Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w firmie zajmującej się naprawami gwarancyjnymi laptopów, tabletów itd. pewnej marki.…

Pracuję w firmie zajmującej się naprawami gwarancyjnymi laptopów, tabletów itd. pewnej marki. Przytoczę kilka opowieści, a raczej powielających się schematów, które na co dzień spotykam w pracy. Może nie są wybitnie piekielne, ale ukazują trochę ludzką naturę, że jednak zawsze trzeba zakombinować - a nuż się uda ;)

Na wstępie dodam, że każde urządzenie, jakie przechodzi przez moje ręce ma swoją dokumentację z notką od klienta - opis usterki i na jego podstawie dokonujemy napraw.

1. Brudne laptopy.
Brzmi niewinnie, ale to, w jakim stanie przychodzą do nas laptopy czasem woła o pomstę do nieba. Nie mówię tu o kurzu, tylko o substancjach niewiadomego pochodzenia: lepkich, śmierdzących, no generalnie bez szmatki nie podchodź. Nie wiem co ci ludzie robią ze swoimi komputerami, ale niektóre naprawdę śmierdzą gorzej niż wnętrze obory, albo są lepkie i to na całej powierzchni. Czy naprawdę tak ciężko jest choć lekko wyczyścić komputer zanim wyśle się go do naprawy?

2. Kłamczuszki.
Klasyka - zatajanie uszkodzeń. Notorycznie zdarzają się opisy w stylu "oglądałem filmik na YouTube i nagle komputer sam się wyłączył". Uwierzcie, że odkrycie, czy komputer był zalany zajmuje mniej niż 10 minut :) Pamiętam jeden z ciekawszych przypadków. Opis usterki "nie działa". Po podłączeniu ładowarki poszło takie spięcie, że "wywaliło" całą fazę i zgasło kilka świateł ;) Oczywiście po rozkręceniu okazało się, że płyta główna była zalana. To samo z pękniętymi ekranami*. Opis usterki sugerujący, że "samo się to zrobiło", gdzie nawet laik zauważyłby, że jednak ktoś musiał przyczynić się do tego stanu rzeczy. Nie wiem po co ludzie tak kombinują, skoro niektóre usterki widać gołym okiem. Pomijam, że nasza firma całkiem sporo sobie liczy za naprawy, których nie obejmuje gwarancja, więc ludzie sporo na tym tracą, no cóż...

3. Majsterkowicze.
Notorycznie dostajemy komputery, które zostały rozkręcone, a potem nieudolnie skręcone przez klienta. Po czym to poznać? Ułamane plastiki od obudowy, brakujące śrubki itd. Śrubki często mają różne rozmiary i często klienci na siłę wkręcają za długie śrubki w za krótkie gwinty. Rekordzista wkręcił śrubkę tak mocno, że przebił się przez całą obudowę laptopa i pozostawił ślady na obudowie wokół ekranu LCD. Naprawdę, nie znacie się, zostawcie tę pracę fachowcom, bo niepotrzebnie narażacie się na koszty.

Małych piekielności, które jednak urozmaicają pracę jest oczywiście więcej. Jak się spodoba, to mogę opisać konkretne przypadki ;)

*samoczynne pęknięcia, gdzie nie widać w którym miejscu ekran został uszkodzony, nie ma tzw. pajączka są naprawiane w ramach gwarancji - czasami ekrany pękają od nagrzewającej się/puchnącej baterii

by Aenkill
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kumbak
16 18

Ad 2. Zaopatrzcie się w listwę zasilającą albo w transformator separacyjny. Nie wywali wam całej fazy.

Odpowiedz
avatar Aenkill
8 8

@Kumbak: Poszedł bezpiecznik w listwie po czym "wyskoczyły korki" na jednej fazie ;)

Odpowiedz
avatar Aenkill
20 26

@Caron: Tak, mam tiki nerwowe spowodowane czepialstwem niektórych osób. Widzę, że nie ma historii na tym portalu, pod którą ktoś by się nie przyczepił o cokolwiek. Przecinek, kropka... teraz kogoś oczy bolą od 4 emotikon w tekście na ponad 500 słów. Rzeczywiście te emoty są stawiane po KAŻDYM zdaniu... Naprawdę aż tak Ci to przeszkadza, żeby to wytykać? To nie rozprawka z języka polskiego, a portal internetowy. PS Czytałam niektóre twoje komentarza i w niektórych były aż dwie emotikony w jednym zdaniu - skandal!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2015 o 21:06

avatar Natas
6 6

@Aenkill: Ja nawet tych emotek nie zauważyłam, nie przejmuj się, szkoda Twoich nerwów i tików :) @Caron: ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;)

Odpowiedz
avatar szamanisko
2 8

Pracowałem przez kilka lat w takim lokalnym, można by rzec, osiedlowym serwisie komputerowym i w pełni zgadzam się z przedmówcą. W wolnym czasie dodam kilka piekielnych historii. W każdym razie ludzie nie dbają o sprzęt komputerowy za grosz... Przy kolejnym laptopie upie...ym jak stół Durczoka zacząłem robić fotki - i mam do tej pory kilkadziesiąt zdjęć pt. "Czystego Polaka portret własny" :)

Odpowiedz
avatar Aenkill
2 6

@szamanisko: My robimy zdjęcia jako dokumentację, gdy sprzęt jest uszkodzony z winy użytkownika, żeby móc delikwenta podliczyć. Ludzie oczywiście czasami się kłócą, więc dowody muszą być ;) Mam pokaźną kolekcję zdjęć z wszystkimi możliwymi uszkodzeniami. Chyba najlepsze jakie miałam do tej pory to m.in. tablet, który wyglądał, jakby ktoś chciał go złamać na pół i prawie mu to wyszło :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Ja sprzętu nie naprawiam, tylko przekazuję i nie laptopy, ale telefony, ale część problemów znam. Najlepsi są klienci, którzy przychodzą z telefonem, którego ekran poszedł w drobny mak i tłumaczą mi, że telefon jest w stanie idealnym...

