Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakiś czas temu gdy obudziłem się rano, odczułem jakieś problemy żołądkowe. Poganiało…

Jakiś czas temu gdy obudziłem się rano, odczułem jakieś problemy żołądkowe. Poganiało mnie trochę tam, gdzie nawet król piechotą chodzi. Dałem znać w biurze, że nie pojawię się w pracy tego dnia, i dam znać czy do jutra przejdzie. Niestety nie przeszło.

Na drugi dzień z rana sytuacja podobna. Czyli raczej nie zatrucie, a pewnie jakiś wirus. Po paru godzinach, jak poczułem się trochę lepiej i objawy złagodniały, postanowiłem skoczyć do przychodni i apteki (z góry dodam, że do przychodni praktycznie nie da się dodzwonić, a moja żona kiedyś miała spięcie z panią szatniarką/telefonistką, po tym jak zobaczyła słuchawkę odłożoną obok telefonu, gdy wspomniana pani plotkowała sobie ze znajomą pacjentką).

Zachodzę więc do przychodni. Przy okienku rejestracji ze 2 osoby, więc czekałem może minutkę. W międzyczasie z gabinetu lekarskiego, który jest obok rejestracji wyszła jakaś pacjentka. Nikt nie wszedł po niej, nikt nie czekał pod drzwiami. Super.
Przyszła moja kolej w rejestracji. Powiedziałem, że chciałem się dostać do lekarza, wyjaśniłem o co chodzi.
Rozmowa wyglądała mniej-więcej tak:
Recepcjonistka[R]:

[R] - Mogę Pana zapisać na jutro.
[JA]- A dzisiaj nie da rady?
[R] - Niestety.
[JA]- Ale lekarz teraz przyjmuje?
[R] - Tak, ale zapisać może się Pan dopiero na jutro. (i szczerze mówiąc nie pamiętam czy chodziło tutaj o tak przyjętą zasadę, że zapisują na dzień do przodu, czy skończył im się jakiś limit na konkretny dzień, albo po prostu mają jakieś "godziny zapisów"? nie wiem).
[JA]- Ale skoro przyjmuje, a nie ma nikogo w kolejce, to może mnie teraz przyjmie?
[R] - Niestety, jutro od rana przyjmuje lekarz XYZ, mogę Pana zapisać.
Już miałem się poddać i skonsultować rozwiązanie problemu z farmaceutą, ale oświeciło mnie, że mam w portfelu książeczkę Zasłużonego Krwiodawcy, której jeszcze nigdy nie miałem okazji wykorzystać, a która podobno daje jakieś przywileje w korzystaniu z służby zdrowia.
[JA]- A z tą książeczką będę mógł wejść do lekarza dzisiaj?
[R] - Aaaaa to zupełnie co innego. Skseruję ją tylko do pana dokumentów i za chwilę zaniosę Pana kartę do Pana doktora.

Niecałą minutę później lekarz mnie przyjął, a po mojej wizycie nadal nie było nikogo w kolejce. Z informacji na drzwiach wynikało, że lekarz tego dnia niedawno zaczął dyżur i miał przyjmować do wieczora.
Odciągają mi składki, płace podatki, a zostałem przyjęty tylko ze względu na dodatkowe przywileje. Chory system :/

Przychodnia

by Zbychu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
4 16

Dlatego najchętniej wypisałbym się z tego burdelu.

Odpowiedz
avatar Zbychu
10 14

@mietekforce: Ja też, tym bardziej, że wszelkie badania specjalistyczne i tak od 2-3 lat robie prywatnie, bo inaczej nie zrobiłbym tego nigdy. W ciągu ostatnich 2-3 lat wydałem na prywatne leczenie kilka tysięcy zł. Na fundusz i tak muszę płacić, ale na to co potrzebowałem to nie ma szans załatwiać w "publicznej" służbie zdrowia. Osobiście wolałbym wykupić jakieś komercyjne ubezpieczenie zdrowotne zamiast płacić składki i nadal nie móc się leczyć. Jedynie co, to odczulanie załatwiam przez fundusz, bo po paru miesiącach (albo prawie roku) potrzebnych na odbycie 3 wizyt u alergologa, teraz na samo odczulanie wchodzę już bez kolejki i trwa to kilka minut.

