Mam w rodzinie osobę w mojej ocenie piekielną, ze względu na stopień przewrażliwienia na tle wychowania/higieny swojego dziecka. Nie mam pojęcia jak to inaczej nazwać bo raczej nie jest to „bezstresowe wychowanie”. Mama Ala ma synka nazwijmy go roboczo Mały, w wieku 5 lat. Wypiszę w punktach przedziwności jakie mam okazję zaobserwować:
- Mały nie może się pobrudzić, kiedy to się zdarzy natychmiast należy przebrać go w inne czyste ciuchy. Niestety Mały jest już tak nauczony, że kiedy ostatnio przy zabawie w podlewanie kwiatków miał 3 mokre plamki na boku koszulki wymusił płaczem na mamie zmianę bluzki krzycząc „mamaaaaa beeeeee”, nie da się go zająć czym innym, po prostu musi się iść przebrać.
- Mały jest notorycznie wycierany chusteczkami nawilżanymi, ręce i buźka, zdarza się że i nogi. Po przetarciu nawilżaną koniecznie musi być „na sucho” higieniczną.
- Mały kiedy płacze, przy każdej spływającej po policzku łzie krzyczy „mama beee” i pokazuje paluszkiem na łzę – musi być natychmiast otarta.
- Śniadanie. Dużą mamy rodzinę, wszyscy prawie dorośli, każdy pilnuje siebie jeśli chodzi o wstawanie do pracy, starsze dzieci mają wakacje. Moi rodzice wstają pierwsi, a ponieważ już nie pracują, to zwykle mama szykuje śniadanie. Takie śniadanie pojawia się na stole około 7:30 i leży sobie na stole do godziny około 9 aż wszyscy wstaną i każdy sobie zje na co ma ochotę. Na stole leży również masełko. Kiedy wstaje Ala z Małym pierwsze co robi to sięga do lodówki po całkowicie świeżą kostkę masła tylko i wyłącznie dla małego. Uważa, że to stojące na stole (zbyt długo) jest zjełczałe, stare i nie zdatne do spożycia dla dziecka.
- Samo jedzenie, to materiał na osobną historię. W skrócie: „co będziesz jadł”, Mały mówi, a Ala biegnie szykować. Mały rzecz jasna nie tknie tego, więc pada kolejne pytanie „to może coś innego?”, Mały wymyśla co innego, Ala szykuje. W efekcie Ala na swym talerzu ma kiełbaskę, kanapkę z szynką, kanapkę z serkiem i jajko. To wszystko Ala sama musi zjeść albowiem Mały nie rusza niczego.
- Kiedy był młodszy, Ala wyparzała mu talerze przed naszykowaniem jedzenia.
- Zaglądanie do każdego garnka czy miski, kubka itd. Aby skontrolować czy czysty (wyciągnięty z szafki) przed szykowaniem Małemu posiłku.
- Notorycznie przykrywanie jedzenia Małego ręcznikami jednorazowymi, przed muchami, bakteriami, wirusami i nie wiem czym jeszcze.
- Mamy duży ogród, za Małym trzeba biegać krok w krok, nawet jeśli jeździ sobie autkiem z górki na dół. Po całym ogrodzie Ala nosi torbę w której oczywiście są chusteczki, picie i różne pierdoły.
- Przed wypraniem ciuchów Małego, Ala umyła bęben pralki. Pomijam, że ciuchy Małego nie mogą być prane z innymi ciuchami dorosłych.
- Mały świetnie się bawi, ale Ala umyśliła sobie, że teraz jest czas np. na kąpiel w baseniku więc odrywa go od świetnej zabawy i próbuje namówić do tej, którą sobie aktualnie umyśliła. Efekt - płacz.
Ten opis choć długi jest kroplą w morzu tego co można zaobserwować. Jak się spodoba, to mogę jeszcze coś naklikać. Dodam, że Ala sama w sobie jest bardzo elegancką i dbającą o siebie kobietą, da się też lubić. Mały natomiast, to też przekochane dziecko, tylko mama z niego zrobiła „coś” i im będzie starszy tym będzie gorzej.
