O piekielnych sąsiadach.
Mieszkam w bloku, na parterze, mam psa - owczarka niemieckiego, czyli dosyć duża rasa i mam również balkon, na którym pies wyleguje się przez większość dnia. Balkon znajduje się "za blokiem" tzn podwórko, plac zabaw itp jest po drugiej stronie bloku. Niestety mam tez sąsiadów, którzy nie rozumieją proszonego ani grożonego.
Pies ten jest dość cierpliwą istotą do osób, które bardzo dobrze zna. Nieufny jest do osób obcych i szybko się wtedy denerwuje.
Najbardziej denerwuje go jak dzieciaki tych sąsiadów (ok. 7-letnie więc wydawałoby się, że powinny rozumieć proszony albo chociaż stanowczy ton) beztrosko zaczepiają psa, biegają przed nim, chowają się pod balkon i potem go wołają. Logicznym jest, ze pies nie rozumie, że to tylko zabawa i się denerwuje. Na podwórku mimo próśb aby nie podchodziły do psa, dzieci wołają "pieska, bo piesek jest grzeczny i ładny" i muszą biegać koło pieska i rzucać patykami do pieska i wyciągać rączki do pieska bo piesek jak jest 2 razy większy to przecież nie przewróci.
Rodzice nie są wcale mądrzejsi. Nie zwracają uwagi na prośby, groźby i kompletnie na nic co się do niech mówi: że pies nie przepada za dziećmi, że nie wiem jak zareaguje na piski blisko niego, żeby nie rzucały mu patyków, zabawek ani niczego i żeby nie podchodziły chociażby ze względu na jego gabaryty (nawet gdyby chciał dla zabawy coś zrobić, to nadal jest 2 razy większy).
Mało tego, robią sobie wycieczki z dziećmi pod nasz balkon żeby popatrzeć na pieska i zachęcać do dalszych zabaw: "zobacz jaki fajny piesek, a jaki grzeczny, na pewno będziesz mogła/mógł się z nim pobawić jak wyjdzie na dwór".
Nam już brak słów. Po prostu staramy się unikać sąsiadów kiedy wychodzimy z psem.
Zdarzyła się sytuacja, że groźniej zaszczekał na dziecko, kiedy rzuciło jakąś szyszką czy patykiem. Co rodzice na to? Właśnie nic. Nikt się nie zainteresował.
A jak się dziecku kiedyś stanie krzywda przez nieuwagę (nie wszystkie ruchy psa przewidzę), to będzie krzyk żeby uśpić, bo wściekła bestia.
sąsiedzi pies
Do mojego psa dzieci też pchały ręce bez pytania, i boleśnie go tarmosiły. Moja cierpliwość skończyła się od razu i kazałam im sobie zakupić własne zwierzęta do męczenia a od mojego Nero wara! Ps. Mam jamnika, bardzo cierpliwego.
Odpowiedz@Nemesis92: Ogólnie zgadzam się z Tobą, ale "własne zwierzęta do męczenia" to chyba lekka przesada.
Odpowiedz@shadowcat: ''wlasne zwierzęta do męczenia'' to była ironia. Już miałam dosyć pchania łap do mojego Niunia.
Odpowiedz@shadowcat: "Jak na magistra, to jestes bystra".
Odpowiedz@Nemesis92: Ok ;) niepotrzebnie się oburzyłam ;)
OdpowiedzCiekawe, czy umiejętnie puszczona plotka że piesek kogoś ugryzł by pomogła :).
Odpowiedz@sla: w przypadku mojego poprzedniego psa takie info zapewnilo mi swiety spokoj ; d
Odpowiedz@sla: tak... jak sie spotka sąsiadów przypadkiem, a najlepiej w momencie spaceru z psem skomentować: "bliżej, bliżej, dawno nikomu łba nie uje*ał", "bliżej, podrażnijcie, może w końcu się to skończy dla was w kostnicy", "widzę, że już nie chcecie żyć, skoro go drażnicie", "dawno was nie widziano na Oddziale Ratunkowym? jak gobedziecie drażnić to wylądujecie tam"
Odpowiedz@Ahmik: Nie tak ostro, bo jeszcze sąsiedzi na Policję zgłoszą,że są szczuci...Wiesz jak to bywa.
