O tym, jak się wyśmiewa lęki przez zwykłe niezrozumienie.
Boję się pająków. Zdanie wypowiadane przez milion kobiet i mężczyzn na całym świecie. I chyba też najczęściej wyśmiewane.
„On ci nic nie zrobi, on się boi bardziej od ciebie! Zobacz jaki milusi, jakie ma długie nogi!”
Ileż to razy ja to słyszałam? Byłam zbywana przez rodzinę i znajomych wiele razy takimi słowami. Zastanawia mnie jednak czy serio nie da się uszanować czyjegoś lęku? Jak ktoś mówi 'nie rób mi herbaty, bo nie lubię', to mówicie 'ok, zrobię ci kawy'. Z lękami się tak nie da?
Jak byłam mała (miałam jakieś 9 lat) zmieniałam pościel. Nałożyłam świeże prześcieradło, odwróciłam się po kołdrę, zerkam na łóżko, a tam – pająk! I to z tych najgorszych, bo taki długonogi zapierdziela wesoło po mojej świeżej pościeli! Ja w krzyk, mama wyskoczyła spod prysznica i dawaj ratować dzieciaka.
Ten jeden raz zgadzam się, moja reakcja była przesadzona, rodzicielki całkiem na miejscu (zdrowy opieprz mi się dostało, bo krzyczałam jakby mnie ze skóry obdzierali). Ale widzicie skalę problemu?
Teraz z innej beczki. Czasy gimnazjum.
Schodzimy z boiska do kosza, wpadamy do kolegi do mieszkania w celu napicia się wody. Kolega informuje, że ma dwa ptaszniki. Ja informuję, że panicznie się boję i o ile będą pająki zamknięte, to do pokoju wejdę i zajmę strategiczne miejsce z możliwością szybkiej ewakuacji. Ok, ok, nie ma sprawy. Kolega jednak nie do końca wziął sobie do serca moja mowę, bo gdy weszłam do pokoju, nastraszył mnie skórą (?) z jednego z pajączków położoną na ręce.
Zemdlałam.
Kolega przez godzinę mnie przepraszał i zapewniał, że nigdy więcej nie zrobi nikomu takiego kawału. Mam nadzieję, że słowa dotrzymuje. Przeżycie dla nas, które mogło nie mieć miejsca, gdyby nie brak szacunku do czyiś lęków.
Mało? Własna rodzina mnie 'oducza'.
Ojciec zaprasza na drabinę przed domkiem w remoncie, coby podbitkę potrzymać, kiedy on będzie przykręcał. Ok, nie ma sprawy. Wskakuję na drabinę, a że znajdujemy się od nasłonecznionej strony, szybko udaje mi się namierzyć trzy wielgachne pająki. Jeden wesoło coś zajada, jeden wspina się po sieci, trzeci grzecznie czeka na ofiary. Ciężko mi przełykać, robi mi się gorąco, łzy w oczach, bo czuję się osaczona, a rodzinka robi sobie w najlepsze żarty. Okrutni...
Ten sam domek, jakiś czas później. Wracamy z plaży, wchodzę do łazienki, a tam największy pająk, jakiego widziałam na wolności. Wiem, że 'tacy jak ja' mają skłonności do dramatyzowania, ale naprawdę był duży (w wymiarze 5-7 cm). Ewakuowałam się cichutko, tatę słabym głosem wysłałam na bój. Tato się pośmiał, że malutki pajączek, rodzina miała ubaw, ale oddaję ojcu sprawiedliwość, że następnego dnia przyznał się do tego, że nawet jego skalą pająk był sporawy.
Dlatego ja nie apeluję, nie prawię morałów, tylko cichutko proszę – szanujcie. Nie musicie akceptować, ani rozumieć. Szanujcie.
lęki rodzina przyjaciele
A zrobilas cokolwiek, zeby z tym strachem walczyc?
Odpowiedz@Shaienne: Tak. Aktualnie jestem już na etapie, że siedząc na tarasie i widząc pająka po prostu nie robię nic. Aczkolwiek tych dużych wciąż nie lubię ^^
Odpowiedz@Shaienne: Takie pytanie można zadać dorosłej osobie, którą autorka jest obecnie. A co z jakimiś 15 latami lęku, który był ignorowany i wyśmiewany? Można się spytać dorosłych: A zrobiliście coś,by przestać się śmiać i kpić?
Odpowiedz@calodniowysen: Ja jak sobie tylko wyobrażę, że obok może gdzieś być pająk mam ciarki na plecach. A rodzina też się ze mnie śmieje.
OdpowiedzJa straszliwie boję się psów, i też mnie oduczają, śmieją się ze mnie, a w dzieciństwie miałam niemało nieprzyjemnych doświadczeń z psami. A najgorzej, jak powiem że nie lubię psów! Matko boska - lincz, że jestem taka i owaka, zła, normalnie jakbym kogoś zamordowała.
Odpowiedz@kyou: Rany, jak ja Cię rozumiem z tymi psami! Jak byłam dzieckiem i mieszkaliśmy na wsi, mieliśmy psa do tzw. bronienia podwórka, wyglądem i wzrostem przypominającego bardziej cielaka, niż psa. Niestety ojciec bardzo lubił go uczyć, że obcych ma na podwórko nie wpuszczać pod żadnym pozorem, więc jak tylko pojawiałam się przy furtce np. z koleżanką, psu odwalało i rzucał się na ogrodzenie. A kiedy pewnego razu próbowałam go udobruchać, żeby pozwolił mojej znajomej i mnie wejść, upie*przył mnie w rękę tak, że prawie odgryzł mi palec (był doszywany, blizna do dzisiaj. Jednak jeśli dziś mówię komuś znajomemu, że psom nie ufam, nie lubię i nie chcę mieć, od razu widzą we mnie morderczynię i lekko mówiąc złego człowieka. Bo piesek taki śliczny, taki kochany, najlepszy przyjaciel. To nic, że uwielbiam koty, a w przeszłości miałam też fretkę, szczury i inne zwierzęta, którym bym nieba przychyliła. Psów nie lubię, więc jestem niegodna stąpać po ziemi, bo jak można nie lubić piesków?
Odpowiedz@elfia_luczniczka: Ja mam podobny problem - od paru lat nie lubię zwierząt w domu. Żadnych. Nie przeszkadza mi, gdy ktoś je ma, pies na podwórku też jet ok (pod warunkiem, że nie muszę się nim zajmować), moje dzieci mogą mieć coś małego, ale muszą się tym zajmować. Nie robię zwierzętom krzywdy, jak widzę cierpienie, to pomagam. I co? Dla większości jestem złym człowiekiem i koniec.
