Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiaj będzie o jedzeniu. A raczej o niejedzeniu. Jako, że w ostatnim…

Dzisiaj będzie o jedzeniu. A raczej o niejedzeniu.

Jako, że w ostatnim czasie przyszło mi udzielać się na grupach internetowych związanych z obroną zwierząt, miałam okazję korespondować z osobami ściśle przestrzegającymi diety wegetariańskiej lub wegańskiej. Szanuję drogę, jaką te osoby obrały i choć sama nie wyrzekam się spożywania mięsa, rozumiem ich wybór.
Jednak przypomniała mi się historia z czasów liceum, przez którą na wegetarian patrzę nieco z przymrużeniem oka.

Miałam w klasie koleżankę, powiedzmy Anię. Ania mięsa nie jadła, bo nie chciała brać udziału w machinie napędzającej masowe zabijanie zwierząt, pochylała się nad każdym rozdeptanym ślimakiem, nigdy nie zrywała kwiatków, bo to przecież też życie itp. Jak na szesnastolatkę była bardzo wytrwała w swoich postanowieniach, lecz z czasem (w okolicach trzeciej klasy liceum) jej zainteresowania zaczęły przeradzać się w fanatyzm:

1. Ania zaczęła odmawiać kupowania zeszytów, w związku z czym nie robiła na lekcjach notatek, nie odrabiała prac domowych itp. Ponieważ papier jest wykonany ze ściętych drzew, a ona nie będzie sponsorować mordowania natury. Rodzice Ani często byli wzywani do szkoły, bo nauczyciele skarżyli się na nieprzygotowaną uczennicę, która konsekwentnie odmawia nawet napisania sprawdzianu na podanej przez wykładowcę wydrukowanej kartce papieru. Jednak efektów ani poprawy nie było wcale, Ania zawalała każdą kartkówkę, bo oddawała czyste kartki.

2. Ania na początku liceum bardzo mnie polubiła. Głównie za to, że kiedyś przy jakiejś rozmowie powiedziałam, że nie jem większości gatunków mięsa. Było to zgodne z prawdą, do tej pory lubię tylko mięso kurczaka, inne po prostu mi nie smakuje. Dziewczyna bardzo się starała, żebym zrezygnowała również z tego produktu, indoktrynowała mnie opowieściami o nieszczęśliwych kurkach, aż dobitnie powiedziałam jej, że:

a) lubię kurczaka i nie mam zamiaru go nie jeść,
b) to, że nie jem innego mięsa nie wywodzi się z ideologii, tylko z prostego faktu, że mi nie smakuje,
c) moja mama na pewno nie pozwoliłaby mi odstawić wszystkiego, co ma pochodzenie zwierzęce, bo odkąd pamiętam, potrafiłam złamać rękę przy byle upadku z huśtawki, a krupnik na kurzych nóżkach to zmora mojego dzieciństwa.

Tak więc Ania zaczęła się na mnie odgrywać za nieczułe serce. Jednym z jej psikusów było wlanie do mojego plecaka czerwonej farby, która zapewne miała imitować zwierzęcą krew (?!).

3. Ania bardzo lubiła indoktrynować również innych kolegów z klasy. Potrafiła wręcz wybiec z sali z przeraźliwym piskiem i płaczem, bo ktoś ośmielił się wyciągnąć przy niej kanapkę z szynką. Jeśli nie miała akurat ochoty na histerię, robiła coś odwrotnego – przysiadała się do takiej osoby i ze szczegółami opowiadała o cierpieniach, jakich musiało zaznać stworzenie, zanim zostało przerobione na plasterek szynki. Czasem przez te jej opowieści ludzie mieli odruch wymiotny, więc posłusznie chowali kanapki, zanim Ania zaczęła się nakręcać.

4. Oczywiście do szkoły Ania przyjeżdżała rowerem. Płacenie za bilet w autobusie było dla niej dokładaniem pieniędzy do zatruwania środowiska, a kurs prawa jazdy był równoznaczny z licencją na uśmiercanie przyrody. Raz próbowała przebić opony w samochodzie kolegi, jednak zanim tego dokonała przyuważył ją woźny i zaprowadził do dyrektorki. Standardowo wezwano rodziców, ale nie przyniosło to efektów.

5. Ciuchy i akcesoria ze skóry rzecz jasna nie wchodziły w grę, dlatego rezolutna Ania pewnego dnia przecięła scyzorykiem klapę nowej, skóropodobnej torebki innej dziewczyny. Znów akcja z rodzicami, tym razem również bez nawrócenia, ale pieniądze za torebkę podobno oddali.