Odpowiedz@Nemesis92: to trzeba by było zakupić i ofiarować im Słownik z szczególnym zaznaczeniem hasła "IRONIA"
OdpowiedzNie usprawiedliwiam nieodpowiedzialnych rodziców, bo to faktycznie piekielne, ale jeśli uważasz, że pies może zachować się nieprzewidywalnie, a jest na tyle duży, by móc wyrządzić poważną krzywdę, to na terenie zaludnionym powinien znajdować się pod scisłą kontrolą, tzn. w kagańcu i na smyczy. Bo rozumiem, że skoro obawiasz się, że komuś zrobi krzywdę, to nie jest prowadzony w kagańcu?
Odpowiedz@kasiunda: Tu nie chodzi o to, że TEN pies jest nieprzewidywalny czy agresywny. Każdy pies miałby dość pisków, krzyków,rzucania przedmiotami i zaczepiania przez bezrozumne bachory.Niektórzy niczego się nauczą dopóki nie stanie im się krzywda.
Odpowiedz@gatto31: Ja rozumiem, że psy tego nie lubią i też uważam, że należy dzieci uczyć, by nie podchodziły do obcych psów. Chodzi mi o to, że jeśli wiem, że jakieś głupie zachowanie może mojego psa sprowokować do zrobienia komuś krzywdy, to powinnam dołożyć wszelkich starań, żeby jednak tej krzywdy nie zrobił.
Odpowiedz@kasiunda: To raczej rodzice powinni nauczyć swoje dzieci, żeby nie prowokowały psa. Uważam, że atakowany zwierzak ma prawo się bronić. Wychowałam się na wsi, mieliśmy wilczura, który za dnia przebywał w dużym ogrodzonym kojcu. Wspaniały pies, ale nie lubił gdy się go w tym kojcu zaczepiało. Mieliśmy z bratem absolutny zakaz drażnienia psa i wchodzenia do boksu. Brat kiedyś nie posłuchał, włożył rękę między pręty i jakimś kijkiem szturchał leżącego psa. Ja stałam obok. W pewnym momencie pies miał dość, błyskawicznie odwrócił się i użarł brata w przedramię. Polała się krew, na szczęście rana nie była głęboka. Co zrobił ojciec? Dostaliśmy wpier...el za głupotę i dokuczanie psu.Zasłużyliśmy. Nauczka była bolesna ale bardzo skuteczna.
Odpowiedz@kasiunda: Przecież prawie każdego psa idzie sprowokować na tyle, by zaatakował bądź uszkodził lub przewrócił napastnika, wyjątkiem są tylko te specjalnie szkolone. Wystarczy odpowiednio się postarać - lecz czy jest to powód, by wszystkie psy trzymać w kagańcu? Moim zdaniem smycz wystarczy - jeśli jakieś dziecko podejdzie zbyt blisko i dodatkowo sprowokuje psa to samo jest sobie winne. Oraz jego rodzice. Nie można oczekiwać, że zabezpieczymy cały świat przed głupotą jednostek.
Odpowiedz@sla: Tak, to jest powód by wszystkie psy trzymać w kagańcu tam, gdzie smycz nie starczy i nie da się psa po prostu odciągnąć, np w komunikacji miejskiej. I to jest powód, by wszędzie indziej pies miał być na smyczy lub w kagańcu. I takie jest prawo. I owszem, te specjalnie szkolne są z tgo zwolnione.
Odpowiedz@bloodcarver: Na spacerze, o którym tu rozmawialiśmy, nie ma obowiązku zakładania kagańca w przypadku normalnych ras, przynajmniej w Warszawie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2015 o 12:06
@gatto31: Zgadzam się. Rodzice powinni nauczyć dzieci właściwego zachowania wobec psów. Problem z dziećmi jest jednak taki jak z psami - mogą one zachować się w sposób nieprzewidywalny. I o ile w przypadku dziecka takie zachowanie jest co najwyżej irytujące/prowokujące, to w przypadku dużego psa, wobec którego właściciel nie podjął wszelkich możliwych środków ostrożności, może być tragiczne w skutkach! I to jest w gestii właściciela, żeby takie zdarzenia uniemożliwić. I żadnym tłumaczeniem nie jest: no nie upilnowałem go przecież, bo się zirytował, bo obok przebiegło piszczące dziecko.