OdpowiedzLudzie śmieją się z takich osób, bo robią wielki dramat o nic tak naprawdę. Skoro ktoś ma aż takie lęki to to się leczy, a nie ma pretensje do całego świata, że ludzie uważają za dziwne to, że ktoś całe życie narzeka na swoją fobie a nic z nią nie robi. To trochę jak z ludźmi otyłymi. Narzekają jacy to są grubi, jak to się męczą i jak to mają źle w życiu, ale żeby iść i chociażby pobiegać pół godziny dziennie to nie. Lepiej iść na kebaba. Masz aż taką fobie, że utrudnia Ci życie to idź to lecz do specjalisty....
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2015 o 22:30
@Tsukushi: Nie wiem czy fobia bardziej jej utrudnia życie czy głupota ludzi z jej otoczenia. Mieszam w centrum miasta, przez 4 lata widziałam 2 pająki, były mikroskopijne i najpewniej przyniesione z roślinami z kwiaciarni. Podczas wycieczek za miasto nieczęsto na nie trafiam. W ostatnich latach miałam tylko jedną nieprzyjemną przygodę z pająkiem. Tak więc moja fobia, chociaż wcale nie mniejsza jak u autorki, wcale nie przeszkadza mi żyć. Przeszkadzałaby gdybym miała w otoczeniu debili ale ja takich eliminuję z towarzystwa więc ludzie nie robią mi po prostu durnych żartów zamiast wysyłać na leczenie.
Odpowiedz@chiacchierona: Chodzi mi o nastawienie np. gdy autorka poszła do kolegi. Ja gdybym miała fobie na pająki i poszłabym do kogoś kto ma ptaszniki to generalnie bym po prostu usiadła z daleka od nich i ewentualnie poinformowała kolegę, że nie chce koło nich siedzieć. A tutaj jak widać autorka musiała zrobić niezły wykład na temat samej obecności pająków i że ewentualnie wejdzie do pokoju po spełnieniu warunków przez chłopaka. No kurde... jakbym ja zaprosiła koleżankę do domu i ona by mi robiła wykład i stawiała warunki kiedy wejdzie do mojego pokoju a kiedy nie to bym powiedziała, że może wyjść z mojego domu. Normalni ludzie nie robią problemów i nie stawiają warunków. Nie mają potrzeby informowania całego świata o swoich fobiach. Po prostu trzymają się z dala i większość nawet nie zauważy, że mają jakąś fobie... A tutaj autorka to typ: cały świat niech wie, że mam fobie i się podporządkuje.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2015 o 22:49
@Tsukushi: mała poprawka. Nie wiesz, co byś zrobiła gdybyś miała fobię i znalazła się w takiej sytuacji. A wiesz czemu? Bo nie masz fobii. Łatwo mówić, co by się zrobiło, że było by się mądrzejszym od innych, ale jak przyjdzie co do czego, to jest zupełnie inaczej.
Odpowiedz@Tsukushi: Nie mieszkam w Australii by leczyć moją fobię. U nas ptaszniki raczej po ulicach nie biegają, terraria w zoologicznych omijam, więc czemu mam się 'leczyć'?
Odpowiedz@rahell: Mam fobie na szerszenie i jakoś umiem się jakoś w miarę normalnie zachować. Więc wiem co bym zrobiła ;) a jednak szerszeń może nawet zabić człowieka. Sla mówie tu o przypadku gdy ludzie wpadają w taką panikę an widok mini pajączka... Co do ptasznika to już w ogóle nie czaje. Ptasznik jest zamknięty w terrarium więc nie rozumiem totalnie paniki. Wyjść nie wyjdzie, skoczyć na twarz nie skoczy, a patrzeć na niego przecież nikt nikomu nie każe.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2015 o 23:11
@Tsukushi: No to Twoja fobia jest lekka. Oczywiście będziesz się zapierać, że to wielka fobia, z którą sobie radzisz, ale sam fakt, iż tak lekko podchodzisz do tematu mói wszystko na jej temat.
Odpowiedz@Drago: Po prostu wiem, że fobia to irracjonalny strach. Przesadzony strach... od fobii już blisko do nerwicy, a nerwica jest już poważnym zaburzeniem psychicznym. Należy walczyć z fobią i wiedzieć, że ten strach jest irracjonalny. Wiadomo, że jakby mi szerszeń usiadł na włosy to bym wpadła w ogromną panikę i wydzierała się na całe osiedle, ale jakby ktoś mi go pokazał w słoiku zamkniętego co przecież bym nie mdlała, bo zobaczyłam szerszenia. A już w ogóle poziom hard to dla mnie ludzie, którym potrafi być słabo na widok zdjęcia pająka... serio dla mnie to już taka fobia od której blisko do nerwicy i tu już należy wprowadzić proces leczenia.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2015 o 23:18
@Tsukushi: Fobia ma właśnie to do siebie, że jest irracjonalna. Ciężko więc, by osoba postronna ją zrozumiała, ciężko także, by miała racjonale podstawy. Pająk w terrarium, malutki (polski) pajęczak czy nawet zdjęcie takiego krzywdy człowiekowi nie zrobi i o tym osoba z fobią dobrze wie - lecz strach i tak się pojawia.
Odpowiedz@sla: No to skoro jest to już tak ogromna fobia, że nawet zdjęcie powoduje strach to taka osoba musi się leczyć. Taka fobia może w moment zamienić się w nerwice. A nerwica to już nie przelewki...
Odpowiedz@Tsukushi: gadasz bzdury i nie masz bladego pojęcia o arachnofobii. Mi jako nastolatce kolega zrobił "kawał" i wrzucił na głowę pająka. Skończyłam w szpitalu bo w ataku paniki, nie do opisania dla kogoś kto tego nie przeżył, walnęłam głową w jakiś słupek i straciłam przytomność. Obecnie,dzięki terapii mogę spokojnie obserwować pająka, dotknąć pajęczyny ale nigdy sama z własnej woli nie dotknę żadnego pająka-choćby najmniejszego. Acha i jeszcze jedno - nie każdego stać na terapię. To nie jest jedna wizyta a na NFZ bym nie liczyła.
Odpowiedz@Tsukushi: Tak, nerwica z powodu pająków. Zaskoczę cię - taka fobia może minąć. Sama. Nie trzeba do tego leczenia, które jest drogie i często nieskuteczne. Jeśli nie minie to wystarczy unikać pająków (i zdjęć), co w naszej strefie klimatycznej nie jest zadaniem arcytrudnym.
