Ta historia pokaże, że nasi rodacy nie znają procedur policyjnych w innym kraju, i nawet nie mają zamiaru ich poznać.
Od ok 13 lat mieszkam w Australii. 6 lat temu wstąpiłem do "Oddziału Policji w Melbourne". Na moim stanowisku głównym zadaniem jest łapanie kierowców łamiących prawo drogowe. (taka drogówka :D). W ostatnią środę udało mi się złapać kierowcę, który przekraczał prędkość o 10 km/h w terenie zabudowanym (w Australii jest to 350 AUD mandatu "1AUD = około 2.92 zł"). No to zgodnie z zasadami, podążałem 1 km za pojazdem, po czym go zatrzymałem.
Stajemy na małym przydrożnym parkingu. Wysiadam z samochodu, nie śpieszę się zbytnio, w trakcie podchodzenia do Auta musimy sprawdzić stan tylnych lamp itp. Auto miało zbitą prawą tylną lampę, oraz zarysowany zderzak. Gdy podszedłem przyjrzeć się z bliska, usłyszałem piękną Polską mowę:
- Co ten skur**el robi z moim samochodem?
Podchodzę do szyby kierowcy, proszę o opuszczenie jej, kierowca zamiast opuścić w dół szybę, łapię za klamkę i otwiera drzwi. Odskoczyłem o 1m od samochodu i zaczynam krzyczeć w języku angielskim, aby delikwent zamknął drzwi i położył ręce na kierownicy. Niestety, mężczyzna otwiera je do końca, zaczyna wychodzić z samochodu z naszymi pięknymi polskimi "kur**mi". Kierowca, mimo moich ostrzeżeń, zaczyna powoli się do mnie zbliżać. Gdy przeszedł około 1m, sięgnąłem ręką na prawą stronę mojego pasa, chwytając broń, lecz nie wyciągając jej. Udało mi się wydukać po polsku.
- Proszę wrócić do samochodu.
Jednak delikwent nawet o tym nie myślał. Gdy przeszedł następny krok, wyciągnąłem broń i wycelowałem prosto w środek klatki piersiowej, i zacząłem krzyczeć, aby położył się na ziemi. Kierowcy mina była jakby zobaczył smoka, zaczyna sięgać do prawej tylnej kieszeni spodni. To był moment, w którym mogłem oddać do niego strzał, jednak jakoś się powstrzymałem przypominając sobie mentalność moich polskich przyjaciół :) Z kieszeni wyciągnął dla mnie prawo jazdy i dowód osobisty.
I tu mam słowo do naszych rodaków za granicą. Proszę, przed wyjazdem gdziekolwiek poza EU sprawdzajcie prawa i zasady innych państw. W chwili kiedy delikwent sięgnął do tylnej kieszeni, mógł wyciągnąć wszystko nóż, pistolet, albo pluszowego misia. Był to moment w którym bez żadnych konsekwencji mogłem oddać strzał.
policja
Ale to przecież nie tylko Polacy. Zawsze jak w tv pokazują w różnych programach autentyczne nagrania, na których amerykańska policja zatrzymuje kierowcę a ten mimo wyraźnych poleceń lezie w stronę policjanta to się zastanawiam czy to głupota czy taki sposób na samobójstwo.
Odpowiedz@chiacchierona: Zazwyczaj brak wiedzy, albo sposób na "szpanowanie". Jak wiemy oddanie strzału w polsce to masa papierkowej roboty, a w Australi/Ameryce jeden podpis do wyknoania. Więc w Polsce można sobie na więcej pozwolić :D
Odpowiedz@chiacchierona: nie bez kozery maja powiedzenie "suicide by cop" co mozna od biedy przetlumaczyc jako "samobojstwo z uzyciem policjanta":)
OdpowiedzTrzeba było strzelać. Miałeś prawo iprzyczyniłbyś się do poprawy średniej inteligencji na planecie.
