Po śmierci taty odziedziczyłam w spadku prawo do pierwokupu mieszkania od SM. Z prawa tego skorzystałam i w ten oto sposób jestem młodą posiadaczką własnego M :) To jakie piekielności miałam w związku z tym to inna historia. Chciałabym Wam przedstawić pogląd na to mojego wtedy ówczesnego partnera i jego rodziny.
Ledwo podpisałam akt notarialny, a mój partner, nazwijmy go Arek, zaczyna snuć plany na przyszłość. I uwierzcie mi wcale to nie były plany wspólnego mieszkania tam. Pochodziliśmy z dwóch różnych końców Polski. Otóż Areczek wraz z rodzinką umyślili sobie, że mam sprzedać swoje mieszkanie a za pieniądze uzyskane ze sprzedaży mam kupić mieszkanie bliżej jego rodziców. Zapomniałam dodać że mieszkanie miałoby być zapisane na nas oboje!
Po ślubie nie byliśmy więc zapaliła mi się czerwona lampka: a co jak się rozstaniemy? Jego szanowna mamusia stwierdziła, że ona nie wyobraża sobie by jej syn miał mieszkać daleko od niej... No ok rozumiem, w razie potrzeby byłby blisko. Natomiast na moje stwierdzenie dlaczego zapis ma być na nas oboje usłyszałam od niej: "Abyś go z domu nie wyrzuciła, bo gdzie on się wtedy podzieje!" No ludzie ratujcie mnie bo padnę! Zapytałam. a co jak się rozstaniemy? Przecież różnie to bywa, co ja wtedy zrobię? W zupełnie obcym miejscu bez niczego? W dodatku w grę wchodziła spora sumka. Więc w razie rozstania on by raczej nic nie stracił, tylko zyskał połowę tego co powinno być w całości moje. Mamuśka wpadła we wściekłość, nazwała mnie samolubną małpą i zażądała zwrotu pieniędzy za adwokata! Tak! Za moimi plecami chodzili dowiadywać się na temat warunków sprzedaży dopiero co zakupionego mieszkania spółdzielczego!
Na szczęście głowę mam na karku. bo teraz zostałabym z niczym...
Miłość miłością, ale trzeba też umieć trzeźwo myśleć...
mieszkanie
Po co tracić czas na kogoś takiego jak się ma taką głowę na karku?
Odpowiedz@butterice: już nie tracę :)
Odpowiedz@celica: To co opisałaś nazywasz posiadaniem głowy na karku? Nie pozwolenie się oszukać w tak prostej sprawie? Każdy średnio inteligentny człowiek posiada zdolność w miare logicznego myślenia i podejmowania słusznych decyzji w takich przypadkach. Nie wiem po co sobie gratulujesz, skoro większość zareagowałaby tak samo
Odpowiedz@Tyzyfone92: chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak często, wydawałoby się, rozsądni ludzie właśnie z miłości popełniali bardzo nierozsądne decyzje Mój nauczyciel w liceum mawiał: "Kochajmy się jak bracia, ale liczmy się jak Żydzi"
Odpowiedz@Kumbak: To że na piekielni.pl są tylko takie historie i kilku głupich ludzi się znajdzie to i tak jest zdecydowana mniejszość. Chyba nie myślisz że autorka jest jakimś ewenementem
Odpowiedz@Tyzyfone92: kolego chyba nie oglądasz telewizji, lub nie przeglądasz prasy... Mało chyba słyszałeś na temat kiedy to naiwne kobiety brały kredyty czy właśnie przepisywały mieszkania dla naciągaczy... Dla ciebie to prosta sprawa, ale kiedy chcesz zacząć planować życie z kimś to pragniesz znaleźć najlepsze wyjście i niestety wtedy popełniamy wiele błędów
Odpowiedz@celica: Dobrze zrobiłaś. To byłby pewnie jeden z tych toksycznych związków, z "walniętą" teściową w tle.
Odpowiedz@celica: Po pierwsze nie kolego tylko koleżanko. Po 2 to w prasie są opisywane przypadki kiedy zdesperowani ludzie po otrząśnieciu się z amoku nie mogący znaleźć sprawiedliwości w sądzie, szukają jej w prasie. Te przypadki "prasowe" to najczęściej starsi ludzie i nie tylko kobiety(nie obrażaj naszego gatunku, bo wmawiasz mi że są słabo rozwinięte intelektualnie)Zapewne mówiąc o "czytaniu prasy" chodzi Ci o programy "Trudne Sprawy", "Dlaczego Ja"? Prosze nie katuj i nie obrażaj kobiet
Odpowiedz@Tyzyfone92: Wybacz za pomyłkę względem płci. Nie oglądam tego typu odmóżdżaczy. O oszustach matrymonialnych nie słyszałaś. Czy ja powiedziałam że my kobiety nie myślimy? Czy że jesteśmy głupie?! NIE!!!!! Wiesz jaki problem mają kobiety? Do wszystkiego podchodzimy zbyt emocjonalnie! W pierwszych chwilach związku oddałybyśmy wszystko w imię cudownej miłości w stylu I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE.
