Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielność poziom master: Moja mama jest nauczycielką i w tym roku odchodzi…

Piekielność poziom master:

Moja mama jest nauczycielką i w tym roku odchodzi na emeryturę. Od 10 lat uczy w małej szkole pod Poznaniem. Wcześniej mieszkałyśmy razem w Warszawie, ale kiedy ja poszłam na studia i znalazłam pracę pozwalającą mi samej się utrzymać, ona wybrała ciszę i spokój dalekiej prowincji.

Bardzo często rozmawiamy przez telefon. 3 miesiące temu moja mama odebrała niemal płacząc. Okazało się, że napisano na nią skargę do kuratorium, że znęca się psychicznie nad uczniami. (gwoli wyjaśnienia - mama uczyła mnie przez 3 lata i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jedyną osobą, nad którą się znęcała, byłam ja - musiałam wiedzieć więcej, umieć bardziej, znać lepiej... poza tym jest typem nauczyciela, który wymaga, ale nauczy).

Dyrektor szkoły natychmiast zwołał radę nadzwyczajną, informując, że taka skarga poszła na nauczyciela fizyki (moja mama), matematyki, chemii i historii, na co "wyrwało się" polonistce "ale jak to, przecież tylko o fizykę miało chodzić!"

Tak, drodzy Piekielni. Nauczycielka polskiego podyktowała rodzicom dzieci odpowiedni donos, informując, że w tej sytuacji moja mama nie odważy się postawić jedynek na koniec roku, a dwójki podciągnie do trójek. Rodzice skorzystali i dopisali tam wszystkich nauczycieli, którzy wpisali ich "pociechom" zagrożenia, w nadziei, że to coś zmieni.

Kuratorium oświaty przybyło. I, jak to kuratorium, zaczęło od przeglądania papierologii. O ironio...Jedyną osobą, która papiery miała wypełnione, była moja mama. Zgadnijcie, komu się oberwało, bo na pewno nie jej.

Swoją drogą, jakim ćwokiem trzeba być, żeby dyktować donos na swoją koleżankę z pracy, która za 3 miesiące idzie na emeryturę, na skutek tego donosu może wylecieć bez tejże emerytury i możliwości dalszej pracy. Dodatkowo zrobiła to dziewczyna, która przez 8 lat wypłakiwała się mojej mamie na ramieniu, że uczniowie jej nie słuchają i prosiła o porady, jak ma sobie z nimi radzić.

Kiedy matce mej udało się ją złapać (a łatwe to nie było, kryła się po kątach), dowiedziała się, że namówiła ją do tego starsza koleżanka, która bała się, że moja mama będzie chciała kandydować na dyrektora w nowej kadencji, a z nią nie miałaby szans.... Nie, moja mama nie chciała zostać dyrektorem. Cała akcja została przeprowadzona "na wszelki wypadek". I jak w oświacie ma być, kurde, dobrze???

szkoła

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Marta
21 23

Nie będzie dobrze, tylko coraz gorzej. Mój facet jest nauczycielem w liceum i od tego, co opowiada, włos się jeży. Chodzi zarówno o uczniów, dyrektorów i polityków zarządzających oświatą.

Odpowiedz
avatar tosia1222
23 29

Mała szkoła POD Poznaniem..

Odpowiedz
avatar Katka_43
-2 28

@GranicaTolerancji: Nam Warszawiakom, koło dupy lata, kto nas lubi. To po pierwsze. A po drugie wróć do tekstu, sam początek, tam jest napisane, gdzie uczy mama autorki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 28

@GranicaTolerancji: Mała szkoła w wiosce POD POZNANIEM to nie Poznań. Lubić warszawiaków nikt Ci nie każe, obowiązku nie ma. A sytuacja jak najbardziej jest przejawem upadku oświaty. Jeśli tak zachowują się nauczyciele, którzy mają przecież nie tylko uczyć ale również, chcąc nie chcąc, wychowywać, bo wśród nich dzieci spędzają 1/3 swojego życia, to edukacja nie ma prawa być na wysokim poziomie. Jest coraz gorzej i będzie jeszcze gorzej.

Odpowiedz
avatar elda24
33 39

Mnie tam dziwi, ze rodzice zamiast nakopać do tylka swoim leniwym gnojkom, zabrac smartfony i tablety, ukrócić kieszonkowe i wyjscia w weekendy, żeby szczyl sie zaczął uczyć, to oni piszą donos, ze nauczyciel postawił ich dzieciom złą ocenę. A nauczycielka to podpowiadająca nie powinna w ogóle być nauczycielem.

