Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Rząd coraz częściej kładzie nacisk na zwiększanie populacji w Polsce. Debaty, społeczne…

Rząd coraz częściej kładzie nacisk na zwiększanie populacji w Polsce. Debaty, społeczne reklamy i... koniec. Całe te gadanie to....

Nawiązując do słynnej reklamy "Zdążyłam mieć dom, odwiedzić Paryż i zrobić karierę, a nie zdążyłam być matką". Macierzyństwo z drugiej strony.

Zdążyłam być matką, nie zdążyłam zrobić kariery, mieć domu czy odwiedzić Paryż.
Urodziłam młodo, w trakcie studiów. Nie mając dochodu, pracy, nic. Ot nieplanowane, ale cieszę się z posiadania synka.
Pomoc państwa? Całe 77zł, brak możliwości ubiegania się o mieszkanie socjalne, bo w mojej okolicy po prostu ich nie ma.
Obecnie zaczęłam studenckie wakacje, ponad 3mc wolnego, chciałabym dorobić, ale...

1) Żłobki, brak w całym powiecie żłobków państwowych, do stolicy mnie nie przyjęto. Prywatne to koszt 900-1100zł, o kosztach niani nie wspomnę. Moja mama pracuje, daleko ma do emerytury, babcia lat ponad 70 nie daje rady z młodym diabełkiem*. Czyli w skrócie zero pomocy w opiece.
2) Nawet decydując się na pracę i oddanie do prywatnego żłobka, zarobek to ok 1000-1300. Nie wiem jak można komuś proponować pracę po blisko 10h za 8zł BRUTTO.

Drogie osoby z rządu, weźcie pod opiekę małe dziecko i przeżyjcie miesiąc za 650zł.
Na szczęście moja uczelnia szanuje studentów i nie daje ochłapów przy pomocy socjalnej jak państwowy mops.

To nie jest użalanie się czy prośba o litość. Lecz odpowiedź dlaczego nikt nie chce rodzić dziecka za młodu.
PO PROSTU NAS KU#$^ NIE STAĆ.
Czy chciałabym cofnąć czas, skończyć studia, zdobyć dobra pracę, wyjechać jak najdalej? Nie, jedynie przesunąć w czasie. Ot taka smutna prawda o realiach.

*Diabełek jest wychowywany BARDZO STRESOWO :)oczywiście dla niego i dla nas, rodziców. Nie uznaję bezstresowego/ bezmózgiego wychowywania :) To po prostu żywe dziecko, wszędzie chce iść, biegać, skakać, wulkan energii.

**Ojciec dziecka zwolniony (zakład zbankrutował), szuka pracy, jakiejkolwiek, pierwszej lepszej, ale cóż... teraz wszędzie praktycznie chcą studentów/emerytów/niepełnosprawnych/do 30r.ż. Jak znajduje to i tak to jest max 1500zł.

Serio Państwo Politycy? 1500zł na 3osoby? Nic tylko rodzić kolejne dzieci...

macierzyństwo

by Fuksia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
17 39

Znam ten ból, a do tego wieczne zastanawianie się czy w danym miesiącu kupić dziecku buty czy może zapłacić za prąd/gaz. Nie wspomnę od dylematach jakie miał człowiek czytając listę podręczników do szkoły. W sumie to czytałam i płakałam.

Odpowiedz
avatar szafa
4 10

@Enyulek: No nie? Ale i tak będą tłuc do głowy, że Polska się rozwija, a źle tylko roszczeniowym nierobom.

Odpowiedz
avatar Mejra
8 32

Rozumiem, jestem w podobnej sytuacji. Z tym, że niestety moja uczelnia nie jest taka miła. Do stypendium naukowego się nie kwalifikuję, chociaż zajęłam 5, czy 6 miejsce pod względem średniej na moim wydziale. Socjalne również mnie nie obejmuje, ponieważ nie mieliśmy z mężem stałych dochodów. A, jak objaśnił miły Pan od stypendiów, skoro takowych nie posiadamy, w takim razie nie stanowimy ,,jednostki rodzinnej'' i powinniśmy rozliczać się z rodzicami. W moim przypadku powinnam przynieść wyciągi z wysokości emerytur, jakie poosiadają moi rodzice.Tylko że nie łapie mnie wtedy socjalne - przekraczamy dochód o jakieś 100zł. Aż przestaje mnie dziwić, dlaczego ludzie opuszczają nasz piękny kraj...

Odpowiedz
avatar krecius
5 29

@macaaron: Skąd wniosek, że muszą być młodymi emerytami? Mój tata też jest już na emeryturze i ma 60 lat. Po to całe życie pracował, żeby móc na tą emeryturę iść. I dziwne jest, że państwo nie ma na socjal, bo jakby nie było - z wypłat KAŻDEGO emeryta odciągane były składki na emeryturę, a to, że "gdzieś się zapodziały" i teraz młodzi muszą odkładać na emerytury dla obecnych emerytów, a nie na swoje "konto", to inna bajka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 33

@Mejra: Jak ja byłem na studiach, to w pewnym momencie zmieniły się zasady socjala. Tak właściwie zmieniły się 2 razy. Pierwszy raz z korzyścią dla studentów - uczelnia stwierdziła, że już podpisaliśmy umowę z uczelnią, a prawo nie działa wstecz, więc nas obejmują stare przepisy. Później się zmieniło drugi raz. Tym razem na gorsze. Zmniejszyli socjalne i dodali stypendium mieszkaniowe(trzeba było wynajmować stancję). Wtedy już stwierdzili, że jednak mogą zmienić warunki przyznawania stypendium. Stwierdziłem, że jak oni chcą mnie dymać, to ja ich też wydymam. Wymeldowałem się z domu, zameldowałem u babci(drugi koniec polski), z rodzicami "podpisałem" umowę na wynajem pokoju i już mi się należało stypendium. Zmierzam do tego, że przy aktualnym stanie rzeczy, jak nie zakombinujesz typowo po słowiańsku, to będziesz w ciemnej dupie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 27

@innaem: I tak się kręci nasza karuzela, sami do siebie miejcie pretensje, że jest ***.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 30

@macaaron: Taa, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że wielu ludzi jest w takiej sytuacji, że jak nie zakombinuje to z głodu zdechnie. Myślisz, że jakbym nie musiał, to bym kombinował?

Odpowiedz
avatar Zmora
12 14

@macaaron: Pff. Ta, bo to nikt na świecie nie ma starszego rodzeństwa. Sama mam ledwo ponad dwa krzyżyki na karku dopiero i moim rodzicom do emerytury daleko, a i dziadkowie na emeryturze od niedawna, bo zarówno ja, jak i rodzice jesteśmy "tymi starszymi". Ale mam znajomego na roku, którego rodzice są starsi niż moi dziadkowie. No, tyle że on ma 30 lat starszą siostrę...

Odpowiedz
avatar bromba69
6 8

@macaaron: Przecież napisała, że jej mamie "daleko do emerytury". Czyli mama jest młoda i pracuje.

Odpowiedz
avatar bromba69
3 5

@macaaron: Sorki, nie doczytałam do kogo piszesz. Poprzedni komentarz uważaj za nieistniejący, niestety nie ma opcji usunięcia odpowiedzi. Chyba jeszcze się nie dobudziłam.

Odpowiedz
avatar Fuksia
-2 8

@Mejra: U mnie wystarczyło, że napisałam oświadczenie że prowadzę oddzielne gospodarstwo domowe i że utrzymuję się sama z dzieckiem.

