Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziwimy się, czemu mamy złą opinię w Europie. Dlaczego mówią o nas…

Dziwimy się, czemu mamy złą opinię w Europie. Dlaczego mówią o nas Polak złodziej, Polak pijak, Polak taki i owaki.
A ja wiem, bo sami sobie taką opinię wyrabiamy. Widziałam na własne oczy i aż wstyd mi było za swoich.

Mając 17 lat, z chłopakiem pojechaliśmy na pracę wakacyjną do Holandii. Radość niesamowita, wiadomo, zarobimy w "ojro", 2 miesiące bez rodziców, no i my razem, ahh pięknie :) Nie wiedzieliśmy, że znajdą się tacy, którzy trochę to wszystko popsują.

Już na pierwszy rzut oka firma zatrudniająca nas, pokazała się z tej dobrej strony, kwaterując nas w ośrodku takim że mucha nie siada. Jedyny warunek, utrzymywać czystość i wszystko ma zostać na swoim miejscu, oraz wszystko ma pozostać nieuszkodzone. Proste, prawda? Otóż nie, nie proste.

Już po miesiącu pobytu, niektóre domki wyglądały jak obraz nędzy i rozpaczy. Wyrywkowo mieliśmy robione kontrole czystości w obecności menegera parku i naszego koordynatora. Kary się sypały, niemałe bo 50 euro. Cóż, ja tam problemu z utrzymaniem porządku nie miałam, więc latało mi to.

Gorzej było w pracy. Pracowaliśmy w księgarni wysyłkowej. Moja praca na początku polegała na skanowaniu książek, potem ktoś segregował je na dwóch stołach, i to szło dalej. Praca monotonna jak na 8 godzin, ale co zrobić. Z czasem, prócz książek, dostawaliśmy do skanowania pendrive'y, (różne od zwykłych do takich w kształcie misiów i innych), zestawy kreślarskie, typowe zapotrzebowanie jakie każdy kupował na początek roku szkolnego. Ale były też perełki, mianowicie kalkulatory. Nie, nie takie zwykłe tylko takie: http://www.mediamarkt.pl/kalkulator-casio-fx-9860gii,id-891602?gclid=Cj0KEQjwuLKtBRDPicmJyvu_qZMBEiQAzlGN5lQ9m3gBpYOzro-ZccDJFLBHligsxHAJxz90GVCifQ8aAkL38P8HAQ i podobne. I zaczęło się.

Zmysł zarobkowego Polaka uruchomił się. Wiadomo, najpierw kradli pendrive'y. Wyciągali je z pudełek, i tak wynosili. Pewnego dnia, zostaliśmy wezwani na zebranie. Holenderski team leader, wysypał z kosza na śmieci z 15 pustych opakowań, informując, że albo to się znajdzie, albo będzie policja na zakładzie. No niestety, nie mogło się znaleźć, bo już dawno zostało sprzedane. Poskutkowało to tym, że na koniec każdej zmiany przechodziliśmy przez bramki, przy których stała policja i naciskaliśmy przycisk. Jak zapaliła się zielona lampka, idziesz dalej, jak czerwona, jesteś przeszukiwany. Takie wyrywkowe trzepanie.

W międzyczasie, leader innego działu, zabrał mnie do siebie. Bajka, bo praca polegała na pakowaniu konkretnych zamówień. I aż przykro, bo mniej więcej co drugie miało brak, brak pendrive'a, albo kalkulatora (te pierwsze w tamtejszym media kosztowały ok 30 euro, kalkulatory od 50 - 150). Na 10 zamówieniach dziennie, strata ogromna dla firmy. Ale za rękę się nikogo nie złapało. Później leader przynosił te sprzęty, tak straciliśmy zaufanie, że nie dostawaliśmy ani do skanowania, ani do pakowania. Musieliśmy iść z zamówieniem do głównego, on wydawał prosto do pudełka.

Na drugi rok pojechałam znowu, do tej samej firmy. Chciałam od razu iść na ten dział pakowania i wysyłania, bo z leaderem tamtego działu się polubiliśmy (dostałam określenie "my little boss":), lecz niestety, uzyskałam odpowiedź że on Polaków nie chce bo za dużo zginęło poprzednio. Koniec końców, pogadałam i wziął mnie, bo dlaczego mam cierpieć za głupotę innych, ale niesmak pozostał.

Od tego czasu, my, Polacy byliśmy mega kontrolowani.
Więc nie ma co się dziwić, że mamy taką, a nie inną wyrobioną opinię.

