Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam na nowym osiedlu, gdzie mieszkają w większości młode małżeństwa. Co za…

Mieszkam na nowym osiedlu, gdzie mieszkają w większości młode małżeństwa. Co za tym idzie, wszędzie jest mnóstwo dzieci. Blok jest długi, przy jednym krańcu znajduje się plac zabaw, a przy drugim parking. Moje mieszkanie jest położone w tym szczycie przy parkingu, od placu dzieli mnie jakieś 9 klatek.

Godzina 8:00. Od rana nie mogę spać, bo na placu zabaw jakieś dziecko krzyczy tak, że nawet u mnie słychać. Czekam, aż się przymknie. Pół godziny, wyglądam przez okno - mała dziewczynka biega z krzykiem, a babcia siedzi sobie na ławeczce. Okej. Znowu czekam.

Kolejne pół godziny. To samo. Dzieciak chodzi/biega po placu, zatrzymuje się w losowych miejscach i po prostu wrzeszczy "aaaaaaaaaaa". Już mnie trochę wk*rw bierze, bo chcę się uczyć do egzaminu, a to wycie po prostu przeszkadza. Wychodzę na balkon i krzyczę:

- Czy mogłaby pani jakoś uciszyć to dziecko? Aż u mnie słychać!

Na co pani odwrzaskuje:

- Nie, nie mogę, spier***j, dziecko musi się wykrzyczeć, bo inaczej się stresuje!

Na placu zabaw jest dużo urządzeń dla dzieci, czy naprawdę tak trudno zorganizować dziecku jakąś zabawę, wsadzić na huśtawkę czy karuzelę i się nim zająć, zamiast po prostu puszczać samopas i mieć w poważaniu?

Uprzedzając: dziewczynka nie jest upośledzona, nie mam pojęcia, dlaczego tak wrzeszczała.

piekielna babcia

by hejter
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
21 41

A to nie lepiej dla chcących się wykrzyczeć wziąć starego toi-toia albo inną budę przytargać, obić styropianem od środka i każdy kto będzie chciał wrzeszczeć mógłby tam włazić i kulturalnie to zrobić? Na wsi to se wyjdę na pole i dreć się do woli mogę, nawet jak piorę żonę po pysku za słoną zupę to sąsiedzi też nie słyszą, natomiast generalnie w bloku dźwięki o dużej wysokości są źle widziane i to nawet jak masz orgazm. Wobec tego publiczne wrzeszczalnie byłyby chyba niezłym pomysłem jak ktoś chce dać upust emocjom.

Odpowiedz
avatar inmymind
13 13

@Drill_Sergeant: ja to mam właśnie taki pomysł na biznes,a el miasto za małe... W Japonii zdaje się już obowiązują takie pokoje do zwalczania stresu - można, poza krzykiem, rzucać przedmiotami, komputerami itd...

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
14 22

@inmymind: Otóż to, jak myślisz z czego się bierze podkładanie świni w robocie, kablowanie, ploty, lizanie dupy szefowi? Z nierozładowania stresu właśnie. Kto może to pozwala sobie na jakieś zastępcze formy wyżycia się, na przykład onanizm w toalecie ale jakbym ja był prezesem korporacji to zarządziłbym jeden dzień w tygodniu jawnych bluzgów i hejtu, każdy by mógł nadać każdemu w żywe oczy wiązankę jaką mu się podoba, natłuc szklanek po podłodze (musiałby se własne przynieść) albo nawet rytualnie palić laleczki z podobiznami brand managerów.

Odpowiedz
avatar archeoziele
4 4

@inmymind: Słyszałam o gabinecie psychoterapii który dysponuje pokojem wyłożonym materacami. Pacjent dostaje bejsbola i może się wyżyć do woli.

