Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio dosyć często pojawiają się historie o szukaniu pracy, czy też o…

Ostatnio dosyć często pojawiają się historie o szukaniu pracy, czy też o szukaniu pracownika. Opiszę wam, jak to wygląda właśnie z tej drugiej strony.

Prowadzę działalność, jako podwykonawca pewnej firmy kurierskiej, sądzę że jednej z lepszych, jeżeli nie najlepszej, przez co pewnie i najdroższej. Zatrudniam kilku kierowców, stopniowo zwiększając liczbę samochodów i pracowników w mojej firmie, przez co muszę zatrudnić nowe osoby.

W związku z tym, że ani ja, ani firma dla której pracuję nie jesteśmy tzw. firmami krzak, to wymagania co do pracowników mamy też określone. Nie mogę sobie pozwolić na zatrudnienie osoby nieuczciwej, niesumiennej, czy po prostu leniwej. Doświadczenie w prowadzeniu samochodów dostawczych? Mile widziane, ale nie wymagam tego. Wolę zatrudnić uczciwego bez doświadczenia, ponieważ jak ktoś jeździ na co dzień swoim samochodem prywatnym, to przesiadka na busa to kwestia po prosu przyzwyczajenia się do gabarytów, co jest w stanie zrobić każdy w ciągu tygodnia-dwóch.

Zasada u mnie jest taka, że wynagrodzenie jest prowizyjne (ponieważ ja też jestem rozliczany prowizyjnie), czyli krótko mówiąc kierowcy dostają % od przychodu firmy, oczywiście wszystkie składki odprowadzam do ZUS, US itd. Dodatkowo wypłacam premie od zysku, czyli np. jak kierowca miał bardzo dużo paczek, więcej niż przeciętnie, zaoszczędził na paliwie itd. Dodatkowo każdy ma kartę paliwową na bezgotówkowe tankowanie samochodu służbowego, telefon bez limitu rozmów, strój służbowy jaki tylko chcą (kurtki, spodenki krótkie, długie itd.), za który oczywiście płacę ja, a nie firma kurierska. Przed podjęciem pracy każdy kierowca przechodzi obowiązkowe szkolenie teoretyczno-praktyczne w firmie kurierskiej, oraz już bezpośrednio z moimi pracownikami, które trwa ok. 2 tygodni.

Do rzeczy:

1. Zapraszam 10 osób na rozmowę kwalifikacyjną, na którą wynajmuję salę w mieście, w którym jest terminal firmy kurierskiej. Łatwiej jak ja podjadę do 10 osób, niż 10 osób ma jeździć do mnie 50km do miasta, w którym jest siedziba mojej firmy. Na rozmowę przychodzi 1 osoba, a faktura za salę 300zł.

2. Zatrudniam nowych kierowców, umowy podpisane, wiedzą jak praca wygląda i są zdecydowani. Przychodzi dzień szkolenia - nie ma ich, ani żadnego kontaktu z nimi (czyli sądzę że raczej olali temat niż się coś złego im stało). I cały cykl szkoleniowy idzie w kanał, bo szkolenia są maksymalnie raz w miesiącu, więc trzeba na przyszły miesiąc szukać nowego pracownika.

3. Nowy pracownik przeszedł szkolenie, zaczyna już jeździć sam na własny rachunek (czyli zarabiać już prawdziwe pieniądze, a nie jakąś część, którą płacę za szkolenia - wiadomo, nikt nie będzie za darmo pracował)... Po tygodniu nienagannej pracy dostaję rano telefon od koordynatora, że kierowcy nie ma drugi dzień w pracy i co się z nim dzieje? Dzwonię do kierowcy, pytam, może się coś stało? Ale nie... on po prostu jednak już nie chce pracować, a nie mógł zadzwonić, bo nie miał nic na koncie (jeszcze nie zdążył dostać telefonu służbowego)...

4. Kierowca jeździ już miesiąc i nagle zaczynają się problemy. Zaczyna brakować pieniędzy za paczki, brakuje mu dokumentów przewozowych (brak podpisanych odbiorów paczek przez klientów). Nie są to jednorazowe przypadki, bo wiadomo, każdy może się pomylić w wydawaniu reszty za pobrania, ale codziennie i to niemałe kwoty? W końcu już mu powiedziałem prosto z mostu, że ma wziąć kalkulator i przy kliencie liczyć ile ma wydać reszty, skoro się tak często myli i pamiętać o pobraniach za paczki... nie pomogło. Efekt? 1500zł brakuje na koniec miesiąca, za co ja muszę zapłacić (oczywiście odjąłem mu to z wypłaty). Kierowcy podziękowałem za współpracę, ale powiedziałem, że jeżeli przez weekend podjedzie do klientów, zbierze zaległe podpisy i pieniądze, to firma kurierska zgodziła się to uwzględnić i zmniejszyć te noty karne. Odpowiedź? "Nie, bo jadę na weekend do dziewczyny"... No ok, Twój problem, nie mój.

Uwierzcie mi, że na 100 przeczytanych CV, na 30 zaplanowanych rozmów rekrutacyjnych odbywa się 5, z czego na szkolenie wybieram 2 osoby... przychodzi 1. Teraz na 3 takie osoby które ukończą szkolenie dłuższą współpracę podejmuję z 1. I nie ma pracy w naszym kraju? Naprawdę? Ja chcąc dać pracę uczciwym ludziom, daję ją takim cwaniaczkom właśnie. Nie dość że taki uczciwy i sumienny np. nie dostanie pracy przez takich ludzi, to jeszcze mój samochód wtedy stoi miesiąc na terminalu i nie zarabia na siebie, a wiadomo... ubezpieczycieli, ZUS i innych nie interesuje czy masz za co zapłacić.

Już pomijam oczekiwania typu "chcę pracować w godzinach 9-14 i zarabiać 4000zł na rękę niezależnie od tego czy przyjdę do pracy, czy nie", albo "szwagier pracuje w DPD na czarno i zarabia więcej, to mi się to nie opłaca". No pewnie, najlepiej... ciekawe tylko co jak np. będzie miał jakiś nieszczęśliwy wypadek, a robiąc kilka tys. km w miesiącu może się niestety coś przydarzyć? Czego oczywiście nikomu nie życzę.

