Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka lat temu, mój wtedy-jeszcze-nie-mąż postanowił sprzedać pojazd marki Fiat 126p. Szybko…

Kilka lat temu, mój wtedy-jeszcze-nie-mąż postanowił sprzedać pojazd marki Fiat 126p. Szybko zjawił się chętny. Okazał się nim chłopak z sąsiedztwa (aczkolwiek z kartoteką na koncie). Oznajmił że przejedzie się tylko i zaraz wróci po dokumenty. Nie wrócił. Drzwi nie otwierał.

Udaliśmy się więc na policję. Tam odmówiono przyjęcia zgłoszenia i odesłano do urzędu celem odrejestrowania wozu, żeby nie płacić już OC. W urzędzie oczywiście odmówiono bo nie mamy świstka z policji, że samochód skradziono. No to biegiem na policję - nie wystawią pisma, bo nie przyjmą zgłoszenia. Dlaczego? Bo byliśmy przy kradzieży.

Napisaliśmy oficjalny wniosek - dostaliśmy odpowiedź, że "nie doszukano się znamion czynu zabronionego". Wysłaliśmy kolejne pismo, powołując się na odpowiednie paragrafy. Odpowiedź - przesłuchano niedoszłego kupca (którego podaliśmy imię, nazwisko i adres). Jako że się wyparł - brak podstaw do zgłoszenia kradzieży. Za to wezwano nas, przesłuchano i oznajmiono, że skoro mamy dowód rejestracyjny, a auta nie ma, to będziemy mieli spore problemy jeśli np. ten maluch odnajdzie się na jakimś złomowisku.

Tak nas odsyłano z niczym przez ponad rok! W końcu jakiś miły urzędnik się zlitował i podpowiedział jakie pismo wystosować do Prezydenta Miasta by odrejestrować złoma. Udało się. Za to nauczyliśmy się, że wystarczy słowo notowanego łobuza, by policja uznała, że samochód sam się ukradł.

Rybnik

by chipsi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
17 23

Powiedziałbym, że fejk, ale że to Polska, to tak nie powiem :D

Odpowiedz
avatar chipsi
7 11

@innaem: Wpisałam miasto, możesz zweryfikować :)

Odpowiedz
avatar chipsi
11 17

@iks: Wypraszam sobie. Nie było z czym. Dostaliśmy przecież pismo iż "nie dopatrzono się znamion czynu zabronionego" i w końcu wszystkich przesłuchano. Tylko papierka nie wydali do urzędu. Na szczęście udało się bez niego. Inna sprawa że byliśmy wtedy jeszcze smarkaci i o prokuraturze nikt nawet nie pomyślał.

Odpowiedz
avatar kwadrylion
11 13

@iks: Ja też nie bardzo wierzę w to, że jak złodziej zaprzeczył temu, że ukradł, to policja nie ciągnęła sprawy. Gdyby zawsze tak postępowali, to więzienia byłyby puste! Wystarczyło by poprosić złodzieja o dowód zakupu i już. Druga sprawa to taka, że to ciągnęło się rok! Też podejrzane. Jeśli to prawda, to wystarczyło ukraść swój samochód złodziejowi i już.

Odpowiedz
avatar chipsi
8 10

@kwadrylion: Jeszcze zanim go wezwano samochód zniknął spod jego domu. Nie mam pojęcia co z nim zrobił. Nam powiedział że dał go kumplowi ( który był przy "zakupie"), kumpel że go nie miał i znowu d.pa. Tego kumpla też nikt nie przesłuchiwał.

Odpowiedz
avatar ShapeOfMyHeart
12 14

@kwadrylion: Zdziwiłbyś się, oj, zdziwiłbyś... Też niedawno zostałam okradziona przez właścicielkę mieszkania, które wynajmowałam, a po zgłoszeniu sprawy na policję i do prokuratury, również otrzymałam odpowiedź (postanowienie), że "nie dopatrzono się znamion czynu zabronionego" ponieważ... złodziejka temu zaprzeczyła. Śledztwo nawet na dobre nie zostało rozpoczęte, nawet nie przesłuchano świadków, ale i tak uznano, że skoro osoba, którą podejrzewam o kradzież, zaprzecza, znaczy to, iż "nie sposób ustalić, czy doszło do kradzieży" :) Szykuję się do opisania tej historii, ciekawe czy też znajdą się osoby, które zarzucą mi, że zmyślam.