Od razu zaznaczę, że podkablować nie miałam ochoty, bo raz dziewczyna, która poszła do koordynatorów i powiedziała, że ktoś ma trawkę (zakaz wnoszenia narkotyków na teren ośrodka), miała naprawdę przekichane, do tego stopnia że pojechała do Polski.

zagranica

by mlodaMama23
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
20 28

No. Prawie wszyscy są złodziejami. A najlepsze jest to,że złodziejstwo uważa się za przejaw przedsiębiorczości.

Odpowiedz
avatar grruby80
13 15

Bo za komuny tak było. Kupic nie mogłeś, to wynosiłeś z pracy. Wszystko było państwowe, czyli niczyje.

Odpowiedz
avatar ijabuba
11 11

@grruby80: No, za komuny. Ale ci ludzie z opowiadania nie urodzili i wychowali sie w komunie ! To nie komuny wina , ze sa złodziejami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 21

Znam temat z autopsji, bo sama wyjeżdżałam sezonowo za granicę do pracy w magazynach. Ksiażki, płyty, pendrivy, karty pamięci- co tylko Polak mógł wynieść i sprzedać- wynosił i sprzedawał. Rekord pobił jeden orzeł. Został złapany, zaprowadzony do kierownictwa, które "stacjonowało" w biurze-"wyspie" na środku hali. Kierownik kazał mu zdjąć bluzę. Złodziejaszek miał 5 tzw. e-readerów i tablet, wszystko przyklejone taśmą klejącą dookoła tułowia, jak zamachowiec samobójca ;) Oczywiście został wyrzucony z pracy. Najgorsze było to, że on nic sobie z tego nie robił. To uczciwym pracownikom płonęły uszy ze wstydu za rodaka. Piekielne okazywały się też polskie firmy rekrutujące pracowników. Wymagały przed wyjazdem zaświadczenia o niekaralności. Specjalnie było to podkreślane. Zaświadczenia miały być wyrywkowo sprawdzane w trakcie wyjazdu, ale jak przychodziło co do czego, to pies z kulawą nogą nie interesował się, czy ktoś ma ten papierek, czy nie. Takie podejście skutkowało właśnie kradzieżami w firmie, kradzieżami na kwaterach, bójkami i burdami, bo po co niektórych osobnikach już na pierwszy rzut oka widać było, że w konflikt z prawem wchodzili nie raz i nie dwa.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
14 24

@innaem: a no to jej przeszkadzało że typek mieszkał z nią w domku i co wieczór urządzał dzikie imprezy do późnych godzin nocnych. Wyobraź sobie bandę ujaranych typów którzy rechoczą się jak idioci na całe gardło. Nie wytrzymała, poszła i powiedziała.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 20

@mlodaMama23: A napisałaś to w historii...?

Odpowiedz
avatar rzeczony
19 25

Nasza rodzima mentalność w pigułce. A czemu jej to miało NIE przeszkadzać? Czemu ktoś by miał być usprawiedliwiony, bo "innym nie szkodzi"? Jest regulamin, to się go k**wa przestrzega, koniec. Żadnego ale. Jak się nie podoba, to nikt na fajnej, nieźle płatnej posadzie zarabiać nie każe. Jakoś na zachodzie nie mają problemów ze zrozumieniem tej prostej zależności. No ale u nas zgłosić kogoś, kto w pracy prawo łamie (I 'wcale nie szkodzi', z tym wyjątkiem, że szkodzić moze), to jak przed czterdziestu laty bezpiece wydać. No tak nie mozna!

Odpowiedz
avatar katzschen
15 17

@innaem: A jakie to ma znaczenie? Historia była o czym innym, zresztą nawet gdyby żadne dodatkowe wyjaśnienie nie istniało, to robienie dziewczynie problemów nie byłoby niczym usprawiedliwione.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
4 10

@innaem: Nie, bo to nie było w ogóle ujęte. W ogóle nie roztrząsałam się nad tym zagadnieniem. Wyjaśniłam panu wyżej czemu dziewczyna poszła donieść. I zapomniałam że powinnam wszystko tu wytłumaczyć w historii jak krowie na rowie. Ale jak zwykle, trzeba czepiać się szczegółu niż ogółu. Standard.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@mlodaMama23: No bardzo przepraszam, że śmiałem wyrazić swoją opinię odnośnie tej konkretnej sytuacji. Oczywiście ja powinienem na wstępie zaznaczyć, że się nie czepiam, bo jak ktoś w internecie coś pisze, to znaczy że się czepia... Czy ja gdzieś cię personalnie zaatakowałem? Opisałaś kilka rzeczy, ja wziąłem jedną i wyraziłem na jej temat opinie. Nie na twój temat, nie na temat twojej koleżanki, tylko na temat sytuacji. Ale oczywiście jak pojawi się opinia z którą nie zgadza się więcej niż 50% czytelników, to od razu jest że hejt leci. Jakbym napisał, że "to jełopy, porządną dziewczynę gnębili, ale się im dziwię", to nikt by nie widział w tym nic złego. Więc czym się różni moja wypowiedź, poza tym, że we właściwym poście nie dziwię się?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lipca 2015 o 17:03

avatar Lael
0 0

@innaem: Historia dotyczyła innego tematu.