Odpowiedz
avatar qulqa
4 6

@krecius: Czyli twój tata ma przywilej emerytalny i mógł przejść na wcześniejszą emeryturę. Bo normalnie mężczyźni pracują w Polsce do skońzenia 65 lat, po reformie - do skończenia 67 lat. Pracujący NIGDY nie odkładali pieniędzy. W Bismarckowskim modelu ubezpieczeń ZAWSZE ich składki szły na potrzeby bieżących emerytur, a na ich emerytury pracowały dzieci. Odłożona składka był to tylko zapis księgowy do realizacji w przyszłości.

Odpowiedz
avatar paski
-2 6

@qulqa: Pewnie jest żołnierzem lub policjantem i nie zdziwię się wtedy, jeśli przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Zresztą na osoby z wcześniejszym przywilejem emerytalnym psioczą najwięcej Ci, którzy pewnie jakby im przyszło zostać policjantem np śledczym i jeździć do trupów, morderstw, wysiedliby po roku, nie mówiąc o kilkudziesięciu latach.

Odpowiedz
avatar paski
0 6

@innaem: Otóż to. Zresztą rząd zamiast naprawiać system w ten sposób, aby ludzie nie musieli kombinować i mogli powoli wychodzić z biedy, robi tak, aby ograniczyć wszystko jeszcze bardziej. Zamiast wolności gospodarczej, coraz więcej ograniczeń.

Odpowiedz
avatar Gbursson
-3 3

@macaaron: dla głupoty tym bardziej...

Odpowiedz
avatar Marta
-3 57

Grr, nie cierpię jak ktoś nazywa brak wychowania wychowaniem bezstresowym. Wychowanie bezstresowe nie polega na braku kar, pozwalaniu dziecku na wszystko, podporządkowywaniu się dziecku. Wychowujesz stresowo, czyli bijesz, krzyczysz, poniżasz? Bezstresowy rodzic rozmawia z dzieckiem, tłumaczy, a nie wymaga posłuszeństwo krzykami.

Odpowiedz
avatar sla
19 31

@innaem: Rozmawianie działa - pod warunkiem, że dziecko faktycznie jest wychowywane, że rodzice postępują konsekwentnie od najmłodszych lat potomka. Jeśli ktoś podejdzie do trzylatka i powie mu 'nie rób tak' to niech nie liczy na pozytywny skutek. Dorastałam przed UE. Nie uważam, by sprawnie tyłka przyniosło jakikolwiek pozytywny skutek - nauczyło mnie tylko unikania kar, nie samego zachowania. Potem wystarczyło dorosnąć na tyle, by umieć się obronić i 'kary' same się skończyły.

Odpowiedz
avatar sla
11 27

@innaem: Rozmowy mogą sporo dać, dziecko potrafi zrozumieć dlaczego danej rzeczy robić nie wolno - tylko trzeba mu to odpowiednio wytłumaczyć. Nie każdy potrafi, nie każdemu się chce... więc wybierają przemoc. Ja zaś jestem całkowitym przeciwnikiem kar fizycznych, nawet głupich klapsów. Upokarzają one dziecko, niszczą więź pomiędzy dzieckiem a dorosłym i jak w moim przypadku - uczą kombinować. Jeśli dziecko nie rozumie dlaczego dane zachowanie jest złe nie będzie go unikać zwłaszcza, gdy dorosły nie patrzy.

Odpowiedz
avatar bonsai
7 19

@sla: To ja ci może Córę podrzucę - dziewczyna uwielbia być w centrum uwagi do tego stopnia, że "karne" rozmowy były dla niej nagrodą! W pewnym momencie potrafiła pobić kolegę w klasie [1 kl. podstawówki!], żeby mieć w domu "rozmowę"! I nie chodzi o to, że dziewczyna nie miała poświęcanej uwagi - miała, ale dla niej "wystarczająca ilość" to było 24 h/dobę skupiać się wyłącznie na niej. W końcu zadziałał brak rozmów. Foch klasyczny i kobiecy ;). Rozmowy były jak nie rozrabiała. A jak rozrabiała to miała karę adekwatną do przewinienia [na zasadzie ubrudziłaś - posprzątaj... albo okłamałaś - przepraszasz SAMA i "naprawiasz" kłamstwo itp.].

Odpowiedz
avatar Armagedon
25 27

@bonsai: I właśnie o to chodzi. Najlepszy system kar - to są właśnie kary NATURALNE. Czyli dokładnie tak jak piszesz. Zaręczam, że niejeden dzieciak wolałby zebrać po tyłku, niż iść przeprosić z kwiatkiem sąsiadkę, której nasypał śmieci na wycieraczkę. Albo oddać swoją zabawkę dziecku, któremu celowo zepsuł jego. Albo iść do sklepu i zwrócić batonika zwiniętego cichcem z półki. Takie wychowanie jest najlepsze. Bez bicia, ale wcale nie bezstresowe. Uczy dziecko ponoszenia konsekwencji za własne czyny i eliminuje postawy roszczeniowe. A im wcześniej się taką naukę zacznie - tym lepiej. Szkoda tylko, że tak niewielu rodziców to stosuje. Bo albo leją, albo wrzeszczą, albo "przetłumaczają", albo puszczają wszystko płazem, bo "jak podrośnie to samo zrozumie".

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 10

@Marta: Coś mi się widzi, że w swojej wypowiedzi jesteś "za, a nawet przeciw". Chyba się trochę pogubiłaś.

Odpowiedz
avatar sla
12 12

@bonsai: Sama widzisz, opanowałaś młodą bez stosowania przemocy :). Właśnie o to chodzi, na każdego znajdzie się sposób, trzeba go tylko chcieć znaleźć. Gratuluję dzieciaka, takiego nawet ja mogłabym polubić!

Odpowiedz
avatar Marta
4 14

@Armagedon: Nie, nie pogubiłam się, może Ty niedostatecznie się skupiłaś czytając. Wychowanie bezstresowe, czyli tak jak Ty piszesz, nie bez stresu, ale bez bicia i wrzasków. Nawet na Wikipedii piszą, że w Polsce przyjęło się błędne użycie tego sformułowania. Zgadzam się z tym, co napisałaś, Armagedon i ze zdaniem sla. Widuję na ulicach, w sklepach, komunikacji miejskiej dzieciaki, które nie są idealnie grzeczne. Zawsze obserwuję, jak zachowują się matki. Od razu się niecierpliwią, fukają, grożą, wyraźnie mają problem ze sobą. Klapsy i krzyki są usprawiedliwieniem dla własnej bezradności, na każde dziecko znajdzie się sposób, tylko trzeba poświęcić mu trochę uwagi.

Odpowiedz
avatar sixton
6 10

@Marta: A może po prostu nazwa jest tak kretyńska, że sama przeczy swojej "książkowej" definicji? Przecież "wychowanie bezstresowe" ma jednoznaczny wydźwięk - wychowanie bez stresu. A dla dziecka każda kara, każde zadośćuczynienie będzie stresem. Zaczynam się zastanawiać ile dzieci ucierpiało na wychowaniu przez to, że ktoś opacznie zrozumiał sens "wychowania bezstresowego" - właśnie dosłownie... A sam jestem zaciekłym przeciwnikiem tej nazwy. Wyjątkowo irytują mnie takie nieścisłości w nazewnictwie.