Żeby nie było niejasności, zatrudniam na początek na umowę zlecenie. Myślę, że jest to dosyć logiczne i uczciwe przy podejściu 'niech pracodawca ma koszty, zapłaci za psychotesty, lekarza, szkolenia itd., a ja popracuję tydzień'. Jak z kimś dłużej współpracuję to nie robię problemów z umowami o pracę.

by Mikidz
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar seemann
11 11

"Zasada u mnie jest taka, że wynagrodzenie jest prowizyjne" możesz określić jakiś przedział? Pytam, bo ciekawi mnie jakie to zarobki, skoro nikomu nie pasuje.. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 16:50

avatar Mikidz
23 23

@seemann: przy gorszych miesiącach 2100 zł netto, w okresie świątecznym ok. 3000zł , wiem, że za granicą to jest śmiech na sali i więcej płacą na zmywaku, ale na polskie warunki przy pracy bez doświadczenia, z założenia dla młodych ludzi? Czy tak źle? Chętnie bym zapłacił i 10000zł, ale z czego?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 17:00

avatar seemann
11 15

@Mikidz: no kasa całkiem niezła jak za "jeżdzenie samochodem".. ciekawe w jakiej innej robocie Ci ludzie dostaną chociaż te 2100..

Odpowiedz
avatar Mikidz
18 20

@seemann: jeżdżenie jak jeżdżenie, można jeździć na międzynarodówce i wracać do domu raz na 3 tygodnie i zarabiać po 5-6tys., a tu praca pn-pt, święta, weekendy wolne i non stop na miejscu. Sądzę, że problemem nie są pieniądze tylko podejście młodych ludzi do pracy. Sam jestem młody, ale nigdy nie miałem założenia 'czy się stoi, czy się leży 2000 się należy'

Odpowiedz
avatar Rafikk222
8 12

@Mikidz: 2100? Wow to nawet sporo i to po odliczeniu kosztów, szkoda że prawo jazdy mam dopiero 3 miesiące bo gdybym miał z 3 lata i mieszkał gdzieś w okolicach pana firmy na pewno wysłałbym cv

Odpowiedz
avatar Ahmik
6 6

@Rafikk222: Jakbym mieszkała w okolicach firmy, to też bym słała. Prawko mam ponad 3 lata, choć ostatnio nie bardzo mam czym jeździć:( Parę razy nawet jeździłam lawetą i zaczęłam kurs na kategorię T (ale w szkole i nie dokończyłam, bo się klasa wykruszyła- szkoła opłacała kurs, ale niestety jedynie ja chciałam zrobić, a instruktor stwierdził, że do 1 osoby on nie będzie dojeżdżał. U tego samego instruktora zrobiłam i kategorię B, ale tu już ja dojeżdżałam.) A jeździć- cóż, dowoziłam np. zaopatrzenie do schroniska, czyli jazda w mieście po sklepach i hurtowniach + jazda po drodze do zwózki drewna.

Odpowiedz
avatar nuclear82
3 3

@seemann: Jak na pracę dla młodego bez wymagań poza odpowiednią kategorią prawka te 2 tys. z kawałkiem to wcale nie taka zła wypłata. Zależy też gdzie, w Warszawie to dość mało ale w innych regionach kraju już nieźle. Najbardziej mnie ciekawi ten kompletny brak kontaktu w momencie rezygnacji z pracy. Naprawdę tak ciężko jest poinformować choćby głupim SMS-em? Nie żyjemy przecież na pustyni w 1800 roku żeby musieć popylać na wielbłądzie 3 dni w celu dostarczenia prostej informacji...

Odpowiedz
avatar RavingNutter
1 1

@Mikidz: aż się prosi zapytać o jakieś bardziej szczegółowe dane - po prostu dotyczące miejsca, gdzie ma miejsce firma. Bo propozycja z gatunku mocno kuszących, tym bardziej, że się łapię, prowadzić lubię, a uważam, że trochę wycieczek po mieście i okolicach + wchodzenia po schodach nigdy nie zaszkodziło nikomu. Ciekawe, ile miesięcy trwa "okres próbny" oraz czy ewentualnie można nieco zmienić godziny pracy - np. zaczynać nieco później, albo kończyć nieco wcześniej danego dnia, z uwagi na zajęcia na uczelni. Sama praca bardzo ciekawa, z chęcią dowiedziałbym się więcej :v

Odpowiedz
avatar InuKimi
0 0

@Mikidz: Jakie miasto wchodzi w grę? :)

Odpowiedz
avatar plokijuty
11 15

Zrobiłem prawo jazdy kat C + przewóz rzeczy. Jednak dla przyszłych pracodawców wyglądam tak: brak doświadczenia, brak hds, adr, odezwiemy się do... świętego nigdy Nawet tu była historia, że szukają pracownika z moimi wymaganiami. Po zasięgnięciu języka podano mi stronę i e-mail, polecono przysłać cv i ... od tamtej pory cisza.

Odpowiedz
avatar Mikidz
16 18

@plokijuty: Nie masz się co dziwić, ja na początku też od razu skreślałem jak ktoś nie miał chociażby minimalnego doświadczenia w prowadzeniu busów. Nie ma się myślę co dziwić, ciężko mi powierzyć nowemu pracownikowi samochód warty grubo ponad 60tys. zł bez doświadczenia. Ale wyleczyłem się z tego, po prostu robiąc dłuższe szkolenia. Jak napisałem, wolę uczciwego bez doświadczenia na busach (bo jakieś doświadczenie w prowadzeniu jakichkolwiek samochodów musi mieć, tego nie odpuszczę, bo to nie nauka jazdy), niż doświadczonego kombinatora. A w przypadku kat. C, to takie samochody są warte po kilkaset tysięcy, więc nie dziw się że mają opory żeby cię zatrudnić. Wszak jak coś się stanie, to leasingu nie interesuje że zatarłeś silnik i auto 3 tygodnie na warsztacie stało, trzeba płacić... a za co jak auto nie zarobiło?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 17:16

avatar grruby80
1 5

Tylko te samochody po kilkaset tysięcy nie pozwolą się zatrzeć.