Odpowiedz@Sharp_one: Gdyby zrobił 1 krok bliżej może bym się zdecydował, ale w pewnym sensie było mi go szkoda, broń której używam w najlepszym wypadku połamałaby mu kilka żeber. Moj partner który został w samochodzie pytał się mnie po akcji czemu nie strzeliłem. keirowca miał szczęscie że trafił na swojego rodaka :D
Odpowiedz@AussieGuy: Skoro już usłyszałeś nasze piękne, polskie, siarczyste koorwy, nie mogłeś po prostu po polsku wrzasnąć "WRACAJ KOORWA DO SAMOCHODU!
Odpowiedz@Iceman1973: Niestety, muszę trzymać się ustalonych zasad, są zdania które muszę powiedzieć po angielsku, dopiero od pewnego momentu mogę zmienić język (trochę to głupie XD) do tego to był moment jak przez 8 lat nie mówiłem totalnie nic po polsku, więc potrzebowałem chwilę na ogarnięcie języka XD
OdpowiedzTeż kiedyś miałem sytuację jak niedoszły samobójca. Od tej pory zawsze się pytam czy mogę wysiąść z auta w celu np. wyciągnięcia dokumentów z portfela który jest w kieszeni. Pozazdroszczę pobytu w Austarlii. Aktualnie staram się na CSOL List wyjechać.
Odpowiedz@munitalp: Bardzo polecam Kraj, wspaniali, pomocni ludzie, dużo terenu i tanie działki budowlane :D
Odpowiedz@AussieGuy: Australia, mimo że ma wszystko, co mi się podoba, to jednak ostatnie miejsce do którego kiedykolwiek zdecyduję się pojechać. Z prostego powodu. Wszystko tam jest większe i bardziej wściekłe niż gdziekolwiek indziej. Wszystko zdaje się próbować człowieka zabić, od fauny, przez florę ;D
OdpowiedzBow austalii co nie chce cie zabic to chce cie zabic
Odpowiedz@munitalp: Kraj fajny ale jedyne zwierze które nie chce cię tam zabić to owca, a i tak nie wszystkie gatunki.
Odpowiedz@Ara: nah, jak mieszkam w Australii to miałem 3 spotkania z czyms co mogło zrobić mi krzywdę 1. Jadowity pająk w czasie kąpieli 2. Wąż w radiowozie (długa historia o.o) 3. Wąż w czasie jazdy na rowerze XD a to wszystko przez kilka lat mieszkania, jadowite zwierzęta są tylko poza okolicami miast, a tych rejonów nie odwiedza się zbyt często :D
Odpowiedz@AussieGuy: to może rozwiniesz historię z wężem? ;) P.S. piszesz sto razy lepiej niż niejeden "Polak z dziada pradziada"
Odpowiedz@moodlishka: Nwm czy to miejsce żeby to robić, ale co tam XD Były jakies zakłócenia w zatrzymaniu i przybylismy jako jednostka wspierająca. Postalismy z 30 minut i wrócilismy do radiowozu. Zamknelismy drzwi, wyłączamy syrenę (aż 3 guziki o.o) patrzymy, a pod moim siedzeniem, leży owinięty na pedałach wąż, jeszcze nigdy tak nie wyskoczyłem szybko :O
Odpowiedz@AussieGuy: Pewnie tak, wierzę. Ale wierzę też panu Pratchettowi, który stwierdził że w Australii jadowite nie są tylko węże. Bo te zostały zjedzone przez pająki ;D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lipca 2015 o 1:18
@Ara: Mam podobnie. Marzę o wycieczce (najlepiej statkiem) do Australii odkąd przeczytałam "Dwoje w buszu", ale cholera pająki... Małych polskich się boję, a co dopiero tych wielkości talerza...
Odpowiedz@Ara: Dokonując analizy życia na pograniczu śmierci, walce o życie itd. Zdecydowanie wolę wyjechać do kraju gdzie chodzi się do "góry nogami", niż mam mieć łeb obcięty maczetą. To jest tak jak w Polsce, są jadowite gady, trujące rośliny, zabijające artykuły kolekcjonerskie, już nie wspomnę o innych ludziach gdzie natrafiając na łysego ABS'a nie wiem czy nie będzie to mój ostatni spacer daną ulicą. Są rzeczy do których trzeba się przyzwyczaić i tyle.