Odpowiedz
avatar kwadrylion
11 11

@ShapeOfMyHeart: Ja też znam absurdalne historie, jak np.rozwód z winy męża, bo pije i bije. Nie musi się jednak wyprowadzić. Raz na jakiś czas bije jedno dziecko (wiek tak 12-15 lat), ale pomimo obdukcji nikt nic mu nie robi, bo jest niska szkodliwość społeczna.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

Piekielne, ale z drugiej strony.... wyobraźmy sobie, że opycham swoje auto na złom i części, idę na policję i mówię, że znany mi koleś z kartoteką auto ukradł. Policja pyta i oczywiście koleś nic o aucie nie wie. W zasadzie żadnych dowodów nie mieliście, świadków nie było? Sytuacja piekielna, jeśli prawdziwa, ale policja też musi uważać.

Odpowiedz
avatar chipsi
9 9

@Ness: świadkowie byli i to kilku (koledzy, rodzina) ale nikt z nimi rozmawiać nie chciał. Dowód rejestracyjny i ubezpieczenie nadal mieliśmy w kieszeni. Gdyby było jak piszesz, także wypadało by wszcząć jakieś postępowanie - przeciwko nam.

Odpowiedz
avatar kwadrylion
0 0

@Ness: Nie jest w zasadzie powiedziane co się stało z tym autem - czy złodziej nim jeździł, czy miał zaparkowane pod blokiem, czy sprzedał.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@chipsi: zgodzę się z tym, że powinni byli coś zrobić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@kwadrylion: no właśnie nie jest. Ale jeśli niedoszły kupiec nie przyznawał się do posiadania auta, to pewnie go opchnął, bo by nie sprzedał bez dokumentów.

Odpowiedz
avatar chipsi
0 0

@kwadrylion: Przez jakiś czas stało pod jego domem, potem znikło, kij wie gdzie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 6

@chipsi: Niska szkodliwość, nie ruszyliby palcem. Nie wiem jak dawno temu to było i w jakim wieku był fiacik, ale ostatni zszedł z taśmy 15 lat temu. Nie sadzę, żeby twój wtedy-jeszcze-nie-mąż dysponował właśnie jednym z tych ostatnich. A nawet gdyby, i nawet gdyby zdarzyło się to 10 lat temu - wartość pięcioletniego wówczas malucha duża być nie mogła. Najpewniej jednak autko było dużo starsze, sypało się, a narzeczony chciał je spylić za jakąkolwiek niewielka kasę. Policja bardzo niechętnie podejmuje działania, których koszty daleko przekraczałyby kwotę roszczeń poszkodowanych, i to takich, co się sami o kłopoty prosili. Wiedzieliście, komu malucha spuszczacie? Wiedzieliście! Daliście mu kluczyki? Daliście! Odjechał za waszą zgodą? Tak! Za głupotę się płaci. Tak jak moja znajoma, która sprowadziła swoje auto z Anglii, znalazła poleconego mechanika-amatora (weźmie taniej), żeby przełożył w nim kierownicę na prawo, dała samochód, dała grubą zaliczkę - i tyle mechanika widziała. Kasy ani samochodu nie odzyskała po dziś dzień, mimo pielgrzymek po komisariatach, a potem po sądach. Facio jest niewypłacalny i tyle w temacie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 5

@chipsi: EDIT: No właśnie przeczytałam, że auto stało pod jego domem. No, ja pierniczę. To nie można było się do niego włamać i odebrać własność?

