Nie ma to jak 'życzliwość' sąsiadów.
Cztery dni temu kupiłam sobie auto. Pojechałam po nie do innego województwa, więc miało obce tablice rejestracyjne.
Wychodząc z psem na spacer, zauważyłam karteczkę za wycieraczką.
Wyciągnęłam ją i spojrzałam co to jest, myśląc, że kolejna ulotka.
Ale srogo się pomyliłam.
Na karteczce była uprzejma rada - 'Won stąd, małorolni z Lublina nie są nam potrzebni!'.
Padłam. Czyżby Lublin tudzież jego bliskie okolice były gorsze od Gdańska? Może ktoś mi wyjaśni w czym?
Wiesz, trochę mnie to nie dziwi. U mnie na osiedlu cały parking zawalony samochodami z innych miast, to jest wkurzające kiedy wracasz z pracy i musisz stanąć 1,5 km od domu, bo wszędzie widać LLU, WR, WGR, NO itp. Ci ludzie celowo nie rejestrują swoich bolidów w moim mieście, bo jest wtedy bardzo drogie OC, a poza tym w ogóle wszystkie podatki (w tym pcc od kupna auta) płacą u siebie. To wywołuje niechęć i wcale mnie to nie dziwi, bo korzystają z naszej infrastruktury, ale płacą u siebie, natomiast rodowici mieszkańcy płacą przez to wyższe podatki. Myślę, że idealnym rozwiązaniem byłoby wprowadzić opłaty za parkowanie dla samochodów z inną niż lokalna rejestracją.
Odpowiedz@Shineoff: Ciekawe co będzie, jak moje auto z LU nagle stanie się GD. Może komuś zrobi się łyso. Ale żeby tak wyzywać od małorolnych?
OdpowiedzA co jeśli ktoś kupił auto 10 lat temu, w międzyczasie się przeprowadził? Ma przerejestrowywać tylko dlatego, że miejscowym się jego rejestracja nie podoba?
Odpowiedz@Shineoff: Celowo? Jest pełno aut służbowych (z których można korzystać prywatnie) rejestrowanych przez firmy. Są także osoby, które posiadają kilka mieszkań, mają więc do każdego dokupywać osobne auto i rejestrować je danym mieście, by ktoś się nie przyczepił? Są też osoby, które nie zdążyły przerejestrować auta. Dlaczego miałbym płacić za parkowanie na parkingu za którego już płacę w czynszu (bo zwykle należą one do spółdzielni lub wspólnoty)?
Odpowiedz@Shineoff: Też jeżdżę na numerach nie z miasta gdzie mieszkam (choć swoją drogą, uważałabym za obciach jeżdżenie na olsztyńskich numerach), ale z pełną premedytacją nie zmieniam zameldowania. Szkoda mi moich podatków na olsztyńskie trwonienie. Wystarczy, że tyle VAT-u tu płacę od zakupów codziennych, i zużycie benzyny mam wyższe niż w bardziej normalnych miastach (choćby w takim Lublinie). A to, co mówisz to przejaw zwykłej ksenofobii. Może nie wyjeżdżaj poza swoje miasto, bo przecież przebywając gdzie indziej też korzystasz z zasobów innych miast i miejscowości.
Odpowiedz@sla: U mnie na osiedlu miejsca parkingowe należą niestety do ZDM, nie mamy wyznaczonych miejsc pod blokami ani garażu niestety :/ Więc miejsca są zajmowane na zasadzie - kto pierwszy ten lepszy... I nikt w czynszu za nie nie płaci. @katem: Co innego wyjeżdżać i korzystać (i płacić), a co innego mieszkać w jednym mieście, pracować tutaj, korzystać i płacić podatki gdzie indziej. Nie widzisz różnicy? O Olsztyńskich korkach słyszałam, nie miałam jeszcze nieprzyjemności stać, ale współczuję! @BlueCuracao: Jak kupiłam samochód na rejestracjach spod Radomia, to sąsiad trzy razy upewniał się czy to mój. Mam nadzieję, że nie w celu przebicia opon, czy coś w tym stylu, a niestety są do tego zdolni, bo walka o miejsca jest ciągła i nie raz widziałam grube rysy na lakierze i inne atrakcje - uważam, że to straszne chamstwo, buractwo i w ogóle obcinałabym łapy takim kretynom, ale niestety nic nie poradzisz, monitoringu nie ma.
