Sklep komputerowy on-line, jeden z chyba większych i bardziej znanych, posiadający "realne" punkty w wielu miastach. Mój (oraz rodziny i wielu znajomych) jedyny dostawca sprzętu komputerowego i pokrewnego (nie licząc drobiazgów) od kilku lat ze względu na poziom usług, ceny, obsługę posprzedażową itd. Do teraz.
Posiadam zakupionego u nich laptopa, w którym objawiła się usterka. Drobna, ale uciążliwa. Nie minęły jeszcze 24 miesiące od zakupu, więc oczywiście zamierzałem skorzystać z procedury reklamacyjnej. Problem w tym, że na dysku twardym (uprzedzając pytania: usterka nie ma jakiegokolwiek związku z dyskiem, dotyczy niezależnego podzespołu) posiadam dane podlegające z mocy prawa ochronie na podstawie ustawy o ochronie informacji niejawnych.
Jakikolwiek nośnik z takimi danymi nie może być udostępniony osobom trzecim, nieposiadającym odpowiednich certyfikatów. Oczywiście mógłbym przenieść dane, dysk wyczyścić itp. i zapewne nikt w serwisie nie próbowałby odzyskiwać tych danych, nie wiedząc o ich istnieniu. Ale prawo jest prawem - taki nośnik, nawet po wyczyszczeniu, nadal podlega ochronie lub zniszczeniu wedle określonej procedury.
Napisałem więc maila w tej sprawie do firmy, aby powiedzieli mi, co mam zrobić (np. wysłać komputer bez dysku). Oczywiście odpowiedź brzmiała "nie ma takiej możliwości" i zawierała stanowcze naleganie na wysyłkę z dyskiem.
Zadzwoniłem więc dla pewności do biura UOKiK, które potwierdziło moje zdanie - sklep niezgodnie z prawem próbuje pozbawić uprawnień do reklamacji pewną grupę osób ze względu na zawartość ich dysków (czyli co, wszystkie komputery urzędów, sądów, służb itp. nie mogą być reklamowane w razie awarii?).
Odpisałem więc, że moje zdanie podziela UOKiK (który dodatkowo przesłał mi mailem swoje stanowisko), oraz że ich namawianie mnie do wysłania im tych danych może zostać uznane za podżeganie do popełnienia przestępstwa. Na razie cisza... Ciekaw jestem, co będzie dalej.
Miał ktoś z was podobne doświadczenia? Może jest jakieś rozwiązanie?
Trzeba stwierdzić, że "fachowcy" w tym sklepie pracują. Na przykład: serwis HP jawnie twierdzi, że do napraw gwarancyjnych można wysyłać laptopy z wymontowanymi dyskami (o ile reklamacja nie dotyczy dysku, rzecz jasna). Mało tego, wręcz zalecają aby dysk wymontować, nawet wyślą emaila z instrukcją jak to zrobić w konkretnym modelu. W ich procedurach kontrolnych po naprawie jest wgranie nowego obrazu systemu - czyli użytkownik przekonuje się (czasem dość boleśnie), że ludzie dzielą się na tych co robią kopie zapasowe i na tych, co będą robili kopie zapasowe.
Odpowiedz@mki: Według mnie wgranie nowego systemu w momencie, gdy nie jest to niezbędne to głupota. Można i bez tego sprawdzić, czy po naprawie usterki sprzętowej komputer działa, nie trzeba usuwać wszystkich danych 'bo tak'.
Odpowiedz@sla: Nie wiem czy głupota czy nie, ale w wielu miejscach jakakolwiek pamięć z urządzenia jest kasowana przy jego naprawie w serwisie autoryzowanym. Tak miałam ze swoim telefonem sony. Naprawa nie miała nic wspólnego z pamięcią telefonu, ba nie musieli go nawet włączać (klapka z zewnątrz telefonu, ta co chroni wejście na ładowanie) ale takie mają zasady i koniec. Oczywiście zostałam wcześniej o tym poinformowana, więc płaczu nie było :)
Odpowiedz@anonimek94: Jak pisałam - dla mnie głupota. Nie trzeba ruszać pamięci komputera? To tego nie róbcie. Naprawa powinna sprawiać klientowi najmniej problemów jak to możliwe, nawet jak mam kopię zapasową to jej wgranie trwa. Wiem także, że serwisy potrafią naprawić komputer bez ruszania dysku (mi wymienili płytę główną, po odpaleniu lapka miałam stan sprzed jego awarii, nawet te same okna były otwarte) i taka powinna być zasada postępowania.