Odpowiedz
avatar plokijuty
-3 3

@Mikidz: http://piekielni.pl/43629 Między innymi w tej historii postąpiłem uczciwie i jak to się skończyło. Niektórzy zapewne powiedzą, że "jak się ma miękie serce, to trzeba mieć twardą pupę". Pomimo takich przypadków nadal zamierzam postępować uczciwie.

Odpowiedz
avatar Nace
3 3

@plokijuty: Kolego z samą kategorią C ogólnie jest lipa. Zrób do tego C+E to już inny temat. Transport tzw solówkami jest generalnie mało opłacalny dlatego niewiele firm prowadzi transport takimi pojazdami. Jedynie jakieś hurtownie typu Tradis, Eurocash etc to jeżdżą takimi solówkami, ewentualnie w kurierce. Tylko, że tam się narobisz fizycznie przy załadunkach/rozładunkach a zarobisz stosunkowo mało do tego ile się trzeba naprzerzucać. Jednak jeśli myślisz o karierze kierowcy zawodowego to rób C+E, a ofert jest od groma, właściwie nie słyszałem o bezrobotnym posiadaczu C+E. Adry i HDSy to nie jest jakiś mus, ale jak będziesz miał już C+E to sporo firm jest gotowych wspomóc przy dorobieniu ADRów, czy innych potrzebnych uprawnień, tylko trzeba umieć się wokół tego "zakręcić".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2015 o 0:22

avatar konto usunięte
-3 17

"Żeby nie było niejasności, zatrudniam na początek na umowę zlecenie." "Zasada u mnie jest taka, że wynagrodzenie jest prowizyjne" To nie brzmi zbyt zachecajaco dla potencjalnego pracownika.

Odpowiedz
avatar katma
14 18

@Shaienne: No ok, ale to jest argument, żeby zrezygnować w momencie, kiedy to wyjdzie. Nieprzychodzenie na rozmowę to buractwo - a pracodawcy wzrastają koszty, które gdzieś musi wliczyć. Jeśli odchodzi po tygodniu, to już raczej wiedział na czym stoi - podpisał przecież umowę.

Odpowiedz
avatar Mikidz
2 22

@Shaienne: Ok, tylko powiedz mi dlaczego nie? Co złego jest w wynagrodzeniu prowizyjnym lub umowie zlecenie? Przy umowie zlecenie to, że nie może np. urlopu na żądanie wziąć? Uwierz mi, że jeżeli jest to sytuacja awaryjna, typu zachorował/dziecko zachorowało/źle się czuję/samochód nie odpalił itd., to ani ja, ani firma kurierska nie kręcimy afery i zezwalamy na taki 'urlop' częściej niż dozwolone przy umowie o pracę 4 razy w roku. Ale jeżeli ktoś by chciał taki urlop bo mu się nie chce iść do pracy, to ok, proszę bardzo... ale nie u mnie, bo wszyscy tam jesteśmy żeby zarabiać pieniądze, a nie żeby leżeć tak? Przez kilka lat nie zdarzyło się, żeby ktoś nie dostał wolnego jak miał sytuację awaryjną. Jeżeli chodzi o dłuższy urlop tydzień-dwa, to zdarzało się że musieliśmy odmówić i przesunąć na inny termin (nie całkowicie odmówić), ale chyba na umowie o pracę pracodawca też nie ma obowiązku udzielenia urlopu poza urlopem na żądanie? A jeżeli chodzi o okres wypowiedzenia, to lepiej niż na umowie o pracę mają, bo wynosi 2 miesiące, a nie 2 tygodnie, więc stałość zatrudnienia jest. Poza tym, dla mnie jako pracownika lepsza jest umowa zlecenie na 1 rok z możliwością przedłużenia, niż umowa o pracę na okres próbny 3 miesięcy? Co do prowizyjnego wynagrodzenia, dlaczego jest to problemem dla ludzi którzy chcą pracować? Więcej paczek doręczysz, więcej zarobisz. Chyba lepiej zarobić więcej prowizyjnie, niż mieć stałą mniejszą pensję? Jeżeli się ktoś nie zgadza ze mną, to niech napisze. Może rzeczywiście odkryję złotego grala czemu nie 1/100 podejmuje ze mną dłuższą współpracę, bo już naprawdę tracę powoli wiarę w nasze wskaźniki bezrobocia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

@katma: Nie twierdze, ze srednio atrakcyjne warunki, oferowane przez pracodawce usprawiedliwiaja takie zachowania, ale moga byc przyczyna problemow autora ze znalezieniem uczciwych pracownikow.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 17:54

avatar konto usunięte
12 22

@Mikidz: Ty serio pytasz w czym jest lepsza umowa o pracę? Obowiązuje kodeks pracy, m.in. prawo do płatnego urlopu, czy płatnego chorobowego, ZUS, emerytura, zasiłek dla bezrobotnych, jakby się komuś noga powinela. Możesz być uczciwy, ale kto Ci uwierzy na słowo? Co do wynagrodzenia prowizyjnego, to może być coś dobrego lub złego, zależnie od osoby i warunków. Na takim sposobie rozliczeń można zarobić lepiej, ale ludzie się tego boją. Oczywiście nieprzychodzenie na rozmowę, niestawianie się do pracy jest gowniarskie i szkodliwe. Z tymi ludźmi zupełnie nie było kontaktu i możliwości zapytania co się wydarzyło?

