Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historie sądowe - DORĘCZENIA cz. 2. W ostatniej historii opisywałam przeboje z…

Historie sądowe - DORĘCZENIA cz. 2.

W ostatniej historii opisywałam przeboje z aktualnym doręczycielem sądowych - firmą Inpost. Gwoli wyjaśnienia, pomimo złej jakości świadczeń żaden sąd nie może zrezygnować z usług tej firmy, która została wszystkim tym instytucjom odgórnie narzucona. Słyszałam też bardzo ogólnikowe informacje o unieważnieniu przetargu wygranego przez tą firmę, ale sporo jeszcze czasu upłynie zanim dojdzie do jakiejś normalizacji, bo to co zostało spartaczone już się nie odstanie.

Dalsze historie z mojego sądowego podwórka:

1. Umiejscowienie punktów odbioru.
Moja osobista historia. Odebrać z takiego punktu musiałam moje świadectwo pracy z innego sądu, a po kilku miesiącach PIT. Awizo pozostawione, więc szukam mojego punktu. Pomimo iż 100m od domu mam kiosk Ruchu stanowiący punkt Inpostu, odbierałam przesyłkę w sklepie monopolowym prawie 4 km od domu. Ot zwykły osiedlowy sklepik gdzie diabeł mówi dobranoc, brak dojazdu komunikacją i brak parkingu.

Stanęłam sobie w kolejce akurat za panem menelem, który w pełni dopełnił mojego obrazu powagi sądowych przesyłek, wydzielając charakterystyczny zapaszek w trakcie powolnego procesu wyciągania butelek na wymianę. Nie wiem co złego było w pocztach, które o dziwo służyły do odbioru przesyłek. Już ta atmosfera mnie lekko zniechęciła.

Punkt jednak przeniesiono - kiosk 2,5 km od mojego domu, dojazd lepszy, ale jak się dowiedziałam w okienku pani wydająca przesyłki pracuje w bardzo konkretnych godzinach, a ta obecna się na tym nie zna. Próbowałam odebrać dwa razy mój PIT z tego miejsca, ale magicznych "godzin pracy" pani wydającej przesyłki nie poznałam.

2. Przetrzymywanie nieodebranych przesyłek.
Od chwili wysłania przesyłki do czasu jej powrotu z adnotacją "nie odebrana" powinno w teorii minąć około 3 tygodni (dwukrotne awizowanie i obrót poczty pomiędzy doręczycielem, a sądem). Tymczasem wysyłając przesyłkę w początkach stycznia zostanie ona zwrócona najwcześniej pod koniec lutego. Potrzeba więc półtora miesiąca. Tu akurat podobne wpadki zdarzały się Poczcie Polskiej, ale dość sporadycznie. Tymczasem przy Inpost takie oczekiwanie na zwrot przesyłki jest standardem. Dopiero z chwilą zwrotu takiej przesyłki można podjąć dalsze działania, które wydłużają postępowania. Przy przesyłkach odebranych, pisma stron wpływają znacznie szybciej niż sama zwrotka, co jest absurdalne, bo nie można przez to stwierdzić, czy strona dokonała czynności w terminie.

Gorsza jest jednak sytuacja na rozprawach. Wyobraźcie sobie, że stawili się świadkowie, jedna ze stron itp. a sąd odracza rozprawę ze względu na brak zwrotnego potwierdzenia odbioru od drugiej strony sporu, potwierdzającego czy mogła zostać o tym terminie powiadomiona. W sądownictwie wszyscy się zgadzają, że to kompletny absurd, marnowanie czasu ludzi, którzy specjalnie zwolnili się z pracy żeby przyjść i czekać w sądzie. Widziałam jednak wyroki uchylone i przekazane do ponownego rozpoznania z argumentacją, iż sąd w trakcie procedowania nie dysponował zwrotką potwierdzającą prawidłowe zawiadomienie strony, czyli naruszył jej uprawnienie do uczestniczenia w rozprawie (podczas gdy i tak pisma nie odebrała - kompletny absurd).

3. Pełnomocnicy - najwięksi wrogowie Inpostu.
Doręczanie całego stosu pism przez kuriera tylko raz w tygodniu, pozostawianie awiza w godzinach pracy kancelarii, mylenie kancelarii znajdujących się w różnych częściach miasta (w główce dwóch adwokatów o tym samym nazwisku) to standard. Ponadto zgłaszany problem niepozostawiania drugiego awiza, czyli w praktyce niepodjęcie drugiej próby doręczenia - to tylko kilka z typowych zachowań kurierów.