Odpowiedz
avatar Nomamah
2 20

No właśnie. Czy tylko moi rodzice dawali mi kary itp. A nie czekaj nie dawali no jechałem na 5 i 4 do końca gimbazy. Bo trzeba albo umieć albo sie nauczyć. Zwłaszcza że wiekszaść ma złe oceny bo im sie nie chce

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 23

@elda24: Problem w tym, że winni nie są tylko i wyłącznie rodzice. Zacznijmy od tego, że dziecko należy wychowywać (i nie mam na myśli wychowania bezstresowego) od małego, czyli odkąd zaczyna cokolwiek rozumieć, bo wychowanie rozpieszczonego nastolatka graniczy z cudem. Za dobre zachowanie nagradzać, za złe karać. Najlepszym sposobem na niegrzeczne dziecko jest ignorowanie jego histerii i spokojne odczekanie, aż samo się uspokoi. Tylko, że w praktyce ciężko być konsekwentym, jeśli dookoła jest mnóstwo ludzi, którzy wiedzą lepiej. No bo jak to tak? Trzeba nie mieć serca żeby ignorować własne płaczące dziecko (nie jest to łatwe, ale działa)! Takie teksty słyszę bardzo często i to naprawdę boli. Tylko, że tak wychowane dziecko będzie wiedziało, że tupnięcie nóżką i płacz to nie są sposoby na osiągnięcie celu, bo na to trzeba sobie ZAPRACOWAĆ. Coraz mniej rodziców wybiera takie wychowanie, jedni z lenistwa, a inni właśnie ze względu na presję społeczną.

Odpowiedz
avatar Litterka
17 17

@Shaienne: weź nic nie mów... Wczoraj przed wejściem do Maca w Cork widziałam mamusię z ok. 4-5-letnim synkiem. Mały się darł, że chce Happy Meala, a matka najpierw nie chciała mu go kupić, a potem walnęła tekstem: "No, jak tak wyjesz, to Ci kupię". Ja się poddaję...

Odpowiedz
avatar katem
16 18

Niestety, większości nauczycieli po wielu latach pracy już całkiem normalnymi nazwać nie można. Warunki, w jakich pracują są dla słabych psychicznie katastrofalne. Ci nieodporni upodabniają się do swoich wychowanków i przejmują mentalność dzieci.

Odpowiedz
avatar cassia
-2 18

Rozbawiła mnie ta daleka prowincja- bo skoro "pod Poznaniem" to dla mnie znaczy niedaleko Poznania-a stolica Wielkopolski to raczej nie prowincja ;)A wracając do sprawy- chamstwo i tyle i to paradoksalnie w oświacie....

Odpowiedz
avatar Monomotapa
-4 24

@cassia: oh, bo wszystko, co nie WARSZAWA to prowincja, powiat poznański, niewielka szkoła (może Zalasewo albo Kobylnica?) w niewielkim mieście w tak dalekiej prowincji, że do Poznania jedzie się 10 minut, nie to, co Pruszków, Nowy Dwór Mazowiecki czy Zielonka. Autorka chciała być taka światowa, a tu słoma z butów wychodzi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lipca 2015 o 18:03

avatar konto usunięte
5 9

@Monomotapa: Tja..Mieszkałam kiedyś, krótko, bo krótko, ale jednak, w małej wiosce 10 km od Łodzi. I wiesz co? To była dla mnie dziura...Nie dlatego, że pod Łodzią, a nie Warszawą, tylko dlatego, że była tam jedna ulica, same pola, ludzie mówiący gwarą i psy, kury, kaczki, dzieci biegające luzem, domy bez ogrodzeń bo przecież inwentarz (i dzieci) ogarną się same. Nie jest istotna odległość od "metropolii", tylko mentalność ludzi. A z Ciebie, niestety, wychodzą uprzedzenia. Zakładasz, że jeśli mieszkam w Warszawie, to nos zadzieram pod samą powałę. Oceniaj, proszę, człowieka, a nie miejsce jego zamieszkania. A, i żeby nie było - mieszkałam również w Poznaniu. I Rzeszowie.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
-1 9

@Jezebel: http://sjp.pl/prowincja Nas dotyczą, o ile się nie mylę, pierwsze dwa znaczenia. Jeżeli piszesz "podpoznańską" - to znaczy, że jest blisko, więc podpunkt o "części kraju oddalonej od stolicy i większych miast" odpada. Pozostają dwie możliwości: albo określasz miejscowość i zbiorowo grupę ludzi pejoratywnie, albo nie znasz znaczenia używanych słów. I masz rację, wychodzą ze mnie uprzedzenia - do ludzi oceniających innych na podstawie miejsca zamieszkania i sposobie mówienia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@Monomotapa: Czy Ty masz jakiś kompleks? Bo jedyne, czego się czepiasz to ta "prowincja", którą już wyjaśniłam. W sjp jest to słowo nacechowane negatywnie. Ale język ewoluuje. W tym momencie prowincja to miejsce, które znajduje się z dala od ośrodków technologicznych, takich, jak np miasta. Proponuję użyć słownika innego, niż internetowy. Tak w ogóle, to fajnie, że bronisz swojej przynależności społecznej ale historia jest zupełnie o czymś innym... Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda...?

