Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sagi o skąpstwie część druga. :) Dla tych, którzy pierwszej części nie…

Sagi o skąpstwie część druga. :) Dla tych, którzy pierwszej części nie czytali: http://piekielni.pl/66444

1. Szeroko pojęty sprzęt BHP: jedna para gumowych rękawic na wszystkich pracowników i wolontariuszy "z doskoku", czyli od 4 do 8 osób. Dwie pary gumowych rękawic zakupiliśmy z własnych pieniędzy za zawrotne 1.49 euro i trzymamy w swoim pokoju.
Do tego coś, przez co zachodzę w głowę, jak hostel daje radę zaliczać kontrole BHP/sanitarne: BRAK APTECZKI. W całym hostelu nie ma ani jednej apteczki pierwszej pomocy.

2. Wspomniana już w komentarzach akcja z wybielaczem, kiedy to właściciel hostelu stwierdził, że nalanie stężonego chlorowego paskudztwa do steamera (zamiast detergentu) jest po prostu fenomenalnym pomysłem. Takim piekielnym połączeniem kazano nam czyścić fugi z grzyba w niewentylowanych łazienkach, oczywiście bez żadnego ostrzeżenia, czym zastąpiono detergent. Efekt: i ja, i mój chłopak się potruliśmy, u mnie poparzona śluzówka w nosie i krew lejąca się z kichawy jeszcze przez dwa dni. Jedna para spodni roboczych do wyrzucenia, przeżarło w jednym miejscu tak, że materiał się rwał. Maska z odpowiednimi filtrami kupiona za własne pieniądze (maska tego typu: http://g-ec2.images-amazon.com/images/G/01/th/3M/resp/6211._V395766850_.jpg) i trzymana u nas w pokoju.

3. Ciepła woda przez cały dzień? Toż to burżujstwo! Woda jest podgrzewana tylko na dwie godziny rano i dwie wieczorem. My dostajemy kociokwiku, bo sprzątaj tu człowieku bez ciepłej wody (kiedy odplamiamy pościele w stulitrowym zlewie, gotujemy wodę w czajnikach elektrycznych). Goście się zrażają, bo są przykuci do hostelu w określonych godzinach jeśli chcą się umyć albo pozmywać tłuste gary. Jechałeś dwanaście godzin samochodem, jedyne, o czym marzysz, to prysznic, ale przyjechałeś do hostelu po 19:30? Zapomnij o kąpieli, musisz czekać do rana. Jest to najczęściej zgłaszany problem w opiniach na portalach typu tripadvisor.

4. Kuchnia samoobsługowa, to brzmi zachęcająco! Rzeczywistość: na ponad 100 łóżek mamy w kuchni 16 szafek, z czego wszystkie zajęte przez rezydentów i obsługę. Do tego cztery takie malutkie, sześcienne lodówki (tego typu: http://chlodziarka.com.pl/photos/mala-lodowka-chlodziarka-bauknecht-a-ladna-2604051209.jpg). Zero zamrażalników. Jeden czajnik elektryczny (ciągle trzeba czekać, żeby sobie zrobić coś do picia), jedna mikrofalówka. Do gotowania mamy jeden piekarnik i jedną, czteropalnikową płytę grzewczą. Płyta grzewcza chyba pochodzi z epoki kamienia łupanego i rozgrzewa ją siedzący pod palnikiem jaskiniowiec krzeszący ogień, gdyż wodę na makaron gotuje się PRAWIE GODZINĘ. Teraz się już wycwaniliśmy, gotujemy wodę w czajniku elektrycznym i wlewamy do gara. ;) Płyty grzewcze były dwie (obie napędzane przez jaskiniowców z krzemieniami), ale jedna się zepsuła, a właścicielowi "nie opłaca się" jej naprawiać. Garnków, sztućców i naczyń w zasadzie "niet", każdy z rezydentów ma swoje, a ty, drogi gościu - kombinuj!

5. Jeszcze do niedawna WiFi było tylko w holu przy recepcji, ale hostel zbierał z tego powodu mnóstwo niepochlebnych opinii na portalach, więc właściciel wykosztował się na dwa routery. Dzięki temu mamy już internet w pokojach, chociaż na drugim piętrze bywa problem z zasięgiem.