Znajoma pani mecenas ma kancelarię w małej miejscowości pod miastem wojewódzkim. Kurierzy albo ją bojkotują, albo uważają że takiej miejscowości nie ma, utrudniając działanie kancelarii. Pisma docierają tam bardzo rzadko, często widnieją jako nieodebrane podczas gdy kancelaria jest na pewno czynna. Pracownicy kancelarii są niejako zmuszeni do codziennych telefonów do sądu z zapytaniem o wydanie określonych orzeczeń i wizyt w celu osobistego odebrania niektórych odpisów - z podpisaniem zwrotki w sekretariacie.

4. Przesyłki "nieodebrane" przez:
- instytucje państwowe;
- pracowników banku z dużą siedzibą w centrum miasta;
- parafię (na adres kościoła) z adnotacją "pod tym adresem znajduje się kościół";
- firmy prowadzące pod danym adresem działalność z adnotacją "adresat nie żyje".

5. A czemu nie reklamujecie?
Reklamacja przysługuje, ale jedynie mailowo. Nie ma numerów telefonów, Jeżeli doczekałam się kiedyś jakiejś odpowiedzi, zwykle były to stwierdzenia braku podstaw do złożenia reklamacji. To prawdziwa ironia, kiedy to sąd zlewany jest w taki sposób, jak każdy szary obywatel próbujący walczyć z systemami wielkich korporacji. Ja już po prostu nie piszę reklamacji tylko wysyłam jeszcze raz, modląc się o innego kuriera odpowiedzialnego za ten rejon. Nie raz w sytuacjach kryzysowych, warto zadzwonić i zakomunikować stronie lub jej pełnomocnikowi problem lub nawet doręczyć przesyłkę w inny sposób (tak jak pisałam w poprzedniej historii zdarzyło mi się samej zawieść postanowienie, którego kurier nie mógł doręczyć od 3 miesięcy - dla wyjaśnienia komentującym nie należny to do zakresu moich obowiązków, ale decyduje zdrowy rozsądek).


Pracuję w wydziale, którego trzon stanowią krótkie postępowania podejmowane w trybie upominawczym (wydawanie nakazów zapłaty czasami nawet 600 w miesiącu), plus inne postanowienia wymagające doręczeń. Wydział ten więc miesięcznie potrafi obracać tysiącami przesyłek sądowych. Walka z nieprawidłowymi doręczeniami kosztuje mnóstwo czasu i pieniędzy, ale najgorsze jest to że takie skutki olewczego stosunku kurierów i doręczyciela do ludzi skutkują dodatkowymi opóźnieniami, nie mówiąc już o długofalowych konsekwencjach - kiedy to o roszczeniu dowiadujecie się już od komornika.

Tyle w temacie doręczeń, kolej na PIENIACZY. Wielkie pozdrowienia dla wszystkich komentujących.

by FioletowyKolnierzyk
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Garrett
1 5

Rozumiem, że Sąd nie może dostarczać powiadomień przez swojego pracownika? Może zatrudnić gońca zamiast wspierać niepoważną firmę która wygrała przetarg? Jak nie dostaną żadnego listu do doręczenia to może ktoś tam u nich się zorientuje, że coś nie gra?

Odpowiedz
avatar Skarpetka
6 6

@Garrett: Podejrzewam, że to by działało najwyżej na terenie danej miejscowości. I musiałoby zapewne być stosowane przez większą liczbę sądów (albo wszystkie), żeby poświadczenia odbioru były między nimi respektowane (tu zgaduję).

Odpowiedz
avatar leevran
3 3

We Wrocławiu takie coś działa, ale tylko na terenie miasta i tylko do kancelarii, banków, zusów itd. Do osób prywatnych nie działa - chociażby przez brak możliwości awizacji.

Odpowiedz
avatar gbdlin
15 15

Trochę może ironicznie to zabrzmi ale czy nie można postraszyć inpostu sądem? :) Podpisali chyba po przetargu jakąś umowę, z której ewidentnie się nie wywiązują, więc jakaś kara umowna albo przynajmniej brak zapłaty za usługę się należy...

