Przypomniała mi się historia o moim "aresztowaniu".
Miałam wtedy jakieś 8 lat. Dopiero zaczynałam sama wychodzić "na miasto". Postanowiłam, że pójdę kupić tacie prezent na urodziny. Weszłam do samoobsługowego, chodziłam trochę bez celu zastanawiając się co kupić. W końcu wybrałam dezodorant i czekoladę. Po drodze do kasy uznałam jednak, że czekolady nie kupię, więc wróciłam i odłożyłam ją na miejsce. Stanęłam w kolejce, zapłaciłam i gdyby to był koniec, to nie byłoby tej historii.
Za kasami czekała na mnie ochrona, która ciągnąc mnie za rękaw, zaprowadziła mnie na zaplecze i zarządziła przeszukanie. Słyszałam teksty, że wezwą policję i trafię do więzienia, chyba że natychmiast pokażę co ukradłam. Kazali się rozebrać (kurtkę i bluzę), przeszukali szkolny plecak. Nie znaleźli nic oprócz dezodorantu, który przed chwilą u nich kupiłam (co ochroniarz dokładnie widział, bo czekał już przy kasach gdy za niego płaciłam). Kazał mi pokazać paragon, którego oczywiście nie wzięłam.
Pamiętam jak bardzo się bałam, że już nigdy nie zobaczę rodziców i jak bardzo starałam się nie popłakać. Wreszcie gdy pokazałam, u której kasjerki kupiłam dezodorant, puszczono mnie do domu. Popłakałam się za rogiem. Rodzicom nic nie powiedziałam, bo bardzo się wstydziłam, ale nigdy więcej nie poszłam do tamtego sklepu (aż do jego likwidacji kilka lat później).
sklep
w sklepach samoobsługowych to norma. Mieszkam w Gdyni na osiedlu Pustki Cisowskie. Rzut beretem od domu mam supermarket Stokrotka. Ochrona zmienia sie tam co chwilę. W marcu poszlam tam po cos slodkiego. Stalam chwile przed regalem myslac co chce kupic. Ochroniarz dyszal mi prawie za plecami, a kiedy udalam sie do kasy wisial mi prawie na plecach patrzac jak place karta. Nagle zmaterializowal sie pod drzwiami (zastawil mi wyjscie) szarpnal mnie za rekaw i nakazal pokazac paragon oraz zawartosc kieszeni. Bylam w takim szoku , ze pokazalam kieszenie (oczywiscie pusto). Reakcja kierowniczki? Nie uwierzycie. 'Nie zawracaj mi glowy gowniaro, won do Tesco jak sie nie podoba'.
Odpowiedz@Nemesis92: Mam niedaleko Stokrotkę, i nie "używałam" jej długo ze względu na poziom obsługi. Ostatnio zajrzałam (po 2 latach chyba) i stwierdziłam, że pod tym względem nic się nie zmieniło (pod innym też nie). Może te Stokrotki tak mają ? Cecha immanentna ?
Odpowiedz@katem: Obsługa też jest do pupy. U mnie w Stokrotce pracuje taka naburmuszona baba wielka jak piec,która uwaga - żądała ode mnie dowodu, bo 'nie wyglądasz mi małolato na taką co moze miec karte'.
Odpowiedz@Nemesis92: To na ile wyglądasz skoro kartę można mieć od 13 roku życia?!
Odpowiedz@sla: psiapsiolki mowia ze gora 16-17 bez makeupu :D
OdpowiedzOk ja mam 14 1.85 bez kapelusza glany skora jeansy lancuch i wlasna ciocio-babcia mnie nie poznala a babci pytala sie ile mam lat bo zakladala ze 19.
Odpowiedz@katem: Też mam Stokrotkę za rogiem, więc kupuję tam prawie codziennie. Jednak w "moim" sklepie obsługa jest w porządku. Panie na kasach to może nie jest szczyt uprzejmości, ale nigdy nie usłyszałam nawet westchnięcia jak zapomniałam zważyć warzywa. Więc bywają również "miłe" Stokrotki :)
OdpowiedzSposób na utemperowanie ochroniarza z mentalnością kapo: łazisz po sklepie, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Gdy już masz pewność, że obserwuje każdy twój ruch, bierzesz jakiś drobiazg i wkładasz go do rękawa. Teraz najtrudniejsza część - trzeba ten drobiazg odłożyć tak, żeby ochroniarz tego nie zauważył, najlepiej "za winklem", kiedy na chwilę straci cię z oczu. Następnie jakby nigdy nic udajesz się do kasy, dobrze coś kupić, masz wyglądać jak najbardziej niewinnie. Oczywiście ochroniarz cię zatrzymuje, ty żądasz wezwania policji. Pozwalasz się przeszukać policjantom i po potwierdzeniu, że niczego nie ukradłeś robisz dym. Żeby uprzedzić komentarze: wiem, że praca ochroniarza sklepowego jest niewdzięczna, słabo płatna, a ludzie kradną. Nie namawiam nikogo do upokarzania tych ludzi. Chodzi mi o danie nauczki typom podobnym do tego z powyższej historii.