Odpowiedz@mki: Z Lenovo miałem podobnie - bez problemu oddałem laptop bez dysku. @sla: Było to już wałkowane pod innymi historiami - oprogramowanie może być przyczyną bardzo wielu awarii, a serwisy gwarancyjne mają ograniczony czas na diagnozę, dlatego nikt nie bawi się w szukanie, co użytkownik/aktualizacja systemu/wirus/antywirus popsuł, że maszyna nie pracuje zgodnie z podręcznikiem. W warunkach przyjęcia sprzętu na serwis jest zazwyczaj napisane, że dane mogą "zniknąć".
OdpowiedzAle co szkodzi skopiować dane na pen drive i skasować je z dysku programem wymazujcym? Takich danych nie da się odzyskać żadnym sposobem a jedynie samo kasowanie trwa dłużej.
Odpowiedz@MrSZ: Prawo wymaga aby dysk nie opuszczał osoby, która ma uprawnienia do posiadania tych danych. Nawet jak dysk wymażesz, i tak nie można go oddać ani sprzedać.
Odpowiedz@MrSZ: Da się.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: Po odpowiedniej ilości cykli wymazujących? Nie da się. Znaczy da się, ale można to pominąć o tyle, że każdy komu będzie zależało aż tak bardzo prędzej porwie autora i będzie mu ucinać kawałki aż sam powie, gdzie jest inna kopia - bo będzie to o wiele prostsze i tańsze rozwiązanie. Czyli do celów praktycznych nie, nie da się odzyskać po dobrym przemieleniu.
Odpowiedz@bloodcarver: Porwą go z pewnością gliniarze i zastosują łamanie kołem oraz obdzieranie ze skóry. Z pewnością jest to prostsze i tańsze tylko jakby nie do końca zgodne z prawem. Natomiast informatyka śledcza jak najbardziej jest. Daje się nawet odzyskiwać dane z karty pamięci telefonu utopionego w szambie na parę miesięcy. Jest to wyłącznie kwestia nakładu środków a nie możliwości.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: z ciekawości się zapytam, jaki jest sposób na odczyt z dysku magnetycznego "Po odpowiedniej ilości cykli wymazujących"? Bo @bloodcarver pisze o celowym usunięciu danych. Karta w szambie nie uległaby zniszczeniu mechanicznemu, więc istnieje szansa że może nawet ja bym potrafił ją odczytać przy pomocy ogólnodostępnych programików.
Odpowiedz@vonKlauS: To uważasz że procesy gnilne tworzące się w szambie nie działają na elektronikę? W tym karty pamięci. Sposób na odczyt - jakby odpowiedział to bym cię musiał zabić.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: dlatego napisałem że istnieje szansa, bo wiem jak wygląda elektronika gdy myszy w niej gniazdo zrobią. Metal koroduje, plastik i półprzewodnikowa struktura już nie. Więc wystarczy odtworzyć połączenia metalowe. Lutownicą rzeźbiłem druciki kładąc. A w karcie to trzeba mieć wtedy odpowiednich rozmiarów lutownicę i druciki co jest już jak rzekłeś "kwestia nakładu środków". Ale gdyby metal jeszcze przewodził, to w zwykłym czytniku każdy zgra plik, po uprzednim oczyszczeniu styków kontaktowych. Co do dysku hdd, to niewielka część domen nie ulega przemagnesowaniu, więc po np. nadpisaniu samymi 0 lub 1 dałoby się jakoś odtworzyć poprzednią zawartość bo jakiś logiczny ciąg by to miało. Ale gdy kilkukrotnie nadpisze się dysk plikami zawierającymi przypadkowy ciąg znaków, to nie dojdzie się co jest reliktowym ustawieniem domeny magnetycznej pozostałym po oryginalnym pliku a co po zapisie śmieci. Lecz gdyby to takie proste było, to dlaczego niedawno czytałem newsa jak to jakaś firma zrobiła mobilne centrum niszczenia danych w samochodzie dostawczym. Podjeżdża do klienta i na jego oczach dyski są mielone i topione w kwasie.
Odpowiedz@vonKlauS, bloodcarver: Da się. Przykładowo OnTrack w Katowicach odzyskuje do pierwszego zapisu. Jest to kosztowne jak diabli, ale da się. Co do technologii, odrobina googlowania wystarczy. Wipe zerojedynkowy chroni wyłącznie przed software'owym odzyskiwaniem.
Odpowiedz@vonKlauS: Koniec końców używa się mikroskopu elektronowego żeby dane odzyskać. Taki dysk to jedynie fizycznie zniszczyć i to też musi być wykonane właściwie.