Odpowiedz
avatar wonsik
14 14

@gbdlin: I sąd dostanie zwrotkę, że: - adresat nie żyje, - nie ma takiego adresu, - firma nie istnieje. ;)

Odpowiedz
avatar kalulumpa
2 2

Mój narzeczony kiedyś odpowiedział na pismo z sądu w ostatnim możliwym terminie. Niestety na zwrotce inpostu podano datę doręczenia dzień wcześniej... Jest to o tyle śmieszne, że dzień wcześniej nie było nas w mieście. Sąd argumentu nie uznał, odwołanie złożone po terminie :/

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
2 2

Podejrzewam, że umowa zakłada jakąś minimalną ilość przesyłek. Jeśli sądy i inne instytucje zaczną zatrudniać swoich kurierów to inpost na pewno zauważy spadek ilości przesyłek i pewnie zacznie sprawdzać co jest tego przyczyną. Zapewne konsekwencją będzie pozew sądowy o naruszenie umowy. Podejrzewam też, że umowa zakłada wynagrodzenie nie za ilość przesyłek tylko miesięczną kwotę. To trzeba by sprawdzić. Jeśli tak jest to mają w głęboki poważaniu ile listów dostana byle kasa przychodziła. A jak będzie mniej paczek to lepiej dla nich bo kurierów pozwalniają i zostanie więcej dla zarządu. Stad właśnie takie oburzenie zerwanie umowy i niedługa batalia sądowa o przywrócenie tej umowy lub potężne odszkodowanie. I będzie tak jak z innymi przetargami. W razie konkursu dadzą znowu najlepszą ofertę i państwo ją wybierze, a potem powie, ze bez wyroku sądowego nie mogli wykluczyć ich z przetargów... A jak wiadomo bez twardych dowodów opisywane sytuacje są mało wiarygodne w sądzie. Tak więc śmiem twierdzić, że do zakończenia kontraktu albo nic się nie zmieni albo administracja publiczna, czyli my zapłacimy karę za bezpodstawne zerwanie kontraktu i utratę potencjalnego zarobku. Oczywiście większość kurierów wyleci i zostaną tylko punkty odbioru. Jedyne co inpostowi dobrze wychodzi to paczkomaty. Te system jest dobrze pomyślany i działa. Do tej pory nie miałem z nim problemów i odbierałem paczki nawet w weekendy(współczuje doręczycielom takiej pracy, wiem, że jeżdżą prywatnymi autami nawet bez znaków firmy, którą reprezentują więc zapewne takze na śmieciowe umowy)

Odpowiedz
avatar krogulec
3 3

2."sąd w trakcie procedowania nie dysponował zwrotką potwierdzającą prawidłowe zawiadomienie strony, czyli naruszył jej uprawnienie do uczestniczenia w rozprawie" - I to jest prawidłowe. Miałem przypadek gdzie o rozprawie powiadomiono mnie tydzień po terminie? I powiedz mi jak miałem się tam zjawić? I czy to nie naruszało praw strony? 4 "- parafię (na adres kościoła) z adnotacją "pod tym adresem znajduje się kościół";" - Oczywiście, plebania w dużych miastach bywa oddalona od kościoła. Znam przypadek gdzie jest 1km dalej. I jest wspólna dla 3 kościołów.

Odpowiedz
avatar Perzyn
1 1

@krogulec: To, że Sąd odracza rozprawę, jeżeli nie ma potwierdzenia prawidłowego zawiadomienia jednej ze stron jest jak najbardziej prawidłowe. Problemem jest natomiast to, że jeśli doręczyciel działałby prawidłowo to Sąd albo miałby potwierdzenie tego prawidłowego doręczenia albo dysponowałby przynajmniej fikcją doręczenia przy dwukrotnej awizacji.