Z jednej strony przesada lekka,ale z drugiej istnieje możliwość,że Mały wyrośnie na faceta który potrafi po sobie posprzątać,może nawet wyprasować sobie koszulę a jak dobrze pójdzie to nawet porządnie pozmywa i ugotuje!!
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Ewentualnie na faceta, który pracując na budowie zadzwoni do mamusi z płaczem, że mu się spodnie robocze uwaliły w betonie i mamusia musi przyjechać je zmienić i pupcię umyć dla pewności.
Odpowiedz@ampH: możliwe,ale przy dobrym wietrze,przyjdzie z tej budowy,brudne ciuch walnie do prania a nie uwali,się w nich przed telewizorem. Moja kuzynka,straszna pedantka, tak swojego małego wytresowała.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Istnieje też możliwość, że chłopiec wyrośnie na niesamodzielnego mężczyznę z nerwicą natręctw na tle czystości i z upośledzonym (bo niestymulowanym) układem odpornościowym. Chyba, że go życie naprostuje.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: oby nie :) zyje z takim egzemplarzem i to bardzo utrudnia koegzystencje. Wszystko trzeba odkladac na swoje miejsce, ksiazka na stoliku a nie na polce to balagan, niedomknieta szuflada tez. Naczynia nie moga postac, natychmiast trzeba je myc itp.
Odpowiedz@wumisiak: Dokładnie. Dzięki mojej "ukochanej" babci mam kilka nerwic natręctw związanych z czystością, np. mycie rąk i wiem jak to potrafi życie utrudnić...
Odpowiedz@wumisiak: to najbardziej prawdopodobny scenariusz
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: albo wpadnie do domu i każe sobie wszystko uprać tak jak on musi mieć, i będzie po tym domu chodził i nie sprzątał a pokazywał palcem co jest "beeeeee", jak teraz, i wymuszał żeby jego partnerka sprzątała tak jak on sobie życzy.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: chyba prędzej na faceta, który na widok plamki na ubraniu zrobi awanturę swojej partnerce i zażąda natychmiastowego prania. O ile będzie miał jakąkolwiek partnerkę, bo niesamodzielni i skrzywieni psychicznie mężczyźni nie mają kobiet na pęczki, więc wróżę mu dożywotnie mieszkanie z mamusią.
Odpowiedz@Grejfrutowa Jakbym czytała opis mojego ojczyma XD
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Mój chłopak był wychowany w "sterylnym" środowisku, praktycznie odizolowany od rówieśników, a na każdy katar dostawał antybiotyk. Teraz ma okropne trudności z zawiązywaniem kontaktów, a kiedy choruje to zachowuje się jak modelowy facet z dowcipów o chorych samcach (pomijając fakt, że choruje średnio raz w miesiącu latem, a zimą prawie że cały czas).
Odpowiedz@FaceOfInsane: współczuję miejsca ulokowania uczuć ;-)
OdpowiedzGłupota a do tego karalna głupota. Z tego co wiem to za narażanie zdrowia dziecka grozi odpowiedzialność karna. Przecieranie dzieciaka za każdym razem, separowanie go od wszelkich bakterii upośledza jego układ odpornościowy co w konsekwencji prowadzi do wielu alergii jak i schorzeń. Ludzie przeważnie nie widzą tego, że rodzic w nieświadomy sposób wyrządza trwałą krzywdę dziecku. Nie wspominając już o upośledzeniu społecznym, które nastąpi w przyszłości.
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: spokojnie,pójdzie do przedszkola, będzie narażony na całe mnóstwo bakterii,wirusów i się uodporni. Moja mama nie latała za mną z chusteczkami i nie kąpała co 20min,jednak jak poszłam do zerówki to cały czas chorowałam.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: ciężko mi sobie wyobrazić tą matkę jak puszcza dziecko do przedszkola.. Do szkoły będzie musiała, chyba ze załatwi mu indywidualne żeby móc cały czas go wycierać.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Niestety, badania wskazują że po dwóch latach takiego traktowania szkoda jest już nieodwracalna. Organizm już zdecydował że bród nie jest czymś powszechnym i nie warto się przed nim bronić.