Odpowiedz
avatar Fuksia
5 9

@Marta: Nie bije, nie poniżam. Czasem krzyknę po to by dziecko odwróciło na chwilę uwagę od tego co robi dając mi sekundy by do niego dobiec. Ja byłam wychowywana z klapsami, mój partner z regularnym biciem. Nigdy dziecka nie uderzę, tłumaczę że nie wolno bo... Sama będąc złośliwym dzieckiem, jak ktoś mi mówił że nie wolno bo nie, to to robiłam z przekory. Swojemu tłumaczę że nie wolno bo takie a takie są konsekwencje tego. Widzę na ulicy bezstresowe wychowywanie, bez stresu dla rodzica, ale stres dla otoczenia podwójny. NP. Mały nie może się drzeć czy biegać po sklepie bo skoro mi to przeszkadza to i innym musi. Ot takie małe przykłady. Są jeszcze kary, nie fizyczne :)

Odpowiedz
avatar mailme3
7 21

@innaem: "ale każdy kto dorastał przed UE powie ci, że spranie po tyłku przynosi dobre efekty." Ja biję swoje dziecko paskiem ze sprzączką po głowie za najmniejsze przewinienie i to przynosi dobre efekty. Nie drze mordy, bo przy jednym "karaniu" uszkodził się ośrodek mowy, nie biega gdzie popadnie, bo ma zwyrodniałe stawy od klęczenia w ciemnej komórce. Najlepsze metody wychowawcze. Od razu przestał płakać jak mu zaj... że zęby wypluł.

Odpowiedz
avatar Marta
6 8

@Fuksia: To super. Sixton, masz rację, nazwa trochę nieadekwatna, ale tak się w Polsce na to mówi, angielskie określenie na ten sposób wychowywania jest inne. Po prostu irytuje mnie złe użycie tej nazwy. Ktoś mówi "wychowanie bezstresowe" i od razu jest krytykowany, bo inni źle rozumieją. Myślą, że wychowanie bezstresowe to pozwalanie na wszystko i brak kar, a tak nie jest. Wychowanie bezstresowe to wychowanie bez przemocy, bez bicia i krzyków (tych agresywnych, nie na zwrócenie uwagi). Pozwalanie na wszystko, uleganie dziecku to brak wychowania.

Odpowiedz
avatar Xenopus
11 11

@innaem: Wyglądam przez okno, siedzę na placach zabaw, chodzę do zoo i mówię z pełnym przekonaniem, że rozmawianie działa. Mieszkam w Wiedniu i nigdzie nie widziałam równie dobrze wychowanych dzieci, jak tutaj. Same siebie nawzajem upominają, żeby uważać na mniejsze i słabsze, pomagają sobie i wielokrotnie wprawiły mnie w osłupienie zachowaniem. Nigdy nie widziałam tu rodzica krzyczącego na dziecko, szarpiącego je ani tym bardziej dającego klapsa. Za to wielokrotnie byłam świadkiem, jak rodzice nawet całkowitym maluchom tłumaczyli czemu nie wolno uderzać pięścią w terrarium albo biegać po muzeum. Myślę, że cały trik polega na tym, żeby po pierwsze być konsekwentnym a po drugie samemu dawać przykład zachowaniem.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 9

@Marta: Wszystko fajnie, tylko nie rozumiem, dlaczego naskoczyłaś na autorkę? Nigdzie nie napisała, że wychowuje "bezstresowo", ale też nigdzie nie wspomniała, że dziecko leje i poniża. Napisała, że wychowuje "stresowo" tylko po to, żeby zaznaczyć, że je wychowuje, a nie olewa. I raczej wszyscy to tak odebrali, bo KAŻDE - ale WYCHOWYWANIE, nie hodowla - jest związane z jakimś stresem. Więc twierdzenie, że wystarczy wobec dziecka nie stosować przemocy fizycznej, a już jego "chów" będzie bezstresowy - mija się z prawdą. I to grubo.

Odpowiedz
avatar Marta
-2 8

@Armagedon: W którym miejscu naskoczyłam? Napisałam "grr" dla podkreślenia mojej irytacji błędnym używaniem nazwy "bezstresowe wychowanie". Napisała "Nie uznaję bezstresowego/ bezmózgiego wychowywania", czyli bezstresowe = bezmózgie? W takim razie albo autorka nie wie, jak działa bezstresowe wychowanie, albo jej się coś pomyliło, albo użyła skrótu myślowego. Skoro bezstresowe to bez bicia, krzyków i poniżania, to stresowe jako przeciwieństwo zawiera to wszystko. Oczywiście, nie podejrzewałam autorki o znęcanie się nad dzieckiem, bo nawet dodała uśmieszek pisząc o "stresowym wychowaniu", ale od początku chodziło mi o prawidłowe nazewnictwo.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 7

@Marta: No dobra, podaj mi jakiś link do tego nazewnictwa i nazwisko jakiegoś autorytetu, który to nazewnictwo wywrócił do góry nogami w celu namieszania w głowach matkom i babkom. Proponuję także sprawdzić znaczenie słowa stres. Określenie "wychowanie bezstresowe" - to nie jest wymysł naszych czasów. Używano go już wtedy, gdy moja matka miała jakieś 20 lat, czyli grubo ponad 30 lat temu. Powstała nawet na ten temat anegdota autobusowa, ale nie będę jej tu przytaczać. Więc to określenie funkcjonowało w odniesieniu do modelu wychowania, w którym dziecku wolno było wszystko, za nic nie było karane, jadło kiedy chciało, spało i bawiło się kiedy chciało, mogło też pyskować i kopnąć kogo chciało - bez konsekwencji. Po jakimś czasie ktoś zauważył, że takie wychowywanie - to brak wychowywania, toteż określenie "bezstresowe" zaczęto kojarzyć z brakiem odpowiedniej opieki. I w tym sensie "bezstresowe" = bezmózgie. Tak większość do dzisiaj to pojmuje. Każdy rodzaj prawidłowego wychowania niesie ze sobą stresy i dla dziecka i dla rodzica. Więc trudno nazwać go bezstresowym. Już każdy rodzaj zakazu jest dla dziecka (szczególnie małego) ciężkim przeżyciem. I nie, moja droga, tłumaczenie tu nie wystarczy, bo każdy człowiek, nawet mały, chce postawić na swoim. Wychowanie polega na żelaznej konsekwencji, dawaniu dziecku dobrego przykładu, stosowaniu kar naturalnych i pozwoleniu mu - w miarę możliwości - by uczyło się na własnych błędach. A to często są poważne stresy. Pamiętam taki program "Super niania". Jedna pani pokazywała tam bezradnym rodzicom, jak utemperować rozwydrzone pociechy. Jedną z kar - dla młodszych dzieci - było sadzanie na "karnego jeża", czyli na taki mały dywanik na podłodze. Miało tam siedzieć, aż kara minie, na ogół 3 minuty. ŻADNE nie wytrzymywało nawet pół. Wstawało i szło sobie. Należało je przytrzymać i posadzić ponownie. I tak aż do skutku, nawet 20 razy. Rodzic spływał potem, dzieciak się darł i histeryzował, czasem gryzł i kopał. Aż wreszcie dawał za wygraną, uspokajał się i pojmował, że te trzy minuty odsiedzieć musi, bo to jest kara. Nikt dziecka nie bił, nikt na nie nie krzyknął, ale czy nie stosowano przemocy? I czy chcesz powiedzieć, że to dla dziecka było doświadczenie bezstresowe? Albo może uważasz, że należało za nim chodzić i tłumaczyć licząc na sukces wychowawczy? Dlatego zastanawiam się, skąd ten pomysł, by "bezstresowym" wychowaniem nazywać takie, w którym pełno jest stresów, tyle tylko, że nie stosuje się kar cielesnych? Może lepszym określeniem byłoby "bezstrachowe"?

Odpowiedz
avatar Gbursson
5 7

@innaem: ja nie powiem. Do dzisiaj mam żal do ojca że wykorzystywał swoją przewagę fizyczną nad dzieckiem. Ciekawe, że kary cielesne skończyły się jak dorosłem na tyle, że mogłem skutecznie oddać...

Odpowiedz
avatar Gbursson
1 3

@mailme3: piękne :D

Odpowiedz
avatar milantos
0 12

Przecież napisała, że wpadka...

