Nie pisałabym, gdyby to się stało raz. Nie pisałabym, gdyby to się stało sto razy... ale ludzie przenajświętsi, to się dzieje ZAWSZE.
W publicznej toalecie. Zamek niby zasunięty, ale kto go tam wie... w końcu toalety czasami stareńkie i rozdryndane, śrubki na plastelinie wetknięte w wyrobioną dziurę bez śladu gwintu, gwózdki wiszą na samym lakierze.
Słychać kroki. Nadciąga. Mając odrobinę doświadczenia, można mieć już serce w gardle.
Zapuka?
Gdzie tam. Szarpie za klamkę. Mini zawał serca.
W ciągu mojego długiego życia kilka razy zdarzyło się, że zamek nie zadziałał.
Niezliczoną ilość razy zdarzało się, że szarpanie nie ustawało mimo mojego darcia się "zajęte!"
Często też zamka po prostu nie ma i trzeba trzymać za klamkę. Raz zdarzyło mi się, że w takiej sytuacji doszło do swoistej próby sił, czy też przeciągania liny.
Na pierd*liard przypadków pukanie poprzedziło o milisekundy szarpanie za klamkę może 4-5 razy.
Pukania bez następującego tuż za nim szarpania nie doświadczyłam nigdy.
Ja doświadczyłam pukania, jestem więc szczęściarą :) Ja widziałam kiedyś taką sytuację, że w wc w centrum handlowym (tylko 4 toalety!) kolejka była spora, a jedna kabina długo zajęta. Jakaś nerwowa baba stojąca przede mną nie wytrzymała i ciągnie za klamkę i ciągnie i najpierw krzyczy, że drzwi się zacięły, a po głośnym proteście osoby ze środka wykrzykuje, żeby szybciej się załatwiała, bo tu kolejka i długo sr.ć to można w domu... I weź tu teraz wyjdź człowieku i nie spal buraka...
OdpowiedzJa z kolei trafiłam wiele razy na osobniki, które tak mocno wierzą w te śmieszne zamki, że jak już się zamkną i posadzą cztery litery to można sobie pukać do woli a i tak gęby nie otworzą. Fakt, zdarzyło się i tak, że sobie jakaś wesoła grupka zrobiła z kibla klub dyskusyjny i mogłam nie słyszeć ale były i przypadki, że w ubikacji cisza jak makiem zasiał a w kabinie siedzi taka cichociemna jak trusia i udaje, że jej nie ma.
Odpowiedz@chiacchierona: Ach, te toaletowe historie :) Ja często widzę sytuację, że wchodzę do przedsionka z kabinami i stoję w kolejce, a jakaś nowa osoba sądzi, że jej kolejka nie obowiązuje i ładuje się do pierwszej zwalniającej się kabiny. Albo odwrotnie - stoi dziecko w kolejce i jak jest jego kolej, to mówi, że czeka na kogoś. No to ludzie wchodzą, a zaraz potem słychać krzyki matki, że wpychamy się przed jej dziecko. Szkoda, że nie nauczyła dziecko co ma robić i mówić.
OdpowiedzA ja ze swojej strony apeluję żeby ludzie zamykali się w toaletach bo o tym zapominają i w niektórych miejscach normalnie nie można załatwić potrzeby fizjologicznej po ludzku. Byłem onegdaj w klubie disco "Ekwador" w miejscowości Manieczki, końcówka złotych lat 90 i w jednej kabinie mocno dopieszczona solarnianym słońcem dziewczyna "obsługuje" na kolanach trzech dresiarzy, w drugiej dwie dziewoje około szesnastoletnie zapamiętale penetrują swoje wzgórza i doliny, w trzeciej prawilny słowiański młodzian ze spuszczonymi spodniami spowiada się muszli klozetowej a w jeszcze innej jegomość o szyi szerszej od uda uprzejmie zaproponował przysłowiowy wp*dol. Zdesperowany chciałem gdzieś coś w krzokach ale tam też się uskutecznia w praktyce przygotowanie do życia w rodzinie i jeszcze jak nadepnę jedną czy drugą w poszukiwaniu wolnego krzaka to bulwers że chwili spokoju nie ma i przeszkadzam im w dojściu swoim robieniem kupy. Noż ludzie złoci...
OdpowiedzMi się jeszcze przypomniało, jak kiedyś pukam do kabiny i nic - żadnego odzewu. To ciągnę za klamkę, a pani się nie zamknęła...
Odpowiedzwspółczuje
Odpowiedz@LenaMalena: Też tak miałam. I w dodatku zgarnęłam opiernicz od baby w środku. :o
Odpowiedz@LenaMalena: Mnie się parę razy zdarzyło, raz nawet w tamtym tygodniu, że widziałam w tym "okienku" pod klamką kolor zielony, czyli że toaleta wolna, otwieram więc drzwi, a w środku jakaś baba. I ona ma pretensje do mnie o to, że nie potrafi zamknąć drzwi na zamek, tylko na klamkę i już zadowolona z siebie.
Odpowiedz@LenaMalena: a po co się odzywać, będzie siedzieć jeszcze 15lat i to bez apelacji
Odpowiedzgra o tron wersja polska ;D
OdpowiedzYou make my day.
OdpowiedzW cywilizowanym świecie zamek w drzwiach powinien służyć jako informacja dla osoby, która chce skorzystać z toalety, a nie wie czy ta jest wolna czy zajęta. Nie jako miejsce do barykadowania się przed kimś.