Pewnie zapytacie, czemu nikt się nie postawił jednej dziewczynie wątłej postury i po co 20 osób pozwoliło się terroryzować? Otóż to nie było takie proste. Ania była pod stałą opieką szkolnego pedagoga, u którego żaliła się na okrucieństwo świata, a każde docinki w jej stronę spotykały się z pogadanką u tegoż pedagoga, że Ania jest wrażliwa, nie robi nikomu krzywdy i powinniśmy zaakceptować jej odmienność, bo jesteśmy stadem nietolerancyjnego bydła. Ponadto, poza szkołą również Ania uczęszczała na jakąś terapię psychologiczną, więc wychowawczyni katowała klasę kazaniami, że niby rodzice Ani płacą za terapię córki, a my jako klasa jesteśmy zobowiązani do pomagania jej, ponieważ Ania ma słabą psychikę i wszystkie nasze komentarze wypłakuje u swojej terapeutki.

Dlatego, o ile potrafię uszanować chęć niesienia pomocy środowisku (i popieram!), o tyle nie potrafię w dniu dzisiejszym zaakceptować tzw. eko-świrów, a wszelkie próby nawracania mnie na weganizm (co zdarza się również na grupach internetowych) olewam i nawet nie wdaję się w dyskusję. A każdy wegetarianin do końca życia chyba będzie mi się kojarzył z nawiedzoną dziewczyną z tłustymi włosami (Ania nie używała szamponów, ponieważ podobno WSZYSTKIE są testowane na zwierzętach ;))

szkoła

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
37 39

Absolutnie nie wyobrazam sobie, zeby ktokolwiek dal dluzszy czas terroryzowac siebie i dawac niszczyc swoje rzeczy i to przez "dziewczyne wątłej postury". Ona powinna byla byc odeslana do PSYCHIATRY, a nie do jakiegos "szkolnego pedagoga", a wy powinniscie bronic sie odpowiednio przed nietolerancyjna agresorka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 28

@ZaglobaOnufry: Owszem, zgadzam się. Jednak nad nami wtedy też stali rodzice, a może ze dwie, trzy mamy chciały coś wtedy z nią zrobić. Reszta rodziców siedziała cicho, póki jej dziecku nic się nie stało. Poza tym Ania była świetną aktorką. Tyle łez na zawołanie, na każdej lekcji wychowawczej to nie wiem, czy Angelina Jolie potrafiłaby z siebie wylać, by pozostać w oczach nauczyciela 'tą udręczoną'. Do tego dochodziło najważniejsze - terapia profesjonalnego (podobno) psychologa. W obliczu dość roszczeniowych rodziców Ani, nikt nie chciał się wychylać, bo często z ust dziewczyny dało się usłyszeć tekst typu "Moja mama nie po to płaci za terapię, byś ty mi przysparzał powodów do chodzenia na nią!' - innymi słowy wisiała w powietrzu groźba rodziców piekielnej, którzy mogą próbować wyciągnąć konsekwencje w stosunku do dzieciaka, który utrudnia życia ich córce. Nikt nie był na tyle odważny, by się postawić, bo była z każdej strony dobrze 'chroniona'.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
40 40

@elfia_luczniczka: Sorry ale jedynym problemem tej laski bylo to, ze nigdy tak naprawde nie dostala po dupie. Gdyby do mnie przysiadla sie taka podczas jedzenia kanapki i zaczela gadanie, odparlbym "spierdaIaj i daj mi zjesc" a gdyby nie poskutkowalo, rzucilbym w nia kielbasa.

Odpowiedz
avatar Zmora
15 17

@mietekforce: Ja to bym tak nie poświęciła dobrej kiełbasy. Szkoda na taką osobę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

@Zmora: No to mielonką. Wtedy nawet by nie mogla biadolić, ze to mieso.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@mietekforce: Poza tym jak to może być że tyle osób dla świętego spokoju daje sobie włazić na głowę? Jeśli uczennica nie pisze prac, nie odrabia zadań domowych i się opiernicza, to dostaje pały i nie zdaje. Nie zdaje także drugi raz, bo pierwszy nie jest żadną lekcją dla takich przypadków. Potem jest pełnoletnia i nikogo nie obchodzi jej edukacja. Nikt za nią nie przeżyje życia i ludzi na około nie powinny jej zabobony obchodzić. Nauczyciel nie powinien wystawiać pozytywnej oceny, jeśli nie ma podstaw, ani nawet cienia chęci zmiany sytuacji. Terapia? Mam to gdzieś. To nie szkoła integracyjna. To jest normalne podejście i tak powinno się ją traktować.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2015 o 18:51

avatar Miryoku
36 38

Mam wrażenie, że tu nie chodziło o zamiłowanie do zwierząt i natury, a o czysty fanatyzm, chęć walki z czymś, potrzebę bycia inną, "lepszą". Na szczęście wszyscy wegetarianie, jakich znam (a znam ich sporo), nie wykazują takich kretyńskich zachowań. Nie ma co oceniać całej grupy po jednej idiotce.

