Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o tym jak interweniuje nasza policja. Kilka dni temu, po północy…

Historia o tym jak interweniuje nasza policja.

Kilka dni temu, po północy niedaleko mojego bloku stała spora grupa młodzieży, którzy na początku byli w miarę spokojni, ale wraz z kolejnymi wypitymi butelkami piwa ich zachowanie się pogarszało. Byli coraz głośniejsi, wywiązała się między nimi kłótnia, która przerodziła się w bójkę, zaczęły latać butelki i spokojna popijawa zmieniła się w patologiczne chlanie.

Jako że niedaleko stoi zawsze mój samochód, a raczej nikt by nie chciał żeby jego auto oberwało z butelki, zdecydowałem się zadzwonić na policję. Poinformowałem o sytuacji i ilości około 15 osób, pani w słuchawce powiedziała, że wysyła patrol.

Po powiadomieniu służb wyszedłem na balkon i obserwuję swój samochód, a jednocześnie całą akcje. Ważne dla historii jest to gdzie stała ta patologia jak i dojazd do niej.

Żeby dojechać na miejsce, policja musi jechać drogą jednokierunkową z północy i skręcić w lewo, na prawo jest dalej jednokierunkowa do centrum, a na prosto parking przy sklepie. Na tym skrzyżowaniu jest wysepka ~2x2m z krzakiem ;) W miejscu w którym działa się cała akcja kończy się miasto i zaczyna las, czyli nie ma możliwości dojechać tam z innej strony. Policja chcąc nie chcąc musi skręcić w lewo żeby dostać się na miejsce interwencji. Wybaczcie lekki chaos ale nie potrafię tego lepiej zobrazować.

I teraz wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy widzę z balkonu nadjeżdżający radiowóz, który skręca w lewo, w połowie zakrętu się zatrzymuje na kilka sekund, bo dopiero w połowie można zobaczyć miejsce gdzie stali ci ludzie. Po chwili radiowóz jak gdyby nigdy nic zaczyna skręcać w prawo przejeżdżając po wysepce i krzaku, odjeżdża w stronę centrum. I tyle ich widziałem. Po 30 minutach zadzwoniłem ponownie na policje, to pani w słuchawce mi powiedziała, że patrol stwierdził, że interwencja nie była konieczna, bo na miejscu zdarzenia nikogo nie było.

Powiedziałem jej, że odkąd przyszli tak stoją, powiedziała że wyśle patrol ponownie, przez kolejne 30-40 minut nikt nie przyjechał.

Ja wziąłem psa, poszedłem i przestawiłem samochód trochę dalej, na szczęście obyło się bez przykrych incydentów, ale chyba nie tak powinna pracować policja, a patologia darła się jeszcze przez parę godzin.

policja

by BangFish
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Rak77
18 20

"Czyżby?, mam nagrane zarówno pani wypowiedzi jak i "interwencję". Jutro można będzie zobaczyć na YT. Kopię ze skargą do kogo mogę wysłać?." - powinno pomóc.

Odpowiedz
avatar Armagedon
13 17

No cóż. Panów było dwóch, podjechali sobie radiowozem na miejsce, zerknęli, uznali że w starciu my-oni nie mają najmniejszych szans, doszli do wniosku, że za mało zarabiają by ryzykować wózek inwalidzki lub pogrzeb i wynieśli się po angielsku w bardziej bezpieczny rejon. Na terenie mojego osiedla jest kilka miejsc wymarzonych do nocnych popijawek i posiadówek. Czasami biesiadują tu dwie, lub trzy grupy niezależnie od siebie. Zdarza się, że też dzwonię na policję, lub do SM, jeśli mam w planach spacer z psem, bo raczej szwędanie się po nocy pośród nawalonej gówniarzerii do bezpiecznych nie należy. I co? ZAWSZE pani dyspozytorka pyta mnie JAK LICZNA jest grupa biesiadników. Jeśli liczna - przysyłają dwa radiowozy, jeśli bardzo liczna - bywa, że nie przyjeżdża nikt.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
5 15

@Armagedon: Ale z trzeciej strony sytuacja jest trudna. Siedzą łebki, chleją, drą się, rzucają butelki na trawnik, ale nikogo nie mordują ani nie gwałcą. Podjedziesz zwykłym radiowozem, wysiądzie z niego pan Stefan w zwykłym mundurze, spróbuje wlepić mandat czy zwyczajnie pogadać - może skończyć na OIOMIE. Bezpieczniej byłoby, żeby podjechała od razu suka i kolesie z tarczami i pałami... ale tak od razu suką, pałami i armatkami wodnymi na łebków, którzy tylko zakłócają ciszę nocną i śmiecą? IMHO faktycznie można zgłupieć, co nie znaczy, że nie powinni w końcu opracować jakiejś procedury na takie przypadki.