OdpowiedzOde mnie mocny plus (dałabym dwa jeśli można by było) bo nieczęsto można przeczytać o takiej postawie.
Odpowiedz@SunnyBaby: Dziękuję Ci bardzo. Uważam że przed ślubem nie ma co podejmować takch decyzji. Ślub nawet nie daje pewnej gwarancji. Wielu moich znajomych po ślubie są i mieszkanie jest na jednego z nich ( tego kto kupił ) a drugi tylko zameldowany. To mi dało do myślenia.
Odpowiedz@celica: Ja akurat mam inne zdanie co do kupna mieszkania, według mnie ślub czy jego brak nie robi różnicy. W końcu to tylko papierek, zawsze można się rozwieść. Jednak kupowanie mieszkania razem to całkiem inna sytuacja od tej którą Ty opisałaś. W końcu mieszkanie 'przeszło' na Ciebie i Ty je wykupiłaś. Jasne, gdybyście już razem mieszkali i razem wykupili to mieszkanie, wtedy mieszkanie jest wspólne. Jeśli dostajesz coś w spadku lub wykupujesz to sama, za swoje pieniądze, jest to Twoje i nie widzę powodów aby zapisywać to na dwie osoby. Bez względu na ślub, no chyba że są dzieci, ale to znowu inna sytuacja.
OdpowiedzSkąd oni się urwali? :D
Odpowiedz@paski: Z choinki.:D
Odpowiedzchyba nie za bardzo - skoro jednak sie z kims takim zwiazalas i bylas przez iles tam czasu - jedyne co diobrze ze opamietala sie w pore
Odpowiedz@voytek: poznając kogoś nie wiesz jaka ta osoba jest. Często na początku jest jak w bajce dopiero z biegiem czasu ta druga strona pokazuje swoje prawdziwe oblicze
OdpowiedzDawno, dawno temu kiedy nie było piekielni.pl a wszystko czytało się z papierowych nośników, przeczytałam niesamowitą historię. Wyglądała na prawdziwą i może dlatego tak bardzo zapisała mi się w pamięci. Babeczkę zostawił mąż. Ona wkrótce potem dostała w spadku piękne mieszkanie. Dostała również z powrotem małżona, bo on na wieść o jej szczęściu pojawił się u jej boku. Przez rok był ideałem z romansowych powieści. Namówił nawet swą ukochaną żonę na sprzedaż spadku na zakup nowego gniazdka. Po zakupie nowego mieszkania wystąpił o rozwód i podział majątku. A ponieważ spadek był tylko jej a zakup wspólnie z małżonkiem - wspólny, kobieta musiała się podzielić. I to wszystko zgodnie z prawem. Poza tym, brawo dla Ciebie za rozsądek. Mądra kobieta zawsze mieszka daleko od mamusi ukochanego.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2015 o 19:42
@malgo: znalezienie sobie partnera na stałe graniczy z cudem. Wszędzie mendy i wykolejeńce
OdpowiedzRaczej nie musiala się dzielić, najprawdopodobniej nie znala się na prawie albo nie wzięła prawnika. Zakup był ze środków pochodzących z jej majątku odrębnego. No chyba że notarialnie rozszerzyła wspólnotę majątkowa.
OdpowiedzJa nie miałam tyle szszescia i nie opamietalam sie w pore, wiec jestem z niczym. Moze kiedys odwaze sie to opisac na lamach tego serwisu, ale gratuluje Ci postawy i zdrowego rozsadku.
Odpowiedz@mlodaMama23: Pewnie, ze napisz, moze chociaz jedna osobe uratujesz od podjecia niemadrej decyzji :)
OdpowiedzNapisz, jako ostrzeżenie innych :*
Odpowiedz@pokrzywdzona: Trochę strach, bo wyleją na mnie wiadra pomyj że się żalę to raz, dwa że głupia jestem naiwna itp. Tutaj trzeba 100 razy pomyśleć zanim przecinek postawisz.
OdpowiedzMa mamusia tupet! Aż się ze złości zagotowałam! Dobrze, że ich oboje pogoniłaś.
Odpowiedzkoleżanka w zeszłym roku zaszła w ciążę, szybka decyzja o ślubie (mieszkali razem dwa lata) i zakupie mieszkania. Rodzice koleżanki stwierdzili, że dadzą córce na wkład własny przy podpisywaniu umowy notarialnej. Do notariusza umówieni na dwa dni przed ślubem. Dzień przed wizytą u notariusza narzeczony dzwoni do przyszłego teścia po pieniądze na wkład własny. Tato koleżanki powiedział, że da córce przed wizytą u notariusza. I dowiedział się, że narzeczony koleżanki u notariusza już był i umowę podpisał. oczywiście za plecami przyszłej żony i teściów i oczywiście został jedynym właścicielem mieszkania. Koleżanka spakowała się w godzinę i przeniosła do rodziców. Na ślub nie przyszła oczywiście.