Odpowiedz@sla: Obowiązku zakładania kagańca nie ma, ale jest obowiązek prowadzenia psa na uwięzi w taki sposób aby zapewnić pełną nad nim kontrolę. Jeśli autorka obawia się, że przez jej nieuwagę może stać się komuś krzywda, bo działania jej psa mogą być niemożliwe do przewidzenia i zapobieżenia, to najwidoczniej nie sprawuje nad psem pełnej kontroli.
Odpowiedz@kasiunda: Bredzisz jak potłuczona!!! Absolutnej pewności co zrobi i jak się w danej sytuacji zachowa myślący człowiek nie ma nawet w stosunku sam do siebie, a ty oczekujesz, żeby właściciel psa był w stanie z góry przewidzieć, co prawdopodobnie, ewentualnie, być może zrobi pies czyli zwierzę, którego sposób myślenia i postrzegania świata jest skrajnie różny od naszego?? Idź się leczyć!!!
Odpowiedz@kasiunda: Nigdzie nie napisałam, że pies chodzi bez smyczy a już tym bardziej że nie pilnuje by komuś się coś nie stało. Pies się słucha, jest wytresowany, ale to nadal tylko zwierze. Sto razy zareaguje tak a za sto pierwszym inaczej i nie jestem w stanie przewidzieć tego razu.
Odpowiedz@reinevan: leczenie przyda się raczej tobie, a na pewno nauka czytania ze zrozumieniem, bo bredzisz jak potłuczona i nie na temat.
Odpowiedz@Tusiaczek: Pies chodzi na smyczy i go pilnujesz, ale sama twierdzisz, że przez nieuwagę (w domyśle twoją?) może dojść do sytuacji, w której zrobi komuś krzywdę, bo nie przewidzisz jego zachowania. Skoro uważasz, że istnieje takie prawdopodobieństwo, to chyba powinnaś zadbać o to, żeby pies - nawet z czyjejś winy, nawet sprowokowany - nie zrobił komuś krzywdy. Skoro nie umiesz przewidzieć reakcji psa, to skąd masz pewność, że nie sprowokują go jakieś przypadkowe, nie wymierzone w niego działania, np. nagły krzyk dziecka, płacz, dziecko zrywające się do biegu, przebiegające szybko obok niego?
Odpowiedz@kasiunda: Ku*wa. Przepraszam że się tak wyrażam, ale czy ty masz mózg czy się rozpłynął? Autorka ma wsadzić psa w smycz i kaganiec NA BALKONIE? MYŚL, błagam cię. Ponadto balkon jest częścią mieszkania. Gnojki zaczepiają psa na terenie mieszkania? Autorka może z czystym sumieniem dać im obgryźć łapska.
Odpowiedz@Lokasenna: Chyba sama nie masz mózgu. Nikt tu nie mówi o balkonie, a o przebywaniu na podwórku i spacerach.
Odpowiedz@kasiunda: ale nie ubiore psa w smycz, kaganiec, najlepiej kaftan bezpieczeństwa i jeszcze wezmę na ręcę. Zachowań ludzi tez sie nie przewidzi a ich jakoś nikt w kaganiec nie ubiera. peace.
OdpowiedzKasiunda chyba w zyciu nie oberwałaś od owczarka kagańcem.
Odpowiedz@sutsirhc: Nie, ale wolałabym oberwać kagańcem niż zębami.
Odpowiedz@kasiunda: Ja wolałabym żebyś jednak tymi zębami oberwała. Wiesz, mniej kretynów.
