Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w gastronomii. Dziś o piekielnych szefach, z którymi miałam ja lub…

Pracuję w gastronomii. Dziś o piekielnych szefach, z którymi miałam ja lub moi znajomi (nie)przyjemność pracować.

Gastronomia to dość ciężka i słabo płatna branża. Rentowność pracy określa najczęściej wysokość napiwków w danej knajpie. Niektórzy szefowie jednak trochę przesadzają...

1. Znalazłam ogłoszenie o pracy w knajpie o bardzo dobrym położeniu (tuż koło jednego z największych oddziałów BMW). Szef był Turkiem, bardzo miły, mało wymagający, nawet ucieszył się, że jestem Polką, bo ma dużo gości Polaków. Godziny pracy nieco zabójcze (od 14 do 1 w nocy lub od 17 do 5 rano), ale ok, nie takie rzeczy się robiło. Wynagrodzenie? 50 euro za całą zmianę (11 lub 12 godzin!) bez żadnej umowy. Wychodzi nieco ponad 4 euro na godzinę przy płacy minimalnej w Niemczech 8,8 euro brutto na godzinę. Powiedziałam mu wprost, że to bardzo mało i niestety nie jestem zainteresowana. Upierał się, że jak podliczę sobie napiwek to mi się będzie opłacać. Nie bardzo mi się chciało wierzyć, że szczególnie gość opowiadał, że w ciągu pół roku odeszło od niego 5 kelnerek. Zapytałam więc jak duży jest niby ten napiwek.
- Noooo, jak utarg jest dobry to ci to 8 na godzinę wyjdzie...

Dziękuję, do widzenia.

2. Wydawało mi się, że ten typ naprawdę bezczelny... Ale uwaga.

Fajna knajpa niedaleko mojego mieszkania. Duży ruch, co oznacza też niezłe napiwki. Wisi kartka, że szukają kelnerki na 1-2 dni w tygodniu. Zgłosiłam się, wszystko fajnie, wynagrodzenie nawet nawet (cyt. szefa: "Zależnie od utargu... przy 1000 euro utargu masz zawsze to 100 euro"), więc umawiamy się kolejny tydzień na dzień próbny, plus jeśli wszystkie będzie pasować dwie normalne zmiany w piątek i w sobotę. Dzień próbny ok, przychodzę w piątek, okazuje się, że pracuję z drugą dziewczyną, przy czym ona obsługuje (zanosi napoje i kasuje), a ja robię bar. No ok, mi to wszystko jedno. Przepracowałam te 8 godzin, przychodzi czas rozliczenia. Szef się nieco miga, obiecuje, że pieniądze dostanę w sobotę. Pytam, co z napiwkiem. Okazuje się, że napiwek dostaje tylko kelnerka, a nie barmanka. Obiecuje jednak, że w sobotę będę kelnerować i tym razem ja dostanę cały napiwek. Mało mi się to spodobało, ale postanowiłam zaryzykować.

Przychodzę w sobotę i co? Znowu stawiają mnie na bar! Nie zgodziłam się argumentując, że nie opłaca mi się znowu pracować tylko za procenty z utargu bez napiwku.
Szef:
- Co? Jakie procenty z utargu? U nas pracuje się tylko za napiwek!

Czaicie? Koleś chciał, abym drugi dzień z rzędu pracowałam KOMPLETNIE ZA DARMO. Poprosiłam o należne mi pieniądze za piątek (10% utargu) grożąc odpowiednikiem polskiej Inspekcji Pracy. Poskutkowało. A szef stwierdził, że mam mu się więcej na oczy nie pokazywać. Tak oto straciłam pracę marzeń ;)

3. Historia tym razem koleżanki. Knajpa prowadzona przez Greków. Pierwsze parę dni spoko, choć wynagrodzenie nędzne (5 euro/h), ale napiwki niezłe. Przeszkadzały jej durne uwagi szefa, że ma bardziej zagadywać klientów, częściej się uśmiechać, ubierać się bardziej seksownie, ale dało się przeżyć.
Pewnego dnia koleżance zniknął cały napiwek z kubeczka, do którego go odkładała. Było już późno w nocy, więc uzbierała się suma ok. 50-60 euro. Koleżanka cała w nerwach zgłosiła to szefowi, poprosiła o przejrzenie nagrania z kamer. Szef trochę się migał, twierdził, że jej napiwek go nie obchodzi, to nie jego broszka itd. Widząc, że koleżanka jest bliska płaczu w końcu wywrzeszczał jej w twarz:
- Słuchaj gówniaro, ja ci wystarczająco dużo płacę, ten napiwek należy się mnie! Aż tak dobra nie jesteś, aby na napiwki zasłużyć!