Odpowiedz@munitalp: Wiem o tym, przeciez ludzie tam mieszkaja i jakos zyja. Ja jednak wychodze z zalozenia ze jezeli naprawde WSZYSTKO chce mnie zabic, to znaczy ze po prostu mnie tam nie chca. No to nie bede sie pchal gdzies, gdzie nie jestem mile widziany ;D
Odpowiedz@babubabu89: Hm, czyżby ktoś tu był w bibliotece Śmierci i poprosił o książki o niebezpiecznych zwierzętach na Czteriksach? Jeśli tak, to przypominam, że to tylko niektóre rasy owiec nie chcą cię zabić. Tylko niektóre. ;)
OdpowiedzUrocze są te Twoje "Dźwi" zamiast "drzwi" :)
Odpowiedz@LenaMalena: haha XD no niestety polski jezyk - trudny język, dzięki za pokazanie błędu !
OdpowiedzCo do ostatniego zdania, to nie widzę za co miałbyś tu przepraszać. OK, literackiego nobla nie dostaniesz, ale jest czytelnie i bez rażących błędów.
Odpowiedz@bloodcarver: dzięki :D może gdybym posiedział nad tym trochę więcej czasu to nie byłoby tak "sztywno", mam jeszcze masę historii z naszymi rodakami, więc nastepne postaram sie napisac bardziej "na luzie"
Odpowiedz@AussieGuy: Tylko nie przesadź, cokolwiek na siłę źle się czyta. Nie ważne czy to luz na siłę, elokwencja, czy cokolwiek..
Odpowiedz@bloodcarver: A "opóścić" i najlepsze: "polskich przyjacieli"? ;P
Odpowiedz@virus: ehhh a myślałem źe opejdzie się bez szukania słownika XD no niestety, czas przeszukać stare kartony !
Odpowiedz@AussieGuy: Wielu autorów, mieszkających od urodzenia w Pl robi znacznie gorsze błędy ;) Masz u mnie plusa za to, jak reagujesz na komentarze, zwracające uwagę na błędy. Bez agresji i "przecież napisałem, że mieszkam zagranico!" ;)
Odpowiedz@bloodcarver: Przecież i tak się zaraz znajdą obrońcy języka polskiego, którzy napiszą że (cytuję) zamiast przepraszać autor powinien siedzieć 2 dni ze słownikiem w ręku i "dopieszczać" historię, bo inaczej okazuje brak szacunku do odbiorcy, języka ojczystego, czy kij wie czego jeszcze.
Odpowiedz@virus: No nie mówię, że jest idealnie. Po prostu uważam, że jest nieźle, jeden błąd którego nawet nie zauważyłem i kilka zabawnie brzmiących przekręceń, jak najbardziej "w normie" tego, co słyszę na ulicach. Bardzo, jak dla mnie, przyzwoity wynik.
Odpowiedz@AussieGuy: A to tylko Polacy są tacy piekielni?
Odpowiedz@Bryanka: Oczywiscie że nie, najgorsi są zawsze latynosi, 90% z nich jest agresywna, i chociaż połowa należy do latynoskich gangów. Ale muszę przyznać że z Polakami miałem sporo piekielnych sytuacji (jako że znam język, to patrole prowadzę w polskiej dzielnicy)
OdpowiedzW polsce według prawa też nie można wyjść z auta kiedy zatrzyma cię drogówka. Nie można wyjść tak długo jak policjant Ci na to zezwoli. Czemu nikt o tym nie pamięta? Ludzie wychodzą z auta bo mają zwyczaj "Panie, dogadamy się", a żeby się dogadać trzeba mieć twarz na wysokości twarzy rozmówcy (na psychofizjologi widzenia nas tego uczyli). ;)
Odpowiedz@Devotchka: To wszystko zależy jeszcze od kraju i dzielnicy w której wszystko się odbywa, akurat kochany pan kierowca postanowił przejechać po terenie najbardziej agresywnego gangu w miescie, więc naprawdę miał szczęscie że nie trafił na przykład na mojego partnera, bo leżałby ranny w szpitalu lub martwy w kostnicy. W polsce policja jest przyzwyczajona do takich sytuacji, więc mało który policjant zwraca na to uwagę, bo zagrożenie jego życia jest dużo mniejsze niż w Ameryce/Australii.