Odpowiedz
avatar Mikidz
3 11

@tysenna: W przypadku urlopu się zgadzam, ale chyba jasnym jest, że niekoniecznie pracodawca musi takiego urlopu udzielić od razu po podjęciu pracy? Nie sądzę, że jak ktoś zostaje zatrudniony na okres próbny, to od razu dostanie 2-3 tygodnie płatnego urlopu w jakiejkolwiek firmie. Poza tym jak napisałem, w późniejszym okresie nie ma problemu u mnie z umową o pracę. Jeżeli chodzi o emeryturę i zasiłek dla bezrobotnych, tu akurat umowa zlecenie działa tak samo, przynajmniej jeżeli chodzi o emeryturę. Odprowadzam przecież składki. Wg. mojej księgowej jak pracownik z umową zlecenie zarabia więcej niż najniższą krajową, to także ma prawo do zasiłku dla bezrobotnych. Z chorobowym uczciwie mówiąc, nie wiem. Muszę się dowiedzieć. Dzięki za komentarz, trochę mi to uświadomiło.

Odpowiedz
avatar Mikidz
0 8

@tysenna: co do kontaktu, to niektórzy po prostu nie odbierali telefonów, niektórzy stwierdzili, że jednak nie chcą. Na moje pytania dlaczego nie poinformowali, wystarczył by sms przecież, to odpowiedź najczęstsza 'no nie pomyślałem'. Więc podejście jest do pracy, takie jakie jest. I nie wierzę w bezrobocie, bo jak chcesz dać uczciwą pracę (dobra, może i na umowę zlecenie), do duża część woli pracować na czarno (więc bez żadnej umowy, bez żadnego urlopu, żadnej emerytury... więc chyba umowa zlecenie nie taka straszna), albo woli zostać na zasiłkach... no więc co z tym bezrobociem? Nie mówię, jest... ale nie na pewno takie jakie się twierdzi że jest. Część osób jest zarejestrowana w UP i pracuje na czarno.

Odpowiedz
avatar soraja
13 19

@Mikidz: w wynagrodzeniu prowizyjnym bez podstawy - to, że nigdy nie wiesz, ile zarobisz - znajomy świeżo po szkole zatrudnił się jako agent nieruchomości, starał się, ale zrezygnował bo 2 miesiącach - wychodziły z tego grosze sporo poniżej najniższej krajowej. Dobry byłby zapis, że nawet przy gorszym miesiącu tę najniższą krajową ma się zagwarantowaną. Co do umowy zlecenie - duuużo tego. Po pierwsze, to właśnie brak urlopów, nie tylko tych na żądanie, ale w ogóle jakichkolwiek. W sytuacji awaryjnej po prostu nie idzie się do pracy - to umowa zlecenie, więc nie rozumiem twojego argumentu (nie, nie robisz zleceniobiorcy łaski pozwalając mu iść do lekarza jak jest chory, to on ci robi łaskę pracując od-do i w określonym miejscu, bo takie regulacje dotyczą pracownika, a nie zleceniobiorcy). W normalnej pracy przysługuje ci 20-26 dni pełnopłatnego urlopu właśnie po to, żeby odpocząć, czy jak to określasz - "leżeć". Żeby wypocząć przy umowie-zlecenie musisz brać nadgodziny lub dodatkową pracę i zarobić na okres urlopowy, bo nikt ci za niego nie zapłaci. Po drugie - brak stażu pracy - liczonego do emerytury, ZUSu czy pośredniaka. Po trzecie - masz wypadek, lądujesz na długie miesiące w szpitalu - i nic ci się nie należy. Po czwarte - zachodzisz w ciążę - i musisz dopominać się o swoje (czyli ustalenie stosunku pracy) w sądzie pracy, żeby nie zostać się nagle bez środków do życia. Po piąte - brak zdolności kredytowej - bo żaden bank nie udzieli kredytu przy umowie-zlecenie. Po szóste - brak stabilizacji - j.w. - ciężko założyć/utrzymać rodzinę pomieszkując w wynajmowanym pokoju i pracując na umowę-zlecenie, nie wiedząc, czy w następnym miesiącu będziesz miał z czego żyć. Po siódme - możliwość przedłużenia - slogan "na gębę", wielu pracodawców obiecuje umowę o pracę po miesiącu - trzech, a pracownicy przez rok czy dwa nie mogą się o nią doprosić. Umowę-zlecenie na miesiąc zrozumiem, ale na rok to już zdecydowanie przesada. Nawet, jak trafisz na sensownego pracodawce który np. da ci płatny urlop, to jest to tylko jego "łaska" - przy etacie masz to zagwarantowane prawnie. Umowa-zlecenie jest dobra dla studentów, którzy rozdają ulotki między i albo stoją w weekend na promocjach, a nie dla ludzi, którzy potrzebują stałej pracy.

Odpowiedz
avatar soraja
8 8

@Mikidz: Zmień księgową - nie odprowadzasz składki na ubezpieczenie emerytalne, tylko na zdrowotne (nigdy nie pamiętam jak one się oficjalnie nazywają) - twój pracownik ma prawo do bezpłatnej opieki lekarskiej, ale nie liczy mu się to do emerytury - przynajmniej tak było dotychczas, bo ponoć w tym roku weszły jakieś nowe regulacje. Nie ma prawa do zasiłku w pośredniaku, a tym bardziej do chorobowego. Do lekarza pójdzie za darmo, ale jak go ten lekarz wsadzi na tydzień do łóżka - to przez dany tydzień nic nie zarobi. Dla porównania, przy etacie dostałby ileś tam procent normalnego wynagrodzenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Mikidz: Zacznijmy od tego, ze to co ty proponujesz tez do konca legalne nie jest. Jesli wystepuje stosunek pracy (a z tego co piszesz wydedukowalam, ze wystepuje) to podpisywanie umow-zlecen jest bezprawne. Niestety Twoi pracownicy mogliby Cie pozwac i sprawe bez problemu wygrac. Kolejna sprawa: Zmien ksiegowa, bo glupoty gada. Swoja droga, polecam tez bardziej sie zainteresowac tym, jakie skladki odprowadzasz i czy pokrywa sie to z kodeksem pracy. Jesli nie, to mozesz miec problemy.

