Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Każdy zna piekielność ekspedientek pt 'mogę być winna grosika/dwa/trzy?'. Dzisiaj jednak w…

Każdy zna piekielność ekspedientek pt 'mogę być winna grosika/dwa/trzy?'. Dzisiaj jednak w sklepie z 'zielonym płazem' usłyszałam hit pt: 'Czy mogę być winna złotówkę?'

Powiadam Wam, wryło mnie w ziemię i kiedy odzyskałam zdolność mówienia, powiedziała, że pieniądze niestety nie rosną na drzewach, a ja nie mam zamiaru komuś darować złotówki, ponieważ ciężko pracuję i nikt mi niczego nie daje darmo.
Dziewucha za ladą zbladła, poczerwieniała i znowu zbladła.
Schyliła się, wydobyła z torebki portfel. Rzuciła mi pięć złotych sycząc 'może teraz nie będziesz musiała tak ciężko pracować laluniu!'

Tak piekielnej ekspedientki nie widziałam jak żyję 22 i pół roku na tym świecie.

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
20 44

@Toyota_Hilux: powiedziałam ''gratuluję wychowania'' , zgarnelam piątaka i wyszlam (w myśl zasady ''nie zniżaj się do poziomu głupszej osoby''). Napiszę do centrali Żabki,żeby nieco ukrocili panience jęzor.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
25 51

@Nemesis92: W pelni rozumiem, ze nie zgodzilas sie doplacac za nic, ale nie moglas na pytanie ekspedientki odpowiedziec po prostu "nie"? Fakt, pytanie bylo niestosowne, ale po co wdawac sie w idiotyczna dyskusje?

Odpowiedz
avatar Zmora
0 44

@Nemesis92: No jasne, teraz dopowiadaj, że na początku jej grzecznie odpowiadałaś, tylko ona była przeciwko tobie, tak jak i cały świat.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
14 38

@Nemesis92: Jakby piątaki rosły na drzewach u mnie w ogrodzie to może bym cię upiątakował. Ale jako że nie rosną to nie. I jak na mój gust dobrze zrobiłaś. To ona jest dla ciebie, a nie odwrotnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 20

@tatapsychopata: Ba, wiadomo. Nie po to oram 10 godzin dziennie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 30

@Zeus_Gromowladny: W sensie pracuję. :P Nie są to kokosy ale na paliwo do Golfa IV, zachcianki słodyczowe i utrzymanie psa, oraz kupno ciuchów starcza. :P

Odpowiedz
avatar 8400111
11 21

@Toyota_Hilux: "Jak rozumiem zamknęłaś buzię i wyszłaś" Nie wiem dlaczego masz to rozumieć, skoro w historii nie zostało to opisane. W historii jest opisana piekielność i tyle nam zazwyczaj wystarcza. Jak się chcę więcej informacji to wypada zapytać w komentarzu, a nie złośliwie dopisywać własny przebieg wydarzeń, a poza tym nie widzę nic złego w tym, że autorka wzięła 5zł i wyszła. Nie wszyscy lubią odstawiać szopki w miejscach publicznych. Co niby miała zrobić? Nakrzyczeć na nią? Resztę jej wydać?

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
4 12

@Nemesis92: no tak, strasznie nas interesuje na co wydajesz swoje pieniądze.. skończ waść, wstydu oszczędź

Odpowiedz
avatar Katapulta
13 13

@mlodaMama23: Nie to, że się czepiam, ale widzę, że ten błąd jest cały czas powielany. Mianowicie, chodzi mi o wyrażenie "skończ waść, wstydu oszczędź". Pewnie nie zdajesz sobie sprawy, ale to co napisałaś oznacza, żeby autorka historii Tobie oszczędziła wstydu. Polecam zapoznać się skąd pochodzi ten cytat, zamiast błędnie go używać.