Odpowiedz@sla: Jak na moją głowę, to tym bardziej się u nas powinno tę fobię leczyć, bo pająki dzikie mamy w Polsce kompletnie niegroźne, więc ta fobia jest jeszcze bardziej nieuzasadniona i tyle. @Drago: Bez żartów. Fobię DA SIĘ kontrolować. Da się ją osłabić odpowiednim podejściem/samozaparciem/postępowaniem/leczeniem./ Trzeba tylko spróbować, a nie mówić "po co mam to robić?" lub "nie da się". Bo się da i warto. @Tsukushi: A tam, wymysły i mity. Żeby cię szerszeń zabił potrzeba by jakiejś masakrycznie dużej liczby ukąszeń, co się raczej nie zdarza, bo nawet w roju nie ma ich wystarczająco (nawet jakby żądliły po kilka razy), a do tego zwykle tylko 1/10 roju atakuje maksymalnie, także tego... No chyba, że masz alergię, ale jad pająka też można mieć alergię i od niej umrzeć. Może się zdarzyć. Jedyna różnica to taka, że szerszenie są znacznie bardziej agresywne i potrafią latać... Zresztą powiem ci, że ja normalnie się zgadzam, że sporo osób swoje fobie zlewa, mimo że mogliby je kontrolować i przesadzają z reakcją. Ledwie kilka dni temu pisałam o tym pod inną historią. Ale mam wrażenie, że teraz ty przesadzasz w drugą stronę. Nawet pomimo tego, że ja swoją fobię zebrałam w miarę do kupy i w większości przypadków udaje mi się zachowywać w miarę spokojnie i racjonalnie, to mam dziwne obawy, że jakby mi ktoś z zaskoczenie pokazał obiekt mojej fobii tuż przed oczami, to też bym chyba spanikowała poważnie. Nie wiem, czy bym zemdlała, bo nigdy mi się to nie zdarzyło na szczęście, ale kto to wie, wszystko zależy od sytuacji, bo jednak historia nie przekazuje wszystkich szczegółów. Zwłaszcza, że ptasznik jest jednak wielki, więc dla autorki tym bardziej straszny.
Odpowiedz@sla: Minąć to może niechęć do pająków czy po prostu zwykłe obrzydzenie do nich, ale nie arachnofobia. Arachnofobia jest tak poważną fobią, że nie minie sama. DO tego potrzeba samozaparcia osoby i ogromnej pracy. I leczenia też jeśli ktoś sam nie potrafi. No nerwica może być od arachnofobii bo nerwica to odczuwanie irracjonalnego strachu przez cały czas z wieloma objawami somatycznymi. A arachnofobia to irracjonalny strach przed pająkami. Uważasz, że osoby, które potrafią nie spać całe noce z obawy przed tym, że pająk na nich wejdzie nie mogą popaść w nerwice czyli ciągły lęk nawet bez powodu? Nie myl ludzi, którzy po prostu nie lubią pająków i robią z siebie ofiary albo lubią zwrócić na siebie uwagę piskiem z osobami chorymi na arachnofobie, bo to 2 różne rzeczy. Sama mam nerwice i często mam kontakt z innymi ludźmi chorymi na to zaburzenie i u wielu zaczęło się od pajączka.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2015 o 23:36
@ewilek: No to cały czas o tym mówię... leczysz się to ok, bo faktycznie cierpisz na arachnofobie. Ja tu mówię o połowie tych super tró fajnych ludzi, którzy generalnie tylko nie lubią pająków a żeby zwrócić na siebie uwagę potrafią piszczeć jak głupki. Ale jeśli ktoś ma arachnofobie to musi się leczyć. Albo sam albo na terapii bo inaczej może się to źle skończyć....
OdpowiedzUch, jeśli coś w moim poprzednim komentarzu się powtórzyło lub jest bez sensu, to wybaczcie. Ale w momencie, gdy zaczęłam pisać komentarz, ostatnim był ten komentarz Drago, a że strony nie odświeżałam, to nie zauważyłam, że się nowe pojawiły. Więc mój komentarz może po prostu już być przeterminowany. :(
Odpowiedz@Tsukushi: nie każdy lęk prowadzi do nerwicy. Można po prostu brzydzić się widokiem pająka, muchy itp
Odpowiedz@wonka0: Ale wtedy nie jest to arachnofobia tylko zwykłe nielubienie pająka lub obrzydzenie do niego prawda? Więc taka osoba raczej powinna być w stanie przebywać w tym samym pomieszczeniu co pająk zamknięty w terrarium, a nie robić przedstawienie w postaci krzyku dla zwrócenia na siebie uwagi czyż nie? To niema nic wspólnego z arachnofobią. Arachnofobia to poważna rzecz i od niej można nabawić się nerwicy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2015 o 23:58
@Tsukushi: Popatrz, a mi strach przed pajęczymi zdjęciami a nawet pająkami w grach minął. Nadal odczuwam dyskomfort na ich widok, lecz to wszystko, nie ma już we mnie tego panicznego strachu, od którego robiło mi się słabo. Małych, żywych pająków nadal się boję, jednak spokojnie nad tym panuję. Wystarczyło tylko kilka lat a problem sam niemalże zniknął. @Zmora: Wyjaśnij mi - po co mam wydawać kilkaset, nawet kilka tysięcy złotych na terapię gdy pająka spotykam raz na... pół roku? Boję się go, lecz nie panikuję, nie mam mgły przed oczami, nie robi mi się słabo. Tych, które wzbudzają we mnie nadal autentyczny strach w Polsce nie ma na wolności, a terraria można zwyczajnie omijać.
Odpowiedz@sla: No to jesteśmy w domu... czyli podjęłaś walkę z fobią tak? Sama z nią walczyłaś. Ja mówię, że terapia jest potrzebna gdy człowiek sam sobie nie radzi. Ja sama walczę z nerwicą i oprócz samego kwitka potwierdzającego, że mam nerwice to nigdy na żadnej terapii nie byłam. Ale nie mów, że samo Ci minęło, bo arachnofobia nie mija sama. Po prostu sama ją pokonałaś własną pracą. I Super!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2015 o 0:03
@Tsukushi: Nie podjęłam żadnej walki. Nie robiłam z tym kompletnie nic, nie pracowałam nad sobą pod tym względem, nie byłam na żadnej terapii. Zaakceptowałam swoją fobię i żyłam tak, by nie wystawiać jej na próbę czyli zwyczajnie unikałam pająków w każdej formie. Jednak po czasie okazało się, że moja reakcja na widok zdjęcia jest inna, nie muszę także się uspokajać po spotkaniu gigantycznego pająka w grze (wcześniej musiałam). Nie wiem, jak zareaguję na żywą tarantulę, lecz sądzę, że aż tak nie spanikuję jak kiedyś.
