Taka krótka historyjka o tym, jak niektórzy nauczyciele potrafią być bezmyślni. Dla dorosłego człowieka nie jest to przeżycie, ale dla dzieciaka wielkie upokorzenie.
Było to ponad 10 lat temu, wczesne lata podstawówki, mała wieś, mała szkoła.
Między moimi rodzicami nie było dobrze, mama wyprowadziła się na kilka dni do swojej siostry mieszkającej kilka km dalej.
Wyobraźcie sobie, lekcja z wychowawczynią klasy, która powinna być podporą dla dzieci, w szczególności dla swych podopiecznych. Nagle, przy całej klasie, szanowna pani z takimi słowami do mnie, bo nie było to pytanie:
- Kornok, słyszałam, że twoja mama was zostawiła i się wyprowadziła.
Ja rumieniec na twarzy ze wstydu, prawie płacz, a pani jakby nigdy nic prowadziła sobie dalej lekcję.
Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, nawet rodzicom, a szkoda.
"...Możliwe, możliwe, ponoć z mężem jakiejś wiejskiej nauczycielki uciekła"
OdpowiedzTo mi przypomina wojskowy dowcip: Kapral miał delikatnie powiadomić żołnierza o śmierci jego ojca. Zarządził zbiórkę i wydał komendę: Żołnierze którzy mają ojca - wystąp. A ty gdzie gdzie się pchasz !?
OdpowiedzCo za durna baba.
OdpowiedzTo nie jest bezmyślność tylko kompletny brak empatii i kto wie jeszcze jakie kalectwo emocjonalne.Taka osoba absolutnie nie powinna pracować z dziećmi.Że już nie wspomnę, że nie jest to jej zas...y interes, czego by się pewnie natychmiast dowiedziała gdyby zaatakowała w ten sposób dorosłego ale założę się że taka odważna jest tylko do dzieci.
Odpowiedz@Fergi: Może właśnie o to chodziło, żeby od dziecka dowiedzieć się tego, co dorosły nie chce powiedzieć. Może koleżaneczki pani nauczycielki poprosiły o mały wywiad środowiskowy, bo słyszały że ta i ta ma kłopoty z mężem. Mogły liczyć na to, że dziecko wyśpiewa wszystko co wie.
Odpowiedz@LenaMalena: Mam nadzieję, że to ironia. ;) To nie miało nic wspólnego z wywiadem środowiskowym. To nawet nie było pytanie.
OdpowiedzStoi nauczycielka przed tablicą, kreśli tam coś na niej... i nagle odwraca się do klasy. Wzrok jastrzębia omiata małoletnich niczym króliki na wybiegu, pozbawione ochrony przed drapieżnikami. Cisza zaczyna ciążyc, wszyscy wiedzą, że nadchodzi grom. Ofiara została namierzona. - Ponoć Twoja mama zostawiła ojca i dała drapaka. - stwierdza potworna nauczycielka tonem wyroczni Delfickiej. Po wszystkim odwraca się znów do tablicy, a w sali zapada cisza zaklocana jedynie skwierczeniem wyzynajacych się, na policzkach ofiary, rumieńców.
OdpowiedzZnam podobna historie, tylko nie nauczycielka a sasiadka ,,monitoring osiedlowy'' spotkala przed klatka dziewczynke i zaczela wypytywac przy kolezankach tej dziewczynki: ,,A co to, tatus sie wyprowadzil? Twoj tatus mieszka teraz z inna pania? Slyszalam, te Twoj tatus bedzie miec NOWE dziecko''.
OdpowiedzPiekielna historia i durna baba z tej nauczycielki. Ale smutne jest też to, że wiele dzieciaków nie ma oparcia w rodzicach i o takich rzeczach im nie mówi.
OdpowiedzWłaśnie o to chodzi, że nawet w rodzicach nie było wielkiego oparcia, czułam się gorsza, bo myślałam, że tylko u mnie w domu się takie rzeczy dzieją, że u innych jest tylko pięknie, co po latach oczywiście okazało się nieprawdą. Za dzieciaka nawet z kolegami się nie rozmawiało o takich rzeczach, każdy się wstydził, a ta baba przy wszystkich mnie upokorzyła. Przez wiele lat na samą myśl o tym zdarzeniu czułam wstyd. Niestety podejrzewam, że nie tylko mnie zrobiła taką przyjemność. Teraz, po latach, spotyka mnie i wypytuje z uśmiechem. Ale ja jej nigdy tego nie zapomnę, chociaż dla niej to było na pewno nic.
Odpowiedz