Odpowiedz
avatar mijanou
1 3

@Nemesis92: Tak szczerze i moim zdaniem, to obie nie popisałyście się cytowaną przez Ciebie kindersztubą. Na pytanie, czy ekspedientka może być winna złotówkę, mogłaś po prostu powiedzieć: "Nie, proszę o zwrot reszty" i darować sobie komentarz o oraniu. Ona też mogła sobie darować głupawą demonstrację z rzucaniem Ci piątaka. Ale tak, czy inaczej-obie byłyście siebie warte w tej sytuacji.

Odpowiedz
avatar virus
35 43

Nie rozumiem skąd tyle minusów. Niektórzy ludzie pracują za 5 zł za godzinę i taka złotówka to 12 min ich ciężkiej pracy... albo "budżet dzienny" na jedzenie wynosi 10 zł. W takich przypadkach każdy grosz się liczy. Zresztą nawet gdyby ktoś zarabiał 7 tysięcy, to dlaczego ma płacić więcej za zakup, nawet tę głupią złotówkę?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
38 40

@Nemesis92: Ale po kiego Ty się tłumaczysz na co wydajesz? Równie dobrze mogłabyś przepieprzać 10k miesięcznie na Nutellę. Nikomu nic do tego.

Odpowiedz
avatar krecius
21 23

@Nemesis92: Jesteś zapewne jedyną osobą w Polsce, która pracuje za 1400zł, więc dziękujemy za tak drobiazgowy opis.

Odpowiedz
avatar diabelskieziele
7 11

@krecius: A co mają powiedzieć ludzie, którzy utrzymują za to pięcioosobową rodzinę?

Odpowiedz
avatar bazienka
5 11

@virus: kazdemu klientowi tak powie i druga pensje uzbiera, interes zycia

Odpowiedz
avatar bazienka
12 16

@Nemesis92: ja za 1400 zl musialam oplacic: stancje ( 600 zl, czasem wiecej), sieciowke ( 100zl), reszta na jedzenie/leki/chemie/srodki hiegieny/czasem jakis ciuch i uwierz odlozyc nawet na glupie buty na zime bylo nieco trudno, czesto bylo albo albo a ty zyjesz na zachcianeczkach pewnie na garnuszku rodzicow wiec nie porownuj sie do ludzi ktorzy za te pieniadze musz utrzymac rodzine zreszta- co kasjerce do tego na co wydajesz ZAROBIONE pieniadze jak mi w pracy zlodzieje kreca nosem, ze jedyny dlugopis jaki im moge zaproponowac to takiza 30 groszy albo jak krzyzowki kseruje zmiast im dac caly zeszyt, to pytam " czy ja mam na czole napis CARITAS?"

Odpowiedz
avatar inmymind
5 7

@BlueBellee: przez pomyłkę wcisnęłam "-". Zaraz przy takiej wyliczance przypomina mi się jak pod historiami o braku czyjejś higieny można było wyczytać kto jak często i jak dokładnie się myje...

Odpowiedz
avatar inmymind
13 13

@Nemesis92: Kurde, dziewczyno, nie przepraszaj, że masz lepiej trochę niż inni, bo mieszkasz z rodzicami, nie masz na wyłącznie swojej głowie dwójki dzieci / nie pochodzisz z patologii. Ja też mieszkałam długo z rodzicami, bo mogłam, nie musiałam szukać własnego kąta i nie będę za to przepraszać. A śmierdzą nie tylko "stare baby" (bo nie wszystkie śmierdzą!), tylko ludzie, którzy nie wynieśli nauk o higienie z domu albo mają je za nic. I wyliczanie pod czyjąś historią "a ja myję się dziesięć razy dziennie kostką dove, potem balsam, raz na tydzień peelingi, antyperspiranty trzy na raz" jest po prostu, hmm, żałosne? I nie biję tu do Ciebie, tylko ta tendencja mnie razi.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 4

@Nemesis92: spoko ja tez sie dokladalam jak imeszkalam tylko wiesz w takiej sytuacji masz ten komfort, ze jak stracisz prace, wyskoczy wydatek, to zawsze te 2 chochle zupy sie dla ciebie znajda ja zylam na swoim i wiedzialam, ze jak nie bede miala z czego za czynsz zaplacic to wypad

Odpowiedz
avatar mijanou
3 3

@Nemesis92: Oj, pierwszy raz zdarza mi się słyszeć, że stopnień śmierdzenia zależy od wieku. Coraz mniej wierzę w Twoje magiczne "wychowanie", którym tak się szczyciłaś w jednym z pierwszych komentarzy.

