Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Koszmar poporodowy, czyli straszne warunki na położnictwie. Generalnie zacznę od tego,że nie…

Koszmar poporodowy, czyli straszne warunki na położnictwie.
Generalnie zacznę od tego,że nie jestem jakąś paniusią i naprawdę wiele mogę znieść, ale to co dzieje się po porodzie, na położnictwie to był koszmar mojego życia.
Już nie chodzi o jedzenie podawane w szpitalu, naprawdę zniosę tą jedną szynkę na pięć kromek chleba, bo mam rodzinę która mnie wspiera i codziennie przynosiła mi coś do jedzenia. Ale o ludzką życzliwość, o życzliwość położnych.

Zacznę od koleżanki, która leżała obok mnie po cesarce. Dziewczyna nie mogła się podnieść, gdy poprosiła położną o rękę to usłyszała, że kręgosłup ma tylko jeden i ma sobie radzić sama.
Wspaniała pani kucharka która rzuciła mi zupę na stół tak, że prawie ochlapała mi dziecko wrzątkiem. Łapanie dziecka zamiast pod główkę to za rączki przez panie położne, były w codziennej normie i majtanie dzieckiem jak lalką. Córeczka zakrztusiła mi się pokarmem, wezwałam alarm, to dostałam opierdziel za to, że zakłócam ich spokój. Ich zdaniem powinnam zostawić dziecko w wózeczku i pójść po nie. Tak... zostawić krztuszące się dziecko samo i iść po położną...
Ciągły brak mydła w pokoju i papieru w toalecie to norma. Panie sprzątające spytały mnie czy potrzebuję zmiany pościeli, poprosiłam o zmianę poduszki. Poszewki na poduszki nie mają. Bardzo wysokie łóżka z których trzeba było dosłownie zeskakiwać, po cesarskim cięciu jest to dosłownie niemożliwe.

Panie położne kazały mi dokarmiać dziecko mlekiem modyfikowanym. Kiedy poprosiłam o radę jak podgrzać mleko i jaką temperaturę powinno mieć, usłyszałam że sama mam sobie radzić. Branie rozgrzanego dziecka pod zimną wodę w kranie, to norma. Ogromna radość pań położnych, kiedy ktoś sobie z czymś nie radził, była na porządku dziennym. Jeśli jest się samemu w pokoju, a masz silną potrzebę pójścia do łazienki, to żadna położna nie zostanie z twoim dzieckiem nawet na sekundę, więc sikaj pod siebie.

Mogłabym opisywać i opisywać... Ktoś z was miał również tego typu doświadczenia szpitalne?

szpital

by lalai
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar 8400111
12 34

Nigdy nie rodziłam, ale historie na piekielnych i na innych portalach nauczyły mnie, że na poród to trzeba oszczędzać. Jeśli nie można oszczędzać, to trzeba się przygotować nie tylko z wiedzy co po porodzie, co w trakcie porodu, ale także z chamskich pyskówek i umiejętności bycia awanturującym się, nachalnym pacjentem.

Odpowiedz
avatar Agness92
5 25

@8400111: ja czytając takie opowieści dochodzę do wniosku, że chyba nigdy się nie zdecyduję na dzieci...

Odpowiedz
avatar raptorka
28 50

@bonsai: A ja nie rozumiem, dlaczego niektórym ludziom wydaje się że mogą wypowiadać się na temat posiadania dzieci przez inne osoby... Podsumowując, bonsai (zakładam,że jesteś kobietą) - powstrzymaj się na przyszłość od komentarzy , kto w Twoim mniemaniu "lepiej",żeby nie posiadał dzieci. Rozumiem, że internety, anonimowość itp, ale niech będą jakieś granice. Dziękuję, dobranoc.

Odpowiedz
avatar hitman57
33 41

@bonsai: Tylko dlaczego ludzie mają akceptować chamstwo wobec matek czy to w szpitalu czy na ulic? Dlaczego chęć urodzenia dziecka w godnych warunkach i oburzenie na takie zachowanie personelu szpitala mają warunkować kogoś jako rodzica? Z chamstwem trzeba walczyć, należy je piętnować, zgłaszać, upubliczniać, tylko tak w mojej opinii można skorygować takie zachowania.

