Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W związku z pozytywnym odbiorem mojej historii, postanowiłam opisać również dalszy rozwój…

W związku z pozytywnym odbiorem mojej historii, postanowiłam opisać również dalszy rozwój szkolenia.

Egzamin sprawdzający gotowość do pracy odbył się dziś.
Zaliczyło 7 osób, pozostałe dwie – jak się można domyśleć chodzi o Szanowne Matki nie przekroczyły 30% poprawnych odpowiedzi, a wymagane było 75%.
Ale po kolei.

Dziś rano został nam przedstawiony grafik na czerwiec. Uwzględniając to, że jest on układany pod ponad 200 osób i każdy zgłasza wcześniej preferowane godziny pracy i ewentualne wolne, którego potrzebuje, ułożenie takiego grafiku, by dogodzić wszystkim jest niemożliwe.
(B) wpadła w histerię, gdy przy swoim nazwisku zobaczyła zmiany od 8 do 16. Bo ona NIE MOŻE! Ona ma przecież MAŁE DZIECKO! Poszedł foch, że ona się nie zgadza na takie warunki, to jest kpina i w bojowym nastroju poszła wykłócać się do przełożonej.

Gdy dowiedziała się, że może zamieniać się na zmiany z innymi pracownikami we własnym zakresie, ale oficjalny grafik nie zostanie zmieniony, postanowiła, że najlepszym sposobem na poradzenie sobie z tą sytuacją będzie metoda 'na złość babci odmrożę sobie uszy': podczas testu nie zajrzała nawet na stronę www, z której mogliśmy korzystać – były na niej wszystkie potrzebne informacje i nawet, jeśli nic się nie pamiętało, wszystko można było sprawdzić. Zaznaczała odpowiedzi A, B, C na przemian, nie czytając nawet treści kolejnych pytań. Nie zdała.

Druga Pani Mama nie potrafiła wpisać nawet poprawnej nazwy strony internetowej (rzecz szalenie trudna – nazwa firmy.pl), a trener umyślnie nie podpowiedział jej poprawnej pisowni. Po 3 tygodniach szkolenia warto byłoby wiedzieć, jak nazywa się firma, w której ubiega się o pracę. Własnych notatek nie posiadała, na szkoleniach średnio słuchała prowadzącego, więc na własną wiedzę liczyć nie mogła.
Po teście płacz i zgrzytanie zębów, bo one chcą test poprawić! Trener wyjaśnia, że nie przewidują takiej możliwości, ponieważ czasu na zrozumienie tematu było aż nadto.

Kariera Szanownych Pań skończyła się szybciej, niż się zaczęła, oczywiście wyzwiska w stronę kadry i innych uczestników szkolenia, bo niby niekoleżeńscy jesteśmy i nie pomogliśmy w potrzebie.
Jedyną pamiątką po pracy, której finalnie nie dostały są wspomnienia z firmowej imprezy, na którą oczywiście przybyły. Imprezę również postaram się opisać.

Na koniec smaczki z udziałem Pań, które zapamiętam na długo:

- Rozmowy podczas przerwy, odbywające się 10cm od osób jedzących drugie śniadanie:
(B) – Jak ja mojemu staremu mówię, że mu nie dam, to on na to, że sam se weźmie! Za kłaki i na wersalkę!
(K) – Eee, mojemu to już ledwo staje. Ale jak już się łóżkujemy (co to za słowo?!) to mu nie pozwalam w środku mi kończyć! Te prezerwatywy to drogie są, poza tym komu się chce do sklepu lecieć, jak go ochota najdzie, he he he!

Z trudem powstrzymałam odruch wymiotny, gdy rozmowa zeszła na temat wydzielin ich mężów i miejsc, gdzie trafiają. Reszta towarzystwa równie zniesmaczona, a na dyskretne pochrząkiwanie i zażenowanie na naszych twarzach nie reagowały.

O miłości dla zwierząt:
(B) – No, moja suka to pięć małych urodziła niedawno, nikt nie chce kupić.. A to ratlerki rasowe są!
(K) – A wywieźcie gdzieś za miasto, albo utopcie w wannie jak wasz mały będzie spał, żeby się dziecko nie zestresowało, że przy nim topicie.

„Ratlerki” z rasą nie miały nic wspólnego, zwykłe kundelki. B. pokazywała mi zdjęcia, bo byłam zainteresowana wzięciem dwóch szczeniaków dla babci, która mieszka na wsi i odkąd jej ukochany Nero zdechł ze starości, szuka mu godnego zastępstwa. B. wolała psy utopić, niż oddać za mniej, niż 350zł za sztukę.

Do tego wszystkiego dochodziło oczywiście robienie permanentnego syfu w pokoju socjalnym, z którego korzystaliśmy razem ze stałymi pracownikami i wyzwiska w stronę dziewczyn proszących o pościeranie rozlanego mleka, czy umycie po sobie naczyń. Bo przecież to gówniary jakieś, które nie mają prawa zwracać uwagi kobietom, które prowadzą własne gospodarstwa i o utrzymywaniu porządku wiedzą wszystko.