Odpowiedz
avatar Mikidz
1 3

@bazienka: Twoja wypowiedź dla mnie ma sens do momentu 'życia na zachcianeczkach u rodziców'. Po co to? Tak jak Ty nie masz napisu na czole Caritas, tak sądzę że autorka nie ma na czole napisu 'matka Polka'. Czemu wszyscy od razu generalizują i nie potrafią uszanować tego, że ktoś nie ma rodziny? To znaczy, że od razu żyje na 'zachcianeczkach u rodziców'? Tym bardziej, że autorka napisała, że zbiera na suknię ślubną, więc chyba coś planuje. Jasne, możesz się wyżalić że za 1400zł musiałaś żyć. Ja na studiach musiałem wyżyć za 1000zł, ale czy to mnie upoważnia, żeby na kogoś najeżdżać, że jak on śmie narzekać na zarobki? No dajcie spokój.

Odpowiedz
avatar bazienka
-4 4

@Mikidz: no coz na studiach to ja sie musialam za 400 zl utrzymac jesli juz przy tym jestesmy. i pracowalam za 3,2 za godzine, fizycznie niech sobie ludzie te rodziny zakladaja kiedy i jak chca ale w pewnym wieku jednak wypadaloby sie utrzymywac samemu a nie kisic u rodzicow

Odpowiedz
avatar Anixot
0 0

@Nemesis92: świeć dalej po oczach, jak ci ciężko z kolekcję kosmetyków, golfem numer 4 (o boże, posikałaś się jak to pisałaś...?), drobnymi zachciankami i ciekawszą pracą. Snobujesz się wuj wie kogo, a jesteś bezczelniejsza od kasjerki. Szkoda mi ciebie. PS: Zdarzyło mi się dokładać do zakupów kobiety przede mną i dawać napiwki przy mniejszej pensji niż twoja.

Odpowiedz
avatar astor
10 14

Mam wrażenie, że to jakaś polityka tej sieci sklepów. Jeśli kiedykolwiek ktoś mnie pytał czy może być winny grosika, albo wręcz oznajmiał to wprost tekstem: "będę winny / winna grosika / dwa grosze / pięć groszy" to tylko i wyłącznie w tej sieci. Jakoś nie przypominam sobie, żeby to mi się przydarzyło np. w biedrze, tesco, lidlu albo prywatnych sklepikach :/ Ostatnio natomiast postanowiłam być wredna i jak mi ekspedientka powiedziała "będę winna 10 groszy" to zapytałam, czy w takim razie mogę zapłacić kartą. 10 groszy znalazło się w kasie :)

Odpowiedz
avatar mcdonaldowa
1 9

@astor: Czasem zdarzają się kasjerki cwaniaczki, ale z własnego (niestety) doświadczenia wiem, że czasem po prostu nie ma jak wydać. Nie zawsze też jest możliwość rozmiany, bo wchodzi klient za klientem i nie można zamknąć sklepu. Większe sklepy mają ogromne paki drobnych (miałam porównanie np. w Auchan), które mogą rozmieniać. Prywatne sklepiki zazwyczaj nie mają cen typu 2,99zł, tylko 3,-.

