Jak dobrze mieć sąsiada.
Sobota 6:30 rano budzi mnie dzwonek. "Świeży sąsiad" - mieszka od jesieni - ma do mnie sprawę:
— Panie Trzosnku, widziałem, że pan masz auto z hakiem. Pożyczyłby pan na godzinkę? Muszę przewieźć parę gratów, przyczepkę już załatwiłem ale przecież haka nie mam....
Z sąsiadami trzeba dobrze żyć, więc się zgadzam, podając kluczyki i papiery widzę charakterystyczne zażółcenia na palcach więc mówię:
— Tylko jedna sprawa - proszę w aucie nie palić.
Sąsiad oczywiście się zgadza. Oddaje auto po ok 3 godzinach. Za następne dwie mam jechać do teściowej, wsiadam do samochodu i uderza mnie smród przepalonego tytoniu. Bardzo intensywny. Wyciągam popielniczkę - pełna świeżych petów. Z popielniczką w ręce, wkurzony, jak mało co idę do sąsiada. Nie wychodzi tylko rozmawia przez domofon:
— Prosiłem pana, żeby nie palić w samochodzie, a pan mi nasmrodził petami...
— I co? Przychodzisz pan w deszczu żeby mi o tym powiedzieć? Okna były otwarte to w ogóle nie czuć...
— Jak to k***wa "nie czuć"?!?! Capi, że nos odpada! A poza tym, przecież wyraźnie mówiłem...
— Prosiłeś pan, znaczy nie było obowiązkowe...
— Co, k***wa, "Nie było obowiązkowe"? Jak miałem mówić, żeby pan zrozumiał?!? "Zabrania się palić pod groźbą wpier**lu"??! Módl się człowieku, żebyś już o nic nie potrzebował mnie prosić i zabierz zabierz swoje pety z mojej popielniczki.
Wkurzony wywalam za furtkę, zawartość popielniczki i wracam do domu. Parę godzin później pety, znalazłem za swoją furtką. Teraz poszły do kosza. Nie wiem czy się odgrywać, bo mam parę fajnych pomysłów...
wieś pod Krakowem
Ale burak. "Świerzy" celowo, bo taki burak z niego, czy to jednak drobny błąd? ;)
OdpowiedzDo jakiegoś AutoSpa i rachunek wystawić za czyszczenie tapicerki. A co.
Odpowiedz@SirCastic: i naiwnie sądzisz że zapłaci?
Odpowiedz@Iceman1973: Śmierdzący samochód i tak trzeba odświeżyć, a z takim bezczelnym chamem trzeba ostro, bo się rozbestwi w przyszłości. I choćby cham nie zapłacił, to taki nieuregulowany rachuneczek będzie trwał w sąsiedzkiej pamięci jako pomnik brak szacunku.
OdpowiedzNie mścij się. Po prostu faceta ignoruj grzecznie. Z doświadczenia wiem, ze czasem takie zachowanie wkurza bardziej niż najlepsza vendetta.A jak będzie czegoś chciał to po prostu odmów nie tłumacząc czemu. Plus zastanów się czy naprawdę chcesz marnować czas na konflikt z sąsiadem..
OdpowiedzPoczątkowo chciałem mu podsunąć parę pomysłów na zemstę, ale twoje podejście jest w sumie lepsze. Popieram.
OdpowiedzA jakie masz pomysły?
OdpowiedzWybacz, ale co za debil pozycza auto osobie, ktorej prawie nie zna? Zdajesz sobie sprawe, ze jakby Ci sasiad to auto zajumal, to nawet by Ci sprawy nie przyjeli na policji (a przynajmniej nie od razu), bo auto oddales z kluczykami, dobrowolnie? Ps: Za co ty sie chcesz odgrywac? Za wlasna glupote?
Odpowiedz@Shaienne: Pożyczanie samochodu to niezwykle ryzykowna sprawa. Zwykłych znajomych czy sąsiadów nawet nie brałabym pod uwagę, mój samochód jest zbyt cenny, żeby ryzykować, że byle kto mi go w jakikolwiek sposób uszkodzi. Baaardzo bym się zastanawiała przed użyczeniem go bliskim przyjaciołom - o mniejsze głupoty niż zadrapana przypadkiem karoseria można się śmiertelnie pokłócić. Podwieźć kogoś, przewieźć rzeczy, odebrać z lotniska - pewnie, ale to ja prowadzę i ja jestem za mój samochód w pełni odpowiedzialna. W życiu nie przyszedłby mi też pomysł, żeby prosić prawie obcego człowieka o pożyczenie czegokolwiek tak cennego. Dziwię się bardzo, że autor historii tak bez namysłu zgodził się na taką propozycję...
Odpowiedz@Shaienne: Też mnie to zdziwiło. Wszak to nie śrubokręt czy inny młotek. Ja miałabym nawet opory żeby takiemu świeżemu sąsiadowi pożyczyć wiertarkę czy inny droższy sprzęt a samochodu nie dałabym na pewno. Poza tym, jest jeszcze jeden aspekt takiego użyczania samochodu o którym nie wspomnieliście. Co by było jakby sąsiad za mocno przycisnął pedał i radar by mu cyknął fotkę? Albo gdyby kogoś stuknął i zwiał? Sprawa niby do odkręcenia ale nieźle by się autor tłumaczył...