Chcecie jeszcze, czy już przynudzam? :)

hostel zagranica

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
6 12

@Day_Becomes_Night: No właśnie nijak i dzisiaj lekka załamka mnie ogarnęła. Chciał mnie gościu wynająć na duże zlecenie fotograficzne, zgodziłam mu się zrobić to za naprawdę niską stawkę, bodaj najniższą na rynku, bo szczęśliwa byłam jak świnia w błocie, że wpadnie jakiś pieniądz, i to z mojej wyuczonej profesji. Gościu napalony, jarał się jak flota Stannisa, że się znam, że będzie mieć więcej klientów dzięki zdjęciom itd. Miał się skontaktować ze mną wczoraj, kiedy zaczynamy...no i dupa. :C Wysłałam mu dwa SMSy z pytaniem, czy nasza umowa jest nadal aktualna (w ten weekend jest bank holiday, więc może po prostu gości jest zalatany i zapomniał), ale bez odzewu. Napiszę jeszcze maila... Może mojemu mężczyźnie lepiej pójdzie, bo z nim dla odmiany jutro ma się skontaktować pracodawca. Nie wiem, co robię nie tak, ale czuję się jak skończony nieudacznik życiowy, że przez dwa miesiące nie udało mi się znaleźć normalnej roboty... ._.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

@DeadAgain: Wyluzuj:) początki na emigracji zawsze są ciężkie. Przyjechałam do UK z 6,50£ w kieszeni, spałam na podłodze a jedynym moim posiłkiem były frytki :) Też miałam doła, chciałam wracać,ale gdy znalazłam pracę los się odmienił. Oczywiście nadeszła cała masa innych problemów ale jeżeli przetrwałam ten ciężki okres to przeżyję wszystko. Zobaczysz, niedługo będziesz to wspominać ze śmiechem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@Day_Becomes_Night: Wiem, dlatego śmieję się z tych wszystkich opowiadających, jak to wyszli z lotniska i dziesięciu pracodawców już się o nich biło... ;) Ogólnie jestem wielkim optymistą - ciężko nie być, jak się po siedmiu latach wylazło z depresji. Po prostu przychodzi taki dzień, kiedy w hostelu bagno, z pracy nici, nie daj Boże jeszcze coś boli i człowiek zaczyna siedzieć i myśleć, że jest już na tej emigracji trzy miechy i nic, że innym się udaje, że coś pewnie robię nie tak... Wiesz, takie myślenice. Rzadko mnie to łapie, ale akurat jestem po 12 dniach harówy bez dnia wolnego + ta sprawa ze zdjęciami i trochę wpadłam w dołek. :) Długo ci zajęło znalezienie jakiejś pracy?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@DeadAgain: długo. Trochę za długo. Jednak jest i z tego należy się cieszyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Day_Becomes_Night: Dobrze wiedzieć, bo już mnie lekka paranoja ogarniała, że dwa miesiące to straaaasznie długo. Mimo, iż wiem, że nie jest już tak łatwo jak kiedyś, ale jednak słuchanie ciągle przez skype od mamy "jak to moi znajomi wyjechali i po tygodniu mieli pracę" gdzieś tam się kołacze w psychice. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@DeadAgain: jeżeli mieli już załatwioną przez kogoś,to uwierzę. Mogli już byc umówieni na NINO interviev przed przyjazdem. Nie wiem jak w Irlandii,ale tutaj nie dostaniesz wypłaty jeżeli nie masz jeszcze numeru. Później ci to wyrównują.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Day_Becomes_Night: Jak to nie dostanie się wypłaty? Pracowałam legalnie bez NIN-u w UK i pieniądze dostawałam, ale musiałam bardzo szybko go wyrobić. Z drugiej strony było to w 2008 roku

Odpowiedz
avatar anonimek94
-1 1

@funmilayo: Masz rację, nawet teraz można dostać wypłatę bez NIN ale robią numer awaryjny (czyli BR) który po prostu ma wyższą stawkę podatkową. Trzeba go szybko wyrobić, ale z tego co wiem to jest na to chyba 3 miesiące nawet, chociaż często zależy od pracodawcy - niektórzy naprawdę pośpieszają (i dobrze). Jednakże, nie można mieć umówionego spotkania przed przyjazdem, ponieważ jest to ryzykowne. Nie wiem jak w innych miastach ale u mnie nikt się nie pyta, cyz będziesz mieć czas. Dają pierwszy wolny termin i musisz na niego przyjść. Jeżeli jeszcze nie ma Cię w kraju to masz problem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@DeadAgain: Dwa miesiące to nie jest długo, więc aż tak się nie załamuj. Ale nie oferuj aż tak niskich cen, bo psujesz rynek.