Odpowiedz
avatar mcdonaldowa
6 8

@astor: eh, dodałam komentarz przed skończeniem go, a nie umiem na telefonie edytować :P Więc w Żabce niestety wina leży często po stronie nieogarniętych ajentów. Praca w Żabce to niestety dno i pięć metrów mułu... Nie ma już dobrych ajentów, bo sieć Żabka cycka z nich co się tylko da. Cieszę się, że już tam nie pracuję..

Odpowiedz
avatar Persfazja
6 18

Pracowalam kiedys weekendowo w zabce, te piekelne 'moge byc winna grosik' wzielo sie od piekelnych klientow, ktorzy placa banknotem 100 zlotowym za chleb, przyjdzie takich 5 klientow (na jedna zmiane) i w kasie pusto, raz dzwonilam po chlopaka, zeby wyzbieral wszystkie mozliwe drobne ktore byly w domu i mi przywiozl bo w pewnym momencie nie mialam ani jednego grosza, same 5, 2 i 1 zlotowki, chcialabym zaznaczyc rowniez ze do takich sklepow jak zabka, malpka, fresh nie przyjezdza konwoj w przeciwienstwie do marketow typu lidl, biedronka, tesco, auchan, tam w sejfach jest sporo 'grosikow', dlatego nie spotkales sie tam z tekstem 'moge byc winna grosik, dwa, piec' lecz zgodze sie ze ekspedientka w historii byla piekelna, 1 grosz a 1 zl to duza roznica :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 13

@imagi: W niektorych Żabkach nie można płacić kartą.

Odpowiedz
avatar jass
-5 11

W niektórych sklepach nie można też płacić kartą za zakupy poniżej 10zł

Odpowiedz
avatar BlueBellee
8 10

@imagi: A z jakiej racji?! Jak chcę to płacę gotówką i tyle. O ile mi wiadomo w tym kraju obowiązuje polski złoty, a nie polski plastik. I skąd wam się wzięły te zakupy za >10 zł. W historii nic o tym nie ma. Zresztą to chyba nie jest ważne ile Nemesis zapłaciła?

Odpowiedz
avatar Fuu
13 13

@imagi: I to jest dla mnie bardzo dziwne. Od kilku lat mieszkam za granicą i jedyne sklepy, w których ekspedientka chce być winna 'pensika' albo pyta o drobne, to polskie sklepy. W żadnym innym od lat się z tym nie spotkałam :-)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
8 10

@Fuu: To wyobraź sobie mój szok jak byłam na drobnych zakupach(typu papier, chleb itd.) w Holandii, a tam babka mi zaokrągliła na moją korzyść. Jakbym do jakiejś alternatywnej rzeczywistości trafiła. A niby tylko zakupy :P

Odpowiedz
avatar szamanisko
0 0

@jass: Zakaz płacenia kartą poniżej 10 złotych jest niezgodny z prawem. To tak jakby ktoś wystawił tabliczkę: "Płatność kartą tylko za ciemne pieczywo o średnicy 10 cm"...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2015 o 15:30

avatar alexiell
6 8

mogę zapytać gdzie odwiedzony sklep się znajduje? Mam nieodparte wrażenie, że się spotkałam z ową kasjerką w pewnym sklepie w krakowie :P (nawet sie chwaliła że nadmiar w kasie mogą sobie brać i CODZIENNIE potrafiła mieć dodatek do pensji rzędy 20-60pln)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@alexiell: Gdynia. Bodajże ulica Świętojańska.

Odpowiedz
avatar yannika
11 17

Mi się ostatnio przydarzyło coś wprost odwrotnego, znaczy wyszła kwota powiedzmy 15,73. Dałam 20 zł i dłubię w portmonetce - o, są 3 grosze, położyłam i słyszę "a już miałam pani te trzy grosze darować" - i pieniądze wydane jak za 15,70. Nie wiem, kobieta w poprzednim wcieleniu pracowała w żabce i odpracowuje grzechy czy co?