OdpowiedzIstnieją firmy, które są w stanie odzyskać dane po zatopieniu czy spaleniu dysku. nawet po 13 cyklach można w pełni odzyskać dane, później jest to trudniejsze, ale wiem na pewno, że można i po 23 cyklach odzyskać. Dlatego ustawodawca jasno określił, że taki dysk po prostu nie może zostać wysłany/ sprzedany osobie nieuprawnionej. A co do tego, jak się to robi? Cóż, odpowiednimi programami. Takie do 13 cykli nawet są darmowe.
OdpowiedzJeśli masz dostęp do informacji niejawnych, to zapewne z wykształcenia nie jesteś elektronikiem, ani z zawodu serwisantem. Więc to nie dziwne, że nie chcą, żebyś w komputerze sam grzebał. Ani tym bardziej nie chcą za to odpowiadać. Jeśli nie ma plomby na klapce od dysku, to przecież możesz dysk podmienić na identyczny, tylko pusty. A jeśli plomba jest, to przecież wiedziałeś, na co się piszesz, kupując taki komputer. Z jednej strony plombowanie dysków nie jest fajne. Z drugiej? Widywałem powyłamywane przy nieumiejętnym wyjmowaniu piny, ponadłamywane PCB na złączach... Jak takie coś trafia na gwarancję, to robi się problem, i to duży. Czy dyskryminacja? Nie sądzę. Jeśli zaproponujesz, że dysk wymontuje autoryzowany serwisant marki, jestem pewny że się zgodzą. "Tylko" musisz znaleźć takiego z uprawnieniami do informacji niejawnych... Możesz też zaproponować sklepowi, że zrzekniesz się wszelkich uprawnień gwarancyjnych dotyczących dysku, slotu na dysk, oraz usterek których nie da się sprawdzić bez dysku. Jak to będzie na twoją, nie ich odpowiedzialność, łatwiej się zgodzą. Albo zaproponuj, by dysk wymontował ich serwisant, ale przy tobie. Oczywiście możesz też próbować drogą prawną. Jeśli UOKiK spróbuje sformalizować swoją opinię, to sklep będzie mógł się odwoływać... i za parę lat będzie decyzja. Albo nie.
Odpowiedz@bloodcarver: Zdecydowanie to jest dyskryminacja. Znajomi kupili laptopa, w specyfikacji stało jak byk, że ma miejsce na dysk SSD, więc dysk też zakupili - po czym okazało się, że nie da się go włożyć nie naruszając plomby sklepu. Oczywiście plomba zerwana, w razie problemów z gwarancją sprawa otrze się o rzecznika praw konsumentów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2015 o 22:28
@bloodcarver: Przy tego typu kompie to nie dałbym łap wepchnąć serwisantowi spoza firmy która go obsługuje na co dzień. W podobnej sytuacji to ja byłem odpowiedzialny za zakup sprzętu i to ja później załatwiałem wszelki naprawy gwarancyjne (o ile takie były konieczne). Układ z zaznajomionym sklepem był taki, że dzwoniłem, mówiłem co walnęło (były profesjonalne testery) kazali wymontować wadliwą część, przywieźć i wymieniali od ręki.
Odpowiedz@soraja: To że ma miejsce nie oznacza że możesz go włożyć. A to że są plomby nie oznacza że nie możesz ich zerwać. Dla przykładu - nc+ - zdając dekoder sprawdzam czy plomby są całe. Jeśli nie, zaznaczam odpowiednią opcję i już, jeśli sprzęt jest sprawny i nie ma w nim ingerencji osób trzecich abonent nie zostanie obciążony żadną karą.
Odpowiedz@soraja: Jeśli są plomby, a chcesz ingerować w sprzęt, idziesz do sprzedawcy i on Ci dokłada/wymienia sprzęt, po czym plombuje ponownie. Producent może potem nie przyjąć sprzętu na gwarancję, ale sprzedawca musi. Gdy kupujesz sprzęt, dostajesz razem z nim kartę gwarancyjną z warunkami gwarancji. Przydatna lektura.
OdpowiedzTaki problem rozwiazuje sie bardzo prosto. Jesli laptop byl kupowany w ramach procedury przetargowej, opisuje sie w SIWZ wymaganie specjalnych warunkow gwarancji (czyli dysk zostaje w firmie). Jesli byl bez przetargu - na przyklad kup osobny dysk i jego wmontuj do laptopa.
