Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie pisałabym, gdyby to się stało raz. Nie pisałabym, gdyby to się…

Nie pisałabym, gdyby to się stało raz. Nie pisałabym, gdyby to się stało sto razy... ale ludzie przenajświętsi, to się dzieje ZAWSZE.

W publicznej toalecie. Zamek niby zasunięty, ale kto go tam wie... w końcu toalety czasami stareńkie i rozdryndane, śrubki na plastelinie wetknięte w wyrobioną dziurę bez śladu gwintu, gwózdki wiszą na samym lakierze.

Słychać kroki. Nadciąga. Mając odrobinę doświadczenia, można mieć już serce w gardle.

Zapuka?

Gdzie tam. Szarpie za klamkę. Mini zawał serca.

W ciągu mojego długiego życia kilka razy zdarzyło się, że zamek nie zadziałał.

Niezliczoną ilość razy zdarzało się, że szarpanie nie ustawało mimo mojego darcia się "zajęte!"

Często też zamka po prostu nie ma i trzeba trzymać za klamkę. Raz zdarzyło mi się, że w takiej sytuacji doszło do swoistej próby sił, czy też przeciągania liny.

Na pierd*liard przypadków pukanie poprzedziło o milisekundy szarpanie za klamkę może 4-5 razy.

Pukania bez następującego tuż za nim szarpania nie doświadczyłam nigdy.

by KoparkaApokalipsy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar LenaMalena
45 53

Ja doświadczyłam pukania, jestem więc szczęściarą :) Ja widziałam kiedyś taką sytuację, że w wc w centrum handlowym (tylko 4 toalety!) kolejka była spora, a jedna kabina długo zajęta. Jakaś nerwowa baba stojąca przede mną nie wytrzymała i ciągnie za klamkę i ciągnie i najpierw krzyczy, że drzwi się zacięły, a po głośnym proteście osoby ze środka wykrzykuje, żeby szybciej się załatwiała, bo tu kolejka i długo sr.ć to można w domu... I weź tu teraz wyjdź człowieku i nie spal buraka...

Odpowiedz
avatar chiacchierona
26 30

Ja z kolei trafiłam wiele razy na osobniki, które tak mocno wierzą w te śmieszne zamki, że jak już się zamkną i posadzą cztery litery to można sobie pukać do woli a i tak gęby nie otworzą. Fakt, zdarzyło się i tak, że sobie jakaś wesoła grupka zrobiła z kibla klub dyskusyjny i mogłam nie słyszeć ale były i przypadki, że w ubikacji cisza jak makiem zasiał a w kabinie siedzi taka cichociemna jak trusia i udaje, że jej nie ma.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
20 24

@chiacchierona: Ach, te toaletowe historie :) Ja często widzę sytuację, że wchodzę do przedsionka z kabinami i stoję w kolejce, a jakaś nowa osoba sądzi, że jej kolejka nie obowiązuje i ładuje się do pierwszej zwalniającej się kabiny. Albo odwrotnie - stoi dziecko w kolejce i jak jest jego kolej, to mówi, że czeka na kogoś. No to ludzie wchodzą, a zaraz potem słychać krzyki matki, że wpychamy się przed jej dziecko. Szkoda, że nie nauczyła dziecko co ma robić i mówić.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
27 53

A ja ze swojej strony apeluję żeby ludzie zamykali się w toaletach bo o tym zapominają i w niektórych miejscach normalnie nie można załatwić potrzeby fizjologicznej po ludzku. Byłem onegdaj w klubie disco "Ekwador" w miejscowości Manieczki, końcówka złotych lat 90 i w jednej kabinie mocno dopieszczona solarnianym słońcem dziewczyna "obsługuje" na kolanach trzech dresiarzy, w drugiej dwie dziewoje około szesnastoletnie zapamiętale penetrują swoje wzgórza i doliny, w trzeciej prawilny słowiański młodzian ze spuszczonymi spodniami spowiada się muszli klozetowej a w jeszcze innej jegomość o szyi szerszej od uda uprzejmie zaproponował przysłowiowy wp*dol. Zdesperowany chciałem gdzieś coś w krzokach ale tam też się uskutecznia w praktyce przygotowanie do życia w rodzinie i jeszcze jak nadepnę jedną czy drugą w poszukiwaniu wolnego krzaka to bulwers że chwili spokoju nie ma i przeszkadzam im w dojściu swoim robieniem kupy. Noż ludzie złoci...

