Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka lat temu kupiliśmy M5, ale że pieniędzy na remont już zabrakło,…

Kilka lat temu kupiliśmy M5, ale że pieniędzy na remont już zabrakło, postanowiliśmy przez 2 lata wynajmować je studentom (w sumie 5 osób).

Mieliśmy dość sporą rotację lokatorów, bo to głównie studenci i młodzi pracujący. Była jasna zasada, że dwie skargi od sąsiadów na kogoś, to ten wylatuje (w sumie tylko raz musiałem z tego skorzystać) ale tak poza tym jakoś mocno się nie przyczepialiśmy jak sobie gospodarowali. W mieszkaniu panował wieczny bałagan, ale wiedzieliśmy że czaka nas remont generalny, więc specjalnie nie komentowałem. Przewinęło się paru piekielnych lokatorów, ale w tej historii ciężko będzie wymienić jednego winnego.

Raz w miesiącu zaglądałem do studentów odebrać pocztę i kwitki. Pewnego razu czuję, że coś w kuchni capi (dużo mocniej niż zwykle). Szukam źródła zapachu - jest to garnek z pomidorówką która skisła. Sugeruję lokatorce która akurat była w kuchni, że mogłaby to sprzątnąć, ona odpowiada że "tu każdy sprząta tylko po sobie", i że jako jedyna kobieta w tym mieszkaniu tym bardziej nie będzie po tych brudasach sprzątała, bo jeszcze się lenie przyzwyczają.

Miesiąc później ponownie zaglądam do studentów i w progu uderza mnie nieziemski smród. Idę do kuchni i widzę ten sam garnek co miesiąc temu. Z lękiem podnoszę wieczko - skiśnięta pomidorówka już dawno zamieniła się w "grzybową" i od smrodu kręci mi się w głowie.

Zwołuję szybko zebranie lokatorów - po kolei każdy wypiera się, że to jego garnek.... W końcu dochodzą do olśnienia - "To Lokatora X! Przecież on jako jedyny zupy sobie gotował!" Pozostawiłem ich z tym odkryciem i wyszedłem. Miesiąc później garnka nie było, smród wywietrzał dopiero w trakcie remontu po doprowadzeniu kuchni do stanu surowego.

Teraz puenta - Lokator X wyprowadził się ponad 2 miesiące wcześniej. Jak upartym trzeba być żeby przez 2 miesiące znosić taki smród, bo "każdy sprząta tylko po sobie" i jak niekomunikatywnym by nie odkryć czyj był garnek?

lokatorzy

by bulhakov
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Krolewna
36 36

Całkiem pocieszni ci studenci. :D

Odpowiedz
avatar Tapionvirgo
16 18

@Toyota_Hilux: Co innego będąc w gości, a wynajmując pokoje. Skoro byłaś ich gospodarzem, to w twoim zakresie powinno być pilnowanie porządku, lub powiedzenie im przynajmniej po tym jak nabałaganili że powinni to posprzątać, a nie czekać na kolejną wizytę.

Odpowiedz
avatar mesiaste
28 28

Rozumiem zasadę, każdy sprząta po sobie, to ma sens, szczególnie jak ktoś gotuje żarcia na cztery gary tylko dla siebie, a ktoś inny w małym rondelku, ok. Tylko jeśli od jakiegoś czasu bym widziała "bezpańskie" jedzenie, które śmierdzi, to bez pytania bym je wywaliła i gar umyła, a nie czekała na cud albo, że gar albo jego zawartość, sama wskoczy do zlewu i się wykąpie. Swoją drogą, że też im fetor z gara nie przeszkadzał, no chyba że byli przyzwyczajeni do osobliwej palety zapachu :/

Odpowiedz
avatar moniap
-5 15

@mesiaste: Bo to debile byli!

Odpowiedz
avatar falka_85
29 29

@mesiaste: abstrahując od tej konkretnej sytuacji to bardzo złą taktykę byś przyjęła, mycie bezpańskich garów niechybnie prowadzi do sytuacji gdy wszystkie nagle stają bezpańskie, a ty w kółko myjesz cudze brudy. Oczywiście postępowania lokatorów nie ogarniam, bo to że stojącym dwa (?) miesiące brudnym i śmierdzącym garem nikt się nie zainteresował i nie szukał winnego, nie da się ogarnąć. A może oni po prostu oczekiwali, że brudne gary współlokatora, który się wyprowadził same z siebie rozpłyną się w niebycie jak da się im dostatecznie dużo czasu? ;-)

Odpowiedz
avatar Anor
14 14

@falka_85: Może czekali aż pomidorówka sama się wyniesie? Z historii wynika, że było blisko :)

Odpowiedz
avatar Fergi
6 10

ciekawe co oni studiowali?