Odpowiedz
avatar paski
4 4

W punkcie 5 napisalas zawieść (sprawić komuś zawód) a chyba chodzilo o zawieźć (dostarczyć kogoś, coś w jakieś miejsce) :) Kiedys moj dziadek czekal na przesylke. Oboje z babcia sa na emeryturze, wiec byli w domu. Przy domu ogrodek, a w ogrodku pies zywo reagujacy na ,,odwiedzajacych''. Pewnego, wczesnego ranka uslyszeli szczekanie psa. Dziadek wyszedl zobaczyc o co chodzi i co widzi? Kuriera InPost – wlasnie odjechal. W skrzynce awizo. Dziadek sie wielce zdziwil bo domofon nie dzwonil, pyta babcie czy slyszala domofon. Nie,tez nie slyszala. Moze sie popsul? Wtedy to zrozumiale, ze kurier zostawil awizo, przeciez za bramke nie wejdzie gdy duzy pies siedzi przed drzwiami. Sprawdzaja raz, drugi – domofon dziala. Wniosek latwo wyciagnac. Zabawa sie nie skonczyla, przesylke trzeba odebrac. Gdzie? A no w punkcie w samym centrum miasta. Pojechali. W sklepiku siedzi mloda siksa i z miejsca stwierdza, ze takiej przesylki nie ma. A moze pani sprawdzic? Nie, nie ma i juz. Nie ma i koniec. No nic, sprobuja jutro. Nazajutrz ta sama mloda siksa. Przesylki nie ma, nie ma i juz, wypowiedziane tonem ,,nie zawracaj mi dupy dziadu''. Dziadek prosi kierownika sklepu. Kierownika teraz nie ma, nie ma i juz ;) Kolejny dzien – powtorka. Doszlo do awantury bo paniusia nawet nie pofatygowala sie sprawdzic, czy sa w ogole jakies przesylki. Kierownik uslyszal, wyszedl z zaplecza, dziadek wyjasil sytuacje i cud nad Wisla – przesylka jest, tu i teraz, lezy i czeka :)

Odpowiedz
avatar nuclear82
3 3

Ten inpost to jakaś parodia. Pracują tam ludzie z ulicy zatrudnieni na śmieciowych umowach za psi grosz, i im się powierza korespondencję z sądu?? No to mamy potem jakość usług taką jaką mamy... Przesyłki doręczone znacznie po terminie albo zostawione w warzywniaku. Niedawno duża sieć komórkowa (Orange) zrezygnowała z ich usług w doręczaniu faktur za usługi bo im ilość skarg na opóźnione lub brak dostarczenia faktury / pisma wzrosła 10-krotnie. Poczta Polska piękna może nie jest (listonosze jak akwizytorzy, poczta jak kiosk) ale przynajmniej dostarcza przesyłki w terminie i pod prawidłowy adres znacznie częściej niż inpost :)

Odpowiedz
avatar kuznia
2 2

@nuclear82: Nie tylko doręczyciele tej firmy to parodia. Dzwoniłam kiedyś na infolinię inpostu. Wysłaliśmy z sądu przesyłkę, cisza przez 1,5 miesiąca. Po miesiącu od nadania reklamacja złożona, zero odzewu. Pani na infolinii stwierdziła, że ona nic nie wie, nie pomoże mi. W systemie ostatnie miejsce gdzie przesyłka się znajdowała to sortownia w mieście xxx, 10 dni temu (sic!) i ona nie wie co dalej się z nią stało. Odpowiedź na reklamację? Ale jak skoro oni nie wiedzą co się stało z przesyłką?

Odpowiedz
avatar Kecaw
2 2

I ktoś mi może wytłumaczyć co było złego w poczcie polskiej jak taki syf jest z inpostem ? Osobiście żyje w mej małej pipidówce już 25 lat i nigdy ale to nigdy nie było problemu z pocztą jeśli chodzi o PP.

Odpowiedz
avatar sharpy
2 2

@Kecaw: Cena troszeczkę wyższa. Przetarg wygrywa najniższa oferta.

Odpowiedz
avatar Graviter
0 0

@Kecaw: Zapytaj Korwina, przecież firma prywatna zawsze jest lepsza od państwowej.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

e, lepsze sa wytlumaczenia swiadkow, dlaczego ich nie bedzie 1 studentka, nie moze, bo zajecia 2 dziecko, nie moze bo ma ipn ( indywidualny program zaliczania) i zajecia akurat podczas rozprawy ( nie mozna sie zwolnic, bo nie) 3 matka, bo dowozi ww dziecko na ww zajecia 4 facet, bo z jego miejsca zamieszkania jedzie tylko intercity z obowiazkowa rezerwacja miejsc, a on tej rezerwacji nie posiada o.O ( inna rzecz, ze w moim pociagu byl caly niemal pusty wagon) true story, wlasnie wrocilam z tej rozprawy

Odpowiedz
avatar Grav
6 6

Nie no, chwila moment, jeśli przesyłki regularnie są opóźnione o miesiąc, to najzywczajniej trzeba zacząć egzekwować kary umowne pomiędzy państwem polskim a spółką Inpost. Dostaną kilka razy po kieszeni i albo problem się skończy, albo będzie powód do zerwania umowy.