Odpowiedz
avatar katma
-1 1

@soraja: Z umowy zlecenie odprowadza się ZUS (o ile nie ma w innym miejscu umowy o pracę na co najmniej kwotę minimalną i nie jest się studentem).

Odpowiedz
avatar Zbychu
-1 5

@Mikidz: " bo już naprawdę tracę powoli wiarę w nasze wskaźniki bezrobocia." W to akurat nie ma co wierzyć. Osobiście wśród mojej rodziny i znajomych bliższych i dalszych nie znam nikogo, kto chciałby pracować, a nie może znaleźć pracy (oczywiście, każdy chciałby lepiej płatną, ale to już inna kwestia). Niektórzy wolą nic nie robić, żyć ze świadczeń i ewentualnie dorobić parę groszy na czarno, niż uczciwie pracować. Ale to też momentami nie dziwi, bo oferty pracy nieraz wywołują śmiech a nieraz rozpacz.

Odpowiedz
avatar Mikidz
-2 4

@soraja: Akurat jeżeli chodzi o ubezpieczenie emerytalne (i w ogóle ZUS), to płacę dokładnie takie same stawki jak przy umowie o pracę. Więc na logikę (wiem że na to nie można się powoływać w naszym pięknym kraju, no ale jednak), dlaczego pracownik miałby nie dostać emerytury i nie miałoby mu się to wliczać do okresu składkowego, skoro składki za niego odprowadzam? Więc chyba akurat tu księgowa ma rację i nie będę jej zmieniał. Jeżeli chodzi o chorobowe i zasiłek dla bezrobotnych, szczerze przyznam, że nie wiem. Sprawdzę to dokładnie jak to wygląda w ZUS, to chyba najpewniejsze źródło.

Odpowiedz
avatar pietshaq
3 5

@soraja: To proponuj taki zapis, że dajesz minimum średnią krajową, podbierz tym zapisem Mikdizowi najlepszych pracowników, on zacznie robić coś, na czym się zna, skoro zarządzanie firmą mu tak kiepsko wychodzi, Ty na tym zyskasz... Jakby ktoś nie załapał ironii: prowadzenie firmy polega na tym, że organizujesz ludziom robotę, oni wypracowują Ci zysk, a Ty się z nimi tym zyskiem dzielisz. Czasem ryzyko jest po Twojej stronie (i w razie wygranej większe zyski też!), czasem nie. Natomiast jedno jest oczywistą oczywistością: podstawą wypłacenia czegokolwiek jest aktywność przynosząca zysk firmie. Może być to zerowy zysk, a trzeba płacić -- np. dyżurowanie przy telefonie, który nie dzwoni. To ryzyko pracodawcy. Ale RYZYKO, czyli element zakładający możliwość wygranej. Tym się różni dyżurowanie przy telefonie od leżenia z gorączką w domu -- dlatego właśnie tylko to pierwsze powinno być podstawą wypłacania czegokolwiek zwanego "pensją" czy "zapłatą za pracę". Kasę za chorobę i inne negatywne okoliczności wypłaca ubezpieczyciel, a w zdrowym kraju ubezpiecza się ten, kto się boi, od tego, czego się boi. Boisz się braku dopływu kasy na wypadek choroby czy ciąży -- spoko, wykup ubezpieczenie, tylko uszanuj to, że kolega biurko obok może się tego nie bać i woleć mieć składkę w kieszeni. A pracodawcy nie powinno być nic do tego, on płaci za pracę i tyle.

Odpowiedz
avatar xpert17
-4 28

Zatrudnianie "na umowę zlecenie" nie jest "logiczne i uczciwe" ani na początek, ani na koniec, panie Super Pracodawco. Po to kodeks pracy przewiduje zatrudnienie na okres próbny.

Odpowiedz
avatar Mikidz
7 21

@xpert17: czyli wg. Ciebie, lepiej dla pracownika jak zatrudnię go na umowę o pracę na 3 miesiące za najniższą krajową, niż na umowę zlecenie gdzie zarobi 2-2,5 tys. zł na rękę z okresem zatrudnienia na min. rok i wypowiedzeniem dwu miesięcznym? Ja nie powiedziałem w żadnym miejscu że jestem super pracodawcą, ale skoro ktoś się ZGADZA na takie warunki (mając kilka dni na spokojne przemyślenie, nie podsuwam umowy na rozmowie rekrutacyjnej 'podpisz, podpisz'), to dlaczego masz do mnie pretensję? Że próbuję w tym chorym kraju dać komuś zarobić i zapewnić mu stałe zatrudnienie?

Odpowiedz
avatar krogulec
3 11

@Mikidz: Umowa zlecenie to nie stałe zatrudnienie. Wbij to sobie do głowy. To oszukiwanie pracownika i państwa czyli każdego, kto płaci podatki. Bo później do takich państwo dopłaca. Doskonale też pamiętam historię gdzieś sprzed pół roku, kuriera który zrezygnował z roboty, bo firma zmieliła profil prowizji z "od sztuki" na "od punktu". Czyli dostarczał sporo przesyłek do pojedynczych odbiorców, a miał płacone za jeden punkt. Efekt: prowizja nie wystarczała do samodzielnej egzystencji. I z dnia na dzień człowiek na umowie zleceniu zastaje z niczym.

Odpowiedz
avatar Mikidz
1 9

@krogulec: a gdzie napisałem że zatrudniam na umowę zlecenie na stałe? Napisałem wyraźnie po co to robie, a mianowicie po to, żeby uchronić moją firmę od niepotrzebnych strat jakie ponoszę w związku z zatrudnianiem niepoważnych i nieuczciwych ludzi. NIKOGO nie okradam i nie oszukuję, więc wypraszam sobie. Przed zatrudnieniem dokładnie wyjaśniam potencjalnemu pracownikowi warunki i mówię czemu umowa zlecenie NA POCZĄTEK i czy mu to odpowiada. Skoro odprowadzam DOKŁADNIE takie same podatki i ZUS jak przy umowie o pracę, to gdzie tu kradzież? Odnoszę wrażenie, że niektórzy myślą, że przy umowie zlecenie ja na tym zarabiam. BZDURA, kosztowo (poza początkowymi kosztami lekarza itd.) umowa zlecenie i o pracę wychodzi mi identycznie. Zrozum to i nie nazywaj mnie złodziejem.