Odpowiedz
avatar bonsai
0 14

@ZaglobaOnufry: Wiesz, mnie do dzisiaj wkurza fakt, że w Polsce znaleźć porządną pracę bez znajomości, w obcym mieście to cud... Właśnie dzięki temu były momenty, kiedy musiałam wyżywić 4 osobową rodzinę za ok. 1000 zł miesięcznie. I uwierz mi, te 10 lat temu, jak starsze dzieciaki pojawiły się na świecie, nikomu do głowy by nie przyszło że nagle w życiu aż tak nam się posypie. Obecnie mój mąż ma naprawdę dobrą pracę, za godziwą stawkę... ale i tak załatwiłam mu to po znajomości - mimo, że "znajomości" ograniczały się do przekazania szefowi, że ten konkretny człowiek jest punktualny, nie pijący i zna się na paru wymaganych rzeczach. Po prostu szef jak potrzebuje pracownika to nie wystawia ogłoszenia, tylko czeka na informacje od "starej gwardii".

Odpowiedz
avatar mailme3
7 11

@bonsai: w Polsce znaleźć porządną pracę bez znajomości, w obcym mieście to cud..." g... prawda. Jedź do Grecji, do Hiszpanii. Znajomi z Hiszpanii pytają się mnie, czy w Polsce byłaby dla nich praca. Część już tu przyjechała w poszukiwaniu pracy. Możecie sobie mówić co chcecie, bo ogarniacie ledwo własne podwórko, ale zgadnijcie, jaki kraj (może nawet, jaki producent) podpisał z Ukrainą umowę na dostawę tramwajów i autobusów do Kijowa? Pracy nie ma dla niewykwalifikowanych ludzi, bo, sory, ale zamiast 20 niewykwalifikowanych tragarzy wolę jedną solidną ciężarówkę.

Odpowiedz
avatar qulqa
15 17

@bonsai: A mnie wkurza ogoólnianie. Bo moje dzieciaki i dzieciaki znajomych poznajdowały dobre prace w obcych miastach bez żadnych znajomości. Ba, jedna koniecznie chciała mieszkać nad morzem, więc wystartowała do konkursu ofert w Szczecinie i go wygrała (drugi koniec Polski). Same cuda wśród moich najbliższych i ich przyjaciół czy jak? Po prostu trzeba być dobrym w tym, co się robi i mieć coś wyjątkowego do zaproponowania potencjalnemu pracodawcy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 12

@ZaglobaOnufry: Idac Twoim tokiem rozumowania ludzie, ktorych nie stac na dziecko nie powinni w ogole uprawiac seksu? Zadna metoda antykoncepcji nie ma 100% skutecznosci, wiec poki kobieta ma jajniki, a facet jadra, wpadka jest mozliwa.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
4 14

@Shaienne: Tu chyba nie chodzi o wpadke, bo tabletka antykoncepcyjna nie zadzialala (bo napewno byloby opisane w historii), a te dzialaja prawie 100%-owo, o ile sa brane regularnie, a nie n.p. zapominane, ale tutaj pisala sobie po prostu "ot nie planowane". Czyli widoczne lekcewazenie posiadanych finansowych problemow i zwalanie koniecznosci przejecia opieki nad niespodziewanie pojawiajacym sie dzieckiem na innych (rodzine, czy spoleczenstwo). Kto jest tak nieprzewidujacy, albo bimbajacy z odpowiedzialnosci za wlasne czyny, ten niech nie kweka, ze mu zle, albo jacy to inni sa - be.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@ZaglobaOnufry: Jest duuuza roznica miedzy "100% skutecznosci", a "PRAWIE 100% skutecznosci". Jak bylo w przypadku autorki - nie wiemy, ale wpadki zdarzaja sie nawet gdy kobieta regularnie bierze tabletki antykoncepcyjne (fakt, jest to bardzo maly procent, ale mimo wszystko zdarza sie). Nie usprawiedliwiam braku brania odpowiedzialnosci za swoje czyny, zeby nie bylo. Po prostu twierdze, ze nie zawsze wszystko da sie zaplanowac, mimo checi i statan.

Odpowiedz
avatar sla
-1 5

@ZaglobaOnufry: Przecież wystarczą problemy żołądkowe by tabletki nie zadziałały.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@sla: Wtedy w grę wkracza umiejętność kojarzenia faktów i stosuje się dodatkowe zabezpieczenie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 26

@ZaglobaOnufry: To oczywiste,że dzieci kosztują.Uważam jednak,że państwo powinno wspierać finansowo ludzi którzy sie na to dziecko zdecydowali.(wpadka czy nie - po prostu mają to dziecko i już) Jest to milion razy mądrzejsze i bardziej rozsądne niż przyjmowanie uchodźców z Syrii,wspieranie małych przesiębiorstw na Ukrainie czy płacenie pensji katechetom.Amen.

Odpowiedz
avatar sla
3 13

@ZaglobaOnufry: Nie ma środków dających 100% zabezpieczenia przed niechcianą ciążą. Poza abstynencją.

Odpowiedz
avatar bonsai
5 13

@ZaglobaOnufry: finanse... finanse... Na 3 dziecko zdecydowaliśmy się, wiedzą że będzie nas stać na mieszkanie, dzieciaki, życie codzienne nawet podczas mojego macierzyńskiego - mam firmę, płacę ZUS, to i macierzyński będę mieć. Wiesz, że dzięki najnowszym szykowanym właśnie zmianom mój "macierzyński" będzie wynosił bodaj że 27 zł miesięcznie? Dowiedziałam się o tym już będąc w ciąży, zmiany nastąpią przed moim porodem. Nawet nie dali szansy zdecydowania czy w takim wypadku będę miała za co dziecko nakarmić [tzn. czy może nie lepiej przerwać starania]!

Odpowiedz
avatar archeoziele
4 8

@ZaglobaOnufry: Jako lekarz powinieneś wiedzieć, że każdy środek może nie zadziałać.

Odpowiedz
avatar katma
4 8

@dido0808: Szczególnie mądrzejsze jest wspieranie patologii, która ma jedenaścioro dzieci, których jedynym zajęciem są wymuszenia na innych dzieciach w szkole.

Odpowiedz
avatar goodfather
9 9

@dido0808: Nie, państwo powinno tylko stworzyć takie prawo by w danym kraju opłacało się inwestować i tworzyć miejsca pracy. Ludzie będą mieć pracę to i będzie ich stać na dzieci i nie będą się oglądać na pomoc państwa.

Odpowiedz
avatar bonsai
-2 6

@goodfather: AMEN! Za czasów młodego macierzyństwa właśnie o tym marzyłam. Teraz, szykując się na stare macierzyństwo ciągle marzę o tym samym ;). Chociaż bardziej marzę o angielskich prawach dla małych firm - tam płaci się dużo mniejsze podatki na starcie.

Odpowiedz
avatar Ara
6 12

@dido0808: No nie nie, zaraz. Panstwo to my. Wytlumacz mi sensownie dlaczego ja mam placic na to, ze komus sie zachcialo dziecka na drugim koncu Polski i nie stac go na utrzymanie? Innymi slowy - nie dosc ze w czasie kiedy ja ciezko pracowalem, to taka osoba zabawiala sie z partnerem w lozku, to jeszcze musze im oddawac czesc dochodow, bo dorobili sie dziecka. Uwazasz to za sprawiedliwe?

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
3 5

@sla: Ale sa PRAWIE 100%-owe, tylko trzeba ich stosowac, o ile nie chce sie nieplanowanej ciazy.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
4 6

@archeoziele: Ale z historii wcale tez nie wynika, ze jakiekolwiek srodki do zapobiegania ciazy byly stosowane, tylko "ot nie planowane".