Odpowiedz
avatar Face15372
52 56

Było stanąć koło babci i zacząć się drzeć. Jakby miała jakieś "ale", to wystarczy odpowiedzieć, że za dziecka nie udało się wystarczająco wykrzyczeć i nadrabiasz zaległości w walce ze stresem.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 3

@Face15372: jestem moim mistrzem, zazwyczaj sama tak robie :)

Odpowiedz
avatar hejter
33 41

@PooH77: serio uważasz, że dziecko chodzące samotnie po placu zabaw i co chwila zatrzymujące się, aby wydać z siebie "aaaaaaaaaaa!" to normalna sytuacja? Nawet przy zamkniętym oknie i dość dalekiej odległości od placu zabaw było słychać, niestety nie będę się wyprowadzać tylko dlatego, że ktoś nie potrafi zapanować nad dzieckiem i mu wytłumaczyć, że nie powinno się wydzierać jak opętane o ósmej rano

Odpowiedz
avatar Naevari
5 5

@PooH77: Jedno takie dziecko przeszkadza zapewne kilkudziesięciu osobom, więc czemu to ono ma dyktować wszystkim jak będą żyć? Niech rozdarty gówniarz sam wypierdziela na odludzie i tam się wydziera. Szczególnie że opiekunowie nawet nie próbują go uciszać, więc czemu to postronni niewinni ludzie mają się wyprowadzać?

Odpowiedz
avatar grruby80
-1 3

I dużo chalucypków ;-)

Odpowiedz
avatar archeoziele
-1 1

@Fomalhaut: Tyle tylko że dzieciak nie wył na placu.

Odpowiedz
avatar PooH77
1 1

@PaniczKa: Pierwszy i ostatni? Czyli na dwa razy :P.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
17 19

To coś jak u mnie. Taras wychodzi nam na takie zamknięte małe podwórko za restauracją i tam bawią się dzieciaki szefowej kuchni bodajże. Dwójka ich jest ale robią więcej zamieszania od stada szympansów w rui... On drze koparę jak ten z historii, nie że sobie krzyknie czy mówi podniesionym głosem, wydziera się jakby go ze skóry ktoś obdzierał. Ona natomiast piszczy, nie że sobie piśnie po dziewczyńsku bo robal albo bo brat dokucza, stoi i "iiiiiiiiiii" że aż w uszach dzwoni. Jak ich pierwszy raz usłyszałam to też sobie pomyślałam, że to jakieś biedne ułomne dzieci. Okazało się jednak, że to tylko biedne, rozwydrzone i znudzone dzieci. A jak sobie któreś zrobi kiedyś krzywdę to chyba nawet własna matka nie zareaguje na wrzaski, wszak prują się non stop...

Odpowiedz
avatar adiabata
31 37

Widzę, że niektórzy nie odróżniają krzyku podczas zabawy, od krzyku bez sensu dla samego faktu darcia mordy. Też mieszkam w bloku i potrafię nie drzeć ryja, nie słuchać głośno muzyki i nie wiercić w ścianie w niedzielę o 7 rano. Dlaczego? Wskazówka: bo mieszkam w bloku razem z 50 innymi rodzinami. Jak kogoś nie stać na dom wolnostojący, to niestety musi się dostosowywać do życia w tłumie i nie uprzykrzać innym życia swoją osobą. A teksty w stylu "wyprowadź się w Bieszczady" są totalnie poniżej poziomu. Wyprowadzić się w Bieszczady powinny osoby, które nie potrafią powściągać swoich zwierzęcych instynktów i czują potrzebę darcia mordy na cały regulator. Wybaczcie, ale cały świat nie musi się dostosowywać do waszego ego rozbuchanego brakiem wychowania i elementarnych zasad kultury.

Odpowiedz
avatar Bastet
22 22

@adiabata: A co ci Bieszczady zrobiły, że takie niewychowane bydło miałoby tam jeździć?