Odpowiedz@berlin: dla komputera bez przetargu zamiast wymiany dysku, lepsza opcja moze byc dokupienie dodatkowego dysku usb i na nim skladowanie poufnych danych. Oczywiscie - predkosc nie ta i iluzoryczna izolacja, ale zapewne spelni wymagania formalne odn nieoddawania nosnikow.
Odpowiedz@berlin: laptop był kupowany prywatnie, dopiero później rozpocząłem działalność związaną z danymi niejawnymi. @berlin: w sumie racja, ale mądry Polak po szkodzie. Mój błąd, co nie zmienia faktów leżących u podstaw historii.
Odpowiedz@berlin: Każdy producent przechowuje do 5 lat informację o numerze seryjnym i numerze unikatowym dysku zamontowanym w laptopie. Jeśli dysk będzie inny nie ma problemu żeby reklamacji nie uznać.
Odpowiedz@berlin: pomysł okej, ale jak wymontujesz dysk bez otwierania obudowy (w niewielu się da bez zdjęcia plomby)? Zdemontujesz, sprzęt był otwierany i po gwarancji bo była ingerencja...
Odpowiedz@timo: Jeśli używasz laptop do celów służbowych, możesz mieć o połowę krótszą gwarancję w przypadku niektórych producentów - sprawdź Twoją kartę/książeczkę gwarancyjną.
OdpowiedzNie możesz wysłać laptopa (bez dysku) na reklamację bezpośrednio do producenta? Inna sprawa, skoro to jest "sieciówka", to czy kontaktowałeś się w tej sprawie z Centralą? Oni mówią to samo, czy może po prostu dany punkt jest niedoinformowany i działa wbrew polityce firmy w tej kwestii?
Odpowiedzw najnowszych laptopach (np. typu ultrabook) aby wymontowac dysk trzeba czesto zdemontowac 90% laptopa co w przypadku osoby nie powolanej moze skutkowac uszkodzeniem! najmadrzej byloby udac sie do serwisu i zazdac wymontownia dysku i zostawic tylko laptopa!
OdpowiedzMój laptop był oddany na gwarancję że względu na cd. Standardem był format dysku przy naprawie którego nie chciałam. Nikogo nie pytałam tylko wykrecilam dysk, naprawił, odeslali, dysk włożony, wszystko działa. To czy masz tam dane wrażliwe czy zdjęcia z imienin u cioci jest bez znaczenia. Nie chcesz ich stracić ani pokazywać. Jedyne co to oddawalam kompa bezpośrednio do producenta z pominięciem sklepu.
OdpowiedzZasadniczo - mają rację, bo to dziurawość naszego prawa. Z jednej bowiem strony ingerując w sprzęt użytkownik traci gwarancję, a z drugiej jeśli serwis nie posiada odpowiednich uprawnień to nie może dokonać naprawy takiego sprzętu. To kolejny polski absurd. Jedynym sensownym wyjściem jest praca na zewnętrznym dysku i/lub kupowanie(serwisowanie) sprzętu tam, gdzie takie uprawnienia mają.
OdpowiedzZobaczcie datę historii.
Odpowiedz@szembor: To powinien być pierwszy komentarz pod historią ;)
OdpowiedzWystarczy że zrobisz sobie obraz dysku a następnie go wyzerujesz narzędziem typu DBAN itp - ustawisz DOD Short potrwa to na sprawnym dysku od kilku do kilkunastu godzin (metoda niszczenia danych używana przez ministerstwo obrony w USA) i dane są nie do odzyskania. Tak możesz wysłać laptopa bez problemu. Na przyszłość kupuj laptopy z serwisem OnSite - przyjeżdża do Ciebie serwisant i naprawia sprzęt przy Tobie.
OdpowiedzKomputronik? Kompletna porażka jeżeli chodzi o obsługę posprzedażową/gwarancyjną :(
OdpowiedzOd dawna urzędy publiczne (przynajmniej część) stosują w umowach sprzedaży zapis, że sprzęt może być naprawiany tylko w siedzibie nabywcy pod nadzorem wyznaczonego pracownika lub poza siedzibą, ale bez dysku twardego.
OdpowiedzSkorzystaj z rozwiązań typu BitLocker które szyfrują dyski a do dostępu wymagają PINu/hasła.
OdpowiedzMyślę że autor po trzech latach to już sobie jakoś poradził :) Poza tym dziwne że po takim czasie dopiero historie z poczekalni trafiają na główną :)
Odpowiedz@sotalajlatan: Ciekawe do kogo poleci nagroda: "Złota łopata 2018" za wykopaliska :)
Odpowiedz