Pracuję jako informator turystyczny. Rzecz dotyczy toalet.
Obok mnie, na moim poziomie, jest toaleta dla niepełnosprawnych. Toaleta dla zdrowych osób jest nade mną, dosłownie 6 stopni wyżej.
1) Do toalety dla niepełnosprawnych pakują się ludzie, którzy są całkiem zdrowi i to z dziećmi, bo po co się fatygować, wychodzić na górę, pilnować dziecka i ewentualnie się z nim użerać. Akurat w tym czasie może ktoś będzie miał potrzebę skorzystania z owej toalety, bo np. jest na wózku lub ma kłopoty z wejściem po schodach. Kolejna taka toaleta znajduje się na piętrze i trzeba się pofatygować windą, co, jak na jednorazową przygodę z toaletą, nie jest przyjemne. Do tego osoba, której zwraca uwagę ktoś z rodziny, albo się patrzy spod byka, albo po prostu ją ignoruje. Jeszcze inni mówią: „przecież to wszystko jedno”. Nie, kurde, nie wszystko jedno!
2) Jestem kobietą, ale niestety muszę skrytykować płeć piękną. Męska toaleta tak rano, jak i wieczorem przy wychodzeniu z pracy jest czysta, ręczniki są na swoim miejscu, woda nieporozlewana i prawie nigdy w niej nic nie brakuje w trakcie mojej zmiany. Damska natomiast to istny armagedon! Nie dość, że zachlapana (bo nie da się otrzepać rąk nad zlewem, tylko na płytki), to jeszcze do tego, jak przewali się przez nią 50 osób z grupy, wygląda jak bajoro albo kałuża po deszczu. Na domiar złego ręczniki zawsze są porozrywane i porzucone na ziemi w bajorze. Nikt tego nie podniesie, muszę to robić ja.
Kosze zawsze są pełne, obok koszy pełno ręczników. Nikt się nie pokwapi, żeby chociaż wycelować do kosza. Obok toalet zawsze jest coś porozwalane, ciężko mi o tym pisać, ale niejednokrotnie kobiety załatwiają potrzebę poza porcelanką. Jak to możliwe?! Jesteśmy kobietami i to my powinnyśmy dbać o czystość i dawać przykład. Na ogół jesteśmy zadbane, ubrane schludnie, jakbyśmy opuściły dopiero co salon mody. Jak to ma się do toalet?! Dlaczego kobiety mogą wszystko porozwalać? Potem muszę ja się w tym babrać i czyścić łazienkę parę razy, jak można zostawić ją w takim stanie? Nie wymagajmy od mężczyzn, jeśli same nie umiemy utrzymać porządku.
Naprawdę nie da się nie przyklejać żenujących karteczek: "zachowaj czystość"?
(pewnie przewali się zaraz fala krytyki ze strony kobiet)
toalety
Bo to prawda, damskie toalety są często w opłakanym stanie...
OdpowiedzFacet to facet, jest prosty, załatwić potrzebę, ręce umyć, otrzepać wyjść. Z kobietą jest już trudniej, wejść, przejrzeć się w lusterku, poprawić włos, załatwić potrzebę, zostawić zużytą podpaskę obok ubikacji bo wrzucenie jej do kosza jest poniżej godności, podczas mycia rąk (jeśli dochodzi do tej czynności) obejrzeć się z każdej strony czy na pewno włos dobrze leży, zrobić burdel i wyjść. Ot, takie kobietony działają mi równie mocno na nerwy.
OdpowiedzMnie też dziwi to, jak kobiety traktują toalety. Kiedyś na uczelni z damską toaletą było coś nie tak, męska chwilowo była "unisex". Porządek, czysto. A w damskiej, niezależnie od pory dnia i ilości wizyt Pań sprzątających - bałagan, smród, różnego rodzaju nieczystości na podłodze, na deskach klozetowych, oraz na ścianach i drzwiach (!) - wszędzie, tylko nie w toalecie. Woda oczywiście też rzadko spuszczona. Nie wiem, to nawyki wyniesione z domu, czy o co chodzi? Bo nigdy nie widziałam u żadnej znajomej ubrudzonej moczem deski, a we wszystkich damskich toaletach - tak. Czyli w domu sprzątamy po sobie, a w publicznej hulaj dusza? Po prostu nie rozumiem.
Odpowiedz@duzajedza: U nas na uczelni była kartka z napisem, żeby podpaski zawijać w papier przed wyrzuceniem do kosza.. nie sądziłam, że jest jakaś kobieta, która tak nie robi.