Odpowiedz@Zniewolona: Ma przerejestrować bo takie są przepisy.
Odpowiedz@goodfather: A co jeśli ktoś prowadzi działalność gospodarczą i wziął samochód w leasing operacyjny? Wtedy rejestracja będzie według adresu firmy leasingowej.
Odpowiedz@katem: zastanawia mnie jedno, skoro Olsztyn taki zły i nie dobry... i wyliczasz tylko żeby czasami za dużo 1zł nie zapłacić, bo roztrwonią, to po co tam mieszkasz? Ulżyj sobie i mieszkańcom Olsztyna i się wyprowadź... może Bieszczady? PS. Nie, nie jestem z Olsztyna, nie wiem jak tam jest, raz przejeżdżałem. VAT nie idzie do budżetu samorządu.
OdpowiedzJak ci przyjezdni na Jarmark turyści zastawią parking po raz enty w najmniej odpowiedniej chwili, to zapewne pojmiesz niechęć do obcych rejestracji na swoim terenie. W Gdańsku wiecznie brakuje miejsca do postawienia auta.
Odpowiedz@Taczer: Jak zresztą w każdym większym mieście. Czy to powód by napędzać wzajemną spiralę niechęci jednych do drugich? Może lepiej przed każdym miastem pobierać opłatę od obcego? Zresztą na wsiach też bo im tacy miastowi będą jeździć, spokój zakłócać i spaliny wypuszczać swymi miastowymi samochodami. A skoro chcą gdzieś jechać poza swój grajdołek niech płacą. To takie luźne myśli a propos niechęci czy genialnych pomysłów @Shineoff. PS. O, widzę że już @glan zdążył wysmarować komentarz w tym samym tonie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 lipca 2015 o 15:41
@sixton: Jaka znowu spirala nienawiści? :) Kartkę dostałaś za wycieraczkę a nie pocięte opony czy porysowaną maskę. Ktoś dał znać, że jest przywiązany do tego właśnie miejsca i radzi poszukać innego.
Odpowiedz@Taczer: Tylko takie dwie uwagi: - nie jestem autorem tej historii (w tym przypadku zresztą "autorką"), - wiem że zbitek "spirala nienawiści" jest mocno zakorzeniony w mowie ale, mając na uwadze zbyt mocną formę tego sformułowania dla opisu tej historii, użyłem słabszej formy: niechęci.
Odpowiedz@Taczer: Powiem Ci szczerze, że zazwyczaj nie mam problemu żeby zaparkować. Nie ważne czy to w centrum, czy to pod blokiem, czy to na peryferiach. Fakt, czasami trzeba stanąć ulicę dalej lub zrobić jedno okrążenie jednokierunkowymi uliczkami więcej, ale czy to jest 'wieczny brak miejsca'? No chyba nie do końca. Wiem, że czasami jak człowiek się spieszy to wkurza, że nie ma miejsca 'tu i teraz'... no ale trudno. Osiedla z PRL nie były przewidziane na tyle samochodów, sądzę że niektóre nie były nawet przewidziane żeby tyle lat wytrzymały. Co do Jarmarku to nie przesadzajmy, nie wińmy turystów że przyjechali zostawić trochę kasy lokalnym handlarzom. Jarmark każdy wie kiedy jest i czego można się spodziewać, dlatego sądzę że idzie przewidzieć że będzie problem z miejscem.
OdpowiedzByć może dlatego, że nie mają dostępu do morza. :D
OdpowiedzTak, proponuję wprowadzić opłaty za wjazd do miasta aut z obcą rejestracją. Powinno się też sprawdzać dowody, jak ktoś nietutejszy niech płaci opłatę klimatyczną. Bociany zaobrączkować z GPSem i przeganiać te bez obrączek lub nietutejsze. Przelatujące samoloty obciążyć podatkiem od używania lokalnej grawitacji.