Odpowiedz@sutsirhc: Ja oberwałam, dzisiaj... z miłości oberwałam, chciał mnie w ucho polizać [a że chciał BARDZO, to aż mi się ciemno przed oczami zrobiło na moment]. Do właściciela cienia pretensji nie mam, nie kazał mi przecież przed psem na kolana padać ;). Jak ktoś twierdzi, że "pies w kagańcu nic nie zrobi" to przepraszam, ale jest kretynem. Tak samo głupie jest twierdzenie "jeśli nie jesteś w 100% pewnym swojego psa to prowadź go w kagańcu". Nawet najlepiej wyszkolony pies może mieć ten jeden raz dosyć. Ba, mój pies [kurdupelek, kundelek] kiedyś MNIE ugryzł - w zabawie, jako głupie dziecię kijek wzięłam za krótki i biedny psiak trafił pechowo... A był to najłagodniejszy psiak jaki po tym świecie chodził... Mądry właściciel, z mądrym i wytresowanym psem, ufa na jakieś 95-99% [w zależności od psa ;)]... ale zawsze dopuszcza fakt, że ten jeden, jedyny raz w życiu psiak będzie miał dość/akurat trafi się jakiś pechowy zbieg okoliczności...
OdpowiedzDo uja jednorożca i pipy rusałki!! Jakim trzeba być debilem,aby pozwolić dzieciakowi podchodzić do dużego,obcego psa? Mam nadzieję,że ten balkon jest odpowiednio zabezpieczony?
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Zgadzam się z tym całkowicie! Ja uczę dzieci, by nie podchodziły i nie zaczepiały obcych psów. Kiedyś jednak napisałam to w komentarzu do innej historii i dyżurna psiara zarzuciła mi, że przelewam na dzieci swoje lęki i przeze mnie będą były się psów. Jak widać, wszystkim nie dogodzisz i zdrowy rozsądek nie zawsze jest w cenie.
Odpowiedz@kasiunda: Ostrożność kots bierze od razu za lęki? Tak się składa, że jestem bardzo ostrożna w obecności zwierząt, by ich nie sprowokować do ataku. Nie rzucam się na każdego słodziaka, by go pogłaskać (oj, korci czasem, korci). A jednocześnie zachowuję zimną krew, gdy pies wyraźnie mnie straszy (bo atakiem tego jeszcze nazwać nie można), a koleżanka mi prawie mdleje ze strachu. A potem zdziwienie, że pies, który wszystkich wygania z podwórka, przychodzi do mnie i nadstawia głowę do głaskania. Właśnie zachowanie ostrożności pozwala uniknąć strachu!
Odpowiedz@Lunnayenne: Ja nigdy nie miałam psa, nie znam ich reakcji, nie ufam im i jestem wobec nich ostrożna. Tego samego uczę moje dzieci, żeby nie podchodziły, nie głaskały, nie zaczepiały obcych psów. I naprawdę na tej podstawie dowiedziałam się, że przenoszę na dzieci własne lęki i wychowam ich na ludzdi niechętnych zwierzętom.
Odpowiedz@kasiunda: "Ja nigdy nie miałam psa, nie znam ich reakcji" - więc na jakiej podstawie wypisujesz następujące głupoty: "Jeśli autorka obawia się, że przez jej nieuwagę może stać się komuś krzywda, bo działania jej psa mogą być niemożliwe do przewidzenia i zapobieżenia, to najwidoczniej nie sprawuje nad psem pełnej kontroli."
Odpowiedz@reinevan: Może na podstawie tego, że sama autorka to napisała? Wyluzuj, bo ci gumka w spodniach pęknie.
Odpowiedz@kasiunda: Ja się nie napinam, ja jedynie żałuję, że do dziś nikt nie wymyślił lekarstwa na głupotę i "wszystkowiedzenie".
Odpowiedz@reinevan: Jak patrzę na twoje wypowiedzi, to też bardzo żałuję. Zastanawiam się tylko, czy jesteś trollem, czy tylko nieprzystosowany do życia w społeczeństwie.