Odpowiedz
avatar Nyanyan
5 41

Zarówno tacy fanatyczni wegetarianie/weganie są irytujący, jak i mięsożercy. Nie jem mięsa, nikogo nie przekonuję by tego nie robił, jednak kiedy jakiś zagorzały mięsożerca się o tym dowie to zaczyna swoją "misję". Nie ma tygodnia by ktoś nie usiłował mnie przekonać jakie mięso jest super, zdrowe i pyszne, i w ogóle bez tego nie można żyć.

Odpowiedz
avatar xxsecretx
-5 23

@Nyanyan: Dokładnie, mam to samo. "Jak można sobie odmawiać tego co najpyszniejsze", "No jak to, mięsa nie jesz?! Przecież to nie jest normalne!"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 19

@Nyanyan: Ha! U mnie nie jest inaczej. Połowa mojej rodziny ma wielki ból d*py z tego powodu. I jeszcze te gadki, że mięso takie ZDROWE, że jak dłuższy czas nie będę go jadła to będę CHORA. Zwariować można. Ja żadnej agitacji w ich kierunku nie prowadzę i byłabym wdzięczna gdyby się ode mnie odpalantowali. Ale nie przegadasz, bo wiedzą lepiej.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
8 8

@Nyanyan: Tacy idioci z obu stron to może 10%, jednak to tych najłatwiej usłyszeć.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
19 51

Najgłupsza grupa społeczna na świecie to ekoterroryści którzy dziwnym trafem zawsze mają lewackie poglądy i wszystko co tradycyjne, rodzinne, polskie, narodowe, patriotyczne, religijne i mięsno-alkoholowe wywołuje u nich niewyobrażalny kwik i ból dupy. Siedzę sobie ostatnio w ogródku po kościele już, świnia na ruszcie piecze się, dziatwa dokazuje dokoła, piweczko leje się strumieniami, Grażyna donosi z kuchni coraz to nowe frykasy, no normalnie sielanka jak u Jana z Czarnolasu pod lipą. Żadne tofu i żadne kiełki hipsterskie nie oddadzą tego co mam jak ze szwagrem świnię zbiję, a narobię wusztów, krupnioków, żymloków na cały rok. Prawda jest taka że przysłowie "jaki do roboty taki do jedzenia" to święta prawda i jak kto jest porządny chłop, roboty się nie boi, węgla naładuje, krzypopę wyciepie, siano zwiezie to se poje jak należy, a kto jak ten piesek francuski siedzi ino po klubach dla hipsterów to będzie żarł trawę jak jaka koza albo inna gowiedź gospodarska. Dawniej jak kto by jaki szałot bez rok cały jadł to by ani siły nie miał narżnąć mlecza dla królików.

Odpowiedz
avatar Zmora
12 18

@tick: Ty to nie masz pojęcia jak działa ewolucja, prawda?

Odpowiedz
avatar choleraa
7 9

@Drill_Sergeant: Piękne słowa <3

Odpowiedz
avatar tick
2 6

@Zmora: Ty to nie masz pojęcia co to jest ironia, prawda?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2015 o 21:53

avatar konto usunięte
24 34

@lucye: Gnębieniem wegetarian? Wybacz, ale nigdy w życiu nie spotkałam się z sytuacją, by ktoś gonił wegana np. z plasterkiem szynki w ręce, albo żartował z tego, że nie je mięsa. Owszem, nie każdemu może się to podobać np. mojej babci nikt by nie przekonał do zjedzenia bezmięsnego obiadu, ale (może właśnie przez postać Ani z liceum) uważam, że weganie w dużej mierze użalają się nad sobą. Ojej, bo na drzwiach marketu jest plakat żeberek z promocji! Ojej, na ulicy śmierdzi hamburgerami, biedne zwierzątka! Kiedyś w internecie widziałam filmik z parady ekologów: jedna babeczka coś pysknęła do nich, a ekolodzy-pacyfiści przez kilka minut wyzywali kobietę od morderczyń i zachęcali innych do obrzucania jej wyzwiskami. Moim zdaniem to właśnie pseudo ekolodzy i weganie przypominają często świadków jehowy: jak się nie podporządkujesz to Cię zaszczują. To samo miałam w liceum i to samo zauważam np. po Twoim komentarzu, który mówi o 'gnębieniu wegetarian'. Nigdy się z niczym podobnym nie spotkałam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 31