Odpowiedz
avatar LenaMalena
28 32

Mi się jeszcze przypomniało, jak kiedyś pukam do kabiny i nic - żadnego odzewu. To ciągnę za klamkę, a pani się nie zamknęła...

Odpowiedz
avatar Krolewna
12 14

@LenaMalena: Też tak miałam. I w dodatku zgarnęłam opiernicz od baby w środku. :o

Odpowiedz
avatar murhaaja
9 9

@LenaMalena: Mnie się parę razy zdarzyło, raz nawet w tamtym tygodniu, że widziałam w tym "okienku" pod klamką kolor zielony, czyli że toaleta wolna, otwieram więc drzwi, a w środku jakaś baba. I ona ma pretensje do mnie o to, że nie potrafi zamknąć drzwi na zamek, tylko na klamkę i już zadowolona z siebie.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 2

@LenaMalena: a po co się odzywać, będzie siedzieć jeszcze 15lat i to bez apelacji

Odpowiedz
avatar menevagoriel
47 55

gra o tron wersja polska ;D

Odpowiedz
avatar basshunter
10 10

W cywilizowanym świecie zamek w drzwiach powinien służyć jako informacja dla osoby, która chce skorzystać z toalety, a nie wie czy ta jest wolna czy zajęta. Nie jako miejsce do barykadowania się przed kimś.

Odpowiedz
avatar anka6464
17 19

Kiedyś mieszkałam w bloku w którym mieszkania były tak pomyślane, że każdy miał swoją toaletę, ale wejście do niej było od klatki schodowej. Po prostu, na dwa mieszkania na piętrze, drzwi były cztery. Drzwi do owych toalet posiadały u góry szybę (dzięki czemu doskonale widać, czy światło jest zapalone, czy nie) oraz były zamykane na klucz. My, co prawda, nie zamykaliśmy - w końcu każdy w okolicy miał taką samą sytuację więc nie wpadłby na jakiś głupi pomysł, w tym pomieszczeniu nie trzymaliśmy dosłownie niczego, a jak jest się w środku to widać że pali się światło. No, i tak wygodniej. Jestem w sobie raz w tej toalecie i słyszę, jak gdzieś na klatce rozmawia dwóch facetów. Jeden mówi: "No, tu jest zawsze otwarte, patrz..." i otwiera drzwi do MOJEJ WŁASNEJ toalety w której JA PRZEBYWAM, żeby pokazać, że tam jest ZAWSZE OTWARTE. Kiedy w ogóle wpadł na pomysł żeby to sprawdzić, i po co?

Odpowiedz
avatar bazienka
6 6

@anka6464: ja to sie zastanawiam, kto wpadl na taki swiatly pomysl architektoniczny, by trzeba ylo wyjsc z mieszkania by sie wyproznic... zrozumialabym sytuacje jak u Kiepskich- jedna toaleta na pietro, taki lajf, ale osobna toaleta do kazdego mieszkania? pierwsze co bym zrobila to zamurowala od zewnatrz te drzwi i przebila sie z wnetrza swojego lokalu troche komfortu...

Odpowiedz
avatar anka6464
0 0

@bazienka: Też tego nie rozumiem, ale to bardzo stare bloki. A większość sąsiadów poradziła sobie właśnie tak, jak pomyślałaś :)

Odpowiedz
avatar Anor
7 7

U mnie (pracuję w galerii handlowej) może nie ma natarczywego ciągania drzwiami, ale zdarza się inna sytuacja. Zawsze. Kolejka na kilka osób. No to myślę, że wszystko zajęte i czekam. Dochodzi do mnie i okazuje się, że zajęte były może dwie kabiny z czterech... Na początku się z tego śmiałam, ale jeśli taka sytuacja zdarza się po kilka razy dziennie to mnie szlag trafia. Teraz nawet jak jest kolejka to sprawdzam i wprowadzam panie do kabin jak baranki do zagród.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
8 8

@Anor: jest taka stara chińska mądrość: że najtrudniej jest otworzyć otwarte drzwi...