Odpowiedz@mlodaMama23: Ja współczuję wychowacom w przedszkolu. Te to dopiero będą miały przekichane z takim wychuchanym egzemplarzem:/
OdpowiedzTo jest bezstresowe wychowanie? Przecież młodego stresują nawet własne łzy :D
OdpowiedzBył kiedyś odcinek programu w stylu 'niania na pomoc" o dziecku, które nabawiło się anoreksji i nie jadło nic, a jedynie piło płynne pokarmy przez rurkę. Długo nie mogli dojść do tego, co się stało, aż w końcu okazało się, że winne było właśnie takie hiperhigienieczne wychowanie. Dziecko nabawiło się fobii przed jedzeniem, bo jedzenie uważało za brud. Przyjmowało więc jedynie to, co nie brudziło mu nawet buzi, bo od razu z rurki trafiało do przełyku. Może znajdź ten odcinek i pokaż go Ali? Może się przestraszy, że hoduje anorektyka.
OdpowiedzMoim zdaniem jako elegancka i dbająca o siebie kobieta (sama tak o Ali napisałaś) może się bać, że w przeciwnym wypadku zostanie posądzona o to, że dba o siebie ale o dziecko to już nie i popadła w lekką paranoję. Z drugiej strony już chyba lepiej trochę przeginać w tę stronę niż później taki facet albo co gorsze kobieta chodzi w brudnych ubraniach, z pozdzieranym lakierem na paznokciach (obrzydlistwo), nie dba o higienę i nie przeszkadza takiej osobie absolutnie żaden syf dookoła i taki sam pozostawia po sobie i często smród.
Odpowiedz@mietekforce: komentarz na poziomie widzę, ale wyobraź sobie, że potrafię i robię dużo więcej niż myślisz. Ale myśl co chcesz, niestety jest to legalne, nawet w przypadku takich jednostek jak Ty.
Odpowiedz@Chanelka: Jasne. Zauważyłem, że potrafisz także wymagać, krytykować i robić z siebie buca. Niestety to nie czynie Cię dla mnie nikim wartościowym.
OdpowiedzNaprawdę 5-latek mówi: mama beee? 5-letnie dziecko potrafi już określić, że ma brudną buźkę. A inna sprawa - to Ala powinna szybko udać się do psychiatry. Nerwica natręctw już niejednej rodzinie zrujnowała życie.
OdpowiedzZnam, szkoda dzieci ale nic nie można zrobić. Tylko żal dzieci. Naprawdę. Na dwór nie wyjdą bo za mocno wieje albo nie wieje i jest zaduch, świeci słońce albo są chmury, pada albo jest za sucho. I tylko ciągłe czyszczenie dzieci i porcje tabletek żeby były zdrowe i dużo jadły. Naprawdę żal dzieci.
OdpowiedzNakrywanie jedzenia - rozumiem. Zaglądanie do kubków, garnków - rozumiem. Przebieranie od biedy też jestem w stanie zrozumieć. Ale nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem sytuacji, gdy PIĘCIOLATEK jak się obleje wrzeszczy "mama, bee" i trzeba go przebrać. U mnie gadka "mama, oblałam się piciem i zmieniłam bluzkę i tamta jest w brudach" zdarza się trzy razy dziennie co najmniej. Ale może to ja się nie znam i źle dziecko wychowuję...
Odpowiedz@singri: o, widzę że nie tylko mnie zdziwiło uznanie zaglądania do garnków i przykrywania jedzenia jako piekielne zachowanie? Przyznam bez bicia, że sama tak robię, zwłaszcza z garnkami/kubkami w obcym miejscu [np. jak jadę na parę dni do znajomych]. Po pierwsze długo nieużywany garnek nawet w najczystszej kuchni potrafi się zakurzyć, a po drugie... jestem dość częstym gościem w domu pewnej niewidzącej pani - niedomyte kubki się zdarzają, pani wie że ma z tym problem i sama prosi o sprawdzanie [a mi w nawyk weszło] ;).
