Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Gdy pracowałem jeszcze do niedawna w szkole, gdzie prowadziłem zajęcia z piekielnymi…

Gdy pracowałem jeszcze do niedawna w szkole, gdzie prowadziłem zajęcia z piekielnymi starszymi paniami z moich starszych historii, zdarzało mi się również prowadzić zajęcia w firmach. Zajęcia brane niechętnie. Najczęściej firmy życzyły sobie lekcje od 7:00 i była na nich bardzo sztywna atmosfera (wiadomo jak to jest kiedy ktoś próbuje wprowadzić luźną atmosferę ale obok siedzi szef i nie wiadomo czy wolno się zaśmiać). Co ciekawe, najbardziej bezproblemowo było zawsze w dużych kancelariach prawniczych lub na wśród wyżej postawionych pracowników korporacji. Ale bywało też piekielnie.

Była firma IT. Lekcja planowo zaczyna się o 7:00, jednak pracownicy zawsze przychodzą 10-15 po. Zawsze staram się być punktualnie, w końcu może tego właśnie dnia komuś też się zdarzy i będzie problem. Jednego dnia zdarzyło mi się zaspać, taksówką w te pędy zajechałem pod biurowiec i kilka minut po siódmej byłem pod właściwymi drzwiami. Udało się - standardowo nikogo nie było, lekcja przebiega w miłej atmosferze. Po powrocie do szkoły dowiaduje się, że jest skarga, że się spóźniłem. Pani sekretarka (nie biorąca udziału w zajęciach) postanowiła zadzwonić i poskarżyć się, że nie ma lektora, a już po siódmej. Nieważne, że chwilę po jej telefonie przyszedłem i czekałem na grupę. Ważne żeby komuś od rana zrobić problem.

Inna firma. Można by rzec taki JanuszexPol. Malutka firemka usługowa, która dostała jakieś dofinansowanie na rozwój kadry. Grupa malutka: wąsaty właściciel, pani Krystynka od parzenia sobie kawy i przeglądania gazet plotkarskich, pewna młoda dziewczyna wykonująca obowiązki pani Krystyny, dwie księgowe po 30tce i młody chłopak, który w sumie nie wiem czym się tam zajmował. Każda pierwsza lekcja ma na celu sprawdzenie poziomu grupy. W dzienniku widzę, że ogólny poziom został wpisany na B1, więc komunikatywnie.

No więc zaczynamy od krótkiego przedstawienia się. Wąsacz stwierdził, że trzeba dać młodym się wykazać, więc zaczynamy od młodszej kadry. Każdy coś tam mówi, nie jest źle, ale B1 to też nie jest. Krystynka i Wąsacz nie powiedzieli prawie nic. Właściwe wypowiedź Wąsacza można streścić do: "ajem Janusz, aj lajk relaksink" zakończoną rubasznym śmiechem. Tu muszę dodać, że aby nie stresować osoby wypowiadającej się, nigdy nie poprawiam błędów na bieżąco, pozwalam się wygadać tak jak ktoś potrafi. Po każdej osobie wyliczam plusy, a dopiero na koniec podsumowuję grupę względem błędów nie zwracając się do nikogo bezpośrednio. Najgorzej wypadli Wąsacz z Krystynką i gdy przyszło do błędów było ich sporo. Komentarz Wąsacza? "Ja tu chyba muszę wszystkich pozwalniać, skoro taki słaby angielski mają. W siwi wszyscy pokłamali, a teraz wyszło szydło z worka!". I przez resztę kursu każdy bał się cokolwiek powiedzieć.

A była i jedna duża firma ubezpieczeniowa, gdzie przed pierwszą lekcją dyrektor przyszedł do mnie i powiedział, że on nalega aby nie poprawiać jego błędów, bo to może "narazić go na utratę szacunku w oczach podwładnych", a następnie w trakcie zajęć razem ze mną punktował innych pracowników w stylu:
Ja: Dobrze pani Iksińska, ale tu powinien być inny tryb warunkowy.
Dyrektor: No pewnie, że inny!

albo,

J: Proszę powtórzyć pani Iksińska, to słowo nieco inaczej się wymawia.
D: No dokładnie, to ciężko było zrozumieć!