Odpowiedz
avatar krogulec
5 11

@Mikidz: Zacznij traktować ludzi poważnie i nie proponuj im umowy zlecenia, to zaczną traktować poważnie i Ciebie. Nie boisz się powierzyć przypadkowej osobie pojazdu wraz z towarem, warte parędziesiąt tysięcy. A boisz się zatrudnić na etat, aby nie ponosić strat! Skoro, jak twierdzisz, koszty te same to proponuj etat! Jak szedł ten mem? Acha: Święty Tomasz widzi, jak robisz ku.wę z logiki.

Odpowiedz
avatar Mikidz
2 6

@krogulec: Napisałem, że koszty związane z odprowadzaniem składek są takie same, podkreśliłem że początkowe koszty związane z zatrudnieniem na etat są dużo większe niż przy umowie zlecenie (badania, psychotesty itd.). I nie, nie boję się zatrudniać na etat, myślę że wytłumaczyłem już niejednokrotnie dlaczego POCZĄTKOWĄ umową jest u mnie zlecenie. Nikogo nie zmuszam do podejmowania pracy, nikogo nie zmuszam do podpisywania umowy, nikogo nie zmuszam do przychodzenia na rozmowy rekrutacyjne, NIGOGO NIE ZMUSZAM DO WYSYŁANIA CV. Napisałem tylko, że jeżeli szukasz pracy i decydujesz się wysłać CV i zostajesz zaproszony na rozmowę, to przyjdź na nią. Jeżeli przeszedłeś pozytywnie rekrutację, zgadzasz się na warunki zatrudnienia, podpisujesz umowę... to przyjdź do pracy/na szkolenie. Odnoszę wrażenie, że z tej całej historii niektórzy nie widzą piekielności w zachowaniu pracowników i kandydatów, ale za to widzą piekielność w pracodawcy, który chce dać komuś zarobić... no ale jak on śmie zatrudniać kogoś legalnie, na legalną umowę, na jasnych i przejrzystych warunkach.

Odpowiedz
avatar MrSZ
-1 5

@Mikidz: Dając umowę śmieciową (bo jest taka umowa) nikogo też nie zmuszasz żeby przyszedł do Ciebie do pracy, bo teoretycznie nie pracuje. Dlaczego masz zatem pretensje że ktoś nie przyszedł do pracy?

Odpowiedz
avatar VAGINEER
1 5

Jakie umowy śmieciowe? To są NORMALNE umowy, śmieciowa to jest umowa o pracę, w której 40% z tego, co zapłaci pracodawca, pochłonie państwo!

Odpowiedz
avatar pietshaq
2 2

@MrSZ: Dlatego, że ten ktoś zawarł umowę, w myśl której zobowiązał się przyjść do pracy? Pretensje są dokładnie tak samo uzasadnione, jak Twoje pretensje do hydraulika, z którym umówiłbyś się na konkretną godzinę, poniósł związane z tym koszty, po czym on by nie przyszedł i nie zadzwonił. Chyba że hydraulików, którzy przychodzą naprawić Ci krany, zatrudniasz w tym celu na etat -- jeśli tak, zwracam honor.

Odpowiedz
avatar krogulec
1 3

@pietshaq: Widzę, że masz problem z odróżnieniem usługi od umowy o pracę. Oraz umowy o etat z umową zleceniem. Podam Ci podstawowe warunki iż umowa zlecenie jest w rzeczywistości umową na etat: - praca w godzinach określonych przez pracodawcę, - na sprzęcie dostarczonym przez pracodawcę, - i pod jego nadzorem, - codzienne rozliczanie z wyników. Natomiast umowa zlecenie mogłaby brzmieć tak: "Za tydzień potrzebuję 1000szt art X. wykonajcie to."

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

@Mikidz: to skoro kosztowo wychodzi ci identycznie, dlaczego nie zatrudniasz na czasową umowe o pracę? praca na zlecenie jest pracą niepewną. Ludzie co poniektorzy piekielni, ale i Ty też. Skoro wybierasz na rekrutacji kilku, a z tych kilku ewentualnie jeden się nadaje do roboty, a potem i tak odchodzi - to nie umiesz wybrać ludzi i ( albo) warunki nie są tak cudowne , jak to przedstawiasz. Gdzies cos sie nie zgrywa.

Odpowiedz
avatar Marta
15 37

Znowu piekielni komentujący. Na siłę próbują Ci udowodnić, że to Ty jesteś zły, niedobry i sam jesteś sobie winien. Z historii i Twoich komentarzy wynika, że jesteś naprawdę w porządku pracodawcą, szkoda, że jest mało ludzi z takim podejściem.

Odpowiedz
avatar Face15372
8 20

@Marta: To przecież jasne. Każdy młody, potencjalny pracownik (a zapewne w większości tacy do tego zawodu pretendują), to taki znawca ekonomii i realiów, że WIE, po prostu WIE, ze 3000 na umowę o pracę i prowizja (czyli wspomniane 2000), to są podstawowe warunki, na które pracodawcę stać i takie mu się należą. Oczywiście to początek, więc można tak słabe warunki przełknąć, po kwartale koniecznie podwyżka. A tak mniej sarkastycznie, to cóż, uczciwa oferta, warunki jasne. Nie chcą, niech nie biorą, chcą, niech nie płaczą, że pracodawca dotrzymuje słowa i daje to co oferował. A umowa zlecenie, w takim zawodzie, to raczej standard i większe pieniądze do ręki. Zresztą podejrzewam, że niewiele osób pozostaje w zawodzie kuriera na wiele lat i na start, zajęcie i warunki jak znalazł.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 18:56

avatar Ara
5 17

@Marta: Na tym portalu sa po prostu osoby, ktore predzej sie przekreca, niz przyznaja, ze moga istniec piekielni pracownicy. To taki samo jednobiegunowe myslenie jak w przypadku rowerzystow, ktorzy zawsze sa niewinni i karmiacych matek, ktore zawsze sa przesladowane. Dla niektorych nie ma po prostu odcieni szarosci tylko zle lub dobrze.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

@Ara: istnieja piekielni pracownicy. No ale przeciez sam ich wybrałeś? do kogo masz pretensje?