Odpowiedz@sla: Ja akurat nie miałam na myśli konkretnie terapii. Rzeczywiście napisałam "leczyć", ale bardziej miałam na myśli "robić z nią coś, by była słabsza", niekoniecznie z pomocą lekarza, za dużą kasę. Ech, zresztą nieważne.
Odpowiedz@Zmora: Uważałabym. Próba samodzielnego pokonania fobii może przynieść wręcz przeciwne skutki. Ja tylko starałam nauczyć się z nią żyć i jakoś się udało. Albo po prostu z tego wyrosłam.
Odpowiedz@Tsukushi: Wydaje mi się że to nie są krzyki dla zwrócenia na siebie uwagi :) Ja się już nie boje pająków jak osiem lat temu, co nie znaczy że chętnie spędziłabym czas z pająkiem zamkniętym w terrarium. Nie. Po prostu nie. Ja rozumiem ludzi którzy boją się psów. Jeśli ktoś taki przychodzi do mnie, zamykam psa w drugim pokoju i nie burze się "bo Zdzisia stawia mi warunki,nim do mnie wejdzie" Boisz się? Ok,nie ma problemu, zamykam psa.
Odpowiedz@Tsukushi: co ty tak z tą nerwicą? Jest różnica pomiędzy podejściem do terrarium a tym jak ktoś ci nagle wyskakuje z pająkiem. Ja potrafie wrzasnac jak mi brat podstawi pod nos jakiś kłaczek ze słowami "patrz jaki pająk". Nie panuję nad tym, odskakuję z wrzaskiem zanim mózg zdąży zarejestrować co widzi. I w życiu nie zasnę w pokoju z pająkiem
Odpowiedz@Zmora: Masz 100% racji, szkoda tylko, ze nikt tego nie rozumie. Fobie mozna nie tyle wyleczyc, co kontrowac i zyc z nia prawie calkiem normalnie (nie trzeba przy tym wydawac duzych pieniedzy).
OdpowiedzTo ja się wypowiem jeszcze. Kiedy byłam młodsza reagowałam krzykiem na widok najmniejszego pająka. Później zaczęłam z tym "walczyć". Na widok pająka skrzywiona minka i uzbrojenie się w kapcia i bach pająka w głowę (wybaczcie te wszystkie deszcze!). Aktualnie sytuacja wygląda tak, jak napisałam wyżej - nie ma paniki i uciekania, ale wciąż nie czuję się super dobrze, widząc pająki, unikam ich i raczej się nie zaprzyjaźnimy. W zoo czy innych przybytkach unikam takich miejsc, gdzie są duże pająki, coby nie robić sensacji (w swoim organizmie, nie że zaczęłabym krzyczeć). Co do mojej mowy w stosunku do kolegi wyglądała mniej więcej tak: "och, masz ptaszniki? Ale zamknięte są? Ok, to ja wejdę, siądę z daleko, bo boję się panicznie pająków. I nie strasz mnie, ok?" Także nie stawiałam mu żadnych warunków ani nic takiego. Co do nerwicy... Pewnie można jej dostać, ale wydaje mi się, że właśnie najczęściej przez to, że właśnie ktoś ignoruje nasze lęki i wystawia nas na radzenie sobie z nimi bez ostrzeżenia (np. straszy zwierzakami itp). Koleżanka siostry boi się psów, jak przychodziła pies szedł do innego pokoju, ewentualnie siostra zamykała nasz pokój, gdzie siedziała z koleżanką. Nikt nie narzekał. Po kilku, kilkunastu spotkaniach z naszym psem już się zaprzyjaźniły, ale to jest jeden z niewielu wyjątków. No to chyba tyle :)
Odpowiedz@Tsukushi: Ogólnie pierd**isz ale z jednym się zgadzam. Jak bym kogoś zaprosił a ten ktoś by mi w MOIM WŁASNYM domu zaczął stawiać jakieś warunki to bym powiedział tylko jedno słowo: wypier***aj.
Odpowiedz@calodniowysen: "Kiedy byłam młodsza reagowałam krzykiem na widok najmniejszego pająka. Później zaczęłam z tym "walczyć". Na widok pająka skrzywiona minka i uzbrojenie się w kapcia i bach pająka w głowę (wybaczcie te wszystkie deszcze!). Aktualnie sytuacja wygląda tak, jak napisałam wyżej - nie ma paniki i uciekania, ale wciąż nie czuję się super dobrze, widząc pająki, unikam ich i raczej się nie zaprzyjaźnimy." Duże propsy za podejście. :D
Odpowiedz@Zmora: Fobię da się leczyć, ale nie zawsze skutecznie. Ale swoją własną siłą woli możesz zaleczyć jedynie słabą fobię. Może jakiś niewielki odsetek potrafi poradzić sobie z dużą fobią, ale jeszcze takich osób nie spotkałam.
Odpowiedz@Tsukushi: Ja też mam kilka fobii i rozumiem,że można czegoś bać się panicznie i nie panować nad tym strachem. Jeśli ktoś mi powie,że boi się np. psów, gryzoni, wężów czy czegokolwiek, to nie będę go wyśmiewać ani przekonywać,że to coś jest niegrozne. Na szczęście osób takich jak Ty nie ma w moim otoczeniu.
Odpowiedz@zmora: żeby cię szerszeń zabił, wystarczg jedno ukąszenie. Moją przyjaciółkę, która była na nie uczulona, ukąsił,i wylądowała w szpitalu.
Odpowiedz@Tsukushi: Ja myślę, że ty nie masz fobii tylko się po prostu boisz szerszeni z całkiem racjonalnego powodu. W historii nie chodzi tylko o fobię, chodzi o brak szacunku do drugiego człowieka, który z czystej złośliwości chce pokazać "smarkuli", że taki strach jest śmieszny. Ja się bałam oglądać nawet zdjęcia pająków i bałam się nawet jak w terarrium gdzieś w zoologicznym były. Ale z tego etapu chyba się wyleczyłam, tzn. sama z siebie nie włączę albumu z pająkami ale jak już będą lecieć to poczuję dreszcze, lekki strach i odwrócę głowę. Spokojnie. Jak zobaczę jakiegoś to zazwyczaj spokojnie wychodzę chyba, że mnie zaskoczy jakiś włochaty ninja. Na szczęście ja miałam i mam wsparcie w rodzinie, która nie bawi się w dziecinne zastraszanie. A ludzie, którzy żartują w ten sposób z innego człowieka to idioci.