Odpowiedz@bonsai: ja też czystość kubków sprawdzam tak jakoś z przyzwyczajenia, bo mój brat często kiepsko domył :) jedzenia nie przykrywam, chyba, ze nie chce, zeby wystyglo, ale akurat to zachowanie ma sens. Znam dzieci co wymuszaja przebieranie przy najmniejszej plamce i nie mialo to zwiazku z pedanteria rodzicow. Najbardziej przerazilo mnie to ciagle wycieranie chusteczkami, to nawet u dorosłego moze byc szkodliwe, wystarczy przeczytac dluga liste chemikalii, ktore zawieraja.
Odpowiedz@funmilayo: z dziecięcych pomysłów dodam jeszcze PLASTEREK. Każde "kuku" u 3-letniego Młodego musiało otrzymać plasterek... Nie ważne, że właśnie przypomniał sobie o ugryzieniu komara sprzed pół roku czy o innej tego typu pierdółce. Chodził w efekcie jak dziecko wojny, ale ani ja ani pani w przedszkolu nie dałyśmy rady mu wytłumaczyć, że te plasterki nie są potrzebne. Przeszło samo po jakimś czasie, chyba sam się zmęczył uzupełnianiem rosnącej liczby plasterków i bandaży po każdej kąpieli ;). A z jedzeniem to tego... jak jest dużo much to jednak wolę przykrywać ;).
OdpowiedzTakie zachowania mają swoją nazwę - zaburzenia obsesyjno-kompulsywne.
OdpowiedzOdpowiedzialny rodzic będzie symulował w pewnym stopniu problemy dorosłego życia: obowiązki, radzenie sobie bez pomocy, rozwiązywanie problemów, czy głupie zjedzenie jabłka pod jabłonią. To jest największy prezent jaki można otrzymać od rodzica - zestaw potrzebnych cech jak i silny organizm/silne zdrowie. Tako człowiek osiągnie wszystko co będzie chciał. Człowiek chorowity, upośledzony społecznie z nerwicą natręctw skończy marnie.
OdpowiedzWstęp powinien brzmieć: "Mam w rodzinie osobę chorą psychicznie, która krzywdzi swoje dziecko". Mamusia ewidentnie ma przewlekłe pieluszkowe zapalenie opon mózgowych i powinna iść się leczyć. A z dzieciaka i ile w końcu się nie postawi wyrośnie kaleka życiowa.
OdpowiedzGdyby Maly byl Małą, pomyslalabym, ze mamy wspolnych znajomych. Pomidora ze sniadania nie wolno dokonczyc na kolacje. Obiad nie zostaje na drugi dzien. Rzeczy, ktore upadly na podloge ida do wyparzenia lub do prania w 90℃. Dziecko raczkuje tylko po kocyku, jak zejdzie z niego, jest odnoszone, okna latem przy 35℃ sa zamkniete itp. Mala nie chodzi tez do lekarzy i nie jest szczepiona. Ma alergie co oczywiscie jest wynikiem wszechobecnego brudu i zmusza rodzicow do jeszcze restrykcyjniejszego dbania o sterylnosc. Mala np. nigdy nie glaskala psa.
Odpowiedz@Grejfrutowa: też bym nie chciała dokończyć pomidora ze śniadania na kolację...
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: bo?
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: A co poza faktem lekkiego obeschnięcia jest z nim nie tak?
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Jest coś ze mną nie tak, że jem takiego pomidora dzień później? ;)
Odpowiedz@Rammsteinowa: ja jem nawet następnego dnia obiad, który został na piecu i zapomniałam schować do lodówki i nigdy nie miałam problemów żołądkowych :)
Odpowiedz@funmilayo: Ja też tak robię zwłaszcza, że notorycznie zapominam i bym musiała często się obiadu pozbywać. A pomidora ze śniadania też nie zjem na kolację. Ani na obiad. Nie pytajcie czemu bo nie wiem, wolę zjeść całego niż kończyć wieczorem.