Odpowiedz
avatar pawel78
-4 8

@Mikidz: zalezy jaki faktycznie masz rejon, czy dyspozytorowi nie odwala wobec kurierow, itp. A od kiedy mozna calosc strat potracic przy pierwszej nadazajacej sie wyplacie? Lepiej na okres probny niz na smieciowce bez skladek. Tak samo jak "niekaralnosc" nie powodem dla ktorego ktos np.nie okradnie Ciebie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 19:11

avatar Mikidz
6 12

@pawel78: Akurat dyspozytorzy/koordynatorzy w tej firmie kurierskiej to są fajni ludzie i idzie się dogadać. Co do 'śmieciówki', to odprowadzam za pracowników wszystkie składki ZUS i zaliczkę na podatek dochodowy do US, więc nie wiem skąd taki pogląd, że umowa zlecenie jest bez składek? Składki są takie same, poza tą różnicą, że nie muszę zlecać badań lekarskich/psychotestów, za które bym musiał zapłacić, żeby ktoś przyszedł na 1 dzień szkolenia, albo na tydzień do pracy? Co do 'strat', była to ewidentna kradzież, a nie przypadek. Powiedz szczerze, jak by Cię jeden podpis klienta dzielił od tego, żeby nie zapłacić 250zł za wartość niedostarczonej lub nieopłaconej paczki, to byś wolał jechać na weekend do dziewczyny, czy jechać do klienta po podpis lub pieniądze jeżeli faktycznie taką paczkę dostarczłeś lub/i zapomniałeś pobrać pieniędzy? Ja bym wolał jechać do klienta i go prosić... tym bardziej że z tych kwot po 100-300zł uzbierało się 1500zł i nie potrafił wytłumaczyć skąd ten brak. Nie sądzę, że jak by nie pobrał tych pieniędzy od klientów i nie zabrał dla siebie, to by spokojnie pojechał na weekend do dziewczyny. Co do potrącenia od wypłaty, to co miałem zrobić? Rozłożyć mu na raty kradzież? Zapłacić za niego? Tym bardziej, że rozwiązałem z nim umowę ze skutkiem natychmiastowym (powód: kradzież), do czego nawet nie miał żadnych zastrzeżeń. Więc sądzę że sprawa ewidentna. Widocznie było tak, że po prostu potrzebował tej 100-200zł dziennie na jakieś swoje potrzeby/długi/życie i wybrał nieuczciwą metodę. Gdyby przyszedł do mnie i powiedział, 'słuchaj, nie mam co do garnka włożyć, potrzebuję zaliczki na wypłatę', to uwierz mi, że bym problemów nie robił. Ale w tej branży kradzieży nie można tolerować. Jak wspominałem, samochód warty 60tys zł, paliwa miesięcznie za 2000zł, paczek dziennie za kilkadziesiąt tysięcy zł, więc co by było jak by się kurier z samochodem rozpłynął? A wymóg (słuszny, czy nie) o niekaralności jest firmy kurierskiej. Z tym się po prostu nie dyskutuje. Jak ktoś ma coś na sumieniu, to nie może pracować w takiej branży, gdzie powierza się jednemu człowiekowi, który w każdej chwili może się rozpłynąć razem z samochodem i przesyłkami... i co wtedy?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@Mikidz: "Składki są takie same, poza tą różnicą, że nie muszę zlecać badań lekarskich/psychotestów, za które bym musiał zapłacić, żeby ktoś przyszedł na 1 dzień szkolenia, albo na tydzień do pracy?" Chwila... Podpisywanie umowy o prace na jeden dzien/tydzien? Jesli zatrudniasz kogos na okres probny to zazwyczaj jest to 3 miesiace i taka umowa dziala w dwie strony (pracownik nie moze sobie tak po prostu nie przyjsc do pracy, bez ponoszenia konsekwencji). Chyba, ze potrzebujesz dodatkowych pracownikow sezonowo, ale od tego sa agencje pracy tymczasowej.

Odpowiedz
avatar Mikidz
1 5

@Shaienne: nie może sobie nie przyjść, no ale nie przyjdzie... i co mu zrobisz? Mam się ciągać po sądach, bawić się w nagany? Nie mam na to czasu ani ochoty. Ja prowadzę firmę po to, żeby zarabiać na życie, a nie żeby chodzić po sądach. Niestety, kosztów jakie poniosę na badania i psychotestów nikt mi nie zwróci jak taki pracownik po 2 dniach sobie nie przyjdzie, albo zacznie mnie okradać.

Odpowiedz
avatar Ara
2 2

@Shaienne: Już bez przesady, 3 miesiące to bardzo popularny okres okresu próbnego, ale nigdzie nie jest powiedziane że bezwzględny i "normalny". A co do niestawiania się w pracy to jakiekolwiek konsekwencje można wyciągać dopiero po tym, jak pracownik stawi się po raz pierwszy w pracy, niestety. Jeśli zgodzi się na warunki i nie stawi w ogóle, to niewiele można zdziałać...wiem, bo firma w której pracowałem parę razy to przechodziła.

Odpowiedz
avatar glan
18 20

Na Twoim miejscu zatrudniałbym takich na okres próbny. Na miesiąc lub dwa. Wtedy masz do wyboru kilka narzędzi. Np. nie pojawienie się to porzucenie pracy - nagana z wpisem do akt. 3 nagany pozwalają zwolnić dyscyplinarnie. Możesz wpisać w umowę o pracę obowiązek trzeźwości, inne obowiązki pracownika. Naprawdę nie ma co się bać etatu na okres próbny. A teraz wszyscy pracownicy mnie zminusują - jak to tak, wymagać od pracownika rzetelnej pracy? To przecież wyzysk!