Odpowiedz@Tsukushi: Masz prawo uważać mój strach przed pająkami za dziwny, masz prawo się z tego śmiać, ale absolutnie nie masz prawa takiego strachu we mnie pogłębiać, a tu tkwi sedno problemu w historii. Jeśli ktoś wie, że się pająka BOJĘ, a mimo to "dla zabawy" łapie jakieś bydlę i specjalnie z nim do mnie leci, to chyba coś jest nie tak.
Odpowiedz@pokrzywdzona: właśnie, była uczulona, jak ktoś jest uczulony to może dostać wstrząsu anafilaktycznego i umrzeć po głupiej czekoladzie ze "śladowymi ilościami orzechów arachidowych". Szerszeń sam w sobie jest raczej nieszkodliwy, choć użądlenie zapewne do przyjemnych nie należy, ale użądlenie pszczoły też może nieźle boleć i również potrafi być śmiertelne poprzez reakcje alergiczną.
OdpowiedzA ci dokuczający niczego się nie boją? Każdy czegoś tam się boi albo brzydzi. Moją babcię na przemian bawił i denerwował mój strach przed pająkami. Co się nasłuchałam że jestem durna i wstyd robię bojąc się takiego pajączka to moje. Podetknięcie takiej poczwary pod nos też było taaaakie zabawne. Do czasu... Babcia panicznie boi się poczwarek, wiesz, takich małych, włochatych i zazwyczaj zielonych. Ja uważam, że są słodkie i nie mam oporów żeby wziąć do ręki. Wystarczyła jedna szybka akcja dobre 20 lat temu żeby babcia do dnia dzisiejszego nie skomentowała już więcej mojego strachu przed pająkami. ;)
OdpowiedzNo cóż, walczyć nie jest wcale peosto. Ja też się boję pająków, mam kolezankę która naprawdę panicznie ich nie znosi. Więc postanowiła się leczyć. Wizyta kosztuje ok 100 zł za godzinę. Miała tych wizyt/terapii chyba ze 20 i było coraz GORZEJ. Przerwała. Rok temu chciała wyjechać na wakacje z chłopakiem do Egiptu. Ale strach ma wielkie oczy. Chłopak namówił ją na terapię. wydany 1000 zł i rezultatów brak, aja mam wrazenie że jest jeszcze gorzej.
Odpowiedz@dorota64: Niektórzy psycholodzy/terapeuci/psychiatrzy to zwykli szarlatani. W wypadku Twojej koleżanki zrobili z igły widły, spotęgowali strach,aby więcej kasy wydawała na terapię. W sumie,tyczy to się wszystkich grup zawodowych...
Odpowiedz@dorota64: Ja się trochę wyleczyłam w większości sama. Wynajmuję stare mieszkanie w starej kamienicy z wieloma zakamarkami i niestety te paskudztwa są wszędzie mimo częstego sprzątania. Tyle już ich widziałam, że teraz spokojnie wołam męża uprzednio wychodząc z pomieszczenia, chyba, że mąż nie może a bardziej się boje tego, że padżonk spierniczy to rzucam się z kapciem :)
Odpowiedzhttp://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Batrachofobia
OdpowiedzZ pająkami problem jest taki, że sporo osób po prostu ich nie lubi, ale i tak nazywa to "strachem" czy nawet "fobią". Jak takich nastraszysz wylinką z pająka to tylko się wpienią/zaczną (ponoć śmiesznie) piszczeć. Dlatego wielu osobom się wydaje, że arachnofobia to takie nic, a potem się dziwią, że im ktoś z prawdziwą fobią mdleje. Choć twoja i tak taka zła nie jest. Są ludzie, którzy śpią pod siatkami w w rękawiczkach itp., bo się przeraźliwie boją, że pająk na nich w nocy wlezie.
Odpowiedz@Zmora: Hmm, mam dziwne wrażenie, że o ile Autorka jeszcze tego nie robi, to po Twoim komentarzu też zacznie tak sypiać...
Odpowiedz@zlotareneta: Nie, już mi trochę lepiej :D Przede wszystkim przez to, że całe wakacje spędzam w domku letnim, gdzie pająków jest mnóstwo i nie da się przed nimi uciec. Teraz po prostu unikam bliższego kontaktu, ale nie ma krzyków itp, chociaż jak mnie jakiś zaskoczy to i takie sytuacje się zdarzają.
Odpowiedz@Zmora: Jak byłam młodsza i spałam poza domem to zawsze zakrywałam buzię rękoma, żeby mi żaden padżonk nie chodził po twarzy :D Ale tak jak wspomniałam warto to próbować przezwyciężyć. Zacząć od oglądania zdjęć małych paskudztw, uspokajania się na widok ciut większych w mieszkaniu. W ten sposób większość moich dziwnych zachowań ograniczyłam.
OdpowiedzNie rozumiem niektórych ludzi. Mówisz takiemu,że masz alergię na orzeszki, będzie chciał ci dać do jedzenia batonika z orzeszkami. Mówisz,że boisz się pająków, wrzuci ci takiego na głowę. Każdy ma jakąś fobię i lęki i różne dziwactwa. Ja przykładowo potrafię parę razy pod rząd sprawdzić czy zgasiłam światło,włączyłam budzik w telefonie czy zamknełam lodówkę. Potrafię obudzić się w środku nocy i sprawdzić w środku nocy czy wszystko ok,czy nie zostawiłam gdzieś otwartego okna. Takie "leczenie" kogoś z fobii może tylko pogorszyć sytuację.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: dlatego ja na wszelki wypadek nie mówię nikomu o mojej fobii. Jestem pewna, że ktoś z czystej złośliwości i przekory złamałby moje święte tabu, a to na 100% skończyło by się paniką i mordobiciem. Ludzie to debile.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Bo większości ludzi trudno jest wczuć się w sytuację innego człowieka. Tym trudniej, jeśli sami w takiej sytuacji nigdy nie byli. Zaskakująco wielu osobom trudno jest znaleźć analogie we własnym życiu (np., posiłkując się komentarzem wyżej: ona nie lubi pająków, ja nie lubię poczwarek, ok, rozumiem, nie będę jej straszyła pająkami, bo będzie jej tak samo nieprzyjemnie, jak mi, kiedy widzę poczwarkę). No i jest jeszcze jakaś część osób, które zwyczajnie chcą pomóc, udowodnić, że to, czego się boimy nie jest wcale takie straszne, wystarczy tylko "przezwyciężyć niechęć". A że robią to nieudolnie i ich pomoc przynosi odwrotne od zamierzonych efekty, to już inna sprawa...