OdpowiedzMasz naprawdę mocne nerwy, że nie strzeliłeś gdy zaczął sięgać. Kierowca, który nie słucha żadnych poleceń to zagrożenie. Dawaj więcej historii. :)
Odpowiedz@glan: Jakos mu zaufałem, trochę się przestraszył jak zacząłem w niego celować, a typowego "gangstera" by to nawet nie ruszyło. Zapewne w Polsce to nie jest normalne że policjant nosi przy sobie rewolwer i wymachuję nim w ludzi XD
Odpowiedz@AussieGuy: No masz rację. Nie jest normalne. To znaczy - broń przy sobie nosi, ale nią nie wymachuje. Myślę, że gdyby u nas policjant przeciętnemu kierowcy wycelował w pierś, ten najpierw zesrałby się ze strachu, a potem napisał na policję skargę, że poniósł straty psychiczne, moralne, umysłowe oraz zdrowotne i zażądałby zadośćuczynienia w gotówce. Bo co to za porządki, żeby uczciwemu obywatelowi przed nosem nabitą bronią machać? Mogłaby jeszcze przypadkiem wystrzelić. W Polsce przeciętny obywatel "pistonówki" przy sobie nie nosi, a i chyba przez myśl by mu nie przeszło, żeby policjanta odstrzelić za chęć wlepienia mandatu. Zaś przeciętny policjant o tym wie, więc pukawki z byle powodu nie wyciąga. Inna rzecz, że u nas zaufanie do Policji jest... powiedzmy, ograniczone, no i nigdy nie wiadomo do końca, czy policjant to na pewno policjant. Tak więc w równym stopniu mogą się naciąć obie strony - co się też czasem zdarzało.
Odpowiedz@Armagedon: No u nas w Australii (nwm jak jest w Ameryce) do policji zaufanie jest, jest to dosć szanowany zawód. Często słyszę typowe australijskie "G'day" od nieznajomych ludzi. Tutaj jest przekonanie że policjant jest po to aby pomóc.
Odpowiedz@AussieGuy: No bo widzisz, na ogół jest tak, że na opinię trzeba sobie zapracować. W założeniu - na całym świecie - policjant, to zawód zaufania publicznego. Ale w praktyce różnie to bywa. W Polsce do tego zawodu nie ma ani zaufania, ani szacunku. Ale, jako się rzekło, nie wzięło się to znikąd. "Panowie władza" długo i ciężko tyrali na tę ocenę.
Odpowiedz@Armagedon: W Stanach też bywa różnie z policją, wystarczy poczytać choćby polską prasę. Ale pomimo tych przewinień jest zaufanie do policji. Żyję w Polsce ponad 50 lat, byłam zatrzymywana wielokrotnie przez drogówkę, wracam czasem przez miasto mocą z imprezki u znajomych po jednym drinku (lubię puste miasto nocą, dlatego nie biorę taksówki) i naprawdę nigdy nie spotkałam się ani z agresją policji, ani z chęcią wyłudzenia łapówki, ani z jakimkolwiek niestosownym zachowaniem. Normalni ludzie, wykonujący swoje obowiązki. Często nawet za łagodni dla agresywnych naćpanych czy pijanych widziałam nie raz). Dlatego będę bronić polskiej policji. W każdym fachy znajdą się nieodpowiedni osobnicy, ale nie może to zmieniać naszego stosunku do ogółu policjantów.
Odpowiedz@Armagedon: Myślę, że to nawet nie dzisiejsza policja "zapracowała sobie" na taką opinię ale ich poprzednicy, uroczo pałujący obywateli w PRLu. Nie jest prostą sprawą wyzbyć się komunistycznej naleciałości złożonej z mieszanki SBków, białych pał, armatek wodnych i konfidentów, kiedy mundur zawsze oznaczał kłopoty.
