczącej dawno zamkniętej firmy skoro za rok i tak ta teczka pójdzie do niszczarki. Ale nie. Bo może coś znajdzie, bo może mi udowodni lewe umowy, no może cokolwiek. A ja nadal nie rozumiem "po co?". Po co utrzymywać takich ludzi, po co wydawać na to publiczne pieniądze. Przecież nawet jak u każdego coś znajdą i wlepią mandat (za pierwszym razem od 150 do 300zł) to i tak nie zwróci się ich utrzymanie. A ja, ponieważ coraz trudniej działać na czarno i na umowach o dzieło, będę musiał w końcu założyć działalność. Chcę rozpocząć regularną sprzedaż i dać opcje płatności których jako prywatna osoba nie zrobię. No więc w tym roku zakładam, na wyspach. Bo do prowadzenia firmy w Polsce nikt mnie już nie zmusi. Po poprzednich doświadczeniach wolałbym zostać bezrobotnym bezdomnym niż przedsiębiorcą w Polsce.
OdpowiedzTak jest, możesz się spodziewać. Tak się robi.
Odpowiedz