Odpowiedz
avatar czosnek_cebula
5 7

Te eufemizmy, te porównania... Wincyj! :D

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-5 7

Miedzy innymi z podobnych powodow powinno sie (jak nie brak forsy) mieszkac w conajmniej trzygwiazdkowych hotelach, choc bywaja tez nieprzyjemne doswiadczenia nawet w PIECIOGWIAZDKOWYCH. Kto chce mieszkac w hostelach, ma wieksze prawdopodobienstwo rozczarowania w najrozniejszych (chociazby w opisanych tu w historii) dziedzinach. Nalezy tez z rozsadkiem i wyczerpujaco skozystac z internetu przed przyjazdem, a w wypadku smutnych doswiadczen - nie chowac glowy w piasek, tylko zlozyc skarge w recepcji, albo u managera. A wspolpracownicy TEZ POWINNI ZAPROTESTOWAC przeciw tym uragajacymi BHP i higienie warunkom pracy.

Odpowiedz
avatar 8400111
1 7

@ZaglobaOnufry: Chyba muszę napisać o mojej krótkiej, pokojówkowej karierze w trzygwiazdkowym hotelu ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@8400111: pisz!!! Chętnie przeczytam opowieści byłej koleżanki po fachu

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-2 2

@8400111: Gwiazdka gwiazdce NIE rowna, dlatego sensowne jest (przed rezerwacja pokoju) zorientowac sie glebiej n.p. w internecie i przeczytac, co dawniejsi goscie na temat pobytu mieli do powiedzenia i wyciagnac odpowiednie konsekwencje.

Odpowiedz
avatar AleToNic
1 3

@ZaglobaOnufry: Otóż to. W czasach szkolnych ja i koleżanka miałyśmy praktyki w hotelach. Ja w 3 gwiazdkach, ona w 4. I po naszych opowiadaniach nt. sprzątania, kuchni i ogólnego stanu w hotelach, moje 3. gwiazdki były o niebo lepsze niż ten z czterema. A mianowicie ? Chociażby można porównać to, że np. przy sprzątaniu pokoi miałam zapewnione wszystkie środki czystości do czyszczenia pokoi (w tym jakże cenny płyn do mycia szyb i zestaw ściereczek). Koleżanka znowu miała tylko jakąś starą szmatę i kubeł letniej wody. W restauracjach też podobnie. "U mnie" każdy kąt restauracji był czysty, zawsze świeży obrus. "U koleżanki" podłoga wręcz krzyczała: umyj mnie. I o ile "po wierzchu" była nawet czysta, o tyle pod obrusami były zużyte serwetki i chusteczki, plamy różnego rodzaju (obrusy dotykały podłogi, maskując szczelnie przed gośćmi, to co czaiło się pod stolikami) i do tego przy końcach obrusów niewielkiej wielkości plamki. No i wspomniałam, że do mycia takiej podłogi koleżanka dostała szmatę i zimną wodę ? Już nie wspominając, że koleżankę jako praktykantki oprócz szefa kuchni, w której była pomocą kuchenną nikt nie nadzorował co robi oprócz pierwszego dnia ? Na praktykach, na których ja byłam zawsze do pokoi wchodziliśmy ze sprzątaczkami. W kuchni i restauracji zawsze był kelner bądź kucharz, który doglądał tego co robimy i w razie potrzeby upomniał, że coś źle zrobiliśmy. Tak samo siedząc na recepcji nie zostawaliśmy sami, zawsze była recepcjonistka, by doglądać jak rozmawiamy z gościem, czy poprawnie wpisujemy dane do książki rezerwacyjnej. A w razie jej wyjścia do toalety miałyśmy przykaz grzecznie przekazać gościom, którzy właśnie przyjechali, by chwilę poczekali. Z tego co mi koleżanka mówiła, to obsługa hotelu właściwie ją jak i innych praktykantów olała, pokazując tylko co mają robić i zostawić ich bez nadzoru. Godziny praktyk też przekombinowane Każda z nas miała w umowie 8 godzin pracy. Ile razy koleżanka żaliła się, że nic się nie nauczyła, bo ledwo przyjechała oni kazali jej jechać do domu. I był problem bo otrzymywała zwrot kosztów za bilety, no a jak tu się rozliczyć, jak jeden bilet jest wystawiony o 7.56 a drugi o 9.30 i jakim cudem w 15 minut odrobiła 8 godzin praktyk ? Przecież w szkole by ją zjedli. U mnie było o tyle lepiej, ponieważ ja i inni praktykanci mieliśmy swoje pokoje w hotelu i godziny zawsze się zgadzały, bo jak rano nie było co robić, to zawsze w późniejszych porach nadrabialiśmy (np. pracowaliśmy od 9 do 13 i od 15 do 19), więc norma była. My nie musieliśmy kombinować, bo nas olali i róbta co chceta.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@ZaglobaOnufry: Czytając komentarze kolegów i koleżanek po fachu obawiam się, że nawet w pięciogwiazdkowych sieciówkach znajdzie się "śliwka robaczywka". :) A protestować? Protestować to możesz, wtedy radośnie usłyszysz, że jesteś tu na wolontariacie i jak się nie podoba, to won. A potrzebuję w miarę stałego miejsca zamieszkania, przebywanie co tydzień u innego hosta w innej części Irlandii nie pomaga w szukaniu pracy. :)