Odpowiedz
avatar Mavra
-1 5

@ZaglobaOnufry: "ot nie planowane" czyli autorka wspomniała ze nie planowała ale nie ma ochoty zagłębiac się szczegółowo jakie srodki antykoncepcyjne zawiodły

Odpowiedz
avatar sla
1 3

@ZaglobaOnufry: Właśnie o to prawie mi chodzi :). Autorka zaś nie ma obowiązku tłumaczenia się, jakie środki anty stosowała i dlaczego mimo to zaszła w ciążę.

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 2

@ZaglobaOnufry: Prawie robi wielką różnicę :) Prezerwatywa jest skuteczna w 98% Niby bardzo dużo, ale jakaś szansa zostaje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 23

Znam dziewczyny które były dzieciate i mężate już w technikum. Moje koleżanki,które wpadły w liceum, mają teraz prz#ne. Bez pomocy finansowej rodziców ani rusz. Tylko finansowej, bo często rodzice pracowali na całe etaty a dziewczyny musiały rezygnować ze szkoły. Jednej się udało i tylko odpuściła maturę. Nie wspominając o tatusiach-nierobach którzy zmywali się i wracali,gdy tylko kasy zabrakło i miejsca do spania. Horror. Jeszcze z 20lat temu to ludzie zjedliby te dziewczyny żywcem. Jako matki bękartów.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-4 26

@Day_Becomes_Night: Wiesz, społeczne przyzwolenie na dzieci pozamałżeńskie zwiększa ilość takowych. A od żony trudniej uciec, trudniej się dziecka wyprzeć. Więc może to "zjadanie żywcem" miało swoje plusy, które utraciliśmy bez niczego na ich miejsce, hmm?

Odpowiedz
avatar katma
11 17

@Day_Becomes_Night: To mnie jedna rzecz ciekawi. Co te dziewczyny widziały w tych "tatusiach-nierobach", żeby pójść z nimi do łóżka? Bo nie wierzę, że panowie zmienili się o 180 stopni po usłyszeniu wieści o ciąży.

Odpowiedz
avatar Fuksia
3 13

@bloodcarver: Jeżeli wzięłabym ślub ze swoim partnerem to nie dostałabym ani pomocy z mops ani z uczelni. Takie super przepisy mamy.

Odpowiedz
avatar mailme3
9 11

@Day_Becomes_Night: "Nie wspominając o tatusiach-nierobach którzy zmywali się i wracali,gdy tylko kasy zabrakło i miejsca do spania." Wiń za ten stan nieodpowiedzialnych debili a nie państwo.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
21 27

No i dlatego nie mam dzieci, mimo, że bym chciała... Ja pracuję, mój partner pracuje, a jak przyszłoby nam płacić za prywatny żłobek i wynajem większego mieszkania to byśmy się p*srali. Jak widzę kampanie zachęcające do młodego macierzyństwa to mnie śmiech ogarnia.

Odpowiedz
avatar sla
13 17

@bonsai: Nie przesadzaj już w drugą stronę, nie jest to jedyny sposób. Poza tym, łapanie na dziecko to głupota, kobieta znudzi się takiemu, związek się rozpadnie a ona alimentów nawet nie powącha... Młode dziewczyny dla starszych, ustawionych panów są zwykle tylko tymczasową zabawką.

Odpowiedz
avatar bonsai
7 9

@sla: ja nie twierdzę, że to popieram... ale niestety innych "młodych matek" ustawionych życiowo mimo dziecka nie znam. Sama byłam młodą matką i nie raz jadłam miesiącami sam suchy chleb, żeby mieć jak dziecko nakarmić. Nie żałuję tego, że młody urodził się jak nie miałam jeszcze 20 lat. Ale mimo, że naprawdę ostro zapieprzałam to były bardzo ciężkie momenty w naszym życiu [i nie, nie siedziałam na tyłku żądając od wszystkich wokół pomocy].

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
9 17

@bonsai: Nie wiem na ile dosłowny jest ten fragment o suchym chlebie, ale takie postępowanie jest bardzo demoralizujące. Tylko wspólne dzielenie radości i trosk scala rodzinę i cementuje więzi pomiędzy jej członkami. Priorytetem powinno być zdrowie żywiciela, oszczędzanie na sobie to pierwszy krok do grobu. W samolotach przed lotem radzą, żeby w przypadku dekompresji najpierw maskę tlenową założyć sobie, a dopiero potem dziecku. Bynajmniej nie dlatego, że dziecko jest mniej ważne, tylko dlatego, że jeśli zaczniesz od dziecka, to swojej maski już możesz nie zdążyć założyć. Jeżeli masz słabą pracę i niskie dochody, niech twoje dziecko odczuwa to na równi z tobą. Przyzwyczajone do niedostatków nie wyskoczy z tekstem "ja chcę nowego ajfona", przeciwnie, znajdzie sobie wakacyjną pracę i samo zarobi.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 23

@grupaorkow: "Jak widzę kampanie zachęcające do młodego macierzyństwa to mnie śmiech ogarnia." Śmiech? Mnie ogarnia urwica i furia. Nie znoszę, jak mi jakieś kościółkowe towarzystwo mówi co mam robić. I wmawia, że jedynym celem mojego życia ma być macierzyństwo, bo kobieta powinna rodzić, rodzić i jeszcze raz rodzić. A Paryż i Tokio może sobie na widokówkach pooglądać. Dziś późne macierzyństwo nie jest niczym nadzwyczajnym. Wiele kobiet "dojrzewa" do dziecka w okolicach czterdziestki (Kożuchowska, Dygant, Skrzynecka, Bujakiewicz). Dojrzała mama wcale nie jest gorsza. Więc niech się fundacja "Taty z Mamą" odtniutnia i nie próbuje wpędzać w jakieś idiotyczne poczucie winy i kompleksy kobiet, które przekroczyły trzydziestkę i dzieci nie mają.

Odpowiedz
avatar sixton
-2 22

@Armagedon: Chyba nie rozumiesz sensu kampanii informacyjnej jako takiej. Proszę pokaż w jaki sposób te kampanie ("kościółkowe"?) wmawiają "jedyny cel w życiu" i co powinna robić? Mam wrażenie, że to tylko Twoja projekcja, co zresztą zdaje się potwierdzać ta emocjonalnie negatywna reakcja. Kampania informacyjna ma informować. Możesz się dziwić ale istnieją takie małżeństwa/związki, które potem żałują, że swego czasu nie zdecydowali się na dziecko. Wybór masz wtedy kiedy masz świadomość decyzji. A późne rodzicielstwo (ok. 40) nie zawsze może zostać zrealizowane i zawsze jest obarczone większym ryzykiem. Taka już ta nasza biologia. I akurat przykład kilku celebrytek w żaden sposób nie wydaje się reprezentatywny.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 12

@Day_Becomes_Night: ja urodziłam dziecko mając 23 lata, czyli stara nie jestem, młode macierzyństwo to najlepsze co może być. Patrząc na moją mamę, która urodziła moje siostry mając 33 lata, teraz ma prawie 49 a one w wieku buntowniczym i już siły brak. Ja nie jestem super ustawiona, nie mam swojego mieszkania, tylko wynajmuję, zasiłku macierzyńskiego mam niecałe 1000 zł, tyle że prowadzę swoją firemkę co pozwala jakoś żyć. Nie można mówić że młode macierzyństwo to tragedia. A co do antykoncepcji to uwierz mi, że jak nie chciałam mieć dziecka, zakładałam plaster anty, zmieniany co tydzień i mogłam się gzić do woli a ciąży nie było ;)

Odpowiedz
avatar bonsai
5 7

@Fomalhaut: Bardziej dosłowny niż ci się wydaje... Za to małe [przedszkolne] dziecko jest w takim wypadku najmniej winne, dziecko w tym wieku MUSI zdrowo jeść, aby nie odbiło się to później na jego zdrowiu! O "wspólnym dzieleniu trosk" można pomówić przy większych dzieciach, które przede wszystkim - rozumieją o co chodzi. Niestety tak wygląda życie, jeśli "wy, niegodne" śmiecie mieć dziecko z problemami [Młody ma autyzm]. Facet "biedny, nie wytrzymał", was nikt się nie pyta czy wytrzymujecie czy nie... A alimenty na syna udało mi się uzyskać dopiero po 2 latach, kiedy całkowicie przestał płacić [wcześniej dawał ochłap 50-100 zł miesięcznie, dzięki czemu nie otrzymywałam nic z funduszu]. Ps. Obecnie nie mam problemów z finansami - mam męża z dobrą pracą, sama też do niedawna zarabiałam całkiem nieźle [teraz siedzę na L4, co mi dochody trochę zmniejszyło]. Ale mimo to uczę dzieciaki, że nie mają wszystkiego na gwizdnięcie. Zapewniać to ja im mogę porządne ubrania, jedzenie i tego typu rzeczy. O dodatkowe "fanty" trzeba się postarać.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
0 4

@Day_Becomes_Night: jak dla mnie możesz decydować się na związek w dowolnym momencie życia i rodzić tak późno jak tylko ci ciało pozwoli, ale nie pisz bzdur.

