Pracowałem jakiś czas temu u pewnego szaleńca. Piekielnych historyjek z pracy mam całe tony, bo pracodawca młody, ale zdążyła mu korba odwalić mocno. Były napady furii, oszustwa, mobbing w każdej możliwej postaci i masa innych spraw. Efektem tego w nowo otwartym biurze, w którym zatrudnił 4 osoby, wszystkie zwolniły się same - nawet nie mając w zanadrzu innej pracy.
Do tej pory wspaniały pracodawca nie rozliczył się z pracownikami i z kilkoma podwykonawcami, a minęło już kilka miesięcy.
Wczoraj dostałem telefon w stylu:
[SZaleniec] Ty ku*** ch*** je****! Właśnie mam kontrolę ze skarbówki! To na pewno ty albo księgowa. Jak się dowiem, że to któreś z was, to zapie****! Urządzę cę tak, że już nigdy nie będziesz mógł chodzić.
[Ja] Weź się ode mnie odp****. Nie dziwię się, że cię ktoś podkablował, oszukujesz i okradasz wszystkich z którymi współpracujesz. Nie ja ci nasłałem kontrolę, ale popieram tego kto to zrobił.
[SZ] Jak zobaczę na zgłoszeniu (donosie?) twój podpis, to cie zapi****. Będę miał do tego wgląd i jak zobaczę nazwisko kogoś z was (byłych pracowników) to nie mógłbym spać do końca życia gdybym się nie zemścił.
Po tym padło jeszcze parę zdań i się rozłączył.
Myślę, że znam co najmniej kilkanaście osób z którymi współpracował i które chętnie podkablowałyby go do skarbówki, bo kantował kogo się da i gdzie się da.
W sprawie kilku rzeczy, które się w tym biurze wyrabiały szykuje właśnie pozew do sądu, ale to już temat na inne historie.
Za to dzisiaj chyba wybiorę się na policję zgłosić groźby i zastraszanie.
A może powinienem zadzwonić do skarbówki i powiedzieć, że mogę mam informacje w sprawie prowadzonego "śledztwa"? Orientuje się ktoś jak to wygląda proceduralnie?
Lepiej się nie wychylaj. Widziałeś o popełnionym (w domyśle) czynie i nie zgłosiłeś od razu, więc jesteś w sumie współwinny i mogli by pociągnąć Cię do odpowiedzialności.
OdpowiedzZgłaszasz się normalnie do skarbówki i ich o wszystkim informujesz.
OdpowiedzPracodawca się może rozczarować, bo na donosie do skarbówki nie musi być podpisu, urząd ma obowiązek je przyjąć. Może zostawić i nic nie zrobić (np. jak jest za mało danych do zidentyfikowania osoby, na którą jest donoszone), ale przyjęte musi być.
Odpowiedz@karrola: Do tego mocno się zdziwi jak zobaczy że do wglądu dostanie akta, ale nie tylko te zebrane w postępowaniu prowadzonym przez urząd. donosu tam nie będzie. urząd prowadzi dwie teczki z aktami sprawi jedna gdzie jest wszystko i druga w której są akta do wglądu i które mogą obejrzeć zainteresowane strony.
Odpowiedz@karrola: moze sie tez dziwic, bo jest cos takiego jak OCHRONA DANYCH OSOBOWYCH :)
Odpowiedz@monax: czynny zal :p
OdpowiedzFacet nie ma aby na imię Jarek? Bo brzmi jak mój były szef :D
OdpowiedzJak ja uwielbiam takich kozaków... Raz trafiłem na podobnego pieniacza tyle, że w innej sytuacji. Sobota, piękny dzień, żona w pracy to pomyślałem, że umyję okna. I tak sobie myjąc widzę jak taki "młody, piękny, szybki i wściekły" parkuje. Stuknął auto przed sobą a potem oparł się lekko na moje za nim. Gdy wysiadł zwróciłem mu grzecznie uwagę by uważał przy parkowaniu bo przyhaczył aż dwa samochody. Mordę otworzył jak Alien z serii "Obcy". Że mi zęby wykopie, urwie głowę i do karku nasra i że już tam do mnie idzie. Nie ma sprawy... okazało się, że wchodzi do mojej kamienicy bo szedł do sąsiada piętro niżej. No to wyszedłem na korytarz i czekam. Chyba się zdziwił, ze wyszedłem bo pyskował z odległości konkretnie z półpiętra. Jakoś nie kwapił się do srania mi w kark po urwanej głowie.
Odpowiedz@Iceman1973: Bo z pieniaczmi zazwyczaj tak jest, ale w tej sytuacji mam wrażenie, że ten wariat może coś odstawić. Poznałem go na tyle, że wiem jakie napady furii dostawał, ogólnie jest nieodpowiedzialny, nieobliczalny i chory psychicznie. Opowiadał kiedyś, że był kilka razy na badaniach psychiatrycznych, ale "nic mu nie udowodnili". W ogóle to przypomina mi zachowaniem osobę bipolarną (tak się to określa?). W jednej chwili łazi szczęśliwy i dowcipkuje, a po chwili rzuca przedmiotami po biurze, zapierdziela autem 150km/h po mieście i sapie z nerwów. A czasem na odwrót: po chwili szaleństwa wychodzi, trzaska drzwiami, a po 5 minutach wraca jak naćpany (czego nie wykluczam) z uśmiechem jak by właśnie zobaczył jednorożca co rzyga tęczą.
Odpowiedz@Zbychu: A może coś bierze? Mam w pracy podobnego gościa. Szczęśliwy, wesoły, rozmowny a piec minut później mógłby zabić gołymi rękami. Jak się kiedyś na mnie obraził, to pół roku się do mnie nie odzywał. Tak... nie ściemniam. Prawie sześć miesięcy unikał rozmowy ze mną.
Odpowiedz@Iceman1973: Pół torby od laptopa miał wypchane jakimiś prochami. Zawsze wpieprzał sporo wszelakiej chemii z siłowni i trochę leków.
OdpowiedzByło "Piekielni klienci.pl"? Było. Po paru-nastu historiach, zmieniono na :piekielni ludzie.pl. Teraz proponuje zmienić na "żalmidupesciska.pl. Co Wy na to? a nie da się po prostu dać w ryj ???
OdpowiedzPrzepraszam, bo zapomniałem. Proceduralnie to wygląda tak. Bierze się (prosi) zainteresowanego na bok i tam mu się "grzecznie" tłumaczy, że nie ma racji, a jak nie zrozumie (w naszym mniemaniu), to wtedy tłumaczy mu się to niegrzecznie. Proste? Proste. Naprawdę życzę powodzenia :)
Odpowiedztwoim obwiazkiem jest teraz odwiedzic prokurature i zlozyc zawiadomienie o grozbach karalnych - chocby po to aby miec "podkladke" gdyby gosciowi cos odbilo!
Odpowiedz