Odpowiedz@kasiunda: Z tego co się orientuję, trolle to stworzenia mityczne nie występujące w przyrodzie, więc sama sobie odpowiedz na pytanie pierwsze. Pytanie drugie? Jeżeli przystosowanie do życia w społeczeństwie ma polegać na zgadzaniu się z wszelkimi głupotami wypisywanymi w internecie przez osoby nie mające nawet zielonego pojęcia o czym piszą, to faktycznie przystosowany nie jestem.
Odpowiedz@kasiunda: nie dociera do ciebie, że pod względem przewidywalności z psem [kotem/koniem/chomikiem/szczurem/czymkolwiek] jest jak z dzieckiem? Nawet najlepiej wychowane dziecko jak ktoś je regularnie i porządnie wkurza zamiast grzecznego "dzień dobry" powie "a pocałuj tym mnie w niewymowne!".
OdpowiedzNiektórzy ludzie nie mają za grosz instynktu samozachowawczego. Dzieci niestety uczą się od rodziców, a potem jak coś się stanie to zawsze wina psa i właściciela. Raz jak wyprowadzałam psa na spacer zatrzymałam się z nim przy jakimś murku, pies oparł się o niego przednimi łapami, bo coś tam go zainteresowało. Zauważyłam dwie osoby w tym jedna, to był chłopiec mniej więcej dziesięcioletni. Zapobiegawczo skróciłam smycz i złapałam za obrożę i tak staliśmy, pies był zajęty sobą. Chłopiec gdy przechodził obok, w ostatniej chwili doskoczył do psa i krzyknął "bu" czy coś w tym stylu. Gdyby nie to, że przewidująco złapałam za obrożę, to pies by go przewrócił, bo będąc w tej pozycji pysk miał na wysokości jego twarzy. Dziękuję sobie tylko za moją zapobiegliwość, bo psa trzymając za obrożę i smycz dodatkowo zablokowałam ciałem, Pewnie gdyby coś się stało to byłaby moja wina, choć w takiej sytuacji nie wiem czy jest pies, który by nie zareagował. Nie jestem z tego dumna ale nawrzeszczałam na dzieciaka. I niech mi ktoś powie skoro ja mam mieć oczy dookoła głowy, bo mam psa, to dlaczego rodzice z historii tego nie robią w stosunku do swoich dzieci, dlaczego nie potrafią wytłumaczyć, że pewnych rzeczy się nie robi.
Odpowiedz@lelebr, ostatnio miałam podobnie, z tym że ja szłam za jakąś parką z dzieckiem. Dwa razy zwrócili mu uwagę by nie drażnił psa (a zwierzę dzieci kocha i zaczął się do chłopaczka rzucać - był od niego dwa razy większy a ja tę miłość staram się ograniczać bo nie każdy lubi gdy pies okazuje mu sympatię) po czym olali, a psiak szarpie się coraz bardziej.
OdpowiedzKasiunda - każdy pies, nawet najłagodniejszy, da się na upartego sprowokować do ataku. Mam Beaucerona - wyszkolony, karny, zawsze na smyczy, zawsze pod kontrolą. Ulubioną zabawą niektórych dzieci jest wyskakiwanie z krzykiem zza drzewa w parku prosto przed pysk zaskoczonego psa co przyjmuje on za atak na przewodnika. Nie, nie rzuca się z zębami (jest nauczony odstraszać głosem), ale rodzice najpierw nie nauczą dziecka, że tak się nie robi a potem krzyki, że taki groźny pies "biega bez kontroli". Odpowiadam wówczas, że bez kontroli to biega ich pociecha skoro pcha się do psa bez mojej zgody. Pies jest zgodnie z przepisami na smyczy, nie należy do ras niebezpiecznych i kagańca nosić nie musi. A drażnić go nikt dzieciakowi nie kazał. Spotkałam się również z odwrotnym podejściem. Dziewczynka idąca z matką chciała "pogłaskać pieska" i Maximus ją obszczekał. Matka, zamiast obsobaczyć mnie, skorzystała z okazji i wyjaśniła córce "widzisz, właśnie dlatego nie wyciąga się ręki do obcego psa zanim właściciel ci nie pozwoli. Gdyby pani go nie cofnęła mógłby cię ugryźć. Następnym razem zawsze pytaj". Można? Można.