Odpowiedz
avatar bonsai
2 10

@grupaorkow: Tylko później pojawia się ryzyko chorób genetycznych - ściśle wiąże się to z wiekiem matki. Ale o tym już ludzie nie chcą myśleć :/ . Sporo moich znajomych [w wieku zbliżonym do mojego] zaczyna starania o dziecko właśnie teraz, kiedy ja starania kończyłam [ze względu na ryzyko chorób, czego się boję, miałam jeszcze max rok na zajście w ciążę... na szczęście się udało]. Później takie stare matki siedzą i płaczą, bo ich jedyne dziecko jest chore... a choroby genetyczne są nieuleczalne...

Odpowiedz
avatar grupaorkow
-1 7

@bonsai: no nie masz racji. Jest znacznie większa korelacja między wadami płodu a wczesną ciążą, niż między wadami płodu a ciążą bardzo późną (przez bardzo późną mam na myśli okolice 40 r.ż.). "Stare matki"? Serio? Moja mama urodziła mnie mając 38 lat, uważasz, że była staruchą nad grobem...? Obie przeginacie i dorabiacie ideologię tam, gdzie nie jest potrzebna.

Odpowiedz
avatar lalai
-5 7

@bonsai: nie chce tutaj nikogo obrazic i wytykac niedoleznosci..ale mam 24 ata moj maz ma 26 lat, po slubie ktory wzielam w wieku 22,5 lat od razu zdecydowalismy sie na dziecko gdyz oboje mamy bardzo dobre prace bez znajomosci i wiedzielismy ze damy rade no i dajemy, ale mimo to ze jestesmy w miare dobrze ustawieni to nie zdecydujemy sie na 2 bo wiadomo ze wszystko moze sie posypac a z jednym damy rade tymbardziej ze odkladamy kupe kasy..dziwi mnie podejscie ludzi ktorzy narobia sobie dzieci a potem panstwo niech da. Tez chcialabym miec 3 dzieci ale nikt mi nie da gwarancji ze cale zycie bede miala kase, wiec czemu niektorzy ludzie sprowadzaja gromade dzieci nie myslac przyszlosciowo? Co chca dac tym dzieciom? Kopa w dupe na start? Ja jednemu dziecku zapewnie kase na studia, pomoge w doplacie do mieszkania, oplace wesele czego nie zapewnilabym gromadce dzieci. Jesli nie stac mnie byloby na dziecko to bym sie na nie nie decydowala, gdyz to my jestesmy od wychowywania i zapewnienia dobr materialnych naszym dzieciom a nie panstwo. Wybierzcie wiec swiadome macierzynstwo

Odpowiedz
avatar bonsai
4 6

@lalai: nie popieram robienia "masy dzieci" nie mając pieniędzy na ich utrzymanie. Ale ze względu na ryzyko chorób uważam też, że odkładanie macierzyństwa zbyt długo jest bardzo ryzykowne. W tym wypadku każdy musi sam indywidualnie ocenić własną sytuację, złotego środka tutaj nie ma. Nie zmienia to faktu, że decydowanie się na dziecko w pewnym wieku [po 35 roku życia, chociaż ja bałam się już ciąży po 30 i taką wyznaczyłam sobie granicę] JEST bardzo ryzykowne - tylko o tym się aż tak głośno nie mówi. Ps. Sytuację mam dobrą, o to czy stać mnie na moje dzieci martwić się nie musisz ;). Po prostu dla mnie odpowiedzialność to nie tylko bycie pewnym, że dziecko się utrzyma... To również świadomość w jakim wieku jakie jest ryzyko chorób [np. u 35-letniej matki 1 dziecko na 125 rodzi się chore na zespół downa... a są jeszcze inne choroby!]

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2015 o 22:31

avatar lalai
-3 3

@bonsai: ale ja tez uwazam ze nie powinno sie odkladac macierzynstwa na pozniej, jestem tylko zdania ze nie powinno sie robic gromady dzieci bo roznie w zyciu bywa, ja tez uwazam ze magiczna granica to 30 lat, nie zdecydowalabym sie w zyciu o tym wieku zajsc w ciaze..

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 28

Reklamy zachęcają do młodego macieżyństwa, a nie do wpadek... Można mieć dzieci w twoim wieku. Jeśli oboje rodzice kończą technika, to w niektórych zawodach praca i płaca są. Szału nie ma, no ale w Polsce nikt szału nie ma, niemniej warunki o niebo lepsze niż to, co piszesz. Tylko to by musiał być taki plan na życie, a nie.

Odpowiedz
avatar clemcia
4 14

@bloodcarver: Chyba nie dałoby się stworzyć kampanii zachęcającej do wpadek. Wpadki mają to do siebie, że są niezamierzone. Ja mam podobnie jak autorka - lubię dzieci, chcę dzieci i byłabym dobrą matką. Z tym że studiuję dziennie, zarabiam 1500 zł pracując na cały etat i nie dostaję nawet renty po zmarłym rodzicu (mama nie "zasłużyła" na rentę pomimo przewlekłej choroby, bo babcia pracowała 50 lat temu na czarno...). Mój chłopak ma podobnie. Też myśli o dzieciach, a zarabia 1300 zł i ledwo nam starczy pieniędzy na dwie osoby. Gdybym zaszła w ciąże, z pracy by mnie zwolnili natychmiast (umowa-zlecenie), nie przysługuje mi żaden zasiłek, a studia same się nie skończą. Zaoczne na moim kierunku kosztują 8 tysięcy rocznie. Jak mam w takiej sytuacji decydować się ma młode macierzynstwo?