Odpowiedz
avatar Anor
2 2

@PiekielnyDiablik: Jest też dobra strona tej sytuacji. Jeśli na pustą kabinę czeka tylko jedna pani, zazwyczaj już mnie wpuszcza jak ją uświadomię.

Odpowiedz
avatar inmymind
2 2

@Anor: czasem są tez kabiny, do których nikt nie wejdzie, bo np. kilka kropel moczu jest na desce (na której zazwyczaj i tak przecież nikt gołym tyłkiem nie usiądzie, co najwyżej na papierze... chyba...).

Odpowiedz
avatar Anor
1 3

@inmymind: Wiem i jak coś wolnego jest obok to sama takie toalety omijam. Ale w 100% przypadków jest tak, że po otwarciu kabiny widzę tylko zdziwione spojrzenie albo uśmiech zażenowania :)

Odpowiedz
avatar chwilowy
4 4

Ja pracuje w ogólnopolskim polskiej znanej firmie. Pracują w niej ludzie z różnego rodzaju wykształceniem wyższym od prawników po fizyków itd. W każdej dziedzinie się kogoś znajdzie. Nikt!!! Nie puka! !! A zdawało by się że jak to dawniej było ludzie wykształceni to elita. ..

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-3 3

chyba jedyną skuteczna metoda jest osranie zewnętrznej klamki...

Odpowiedz
avatar Mirame
2 6

Szczerze powiedziawszy, nie rozumiem troche tego oburzenia w komentarzach - jezeli jest to spora toaleta, ze spora iloscia kabin, a do tego jeszcze rozmawiajacymi ludzmi przy zlewach; to pukanie jest zwyczajnie bez sensu - ani ja nie wiem, czy odpowiedziano mi z wlasciwej toalety, ani ludzie w toalecie nie sa do konca pewni, czy to do nich pukano. Wiekszosc toalet ma kolory do rozrozniania blokady zamka, a jezeli ich nie ma, to delikatne pociagniecie za drzwi zdaje sie byc znacznie bardziej skuteczne, niz uporczywe pukanie.

Odpowiedz
avatar katma
2 4

A ja napiszę z drugiej strony. Kiedyś pukałam. I nawet jeśli nie doczekałam się odpowiedzi, to nie oznaczało jeszcze, że toaleta jest wolna. Więc skoro i tak brak odpowiedzi o niczym nie świadczy, to przestałam pukać, przykro mi.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

ja sie nadzialam, ze po zapukaniu i odczekaniu kilku sekund ciszy, jednak ktos w tej kabinie byl teraz bawie sie pstryczkiem od swiatla- jak nie bedzie poirytowanego glosu, znaczy, ze droga wolna ;)

Odpowiedz
avatar raj
1 3

Nie bardzo rozumiem skąd to oburzenie że ludzie nie pukają do toalet. Sam tego nie robię, bo wychodzę z założenia że WŁAŚNIE PO TO jest zamek w drzwiach, żebym wiedział, czy toaleta jest wolna, czy zajęta. Po pierwsze, zamek z reguły ma od zewnątrz kolorową sygnalizację (zielony-czerwony) i widać, czy jest zamknięte czy nie. Po drugie, nawet jeśli tej sygnalizacji nie ma, to delikatne pociągnięcie za klamkę od razu daje tę informację (delikatne pociągnięcie - nie szarpanie! w ogóle nie rozumiem szarpania drzwiami, żadnymi, nie tylko od toalety - poza przypadkiem kiedy wiemy, że akurat te drzwi są popsute i trzeba je faktycznie szarpnąć mocniej, żeby otworzyć)

Odpowiedz
avatar MsciwyFrustrat
2 2

Strzelać przez drzwi na wysokości rzepek - to jedyne rozwiązanie.

Odpowiedz
Udostępnij