4. Kolega pracował w dużej restauracji, pełen profesjonalizm, zapieprz na całego, ale napiwki naprawdę imponujące. Miał podpisaną umowę o pracę i przepracował w tym lokalu rok, gdy nagle interes zaczął podupadać przez nowego kierownika, który wprowadził także nową zasadę: odliczanie napiwku od wypłaty. Masz napiwek większy niż wypłata? Resztę oddajesz szefowi. Kolega się natychmiast zwolnił, podobnie jak większość kelnerów. Restaurację zamknięto kilka miesięcy później.

gastronomia

by digi51
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar zyxxx
34 34

AD 4: W chyba wszystkich krajach kręci się pełno takich etatowych kierowników - są przyjmowani do pracy od razu na stanowisko kierownicze, wprowadzają w życie swoje rewelacyjne pomysły, dostają premię za oszczędności, po kilku miesiącach ich rządów firma upada lub przynajmniej podupada dział, którym zarządzali, a najlepsi pracownicy odchodzą - a oni, z nowym pięknym wpisem w CV, idą rozwalać następną firmę. Sam spotkałem w życiu już kilku takich.

Odpowiedz
avatar paski
11 11

@zyxxx: Dokladnie! Wczoraj bylam u kolegi(niemca) ktory jest kucharzem, wczesniej pracowal w restauracji hotelowej i niedawno zmienil prace, na pytanie dlaczego, odpowiedzial z powodu polityki personalnej. A mianowicie, 2 miechy temu przyszedl nowy kierownik i wymylil taki to sposob oszczedzania: zatrudnil 8 osob jeszcze uczacych sie ,,na praktyki'' (czytaj za 300euro miesiecznie niezalenie od liczby godzin) i wiadomo – te osoby zasuwaly a stalym pracownikom, ktorzy mieli stawko godzinowe, zredukowano liczbe godzin, w zwiazku z czym pensja kolegi znacznie sie zmniejszyla.

Odpowiedz
avatar ewlinea
5 11

#1 jedna koleżanka poszła, przeorala 12h bez przerwy i nawet szklanki wody, po czym kazano jej przyjść na jeszcze dwa dni próbne oczywiście ani słowa o wynagrodzeniu czy umowie #2 druga koleżanka, przepracowane za darmo! Wszystkie weekendy w miesiącu, w dodatku w takim, w którym jest duży ruch i dodatkowo bardzo popularna dość droga knajpa, w której zawsze są tłumy ludzi...

Odpowiedz
avatar chwilowy
1 1

@ewlinea: bo jest głupia ? Kto normalny zrobił by cokolwiek czego nie ma na papierze. Zawsze trzeba mieć umowę. Tym bardziej jeżeli leży to w twoim interesie. Koleżanka juz chyba to zrozumiała.

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
-4 18

Naprawdę dajecie tak sobą poniewierać za tą granicą? Bo Polak to niewolnik, czy co?

Odpowiedz
avatar matias_lok
4 4

@Zeus_Gromowladny: Nie, w niemczech idzie znaleźć knajpy gdzie na zmywaku płacą 10-12euro za godzinę :P

Odpowiedz
avatar hejter
19 19

Dlatego przed przepracowaniem nawet dnia próbnego wypytuję o wynagrodzenie ;)

Odpowiedz
avatar Kecaw
10 10

W 3 i 4 kocham takich, coś idzie dobrze i jest OK no to trzeba to rozwalić w drobny mak i postawić na swoim bo to JA JESTEM PANEM I WŁADCĄ.

Odpowiedz
avatar sla
6 8

@Kecaw: Może taki był cel ;]?

Odpowiedz
avatar paski
8 8

Trzeba szanowac swoja prace, zwlasczcza, gdy zna sie jezyk. Moja kolezanka godzi sie na zasuwanie za 6 euro/h podczas gdy inne kelnerko-barmanki w tej samej knajpie maja stawke 8,5 wlacznie z inna Polka, ktora pracuje tam pol roku krocej od mojej kolezanki.

Odpowiedz
avatar Aniela
11 13

To niemożliwe! Przecież za granicą pieniądze leżą na ziemi i każdy pracodawca jest uczciwy i dobrze płaci :)

Odpowiedz
avatar Lipa_drobnolistna
1 3

No popatrz, jak widać nie tylko u nas można się natknąć na tzw. januszy* biznesu. Ad. 3 - solidne lanie się takiemu należy :/ *celowo z małej, bo nie chodzi mi o panów o tym zacnym imieniu

Odpowiedz
avatar voytek
-1 3

dlatego od gastronomii trzeba trzymac sie z daleka!

Odpowiedz
avatar singri
3 3

@voytek: No nie zgodzę się. Robię na kuchni (obieranie kartofli, kręcenie pasztetu i oczywiście zmywak) i na zarobki nie narzekam ani ja, ani kelnerzy. Nie kokosy, ale co tydzień parę groszy wleci. Starcza mi na rachunki, jedzenie, prasę dla dziecka i mnie. I jeszcze rodziców wesprę. Mieszkam w Polsce, a w mojej okolicy jest taaaaakie bezrobocie...

Odpowiedz
avatar chwilowy
-1 3

Szef to na kuchni jest. To co dla cb jest szefem dla reszty jest właścicielem.

Odpowiedz
Udostępnij