Odpowiedz
avatar pawel78
-2 2

@mikidz: napisze tak. Mozesz zatrudnic niekaranego i okradnie Ciebie a karany bedzie dobrym pracownikom. Tez mialem "niby w porzadku" dyspozytora. Co chwile np. jazda na rezerwie, codziennie oczekiwanie na rejon a tym samy pozny wyjazd na duzy rejon (miasto i wsie) i rzucanie sie o mala doreczalnosc, malego bledu skaneru nie potrafil naprawic a wystarczylo 2 minuty, itp.

Odpowiedz
avatar Robocik
3 9

Zabawne. A ja już na tylu pracodawców trafiłem, którzy próbowali przecwanić, ciąć koszty gdzie się da (czytaj: na mnie), że przestaję wierzyć iż w Polsce trafię na normalną osobę która po prostu da mi godziwą pracę. Albo nie spełniam warunków (mowa tu o umiejętnościach których można się nauczyć w 2-3 dni, np nowego programu komputerowego)... albo za mało w CV, albo za dużo w CV, albo... tak jakby z góry wiadomo było że tę pracę dostanie ktoś inny... ale w takim razie po co w ogóle organizować rozmowy?

Odpowiedz
avatar Ara
4 4

@Robocik: Ja rozumiem Twoje podejscie i rezygnacje, ale nie rozumiem jak jednoczesnie ktos powie, ze nie nalezy wszystkich pracownikow wrzucac do jednego wora i ma pretensje do pracodawcy, ktory mowi ze na tylu roszczeniowcow, klamcow i cwaniakow juz trafil, ze nie wierzy, ze spotka kiedys ambitnego uczciwego pracownika. To jak to jest - w jedna strone wolno generalizowac, a w druga nie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

W przyszłości chciałbym założyć własną firmę, w której oczywiście byli pracownicy, ale gdy czytam takie historie, to myślę, że po prostu kubie sobie busa i będę sprzedawał żarcie pod klubem :)

Odpowiedz
avatar Mikidz
1 1

@Komandos1990: Własna działalność to fajna rzecz i nie ma się co zniechęcać pracownikami, bo są też uczciwi ludzie których mam przyjemność zatrudniać. W tej historii opisałem tylko przez co trzeba przejść, żeby w końcu zatrudnić kogoś wartościowego do firmy. Uwierz mi, że bardziej krwi Ci napsuje nasza największa armia w Polsce... urzędników. Taki 'bus z żarciem' to dla nich dopiero pole do popisu bo jeszcze Sanepid może pokazać co potrafi. Przeraża mnie to, że w Polsce właściciel firmy, czy nawet zwykły obywatel jest traktowany jak złodziej, naciągacz, krętacz i w ogóle 'dajcie mi człowieka, a znajdzie się paragraf'. Mówię tu o traktowaniu przez urzędników, ale także przez innych ludzi (wystarczy spojrzeć na niektóre komentarze pod tą hisorią, które nazywają mnie złodziejem, bo śmiem komuś dać pracę na umowę zlecenie), na zachodzie tego nie ma. Tam jak wchodzisz do tamtejszego odpowiednika Urzędu Skarbowego, to urzędnik jest po to, żeby Ci pomóc zapłacić jak najmniejszy podatek, podpowie z jakich ulg skorzystać itd. U nas urzędnik jest po to, żeby coś ZNALEŹĆ. Kiedyś rozmawiałem ze znajomym z US, to powiedział że mają taki przykaz, żeby jakiś % kontroli kończył się karami/mandatami. Czyli w skrócie, jak przyjdą do Ciebie do firmy, to pewnie będą tak długo siedzieć, aż coś znajdą... bo muszą. To jest chore.

Odpowiedz
avatar dobby
0 0

Czy mogę wiedzieć gdzie można dostać taką pracę? Na takich warunkach taką pracę wziąlbym z pocalowaniem reki. Dostaje tyle, ile zarobie, doświadczenie nie wymagane, sluzbowy strój i telefon, pracodawca w porzadku... Jestem uczciwy pracowity i rzetelny, pracodawcy, blagam zglaszajcie sie, to wlasnie takich jak ja szukacie...

Odpowiedz
avatar Suzumushi
0 0

Gdzie mieści się Twoja firma? Jak w Warszawie lub +/- 50 km to chętnie wyślę CV. Wróciłem z zagranicy więc trzeba coś znaleźć na miejscu :)

Odpowiedz
avatar SprzedawcaRyb
0 0

@Suzumushi: Dołączam się do pytania, doświadczenie mam za swoim prywatnym kółkiem 50000. Jestem studentem zaocznym.

Odpowiedz
avatar Graviter
0 0

Sam pracuję w DPD w Warszawie i powiem tyle: praca na czarno nie przejdzie na 100%. U konkurencji też nie wierzę żeby to było możliwe. Chyba, że przewoźnik kręci lody za plecami DPD, DHL czy innego TNT, ale też wątpię, bo firma to kontroluje.

Odpowiedz
avatar Mikidz
0 0

@Graviter: No to uwierz mi, że przejdzie na 100%. Pracujesz jako kurier dla przewoźnika? Ktoś kiedyś z DPD chciał jakieś dokumenty potwierdzające Twoje zatrudnienie? Możliwe, że w Twoim oddziale DPD jest ktoś, kto rzeczywiście to kontroluje, ale akurat w oddziale DPD w moim regionie dużo kurierów jeździ na czarno. Nawet nie jestem pewien na 100% czy w firmie kurierskiej z którą ja współpracuję wszyscy przewoźnicy zatrudniają legalnie, a tam to już się potrafią czepiać wielu rzeczy. Ja na szczęście się w takie rzeczy nie bawię.

Odpowiedz
avatar animaniack
0 0

Gdzie taka fajna praca? :)

Odpowiedz
Udostępnij