Odpowiedz
avatar qulqa
26 30

>Od razu zaznaczę, że podkablować nie miałam ochoty, Jeżeli widzisz przestępstwo i nie zgłaszasz tego, sama jesteś wspólnikiem przestępcy. Wiem, że to trudne, ale może jakbyście z chłopakiem raz - drugi zgłosili, opinia o Polakach nie byłaby aż tak zła. Było Was dwoje, a dwójkę nie tak łatwo zaszczuć jak pojedynczą osobę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 23

@mlodaMama23: No proszę Cię. Mieszkam w Holandii i nie raz zgłaszałam kradzieże w zakładzie pracy. Nikt mnie za to nie zaszczuł, w dodatku pozostałam anonimowa. Wystarczyła krótka informacja, a dowody już sobie znaleźli sami w postaci nagrań z kamer. Takim zachowaniem (czytaj: ignorancją) tylko pogarszasz wizerunek Polaków za granicą. To, że Polacy kradną to jedno (chociaż wcale nie są w tym liderami), a to że masowo nie reagują na popełniane w ich obecności przestępstwa to drugie.

Odpowiedz
avatar qulqa
12 16

@mlodaMama23: Dziewczyno, aż zadzwoniłam do kumpla, który pracował w Holandii. Masz prawo zgłosić przestępstwo i ZACHOWAĆ ANONIMOWOŚĆ, zarówno jeśli zgłaszasz w zakładzie, jak i na policji. Kryjąc przestępców sama pracujesz na taki a nie inny obraz Polaka za granicą. @Shaienne:

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-4 14

@Shaienne: No tak, mnie nie dotyczy to nikogo. Sprawa monitoringu nieco się komplikuje jeśli na zakładzie nie ma kamer prawda? U nas każdy wiedział o tym kto idzie "kablować", jak leaderka latała ućpana po ośrodku, to mimo "anonimowości", każdy wiedział kto poszedł wygadać. Po za tym inna sprawa jak mieszkasz z dorosłymi normalnymi ludźmi, a co innego jak mieszkasz i pracujesz z gnojkami po 16-18 lat, z mózgami przepalonymi THC i przeżartymi przez alkohol. Znasz zasadę, kable do ziemi itd..

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-3 11

@qulqa: "Byłeś w Ameryce? Nie. No właśnie, a ja znam kogoś kto był" - mniej więcej tyle sensu z Twojej wypowiedzi.

Odpowiedz
avatar qulqa
8 10

@mlodaMama23: Byłam w Holandii,pracowałam tam. W 1981 i 1989 na saksach w szklarni i w 2011 jako oddelegowana specjalistka w swojej dziedzinie. Kolegę, który mieszka tam na stałe i pracuje z uchodźcami (czyli niektóre regulacje prawne zna na bieżąco), chciałam zapytać, czy zmieniły się przepisy. Nie, nie zmieniły się. Wg prawa jesteś współwinna kradzieżom i nie zmieni tego żadne tłumaczenie. Skoro tak świetnie dogadywałaś się z Holendrami, że nazwali cię 'my little boss', to dlaczego z nimi nie pogadałaś, przedstawiając przy okazji swoje obawy? W pracy znalazłoby się tysiące okazji do tego - gdybyś chciała. A skoro zdecydowałaś się wyjechać z gnojkami z mózgami przeżartymi, to mogłaś antycypować, co na wyjeździe może się dziać. Stało się, nie cofniesz. Ale jeżeli zabrakło ci odwagi cywilnej (tak, to się nazywa ODWAGA CYWILNA), żeby albo porozmawiać z kolegami, albo zgłosić złodziei odpowiednim władzom, to teraz bądź proszę tak miła i nie narzekaj na piekielnych, jacy ci Polacy są okropni. Sama do tego rękę przykładałaś, więc miej teraz odrobinę wstydu i nie opowiadaj o tym publicznie.