Jak dobrze, że tego testu nie zdały. Nie wytrzymałabym chyba kolejnych dni w ich obecności.

praca

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Rammsteinowa
23 23

Chyba bym nie wytrzymała i im nagadała... Jak ja nienawidzę takich roszczeniowych matołów.

Odpowiedz
avatar azer
14 18

Nawet jeśli panie były starsze kd was, to trudno mi i uwierzyć, że bez słowa protestu daliście sobą wręcz pomiatać.Jak sobie poradzicie w przyszłości? Zapewniam, że takich paniuś i panosiów (panowie o sposobie bycia pańć ;)) napotkacie na pęczki. Niestety... Ale i tak masz plusa.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
18 18

@azer: Ja wiem, że są czasem takie osoby, które nazwałabym "głupie, ale cwane". Nie przegadasz ich, bo mają tak wysoki poziom chamstwa, prostactwa i sprytu, że pomimo niskiej inteligencji świetnie sobie radzą.

Odpowiedz
avatar bazienka
7 7

@LenaMalena: wlasnie dlatego, ze nikt nie reguje adekwatnie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@azer: HM. Jeśli masz na myśli ostatni punkt, o syfie w kuchni - to nie były komentarze kierowane do nas, tylko do stałych pracownic, które również z owej kuchni korzystały. Nie reagowaliśmy, ale zapewniam Cię, że te dziewczyny się potrafiły odpowiednio odszczeknąć paniusiom :D Jeżeli mówisz o pozostałych akapitach to nie odebrałam tego osobiście jak pomiatanie... Wręcz przeciwnie, panie były przekonane, że je lubimy (przynajmniej na początku :D). A nikomu nie chciało się ich uświadamiać, że jest inaczej, rozsądniej było ograniczyć kontakt do minimum, zamiast wdawać się w dyskusje.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
4 4

@bazienka: A często dlatego, że mają tak odmienny tok myślenia, że nie sposób go pojąć, jak np: "Co ja, frajerką jestem żeby za takie psie pieniądze pracować? Moim psim prawem jest pójście na zwolnienie". Albo to co pisała autorka, że jedna pani zgodziła się na pracę w trybie zmianowym, ale potem była oburzona na godziny pracy.

Odpowiedz
avatar Kecaw
22 22

Nie dam za darmo wole utopić byś ty nie miał przyjemności kompana. To jest jakieś chore, te panie powinny się leczyć.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
20 20

@gorzejtobie: Masz prawo, ale sama wiem, niestety, jak głupie są niektóre osoby. Miałam koleżankę, która bardzo młodo urodziła dziecko i jak miała te swoje 30-40 lat, to córka była nastolatką. I nieskrępowana opowiadała na korytarzu przed salą o wizycie córki u .... ginekologa. Ze szczegółami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@gorzejtobie: Nie musisz. W to, że nie mam potrzeby dowartościowywać się wirtualnymi plusikami za wymyślone historie też nie musisz wierzyć, a zapewniam Cię, że tak właśnie jest ;)

Odpowiedz
avatar LenaMalena
18 18

I jak tu się dziwić, że młodziutkie, głupiutkie dziewczyny, co to nawet egzaminu gimnazjalnego jeszcze nie zdały, sądzą, że metoda "wyjmę zanim dojdę" to skuteczna antykoncepcja, skoro panie dwa razy starsze w nią wierzą. Jak poznaję niektórych ludzi to dochodzę do wniosku, że czasami z głupoty się nie wyrasta i można mieć zarówno 15 lat jak i 50 i być debilem. Mieć dzieci, męża, kredyt itp, ale i tak był idiotką.

Odpowiedz
avatar imhotep
-3 5

To kiedy była ta firmowa impreza, skoro dzisiaj był test o przyjęcie do pracy?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@imhotep: z okazji dnia matki (i jednocześnie dnia dziecka, takie dwa w jednym). Organizowana była w sobotę 24.05. Byliśmy wtedy na szkoleniu, ale mimo to zostaliśmy zaproszeni. Taki miły gest ze strony kierowniczki :)