Odpowiedz@Shaienne: albo nie wiem, spowodowalby wypadek,nie dosc, ze samochod rozwalil, ale i zbiegl z miejsca? a ty bys musial placic komus odszkodowanie? albo skutek smiertelny? albo nakradl benzyny ze stacji ?
Odpowiedz@PaniPatrzalska: Dodam tylko, że większość ubezpieczalnie, nie ważne czy to AC czy OC ma zawarte w umowie, że oprócz wymienionych w ubezpieczeniu ludzi i najbliższej rodziny, powierzenie auta obcej osobie zwalnia ich od odpowiedzialności. Tak samo jak przy OC jazda po pijaku czy bez przeglądu. Jeśli nie wiesz o co chodzi to tłumaczę. W razie Kolizji, nie daj Boże wypadku, policja dochodzi czy pojazd był użyczony czy kradziony. Jeśli użyczony osobie, o której ubezpieczyciel nic nie wie to Ty pokryjesz wszelkie koszty. Jeśli winny był pożyczający to w razie wypadku to Ty płacisz za naprawę wszystkich aut biorących udział w wypadku plus koszty leczenia(choć nie wiem na jakiej to jest zasadzie). do reszty argumentów przeciw pożyczaniu dołożę tylko jedno. Ja nawet ojcu nie pożyczyłbym auta, wolałbym go sam zawieźć. Nie nie BMX, że na komendę "daj się karnąć" oddaje się rower bo kumpel się obrazi... Radzę człowieka zostawić w spokoju i po prostu odmawiać dalszej pomocy z uwago na brak szacunku do pożyczonych rzeczy. Koniec.
OdpowiedzPrzez 10 lat zbieraj pety wszystkie jakie dostrzezesz, wysyp mu na posesje niech ma za swoje!
OdpowiedzNaprawdę jesteś taki naiwny, że pożyczasz samochód? Człowieku, co ty masz w głowie? Pomyślałeś co by było, gdyby tym autem potrącił kogoś? Żonę też byś "pożyczył"?
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Myślisz, że żoną też by kogoś potrącił?
Odpowiedz@Grav: chyba "puknał" - tak, wiem, niskie, ale jakoś nie mogłam się powstrzymać. :-)
Odpowiedz@Toyota_Hilux: eee..... ale zona to nieco inna kategoria, niz samochod chyba, co nie? :>
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Może żone też pozycza tylko prosi żeby przy niej nie palić ?
Odpowiedz@nisza: Dokładnie. O samochód bardziej się dba.
Odpowiedz@dido0808: Chyba w niej... :P
OdpowiedzMój mąż zawsze w takich sytuacjach powtarza:"Żony i samochodu sie nie pożycza". Masz nauczkę, wyciągnij wnioski.
Odpowiedz@Zocha: W wersji którą ja słyszałem była jeszcze mowa o szczoteczce do zębów ;)
Odpowiedz@LechU: a męża i fryzjera się nie zdradza ;)
Odpowiedz@Kamisha: O tego nie słyszałem, muszę się zainteresować do którego fryzjera chodzi moja żona ;)
Odpowiedz@LechU: nie nie, tu chodzi o to, że jak masz dobrego fryzjera, to go nie zdradzasz i nie idziesz do innego, bo zawsze będziesz tego żałować :P Kobiety zrozumieją :P
OdpowiedzCiężko mi uwierzyć, że bywają ludzie aż tak naiwni, by na gębę obcym auto pożyczać... Fake? Bo jak nie, to boję się o autora...
OdpowiedzSam palę, ale nie w samochodzie. Ani to mądre, ani bezpieczne. Dodatkowo jakby mi ktoś nakopcił w samochodzie to chyba bym krzywdę zrobił.
Odpowiedzdaj sobie spokoj, ale pomysly trzymaj w rezerwie
OdpowiedzMydłem, olejem, smarem po klamkach!
OdpowiedzI samochód mu usmaruj pastą do zębów napis: Papierosy są do dupy
OdpowiedzPalę w swoim aucie od około 4 lat (auto kupiłem od niepalących). Nie raz wiozłem kogoś niepalącego i przy wyciągnięciu papierosa i włożeniu go do ust pasażer zadawał pytanie: -Ty palisz w aucie?, - tak palę non stop, -a bo nie czuć w ogóle. Zatem kwestia dbania o samochód, ja średnio dwa razy w tygodniu przecieram cały kokpit (wszelkiego typu plastiki) oraz raz w miesiącu przecieram tapicerkę, zapach samochodowy jest non stop, jedyne skutki to to, że podsufitka lekko zżółkła, ale patrząc na elementy zakryte (np. po ściągnięciu lampki sufitowej, nie dużo). Jak palę - papieros w lewej ręce i okno non stop otwarte, jak wypuszczam dymek to w stronę okna (dokładniej celuję w lusterko). Oczywiście w służbowym aucie jak i w pożyczonych od kogoś, to nie palę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 maja 2015 o 14:17