Odpowiedz
avatar qulqa
-1 1

@qulqa: Oo, przepraszam, może nie do końca jest zrozumiałe. Gdzieś mi ukradło parę wyrazów. Powinno być: .... aż zadzwoniłam do kumpla, który pracował w Holandii W CZYMŚ TYPU ZGŁASZANIE SWOICH PROBLEMÓW, MOŻNA TO OKREŚLIĆ JAKO 'MĄŻ ZAUFANIA'.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-2 6

@qulqa: Ok, powiem tak, wolałam nie ryzykować że część pobytu spędzę w szpitalu bo idioci będą się mścić za donosicielstwo. Anonimowość obowiązuje wszędzie gdzie donosisz, ale nie zawsze jest przestrzegana. Bo tłumaczę, wycieki zawsze były i zawsze wszyscy wiedzieli kto podkablował. Zamiast donosić, lepiej by było gdyby nasi wiedzieli że nie gryzie się ręki która karmi. Rozumiesz? A co do tego czy się zdecydowałam, nie to nie była moja świadoma decyzja z prostej przyczyny - ja nie wiedziałam kto tam będzie bo to była zbieranina 100 osób z całej Polski. Z racji o swoje bezpieczeństwo siedziałam cicho, jednak lubię siebie bez żadnych obrażeń.

Odpowiedz
avatar qulqa
-1 5

@mlodaMama23: Rozumiem, że można się czegoś bać. Jak napisałam w pierwszym poście, doniesienie na rodaków może być trudne. Nie zmienię jednak zdania, że za dużą część zachowań Polaków za granicą odpowiedzialni jesteśmy my, którzy to widzimy, nie krytykujemy twarzą w twarz lub nie mówimy o tym władzom. Przez bierność dajemy przyzwolenie i pozwalamy na dalsze takie działania. Dlatego właśnie w kodeksie karnym jest pojęcie współodpowiedzialności osoby, która wie o przestępczym procederze. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Jorn
8 10

"Dziwimy się, czemu mamy złą opinię w Europie". Nie, ja się nie dziwię. Nie dlatego, że uważam taką opinię za oczywistość, lecz wprost przeciwnie: przez prawie 10 mieszkania w Belgii ani razu takiej opinii nie usłyszałem. Może to dlatego, że ja tu nie przyjechałem do dobrowolnego obozu pracy, gdzie szef przychodzi do miejsca zamieszkania i jak troskliwa mamusia sprawdza, czy macie porządek. Zamiast tego pracuję z ludźmi na poziomie, którzy wiedzą, że skłonność do złodziejstwa i w ogóle buractwo nie zależy od narodowości delikwenta. Bo skoro to Polacy są złodziejami, a inni tacy święci, to może mi wytłumaczysz, dlaczego wszystkie kraju zachodniej Europy inwestowały masę środków w policję także w czasach, kiedy Polacy musieli w zdecydowanej większości siedzieć w Polsce, a gdy chcieli wyjechać, musieli prosić ubeka o wydanie paszportu.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-1 5

@Jorn: My też nie byliśmy w obozach pracy, ale w sytuacji kiedy w domku coś zostanie zniszczone, zarządcy parkiem chcieli mieć od kogo wyciągać konsekwencję, dlatego były wyrywkowe kontrole czy wszystko jest w porządku. Pracujesz z ludźmi na poziomie a nie z debilnymi gówniarzami, więc wierzę że u Ciebie złodziejstwa się nie uświadczy. Fakt świadczący przeciwko nam, jest to że dopóki Polacy się nie wprowadzili na ten ośrodek, policji tam się nie uświadczyło, ale oczywiście nasz kwiat młodzieży musiał pokazać co potrafi i zdemolować kamienną fontannę stojącą przy wjeździe na ośrodek. Ale co ja tam wiem.

Odpowiedz
avatar Rehen
4 4

Pomijając resztę opowieści to jaką miałaś stawkę w wieku 17 lat, że opłacalny był wyjazd do Holandii. Tamta dziewczyna poszła do koordynatorów, którzy pewnie byli naszymi rodakami. Mogłaś szepnąć słówko leaderowi skoro tak dobrze ci się z nim współpracowało. On by raczej nie wydał cię nikomu.

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

@Rehen: Jedyne, co mi na myśl przychodzi, to raczej lęk przed biurokracją. To znaczy, wypełnianie pierdyliardów druków i drugie pierdyliardy pytań szefa lub policji. Mogło dziewczę sobie nie zdawać sprawy, jak w Holandii takie procedury zostały uproszczone!

Odpowiedz
Udostępnij