Odpowiedz
avatar Cox
2 6

@elfia_luczniczka: 24.05 był w niedzielę a nie w sobotę. Ale to oczywiście drobiazg. Za to zastanawia mnie długość tego szkolenia. 25.05 napisałaś: "od dwóch tygodni uczestniczę w (trwającym łącznie 3 tygodnie) szkoleniu", a 26.05, czyli już następnego dnia odbył się test, który zaplanowany był "na ostatni dzień szkolenia" (też twoje słowa z pierwszej historii). A więc gdzie "wcięło" ostatni tydzień szkolenia? Przecież z powodu "mamuś" na pewno nie nadgoniliście aż tak znacznie materiału, a wręcz przeciwnie, liczne przerwy i dyskusje na tematy dzieci, gęsi i działek. Wygląda to trochę tak, jakbyś po pozytywnym przyjęciu pierwszej historii nie mogła się doczekać żeby dodać jej kontynuację, mimo iż fabuła wymagała upływu odpowiedniej ilości czasu ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@Cox: Chcesz screena 'certyfikatu' ukończenia szkolenia, który dostałam? Chętnie wyślę ;) Dla jasności: szkolenie rozpoczęło się 11.05, a 26.05 odbył się test. Co do daty imprezy - istotnie, pomyliłam się, chodziło mi o sobotę, nie niedzielę, jednak o ten sam weekend (23.05). Teraz się zgadza? Formalnie, mimo napisania testu nadal jesteśmy do końca tygodnia na szkoleniu, mimo, że wypełniamy od środy już normalne obowiązki. Taka 'ochronka', która jest potrzebna, bo np. wczoraj każdy z nas narobił tyle błędów, że doświadczonymi pracownikami nazwać nas póki co nie można :D Czyli formalnie szkolenie zakończy się 29.05, po 3 tygodniach.

Odpowiedz
avatar Mavra
10 10

Takich panius i kobiecych i meskich mozna spotkac wiele i to w róznym wieku.Roszczeniowa postawa i buractwo. Akurat gadki o seksie mi nie przeszkadzaja o ile sa one ubrane w odpowiednie słowa a tresc nie jest oblesna.Na przykład to czy komus staje czy nie powinny zostawic dla siebie Sprawe psów nawet nie skomentuje bo jest ponizej krytyki.Bebilizm wtórny i tyle

Odpowiedz
avatar LenaMalena
1 3

Zastanawia mnie jak wyglądają opisane mamusie? Może krótka charakterystyka? I czy męczą innych opowieściami o dzieciach czy nie?

Odpowiedz
avatar zibi69
1 1

Po przeczytaniu dochodzę do wniosku, że powinniśmy wrócić do "niektórych zasad eugeniki"...albo wprowadzić zakaz "rozmnażania" takim ludkom...

Odpowiedz
avatar LenaMalena
1 1

@zibi69: Ja doszłam do takiego wniosku już jakiś czas temu. Mam więc swoje przemyślenia: powinno się robić tak, że każdy od urodzenia, albo wieku np. od 10 lat, miałby wszczepione coś, co uniemożliwiałoby mu rozmnażanie się, może to być też jakaś szczepionka. Gdyby ktoś chciał posiadać dzieci, to musiałby wykonać krok w postaci odwiedzenia lekarza. Musiałby przejść kurs (wraz z testem) dotyczący wychowywania dzieci. Poza tym lekarz mógłby ocenić czy ktoś w ogóle powinien posiadać dzieci. Pomysł dobry, choć kompletnie nierealny.

Odpowiedz
avatar kasiunda
-3 3

No normalnie zło wcielone. Dwie matki, i obie to naciągaczki, wyłudzaczki, oszustki, lenie, nieuki, bałaganiary, zabójczynie zwierząt, rozmawiające w obecności innych na obrzydliwe tematy, zostawiające po sobie syf, pogardzające innymi. Z każdym zdaniem ich obraz się pogarsza. W historii z imprezy pewnie się okaże, że jedną przyłapano na seksie oralnym z upośledzonym stróżem, a druga po pijaku przyznała się do zabicia babci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@kasiunda: Nieee, chciałam się ograniczyć do zrobienia awantury o 'badziewne' zabawki, jakie dostawały dzieci (spoko lalki dla dziewczynek i ciężarówki dla chłopców), robienia wiochy w autokarze, który na imprezę nas zawoził i wynoszenia ciast i innego żarcia we własnych reklamówkach, kiedy "nikt nie widział", zamiast kulturalnie wziąć pojemniki z przygotowanym jedzeniem, które po imprezie każdy mógł zabrać do domu, a Księżniczki nie chciały wyjść na żebraczki, więc pojemniczków nie wzięły :< Ale jak widzę takie komentarze jak Twój to mi się odechciało opisywać kolejnej historii :D

Odpowiedz
avatar kasiunda
0 2

@elfia_luczniczka: O rany, tylko tyle?

Odpowiedz
avatar Iras
0 0

i, ze takie scierwa sie rozmnazaja :/

Odpowiedz
avatar LargeHamsterCollider
0 0

Matki w pracy są okropne. W jednym z korpo, które chyba było wylęgarnią, bo 1/4 składu na przemian na macierzyńskim a większość pań to mniej lub bardziej świeżo upieczone matki. W związku z tym nie dało się zjeść obiadu w kuchni, gdy trafiły się więcej niż jedna kwoczka. Wystarczyło mi dwa razy posłuchać grupowej wymiany opinii i opisów wszelkich "wydzielin" ich pociech (fekalia były tematem nr 1), albo dokładnych opisów przebiegu chorób. Mniam.

Odpowiedz
Udostępnij