Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Płynęliśmy kajakami jedną z rzek północno-wschodniej Polski (nazwy, niestety, sobie nie przypomnę).…

Płynęliśmy kajakami jedną z rzek północno-wschodniej Polski (nazwy, niestety, sobie nie przypomnę). Spora grupa, ponad 20 osób. Kilkanaście kajaków (pojedyncze i podwójne). Rzeka łatwa, pogoda ładna – zatem leniwie sobie pokonywaliśmy kolejne kilometry rzeki, rozciągnięci na sporym jej odcinku (między pierwszą a ostatnią osadą było dobre kilkadziesiąt minut różnicy – mnożąc to przez prędkość nurtu – kilka kilometrów).

Dopływamy do jakiejś miejscowości (wioska/małe miasteczko). Przez rzeczkę przerzucony mostek (poziom drogi był tak ze 2-3 metry nad poziomem wody). Na mostku stoi sobie gromadka dzieciaków. Słowem - sielski widok. Z daleka już dzieciaki do nas machają, wołają dzień dobry. My im odpowiadamy tym samym, uśmiechy – sielanki ciąg dalszy.

Płynąłem pierwszym kajakiem. Ledwo się schowałem pod mostkiem, kiedy usłyszałem dość głośny plusk. W pierwszej chwili pomyślałem, że jakaś ryba wyskoczyła z wody i to było przyczyną dźwięku. Ale chwilę potem usłyszałem za sobą krzyki innych uczestników spływu, w rodzaju:
- Ej, no co Wy?!
- Zgłupieliście?!
- Co Wy wyprawiacie?!
Poszło też parę wyrażeń pochodzenia łacińsko-podwórkowego...

Okazało się, że dzieciaki sobie urządziły zabawę – rzucały kamieniami w przepływających pod mostem kajakarzy. I nie były to małe kamyczki – niektóre były całkiem solidnej wielkości brukiem (wyrwanym pewnie z nawierzchni drogi na mostku).

Zaraz przy moście nie było jak się zatrzymać i wyjść (brzeg na to nie pozwalał). Ale nie można tego było tak zostawić – nam się nic nie stało, ale za nami płynęła jeszcze spora część naszej grupy! Po kilkudziesięciu metrach znaleźliśmy dogodne miejsce na brzegu, wysiedliśmy i podeszliśmy do dzieciaków (żeby nie nazwać ich teraz gorzej). Kolega, słusznej postury, złapał dwóch za kark – i nie skłamię mówiąc, że podniósł ich o parę centymetrów do góry. Ogólnie opierdzieliliśmy ich i pogoniliśmy, płaczących, z mostu. Poczekaliśmy, aż reszta grupy przepłynie i dopiero wróciliśmy do kajaków i popłynęliśmy dalej.

Pewnie szczęśliwie dla nas, smarkacze nie wrócili na most z rodzicami i nikt nie chciał nam tłumaczyć, że ich dzieci nie wolno krzywdzić.
Szczęśliwie też, dzieciarnia w nikogo nie trafiła. Choć trafiali w burty kajaków, to na szczęście nie w ludzi. I bez uszkodzenia sprzętu (nie licząc rys, ale dziur i przecieków nie spowodowali).

Opisywana historia miała miejsce na jednej z bardziej uczęszczanych rzek w Polsce. I, niestety, ale taka zabawa, w rzucanie czym popadnie w przepływające kajaki, w wielu innych miejscach też mnie spotkała - takie hobby okolicznych mieszkańców :/

kajak spływ most kamienie

by Maati
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar paski
12 14

Skoro taka sytuacja spotkała Cie w niejednym miejscu to ja mam tylko jedno pytanie - co niektorzy ludzie maja w glowach?! Bo rozumu za grosz ..

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
4 16

Cosik ta ludność w północno - wschodniej Polsce ma w sobie takiego że lubi drażnić przyjezdnych. Dla przykładu taki święty Wojciech, przypłynął se łodzią to nie wylazł do niego wcale komitet powitalny ale miejscowe chopy obrzuciły go dzidami czy co tam mieli pod ręką. Potem na polach grunwaldzkich naszło się rycerstwa to chłopstwo miejscowe powłaziło na drzewa patrzeć na bitwę a potem łupili a grabili pozostałe trupy.

