Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia przytargana przez moją ślubną z pracy - dla mnie rozwalenie systemu.…

Historia przytargana przez moją ślubną z pracy - dla mnie rozwalenie systemu.

Małżonka ma w pracy nową koleżankę - po tygodniu przyległ do niej pseudonim "księżniczka" - dziewczę z dobrego domu (Tato "z zawodu Dyrektor", mama lekarz, dziadek z koneksjami na wysokim szczeblu), zatrudniona na zasadzie utworzenia specjalnie dla niej etatu(do pokoju przyprowadziła ją Pani Prezes - co jest rzeczą rzadko spotykaną w przypadku szeregowych pracowników).
Przez tydzień pracy dziewczyna jasno dała do zrozumienia, że nie ma zamiaru się "przepracowywać" (dwa razy musiała się urwać wcześniej - raz do kosmetyczki, raz do fryzjera, pół godzinne przerwy na kawę, godzinne ploteczki przez telefon czy telefony do chłopaka co 20 minut), do tego jasno dała do zrozumienia kierowniczce, że ona jest od Pani prezes i nie za bardzo ma się zamiar przejmować jej zdaniem (zdaniem kierowniczki - tak dla jasności).

Dziewczyna lubi ploteczki (generalnie dużo gada) i opowiedziała historie ze swojej poprzedniej pracy - firma już od jakiegoś czasu miała problemy finansowe, a właściciel uważał, że najtańszą i najlepszą metodą kredytowania działalności jest niewypłacanie pensji pracownikom (przelewy na konta pracowników to była ostatnia rzecz, którą robił i to tylko w przypadku jak już sytuacja była podbramkowa, bo zawsze były pilniejsze wydatki).

Problem braku wynagrodzeń nie dotyczył naszej bohaterki, bo w jej przypadku pan właściciel przynosił jej pieniążki do domu - w końcu byli sąsiadami z tej samej ulicy - żeby było śmieszniej dziewczyna nie widziała (nadal nie widzi) nic niestosownego w tym, że informowała swoje koleżanki i kolegów, że ona wypłatę dostała (i na jakiej zasadzie) i nie rozumiała skąd ich oburzenie - jak to określiła "głupi zazdrośnicy, przecież to normalne, ze jak się ma znajomości to się z nich korzysta i wcale nie miałam zamiaru się z tym kryć".

Praca

by Vege
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar jo73
8 22

Też nie rozumiem, czemu miałaby się z tym kryć, skoro przykład ma z góry, opisywany we wszystkich możliwych formach i mediach, od lat.

Odpowiedz
avatar Vege
18 26

@jo73: A chociażby po żeby swojemu (czy tam rodziców,czy dziadków) znajomemu dodatkowo koło pióra nie dmuchać - ja sam zwolniłem (i nie tylko ja - 2/3 zespołu w 2 miesiąca rzuciło papierem)kiedyś z pracy jak wyszło na jaw, że mój bezpośredni przełożony nas okłamuje w sprawie podwyżek - bo dyrektor nie chce w budżecie waszych podwyżek podpisać - okazało, że podwyżki są za budżetowane tylko kierownik ma premie od oszczędności.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
36 36

Zaspokojenie. Życie ją ukarze. Protektorzy kiedyś umrą, a ona zostanie bez umiejętności, pozycji, pieniędzy do zainwestowania ani doświadczenia, bo nie wygląda na taką, co potrafi z koneksji skorzystać w pełni i lepiej się ustawić.

Odpowiedz
avatar jo73
16 26

@KoparkaApokalipsy: Chciałabym mieć tak pozytywne nastawienie do działania karmy, jak Ty... Ale trzeba mieć marzenia, że jak się chlaśnie jednego komara, wymrze cały ich podły ród :)

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
18 18

@jo73: to nie karma, to zwykły zwiæzek przyczynowo-skutkowy. Są ludzie umiejący skorzystać odpowiednio z takiej ochrony - wykorzystać ten czas na zdobycie dyplomów, stanowiska kierowniczego, oszczędności, nowych sojuszników itp. Tacy rzeczywiście sa nie do ruszenia nawet po tym, jak protektorzy przestaną ich protegować. I są tacy, którzy są na to wszystko za durni.

Odpowiedz
avatar grruby80
20 24

Tylko często kontrakty na wiele milionów złotych zależą od tego czy zatrudni się jakiegoś pociotka który jest głąbem. Czasami to jest być, albo nie być dla firmy. Osobiście gdybym mógł wcisnąć kogoś z rodziny byle mieć go z głowy bym tak zrobił. Czekam na minusy oburzonych.