Odpowiedz@Aniela: A jak im papieru szkoda, to niech zawiną w folię po podpasce, której dopiero będą używać.
Odpowiedz@Aniela: Ja. Bo podpaski są w takich kopertkach z folii, to w to zawijam :D.
Odpowiedz@Aniela: A fuj, nic mi nie mów. Miałam w swoim życiu epizod jako sprzątaczka w hotelu i na samo wspomnienie akcji z podpaskami ogarniają mnie mdłości. W 8 na 10 przypadków zamiast spokojnie opróżnić kosz po takich delikwentach, to musiałam zrywać podpaski z różnych dziwnych miejsc (hitem dla mnie było znalezienie podpaski przyklejonej w środku kosza pod profesjonalnie założonym workiem na śmieci), a potem szorować te miejsca odkażaczem, dokładając sobie roboty. Nie raz i nie dwa znajdywałam też zużyte tampony w miejscach, w których absolutnie nie powinno ich być - półeczka na mydło pod prysznicem, szafka pod umywalką, na stercie białych hotelowych ręczników, jeden znalazłam po chamsku wciśnięty w odpływ prysznica... Że się ludziom w ogóle chce takie cyrki odwalać, przecież łatwiej do kosza jak normalna, cywilizowana osoba wywalić. :/
Odpowiedz@Aniela: a co to za różnica czy podpaska zawinięta, czy nie? Tego nie wrzuca się do kibla bo zatyka rury - stąd wieczny smród w damskich kiblach. To się wyrzuca do kosza. Ja rozumiem jeszcze w domu - przy takiej częstotliwości używania max kilku osób, to problemu nie ma. Ale jak się przez publiczną toaletę przewala kilkadziesiąt (minimum) osób dziennie, to jest to duży problem....
OdpowiedzCóż "Kosze zawsze są pełne". Więc znalazłam przyczynę twego problemu. Zazwyczaj bab jest więcej niż facetów(własne obserwacje) i siedzą dłużej w toaletach, a skoro kosze są pełne i się nic nie mieści to się nie dziw, że coś wypadnie na podłogę. Co do całej reszty zgadzam się-prosiaki i tyle.
Odpowiedz@Rammsteinowa: ale ciężko jest wsadzić rękę do kosza i do niego trafić, ja je upycham butem przeważnie, bo kiedy je upchasz to jest co najmniej połowa kosza jeszcze luźna. ale kobieta boi się dotknąć ręcznika, który ktoś wyrzucił przed nią bo przecież to ma bakterie i jest fuj
Odpowiedz@kattie27: Może odpowiedzą na ten problem będzie więcej koszy. Jak nie chcą panie dopychać odpadów po towarzyszkach niedoli, to może drugi kosz na śmieci zmniejszy ilość odpadów. Tadam.
Odpowiedz@Rammsteinowa: Problem w tym, że ludzie wrzucają ledwo co użyte płachty papierowych ręczników luźno do kosza i one spadając w różnych konfiguracjach bardzo szybko ten kosz wypełniają. Czy to taki problem podczas wycierania rąk na koniec zwinąć taki ręcznik w kulkę? Zmieści się ich wtedy w koszu co najmniej kilkanaście razy więcej!
OdpowiedzBrak higieny w damskich toaletach wynika paradoksalnie z przesadnej higieny kobiet. Facet się nie certoli i załatwia potrzebę tak jak musi. Kobiety się brzydzą! Po kimś obcym nie usiądą. A jak nie usiądą to i nie trafią dobrze. Następna ma się już faktycznie czego brzydzić i próbuje załatwiać potrzebę z jeszcze większej odległości. Potem wszystko jest uciapane. Następne korzystające próbują to zakrywać papierem. Ale jak papier nasiąknie tym świństwem to przecież kobiety brzydzą się tego dotknąć i wyrzucić, gdzie należy. I w ten sposób z każdą korzystająca "higienistką" toaleta coraz bardziej przypomina bajoro.
Odpowiedz@doktorek: Wystarczyłoby, żeby każda wycierała deskę po sobie, jeśli nie trafi do toalety, no ale nie (!), bo własne też pewnie jest fuj...
Odpowiedz@doktorek: Nie ogarniam niektórych. Zdarza się nie wycelować (jak ma się słabe uda zwłaszcza), ale nie rozumiem, komuś korona ze łba spadnie, jak wytrze PO SOBIE deskę? Przecież nie będzie jej dotykał gołą dłonią.
Odpowiedz@doktorek: Facet ma cewkę moczową wyprowadzoną elegancko na zewnątrz i nie musi siadać, żeby się wysiusiać...