Odpowiedz@chiacchierona: Nie no, nadgryzionego to też średnio mi się uśmiecha jeść, bo ślina i bakterie robią swoje, ale pokrojonego i lekko zeschniętego to bez problemów.:D
Odpowiedz@Grejfrutowa: bo nie i już. Chowam obiad na następny dzień do lodówki. Nie zostawiam go samopas.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Ja też nie zjem pomidora ze śniadania na kolację, ale to kwestia tego, że nie lubię przyschniętych pomidorów :D To chyba jedyne warzywo, które muszę zjeść na raz, bo za godzinę czy dwie już nie ruszę :D
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: ale kto powiedział że pomidor ma leżeć cały dzień na blacie? Oczywiście, że w lodówce.
OdpowiedzCzy to dziecko jest upośledzone? Pięciolatek powinien już budować pełne zdania, używając zrozumiałego, "dorosłego" języka... czyli na samochód dziecko mówi samochód / auto a nie brum brum, a ba brud mówi :brud", syf, plama, czy jak go tam nauczyli, ale nie "mama, be" - dzieciak jest cofnięty w rozwoju, jak babcię kocham. powinniście i matkę i dziecko wysłać na terapię do psychiatry. Nie żartuję. A w ogóle - skoro mieszkacie całą rodziną, jak wynika z opisu, dlaczego na to pozwalacie?! NIKT z tym nic nie robi?! tez jesteście piekielni w takim razie...
Odpowiedz@cassis: moja mama opiekowałą się 5latkiem, który nie mógł nic gryźć bo musi mieć miękkie, jadł tylko przeciery, miękkie bułeczki itd. Był osowiały, niezbyt aktywny i zachowywał się jak opóźniony w rozwoju. CO ciekawe było to dziecko nauczycielki, więc powinna wiedzieć, że gryzienie stymuluje rozwój dziecka. Być może ten Mały to podobny przypadek.
OdpowiedzTo się nazywa nerwica natręctw. Był taki serial "Detektyw Monk" i jego bohater cierpiał na to schorzenie. Tylko kwestią czasu jest, kiedy w dziecku zaindukuje się podobna dysfunkcja. Nie mówiąc już o tym, że przy tak sterylnym otoczeniu jego układ odpornościowy albo się nieprawidłowo wykształci i będzie często chorować, albo z braku naturalnych wrogów zacznie za takich brać czynniki nieszkodliwe (alergie), lub własne tkanki (choroby autoimmunologiczne), Inna sprawa, że pięciolatek informujący o problemie słowami "mama beee" raczej ma jakieś zaburzenia w rozwoju i na tym należałoby się pochylić.
OdpowiedzMoja matka tak robiła z moim bratem (pierwszym dzieckiem). Oto skutki: # W łazience ma więcej produktów czystości ode mnie, kobiety... # Często myje ręce. # Jeśli koszula lub spodenki nie są wyprasowane, nie założy jej. # Wychodząc musi pachnieć. Czy to mydłem czy perfumem... # Ma alergie na pyłki, produkty mleczne, kurz i jeszcze coś, nie pamiętam. # Bródka musi być równiutka, jeśli nie, to zgoli... I różne inne dziwactwa...Omijam szerokim łukiem skutki psychiczne.
Odpowiedz@Migdek: Tak mi się przypomniało u mojego brata - mycie zębów co chwilę [efekt "pilnowania" rodziców]. W sumie pies dość szybko się nauczył, że idzie na spacer PO umyciu zębów... i cieszył się jak tylko brat po szczoteczkę sięgnął :P.