OdpowiedzNie dość że oszust, to jeszcze głupi...
Odpowiedz@blondfuriatka: I bardzo dobrze zrobila. Ja znam z kolei sytuacje, gdy ojciec dziewczyny wyremontowal swoimi rekoma, za wlasne pieniadze mieszkanie jej przyszlego meza. Zagrzala tam miejsce rok, po czym ukochany znalazl nowa panne a dziewczyne wywalil.
Odpowiedz@paski: Koleżanka wcześniej wynajmowała z nim mieszkanie. Jak umowę najmu podpisywali to tak się nieszczęśliwie złożyło, że akurat dowodu "zapomniał wziąć".
Odpowiedz@singri: i niestety sam musi teraz spłacać mieszkanko, a że pracą się biedny hańbić nie chce (szuka powyżej 5tys. bo przecież licencjat zrobił w pseudo szkole wyższej) to musi szukać kolejnej "naiwnej". Ostatnio znalazł jakąś z mieszkaniem socjalnym, to swoje wynajmował, ale tamta chyba też go w dupę kopnęła.
Odpowiedz@blondfuriatka: Podczas podpisania aktu kupna - sprzedaży mieszkania u notariusza jest już sporządzony akt notarialny. Czyli oboje narzeczeni musieli być wcześniej u notariusza, podać swoje dane, określić współudział w kupowanym mieszkaniu itp. Jeżeli któraś ze stron zmienia ustalenia, złożone wcześniej, notariusz powinien skontaktować się z drugą ze stron i to potwierdzić. Zatem nie bardzo mi to pasuje.
OdpowiedzJeśli chcecie opowiem Wam inne smaczki w wykonaniu Areczka i jego rodzinki :) uwieżcie jest tego sporo
Odpowiedz@celica: Możesz o tym napisać. Mam podobne doświadczenia, chętnie poczytam.
Odpowiedz@celica: ( jak ja mogłam napisać UWIEŻCIE amiast UWIERZCIE!? Ale wstyd! )
OdpowiedzDobrze zrobiłaś. Taki związek nie był trwały i to od samego początku. Miłość jest ślepa, a tutaj z obu stron była kalkulacja. Gorzej wychodzą ludzie na tym, jak jest miłość z jednej strony, a kalkulacja z drugiej - w Twoim przypadku wyszłabyś bez mieszkania. Trochę to smutne, bo co to za życie bez miłości? Życzę Ci, żebyś odnalazła tą prawdziwą.
Odpowiedz@ognik: z obu stron? ja nie oczekiwałam od niego że ma cokolwiek dla mnie kupować! Nie mów mi że ja kalkulowałam bo to nie jest prawda! Myślenie o swojej przyszłości ( wizja spania pod mostem to nie kalkulacja )
Odpowiedz@celica: Może faktycznie przesadziłem, ale jestem romantykiem. Uważam, że związki tworzone na zasadzie pomieszkamy razem i zobaczymy jak się nam żyje, a każda ze stron szuka korzyści ze związku/partnera - są trudne do utrzymania. Rozpadają się wcześniej lub później, zależnie od podejrzliwości i miejsca w którym stawia się granice. Jedni stawiają je bliżej, inni dalej, ale zawsze ze swojej perspektywy, a nie wspólnej. Gdy związek się kończy, to każde zachowanie partnera ocenia się w kontekście "jak on/ona od początku chciał/chciała mnie wykorzystać". Z tego co napisałaś - takie miałem wrażenie - że taka jest sytuacja. Jest Twoja opowieść. Brakuje opowieści drugiej strony, która być może powiedziałaby swoją historię. Najczęściej każdy ma swoją historię.
Odpowiedz@ognik: Wiesz co ja nigdy nie patrzę na to co druga strona posiada, wolę zacząć od zera z kimś szczerym i prawdziwie kochającym niż z kimś kto już do czegoś doszedł w życiu i partnera szuka wg kryteriów finansowych. Ja swoją historię opowiedziałam i faktem jest że on swojej tu nie opowie, jednakże człowiek ten nigdy prawdy nie powiedział, jak się teraz dowiaduje po czasie zawsze kłamał. Odchodząc zostawiłam mu wszystko! Meble za które ja zapłaciłam bo on odkładał na konto pieniądze, samochód on kupił ale stał na mnie w dokumentach ( oddałam bez słowa ), sprzęty różnego rodzaju. A wiesz czego się dowiedsziałam? Że go w majtkach zostawiłam a zabrałam wszystko! Kupiłam dla jego chrzesniaka rower, zawiózł i powiedział że on kupił. Dobrze że mam kontakt z jego siostrą więc mogłam sprostować to kłamstwo... Areczek to dobre ziółko, to człowiek bez zasad. A facet który bije swoją kobietę nie jest dla mnie mężczyzną.
Odpowiedz