Odpowiedz
avatar matias_lok
2 2

@adiabata: Dokładnie, takie normalne buczenie z placu zabaw jest okej (w sensie normalne odgłosy bawiących się dzieci) a takie darcie ryja sprawia, że mam ochotę zadzwonić na policję, że ktoś tam się nad nim znęca :D

Odpowiedz
avatar dayana
1 1

@adiabata: Ale jak to tak? Przecież oni tam mieszkają i mają prawo zachowywać się tak, jak chcą. Jak to??? A tak serio to nie wiem skąd to się bierze. Całe życie mieszkam w bloku, najpierw z rodzicami i było względnie cicho (czasem ktoś robił remont, ale nie było to jakieś uciążliwe, jakiś czas obok mieszkały patole i też aż tak głośno nie było), potem na stancjach full PRL też totalna cisza i tak w sumie dopiero od niedawna, kiedy zaczęłam celować w nowe budownictwo to się zaczęło robić nie do wytrzymania. To nie jest taki krzyk "nooo pooodaaaj", czy "MAMAAAAA, MAMAAAAAA rzuć picie", tylko naprawdę darcie mordy tylko po to, żeby się drzeć UEAAAAUEEEAAA. Disco polo w upalny dzień to też standard, sąsiady muszą wiedzieć czego się słucha, hehe. Nie wiem, co ci ludzie z jakiejś wiochy zabitej deskami przybyli do wielkiego miasta i nie potrafią się zachować? Dobrze, że jeszcze na dworze sobie dziury nie wykopali i się tam nie załatwiają...

Odpowiedz
avatar grupaorkow
10 10

Moja koleżanka w dzieciństwie też tak darła japę bez przyczyny. W trakcie zabawy czy spaceru bez dania racji nagle zaczynała biec przed siebie na oślep i wrzeszczeć. Świra można było dostać, całe szczęście, że z wiekiem jej przeszło.

Odpowiedz
avatar Shineoff
13 15

Takie podejście jak rzeczonej babci to norma. Ileż to razy robiłam ustępstwa sąsiadom, bo "dzieci właśnie poszły spać", więc o 18 wyłączałam muzykę, o 20 nie skręcałam mebli z popularnego sklepu, w myśl zasady żeby się dostosować i dobrze żyć z sąsiadami. Ale oczywiście już jak dzieci drą się przez pół nocy i cały dzień, to ja nie mam prawa cokolwiek powiedzieć, bo "przecież to tylko dzieci". Jak zaproszę znajomych i mamy czelność rozmawiać, ba nawet śmiać się po godzinie 22 to od razu skarga, policja, pukanie, wielka afera. Z ludźmi nie da się normalnie żyć, bo zawsze chętnie skorzystają z czyjegoś poświęcenia, ale sami już na ustępstwa nie pójdą, szczególnie jak mają DZIECI. Dlatego właśnie zbieram kasę na dom za miastem.

Odpowiedz
avatar szyszunia10
3 3

U mnie ostatnio gówniarzeria w wieku wczesnoszkolnym urządziła sobie zawody, które krzyknie głośniej "urwa mać". Mamusie kilku osobników siedziały obok i plotkowały w najlepsze.

Odpowiedz
avatar prawoiporzadek
2 2

Witam, drodzy piekielni. Przeczytałam artykuł i mam podobnie. Stado bachorów (nie dzieci-zdecydowana różnica w wychowaniu i zachowaniu). Drze mi pod oknem ryje - nie jest to zabawa, tylko bezmyślne darcie japy. Po zwróceniu uwagi potęgują wydawane z siebie decybele. Wytrzymać nie idzie, a wakacje idą... co z tym zrobić?. Mamuśki oczywiście problemu nie widzą - przecież to tylko dziecko. "Dziecko", które wypuszcza z łańcucha od 8rano latem nawet do 22 a to drze mi ryj bezmyślnie pod oknem... brak słów - może ktoś tutaj coś doradzi?.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

a nie mozna na takich policji naslac? zaklocanie porzadku i miru domowego nie rozumiem tego podejscia ze albo bicie, albo wychowanie bezstresowe, zero wgladu, zero wychowania :/ ps. tez mnie to irytuje, na szczescie ja mam tlko boisko szkolne naprzeciwko dla starszych dzieci i szczelne okna