Odpowiedz@doktorek: Dodałabym do tego jeszcze zachlapanie po myciu rąk dookoła umywalki. Kobieta umyje ręce nawet po poprawieniu sobie włosów a facet czasem wychodzi z założenia, że tylko sikał więc nie musi.
Odpowiedz@doktorek: nie uważam tego za prawdę. W wielu toaletach montuje się dozowniki płynu do dezynfekcji. Nie tylko na wejściu do rąk, ale i w kabinach do dezynfekcji deski. A jednak syf jest nie z tej ziemi w kiblach koedukacyjnych, a w tylko męskich - prawie zawsze czysto i tylko najwyżej lekko naszczane na około...
OdpowiedzPrzepraszam, ale będąc z dzieckiem na zakupach zawsze korzystam z toalety dla niepełnosprawnych. W damskiej zawsze są kolejki a dziecko nie umie jeszcze dlugo utrzymac potrzeby, nie zawsz też ktoś nas zechce przepuścić. Jak syn jeździł w wózku a galeria nie dysponowała przewijakiem to przewijałam w wózku, bo w takiej toalecie jest więcej miejsca i nic na to nie mogę poradzić.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2015 o 17:19
@milia: rozumiem małe dziecko, o którym mówisz, że jeszcze może nie umieć utrzymać potrzeby, ale dziecko w wieku 9-11 lat chyba umie to zrobić samo i nie potrzebuje pakować się do łazienki razem z matką
OdpowiedzJa też chodzę do toalet dla niepełnosprawnych. No nie ma bata bym się załatwiła, jak wiem, ze od kogoś obok dzieli mnie cienka dykta i 20 cm dziura z góry i z dołu. I WSZYSTKO słychać.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Łał, aleś ty delikatna... Jak w domu robisz kupę to wypraszasz wszystkich czy idziesz do sąsiada?
Odpowiedz@Rammsteinowa: no tak mam, nic nie poradzę. Zazwyczaj zalatwiam się będąc sama w domu.
Odpowiedz@Grejfrutowa: To się leczy. I nie mówię tego złośliwie.
Odpowiedz@mailme3: Wielu ludzi tak ma, w Japonii dlatego w wielu toaletach jest przycisk do włączenia szumu wody, żeby nic nie było słychać. Zajebisty komfort jak dla mnie.
OdpowiedzJa będąc kobietą wchodzę, załatwiam potrzebę na "małysza" patrzę czy zostawiłam porządek, myje ręce i wychodzę. Nie rozumiem co kobiety robią tak długo i dlaczego tak syfią. Każedy w domu ma szczotę to sedesu i jej używa, a w publicznych to jak przekleństwo. I do tego wiecznie kolejki do damskiego, ciągnące się na 2 godziny, wchodzisz a tam syf, syfem pogania. Czasem lepiej iść do męskiego bo kabiny czyste, nie śmierdzące.
Odpowiedz@Sine: Gdzieś widziałam napis, że "szczotka to nie granat, nie urwie ręki" :D
Odpowiedz@33izolda: w wersji hard perfekcyjna pani domu - kobieta na zakupach, obładowana siatami (oczywiście z ciuchami) akurat ma "te dni" i idzie do toalety się "wymienić". Dodatkowo jest już taka pora roku, że zimno, to i jakiś płaszczyk ma i, jakżeby inaczej, zgodnie z trendami i praktycznym podejściem ma wielką torbę "na wszystko". Więc jak już wejdzie do mikro-kabiny to najpierw zawiesza siaty na wieszaczku (dobrze, jeśli w ogóle jest), potem dowiesza torbę, potem płaszczyk, potem dogrzebuje się do torby po potrzebne do "podmianki" akcesoria, potem dopiera odpina guzki spodni, podwija bluzkę odpina guziki w body, ściąga majtki i robi to, po co przyszła, czasem dodatkowo używając: chusteczek antybakteryjnych - w końcutak nakazuje higiena przy "wymiance", chusteczek do higieny intymnej - wyjaśniać nie będę, potem znowu jakieś nawilżające czy antybakteryjne, żeby wytrzeć dłonie po wszystkim, następnie dopiero wtedy: ubiera majtki, zapina guziki wyszczuplającego body, wciąga i zapina spodnie, zakłada płaszczyk, bierze torbę i siaty i wychodzi... I zapewne sama jest już nie tylko zła, że to tyle czasu i energii zabrało, ale pewnie i już nieźle spocona :)
Odpowiedz@33izolda: A potem brud w męskiej toalecie.
