Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka historii z życia warszawskiej Sadyby. Co ważne dla historii - średnia…

Kilka historii z życia warszawskiej Sadyby.
Co ważne dla historii - średnia wieku na osiedlu oscyluje gdzieś w okolicach lat 70. Ot, po prostu w jedynie słusznym okresie był przydział mieszkań. Odchowane dzieci wyfrunęły z rodzinnego gniazda. A starsi rodzice pozostawali...
Z jednej strony cisza, spokój, sporo zieleni, dobry dojazd. Z drugiej - no właśnie. Drugą stronę opisują poniższe historie.

1. Zwierzęta. Ja nic nie mam do zwierząt - sam mam psa. Ale - po zwierzęciu należy sprzątać! Psy kazdy wyprowadza na smyczy, to i łatwo zaobserwować, kiedy pupil się załatwia. Sprzątnąć. A jak to jest z kotami? Te każdy po prostu wypuszczał - same się wyprowadzały. I tu zaczyna się piekielność. Na klatce był kocur - wredny co niemiara. I jakoś się zdarzyło, że nie przepadał za moim psem. Skutkiem tego co kilka dni musiałem myć drzwi do domu. Kocur po prostu notorycznie robił mi na drzwi. Nie na wycieraczkę. Nie na podłogę jakoś. On odlewał się na pół metra w górę! Do tej pory nie wiem, jak – do góry nogami stawał, żeby wyżej zadrzeć dupsko i wyżej nalać?

2. Miejsca parkingowe. Tudzież – ich brak. Jest parking „społecznie strzeżony”. Na czym polega ten dziwny twór? Otóż raz na miesiąc (tak mniej więcej wypada) każdy ze szczęśliwych posiadaczy miejsca parkingowego powinien pół nocy pilnować. Losowo – albo pierwsze pół nocy, albo drugie pół nocy. Emerytom może to nie przeszkadza. Ale już mi niekoniecznie się uśmiecha stać do 2 rano na parkingu i patrzeć, czy czasem ktoś się do samochodu czyjegoś nie włamuje. Zwłaszcza, jeżeli potem trzeba o 6 wstać i do pracy pojechać. Można się wykupić – znaczy, wynająć sobie emeryta, żeby postał za nas. Cena – jakieś 30 zł za te pół nocy. Emeryt ma czas, w nocy sobie postoi i poplotkuje (stoi się zawsze w dwie osoby). Ale że emerycie też na zdrowiu podupadają, to ciężko znaleźć takich, co postoją. Pomyślałem sobie – wynajmijmy ochronę. 4 osoby na noc, każda po 30 zł płacąca za „stacza” – daje 120 zł za noc. 30 nocy w miesiącu – 3600zł. Może nie jakieś kokosy, ale miałem nadzieję, że za tą cenę kogoś do stróżówki znajdziemy (ot, choćby innego emeryta, ale na legalnej umowie). Czy by mój pomysł wypalił – nie wiem. Nie spodobał się innym użytkownikom parkingu. Określono mnie, że tylko ja problemy robię. Inni grzecznie stoją jak jest ich kolej. Na szczęście znalazłem kogoś do stania za mnie.

3. Obgadywanie i permanentna inwigilacja. Typowym zajęciem emeryta na Sadybie... jest brak jakiegokolwiek zajęcia. Stoi zatem taki całe dnie na dworze i obserwuje. Gdzie kto idzie, z kim idzie, o której idzie... Lepsze niż ochrona? Niestety – nie. Jak chcieli ukraść opony z piwnicy, to i tak ukradli.

4. I na koniec perełka. Do mieszkania na parterze wprowadziła się młoda dziewczyna. Wysoka, atrakcyjna. Ale miała, w odczuciu lokalnych babć, jedna wadę – wychodziła z domu na całe noce. A jak wiadomo, jak na całe noce znika, to coś się na pewno dzieje. Dałem się naciągnąć na te spiskowania i zastanawianie się, czym się zajmuje – obstawiałem krupierkę w kasynie albo barmankę? Ale to propozycja innego zawodu zyskała największą popularność w środowisku moherowym.
Dziewczyna wzięła sobie psa – doga. Duży pies, szybko rośnie. A jak rośnie, to wyje z bólu – taki urok wątpliwy tej rasy. Wychodziła na noc, pies zostawał sam – wył. Przyznać trzeba, wątpliwa atrakcja dla sąsiadów.