Odpowiedz
avatar raspberrymarry
-2 16

Piekielność ekspedientek pt "mogę być winna grosika " jest także spowodowana lenistwem klientów. Ogromnie, przynajmniej mnie irytuje kiedy proszę o 9 albo 4 grosze (pracuję w odzieżowym) a klient rzuca mi 10 gr albo mowi "nie mam" kiedy widzę ze ma pełen portfel "żółtków"

Odpowiedz
avatar katma
-2 4

@raspberrymarry: To niech sieci przestaną próbować oszukiwać klientów końcówkami typu .99 - problem będzie z głowy. Dopóki jednak chcą w ten sposób dorabiać, niech zapewniają kasjerom drobne.

Odpowiedz
avatar marcus_alexandrus
10 20

Wybaczcie ale czy ktos moze mi wytlumaczyc ten fenomen braku drobnych w sklepach w Polsce ? Troche lat zyje za granica i naprawde nigdy mi sie nie zdarzylo zeby w jakimkolwiek sklepie/stoisku, sprzedawca nie mogl mi wydac. Moze ja czegos nie rozumiem ale czy to nie jest obowiazek sprzedawcy aby posiadac dorbne w kasie ?

Odpowiedz
avatar Persfazja
0 14

Niestety, nie jest to obowiazek sprzedawcy, on ma jedynie obowiazek sprzedania ci danego towaru i pobrania za to pieniedzy, na dobra sprawe jesli klient nie ma wyliczonej kwoty wtedy sprzedawca moze odmowic sprzedazy.

Odpowiedz
avatar mcdonaldowa
5 11

@marcus_alexandrus: kasjer w sklepie dostaje określoną pulę pieniędzy, w takich Żabkach nie ma dodatkowych drobnych na zapleczu. Co kasjer sobie wykombinuje, to ma. A, że 3/4 cen kończy się ,59 ,69 ,99 itd, to ta pula kończy się po 3 godzinach. Szczególnie, kiedy klienci też przychodzą bez drobnych i nie udaje się nic wykombinować. Niestety...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

@Persfazja: @mcdonaldowa: Prawnie może i macie racje (choć nie do końca przekonuje mnie taka interpretacja przepisu), ale to sklep obraca gotówką a nie klient i to sklep ma walczyć o klienta, bo czasy "komuny" się skończyły zapewne zanim się urodziłyście. To dziwię się, że mentalnie żyjecie jeszcze w "komunie".

Odpowiedz
avatar Persfazja
1 5

@zmywarkaBosh dokladnie, sklep i wlasciciel sklepu obraca gotowka, jak juz wczesniej wspomnialam, pracujac w zabce niestety sprzedawca nie ma wplywu na to ile drobnych jest w kasie, jssli wiedzialam, ze moge zapytac o drobniejsze (wiadomo klienci tez sa piekielni) to pytalam i zbieralam bo wiedzialam, ze w polowie dnia moze byc ciezko. Z reszta dodam, ze praca w zabce sama w sobie jest piekelna, ja tam tylko dorabialam, wspolczuje tym ktorzy pracuja tam na pelen etat.

Odpowiedz
avatar mcdonaldowa
4 6

@zmywarkaBosch: Ja nie bronię tego, że tak jest. Jednak wiem, jakie są tego przyczyny, bo pracowałam jako kasjerka. Jest to wina właścicieli sklepów głównie, to oni mają wszystkiego pilnować. Mi jako kasjerce było wstyd zadać pytanie "czy mogę być grosik winna?". Oczywiście, że to sklep ma walczyć o klienta, ale to leży w gestii szefostwa. Kasjerka ma dobrze wykonywać swoją pracę - czyli dobrze liczyć i wydawać, nabijać, być uprzejmą. Nie zarabiałam 6,50 za bycie menagerem sklepu. :P