OdpowiedzNie rozumiem takich dowcipnisiów. Sama mam lęk przed pająkami. Znajomy raz zrobił mi "dowcip" z pająkiem. Dał mi ozdobne pudełko i powiedział że ma dla mnie prezent. Zdążyłam je lekko uchylić, jak zobaczyłam dwie nóżki... Narobiłam wrzasku, jednym skokiem byłam na szczycie narożnika, moja mama wpadła do pokoju bo myślała że mnie mordują. Znajomy pająka zabrał przy ochrzanie z mojej strony i moich rodziców. Kiedy rodzice z łazienki słyszeli "mamo!" "tato!" to wiedzieli że stoję na wannie a na podłodze jest pająk. Wszyscy wiedzą że się pająków boję, już nie tak jak kilka lat temu, ale nigdy mnie nikt nie wyśmiewał, nie zmuszał do ich oglądania, nie rzucał mnie nimi itp Mój mąż nawet mi nie mówi kiedy jakiegoś pająka u nas w domu utylizuje, bo po co mam się denerwować niepotrzebnie? Na wakacjach nad morzem, nawet mi nie mówił że jakiś jest w zasięgu wzroku,tylko go zabierał żebym nie widziała. Na działce u teściów nim wejdę do ubikacji, mąż, teść,lub szwagier idą najpierw sprawdzić czy nie ma potworów. Jeśli są pozbywają się ich bez słowa. Moja mama moi się ciem, więc też jak jakąś widzę to ją "zapraszam" na zewnątrz. Więc naprawdę nie rozumiem ludzi którzy mają ubaw z czyjegoś strachu
OdpowiedzGdzieś czytałam, że arachnofobia jest jednym z najstarszych i najgłębiej zakorzenionych strachów, pozostałość po czasach kiedy ludzie zyli w cieplejszym klimacie i pajaki byly naprawde grozne.
OdpowiedzWiem co czujesz, ja np nie cierpię Kaczyńskiego i jak widzę jego mordę gdziekolwiek, w jakimkolwiek medium to od razu bierze mnie na mdłości, mam ochotę rzygać dalej niż widzę. Ale szanuje ktoś moje podejście? Nie, ciągle mnie bombardują tą twarzą, z gazet, internetu, telewizji...
OdpowiedzWróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Mnie bardzo denerwują wszelkie muchy, komary i inne. Dlatego traktuję pająki w domu jako pożyteczne stworzenia. Opajęczam oczywiście mieszkanie lecz rozumiem przydatność tych stworzeń.
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: Ja rozumiem pożyteczność, rozumiem, że w naszym klimacie nie ma jadowitych pająków i tak dalej, ale wciąż się boję. Irracjonalnie.
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: Ze mnie zawsze się śmieje mój mąż - od dziecka mam zawsze w domu 'dyżurnego pająka' (nie znoszę ich - same się jakoś pojawiają), którego nazywam Zygmunt i kategorycznie zabraniam zabijać/wyrzucać. :-) Moja mama boi się pająków. Nie jest to jakaś mocna fobia, tylko strach. Przez lata obcowania z Zygmuntami się przyzwyczaiła na tyle, że jak się wyprowadziłam sama pielęgnuje zygmuntową tradycję, a pająków kategorycznie zabrania zabijać. Ewentualnie sama (!) wystawia za drzwi używając szklanki i kartki :D
Odpowiedz@Fuu: Mój dyżurny nazywał się zawsze Kłębuszek. I był pajęczynowy. Biegających boję się do dziś. :)
OdpowiedzPowiem krótko, tego się nie szanuje to się leczy. A przynajmniej powinno się leczyć jak wszystkie fobie.
Odpowiedz@hitman57: Ależ ja się z Tobą zgodzę, co do leczenia. Jeśli takie coś przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, to powinno się to leczyć. Ja sobie radzę. Ale zdecydowanie takie podejście ludzi nie przyspieszyło dojścia do etapu radzenia sobie.
Odpowiedz@calodniowysen: Nie chce mi się zgłębiać w naturę problemu, ale tak, masz problem z normalnym funkcjonowaniem. Bo robisz problem z zachowania ludzi wokół, zamiast zgłosić się do specjalisty, wolisz pisać historie na piekielnych jacy oni są źli.
Odpowiedz@hitman57: Ale ich zachowanie było naganne! Jeśli mówię, że nie lubię mleka to proszę mi go nie podawać. Nie lubię psów - proszę mnie z nimi nie zaprzyjaźniać na siłę. Nie lubię pająków - proszę mnie nimi nie straszyć! Nie będę leczyć fobii tylko dlatego, by jakiś kretyn mógł sobie ze mnie pożartować. Szkoda pieniędzy i czasu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2015 o 12:58
@sla: Fobia to nie jest cos naturalnego. Ja nie lubię pająków jak jakiegos widze to mnie to obrzydza, ręka mi się automatycznie cofa. Ale nie piszcze jak kretyn vel historia. Nie pcham się w miejsca gdzie są pająki. A kiedy już nie mam wyjscia to izoluje drania jakimś pojemnikiem i odstawiam tak zeby nie przeszkadzał. A gadanie, nie bede leczyc fobii bo jakis kretyn .... to ty tu jestes kretynką. Leczy się dla siebie nie dla innych. W ogóle jakie siano trzeba miec w glowie zeby porownywac "nie lubie mleka" do "boje sie pająkow" mleko nie występuje naturalnie w ciemnym kącie w domu. Jak bedziesz sprzątac w domu to natualnie ci mleko nie wyjdzie albo nie zjedzie z sufitu. W ogole wyjechac z toba za miasto to musi byc wyprawa jak na kilimandżaro co? I wszyscy pewnie muszą cie na barana nosić bo pajak moze w trawie byc?
Odpowiedz@hitman57: Dla siebie? Nawet te kilka lat temu, gdy moja fobia była całkiem niezła, nie przeszkadzała mi ona w normalnym funkcjonowaniu. Po prostu unikałam terrariów z pająkami, zdjęć pająków a te małe, domowe, zabijałam zachowując bezpieczny dystans. Dlaczego miałabym tą fobię leczyć skoro nijak mi ona nie przeszkadzała, dla zasady? Nie ma w naszym kraju na wolności pająków, które mogłyby spowodować atak paniki. Reszty nawet nie skomentuję bo jest poniżej jakiegokolwiek poziomu. Nie, nie oczekuję noszenia na rękach. Ale zabiję, jak zaczniesz mnie straszyć tarantulą lub jej zwłokami. Zabiję jak tylko się uspokoję.