Odpowiedz
avatar katem
1 3

@Drill_Sergeant: Dzięki za spostrzeżenie-ostrzeżenie !!! Od jakiegoś czasu tu mieszkam, będę się strzegła ! :D

Odpowiedz
avatar inmymind
5 7

Pomysł z pistoletem do paintballa wart jest rozpatrzenia!

Odpowiedz
avatar Gregorius
-1 5

@inmymind: Żadna bezpośrednia zemsta nie będzie dobra w takim przypadku. Bo o ile może nam się krzywda nie stanie bo zadziałamy obronnie i jednocześnie odrzucimy agresje dzieciaków. TO kolejne grupy przepływające taką rzeka mogą zacząć dostawać czymś gorszym niż kamienie. np; duże petardy wrzucane do kajaków czy inne gorsze pomysły. Jedyna słuszna metoda lecząca z takich pomysłów młode latorośle to "rodzicielski pas wychowawczy". Ale żeby rodzicom chciało się po taki pas sięgać to muszą sami po kieszeni dostać a od tego jest Policja lub inne służby mające blankiety mandatowe. Tak więc trzeba taką grupkę wyłapać wezwać tych z blankietami ;)

Odpowiedz
avatar lift_man
16 18

Jak 4-5 lat temu jeździłem na spływy w tej okolicy, dzieciaki stały przy jednej małej rzecznej tamie (podczas spływu nie sposób było ją przepłynąć, trzeba było wyjąć kajaki z wody i przenieść je jakieś 30m) i zabijały się, by targać kajaki za 5zł. Mieli zarobek głównie na niemieckich turystach. Najwyraźniej czasy się zmieniają.

Odpowiedz
avatar Agness92
8 8

Byłam jako dziecko na obozie rowerowym i raz w naszą grupę małe cyganiątka kamieniami rzucały. W grupę dzieciaków na rowerach.

Odpowiedz
avatar Gregorius
7 7

@Agness92: Chcieli wykończyć konkurencyjna grupę rozrywkowa ;)

Odpowiedz
avatar zieziura
0 0

Krutynia zapewne..

Odpowiedz
avatar Rak77
9 13

Jestem ze starszego pokolenia nie skrzywionego poprawnością polityczną. W takim jak opisany przypadku, nie miał bym skrupułów i pouczyłbym dzieciaki praktycznie, paskiem, solidnie.

Odpowiedz
avatar PaniczKa
0 6

@Rak77: A dzieci kolejną grupę obrzuciłyby petardami i obornikiem, za to z ukrycia, żeby ich nikt nie nakrył, z czystego odreagowania przemocy. Gratuluję inteligencji i rozumienia, jak działa świat, jak widać z wiekiem nie przychodzą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Kiedyś dzieciaki urządziły sobie zabawę "rzucę kamieniem z góry na ogródki działkowe, które są na dole". Trafiły na moją mamę. Również, jak w Twojej historii, chwyciła je za kark i odprowadziła do rodziców. Na szczęście trafiła na normalnych rodziców, którzy jej podziękowali a dzieci opieprzyli. Jest szansa, że może tego nie powtórzą...

Odpowiedz
avatar szamanisko
0 4

Ja bym napchał ich kieszenie tymi kamieniami i wrzucił do wody... :) Żartuję oczywiście, ale jednego przynajmniej bym wystawił za barierkę, żeby się pos..ł i oduczył takich "zabaw".

Odpowiedz
avatar sevenwishes
-3 3

Zachowanie małolatów było naganne, nie pochwalam. Jednak zastanawiam się, czy turyści w jakiś sposób takich zachowań nie prowokują. Obnoszenie się z byciem miastowym - samojebki ze smartfonów, hipsterstwo, chamskie komentowanie biedy miejscowych? Było cokolwiek na rzeczy? Szczerze...

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 0

Takim gowniarzom trzeba nogi z dupy powyrywac, to moze pomoze. Wc Niemczech czasami (czesto dosc) idioci rzucaja z mostow nad autostradami w jadace pod nimi samochody i zdazaja sie tragiczne (nawet smiertelne) wypadki. A bydlak ma swoj bezmyslny ubaw. I rzadko udaje sie niestety takiego zlapac.

Odpowiedz
avatar katarzyna
-1 1

Ja całe szczęście nie miałam takich przygód. Dzieciaki zwykle siedzą przy brzegu i sprzedają upieczone przez kogoś z rodziny rogaliki.

Odpowiedz
Udostępnij