Ale to nie dziewczyna piekielnością się wykazała.
Którejś nocy budzi mnie domofon – na zegarku po północy. Zwlekam się z łóżka i dobiegam do domofonu:
(J)a: Tak?
(M)oher na dole: Dzień dobry, czy to u Pana wyje ten pies?
J: Proszę Pani, u mnie żaden pies nie wyje.
M: Ale przecież słyszę go.
J: Ale nie u mnie.
M: Ale może Pan wie, u kogo?
J: Nie, proszę Pani, ja nic nie słyszę, dobranoc.
Koniec historii? O nie! Ledwo wróciłem do łóżka – znowu domofon!
J: Halo! (już mniej grzecznie)
M: Ale Pan mi musi powiedzieć, u kogo on wyje.
J: Proszę Pani, nic nie muszę Pani mówić.
M: Musi mi Pan powiedzieć. Bo ja nie wiem, pod jaki adres wezwać policję.
J: Proszę Pani, ja nie wiem, jaki to numer mieszkania.
M: Ale Pan musi wiedzieć, gdzie mieszka TA CO TAŃCZY NA RURZE!
Dalej powiedziałem Pani, co o niej myślę i żeby więcej nie dzwoniła. Nie dzwoniła – jej szczęście. Tak, byłem niemiły, nie pomogłem.

No i jakim trzeba być człowiekiem, żeby budzić człowieka po północy i o to pytać? Dodam tylko, że pies mieszkał w mieszkaniu na parterze. W każdej klatce było 10 mieszkań – i szło to po kolei od dołu. Siłą rzeczy pies był albo w mieszkaniu X1, albo X2. Ja mieszkałem na trzecim piętrze – w mieszkaniu X7 lub X8. Ale co tam – dzwonimy do ludzi na trzecim piętrze, może się uda na parter dodzwonić.

PS. Do tej pory nie wiem, czy dziewczyna (swoją drogą bardzo sympatyczna, kilka razy zagadaliśmy) wiedziała, co o niej mówią. Że tańczy na rurze w klubie itp.

blok moher

by Maati
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Katka_43
14 34

@bloodcarver: Matko, jakim TY jesteś debilem. Tak, wina właściciela, ze kot się nie zachowuje, ale to nie powód by karać kota! Idąc Twoim chorym tokiem rozumowania, należy rozstrzelać rozwydrzone bachory, ponieważ ich rozwydzrzenie to wina rodziców. Zatem do dzieła. Jak czytam te Twoje chore komentarze, to mam wrażenie, że albo specjalnie i nieudolnie,głupio trolujesz albo, co gorsza, jesteś przekonany, że masz rację.

Odpowiedz
avatar egow
6 6

@bloodcarver: mógłbys zostać oficerem SS :)

Odpowiedz
avatar Triste
3 5

Tak się zastanawiam, co oznacza niebieski kolor nicku? I druga sprawa - niesamowite, że jedna z najbardziej nielubianych postaci na piekielnych ma aż tyle historii na głównej, i tyle punktów za komentarze. W jakichś 30% przypadków, jak klikam na komentarz "poniżej poziomu", to się okazuje, że jest bloocarvera...

Odpowiedz
avatar egow
0 0

@Triste: nie no, nie 30% - są lepsi ludzie, którzy mają same komentarze poniżej poziomu

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 24

Trzy pierwsze punkty znam niestety z autopsji. O ile punkt numer trzy miałam w poważaniu, tak "pilnowania" parkingu zdzierżyć nie mogłam. Człowiek pracuje, studiuje, oprócz tego bardzo się stara mieć jakieś prywatne życie, a tu dochodzi jeszcze zarywanie nocek w roli stróża nocnego, bo inni mieszkańcy tak sobie wymyślili.

Odpowiedz
avatar Jorn
13 13

@Shaienne: Czy korzystanie z tego parkingu i uczestnictwo w jego pilnowaniu jest obowiązkowe?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@Jorn: W sumie to i tak tam nie parkowaliśmy (ze względu na brak miejsc), ale to jakoś nikogo nie obchodziło. Jeśli chodzi o uczestnictwo w pilnowaniu parkingu, nikt nas siłą do tego nie zmuszał, ale kto wie czy w zemście nie przebiliby opon lub nie wybili szyby? A później jeszcze by mówili, że to nasza wina, bo nie chcieliśmy korzystać z "ich" parkingu.

Odpowiedz
avatar JasniePanQrdupel
1 7

@Jorn: Ano, to jest właśnie problem. Z jednej strony taki gość chciałby mieć i samochód, i "jakieś prywatne życie", a z drugiej - nie stać go na osiedle ze strzeżonym parkingiem, a jedynie na wielką płytę czy coś w tym guście na Sadybie... Ot, hrabia, co to mu komunikacją miejską jeździć nie honor, siedzieć kilka godzin na parkingu - też nie honor, ale pieniędzy na pałąc z ogrodem Bozia nie dała...

Odpowiedz
avatar bazienka
6 6

@Shaienne: powiedz mi co by niby zrobili gdybys nie przyszla? wydzwanialiby do domu? walili w drzwi? nasrali na wycieraczke? ukamienowali?