Odpowiedztekst "O Boże! jaki on wielki!" statystycznie, najczęściej słyszą pająki...
OdpowiedzZ ciekawostek, fobia to jednak pewne zaburzenie - masz je stwierdzone przez specjalistę czy po prostu "sama wiesz"? Istnieje różnica między fobiami a irracjonalnalnymi lękami połączonymi z obrzydzeniem. Jedno się leczy, a drugie to już tylko kwestia opanowania histerii.
Odpowiedz@SecuritySoldier: Nigdzie nie napisałam, że mam fobię, bo nie mam jej stwierdzonej, aczkolwiek mdlenie jest pewną wskazówką. Boję się irracjonalnie i panicznie, walczę z tym i to chyba tyle :)
OdpowiedzWymagane przez ciebie SZANOWANIE twojej arachnofobii jest troche NACIAGANE, bo co jest do SZANOWANIA w jakiejs fobii? Chyba nieodpowiednie wyrazenie. Tak samo mozna zadac SZANOWANIA kazdej innej choroby psychicznej n.p. schizofrenii, czy depresji. Rozne choroby mozna leczyc, ale co ma SZANOWANIE do nich? Juz dawno spiewano "bo ty sie boisz myszy, czy nie smieszne to?" Moja zona panicznie boi sie slimakow i robakow, ale chyba nigdy nie bedzie wymagac SZANOWANIA dla tego. Moje uszanowanko.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Polać mu, dobrze mówi :D
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Jak rozumiem, kiedy przynosisz jej ślimaka do łóżka, to jest to powód do wielodniowego śmiechu później...?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Dobra, dobra. Ale kiedy mówię, że czegoś nie lubię/boję się to tylko debil podstawi mi to nagle pod nos. Do pająków nic nie mam, ale też za nimi nie przepadam. Mogę sobie obejrzeć tarantulę za szybką, ale wolałabym nie mieć jej przed nosem dzięki koledze, który uważa to za wybitnie "śmieszkowe". Kapiszi?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Może lepszym słowem byłoby "zrozumienie"? "wyrozumiałość"?
Odpowiedz@calodniowysen: Niewatpliwie byloby odpowiedniejszym, niz "szanowanie".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2015 o 21:34
@Jezebel: Ja slimaki BARDZO lubie, szczegolnie jako "escargots á la bourguignon" i sprawa z glowy, ale jak sa obecne w n.p. ogrodzie, robie z nimi "krotki proces". Nie boje sie ich, ale nie przepadam tez za nimi, bo zzeraja mi rozne rosliny. Jak moja zona boi sie czegos, n.p. wezy, to nie musze jej ekstra nimi straszyc!!!
OdpowiedzKocham moją rodzinę za wyrozumiałość... Mieszkam w domu na przedmieściach i stałymi bywalcami są u mnie kątniki, bynajmniej nie te malutkie. Kosarza nawet sama zabiję, ale na widok kątnika dostaję paraliżu i zaczynam krzyczeć/płakać/błagać o pomoc. Zawsze ktoś przyjdzie z odsieczą i bydle ubije. Dwa razy w życiu zdarzyło mi się własnymi rękami zabić - raz, jak się zbliżał do mojej córeczki bawiącej się na dywanie, drugi, jak nie było nikogo w domu (rzuciłam w niego grubą książką telefoniczną; zwłoki wynosił już mąż).
Odpowiedz@Nulini: kosarza nie powinnaś się bać bo to nie pająk - poczytaj o nim coś więcej :) - ale żeby nie było że ja taki chojrak, jak zobaczę jakiegoś nawet niedużego pająka to muszę sprawdzić czy nie mam zebry na gaciach :D
Odpowiedz@marekp: Też to mam..Boję się pająków ale kosarzy nie...Studia biologiczne i zamiłowanie do systematyki na coś jednak mi się w życiu przydały ;)
Odpowiedznaprawdę zemdlałaś? niezłe. Tylko kto tu komu większego stracha narobił on tobie czy ty jemu? brawo!
Odpowiedz@marekp: właśnie o takie podejście jak twoje do problemu lęku przed pająkami/ćmami/robakami/icotamktochce autorka miała żal- co jest główną istotą jej historii.
OdpowiedzO jeżu..Jak to dobrze, że mam w miarę "normalną rodzinę". Też boję się pająków..Teraz już znacznie mniej, bo walczę z tym, jak mogę, ale był okres czasu, kiedy dostawałam ataku histerii albo potrafiłam obudzić się w środku nocy i pobiec do brata, bo wiedziałam, że w moim łóżku jest pająk. Nie pomyliłam się w tej kwestii nigdy..Jak bardzo irracjonalny to lęk, może świadczyć fakt, że będąc bodajże 20 letnią dziewczyną nocowałam sama u brata i bratowej, bo z racji swojego wyjazdu poprosili mnie o opiekę nad kotem. Wrócili szybko, bo dnia kolejnego i po otwarciu drzwi zastali taki oto obrazek... Na środku korytarza leżał rzucony tom encyklopedii PWN, na wejściu do kuchni (była bez drzwi) stał fotel, a okno w kuchni było otwarte...Podobno brat skwitował krótko.. "Agatka, zerknij, czy pod encyklopedią nie ma płaskiego pająka...". Był..Tak, przyrzuciłam pająka największym, co znalazłam, zatarasowałam przejście (jakże inteligentnie...fotelem) i uciekłam przez okno. Śmieją się ze mnie do dziś, ale bez złośliwości. Jak ja patrzę na to z perspektywy czasu...tak, to jest śmieszne. Ale wtedy byłam totalnie przerażona...
OdpowiedzMam w pracy podobną koleżankę. Dwa lata musiałam jej wyłapywać i wynosić wszystkie pająki z okolicy, ale przywykła chyba, bo już dawno nie miałam żadnej "misji humanitarnej"... Nie rozumiem, jak można bać się tak MAŁYCH stworzeń (co innego pies, koń, czy jakie inne bydlę), szanować odstawiane histerie też ciężko, ale masz rację - straszenie kogoś, wiedząc o jego słabym punkcie, to chamówa.