Odpowiedz
avatar Monomotapa
-1 7

@Jezebel: Odpowiem od razu na PW i na komentarz: "Jesteś uprzedzona..Dlaczego? Wynika to tylko z Twojej pracy, czy też może ma znaczenie ogólna opinia o ludziach z Warszawy?" Nie do końca rozumiem tę wiadomość. Jakkolwiek usiłuję nie generalizować i nie wydawać sądów na temat innych na podstawie miejsca zamieszkania, tak rozmowa z tobą przypomina Bingo Warszawka Edition (kompleksy, prowincja...) (tak, chodzi o stereotypowy obraz, nie rzeczywistość). Brakuje chyba jedynie określenia "a u nas w Warszawie". http://sjp.pwn.pl/szukaj/prowincja.html - może internetowy, ale oficjalny i regularnie aktualizowany po spotkaniach Rady Języka Polskiego. Chyba mam deja vu. Nie mam powodu do obrony mojej przynależności społecznej, uwierz mi. Jeżeli mieszkam w 30k mieście, gdzie mogę dojść do półmilionowego na piechotę, to po nazwaniu tego miejsca "prowincją" każdy rozmówca posmarkałby się ze śmiechu. http://sjp.pwn.pl/szukaj/podmiejski.html - zamień końcówkę -miejski na -poznański. Znowu nie znasz znaczeń używanych słów, skoro uważasz, że teren bezpośrednio związany ze sporym miastem uważasz za położony z dala od środków technologicznych. Historia jest o tym, jak jedna, za przeproszeniem, głupia pipa kopie dołki pod twoją matkę, a ty generalizujesz i wyolbrzymiasz to do patologii w edukacji. Wiadomość dnia -wszędzie są takie mendy. A jeżeli kuratorium dostaje zgłoszenie, to musi na nie zareagować, choćby zbadać sprawę. W przeciwnym wypadku ryzykują kolejne historie, gdzie złe kuratorium ma wszystko w pompie. Podsumowując mój wywód i analizując wszystkie wypowiedzi: - pojazd ad personam (słynne "kompleksy" createdy by PAN/PANI WARSZAWIAK mieszkający w stolicy kilka-kilkanaście miesięcy) nie pełni funkcji argumentu, - jesteś hipokrytką. Kiedy ty piszesz o dalekiej prowincji z nutką pogardy (albo nie umiesz się przyznać, że nie znasz znaczeń używanych słów) lub o "dziurze", gdzie stwierdzasz, że WSZYSCY ludzie mają pewną mentalność (bo na pewno we wszystkich małych miastach tak jest), to ty sobie po prostu oceniasz, kiedy inny napisze to na przykład o Warszawie (czy innym miejscu, z którym jesteś związana albo nie daj Boru o tobie), to jest uprzedzony i ma kompleksy. Albo masz problemy z logicznym myśleniem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Monomotapa: Piszę "dziura" o miejscu, w którym mieszkałam i widziałam tamtejsze realia. Piszę "prowincja" o wiosce, w której mieszka teraz moja mama i również znam tamtejsze realia (nie, to nie miejscowość 30k, tylko 1000 mieszkańców). Której części nie rozumiesz? Zarzucasz mi, że piszę o miejscach, których nie znam i twierdzę, że WSZYSCY w małych miejscowościach mają taką mentalność. Kobieto!!! CZYTAJ ZE ZROZUMIENIEM! Piszę o miejscach, które znam., I tylko o nich. Nie zahaczam o inne. Piszę o miejscowości, w której mieszka moja matka. Nie wiem, jak jaśniej Ci to napisać. Oraz - "Wiadomość dnia -wszędzie są takie mendy" - tak, wszędzie są. Ale jeśli nie będziemy pisać historii opisującej coś, tylko dlatego, że w innych miejscach też są wredni ludzie, to stronka upadnie, bo nie będzie pisał nikt. Przepraszam, że nieco ostrzej, ale jestem już nieco zirytowana Twoim ignorowaniem faktów.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
-1 5