Odpowiedz@Fomalhaut: Nie tylko ja tak miałam z tym dziadem, którego opisałam. Moją mamę tak samo potraktował. Wzięła ze sobą maleńka siateczkę (taka z apteki) a w niej portfel. Poszła do tego parszywego marketu kupić przyprawy. Dziad zachowywal sie identycznie - była tym tak zdenerwowana, ze melisa była w obrotach .
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 maja 2015 o 16:27
Z moim ubiorem mam gwarancje uwagi kazdego ochroniaza. Z wyjatkiem znajomego z biedronki u ktorego glany ciagle sa w szafie na zmiane z magnumami do pracy.
Odpowiedz@Fomalhaut: To rada tylko dla tych, którzy mają czas czekać godzinę na przyjazd policji ;)
OdpowiedzOchroniarz nie ma prawa naruszyć nietykalności osobistej klienta! Jako osoba na służbie odpowiada za to dyscyplinarnie. To samo nie ma prawa dotykać rzeczy klienta. Może poprosić o pokazanie zawartości za zgodą klienta. W uzasadnionych przypadkach może wezwać policję - jak i klient. Nie pozwalajcie tym cieciom na samowolkę.
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: pełna zgoda. W sklepie przy którym pracuję jest taki ochroniarz, który zachowuje się chamsko wobec "piszczących" klientów i od dwóch lat czekam, aż go ktoś w końcu utemperuje. Z drugiej strony dziecko, którym była autorka raczej będzie zbyt wystraszone.
Odpowiedzz tego co kojarze, ochroniarz może zatrzymać klienta, jeśli ma licencję (zazwyczaj tylko kierownik zmiany posiada). Zwykły ochroniarz może klienta dotykac/trzymac, jeśli klient usiłował uciec.
Odpowiedz@rzeczony: zatrzymać, ale bez dotykania - każde naruszenie cielesne (czy jak to nazwać) jest zabronione.
Odpowiedz@inmymind: Wyobraziłam sobie właśnie takiego ochroniarza zarzucającego na złodzieja wielką siatkę na ryby. Niczym gladiator. Nie dotyka? Nie dotyka.
OdpowiedzSzkoda że nie powiedziałeś rodzicom. Tacy nadgorliwcy psują opinię ciężko pracującym pokroju mojego ulubionego pracownika ochrony (SS). Nieletniego, a w szczególności dziecka, chroni prawo. Taki "szeryf" powinien za swoje zdrowo oberwać.
OdpowiedzMnie i moją koleżankę też przetrzepała ochrona supermarketu. Ona trzymała towar ( jakaś mała pierdółka) w zaciśniętej dłoni. Po zapłaceniu, ochrona zgarneła nas na zaplecze i przeszukiwali nam kieszenie i plecaki. Koleżanka za swój zakup paragon miała. Wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy,że tylko policja ma prawo do przeszukania. Teraz już taka głupia nie jestem.
OdpowiedzPracowalem w ochronie 10 lat temu i z tego co wiem nie mozna o tak sobie zatrzymać kogos po odejsciu od kasy i co wiecj ochroniaz nie ma prawa nikogo dotknąć ani szarpac nie moze sprawdzac torby czy torebki, moze spojrzec do srodka torby jesli właściciel tej torby mu ja chce pokazac. Na takim sklepie na ktorym ja pracowalem nikt nie chodzil za ludzmi w mundurze bo wtedy nikogo nie da sie zlapac byli to ochroniarze ubrani w swoje prywatne ciuchy ktorzy udawali ze robia zakupy. O tych co ty mowisz to jakas amatorka bez pojecia
Odpowiedz@mazitomasz: wiesz, po pierwsze to było 20 lat temu, więc nie wiem jak było wtedy z przepisami dot. nietykalności cielesnej, za to na pewno miał obowiązek powiadomić rodziców. A po drugie dzieciak nie ma świadomości prawnej, więc zastraszając je można wymusić na nim wiele
OdpowiedzTo się nieźle może odbić na psychice. Kiedyś na jakiejś wycieczce szkolnej (max 3 klasa) źle sobie policzyłam pieniądze i przy kasie się okazało, że mi braknie. Kasjerka na mnie nawrzeszczała, że teraz przeze mnie musi wycofać produkt itd. Mam teraz 22 lata a i tak przy kasie zawsze mi się robi gorąco, nawet jak mam pełny portfel.
OdpowiedzZa każdym razem jak ochroniarz się w ten sposób czepia trzeba wzywać policje a później jeszcze oficjalna skarga do szefa i ja was proszę zacznijcie nagrywać takie akcję i na youtube. Jak firma dostanie taką antyreklamę to szybciutko wytłumaczy pracownikom co im wolno a czego nie.
OdpowiedzNa mojego Tatę tak się czaił kiedyś ochroniarz w Eko. Mój Tata na pewno coś ukradł, bo ochroniarz widział jak Tata wkłada coś za pazuchę. Owszem wkładał - okulary do czytania, których użył, by przeczytać skład jakiegoś produktu :)
Odpowiedz