Odpowiedz
avatar Rak77
8 10

@KoparkaApokalipsy: Procedura jest prosta, Wysiada dwóch, mają osobiste lub samochodowy wideo rejestratory(rzecz tania) jeden zostaje nieco w tyle i trzyma dłoń na otwartej kaburze. Po opisie w gazetach jak spacyfikowali bandytów atakujących patrol policji, do podobnej sytuacji dochodzi niezmiernie rzadko. Policja czuje się pewnie a normalni mieszkańcy bezpiscznie.

Odpowiedz
avatar robert12339
15 19

@Armagedon: Ale ja przepraszam ,nikt im nie kazał iść do policji. Jak już poszli to raczej mało mnie to obchodzi ,że mało zarabiają. Jak do małolatów, którzy grają na trawie w piłkę, to cały czas przyjeżdżają i oni i SM. A tutaj strach obleciał ? To niech ida pracować gdzie indziej sprawa prosta. Ja jako obywatel chcę się czuć bezpiecznie a oni mają mi to zapewnić. A propo , mają broń , jak do kibica to użyli jej szybko, a tutaj do pijanych się boją?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2015 o 18:59

avatar Kyu
5 7

@KoparkaApokalipsy: Mnie, jako obywatela, to nie interesuje. Pracuję, zabierają mi pół pensji na podatki, a mam się bać wracać z drugiej zmiany po 22, bo policjanci się boją interweniować? Mam zarywać pół nocy przed zmianą na 6 rano, bo nie chce im się przyjechać do głośno zachowujących się alkoholików? To niech mi oddadzą to, co zabierają na utrzymanie policji i SM, będzie mnie stać na własną ochronę.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
0 0

@Rak77: raczej ten od kabury ma sprawę za nieuzasadnione użycie broni, a w prasie piszą o biednych niewinnych nastolatkach zamordowanych przez milicję... Znaczy policję, ale mam wrażenie, że to zbyt subtelne rozróżnienie dla niektórych.

Odpowiedz
avatar Litterka
3 7

Ehhh... To nie tylko w Polsce takie numery. Mieszkam obecnie w UK. Ostatnio pod wieczór przechodziłam obok przystanku autobusowego, gdzie zostałam zaczepiona przez kilka osób w wieku ok. 20 lat. Na szczęście dla mnie skończyło się na wyzwiskach. Zauważyłam, że grupa podpita, albo i coś więcej, więc dzwonię na policję. Zanim zebrali ode mnie wywiad, trwało to ok. 5 minut (czas połączenia 04:10 plus oddalenie się z przystanku). Ciekawe, czy patrol kogoś zastał, albo czy ktoś w międzyczasie nie dostał po mordzie.

Odpowiedz
avatar Zmora
-5 11

@Litterka: O nie, zbierali wywiad pięć minut. Straszne. Ja rozumiem narzekanie na jakość i czas interwencji, ale narzekanie, że muszą wywiad zebrać zamiast przyjeżdżać na szybkie *omg, proszę przyjechać na przystanek przy tesco, bo się biją! *rzut słuchawką*" to lekka przesada.

Odpowiedz
avatar anonimek94
4 8

@Zmora: akurat tu Litterke muszę poprzeć, też miałam taką sytuację. Mój podopieczny był bardzo agresywny. Było to niebezpieczne, nie wiadomo było jak się skońćzy ja napewno nie dałabym sobie sama rady. Byłam zestresowana, wszystkie te informacje były zbierane długo. Nie pamiętam dokładnie pytań, ale pamiętam, że wiele było zbędnych i tylko po to aby potwierdfdzić, czy napewno powinni przyjechać. Były też pytania o adres domu itd, które naprawdę mogliby pominąc - w końcu mogłabym im to powiedzieć już na miejscu. Siłą rzeczy nie przyjechali wcale, ale to akurat już dłuższa historia i było to z mojej winy (i stresu). Na szczęście sytuacja zostala opanowana, jako że przyszli inni pracownicy, jednak trochę to trwało.