Odpowiedz
avatar bulhakov
20 20

@Fergi: najwięksi bałaganiarze studentka z socjologii i student z ASP (o tym gościu zrobię jeszcze kiedyś osobnego posta), był jeden elektronik z polibudy, ale ten o dziwo najbardziej dbał o porządek (pewnie dlatego że często nowe dziewczyny u niego gościły)

Odpowiedz
avatar Sine
19 19

@bulhakov: nie dziwi mnie, że w takim smrodzie żadna miejsca na dłużej nie zagrzała ;)

Odpowiedz
avatar Fergi
13 19

@bulhakov: no patrz a stawiałam na biologię, chemię, botanikę czy coś w stylu wtedy można by tą zupę potraktować jako experyment, jakaś taką kreątywna formę nauki.;-p

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2015 o 1:18

avatar Kecaw
11 15

@Fergi: Pewnie Chemie, a ten gar był ich zaliczeniem dyplomowym. Czy jakaś pracą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 21

Może lokatorzy nie ruszali gara bo mieli nadzieję, że urosną mu nóżki i zacznie wyłazić z kuchni, używać łazienki i innych pomieszczeń a wtedy automatycznie będzie jedna osoba więcej do podziału rachunków. Przedsiębiorczy studenci :)

Odpowiedz
avatar Iceman1973
13 21

Zapewne wielu z Was się obrazi za to, co napiszę ale to niestety jest prawda. Kiedyś, wiele lat wstecz studiowali ludzie, którzy się do tego nadawali. studiowali Ci z większym parciem do nauki i wiedzy. Dziś na studia oprócz tych opisanych powyżej pchają się także różnego rodzaju dupki, którzy idą tam tylko po to, by dłużej za przeproszeniem gówno robić a na końcu z miernym wynikiem zdobyć papierek. Z takiego człowieczka niestety nic nie będzie. Skoro w czasie studiowania tacy inteligencją nie grzeszą to po uzyskaniu przed nazwiskiem inż., lub mgr inż., tej inteligencji, wiedzy, chęci do pracy też im nie przybędzie. Jak to kiedyś ktoś powiedział: Oprócz wyższego wykształcenia, dobrze byłoby posiadać jakieś średnie wyobrażenie i co najmniej podstawowe wychowanie. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar RavingNutter
-5 7

@Iceman1973: Ale czemuż się obrażać, jak to sama prawda jest? Serio, jestem studentem rok trzeci, kierunek z klasy średniej wyższej (czyli niestety nie geodezja, matematyka, fizyka, medycyna etc, ale daleko mi do poziomu zarządzających kanapkami w MC). I to, co się widzi wśród studenciaków to jest paranoja. Brak wychowania to swoją drogą, choć nie on najbardziej boli (większość studentów jednak ogarnia, że prowadzący to prowadzący i wie lepiej). Mnie niesamowicie wkurza skamlanie i łaszenie się o dodatkowy termin, dopytkę itd. Żywię przekonanie, że takie sposoby to skończyły się w gimnazjum, ale jak widać - kładzenie po sobie uszu wciąż działa dobrze. A druga sprawa - syfiarze. Mnie naprawdę zastanawia bardzo mocno fakt, jak można robić wokół siebie syf w stylu "nie zmywam garów przez 4 dni, bo mi się nie chcę", "nie zamiatam pokoju przez miesiąc, bo mi się nie chcę", "śpię na wpół rozwalonym łóżku, bo mi się nie chce". A już motywacja "nie piorę, bo pralka zepsuta, co tydzień jeżdżę do domu, mamusia zrobi" mnie kompletnie rozkłada. Serio - nie potrafię ogarnąć, jak można mieć po 22 lata i dalej być taką wegetatywną roślinką, co to bez pomocy rodziców zwiędnie w tydzień (nie umie gotować, prasować, do pracy nie pójdzie, bo 1 dzień w tygodniu zajęć to za dużo, muszę się przecież wysypiać do 14). To jeszcze lenistwo, czy już choroba?

Odpowiedz
avatar lashandviagra
4 4

Czasem jak czytam te historie studenckie to się cieszę, że na studiach mieszkam z członkami rodziny :O

Odpowiedz
avatar szamanisko
1 1

@lashandviagra: Dokładnie, ja dojeżdżałem do liceum 40 kilometrów, byle nie mieszkać w żadnym internacie, potem dojeżdżałem na studia dojeżdżałem 100 km do miasta, w którym studiowałem, i też wracałem zawsze do domu. Nigdy nie miałem tej "przyjemności" mieszkania w akademiku/bursie/internacie ani niczym takim, a jak wynajmowałem pokoje, to tylko sam. I powiem Wam - bezcenne! :-)

Odpowiedz
Udostępnij