OdpowiedzChcę tylko przypomnieć, że nie każdą niepełnosprawność widać na pierwszy rzut oka i nie każdy wyglądający na zdrowego taki w rzeczywistości jest. Można być też ogólnie zdrowym, ale mieć gorszy dzień i potrzebować więcej przestrzeni. Nikt nie ma obowiązku się tłumaczyć ze swoich przypadłości. Wyjaśnień jest multum i zakładanie, że jak człowiek nie ma kul albo wózka inwalidzkiego to mu się z automatu toaleta dla niepełnosprawnych nie należy jest dla mnie naciągane.
Odpowiedz@Sine: no o to to właśnie. Zdarzyło mi się mieć problem z nogą ,kolano zginało mi się pod bardzo ograniczonym kontem, jak szłam wyglądało normalnie ale już siadanie, na czymkolwiek , zabierało wiecej miejsca. Wstawanie bez przytrzymania się czegoś było prawie niemozliwe.korzystałam wiec z toalet dla niepełnosprawnych skoro byłam niepełnosprawna i razu pewnego dostałam wykład na temat tego jaka to ja zła jestem, od takiej własnie mondralinskiej co to uważa że niepełnosprawny to tylko ten na wózku no ewentualnie o kulach.
Odpowiedz@Fergi: nie twierdzę, że niepełnosprawny to ten na wózku albo o kulach. nigdy nikomu nie głosiłam wykładu na temat tego, że tam wchodzi.
Odpowiedz@Sine: Masz rację. Ale też nie wszystkie rodzaje niepełnosprawności oznaczają konieczność z korzystania toalet dla niepełnosprawnych. Osoby o kulach bądź na wózkach zwyczajnie nie mają innej możliwości i w miarę możliwości powinno się unikać korzystania z toalet dla niepełnosprawnych z powodu tych, którzy nie mogą załatwić potrzeby gdzie indziej. Mi też się kilka razy zdarzyło, ale akurat męska była nieczynna, więc nie miałem innego wyjścia.
OdpowiedzBędę niepoprawna politycznie. Niepełnosprawni mają różne przywileje, pierwszeństwa i miejsca przeznaczone tylko dla niech - całkiem słusznie w większości wypadków. Ale toaleta dla niepełnosprawnych jest po prostu przystosowana dla nich. Jest kiblem jak każdy inny, ale do zwykłej kabiny o kulach lub, co gorsza wózkiem inwalidzkim zmieścić się ciężko. Ale, ludzie, czyli kabina taka ma stać pusta, bo raz na kilka dni znajdzie się ktoś, kto ze zwykłej nie może skorzystać? Przecież to paranoja. I nie uważam, że taka osoba powinna mieć bezwzględne pierwszeństwo do łazienki. Jeśli kabina jest zajęta może przecież kilka minut poczekać. Skorzysta następna. A już totalnym bezsensem jest zamykanie toalet dla niepełnosprawnych na kluch - szybciej zwolniła by się, gdyby była zajęta, niż pojawi się włodarz klucza...
Odpowiedz@kalinka: nigdy jej nie zamykam, zawsze stoi otwarta i czeka i nikomu na prawdę nie zabraniam z niej korzystać, tylko jednak przyzwoitość to przyzwoitość
Odpowiedz@kalinka: Może poczekać, ale skoro inna toaleta jest wolna i ty możesz z niej skorzystać bez problemu, to z samego poczucia przyzwoitości powinnaś to zrobić, bo oni mogą skorzystać tylko z tej.
OdpowiedzRaczej nie spodziewaj się krytyki, bo jako kobiety korzystamy z damskich toalet i wiemy jak to wygląda. Ostatnio cieszyłam się, że ja weszłam pierwsza do kabiny i sprzątnęłam czyjś tampon bo za mną wchodziła mama z dzieckiem (na mnie by nie było, bo jestem w zaawansowanej ciąży). Ja rozumiem, że z łazienek korzysta więcej kobiet jak facetów (co widać nawet po kolejkach do obu przybytków) ale syf i smród jaki jest w toaletach to często masakra :(
OdpowiedzW pewnym tesco zalęgła się nowa rasa. Menelus podpitus-cwaniakus pospolity. Rasa znana głównie z korzystania z toalety dla niepełnosprawnych, w nocy (na sen lub libację-w zależności od potrzeb). Tesco te otwarte jest 24h/dobę. Ochrona obiektu zatrudniona jest na zasadzie: "do pracy w ochronie z orzeczeniem o niepełnosprawności".