Odpowiedz@Nietoperzyca: No jasne, że można, i ja uczę dzieci tak samo. Ale różne sytuacje się zdarzają, dzieci mogą wypaść zza drzewa z piskiem nie ze względu na nadchodzącego psa, tylko dlatego, ze akurat bawią się w tym miejscu w ganianego. Dlatego w takich miejscach pies musi być pod ścisłą kontrolą właściciela i z tym chyba nie możesz sie nie zgodzić?
OdpowiedzZawsze uważałem balkony na parterze za głupi pomysł prowadzący do konfliktów, bo potem z jednej strony właściciele balkonu roją sobie prawo do mówienia ludziom co im wolno a co nie na wspólnym podwórku, a z drugiej ludzie chcąc czy nie chcąc widzą, co jest na balkonie I jeśli coś ładnego czy ciekawego, to... Zawsze możesz spróbować tego, co jedni moi znajomi zrobili. Kupili sobie te kilkanaście metrów kwadratowych ziemi na własność i obsadzili żywopłotem. I nikt im nie patrzy. Kto bogatemu zabroni. A jak długo grunt jest wspólny, tak długo małe masz szanse na wmówienie ludziom, dzieciom zwłaszcza, że ty decydujesz co im wolno. Nawet jeśli chodzi o twojego psa, którego wystawiasz im na pokaz na tym balkonie, co nie powinien był w ogóle powstać...
Odpowiedz@bloodcarver: Taaa, nie bachory i ich rodzice, tylko balkon winny. Wszędzie debile.......
Odpowiedz@Katka_43: Dzieciaki łobuzowały, łobuzują, łobuzować będą. To raczej fakt życia, siła natury niż piekielność.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2015 o 9:24
@bloodcarver: I dlatego pies ma cierpieć i się wkurzać?
Odpowiedz@Katka_43: Nie, dlatego pies nie powinien być na całe dnie wystawiany niepilnowany na pastwę niepilnowanych dzieci.
Odpowiedz@bloodcarver: Pies ma balkon otwarty. Wchodzi i wychodzi kiedy chce. Nasz blok z podwórkiem to teren prywatny, więc ciężko by było jeszcze bardziej sprywatyzować kawałek ziemi. Mieszkając w bloku nie jestem mu w stanie zapewnić przebywania na dworze tyle co psy w domach prywatnych, więc balkon przeprasza (odnosząc się do komentarza Katki :)), ale to jedyna opcja.
OdpowiedzMoże osłonka na barierki balkonowe rozwiązała by problem? W moim bloku sąsiedzi z parteru tak mają i z psem spokój.
Odpowiedz@alciapralcia: Niestety, ale pies lubi obserwować otoczenie, więc osłonka raczej odpada
OdpowiedzBrat ma labradora. Labradory jakie sa, kazdy wie - lagodne, chetne do ludzi i .. spore :) Jak jeszcze byl mlodziutki i glupiutki ale juz wyrosniety, czesto sie zdarzylo, ze ktos do niego wyciagal bez pytania lapy, a pies oczywiscie skakal - dla zabawy, ale dzieciaka potrafi przewrocic a doroslemu spodnie zabrudzi i tez pretensje ;)
OdpowiedzRozumiem to doskonale. Jakiś czas temu moja siostra zakupiła szczeniaka Border Collie, którym opiekowałam się ok. 2 tygodni pod jej nieobecność. Jak ogólnie wiadomo, rasa ta potrzebuje wiele ruchu więc codziennie wychodziłam z nim na kilka godzin do dużego parku. A w parku pełno słodkich dzieciaczków. Dzieci jak to dzieci, chciały podchodzić do psa i się bawić ale ja nie pozwalałam, bo dość, że pies na szczeniaka był już dość spory to jeszcze bardzo ruchliwy i nawet przez przypadek mógł zrobić krzywdę i byłby krzyk. Oczywiście rodzicie tego zrozumieć nie potrafili i jak tylko zobaczyli, że "maluch" wychodzi ze mną na spacer to zaczynały się teksty w stylu : "Oh, zobacz