Odpowiedz@Meliana: odstawiane histerie? Nie życzę ci byś kiedykolwiek w życiu przeszła taki atak paniki jak osoby z arachnofobią w obecności pająka. Nawet nie zdajesz sobie sprawy co wtedy się przeżywa, jak organizm reaguje - poza ogromnym strachem zaczynasz się pocić, serce mało nie wyskoczy ci z piersi, nie możesz złapać oddechu... wielkie dzięki, że to co przeżywałam ja i przeżywa ciągle mnóstwo ludzi nazywa się "odstawianiem histerii"
OdpowiedzBo to zasadniczo jest histeria. Wiem że są ludzie którzy się pająków boją, ale to nie zmienia faktu, że ten strach jest irracjonalny, a zachowanie arachnofobow męczące i przesadzone - mam tego nie mówić otwarcie?
Odpowiedz@ewilek: A jak inaczej nazwać reakcję zupełnie niewspółmierną do zagrożenia? Ja również nikomu tego nie życzę, ale jak mam reagować, widząc babę dwa razy większą ode mnie, wskakującą z piskiem na szafę, bo po podłodze przebiegła maleńka myszka, albo pająk zalągł się w koszu? Albo chłopa jak dąb - 2x2, 100kg wagi, zwiewającego przed dżdżownicą? Rozpłakać się ze współczucia? Przyłączyć się, żeby było raźniej? Bo wybacz, ale nie ryknąć śmiechem jest ciężko. Nie turlam się po podłodze na taki widok ani nie szydzę z cudzego strachu, bo wiem że dla samego zainteresowanego to średnia radocha, tylko tę mysz/pająka/żabę/cokolwiek łapię i wynoszę, zamiast nią machać w/w przed twarzą, ale wybacz... dla postronnych jest to zwyczajnie śmieszny widok.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2015 o 22:00
Sama mam klaustrofobię i nerwicę(kilku)natręctw i wiem, że mimo ogromnej pracy włożonej w zapobieganie i "leczenie" tego, efekty czasami zupełnie nie przychodzą...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2015 o 17:14
Ja w ciąży się bałam ciemności (ogólnie to jakos od 2-3msca do skończenia karmienia, albo coś koło tego). Prawdopodobnie przez zmiany hormonalne, choć nie szłam z tymm do lekarza- po prostu zapalałam w nocy wszystkie światła po drodze, jak gdzieś musiałam iść. Na szczęście nikt nie wpadł na głupi pomysł gaszenia światła i straszenia mnie, bo chyba by nos nastawiał:D I nie wiem czemu z tym światłem to miała tak tylko w pomieszczeniach- na polu mogłam siedzieć po nocy wręcz do upojenia po ciemku...
OdpowiedzJak ja to znam... :( Mnie rodzice też kiedyś zbyli i opieprzyli, bo w nocy na łózko wlazły mi takie małe czarne robaczki (za cholerę się nie znam, kij wie co to było, ale miały pancerzyki, więc trudno było je zabić, jak hasały po miękkim materacu) i wpadłam w mini-panikę. Stwierdzili, że sobie wymyślam i że coś mi się śni; kazali wracać do siebie i tak do rana leżałam, na wpół śpiąc, na wpół czując jak pode mną pełzają... Masakra dla bachora 11-letniego... Do dziś wpadam w panikę, jeżeli zlokalizuję robaka w domu, a jeżeli zniknie mi z oczu zanim go zabiję, to nie mogę zasnąć potem (bo przecież pewnie gdzieś mi wlazł na łóżko). Nigdy nie zrozumiem takiego zachowania u rodziców, to jest dla mnie straszne. Jak można tak zbywać lęki własnych dzieci?
OdpowiedzCiebie przynajmniej trochę rozumieją, ja się boję... ptaków :) Nie nazwałabym tego fobią, ale nie podejdę, nie złapię, uciekam jak zaczynają fruwać koło mnie. No i wstydzę się komukolwiek mówić, bo większość osób mnie wyśmiewa. Bo 'no jak to, gołębia się boisz? przecież cię nie zje'. Na szczęście jest lepiej, i to w sumie z przymusu. Musiałam mieć praktyki w klinice, która leczy dzikie ptaki. Dalej ręki do klatki nie włożę, ale jak ktoś mi go poda tak, żeby na pewno nie dziobnął i nie mógł machać skrzydłami, to przytrzymam. Kiedyś w życiu bym nie pomyślała, że dam radę to zrobić :)
OdpowiedzCałkowicie Cię rozumiem;) Dostaje ataku paniki gdy jest ciemno i nie ma rzadnej ściany w pobliżu (czytaj w trumnie/szafie itp czuje się świetnie ale już w tunelu i na podwórku nie). Także gdy jest burza przeżywam katusze, podobnie przy owadach (w tym pająki i ćmy) i wysokościach. Ludzie zazwyczaj zaczynają się śmiać i chcą żebym "podjeła wyzwanie" ale po tym jak dostanę histerii lub po prostu na nich krzyknę jest ok. Moja nauczycielka kazała mi robić brzuszki na specialnej ławeczce na której jest się w głową w dół. Chociaż mówiłam, że mam lęk i nie wejdę to mnie zmusiła. Po 8 brzuszkach zeszłam z tego z płaczem i już nikt nie próbował mnie do czegoś takiego zmusić ;) w kwesti wyjaśnienia, jak miałam 3 latka spadłam z szafy u znajomych moich rodziców i złamałam sobie poważnie rękę i od tej pory bardziej boje się upadku niż wysokości.
OdpowiedzI po co to oduczanie? Moja koleżanka też panicznie się boi pająków. Siedzę obok niej, piszemy koło, cisza, ta nagle taki wrzask, że dosłownie spadłam z krzesła (tak się przestraszyłam, dobrze, że gacie czyste :P ). Podeszłam do jej stolika zabrałam pająka (ok. 1 cm) i luz, ona siada do swojej pracy. Boi się i tyle. Facet, który nas pilnował jednak robił sobie bekę jeszcze dobre 20 minut. Bo to przecież takie śmieszne.
OdpowiedzJa panicznie boję się wszystkiego co ma żółto-czarne paski i lata (osy, pszczoły, bąki itd). Ale otoczenie to szanuje, no bo właśnie - ryzyko użądlenia lub ugryzienia. Owadów ogólnie nie lubię, ale to już nie fobia i da się z tym żyć, ale te durne osy, pszczółki, bąki, szerszenie? Tylko pojawią się na horyzoncie, to uciekam. :)
OdpowiedzJa również mam różne fobie i to śmieszniejsze niż strach przed pająkami - bo np panicznie boję się dzwonić przez telefon.;) Jak muszę zadzwonić w interesach, potrafię się rozpłakać, doprowadzić do żenującego stanu, spalić z 5 fajek i dopiero ewentualnie zadzwonić. Albo i nie :D Ale żeby od razu się żalić i robić z tego łzawą historię na piekielnych ??
Odpowiedz