Odpowiedz
avatar insystem
5 9

@Zbychu: mój tata jest w podobnej sytuacji co Ty. Jest Zasłużonym HDK (najwyższy stopień). Nawiązując do Twojego komentarza, a właściwie robieniu badań specjalistycznych prywatnie (nie wiem co masz na myśli, więc zakładam, że jakiś MRI, TK) to chciałem powiedzieć, że tata nigdy nie czekał (oczywiście z książeczką) dłużej na takie badanie dłużej niż 2 tygodnie, a często nawet nie były to 3 dni. Równiez wizytę u specjalisty dostajesz "poza kolejką". Nie widzę sensu, wyrzucania kasy, gdy masz taki przywilej praktycznie od ręki. Chyba, że mówimy tu o sytuacji, gdzie jeszcze nei dysponowałeś takimi przywilejami.

Odpowiedz
avatar Zbychu
3 9

@insystem: Odznakę "Zasłużonego HDK" dostałem w zeszłym roku :) A badania, o których pisałem dotyczą również mojej żony, która nie oddaje krwi :) Ponadto część badań jest nierefundowana, albo refundowana na dziwnych warunkach, tylko w konkretnych placówkach, w konkretnej fazie księżyca, albo w ogóle nie wiadomo o co chodzi. Jak mam jechać 1,5h w jedną stronę, żeby załatwić badanie warte 12 czy 30zł, to wole zrobić to na miejscu, bo chyba paliwo kosztowałoby więcej.

Odpowiedz
avatar insystem
-1 5

@Zbychu: Okej, rozumiem. Nie było dla mnie to pewne po prostu ;) ~IS.

Odpowiedz
avatar Zbychu
16 16

@ZaglobaOnufry: Ale tu absolutnie nie chodzi o to, że się cokolwiek należy. I zapewniam cię, że na pogotowiu ofiara wypadku będzie miała pierwszeństwo przed HDK czy kombatantem. Osobiście uważam, że pierwszeństwo powinni mieć zawsze ci, którzy są umówieni na konkretną godzinę i że powinno się ograniczyć niepotrzebne czekanie w kolejkach wynikające z tego, że tłumy przychodzą czekać przed gabinetem. Ale w opisanej sytuacji, gdzie nie było całkowicie nikogo zostałem przyjęty tylko przez legitymację - to już jest absurd.

Odpowiedz
avatar janhalb
14 14

Mam wrażenie, że tu nie chodzi o piekielność _systemu_ (ochrony zdrowia) tylko albo jakieś kretyńskie, chore zasady narzucone przez szefostwo tej konkretnej przychodni, albo (co równie prawdopodobne) widzimisię pani w rejestracji. Na Twoim miejscu zażądałbym widzenia z szefostwem placówki, a jeśli rzeczywiście są takie zasady - to _natychmiast_ przepisałbym się do innej. W mojej przychodzi (zwykła, mała przychodnia w małym miasteczku) nikt takich cyrków nie robi. Przychodzisz, jeśli tylko lekarz przyjmuje, możesz wejść. A jeśli nie ma numerków - zawsze można zapytać lekarza, czy przyjmie dodatkowego pacjenta.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@janhalb: dodatkowo telefon ze skargą do NFZ często czyni cuda.

Odpowiedz
avatar zendra
1 1

@janhalb: Muszę się zgodzić w 100%. To wszystko co opisano w historii nie ma nic wspólnego z NFZ, a jedynie z cwaniactwem w tej konkretnej przychodni. Sporo osób nie rozumie, że NFZ jest tylko i wyłącznie ubezpieczycielem, a usługi medyczne dostarczane są przez niezależne podmioty gospodarcze, w większości PRYWATNE! Zdecydowana większość przychodni, w tym specjalistycznych, to firmy prywatne, które zawarły kontrakt z NFZ na obsługę pacjentów. Jeżeli więc taka przychodnia działa źle, to należy im przypomnieć, kto im płaci za usługi i że można wykonać telefon do ubezpieczyciela, czyli do NFZ, który skwapliwie rozliczy ich z poprawności realizacji kontraktu.