Odpowiedz
avatar Fuksia
-1 5

@bloodcarver: oboje mamy zawody wyniesione z technikum. Niestety zdobycie zawodu na papierze to pikuś, każdy debil jest w stanie uzyskać. Niestety z drugiej strony do pracy w takich zawodach zapotrzebowanie jest na osoby mające kilkanaście-kilkadziesiąt lat doświadczenia. Przez kilka lat szukałam zatrudnienia po ukończeniu technikum i wszędzie to samo. Brak doświadczenia dyskwalifikuje, ale doświadczenia nikt nie pozwala zdobyć. Jedynie praca na własny rachunek, ale tutaj brak finansów. Wyprzedzając komentarze, o PUPIE czy bankach..w pup nie mogę się zarejestrować z racji dziennych studiów, a bank odmówił bo mam czysty bik. No od zeszłego miesiąca już mam coś w bik, ale to i tak muszę czekać rok do ukończenia studiów by coś planować własnego.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
10 24

Moi drodzy! A zwłaszcza faceci! Pamiętajcie że nie bierzcie się za robienie dzieci wcześniej niż po 35 roku życia. I kobiety żeby też za młodszych nie wychodziły. Młodość ma swoje prawa, musi cieszyć się wolnością a przede wszystkim należy się dorobić. I to bez kredytów bo jak weźmiesz kredyt a stracisz robotę to będziesz w czarnej dupie. Więc mężczyzno odkładaj ziarnko do ziarnka, miej gdzie mieszkać, czym jeździć, za co rachunki opłacić a nie rób bachorów na studiach. Młodą laskę se weźmiesz jak się ustatkujesz i znajdziesz stały etat tak żeby starczyło na was dwóch a ona nie musiała robić tylko żeby był ktoś w chałupie kto obiad uwarzy i gary umyje. W sumie to praca kobiet to nowy wymysł, zawsze to facet pracował, a jak praca marna to niech za kobiety się nie bierze. Poza tem kobiety nie biorą facetów bez pracy bo dobra praca = większy status społeczny = odpowiednik większej maczugi u ludzi pierwotnych = status samca alfa = powodzenie u kobiet. Młode chłystki zaczynające robotę nigdy nie będą miały takiego powodzenia jak stare wygi z rad nadzorczych co srają kasą. Taki Frank Underwood ani ładny ani umięśniony ale starszy (to fetysz kobiet), doświadczony i ma kapustę. Stara kobieta to już towar przejrzały ale facet jak wino im starszy tym lepszy dlatego my możemy spokojnie odłożyć babę i dziecko na potem i nikt nas nie będzie poganiał. Chociaż z drugiej strony na portalach randkowych są paniusie które uważają że jak facet po 30 nie ma kobiety to znaczy że jest to wybrakowana ciota no ale jest to szczególny rodzaj kobiet, tak zwane atencyjne księżniczki od których z daleka.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-5 19

@Drill_Sergeant: Czasem zdarzy ci się napisać coś z sensem. Niestety tępe lachony uganiające się za nakoksowanymi "misiami" zaczynają rozumieć te oczywistości, gdy same mają po 40 lat. A to, jak wspomniałeś, już towar trzeciej świeżości, na dodatek mocno wyeksploatowany.

Odpowiedz
avatar sapphire101
11 17

Kampania "Nie odkładaj macierzyństwa na potem" to najgorsza (bo chyba najbardziej stereotypowa) kampania jaką w życiu widziałam. Smutne jest to, że fundacja wydaje kasę na tworzenie takich potworków, zamiast zająć się faktycznymi problemami rodziny, o których piszesz. Tu nie chodzi o to, żeby Państwo mi dopłacało bo mam dziecko, ale o to żebym mogła znaleźć przyzwoitą pracę bez pieprzonych znajomości i żeby mój pracodawca "nie odkładał umowy o prace na potem". Żebym nie musiała czekać w kolejce do lekarza na NFZ do 2016, bo moje dziecko jest chore i żebym nie musiała co roku wydawać 1000zł na same podręczniki, bo przecież te z poprzedniego roku są już zupełnie nieaktualne... Zupełnie inna sprawa jest taka, że kobiety nie czują się jeszcze odpowiednio dojrzałe, aby zostać matką (a takich jest sporo) i jest to ich świadoma decyzja. No a rząd kładzie nacisk na zwiększanie populacji bo... bo kasy z podatków coraz mniej.

Odpowiedz
avatar Fuksia
4 6

Mogę dodać, że nie wymagam by rząd dawał kasę bo jednak zdecydowałam się urodzić, tylko żeby np. były te żłobki dostępne. Bez progów punktowych, gdzie im większa patologia tym łatwiej się dostać. Kolokwialnie mówiąc, nikogo nie chcę urazić, ale tak to dla mnie wygląda. Mogę być na zleceniu, obojętne, byleby były godne warunki i płaca. Nie za 4 czy 5 zł. Te za 10zł też są śmieszne mając rodzinę, ale lepsze to niż nie mieć nic. Dodam tylko, że nie mam pomocy finansowej od rodziny, jedynie udostępniono (pozwolono, zwał jak zwał) nam jeden pokój w domu rodzinnym. Jednakże z takim obciążeniem psychicznym, że człowiek chce uciec jak najdalej i najszybciej. Ale ale dajemy radę! Nie ma to jak zaradna kobieta :) PS. To że partner starszy, nie znaczy że złapany :) Choć to może się tak wydawać komuś, kto wie, że zaciążyłam po 5mc bycia razem. Minie nam zaraz kolejna rocznica i jesteśmy mała szczęśliwą rodzinką. PS2. Partner miał pracę dotychczas. Za 1600zł. Szał ciał normalnie, ale było za co egzystować. Problemy są od 2miesięcy.

Odpowiedz
avatar inmymind
2 4

znam rodziny, gdzie oboje pracują w budżetówkach (nie jako nauczyciele, ani na stanowiskach kierowniczych) i szału nie nawet z jednym dzieckiem. znam też małżeństwa, w których oboje pracują w swoich firmach i mają niemałe pieniądze i im jedno dziecko też wystarczy - nie ze skąpstwa, bo chociaż dziś mają wystarczająco kasy, żeby żyć spokojnie to nie mają pewności, że jutro też będzie dobrze. Poza tym - za żadne pieniądze nie kupimy czasu jaki powinniśmy dać dzieciom. Albo pary, w których kobieta nie czuje, że chce być matką, więc nie strzeli sobie w kolano ciążą i macierzyństwem ("bo tak wypada"), bo poza tym, ze nie da dziecku miłości, to sama się unieszczęśliwi (tata jednak nie zastapi mamusi w takiej sytuacji)

Odpowiedz
avatar qulqa
6 16

Chce cię poinformować, Młoda Damo, że mityczne Państwo nie ma kopalni pieniędzy. Nie ma też drzew, na których one rosną. Wszystkie pieniądze pochodzą z tego, co zapłacą ludzie w formie różnych podatków. Natomiast podział podatków na potrzeby rozmaite jest kwestią konsensusu pomiędzy rządzącymi a tymi, którzy płacą podatki. Jedni wolą budowę nowych dróg, inni zbrojenia na wypadek wojny, jeszcze inni wsparcie młodych rodzin. Ale nie ma tak, że każda potrzeba jest zaspokojona. Jak napisałam, jest to kwestia konsensusu. Nigdy nie było tak, że związek studencki z nieplanowanym dzieckiem miał łatwo i lekko. Albo któreś przerywało studia i zarabiało na życie, albo pomagali rodzice (co w twoim przypadku jest niemożliwe). Nigdy studentów nie było stać na dziecko. Nigdy. Więc nie opowiadaj, że nagle jesteś taka wyjątkowa i jedyna. Popytaj rodziców, jak było za ich czasów. Chłopak nie pracuje, dlaczego zatem nie zajmie się dzieckiem, żebyś ty mogła pójść do pracy (o ile zrozumiałam, w wakacje jest to możliwe). Może on pracować rano, a ty wieczorami do późnej nocy - choćby w knajpie jako kelnerka, bardzo chętnie przyjmują pracowników wieczorowo / nocnych (dziecko sąsiadów od dziś taką pracę zaczęło). Możliwości jest trochę, a nie tylko użalanie się i zdawanie na 'państwo'. Sorry, nie państwo w łóżku siedziało, więc włóż trochę własnej inicjatywy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 10

@qulqa: "Wszystkie pieniądze pochodzą z tego, co zapłacą ludzie w formie różnych podatków." Bredzisz. Oprocz podatkow do dochodow panstwa zalicza sie chociazby zyski spolek panstwowych, zyski NBC, dywidendy, grzywny i jeszcze kilka innych.