Odpowiedz
avatar gateway
21 25

Warszawskie Bielany pozdrawiają. Po drugiej stronie mojej ulicy jest las bielański, ale nie, po co przechodzić na drugą stronę! Lepiej (kolokwialnie mówiąc) wysrać psa na trawniku przy chodniku i niech każdy przechodzień to wącha. I nie generalizuję, tutaj po prostu NIE MA ludzi, którzy sprzątają po swoich psach. Wieczorem, gdy ludzie lawinowo idą na ostatni spacer z psem, po prostu idziesz do domu i czujesz ten smród. Chciałoby się zacytować: "czym się różni gówność gówna psiego od gówna ludzkiego?!"

Odpowiedz
avatar Katka_43
7 11

@gateway: Ludzie w ogóle nie myślą. Też pozdrawiają warszawskie Bielany. Ale z innej mańki. Jest u nas plac zabaw i można do niego dojść niebezpieczną, wąską ulicą. Jest za to chodnik przy Pułkowej, może nie nadzwyczajny, ale chodnik. Trzeba trochę nadrobić, ale przecież po ciąży, każdy ubytek kilograma ważny. A nie, debilne mamuśki po niebezpiecznej drodze. A te z niemowlakami, zamiast na spacer do Lasu/Parku Młocińskiego zapierdzielają po zakurzonych, zasmrodzonych drogach. Bo dalej troszeczkę, a o kilogramach pisałam wyżej:) Idiotki, leniwe, tępe idiotki.

Odpowiedz
avatar Katka_43
3 5

@gateway: A w Parku Lindego sprzątają?

Odpowiedz
avatar Jorn
9 9

@gateway: Brukselski Schaarbek (i nie tylko, był to też problem innych dzielnic): 10 lat temu idąc chodnikiem, trzeba było non stop patrzeć pod nogi, żeby w gówno nie wdepnąć. Chodniki były zasyfione w stopniu znacznie większym niż w Warszawie. W pewnym momencie pojawiły się plakaty informujące o wprowadzeniu kar za niesprzątanie po psie w wysokości 75 EUR. Pojawiły się też służby te kary egzekwujące. W ciągu kilku miesięcy problem nie zniknął, ale został ograniczony do skali typowej dla większości miast europejskich.

Odpowiedz
avatar bonsai
-1 1

@gateway: czym się różni gówno ludzkie od psiego? Smrodem, pod tym względem mamy przewagę nad większością zwierząt ;).

Odpowiedz
avatar Maati
7 7

@Toki221: Chętnie - które?

Odpowiedz
avatar sharpy
13 13

...A mi wyje domofon bo mnie po północy jakaś starucha zrywa z łóżka bo musi już teraz zaraz sobie tancerkę na rurze wynająć.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
8 8

I w końcu wyszło, że czym dziewczyna się zajmuje? ;)

Odpowiedz
avatar victim
4 6

Pozdrawiam z Sadyby ;) Co do historii,nie wiem na ktorym osiedlu mieszkasz,ale szczerze wspolczuje bo oprócz 1 i 3 nigdy nie zarejestrowalam takich przypadkow :)

Odpowiedz
avatar victim
0 2

Pozdrawiam z Sadyby ;) Co do historii,nie wiem na ktorym osiedlu mieszkasz,ale szczerze wspolczuje bo oprócz 1 i 3 nigdy nie zarejestrowalam takich przypadkow :)

Odpowiedz
avatar jam666
5 7

Pozdrowienia z Targówka :D nie wiem co gorsze, babcie na osiedlu czy ćpuny drące mordę w nocy :/

Odpowiedz
avatar Bastet
-4 8

Nie rozumiem, to nie wyjący po nocy pies jest piekielnością, tylko sąsiadka, która próbuje wezwać do hałasu policję?

Odpowiedz
avatar egow
6 8

@Bastet: piekielna jest sasiadka, która wymaga od niego, by prowadził sledztwo gdzie jets wyjący pies. Nie jego pies, nie jego sprawa.

Odpowiedz
avatar Bastet
0 2

@egow: No tak, nie jego sprawa. Gdy mi wyło auto przez trzy noce z rzędu pod blokiem, dziecko chore dostawało histerii, policja umywała ręce - to też nie była sprawa żadnego z sąsiadów z bloku gdzie auto wyło. Stała się ich sprawą, gdy w nocy z niedzieli na poniedziałek budziłam każdego co godzinę z pytaniem czyj to samochód.

Odpowiedz
avatar egow
-1 1

@Bastet: Więc jesteś piekielna... zawinił jeden, a budziłas wszystkich - piekne podejście do świata.

Odpowiedz
avatar szafa
6 10

Gdyby ludzie nie wzdragali się przed sterylizacją, problem kocich sików trochę by się zmniejszył, ale po co wydać drogą kaskę i "skrzywdzić biednego kociaczka".

Odpowiedz
avatar bazienka
6 6

nie zeby cos ale ja bym ich zwyczajnie wysmiala za ten pomysl stania w nocy niech mnie ktos sprobuje zmusic...

Odpowiedz
Udostępnij