Odpowiedz
avatar irulan
1 1

Widze, ze ksywka 'ksiezniczka' jest bardzo popularna - u mnie w pracy sa dwie :)

Odpowiedz
avatar Mirame
3 3

@irulan: Cóz, tradycje królewskie w Polsce jeszcze nie wymarly, jak widac... czyz to nie piekne, ze mozemy byc tak blisko historii? :D

Odpowiedz
avatar irulan
0 2

@Mirame: zeby chociaz jeszcze imponowaly inteligencja jak ksiezniczki... :D

Odpowiedz
avatar LenaMalena
2 2

Ostatnie zdanie to myślenie na zasadzie: "Ja jestem szczera, nie ukrywam przed innymi prawdy, nie tak jak niektórzy ludzie, którzy są fałszywi".

Odpowiedz
avatar LenaMalena
5 5

Wcale nie trzeba być z rodziny takiej jak bohaterka historii, ani nie potrzeba specjalnego wejścia do firmy w asyście pani prezes. Do mnie do pracy przyszłą raz zwykła, ale leniwa dziewczyna. Raz opowiedziała swoje przygody z szukaniem pracy: - złe były godziny pracy (za wczesne, za późne, nie mogła się wysypiać, albo popołudniami spotykać ze znajomymi) - kazali pracować różną liczbę godzin (8 to za dużo na raz, ale na 3-4 godziny to nie opłaca się przyjeżdżać) - za mała stawka (9-10zł samo w sobie to nie jest dużo, ale jak się uzbiera kilka dniówek to wychodzą konkretne pieniądze) - trzeba się rozpisywać na grafik (czyli z tygodniowym wyprzedzeniem napisać jak się będzie pracowało) To wszystko sprawiało, że dziewczyna przez kilka lat! nie mogła znaleźć pracy.

Odpowiedz
avatar sceptykprawdziwy
0 2

Jeśli firma prywatna do nic Ci do tego. Jeśli małżonka jest zadowolona ze swoich warunków to nie jest sprawa jakie ma ktoś inny. Kiedy się tego w końcu nauczycie. Sam zatrudnił bym dziecko przyjaciela i nie muszę się tłumaczyć dlaczego. Jeśli urząd lub firma państwowa to kur...stwo i kierownictwo do wywalenia.

Odpowiedz
avatar Vege
2 2

@sceptykprawdziwy: I tak i nie - nie zapominaj, że ilość zadań jaka jest przyznawana jest przyznawana na liczbę pracowników - w momencie jak masz taką królewnę z koneksjami co nie ma zamiaru się przepracowywać to ktoś inny za nią tą robotę musi zrobić. Jeżeli masz system premiowy i przez taką osobę z robotą się nie wyrabiasz to już fizycznie uderza to w twoje warunki.

Odpowiedz
avatar sceptykprawdziwy
0 2

@Vege: Nadal mam rację. Jeśli Twój zakres obowiązków się zwiększył to jest problem na linii Ty - pracodawca a nie tego czy zatrudniam kogoś po znajomości czy nie. Nadal uważa, że należy oceniać TYLKO swoje warunki na tle swojej pracy. Uważasz, że jest ok to ciesz się. Nie jesteś zadowolony to przymusu nie ma. A to czy ktoś (powtarzam z prywatne firmie) jest faworyzowany z powodu znajmości, spania z właścicielem czy ładnego imienia jest tylko problem tych osób.

Odpowiedz
avatar Vege
1 1

@sceptykprawdziwy: Być może nieświadomie, ale przyznałeś mi rację. "Jeśli Twój zakres obowiązków się zwiększył to jest problem na linii Ty - pracodawca a nie tego czy zatrudniam kogoś po znajomości czy nie" - to nie jest kwestia czy po znajomości czy nie tylko kwestia podejścia danej osoby do swoich obowiązków, jeżeli pogorszenie moich warunków wynikło z zatrudnienia mało kompetentnej osoby to jest to prosta zasada przyczynowo skutkowa - przyczyna A (zatrudnienie osoby która nic nie robi) powoduje skutek B(ja muszę wykonać to robotę za nią) - przesuwając twój tok myślenia na inny grunt można stwierdzić, że przyczyną każdej katastrofy lotniczej w której statek powietrzny rozbił się o ziemię jest grawitacja. Jeżeli rozpatrujesz tę kwestię w aspekcie patrzenia tylko na moje warunki pracy (bez oglądania się na innych), to kwestia struktury własności (firma prywatna/urząd) może być tylko rozpatrywana jako dylemat moralny dla obserwatora z zewnątrz, na linii pracodawca - pracownik w firmie państwowej też przymusu nie ma

Odpowiedz
avatar szamanisko
1 1

Damessa pewnie nigdy w życiu nie umyła jednego talerza... Był taki program "Odcięte od kasy" - zerknijcie, można się solidnie załamać... :)

Odpowiedz
Udostępnij