Odpowiedz
avatar Fuksia
-5 5

@qulqa: Moja mama zaszła w ciążę w klasie maturalnej, ledwo zdała maturę. Poszła do pracy będąc w ciąży i załapała się na macierzyński. Ojciec siedział w wojsku. Co do tego, że jedno do pracy. Tatuś nie daje sobie rady z małym dzieckiem. Po 3-4h panikuje. Do pracy w knajpie nie przyjmą. Do innych tym podobnych też nie, choćbym chciała. Ze względu na wygląd. Nie chcę od państwa nic, tak jak napisałam jedynie jest to odpowiedź na pytania czumu jest mało młodych matek. Dajemy sobie radę, głównie z odłożonych pieniędzy z czasów kiedy była praca. Zresztą nie muszę się tłumaczyć.

Odpowiedz
avatar raptor321
5 5

@Fuksia: na ojcu ciazy taki sam obowiazek rodzicielski jak na matce. I nie wierz ,ze nie daje rade. Wmawia Ci tak,bo po prostu nie chce sie postarac. A gdyby cos Ci sie stalo i bylby zmuszony sam zajac sie dzieckiem tezby znalaz slobie "leszka do roweru" co by za niego pracowal? Ogarnij chlopa i nie bac frajerka.

Odpowiedz
avatar the
-1 11

ludzie żyją z większą liczbą dzieci za takie pensje. takie są u nas realia i znałaś je ryzykując posiadanie dziecka. myśląc w opisany sposób będziecie długo szukali pracy.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
-1 11

I co marudzisz, co się stawiasz. Masz rodzić. Chore, zdrowe, martwe, ródź aż nie zdechniesz. Co nas obchodzą twoje dzieci? Nie są embrionami, już można mieć je gdzieś.

Odpowiedz
avatar voytek
0 2

polska rzeczywistosc... dlatego tez warto pomyslec o dzieciach jak ma sie ku temu warunki! jako samotna matka zapewne mialabys lepsza pomoc. wniosek - dzieci rodzi sie zagranica tam gdzie jest wysoki socjal ;)

Odpowiedz
avatar raptor321
5 5

jaka pomoc od Państwa skoro oboje z mężem możecie pracować?w dodatku zdecydowałaś sie na studia to znaczy,że stać was aby nie pracować (sugeruje,ze studiujesz dziennie); Najłatwiejsze jest narzekanie,albo bnie podjecie pracy-skoro oboje nie pracujecie-bo za mala stawka,nie warto itp itd; Można narzekać a mozna wziasc sie w garsc i zmienic swoje zycie.

Odpowiedz
avatar sceptykprawdziwy
3 9

Wybacz ale piszesz bzdury i to kompletne. "Urodziłam młodo, w trakcie studiów. Nie mając dochodu, pracy, nic." To była Twoja decyzja. Czy przemyślana czy nie ale Twoja. Konsekwencje Twojej decyzji ponosić musisz sama. Inne osoby w tym czasie położyły nacisk na rozwój i naukę. Dokonałaś innego wyboru (njie odnoszę się do tego czy słusznego czy nie bo to zależy od każdego z nas (i to jest klucz do całej reszty. "Pomoc państwa?" A niby dlaczego? Mogłaś skończy studia, pomęczyć się (jak większość z nas) w pracy i jak większość z nas urodzić po tym jak się już miało jako taki byt zapewniony. Lepszy lub gorszy ale pewny. Niby dlaczego ja mam sponsorować Twój zabawowy charakter (brutalnie) lub Twoją decyzję (mniej brutalnie). Ja tym czasie pracowałem! Nie bardzo wiem dlaczego miałbym dokładać się do Ciebie. Argument o tym, że Twoje dziecko mnie będzie utrzymywało daruj sobie. Mając na uwadze Twój list i sytuację to nie sądzę. Raczej też będzie oczekiwało pomocy państwa (przykład idzie z góry). "Nawet decydując się na pracę i oddanie do prywatnego żłobka, zarobek to ok 1000-1300. Nie wiem jak można komuś proponować pracę po blisko 10h za 8zł BRUTTO". Można. Osoba bez wykształcenia, bez doświadczenia za prostą pracę nie musi zarabiać 5 tyś złotych. To jest wolny rynek. Ktoś proponuje a ktoś albo przyjmuje albo nie. Nie masz skończonych studiów, nic nie umiesz. Do czego mam Cie zatrudnić? "PO PROSTU NAS KU#$^ NIE STAĆ" Ciebie nie stać. Ja swoje odbębniłem. Moja żona też. Zamiast się użalać oboje skończyliśmy studia. Żona prowadzi działalność. Ponieśliśmy olbrzymią cenę. Zostaliśmy rodzicami w wieku 32 (pierwsze) i 38 (drugie) lat. Ty urodziłaś młodo i dzięki temu masz prościej ale to Twój wybór. Inni wybrali inaczej i ponoszą tego konsekwencje. Oczekujesz pomocy od Państwa? W twoim przypadku (brutalnie) mamy Ci za sponsorować fakt urodzenia wcześniej dziecka i wszystkie plusy z tym związane to ja poproszę o za sponsorowanie mi dodatkowych 10-15 lat życia, żebym mógł wychować wnuki. Czemu Twoja decyzja ma być wynagrodzona a moja nie? "Ojciec dziecka zwolniony (zakład zbankrutował), szuka pracy, jakiejkolwiek, pierwszej lepszej" Hmmm. Dziecko to poważne wyzwanie i wielka odpowiedzialność. Tego drugiego chyba jednak Ci zabrakło. Nie widzę w tym nic złego ale Twoja decyzja, Twój wybór życiowy (co do partnera i sposobu urodzenia) to i Twój problem.

Odpowiedz
avatar Xenopus
-4 4

@sceptykprawdziwy: I uważasz, że taki stan rzeczy jest w porządku, że ludzie muszą ponosić olbrzymią cenę aby ich stać było na dziecko? Że ludzie wykonujący jakże niezbędne do funkcjonowania społeczeństwa prace, które nie wymagają wykształcenia ani doświadczenia nie powinni mieć zarobków pozwalających na usamodzielnienie się i założenie rodziny? Że to w porządku, że osoby chcące iść do pracy i być produktywne nie mogą tego zrobić ze względu na konieczność opieki nad dzieckiem a jednocześnie pojedyncza pensja nie wystarcza na utrzymanie trzyosobowej rodziny? Poza tym nie każdy jest stworzony do prowadzenia działalności gospodarczej i w sumie gdyby każdy to robił, to gdzie znajdowałby pracowników? Nie każdy też musi iść na studia. Wręcz przeciwnie, potrzebujemy techników, robotników, specjalistów po zawodókach a studia powinny być jedynie dla tych, których dana dziedzina pasjonuje i chcą ją rozwijać a nie dla ogółu aby dostać jakąś pracę. A co do męczenia się na studiach, odpowiedzialności, podejmowania decyzji polecam: http://digitalsynopsis.com/inspiration/privileged-kids-on-a-plate-pencilsword-toby-morris/ http://www.boredpanda.com/lesson-about-privilege-awareness/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

my z żoną sprawiliśmy sobie dziecko już po 30. Jak już zainstalowaliśmy się we własnym mieszkaniu, oboje mieliśmy pracę. jak mała miała 8 miesięcy straciłem pracę. Dorabiam tu i tam, ale nie mogę znaleźć, zadnej normalnej nawet za 1500 zł. Moja żona już jest na skraju wytrzymałości nerwowej, ze względu na pracodawcę, który każe jej oszukiwać klientów aby sprzedawać produkty. w pracy poza tym syf kiła i mogiła, na każdym kroku. i miej tu dziecko.

Odpowiedz
avatar hirma
2 2

Lepiej mieć nic niż 1500zł? ... rozumiem narzekanie, ale odrzucanie ofert pracy, kiedy się nie ma jakiejkolwiek a pieniędzy brak...?!

Odpowiedz
Udostępnij