Odpowiedz
avatar qulqa
11 11

Od początku reformy służby zdrowia (czyli od roku 1999) trąbi się non stop w mediach, żeby w ostrym przypadku nie dawać się zbyć pani z rejestracji, tylko smarować do lekarza, przedstawiać problem i prosić o przyjęcie. W opisywanych w mediach sytuacjach w 99,99999% to działa. Ja zastosowałam tę metodę 1 raz, kiedy nagle u mojej mamy spadło tętno do 30/min. Pani rejestratorka chciała na jutro, nie dyskutowałam, weszłam pomiędzy pacjentami do lekarki, przyjęła mamę natychmiast, bez kolejki. Zrobiła EKG, wypisała skierowanie do szpitala i wezwała karetkę transportową. Polecam w przyszłości.

Odpowiedz
avatar Kunegunda95
2 2

Ty się ciesz... Ja miałam przypadek tak ostrego zatrucia, że w ciągu sześciu godzin byłam odwodniona, język mi się kleił do podniebienia bo śliny nawet w ustach nie miałam, chodziłam zgięta w pół. Gdy poszłam do lekarza, stanęłam przy kontuarze do rejestracji, dosłownie ledwo się trzymałam na nogach, to ludzie mnie olewali i wchodzili przede mnie, a ja nawet nie miałam siły zaprotestować. Pani z rejestracji jak mnie zobaczyła, to tylko sprawdziła kto mnie może w chwili obecnej przyjąć, weszłam, a właściwie zostałam wprowadzona do gabinetu bez kolejki. Najlepsze były miny pacjentów, którzy dosłownie chcieli zabić mnie wzrokiem oraz ich komentarze, że młoda a się wpycha, oni starsi i muszą czekać. Nikt nie zwrócił uwagi, że chyba bym zemdlała, jakbym miała stać, bo oczywiście miejsca siedzącego nie było. U Ciebie to po prostu był kaprys rejestratorki lub chore przepisy przychodni. Ja już od dłuższego czasu jeśli mnie sytuacja porządnie nie zmusi, to nie idę do lekarza, bo się prędzej nerwicy nabawię, niż mnie wyleczą.

Odpowiedz
avatar Zbychu
2 2

@Kunegunda95: Kiedyś jeszcze na studiach miałem bardzo intensywną sytuacje, podobnie jak to co opisujesz. Trwało to całą noc i na obie strony, że się tak wyrażę. Jak się dowlokłem do przychodni (która była obok mojego miejsca zamieszkania) to liczyłem na to, że mi dadzą jakaś kroplówkę albo coś, bo nie mogłem nic jeść, nie mogłem nawet pić wody, nogi mi dygotały tak, że ledwo mogłem chodzić. W przychodni do lekarza czekało 2 starych dziadków i jak mnie zobaczyli, to sami zaproponowali że mnie przepuszczą, bo wyglądałem jakbym miał tam wyzionąć ducha :P

Odpowiedz
avatar Matsurika
0 0

Ja nie mam książeczki honorowego krwiodawstwa (a próbowałam nim zostać - raz oddałam krew to mi powiedzieli że mam więcej nie przychodzić bo mdleje i robię cyrki) więc w zaistniałej sytuacji pewnie bym próbowała wbić do pokoju na siłę albo bym udała że padam i mdleje/umieram/zaraz zwymiotuje.

Odpowiedz
avatar qulqa
0 0

@Matsurika: Kobieto, zamiast odstawiać jakieś cyrki w poradni, przeczytaj mój komentarz wyżej. I zamiast rozmawiać z rejestratorką, po prostu wejdź pomiędzy pacjentami do lekarza. Przedstaw sytuację i gwarantuję ci, że w 99,99999999% cię przyjmie.

Odpowiedz
avatar phowiec
0 0

Czy to czasem nie jest przychodnia w pewnym mieście nad morzem? Ten telefon, na który się nie można dodzwonić brzmi znajomo :).

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 0

@phowiec: To akurat typowe dla sporej części poradni.

Odpowiedz
Udostępnij