Odpowiedz
avatar AdaToNieWypada
2 2

Byłam w identycznej sytuacji i jest na to rozwiązanie. 1. Rozmowa z rodzicem. Kulturalna. Że to przeszkadza i w ogóle. Skuteczność średnia/niska. 2. Zgłoszenie problemu do kogoś w stylu mediatora. Sąsiada, ochrony itp. Żeby pokazać, ze nie jest to problem jednostkowy. Skuteczność dosyć niska 3. Zgłoszenie do Administracji/Zarządu/Komitetu - kogoś kto reprezentuje władzę. Skuteczność - niska. Oprócz ogólnego pogrożenia palcem wiele nie zdziałają. 4. Wyjście przed dom/balkon/parking/plac i nakrzyczenie na dzieci. Najlepiej w sposób dosadny i dobitny typu "WYPIERDZIELAĆ STĄD!". Skuteczność - 100% Dlaczego stosuje opcję 4? Bo wszystkie inne nie zdały rezultatu. Dlaczego skuteczność 100%? Bo z niektórymi da się rozmawiać tylko w ich języku. Skoro ktoś odpowiada Ci 'spie*dalaj' to niestety zwrot 'bardzo proszę' nie odniesie żadnego rezultatu. Dzieciaki się rozejdą, bo to nie frajda zabawa gdy ktoś wrzeszczy. Pewnie wrócą, ale ze świadomością że "pani spod 2 krzyczy", ale wystarczy powtórzyć opcję 4" co jakiś czas i jest OK. Do wszystkich oburzonych, "bo to tylko dzieci", "zapomniał wół jak cielęciem był", "ojtamojtam" - wszytko jest OK w pewnych granicach. Ale rozumiem Autorkę - jak mi na parkingu dzieci zrobiły sobie spotkania hiphopowe to mi nie przeszkadzały. Po tygodniu lekko wkurzało. Po miesiącu trafiał szlag już po jednej nutce :-) A po dwóch miesiącach gdy już przepalały się synapsy krótkie "GÓWNAŻERIA WYPIER*LAĆ" rozwiązało problem momentalnie i skutecznie. Można kręcić nosem że trochę brutalnie itp. ale (niestety!) tylko to działa. UWAGA: można się liczyć z oburzeniem rodziców, poniekąd słusznym. Dlatego też warto mieć w odwodzie zgłoszenia do Zarządu, maile do spółdzielni itp., żeby nie było że "mój Jasiu taki zawsze grzeczny, nikt nigdy nic nie zgłaszał a ta spod 2 nawrzeszczała i teraz on zamiast hiphopu i piwka to na terapię musi chodzić". Powodzenia!

Odpowiedz
avatar SaDiablo
1 5

Dziecko wrzeszczało dlatego, że to dziecko. Wiem, wiem, zaraz usłyszę, że pewnie nie mam mózgu i dałabym sobie wejść na głowę pierwszemu lepszemu "g*wniakowi"... Ale spójrzcie na to z drugiej strony: dzieci (szczególnie małe, wiek przedszkolny i wcześniej) dopiero uczą się jak rozpoznawać własne emocje, jak rozładowywać napięcie, do panowania nad sobą jeszcze naprawdę długa droga... A gdzie to dziecko ma się wykrzyczeć jak nie na placu zabaw? W domu nie może, bo zaraz sąsiedzi z każdej strony będą mieć pretensje, w szkole nie może, na ulicy nie może, w restauracji czy innych publicznych miejscach też nie (I nie zrozumcie mnie źle - wcale nie twierdzę, że w wyżej wymienionych miejscach powinno)... Ten plac zabaw to jedyne miejsce. Dajcie dzieciom być dziećmi. Naprawdę nie chce mi się wierzyć, że wszyscy komentujący byli takimi cichymi, grzecznymi, od początku idealnie ułożonymi dziećmi... Ja przez pół życia mieszkałam naprzeciwko przedszkola z placem zabaw. Cały rok, dzień w dzień było słychać bawiące się i krzyczące dzieci. Nie umarłam od tego, jak widać, wszyscy moi sąsiedzi też nie. Nie wiem czy to znak czasów że teraz większość ludzi jest pierwsza do krytykowania innych, za to wysilić się z odrobiną empatii i zrozumienia to już "ni ma komu"...