Odpowiedz
avatar szamanisko
-1 1

@marcus_alexandrus: Trafiłeś w samo sedno - sklep (nie ma znaczenia, czy kierownik czy pracownik) ma zagwarantować resztę, nie ma prawa zaistnieć sytuacja, że sprzedawca rozkłada ręce i mówi: "Nie mam wydać". Ja wiem, że najczęściej kierownictwo ma to głęboko w d..ie, ale czemu klient na dopłacać i odpowiadać za sklep... Sam pracowałem w paru sklepach zagranicą i na rozmowach kwalifikacyjnych pytałem z ciekawości, co robić w takiej sytuacji... Wiecie, jak na mnie patrzyli? Jakbym spytał, czy będę miał na kasie miejsce siedzące :) Na Zachodzie menadżerowie chodzą od kasy do kasy i pytają, czy nie donieść drobnych. Zamiast potulnie się zgadzać na taki układ, postawcie się jednemu i drugiemu bucowi z "żabola" czy "stonki".

Odpowiedz
avatar maseciuset
6 12

To nie jest moja piekielność, że nie mam grosików. W kasetce mam pieniądze, które uzbierałam poprzedniego dnia, czyli to co daja mi klienci. Praktycznie zawsze jak mam taka końcówkę proszę o 4 grosze, 9 groszy. Bo tych groszy nie mam po prostu. A dlaczego? Przeważnie rzucą mi 10 groszy i obrażeni "nie mam drobniej", nieważne, że moniaki z portfela się wysypują. Inni powiedzą, że nie trzeba tego grosza. Unikam jak mogę sformułowania "czy mogę być winna grosz". A co robię najczęściej, po odpowiedzi, że oczywiście nie mają drobnych? Wydaje do 5 groszy, czasem nawet 10. Tego już nikt nie widzi, ale jak nie mam wydać grosza to koniec świata. wole mieć manko w kasetce, bo w ciągu dnia trochę się tego uzbiera, niż patrzeć na łache klientów i debilne komentarze. AHA dla jasności, my kasjerzy również jesteśmy klientami w innych sklepach, nie siedzimy tylko za kasą. I tak, wiemy jak to wygląda z punktu klienta. Tylko Wam wszystkim ciężko zrozumieć, że to nie moja wina, bo te grosze Wam kradne i dom za to buduję.

Odpowiedz
avatar szamanisko
-1 1

@maseciuset: maseciuset masz 100% racji, tylko jest niestety jeszcze jedna strona medalu: czemu na Zachodzie kasjer(ka) pyta klienta składnie, pełnym zdaniem: "Czy ma pan(i) może 1 grosz?". U nas praktycznie zawsze to brzmi jak rozkaz: "GROSZ!". Tak trudno po prostu spytać kulturalnie: "Nie miałby pan jakichś drobnych" albo coś w tym stylu? Naprawdę to taki kłopot? Korona spadnie z głowy?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2015 o 15:21

avatar maseciuset
0 0

Pracuje w takiej drogerii, że wylecialabym z pracy za taki tekst. U nas kultura w stosunku do klienta jest podstawą. Dlatego irytujący jest jej całkowity brak u większości klientów i nasza bezsilność. Ogólnie rozumiem, taką prace wybrałam, ale nie tłumaczy to w żaden sposób zachowania niektórych buraków.

Odpowiedz
avatar ejcia
2 2

Pracuje w miejscu, gdzie pieniądze pojawiają się rzadko, ale jednak czasami mam z nimi do czynienia i w momencie, kiedy wszyscy rzucają grubymi czasami brakuje mi tej złotówki. Takowy klient otrzymuje ode mnie kartkę z zanotowanym długiem, datą i moją pieczątką. W ciągu dwóch lat miałam tylko jedną niemiłą reakcje na tego typu propozycję

Odpowiedz
avatar katarzyna
9 11

Jak dla mnie kasjerka mistrz - porządnie ci przygadała :D.

Odpowiedz
avatar gr4b4
4 4

@Nemesis92: Co takiego twoja praca ma do tego, co napisała Katarzyna?