@lucye: Aha, czyli według Ciebie gnębieniem wegetarian jest wypowiadanie się o nich w negatywnym znaczeniu? No cóż, każdemu wolno powiedzieć głośno, że coś mu się nie podoba, a w takich przypadkach jak fanatycy weganizmu często reprezentują, każde zwrócenie uwagi czy negatywny komentarz traktują jako atak. Więc jeśli nazywasz gnębieniem, powiedzenie głośno 'nie lubię fanatyków' to masz rację - właśnie w tym momencie Cię gnębię :)

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
26 32

@lucye: Z twoich wypowiedzi można wywnioskować, że jesteś przewrażliwiona i potrzebujesz eko-maść na ból pewnej części ciała...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 18

@lucye: Ależ ja się nie czepiam normalnych wegan! Pisałam w historii, że do tych normalnych mam szacunek i poniekąd podziwiam nawet ich silną wolę, ale widocznie masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. Ale tumanów częstujących każdego napotkanego człowieka opowieściami o śmierci, zwierzęcych zwłokach i cierpieniu nie lubię i nie szanuję. Przy okazji odniosę się do Twojego 'kończę dyskusję': komentarze są po to, by dyskutować. Jeśli napisałaś swoje zdanie, niech nie będzie dla Ciebie dziwnym, że ktoś ma inne i również nie boi się go pokazać. Widocznie zabrakło Ci kontrargumentów, żeby dowieść swojej racji, ale to już nie mój problem. Następnym razem zanim zabierzesz głos w dyskusji, pomyśl czy masz ochotę dyskutować. Jeśli uznasz, że nie to siedź cicho - taka rada dla Początkujących Użytkowników Internetu :)

Odpowiedz
avatar epikurejczyk
1 1

@lucye: a ja przez kilkanaście lat rezygnacji z mięsa i produktów od zwierzęcych nie spotkałem się z gnębieniem mnie i inych wegan (poza babcią, która średnio raz do roku namawiała na kubek rosołu ;P) za to z koszmarną ilość nadętych, bufoniastych, podkreślających swoją wyższość wegetarian i wegan już tak. Obrzydzili mi skutecznie wszystkie wege portale z przepisami, wege knajpki etc megalomanią, czepiactwem i tanim sposobem na karmienie ego

Odpowiedz
avatar mesiaste
16 16

Nie ogarniam takich ludzi, po prostu. Ja wychodzę z założenia, że to co jem, jak się ubieram i tak dalej to mój wybór. Ja nikomu ze znajomych co jadł wege jedzenie czy pociskał w eko-skórze nigdy nie zwracałam uwagi, więc tego samego oczekuje w drugą stronę, a nie stękania nad właśnie przeżuwanym kebabem. Swoją drogą, jest multum innych, bardziej sensownych form pomagania uciśnionym zwierzakom, niż obrzydzanie ich jedzenia, innym więc wolałabym aby dziewczyna na tym się skupiła.

Odpowiedz
avatar GoHada
8 10

Gdybym spotkała się z kimś o tak zrytej psychice, to z pewnością nie dałabym sobą pomiatać. Śmieszni są ci ludzie, którzy chowali kanapki. Nie sądzę, by wszyscy się tak strasznie brzydzili tych opowieści. Nie mógł nikt specjalnie, gdy ta zaczynała swoją nawracająca gadkę do innej osoby, usiąść obok i słuchając zacząć zajadać się kanapką z szynką? Kilka takich akcji i by dziewczę przestało, skoro tak ją ruszał widok mięsa.

Odpowiedz
avatar ieyasu
9 9

Trzeba było pannę uświadomić, że większość lekarstw też jest testowana na zwierzętach.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
4 4

Tacy ludzie są najgorszymi hipokrytami. Przez swoją miłość dla zwierząt traktują innych ludzi jak gówno, mimo że ludzie też są zwierzętami.

Odpowiedz
avatar epikurejczyk
0 0

Dziewuszka powinna trafić już w tych czasach szkolnych pod opiekę psychologa/psychiatry Prawdopodobnie w domu się nie działo za ciekawie i odreagowywała w taki obrzydliwy sposób. Czy Wasi rodzice (Reszty klasy) nie próbowali ustawić sprawy jak należy? Przecież to absurdalne, żeby ktoś tak upierdliwie terroryzował innych uczniów

Odpowiedz
Udostępnij