O piekielnym sąsiedzie.
Posiadam działeczkę budowlaną. Z jednej strony las, z drugiej sąsiad. Działka obficie zarosła krzewem wszelakim a i drzewostan się poprawił. Zaczepił mnie wspomniany sąsiad ze w moim zielsku lisy się czają i mu mordują drób. Obiecałam wycinkę. Załatwiłam co trzeba i zadowolona z siebie idę do sąsiada z dobrą nowiną, że wpadnie facet i działkę wykarczuje. I tu niespodzianka; zamiast podziękowań dostałam pogróżki odnośnie kar jakie będę musiała zapłacić za wycięcie drzew, bo on to będzie musiał zgłosić...
Coś czuję, że nie będę tam domu budowała.
Działka
Czyżbyś przy budowie miała zamiar notorycznie łamać prawo? Wycinka samosiejek do pewnej wielkości nie podlega pod urzędnicze ograniczenia.
Odpowiedz@Rak77: Myślę, że chodzi raczej o brak chęci do mieszkania w pobliżu upierdliwego dziada. Łatwiej jest sprzedać pustą działkę i kupić inną, niż borykać się z idiotą przez następne dziesięciolecia.
Odpowiedz@Rak77: "załatwiłam co trzeba" => nie łamała prawa
Odpowiedz@Agness92: Toż napisałam że załatwiłam co trzeba i nie miałam na myśli siekiery tylko zgłoszenie :)
Odpowiedz@Rak77: nie wielkości, tylko wieku. 10 lat. Nie wiesz, to nie pisz bzdur i nie wprowadzaj ludzi w błąd.
Odpowiedz@timo: Ale jest to też ściśle powiązane. Jak przyjdzie urzędnik to zmierzy drzewo i na tej podstawie z tabelki wyznaczy wiek, w zależności od gatunku.
Odpowiedz@imhotep: bzdury gadasz. Jeśli tak uważasz, to podaj przepis. Podam Ci przykład: wierzbę (i niektóre inne drzewa) możesz posadzić z odciętej gałęzi, nawet takiej o średnicy 0,5 metra. Drzewo będzie miało rok, a wg tabelki 10 lat. I co? I do dupy z tabelką :)
Odpowiedz@Rak77: w jakim kraju ty żyjesz? jak masz upierdliwego sąsiada to i tak będziesz musiał tłumaczyć się ze nie jesteś wielbłądem, wystarczająca piekielność. bo donos od sąsiada traktuje się jako nieomal pewnik, "bo to sąsiad, on jest na miejscu, on widzi, on wie..."
OdpowiedzNie bardzo rozumiem, w czym problem. Sąsiad zgłosił sprawę lisów? OK, miał prawo. Mogłaś zareagować albo nie. Sąsiad powiedział, że za wycięcie drzew bez zezwolenia jest kara? Czy źle że ci to powiedział? Mało ludzi wie, że wycinkę drzew trzeba zgłaszać i czekać na decyzje urzędnicze. Dlaczego dopatrujesz się złej woli?
Odpowiedz@qulqa: Przeczytaj jeszcze raz. Facetowi najpierw przeszkadzają moje drzewa a potem mu przeszkadza że je wycinam.
Odpowiedz@chipsi: Nie przeszkadzają mu drzewa, tylko przeszkadzają mu zarośla z lisami. Lisy nie siedzą na drzewach.
Odpowiedz@qulqa: skoro wiesz lepiej to nie śmiem się wykłócać.
Odpowiedz@chipsi: bo to taki człowiek co, nie był, nie widział, nie słyszał. Ale łun to lepi wi
Odpowiedz@qulqa: Zazwyczaj nie piszę do kogoś w ten sposób, ale... na boga, ależ jesteś tępym człowiekiem...
Odpowiedz@Suzumushi: Dziękuję za fantastyczny komplement. Ale ja w opisanej historii żadnej złej woli sąsiada nie widzę. Widzę natomiast spiskową teorię dziejów, którą chipsi w swojej głowie uknuła. Ona wie lepiej, że sąsiad to chce wyłącznie jej dokopać. PS1 - jeżeli w każdym kontakcie z inną osobą będziecie widzieć złe intencje, wpadniecie w jakąś paranoję. Ja wolę widzieć dobre albo zapytać sąsiada wprost, o co mu chodzi. PS2 - ja też jestem z tych, którzy zgłaszają każdą wycinkę drzew, którą widzą, do rejonowego wydziału ochrony środowiska. I cóż się okazuje? Legalnych wycinek mamy mały procent, reszta to nielegal. Bo przecież moje drzewo, na moim wyrosło, więc mogę.
Odpowiedz@qulqa: Powiem ci jak to wygląda z perspektywy ludzi którzy cię minusują, bo najwyraźniej tego nie widzisz: Sąsiad zwrócił uwagę, że w zaroślach czają się lisy sugerując przy tym, że trzeba coś z tym zrobić (a cóż innego niż wyciąć). Tym samym podpuścił autorke, ponieważ wiedział że zetnie co przeszkadza, więc może ją zgłosić. Czemu to zrobił? Nie wie nikt. Może czysta złośliwość, albo nie pomyślał wcześniej i postanowił się usprawiedliwić donosem (wat?). Tak czy siak, sprawa wygląda tak, jakby to było zaplanowane przez tego sąsiada.
Odpowiedz@Tapionvirgo Nadal nie dopatruję się żadnej złej woli sąsiada. Napisałam już - lisy mieszkają w zaroślach, nie na drzewach. Wycinki zarośli zgłaszać nie trzeba. Plan wycięcia drzew samosiejek było już po prostu nadgorliwością autorki. Super, że sąsiad powiedział o konieczności uzyskania zgody. Gdyby miał rzeczywiście złą wolę, po prostu po wycince zadzwoniłby do urzędu i doniósł. A cała domniemana zła wola i intryga jest po prostu nadinterpretacją autorki i komentujących, którzy we wszystkim dopatrują się piekielności. Dla mnie to normalna sąsiedzka sytuacja, w której jedna ze stron nie zrozumiała drugiej. I za to niezrozumienie i robienie szumu określiłabym jako piekielną osobę nie sąsiada, ale autorkę.
Odpowiedz@qulqa: Do ODPOWIEDNIEJ oceny opisanej sytuacji brakuje ci tylko jednej rzeczy: nie widziałeś wyrazu twarzy sąsiada i nie słyszałeś tonu jakim odnosił się do autorki. Ale ona widziała i słyszała, i mam wrażenie, że to właśnie te dwie rzeczy skłoniły ją do opisania tej historii. Bo widzisz, mimika twarzy i ton głosu są bardzo pomocne, a czasami wręcz nieodzowne przy ocenie intencji osoby mówiącej. A skoro autorka znając te dwa czynniki, zdecydowała się opisać tę sytuację na piekielnych, to jak dla mnie jest to podstawa do stwierdzenia, że sąsiad jednak miał zamiar być złośliwy, a nie życzliwy, jak wydaje się tobie. :)
Odpowiedz@anulla89: Nieśmiało zaznaczam, że autorka wątku słowem się nie zająknęła o dziwnej mimice i intonacjach sąsiada.
OdpowiedzBo on nie chciał, żebyś ty drzewka wycinała, tylko żebyś te lisy wyłapała. :P
Odpowiedz@natalia: :D
Odpowiedz