Odpowiedz
avatar Kllaudiia94
5 5

No bo słabe jest to, że potem jak się prosi przełożonych o rozmine na drobne to się usłyszy tylko: ja nie mam, proś ludzi. A potem trzeba wydawać i zaokrąglać w górę i czasem przez to, by wychodziło, że co najmniej pół godziny pracuje za darmo, eh.:/

Odpowiedz
avatar m3ntos
-1 7

Powinnaś wziąć te 5 zł po czym kupić nimi coś za 4 zł i zażądać reszty. Jak już być piekielnym to na całego :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 czerwca 2015 o 0:25

avatar Miki8
7 9

Wystarczyło odpowiedzieć "nie". Piekielność za piekielność.

Odpowiedz
avatar baszon
4 4

Ja raz się proszę, a raz daję więcej. Wychodzi w sumie po równo. Ale trafiają się tacy ludzie, którzy twierdza, że nie mają, a nie chce im się po prostu w portfelu grzebać. Raz miałam taką kobietę co twierdziła, że nie ma drobnych. Jak się spytałam czy mogę być winna grosz to odpowiedziała, że nie będzie tutaj specjalnie jeździć i pamiętać o tym. Jak jej wydałam więcej (chyba 5gr). To odparła "no niechże to Pani wyda jak należy" po czym poszukała w portfelu i wydała mi do tych 5 gr. Swoją drogą to bardzo mnie denerwują ceny rzędu 9,99. Już dawno nikt na ten chwyt się nie łapie, ale marketingowcy nadal wiedzą swoje. Może jakiś protest, bojkot? Uwierzcie mi, że kasjerki także przeklinają te ceny.

Odpowiedz
avatar gr4b4
8 8

Rozbawiłaś mnie niemiłosiernie autorko. Po przeczytaniu twoich komentarzy pod historią, odnoszę wrażenie, że jesteś jakimś zmanierowanym bachorem. Dwukrotnie przechwalasz się swoim "Golfem numer cztery" (jakby było czym :|), kolekcją kosmetyków, ciekawszą niż zajęcie kasjerki pracą.

Odpowiedz
avatar Raveneks
-1 3

Dlatego zawsze płacę kartą. Skoro kasjerzy nie chcą wydawać reszty, to niech wystawca karty zarobi prowizję.

Odpowiedz
avatar sceptykprawdziwy
0 4

No i miała rację. Tak trudno zrozumieć, że nie miała wydać. Można było grzecznie powiedzieć, że w takim razie podejdzie się później. W czym problem? A co do tekstu o 5 zł to super! Może gdybyś miała lepszą pracę to byś się tak nie denerwowała. Podaj numer konta to przeleję Ci 10 zł. Skoro taka sytuacja zdarza Ci się raz na 22 lata to na 220 lat masz spokój. Zobaczy ile dobrego można zrobić za 10 zł.

Odpowiedz
avatar szamanisko
-1 1

@sceptykprawdziwy: sceptykprawdziwy a tak trudno tobie jełopie zrozumieć, że sprzedawca NIE MA PRAWA tak postąpić? Pracownik nie ma prawa nie wydać reszty, może co najwyżej uprzejmie zapytać, a już w ogóle rzucenie w kogoś pieniędzmi i taki tekst zasługuje co najmniej na wezwanie kierownika w trybie natychmiastowym. Nie ma czegoś takiego: "Nie mam wydać i basta, ch*j ci do tego" - za coś takiego na Zachodzie się wylatuje od razu z pracy. Tylko my musimy być sto lat za wiadomo kim... Na Zachodzie nikt ci nie powie: "Nie mam wydać". Co najwyżej zapyta, czy np. nie masz drobniej, albo wezwie kierownika, by drobne doniósł. Pomyśl czasem, zanim coś napiszesz, a nie hejtuj dla zabawy.