Odpowiedz@glan: Święta racja! Bez tego plebs z wiosek pokroju Lublina ciągle będzie jeździł 600km w jedną stronę tylko po to, żeby zająć miejsce do parkowania i wku%$iać normalnych ludzi! :D
OdpowiedzHistoria faktycznie nieprzyjemna, a zachowanie poniżej poziomu, jednak przed daniem mocne powstrzymało mnie ostatnie zdanie, a w zasadzie pytanie. Myślę, że bez zastanowienia można wymienić od kilku do kilkunastu powodów na niekorzyść Lublina, chociaż jak widać kultura osobista się do nich nie zalicza.
OdpowiedzNiech ktoś spróbuje logicznie mi wytłumaczyć potrzebę rejestrowania samochodu na "miejscowe" tablice. Dla systemu rozpoznania i rejestracji pojazdu nie ma to najmniejszego znaczenia. Rejestracja powinna być przypisana do samochodu a nie do właściciela. Wystarczy wpisać do przepisów OBOWIĄZEK wpisu właściciela (plus kara za nie dokonanie tego po zakupie). Zero nowych tablic, znaczków i naklejek a w urzędzie można prześledzić całą historię pojazdu. Ale jak zwykle nie ważna jest wygoda obywatela tylko... no właśnie, co?
Odpowiedz@Rak77: Mam znajomego, który kupił samochód w Gdyni. Jeździł na gdyńskich tablicach prawie rok, zanim zdecydował się przemianować auto na GD. :p Niby przepisy mówią że przerejestrowania trzeba dokonać 30dni od zakupu.
Odpowiedz@BlueCuracao: Tyle tylko że prawodawca określił obowiązek natomiast nie nałożył żadnej kary za niedopełnienie tego obowiązku.
Odpowiedz@Rak77: No jak to po co trzeba przerejestrować samochód? Przecież to oczywiste - tablice i dowód kosztują i obywatel musi tę kasę zapłacić (o pcc od kupna samochodu nie wspominam). Co by było jakby nie trzeba było przerejestrowywać samochodów, przecież budżet by na tym stracił :P
Odpowiedz@Rak77: Do tego nie ma problemu że w pewnym momencie kończą się kombinacje znaków umieszczanych na tablicach. Tablice powinny być przypisane do auta raz na zawsze tak jest to w wielu krajach.
Odpowiedz@Rak77: Nie wiem czy problem tablic rejestracyjnych jest aż tak duży. Tak, można tłumaczyć, że koszty przy zmianie miejsca zamieszkania itd. Ale nawet jak tablice byłyby przepisane do samochodu, to czy nasza administracja nic by sobie nie zażyczyła za wpis nowego właściciela i nowy dowód rejestracyjny? A nie oszukujmy się, samochód zmienia się częściej niż się przeprowadzamy, także i tak i tak nowy właściciel musiałby ponieść koszty.
OdpowiedzUrodziłam się i mieszkam bardzo blisko Gdańska i zauważyłam, że dużo osób z Gdańska uważa, że Gdańsk jest lepszy. Bardzo często słyszę "jestem rodowitym gdańszczaninem/gdańszczanką", czego nigdy nie słyszałam innych miastach. Myślę, że wynika to z tego,iż jest to w 90% ludność napływowa z małych miejscowości i czują potrzebę bycia lepszym i tak bardzo "gdańskim".
Odpowiedz@dylowrotka: Nigdy nie słyszałaś tego w innych miastach? Przyjedź do Warszawy!
OdpowiedzNie tylko u Ciebie tak jest. Na stronie mojego powiatu (taki serwis informacyjny) jest forum, na którym RODOWICI mieszkańcy co chwile robią problem pod każdym wątkiem, zrzucając wszystkie złe rzeczy na "innych". Jest to jakaś idiotyczna mentalność i niestety rozwija się w większości miast.