OdpowiedzKiedyś mieszkałam w bloku w którym mieszkania były tak pomyślane, że każdy miał swoją toaletę, ale wejście do niej było od klatki schodowej. Po prostu, na dwa mieszkania na piętrze, drzwi były cztery. Drzwi do owych toalet posiadały u góry szybę (dzięki czemu doskonale widać, czy światło jest zapalone, czy nie) oraz były zamykane na klucz. My, co prawda, nie zamykaliśmy - w końcu każdy w okolicy miał taką samą sytuację więc nie wpadłby na jakiś głupi pomysł, w tym pomieszczeniu nie trzymaliśmy dosłownie niczego, a jak jest się w środku to widać że pali się światło. No, i tak wygodniej. Jestem w sobie raz w tej toalecie i słyszę, jak gdzieś na klatce rozmawia dwóch facetów. Jeden mówi: "No, tu jest zawsze otwarte, patrz..." i otwiera drzwi do MOJEJ WŁASNEJ toalety w której JA PRZEBYWAM, żeby pokazać, że tam jest ZAWSZE OTWARTE. Kiedy w ogóle wpadł na pomysł żeby to sprawdzić, i po co?
Odpowiedz@anka6464: ja to sie zastanawiam, kto wpadl na taki swiatly pomysl architektoniczny, by trzeba ylo wyjsc z mieszkania by sie wyproznic... zrozumialabym sytuacje jak u Kiepskich- jedna toaleta na pietro, taki lajf, ale osobna toaleta do kazdego mieszkania? pierwsze co bym zrobila to zamurowala od zewnatrz te drzwi i przebila sie z wnetrza swojego lokalu troche komfortu...
Odpowiedz@bazienka: Też tego nie rozumiem, ale to bardzo stare bloki. A większość sąsiadów poradziła sobie właśnie tak, jak pomyślałaś :)
OdpowiedzU mnie (pracuję w galerii handlowej) może nie ma natarczywego ciągania drzwiami, ale zdarza się inna sytuacja. Zawsze. Kolejka na kilka osób. No to myślę, że wszystko zajęte i czekam. Dochodzi do mnie i okazuje się, że zajęte były może dwie kabiny z czterech... Na początku się z tego śmiałam, ale jeśli taka sytuacja zdarza się po kilka razy dziennie to mnie szlag trafia. Teraz nawet jak jest kolejka to sprawdzam i wprowadzam panie do kabin jak baranki do zagród.
Odpowiedz@Anor: jest taka stara chińska mądrość: że najtrudniej jest otworzyć otwarte drzwi...
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Jest też dobra strona tej sytuacji. Jeśli na pustą kabinę czeka tylko jedna pani, zazwyczaj już mnie wpuszcza jak ją uświadomię.
Odpowiedz@Anor: czasem są tez kabiny, do których nikt nie wejdzie, bo np. kilka kropel moczu jest na desce (na której zazwyczaj i tak przecież nikt gołym tyłkiem nie usiądzie, co najwyżej na papierze... chyba...).
Odpowiedz@inmymind: Wiem i jak coś wolnego jest obok to sama takie toalety omijam. Ale w 100% przypadków jest tak, że po otwarciu kabiny widzę tylko zdziwione spojrzenie albo uśmiech zażenowania :)
OdpowiedzJa pracuje w ogólnopolskim polskiej znanej firmie. Pracują w niej ludzie z różnego rodzaju wykształceniem wyższym od prawników po fizyków itd. W każdej dziedzinie się kogoś znajdzie. Nikt!!! Nie puka! !! A zdawało by się że jak to dawniej było ludzie wykształceni to elita. ..
Odpowiedzchyba jedyną skuteczna metoda jest osranie zewnętrznej klamki...
OdpowiedzSzczerze powiedziawszy, nie rozumiem troche tego oburzenia w komentarzach - jezeli jest to spora toaleta, ze spora iloscia kabin, a do tego jeszcze rozmawiajacymi ludzmi przy zlewach; to pukanie jest zwyczajnie bez sensu - ani ja nie wiem, czy odpowiedziano mi z wlasciwej toalety, ani ludzie w toalecie nie sa do konca pewni, czy to do nich pukano. Wiekszosc toalet ma kolory do rozrozniania blokady zamka, a jezeli ich nie ma, to delikatne pociagniecie za drzwi zdaje sie byc znacznie bardziej skuteczne, niz uporczywe pukanie.
OdpowiedzA ja napiszę z drugiej strony. Kiedyś pukałam. I nawet jeśli nie doczekałam się odpowiedzi, to nie oznaczało jeszcze, że toaleta jest wolna. Więc skoro i tak brak odpowiedzi o niczym nie świadczy, to przestałam pukać, przykro mi.
Odpowiedzja sie nadzialam, ze po zapukaniu i odczekaniu kilku sekund ciszy, jednak ktos w tej kabinie byl teraz bawie sie pstryczkiem od swiatla- jak nie bedzie poirytowanego glosu, znaczy, ze droga wolna ;)
OdpowiedzNie bardzo rozumiem skąd to oburzenie że ludzie nie pukają do toalet. Sam tego nie robię, bo wychodzę z założenia że WŁAŚNIE PO TO jest zamek w drzwiach, żebym wiedział, czy toaleta jest wolna, czy zajęta. Po pierwsze, zamek z reguły ma od zewnątrz kolorową sygnalizację (zielony-czerwony) i widać, czy jest zamknięte czy nie. Po drugie, nawet jeśli tej sygnalizacji nie ma, to delikatne pociągnięcie za klamkę od razu daje tę informację (delikatne pociągnięcie - nie szarpanie! w ogóle nie rozumiem szarpania drzwiami, żadnymi, nie tylko od toalety - poza przypadkiem kiedy wiemy, że akurat te drzwi są popsute i trzeba je faktycznie szarpnąć mocniej, żeby otworzyć)
OdpowiedzStrzelać przez drzwi na wysokości rzepek - to jedyne rozwiązanie.
Odpowiedz