Odpowiedz
avatar Lukrecja_B
0 0

@szamanisko: Przypominasz mi moją koleżankę z podstawówki (a było to w czasach komuny), która na każdy argument odpowiadała, że "w Kanadzie to byłoby to i tamto...moja ciocia mieszka w Kanadzie, więc wiem". Nikt nie mógł tego zakwestionować...Zalatuje też trochę dobrą piosenką Maleńczuka, dotyczącą przekonania Polaków co do swojej wyższości po powrocie z pracy na saksach. Czasy się zmieniły, większość z nas na tym magicznym Zachodzie bywa, czasami w pracy, czasami na wakacjach, czasami mieszkając u swoich "zachodnich" przyjaciół. Serio. Nie trzeba porównywać do żadnego magicznego Zachodu, żeby zrozumieć sytuację obydwu stron. Obydwie panie zachowały się poniżej krytyki, ale dla mnie jednak trochę bardziej Autorka historii. Bo jednak osiedlowy sklepik zazwyczaj nie ma kierownika, który drobne doniesie i można przypomnieć sobie, jak się żyje, kiedy relacje pomiędzy ludźmi nie są regulowane przez groźbę wylecenia z pracy i inne formy wzajemnego zamordyzmu. W takich normalnych relacjach (mam takie w swoim sklepiku) sprzedawca wydaje zaokrąglając na moją korzyść i mówi, że będzie mi winien, albo ja kupuję coś co i tak będę musiała kupić (np. proszek do pieczenia), albo - o zgrozo - nie do pomyślenia na Zachodzie - ktoś coś jeszcze czasami wpisuje "na zeszyt". W tym właśnie śmiesznym miejscu, 100 lat za nie-wiadomo-kim, ludzie przynajmniej starają się szanować nawzajem i nie licytować na to, jaką kto ma pracę, bo to nie ma nic do rzeczy. No ale w końcu sami chcieliśmy zastąpić te osiedlowe sklepiki hangarami z kierownikami, którzy donoszą drobne i sieciami z płazem czy torebką i - co zabawne - uważamy, że to takie miejsca są dowodem szczególnego postępu. I dlatego prosta sytuacja powoduje, że zamiast jej po ludzku sprostać, "wryje nas w ziemie" i krew zaleje, czemu damy jasny wyraz. A potem zdziwienie, że ktoś odpowie tym samym.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2015 o 23:25

avatar Liszowata
1 1

Czytając tą historię pomimo wszystko odnoszę wrażenie, że ona naprawdę nie miała tej złotówki. Nie pracuję w Żabie lecz w podobnej sieci i szczerze mówiąc... na jej miejscu zachowałabym się podobnie gdyby ktoś mi zrobił taki wywód o złotówkę. Pamiętam mój jeden z pierwszych dni w pracy, zeszły miesiąc. Wszyscy, ale to dosłownie WSZYSCY płacili banknotami 50 złotych i wyżej, czasami ktoś się litował gdy prosiłam o drobniejsze ale i tak po trzech godzinach mojej zmiany dosłownie nie miałam już nawet tej złotówki w drobnych. Zdarza się, naprawdę. Nie wierzę, że ktoś posiadający mózg próbuje kantować ludzi bo w takich sieciówkach na ogół jest kamera skierowana prosto na kasę. Byłoby perfidnie widać na monitoringu gdyby ktoś sobie brał pieniądze do kieszeni. Inna sprawa, że ona wcale nie kazała Ci darować tej złotówki jak to ujęłaś później, tylko się spytała czy może oddać kiedy indziej. Wystarczyło tylko poprosić o wpis na paragonie, pieczątkę Żaby i tyle. I przychodzisz po swoją złotówkę następnego dnia. Zauważ też, że 5 złotych to prawie godzina pracy w takim sklepie. To tak na przyszłość. Nie twierdzę, że nie ma żadnych chamów wśród spsprzedawców skoro nawet ja zajęłam miejsce takowego, ale moim zdaniem obie zrobiłyście z igły widły.

Odpowiedz
Udostępnij