Odpowiedz
avatar yannika
4 4

A zawsze mi się wydawało, że w UK inspekcja pracy kociokwiku dostaje jak ktoś sobie paznokieć przy pracy złamie... Nie możecie anonimowo podkablować za ten chlor?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@yannika: My akurat jesteśmy w Republice Irlandii, nie w Irlandii Północnej, więc nie wiem, jak tutaj działa inspekcja pracy. Ale inspekcje pracy chyba nie nadzorują wolontariuszy z portali typu workaway czy helpx...? Bo przez te portale jest zawsze wolontariat bez umowy, jakby nie było.

Odpowiedz
avatar yannika
1 1

@DeadAgain: A co to za różnica? Nadal pracodawca ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo pracy. Najlepiej skontaktuj się z HSA z opisem tych wyskoków, zanim ktoś faktycznie trafi do szpitala (http://www.hsa.ie/eng/).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@yannika: Okay, dzięki za adres strony!

Odpowiedz
avatar Mavi
1 3

Pisz dalej! to zdecydowanie jest piekielność! I powodzenia w szukaniu innej/normalnej pracy na Wyspach :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@Mavi: Dzięki! :) Nie siedziałabym tutaj, ale odkąd mam stałe miejsce zamieszkania i nie jeżdżę w te i wewte po kraju, zaczyna się coś ruszać z pracą, więc siedzę z zaciśniętymi kciukami i na każdej rozmowie liczę, że to już będzie ta, która mnie wyciągnie z tego miejsca. :)

Odpowiedz
avatar LenaMalena
-2 4

Jak słyszę słowo "saga" to kojarzy mi się tylko z tymi bzdetami "Saga o ludziach lodu". Historia fajna, można nazwać ją "Saga o właścicielu brudzie" :)

Odpowiedz
avatar LenaMalena
1 1

Historia przypomina trochę film komediowy. Szkoda, że to rzeczywistość. W filmach, na samym końcu, pracownik wygrywa często w totka ogromną sumę i sam otwiera własny biznes, zabierając pracowitych kompanów i zostawiając szefa buraka. Tak więc życzę powodzenia i kup od czasu do czasu jakiś kupon:)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@LenaMalena: Dzięki. :) Może się skuszę na tej stacji benzynowej, która się reklamuje "we sold winner!". ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Napiszesz o poszukiwaniu nowej pracy?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@pokrzywdzona: szukasz inspiracji czy tobie też ma załatwić?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@pokrzywdzona: Akurat w poszukiwaniu płatnej pracy nie mam jakichś wielkich piekielności (może poza ludźmi typu "super, świetnie się nadajesz, zadzwonimy" - a potem zero kontaktu, ale to chyba wszędzie się zdarza); wysyłam CV przez internet, jeżdżę po hotelach/hostelach/B&B, rozmawiam i zostawiam CV, jeżdżę na dni otwarte, sprawdzam FAS itd. itp. Wszyscy tutaj są bardzo mili, nawet, jeśli nie mają obecnie wakatów, to grzecznie ci to powiedzą i wezmą CV "na przyszłość".

Odpowiedz
avatar voytek
-1 3

OK ale po jaka cholere opisujesz to tutaj? Przeciez od takich spraw są odpowiednia instytucje - PROKURATURA, SANEPID , PIP, itd - w ostatecznosci nawet lokalne media ktore nagłośnią sprawę! czy warto ryzykowac wlasne i cudze życie dla jak się domyślamy niewielkiej zapłaty?

Odpowiedz
Udostępnij