jaki piesek, no idź pogłaskaj, idź się pobaw, on nie jest groźny." Boże, skąd jakaś tam matka będzie wiedziała, że pies nie ugryzie jej dzieciaka? Jak dziecko zaczynało piszczeć, bądź rzucać patykami to po prostu odciągałam psa i szłam dalej ale rodzice nie rozumieli i sruuu, ciągnęli się za mną. Któregoś razu nie wytrzymałam i powiedziałam dobitnie, że to nie mój pies, że nie wiem jak zareaguje, może skoczyć, może warknąć, no nie wiem co się stanie jak dziecko będzie tarmosić go za uszy. Rodzicie nie posłuchali, dzieciak zaczął bawić się z psem a pies skoczył na dziecko ( w celu zabawy, nie chciał gryźć ) i zaczęła się AWANTURA! Że jak to?! Ten pies jest groźny, on chciał zaatakować dziecko, to jest skandal, oni dzwonią na policję. Ja pier... Powiedziałam, a dzwoń sobie głupia babo, bo cię ostrzegałam i dobrze, że skoczył w ramach zabawy a nie w ramach ataku. Ja poczekam a ty dzwoń. No nikt nie zadzwonił ale plotka poszła, że pies jest agresywny i na szczęście do dzisiaj jest spokój z natrętnymi dziećmi, czasem zdarzy się jeden co nie wie o "krwiożerczym szczeniaku" ale już mam to gdzieś i biorę psa na ręce i idę dalej. Nie będę się przejmować. Uff, trochę się zagotowałam pisząc to, bo strasznie mnie denerwują zachowania tego typu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzA ja uważam, trzymanie dużego psa w bloku za poważną głupotę. Taki pies się mniej lub bardziej męczy, nudzi, częściej choruje. Nawet jeżeli wychodzimy z nim kilka razy dziennie, dla owczarka to za mało. Wiem, że posypią się na mnie gromy, to nieistotne. W mojej pracy zauważyłem, że psy utrzymywane na małej powierzchni(większość dnia w kojcu, zamknięte mieszkanie), częściej są otyłe oraz mają problemy natury psychicznej. Wiem, że zaraz posypią się stwierdzenia typu: "wcale tak nie jest, bo mój pies...", ja tylko mówię co zauważyłem, na podstawie obserwacji dość dużej grupy pacjentów, gdyż to gdzie przebywa pies podczas dnia stanowi jedno z podstawowych pytań. Trzymanie psa typu husky, o. n. w domu, nie jest dla psa korzystne. 3-4h spaceru w ciągu dnia to wciąż za mało.
Odpowiedz@Rammaq: Nie można generalizować, pies może mieć cudowne warunki stworzone w bloku jak i fatalne na ogrodzonej wielohektarowej posiadłości. Wszystko zależy od właścicieli.
Odpowiedz@Rammaq: Masz sto, nawet trzysta procent racji. Tylko że połowa Polaków wciąż żyje w bloku, nie stać ich po prostu na dom z ogrodem. Zachęcam do lektury: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,14256499,GUS__Polowa_Polakow_mieszka_w_budynkach_z_czasow_PRL.html
Odpowiedz@Rammaq: Zgadzam się z tym, ze dla niektórych ras 4h spaceru jest niczym. Osobiście dla mojego psa to nawet lepiej, że nie ma aż tyle ruchu, ponieważ od szczeniaka bardzo szybko się męczy i wystarczy 20-minutowa zabawa i jest on zdyszany jak po co najmniej 2 godzinach.
OdpowiedzTak dziala selekcja naturalna. Szkoda tylko, ze (predzej czy pozniej) ucierpia dzieci, a nie debile, ktorzy wychowuja swoje pociechy w przeswiadczeniu, ze kazdy piesek jest mily, slodki i chetnie sie z nimi pobawi.
OdpowiedzNajłatwiej bachora puścić samopas, niech sobie pobiega i pobawi (czytaj: podręczy) pieska, w końcu pies to zabawka, a nie żywa istota...
Odpowiedz