Odpowiedz
avatar grruby80
2 4

Tyko w UK jest tak że operator pierwsze pyta jaką służbę potrzebujesz, co się stało, adres i w tym momencie wysyła kogo potrzebujesz. Wywiad zbiera gdy są już w drodze i aktualizuje informacje na bieżąco.

Odpowiedz
avatar Litterka
3 3

@grruby80: Teoretycznie tak, dlaczego więc na koniec rozmowy usłyszałam: "Dobrze, to ja przekazuję sprawę do odpowiedniego komisariatu".

Odpowiedz
avatar anonimek94
0 0

@grruby80: Tak jak mówie, do mnie nawet nie zdazyli nikogo wyslac bo sytuacja cudem zostala opanowana (trwalo to okolo 10-15 minut). Moglo sie skonczyc gorzej. Male miasto, na pewno by zdazyli przed tragedia jesli taka mialaby sie wydarzyc? Mowimy tu o osobie naprawde silnej w momencie napadu agresji, oraz ponad 100kg wagi. Naprawde nielatwa osoba do powstrzymania.

Odpowiedz
avatar 8eska88
-5 5

"(...) stała spora grupa młodzieży, którzy (...)". Jeżeli możesz to to popraw.

Odpowiedz
avatar timo
2 2

Tego typu "interwencje" zazwyczaj są skuteczniejsze po telefonie do komendy wojewódzkiej.

Odpowiedz
avatar cosinus
2 6

W wykonaniu polskiej policji to standard. Jak grupka szczyli pije po cichu jedno piwo na trzech, to nie minie kilka minut a już nasi stróże prawa karzą mandatami tych groźnych przestępców - natomiast jak kilku/kilkunastu dresiarzy chleje na umór drąc się wniebogłosy, to już dużo trudniej interweniować. Sam kiedyś byłem świadkiem podobnej sytuacji : o drugiej w nocy darli mi się pod oknem więc zadzwoniłem na policję, patrol przyjechał, przystanął, popatrzył i pojechał dalej, a tamci wrzeszczeli prawie do rana.

Odpowiedz
avatar grad_zpiekla
-1 1

@cosinus: U mnie byla jeszcze lepsza sytuacja - kilka osob kopalo chlopaka na przystanku, radiowoz podjechal zobaczyl co sie dzieje i odjechal - chlopak zabity na miejscu, a potem przez kilka miesiecy policja reguralnie odwiedzala przystanek i brala podpitych ale nieagresywnych chlopów na komende. Bylo to dawno jakies 8 lat temu.

Odpowiedz
avatar the
-2 6

identyczna sytuacja była u mnie. policjant na to: aż tak pani to przeszkadza? proszę się zastanowić i zadzwonić później. psia mać, w amerykańskich filmach interwencja inaczej wygląda :)

Odpowiedz
avatar grad_zpiekla
-1 1

Policja ale w szegolnosci Straż Miejska nie jest od tego, zeby zajmowac sie agresywnymi grupami oni sa po to, zeby zasilic budzet panstwa. I choc policja jeszcze cos zrobi, to straz miejska tylko wlepia mandaty jak ktos przez jezdnie przebiegnie gdy akurat nic nie jedzie.

Odpowiedz
avatar Robee73
0 0

Ewidentnie stchórzyli, ale po co tacy tchórze idą do Policji? I jeszcze za nich płacimy!!!

Odpowiedz
avatar jam666
6 6

A ja RAZ widziałem odwrotną sytuację.Miejsce Warszawa Olszynka Grochowska, przy przystanku nagle 5 typa zaczyna lać jednego, upadł a Ci go w pięciu kopią. Nieumundurowany policjant sam do nich wyleciał z pałką teleskopową, zaczął nią tłuc ich po nogach i bardzo szybko rozgonił towarzystwo. Być może uratował gościowi życie.

Odpowiedz
avatar zola1054
2 2

@jam666: No i popatrz, nikt nie odniósł się do Twojego komentarza. Taka jest właśnie moda w mediach i internecie na poniżanie i wyśmiewanie Policji :)

Odpowiedz
avatar szamanisko
-1 3

Rozmawiałem kiedyś z kolegą-policjantem, przyznał mi się, że normalną (w znaczeniu "typową") praktyką jest robienie kółek wokół osiedla albo dzielnicy, gdzie coś się dzieje, i podjeżdżanie na miejsce, jak sytuacja się sama uspokoi.

Odpowiedz
avatar zola1054
2 2

@szamanisko: To pogratuluj koledze, ma sie czym chwalić

Odpowiedz
Udostępnij