OdpowiedzKurczę, a ja portfel z dokumentami czasem wożę w torebce, którą wrzucam do bagażnika... Musiałabym wyjść żeby je dać policjantowi. Całe szczęście, że nigdy mnie nie zatrzymują :D
Odpowiedz@Shineoff: Hah, wystarczyłoby siedzieć spokojnie do momentu kiedy oficer się przedstawi, i potem gdy poprosi o dokumenty powiedzieć że są w torebce w bagażniku, ale uwaga ! przy okazji zerknie pewnie czy są w nim podstawowe przedmioty XD
OdpowiedzOficer ? Tak się mówi po polsku ? XD
Odpowiedz@AussieGuy: prędzej funkcjonariusz. Albo zwyczajnie policjant :)
Odpowiedz@AussieGuy: Zawsze mam podstawowe przedmioty i zazwyczaj na wierzchu, bo po co komu gaśnica, która schowana jest pod kołem zapasowym i w razie ognia musiałby ją wygrzebywać przez pół godziny. To samo tyczy się apteczki :)
OdpowiedzZdecydowanie wygrales konkurs bajkopisarstwa
Odpowiedz@funmilayo: Za to ty konkurs doczepiania się do wszystkiego bez powodu. Gratulujemy, wygrałeś nic!
Odpowiedz"nigdy dobry z pisania nie byłem, a kilka lat mieszkania w tak odległym kraju robi swoje :( " Tiaaa... Ciekawe tylko dlaczego emigracja z lat 50-80 mówi po polsku tak jakby nigdy z Polski nie wyjechała. Albo dlaczego polscy Żydzi, którzy czasami nie powinni mieć sentymentu do naszego języka, mówią po polsku tak, że tylko uklęknąć i słuchać tej polszczyzny mimo, że wyjechali stąd czasami 50 i więcej lat temu. A Tobie raptem kilka lat poza Polską przeszkadza... ;) To nie kwestia lat, tylko chyba chęci, ćwiczeń. Ponoć dobre na mózg, pomaga na starość. ;) Ćwicz polski, ćwicz angielski. Zwyczajnie warto. :) Miłej policmajsterskiej pracy życzę. :)
Odpowiedz@butterice: A rozumiem, że jeśli autor nie ma znajomych Polaków to ma gadać po polsku do ściany i to ona ma poprawić jego błędy? Kilkanaście lat za granicą to nie 2 miesiące, chociaż niektórzy i tak już wtedy tylko "ponglisza" używają. Przy okazji AussieGuy sam się przyznaje do swojej niewiedzy i chętnie przyjmuje poprawki błędów, a nie rzuca się jak niektórzy, co od roku "zagranico" i już nie wolno ich poprawić nawet jak napiszą "ktuży", bo oni nie wiedzą przecież, bo zapomnieli!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lipca 2015 o 13:59
@butterice: > Ciekawe tylko dlaczego emigracja z lat 50-80 mówi po polsku tak jakby nigdy z Polski nie wyjechała. Bo ma z kim rozmawiać. > Albo dlaczego polscy Żydzi, którzy czasami nie powinni mieć sentymentu do naszego języka, mówią po polsku tak, że tylko uklęknąć i słuchać tej polszczyzny Polemizowałabym. Odwiedzam fora ornitologiczne, na jednym z nich czasem pisze Żyd z Izraela, zmuszony do emigracji w 1968 roku. Pisze cudownie niepoprawną polszczyzną, próbki: 'Bociany już przylecieli' albo "Można dodać ze Izrael jest naj południowym miejscu na świecie dla Bielika.'. Nikt z uczestników go nie poprawia, wszyscy bardzo lubimy ten łamany polski i jego autora. To tak a propos bezbłędnej polszczyzny Żydów.
OdpowiedzTej, a czy to nie jest tak, że w Polsce też nie wolno wychodzić z samochodu podczas kontroli drogowej?
OdpowiedzHistoria opisana genialnie. Czułam jakbym tam byla. Szczerze to troszke nawet posmialam sie. Piszesz swietnie, mam nadzieje ze masz jeszcze jakieś historie ktirymi zechcesz sie z nami podzielić. Co do sytuacji to zeczywiscie nie powinien delikwent wychodzic z auta chyba ze zostalby o to poproszony. A jakbys mu strzelil i poobijal zebra to moze by się nayczyl. I pozniej dziwimy sie ze Polacy sa postrzegani jak sa przez resztę świata skoro taki buc wyjeżdża za granicę i nawet zachowac sie nie umie.
Odpowiedz