Odpowiedz
avatar chipsi
3 3

@Armagedon: Naiwnie uznaliśmy że zamiast szarpać się z łobuzem, prościej będzie poprosić o pomoc uprawnione do tego służby. Zresztą znając życie wtedy by nas złapano i oskarżono o włam :) Masz rację, tamten maluch nie był wiele wart ale nie chodziło nam tyle o pieniądze ze sprzedaży co o nieszczęsne OC. Gdyby nie miły urzędnik, płacilibyśmy je do dziś?

Odpowiedz
avatar Prankster
3 9

@chipsi: To nie mieliście drugiego kompletu kluczyków, żeby po prostu otworzyć sobie to auto i odjechać??? Późniejsza wymiana zamków jest tańsza niż utrata samochodu. Zresztą skoro dobrowolnie daliście kluczyki chłopakowi, o którym wiedzieliście, że ma kartotekę i pozwoliliście mu na samodzielną przejażdżkę to nie dziwię się, że policja nie przyjęła zgłoszenia o kradzieży tylko uznała was za naiwnych idiotów.

Odpowiedz
avatar chipsi
3 7

@Prankster: Dodaj coś jeszcze o naiwnych staruszkach i półnagich dziewczynach co się dały zgwałcić.

Odpowiedz
avatar kwadrylion
5 5

@Armagedon: Napisałam to samo! To tak jak z listonoszem, który zawsze zostawia awizo, bez dzwonienia do drzwi - podczas takiej akcji dać mu w mordę. Bijącemu nic nie grozi, bo listonosz sam dał mu alibi, że nie było go w domu.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 3

W akapicie o znajomej chodziło mi, oczywiście, o przełożenie kierownicy na lewo. @chipsi: A dlaczego mielibyście się szarpać? Ja bym nawet wezwała straż miejską w celu asysty. Dokumenty mieliście w ręku, kluczyki mogliście zgubić... Sądzisz, że chłoptaś wezwałby służby, bo mu kradniecie malucha? Ja podejrzewam raczej, że baliście się i jego, i jego kumpli. Co by nie było takie dziwne, jeśli to bandzior...

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
13 13

No ale z trzeciej strony kto pozwala kupcowi jechać na jazdę próbną samemu?

Odpowiedz
avatar chipsi
0 2

@KoparkaApokalipsy: Cóż, dokumenty miałam w ręce, klienta i jego kumpla znam od dziecka, widzi to kilka osób...

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
6 8

@chipsi: znasz od dziecka i wiesz, że jest szemrany...

Odpowiedz
avatar Kleszczu
0 2

@KoparkaApokalipsy: Może nie przypuszczała, że można tak bezczelnie i bezkarnie ukraść samochód?

Odpowiedz
avatar kaede
5 5

''No to biegiem na policję - nie wystawią pisma bo nie przyjmą zgłoszenia. Dlaczego? Bo byliśmy przy kradzieży.'' Zwykła spychologia. Było sie tych geniuszy spytać, czy jakby ktoś im ukradł portfel w supermarkecie to rowniez nie przyjeliby zgłoszenia bo własciciel był przy kradzieży.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
7 7

@kaede: mnie kiedyś nie przyjęli. Bo w sumie nie wiem, co się stało. Był portfel w torebce - cyk - nie ma portfela. A skąd wiem, że kradzież? Może skończył 18 lat i uciekł z domu szukać biologicznych rodziców?

Odpowiedz
avatar ivopl
3 3

Idąc tym tropem, mogliście sobie zabrać kilka przedmiotów z komisariatu - w końcu policjanci byli przy tym, więc kradzieży ma :D A potem się wyprzeć.

Odpowiedz
avatar grruby80
-1 1

@ivopl: autor źle zrozumiał, lub błędnie pisze. Jeśli oddali kluczyki dobrowolnie to nie ma kradzieży. Jeśli ktoś podejdzie do ciebie na ulicy i poprosi o twój portfel, a ty mu go dasz będzie tak samo,chyba że użyje siły lub groźby.

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

eeeeeee pie... jakies glupoty - policja nie chciala przyjac zgloszenia o kradziezy czy przywlaszczeniu mienia??? a co na to prokuratura?

Odpowiedz
Udostępnij