OdpowiedzBo to niestety gorzka prawda o kobietach. A ta prawda jest taka, że kobiety to o wiele większe fleje od mężczyzn.
OdpowiedzJa się nie zgadzam, że brud w toaletach to domena kobiet bo obie płcie potrafią tak zafajdać ubikację, że aż wstyd. Co do punktu pierwszego to sama czasami korzystam z toalet dla niepełnosprawnych jeżeli oczywiście żadnego nie widzę w okolicy. Nie mam żadnego papierku ale z powodów zdrowotnych wygodniej mi jak mam więcej miejsca w ubikacji niż standardowa kabina. Nie dziwię się, że matki z dziećmi do takowej chodzą. Też wygodniej im skorzystać z większej łazienki niż ściskać się w małej kabinie...
Odpowiedz@Aniela: jasne, wszystko zrozumiałe, nikomu przecież nie mogę zabronić z niej korzystać, ale po prostu czasem widać kto potrzebuje z niej skorzystać, a kto mógłby się pofatygować po schodkach
OdpowiedzStandard, wiele w toaletach już widziałam, ale jedna sytuacja mnie załamała... Wchodzę sobie do damskiej ubikacji na moim uniwersytecie (ludzie podobno inteligentni), a tu na środku kabiny wielka rozmazana kupa. No ludzie...
OdpowiedzNo to mamy pecha - ja w temacie "toaletowym" mam inne doświadczenia. Pracuję w biurze, w którym toalety są w przeciwnych końcach korytarza, więc panowie z naszego końca korytarza muszą iść do toalety na drugi koniec. Wcześniej jedynymi panami w tym końcu byli panowie z mojej firmy i grzecznie zasuwali do "swojej" toalety, a "nasza" była czysta i czuć ją było jedynie środkami czystości. Odkąd w "nasz" koniec wprowadziła się firma wyłącznie męska, panom z niej nie chce się tak daleko chodzić i korzystają z damskiej, pozostawiając po sobie charakterystyczny zapach moczu. Nie wiem, czy sikają po ścianach, czy inaczej się zabawiają, ale czasem ten smród jest uciążliwy. Kulturalne korzystanie z toalety nie jest więc chyba kwestią płci tylko kultury osobistej.
Odpowiedz@katem: może masz rację, ale wiele osób potwierdza, że damskie są bardziej zasyfione różnymi śmieciami itp. a mówią to kobiety, które mają 30-letni staż pracy
OdpowiedzDoskonale Cię roumiem, pracuję za barem, jednak obowiązek sprzątania toalet po gorączce sobotniej nocy przypada zazwyczaj mnie. Różne dziwne rzeczy zdarzają się tylko w toaletach damskich. Ostatnio, zszokowana, musiałam wyłowić z muszli klozetowej dużą torbe foliową. Brak słów.
OdpowiedzSkoro u panów jest zawsze sucho, ręczników nie brakuje, kosze nie są przepełnione, to może oni po prostu nie za często ręce myją :P
Odpowiedz@Kamaiou: Wielu facetów nie suszy dłoni ręcznikami, po prostu je otrzepuje i wychodzi, same wyschną.
Odpowiedz@Kamaiou: Albo używa suszrek, jeśli takowe są w toalecie.
OdpowiedzNie łudźmy się - większość facetów nie myje rąk. Serio. Często korzystam z publicznych kibli i niestety zwracam na takie rzeczy uwagę.
Odpowiedz"(pewnie przewali się zaraz fala krytyki ze strony kobiet)" przeczytałam to i minus sam się kliknął. Nie dlatego, że nie wierzę w taki stan damskich toalet, a dlatego, że nienawidzę takich asekuranckich durnych tekstów.
Odpowiedzad 1 wiele takich toalet w miejscach typu muzeum, ch funkcjonuje tez jako toaleta rodzinna czy pokoj matki z dzieckiem, wiec mysle, ze zakladaja zwyczajnie, z eu was tez tak jest osoby pelnosprawne to zazwyczaj lenistwo- nie chce sie czekac ad 2 obrzydliwosc, nie wiem jaka debilka trzeba byc, by np. podpaske w toalecie spuscic albo krwia drzwi wysmarowac ( true story, panie w garsonkach w korpo)
Odpowiedz"...to my powinnyśmy dbać o czystość". Serio? Zaiste, śmiechu kupa, z przewagą kupy. Po sobie powinien sprzątnąć każdy człowiek, niezależnie od płci.
Odpowiedzbo faceci nie myj rąk :)
Odpowiedz