OdpowiedzPrzypomniało mi się jeszcze kilka: # Oprócz idealnej bródki, włosy układa minimum 30 minut. # Ciągłe poczucie niskiej wartości, chęć udowodnienia, że jest więcej wart. # Nerwica # Kremy do twarzy, pod oczy, na policzki, na palce, na paznokcie... # Ach, paznokcie...Zawsze idealnie spiłowane. Już myślałam, że jest gejem, ale jednak nie...Po prostu skutki wyparzania każdego naczynia, dezynfekcji szafek i ciuchów, krojenia dań na cząsteczki, kupowania co tylko chciał, przyznawania racji, karcenia za plamy... Dobrze, że ja TEGO nie miałam, choć swoje też przeżyłam.
OdpowiedzSzkoda dziecka. Zawsze uważałam że dziecko musi zjeść trochę piachu a może i biedronkę i poobcierać kolana przy dobrej zabawie. To jest sens dzieciństwa poniekąd i takie rzeczy się wspomina :)
Odpowiedz@Poziomeczka: Ja jako mały dzieciak miałam jakieś "francuskie" zapędy, bo kochałam pakować do paszczy ślimaki ogrodowe. :D I w sumie jedynego "schizu" na punkcie higieny nabawiłam się w dorosłym życiu - nie zjem żadnych resztek z obiadu / otwartej sałatki etc., które leżały w lodówce trzy dni lub dłużej. Ale to dlatego, że parę razy się w ten sposób strułam. :)
Odpowiedz@Poziomeczka: wszystko tylko nie biedronkę! Nie ma chyba w Polsce gorzej smakującego robala. Prawdopodobnie są odrobinę trujące (oczywiście nie dla ludzi tylko dla ptaków) i dlatego przypadkowego zjedzenia nigdy się nie zapomina.
OdpowiedzOdpieluszkowe zapalenie mózgu, ot co.
OdpowiedzNo to teraz czekaj tylko aż zacznie się dziwić, dlaczego dzieciak nic tylko choruje i ma alergię na wszystko.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2015 o 10:05
Zabije go pierwszy lepszy katar.
OdpowiedzWitam Przekaż tej osobie, że życzysz jej powodzenia w leczeniu wszelkich alergii za parę lat u swojego dziecka.
OdpowiedzOgrom komentarzy tutaj ale przebrnęłam! Zaznaczam, że Mały nie jest upośledzony, to zdrowe prawidłowo rozwijające się dziecko (pomijając anomalia "odmatkowe") buduje całe zdania, jeszcze po swojemu ale buduje. Tak zostało, że na brud mówi "be". Odnośnie nerwicy to uważam, że Ala niestety na tym punkcie już się jej nabawiła dawno temu, nasze tłumaczenia nie pomagają, już dawno machnęliśmy ręką. Mieszkają u nas tymczasowo, dlatego daliśmy sobie spokój z gadaniną. Pójdą na swoje, będzie dalej tak samo. Ala zapętliła się zdecydowanie i doskonale o tym wie, jednak mimo to nie potrafi przestać. W zasadzie to żal mi jej. Pomijając jej zachowanie to jest na prawdę sympatyczna dziewczyna. Mały to Ponieważ dyskusja duża się zrobiła, w osobnej historii napiszę jeszcze parę dziwnych zachowań Ali.
Odpowiedz@marra: "że Mały nie jest upośledzony, to zdrowe prawidłowo rozwijające się dziecko (pomijając anomalia "odmatkowe") buduje całe zdania, jeszcze po swojemu ale buduje. " - w tym wieku właśnie nie ma już "po swojemu". Dziecko na etapie prawidłowego rozwoju pięciolatka mówi juz normalnie.
OdpowiedzJak będzie to tego nie wiesz. Równie dobrze może mu się odmienić i wyrosnąć na syfiarza brudasa. Tak też bywa. U mnie jest zupełnie na odwrót.
OdpowiedzFajnie... mamusia ma odpieluszkowe zapalenie mózgu połączone z mizofobią...
OdpowiedzNie czytałam waszych komentarzy ale pewnie ktoś już wspomniał ze to nerwica natręctw? To już nie piekielne zachowanie a choroba niestety
Odpowiedz