Odpowiedz
avatar kuznia
0 0

@Grav: Niestety składanie reklamacji tak naprawdę niewiele daje. Czekasz na ,,zwrotkę'' grubo ponad miesiąc. Składasz reklamację po upływie umownych 30 dni. Odpowiedzi na reklamację nie dostajesz wcale. W najlepszych przypadkach po kolejnym miesiącu zwracają do sądu awizo, a po dwóch dniach przysyłają odpowiedź na reklamację, że przecież awizo zostało zwrócone nadawcy, w czym problem?!

Odpowiedz
avatar Gbursson
5 5

@kuznia: a nie jest tak, że jeśli w danym terminie (14 dni) nie dostajesz odpowiedzi na reklamację, to jest uznana za słuszną?

Odpowiedz
avatar kuznia
0 0

@Gbursson: Zdarzało się, że odpowiedzi na reklamację trafiały do nas po dwóch miesiącach od złożenia samej reklamacji. Data nadania oczywiście nie przekraczała dopuszczalnego terminu na odpowiedź. Inpost swoje własne listy doręczał tyle czasu! Oczywiście w formularzu zawsze zaznaczałam, że wyrażam zgodę na przesłanie odpowiedzi drogą mailową, jakoś nigdy się o to nie pokusili...

Odpowiedz
avatar sharpy
1 1

A ja jestem ciekaw... czy nie można im wytoczyć sprawy z powództwa cywilnego za niezrealizowanie opłaconych usług? Gdyby od każdej niedoręczonej przesyłki płacili po 1000zł odszkodowania to szybko by się wzięli w garść.

Odpowiedz
avatar wondergirl
0 0

To może wypowiem się jako pracownik punktu obsługi klienta InPostu :-) doręczycieli wciaz brakuje, dlatego kto sie zgłosi i jest chetny do pracy od razu jest zatrudniany. Umowy sa w wiekszosci smieciowe ale taki doreczyciel który pracuje uczciewie i czesto po godzinach dostaje calkiem fajna wypłatke. To że awizo jest wrzucane mimo że ktos jest w domu to niestety standard, mimo że doreczyciele sie tego wypierają :/ Co do miejsca odbioru przesyłki to faktycznie niektorzy maja daleko bo musza jechac kilka km, ale tez wiele osób jest zadowolonych bo maja blizej niz na poczte i sa mniejsze kolejki. Więc są plusy i minusy ale jednak mniejszy bałagan był kiedy poczta zajmowała się sądówkami.

Odpowiedz
avatar pierdut
-2 2

nie wiesz o czym piszesz, marudzisz, jestes zwyklym stazysta bez doswiadczenia. Ale pewnie teraz Ci lepiej, jak pojeczalas, pomimo nieznajomosci mechanizmu dzialania PGP

Odpowiedz
avatar kuznia
0 0

@pierdut: Ja jakoś nie widzę w tej historii nieznajomości mechanizmu działania PGP, a sytuacje o jakich pisze autorka zdarzają się codziennie w sądach. Może wypowiesz się konkretniej, skoro widzisz tu jakieś nieprawidłowości?

Odpowiedz
avatar glorianpiekielny
0 0

Ho, lepszy myk! Ostatnimi czasy dostaję ci ja awizo z inPostu, że moja matka, która nie mieszka pod tym adresem od prawie dekady, otrzymała przesyłkę z sądu. No to poszedłem do punktu odbioru przesyłek (kiosk kilometr dalej), wyłuszczam co i jak, a co robi kioskarz? A kioskarz, żebym się tylko odpier..., zamiast wypełnić zwrotkę, że Wiktoria Piekielna pod tym adresem nie mieszka, wcisnął mi rzeczoną przesyłkę. Którą przekazałem pod właściwy adres za pośrednictwem Poczty Polskiej.

Odpowiedz
Udostępnij