@Jezebel: a ja ci wskazuję błędne wykorzystywanie słów, co może jest upierdliwe, lecz błędem nie jest na pewno. Zarzucam ci generalizację nawet w tej konkretnej wiosce, bo nawet w przypadku, gdy jest tam jeden normalny osobnik (a nie wierzę, że wszyscy są tacy sami), to obrażasz tę jedną osobę. Warto unikać takich określeń, gdy mówimy o ludziach zbiorowo. "Historia jest o tym, jak jedna, za przeproszeniem, głupia pipa kopie dołki pod twoją matkę, a ty generalizujesz i wyolbrzymiasz to do patologii w edukacji. " - nie napisałam nigdzie, że mam problem z tym, że opisujesz piekielną dla twojej mamy sytuację, tylko mam problem z tym fragmentem: "I jak w oświacie ma być, kurde, dobrze???", bo odniosłaś jedną sytuację do stanu oświaty. Nie musisz sobie dopowiadać żadnych ukrytych przytyków, bo nie mam najmniejszego interesu i nie czerpię przyjemności z atakowania kogokolwiek - wytknięcie błędu i obrona swoich argumentów atakiem nie jest.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Monomotapa: Nie. Od początku insynuujesz, że uważam, że wszystko, co nie WARSZAWA to prowincja. Więc bardzo bym upraszała o zrozumienie wzrostu mojego ciśnienia. Jeśli przesadziłam w tonie - przepraszam. Wciąż jednak twierdzę, że słowo "prowincja" wyewoluowało do określenia miejsca, które odległe jest od większych metropolii, żyje powoli i wszyscy się znają. Jakiś czas temu, będąc u babci, usłyszałam nawet takie słowo w zwiastunie filmowym, tyczącym się, bodajże "domu nad rozlewiskiem" (ale głowy nie dam, sama telewizora nie posiadam i nie jestem pewna, czy to o ten serial chodziło). Oznacza to, że wiele osób zaczęło je więc kojarzyć po prostu ze spokojnym, cichym miejscem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Monomotapa: Ach, zapomniałam: Zostałam również przez Ciebie poinformowana, że słoma mi z butów wychodzi, chociaż chciałam być "taka światowa". Nie było w Twoim pierwszym komentarzu ani słowa o źle użytym określeniu "prowincja".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

"na skutek tego donosu może wylecieć bez tejże emerytury i możliwości dalszej pracy. " - tylko, jeśli ma coś za uszami. Jeśli nie, to kontrola chyba niestraszna?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Caron: Kontrola dała po tyłku innym, a nie matce, ale chodzi raczej o zamiar, z jakim donos był pisany. Dziewczynki liczyły, że matka wyleci. I to nic, że jednej z nich robiła za "mentorkę". Kopiemy dołek i czekamy, co z tego wyniknie....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Jezebel: Tę piekielnośc rozumiem, chodzi mi konkretnie o to zdanie. Trochę brzmi tak, jakby sam fakt kontroli i donosu już przesądzał, że uczciwa osoba odejdzie w niesławie. Trochę wiary w siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Caron: Nie "wyleci", a "może wylecieć", o co też koleżankom matki, mało obeznanym z procedurami kuratoryjnymi, chodziło..

Odpowiedz
avatar hamsterod
6 18

"I jak w oświacie ma być, kurde, dobrze??? " Zdanie zupełnie niepotrzebne. Tu nie chodzi o oświatę, a o babiniec. Uśmiechy na co dzień, a sztylety za plecami. Wiem co mówię, mam w pracy kilkadziesiąt pań. Wystarczy, że się drzwi zamkną za daną osobą i już reszcie kłapaczki chodzą.. Z całym szacunkiem do normalnych pań, przy rosnącej liczebności grupy prawodpodobieństwo takich zachowań dąży do 100%..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@hamsterod: Cóż, skoro z oświaty robi się babiniec, to "jak ma w niej być, kurde, dobrze?" ;)

Odpowiedz
avatar Vivelee
0 2

Cóż, po 5 latach studiów na politechnice (2 różne kierunki, oba techniczne i typowo męskie- byłam jedyną kobietą), stwierdzam, że panowie bardziej obgadują niż panie (nie cierpię takiego zachowania). W grupach pod salą non stop informacje kto z kim, kto będzie miał dziecko, kto śmierdzi (tacy też byli niestety), komu dziś objedziemy tyłek. O fakcie, że jeden z kolegów będzie miał kolejne dziecko, wszyscy wiedzieli natychmiast.. A sami chłopcy w grupie. Koszmar.

Odpowiedz
Udostępnij