Odpowiedz"Rodowitych warszawiaków" też jest od metra i trochę...
Odpowiedz@maruda12: Tak, "słoiki", "wieśniaki" itp. W lokalnej wyborczej dwa artykuły o korkach. Pod obydwoma komentarze: "to przez wieśniaków z rejestracjami ....". Z tym że pod jednym: "bo zostawiają przed sobą miejsce na furmankę i korki się wydłużają". Pod drugim: "bo stają prawie na zderzaku i przez to wolniej ruszają na światłach". Na facebookowej stronie pokazującej parkingowe łosie - numer rejestracyjny wzmiankuje się tylko jeśli to jakiś "wieśniak"/"zamiejscowy". Zawsze winni są ci obcy, my miastowi - nigdy.
Odpowiedz@inga "słoiki" "trzyliterkowcy". Wszystko ich wina... Ostatnio jechałam autobusem i jakiś kretyn zajechał drogę i pognał w dal. Pan kierowca oraz starszy dziadek zaczęli żywą dyskusje, że cytuję "to na pewno słoik. Hektary sprzedajO, mieszkania kupujO i jeżdżO po naszym mieście jak chcO". Strasznie mnie denerwuje takie dzielenie na ludzi dobrych i złych. Może kiedyś ludzie zrozumieją, że bez nowych mieszkańców ich miasta by pustoszały i czysta warszawska/gdańska/poznańska krew tego nie zmieni.
Odpowiedz@sla: Słyszałam dwa razy w Warszawie, ale byli to naprawdę rodowici warszawiacy i opowiadali historie swoich rodzin :) Było to trzy lata temu, więc może coś się zmieniło.
OdpowiedzMoże to pozostałości po czasach gdy to miasto nazywalo się Danzing?
Odpowiedz@sutsirhc: Danzig. Raczej nie, ponieważ większość osób w Gdańsku, jak i w Trójmieście, to powojenna ludność napływowa. Tak jak moi pradziadkowie.
Odpowiedz@sla: Ja już z 10 lat mieszkam w Warszawie, i chyba nigdy nie słyszałem takiego tekstu. Oczywiście spotkałem się z tym w żartach, albo dyskusjach na forach, ale nigdy nie słyszałem takiego stwierdzenia "w realu". Może dlatego, że prawie wszystkich których znam w Warszawie to słoiki xD
OdpowiedzNie dziwię się. Ludzie mają dość "słoików" parkujących gdzie popadanie.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: nie wiem co niektórzy mają z tymi słoikami..
Odpowiedz@BlueCuracao: Kolega z pracy często żartował na temat słoików i się przypierniczał, a jak ja mu wbijałem, że to z zazdrości, to mówił, że oczywiście. Tłumaczył, że jego żona też jest słoikiem i zawsze jej zazdrości, że jak jadą do niej "na wieś" to pyszne ogórki, buraczki, dżem czy mięso przywiezie, a on zawsze musiał przepłacać za to dziadostwo co w warszawskich sklepach można kupić :P
Odpowiedz@Zbychu: to po cholerę siedzicie w mieście?
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Bo mam tu dom, najbliższą rodzinę, prace płatną znacznie lepiej niż w moich rodzinnych stronach, płace tu podatki i nie muszę na co dzień oglądać wścibskich teściów czy ciotek ;) Ale fajnie czasem przytaszczyć "od mamy" słoik buraczków czy wędzone mięsko, za które w Wawie zapłaciłbym 4x drożej.
OdpowiedzU mnie było podobnie (też mieszkam w Gdańsku). I nie przerejestruje auta, bo nie moje. Korzystam ze starego auta mojego szwagra, bo jestem studentką (na własne mnie jeszcze nie stać) . Auto jest dalej jego,więc rejestracja NOS. I pojawił się ból du*y...
OdpowiedzOch, myślę, że niektórym u nas po prostu brakuje murzynów, ciapatych, czy innych do nienawidzenia, to sobie nienawidzą tych z innych miast :)
Odpowiedz