Pan dyrektor zakończył moje katorgi, wysyłając żądanie aby inny lektor pojawiał się w jego firmie po tym, jak przestałem się stosować do jego prośby. Od tamtej pory co tydzień-dwa firma miała zmienianego lektora i stała się legendą szkoły.

by Zlodziej_Zapalniczek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ewlinea
19 21

Przeciwnie, pracuje w takiej wypisz wymaluj firmie, i właśnie zapier... Za taką panią Krysie, która w tym czasie pije kawę i siedzi na necie, a że nie ma tu pracy dla tylu osób, juz szef jej wierzy, że ona i tak ma za dużo na głowie... Takie życie ;)

Odpowiedz
avatar Jorn
5 5

@katem: Co do Janusza - pełna zgoda, też mnie to wkurza. Co do pasożytów w małych firmach - zapewniam cię, że się zdarzają. Nie zawsze też jest to ktoś z rodziny właściciela, czasem po prostu szef nie potrafi firmą zarządzać i nie widzi, że ma w załodze kogoś, kto nic nie robi, albo nie ma w sobie na tyle asertywności, żeby zrobić z kimś takim porządek.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 33

"Ja tu chyba muszę wszystkich pozwalniać, skoro taki słaby angielski mają. W siwi wszyscy pokłamali a teraz wyszło szydło z worka!" To jak najbardziej mogę zrozumieć. Przez głupie poradniki piania "siwi" byle dureń co z angielskiego to zna "ok" i "weekend" wpisuje sobie angielski komunikatywnie, biegle itp. albo na pałę wpisują oznaczenie poziomu bo myślą, że pracodawca nie będzie wiedział co oznacza B1 albo C2 a ładnie wygląda to w CV. A z drugiej strony osoby które świetnie mówią wpisują sobie podstawowy. Raz miałem taki przypadek, młoda osoba wpisała podstawowy po czym całe spotkanie przeprowadziłem po angielsku bez problemu i pytam się czemu nie wpisała, że ma zaawansowany. Odparła, że nie robiła nigdy certyfikatu to nie wypada. Z drugiej strony spektrum koleś tak mnie wkurzył swoją nieznajomością, którą w CV określił jako "zaawansowany biegły", że zapytałem "Are you retarded?" a on na to "Yes, thank you very much!".

Odpowiedz
avatar paski
19 19

@Sharp_one: To chyba standard, ze osoby znajace jakis jezyk biegle ale bez potwierdzenia certyfikatami, bardzo zanizaja swoje umiejetnosci, z kolei byle palant co B1 zrobi czuje sie w obowiazku podkreslac swoja znajomosc jezyka na kazdym kroku i poprawiac innych, bo on ma dyplom :) Udzielam sie czesto na fb w grupie pomagajacej w nauce jednego z jezykow obcych i jak czasem widze, jak sobie ekspertki jezykowe do gardel skacza bo ktos w dluzszej wypowiedzi zle odmienil az jedno slowo .. ;)

Odpowiedz
avatar Zlodziej_Zapalniczek
18 18

@Sharp_one: Tak jak napisałem, nie było to B1, ale spokojnie A2. Nie wiem co mieli wpisane w CV, ale nawet jeśli było to "komunikatywnie" to bym się nie kłócił z tym stwierdzeniem. A piekielne było to, że gdy czytałem błędy, z których 80% było Wąsacza i Krystynki on przyczepił się do pracowników. Aczkolwiek co do kłamania w CV muszę się zgodzić. To nie tylko w CV, często na zajęciach mam tak, że ktoś kto twierdzi, że "się dogaduje" nie potrafi nic, a osoba która stwierdzi że "jest słabo", jest bardzo dobra.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
7 9

a ja sie czepie ot tak formalnie: 'pracowałem w szkole' nie równa się 'pracowałem w Szkole Językowej' od razu trzeba jasno, a nie żeby czytelnik się zastanawiał nad niby oczywistościami autora

Odpowiedz
avatar Zlodziej_Zapalniczek
0 4

@PiekielnyDiablik: W sumie czepnięcie się trochę na siłę bo: "Pracowałem w szkole gdzie prowadziłem zajęcia ze starszymi paniami" również daje do myślenia, że nie jest to gimnazjum czy podstawówka, ale zapamiętam i wezmę do serca :p

Odpowiedz
avatar BlueBellee
4 4

@Zlodziej_Zapalniczek: Są jeszcze uniwersytety III wieku ;)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 1

@Zlodziej_Zapalniczek: właśnie chodzi o to żeby czytelnik nie musiał zastanawiać się nad ustalaniem faktów pobocznych, - pierwsze co pomyślałem to, że to jakieś LO wieczorowe dla dorosłych

Odpowiedz
avatar Felina
0 0

@PiekielnyDiablik: Albo nauka obsługi komputera.

Odpowiedz
avatar pietshaq
0 0

Piękne historyjki, a ostatnia skojarzyła mi się z szeryfem JW Pepperem, który "wspólnie z Bondem" "wykonywał zadanie" w "Człowieku ze złotym pistoletem" :)

Odpowiedz
avatar LenaMalena
5 5

A propos informowania o spóźnianiu: u mnie na uczelni jest nadgorliwa Karolinka, która nie mogła się powstrzymać od nieinformowania dziekanatu o jednorazowym spóźnieniu faceta od informatyki. Na 20 razy facet spóźnił się raz, ale skarga musiała iść.

Odpowiedz
Udostępnij