Odpowiedz
avatar lift_man
2 2

Ja sobie dorabiam (naprawiam z polecenia), znam Twoje bóle. Raz przyszedł do mnie koleś który próbował samemu klawiaturę w samsungu wymienić. Wyrwał taśmę, wyrwał gniazdo od taśmy oraz pozrywał wkręty. Jak to zrobił? Znalazł na YT filmik jak koleś wymienia klawę, po angielsku akurat. W pierwszym zdaniu instruktarzu gada o tym że trzeba wykręcić wkręty z oznaczeniem [kbd], koleś ni hu hu po angielsku nic nie zjarzył, i szarpał. "Bo w filmiku się łatwo wyjmowało." -.-

Odpowiedz
avatar asmok
1 1

A ja kiedyś byłem wsparciem technicznym dla różnych instytucji i to ja kontaktowałem się z serwisami, mając pod opieką tak z parę tysięcy urządzeń. I z przykrością stwierdzam że sporo uszkodzeń powstaje na serwisie. Przed wysyłką często robiliśmy fotki sprzętu, komisyjnie. Sprzęt czasem wracał z serwisów z innymi bebechami, uszkodzony mechanicznie, zalany itp. Szczytem bezczelności był serwisant, który odmówił naprawy gwarancyjnej komputera stacjonarnego i przysłał na dowód fotkę płyty głównej. Faktycznie, zalana tak że aż ubabrana jakimś sokiem. Tylko nie wiedział biedny, że akurat ten komputer miał przy świadkach zrobione fotki przed zapakowaniem :) Zazwyczaj producenci, a częściej sprzedawcy, bronią się przed odkryciem takich praktyk wstawiając do warunków gwarancji zakaz rozkręcania sprzętu przez użytkownika. Więc zwykły user często nie może udokumentować stanu sprzętu, bo właśnie przez to straci gwarancję. Na szczęście, ponieważ poza serwisem zajmowałem się też sprawami formalnymi, to wcisnąłem jako jeden z wymogów do wszystkich dokumentacji przetargowych także wymagane warunki gwarancji. W tym przede wszystkim brak plomb na obudowach i zgodę na rozkręcanie sprzętu przez nas. Oczywiście próbowali protestować, że niby nikt nam na takich warunkach nie sprzeda, ale biznes jest biznes, jak się zgłosił jeden oferent to wszyscy grzecznie dostosowali warunki gwarancji.

Odpowiedz
avatar Aenkill
0 0

@asmok: U nas jest zakaz wnoszenia picia do pomieszczeń, w których są komputery klientów. Co do uszkodzeń, jasne, zdarzają się np. wyłamane klipsy z obudowy laptopów itd. Szczególnie w tańszych modelach, które chyba nie zostały stworzone do rozkręcania. Tylko, że u nas sprzęt jest wypakowywany i pakowany przy kamerach (zawsze), żeby wiedzieć w jakim stanie przyjechał i czy nic się nie uszkodziło przy wymianie części. Dodatkowo przy samej diagnozie mamy dokumentację, w której na schematycznych i obrazkach odnotowujemy różne usterki, zadrapania itd. Po wymianie części każdy komputer przechodzi test końcowy i również jest sprawdzany stan wizualny i jeśli coś się nie zgadza to jest sprawdzane nagranie, żeby ustalić, czy tak już było, czy coś się stało u nas. W razie problemów zamawiana jest uszkodzona część i po prostu klient trochę dłużej poczeka jeśli nie ma jej w magazynie. Co do plomb, tu jest ciekawie. My jesteśmy zewnętrzną firmą, która zajmuje się naprawami dla jednego producenta. Nie wiem, czy to polityka producenta, czy nasza, ale generalnie zerwane plomby, czy widoczne ślady rozkręcania i grzebania nie powodują utraty gwarancji. Zasada jest taka, że jeśli można coś udowodnić na zdjęciach, to robimy płatną naprawę. Bardziej złożone sytuacje w stylu: laptop ma obity róg, widać, że spadł, albo o coś uderzył i nie działa załóżmy dysk twardy. Na logikę jest duża szansa, że klientowi spadł komputer i uszkodził się dysk twardy, ale z racji tego, że nie jesteśmy w stanie udowodnić bezpośredniej winy, dysk jest wymieniany na gwarancji. Po prostu tak jest łatwiej, bo ludzie w 90% przypadków będą się kłócić. Tak samo z częściami, które nie wracają do producenta - klawiatury, touchpady i inne tanie rzeczy lądują w koszu i za dużo zachodu zajmuje kontaktowanie się z klientem id. więc po prostu to wymieniamy. Swoją drogą przy naprawach gwarancyjnych nie dostaje się nowych części, tylko części "odnowione", czyli, te ,które my odsyłaliśmy jako wadliwe do producenta :P

Odpowiedz
Udostępnij