Odpowiedz
avatar AdaToNieWypada
-1 5

@SaDiablo: Widzisz, każdy kij ma dwa końce :-) Nie mam nic przeciwko zabawom dzieci. Dzieci nie powinny siedzieć w domu przed TV ani garbić się nad smartfonem. Powinny być na powietrzu, trawce, biegać, hałasować, spaść z drzewa, ukraść sąsiadowi jabłka (i dostać za to łomot od rodziców :-)) i zbić szybę sąsiadom. Ale jak zwykle jest ale :-) Ale powinno dziać się w cywilizowanych warunkach. Bo to rodzic jest po to by dzieckiem się zająć i nakreślić dziecku pewne zasady. Niech się bawi na placu zabaw. Niech biega po trawce. Niech łazi po drzewach, a jak się zdarzy to spaść z drzewa z hukiem. Ale nie może - za przeproszeniem - drzeć się w niebogłosy. Nie może biegać po trawie gdzie jest "prosimy nie biegać po trawie". A jak włazi na drzewo, to niech to nie będzie drzewo przy ulicy. To samo tyczy się puszczania np. muzyczki, graniu w tenisa czy jazdy plastikowym rowerkiem po kamieniach. Bo to generuje NIEZNOŚNY hałas. Dziecko chce się pobawić - to weź je na placyk zabaw z łopatką i samochodzikiem. Chce pograć w klasy, wyścigi czy w chowanego - to weź dziecko na parking/osiedle/placyk i zrób im zabawę. Ale jak chcesz polatać dronem - to idź na łąkę. Turniej piłkarski - weź na boisko. Dziecko trochę starsze - to daj mu na piwo i najlepiej nie wtrącaj się gdzie idzie ;-) Problem nie jest w dzieciach, tarasach czy parkingach. Problem jest z RODZICAMI którzy są leniwi i wygodniej jest "a idź się pobaw na osiedlu", bo i wychodzić nie trzeba, i zmęczona jestem a jak osiedla strzeżone to już w ogóle bo to nawet pociechy pilnować nie trzeba. Takie dzieci tracą wzorce zachowania i skoro nikt ich nie pilnuje, nikt nie ustala reguł i w zasadzie hulaj dusza to ktoś sądzi że dzieci będą czytały książki? :-)

Odpowiedz
avatar ksiegowa
2 2

Jak byłam dzieckiem, to też w klatce mieliśmy jedną taką dziewczynkę, która już o 7 biegała pod blokiem i się wydzierała bezmyślnie. Wszyscy ludzie z bloku rozmawiali z jej rodzicami, ale mieli to w poważaniu. Pewnego dnia moja matka która cierpiała i nadal cierpi na nagłe migreny podczas jednego z ataków bólu nie wytrzymała i wylała dziewczynce drącej się pod oknem, miskę lodowatej wody na głowę. Oczywiście dziecko w ryk, za 3 minuty matka dzieciaka w drzwiach u mojej matki, awantura na 102. Ale mam już była tak wściekłą, obolała i zacięta w tej kłótni, że kobieta matkę przeprosiła, a dzieciak nigdy więcej już nie darł japy pod oknami. Minęło z 15 lat od tego wydarzenia więc sposobu nie polecę, ponieważ teraz pewnie skończy się to w sądzie ;/

Odpowiedz
Udostępnij