Odpowiedz
avatar hitman57
29 33

@bonsai: Proooszę Cię, jeśli Twoje dziecko jest chamskie wobec Ciebie to tylko Twoja wina, że nie nauczyłaś go lepiej. A jeśli salowa, sprzątaczka czy ktokolwiek inny w szpitalu jest chamski to już nie jest wina pacjenta, który oczekuje szacunku, godności i pomocy ze strony personelu, co jest ich obowiązkiem w pracy. I jeśli im się nie podoba to zawsze mogą poszukać innej pracy, a nie tworzyć wizerunek szpitala jako mordowni, a pielęgniarek jako roszczeniowych leni. Mnóstwo osób w tej branży jest świetnych i do rany przyłóż, ale powszechna akceptacja urągających godności warunków przez takie osoby jak Ty, nie pozwala na oczyszczenie się takiego szpitala. Czasami mam wrażenie, że ludzie podchodzą do tego na zasadzie, skoro mnie tak potraktowali to wszyscy powinni być tak źle potraktowani, bo dlaczego ktos miałby mieć lepiej. Mój szef z gdyni wiózł swoją żonę do szpitala w wejherowie, podobno najlepsza porodówka w okolicy, a personel kompetentny, pomocny, czyli da się i powinniśmy dążyć, żeby każdy taki był.

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
5 13

@raptorka: Właśnie "internety" sprawiają, że każdy ma prawo do swojego zdania. Nie sądzisz że jesteś apodyktyczna i takim postem zmuszasz wszystkich do akceptacji twojego, jedynie słusznego poglądu?

Odpowiedz
avatar Zmora
27 41

Cóż, z opisu sytuacja wygląda na bardzo piekielną, a do tego wymienia wielu piekielnych (położne, szpital jako taki, katering, salowe itp.), ale mimo to mam pytanie: Co to za problem samemu się domyślić jak się podgrzewa mleko (żadna filozofia, zresztą na opakowaniu mleka modyfikowanego na pewno jest instrukcja) i do jakiej temperatury? Ja się zgadzam, że pielęgniarki nie powinny chamsko zbywać autorki, a powinny autorce pomóc, jeśli tej pomocy potrzebowała, ale mnie zastanawia czemu w tym przypadku tej pomocy potrzebowała. Co do wyjścia do łazienki i potrzeby zostawienia dziecka pod opieką położnej: Istnieją jakieś przeciwwskazania co do zostawienia dziecka na chwilę samego w łóżeczku? Serio się pytam, bo się nie znam, ale wiem, że na pewno w warunkach domowych nie ma takiej możliwości zwykle, by noworodek przebywał w towarzystwie dorosłego 24 godziny na dobę, bo czasem do tej łazienki wyjść trzeba, a w domu nie ma już położnej na zawołanie. Czy sytuacja w szpitalu różni się czymś od domowej poza obecnością tej położnej? Są jakieś zasady, wskazania, przeciwwskazania? Serio się pytam, bo się nie znam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 28

@Zmora: jest to przesadzone. Jeśli dziecko śpi, nie ma problemu żeby iść do łazienki się załatwić. Nawet jak nie śpi to przecież siusiu nie trwa pół godziny.. Ja cały dzień jestem sama z dzieckiem, bo chłop pracuje, czyli wg autorki, musiałabym założyć sobie cewnik, albo sikać do basenu żeby dziecka na chwilę nie spuścić z oka.. A mleko też żadna filozofia nie jest, mnie nikt nie uczył jak mleko podgrzewać, nie mam podgrzewacza, to wkładam do garnka z ciepła wodą butelkę, a potem na nadgarstku albo na zgięciu łokcia sprawdzam czy jest ok. Autorka pisze że nie jest paniusią, ale sama pisze że trochę jednak jest.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 24

@Zmora: "Co to za problem samemu się domyślić jak się podgrzewa mleko (żadna filozofia, zresztą na opakowaniu mleka modyfikowanego na pewno jest instrukcja) i do jakiej temperatury? " Po porodzie caly swiat wywraca sie do gory nogami, czasami spisz godzine dziennie, bo na tyle pozwala ci dziecko, jesz cokolwiek, o ile masz czas. Nie dziwie sie wiec, ze autorka mogla nie miec glowy do takich rzeczy, a zreszta obowiazkiem poloznej jest pomoc w karmieniu. Mimo wszystko podgrzanie mleka nie jest takie latwe dla osoby, ktora robi to pierwszy raz, tym bardziej jesli na sali nie ma czajnika. Co do chodzenia do toalety, tez nie bardzo rozumiem w czym problem. Dziecku nic sie nie stanie przez te 5 minut.

Odpowiedz
avatar bonsai
4 8

@lalai: i to już robi dużą różnicę - co innego przy normalnym noworodku, co innego przy wiecznie płaczącym .

Odpowiedz
avatar soraja
-5 13

@Malibu: chodzi raczej o to, że w razie bezdechu czy zakrztuszenia noworodka nie usłyszysz dziecka, o ile nie masz sali gdzieś obok łazienki. W domu montujesz monitor oddechu, zostawiasz drzwi od łazienki otwarte i w razie problemu możesz zareagować. Inna sprawa, że szpitali po prostu nie stać na więcej położnych.

Odpowiedz
avatar lalai
-5 13

@soraja: dokladnie tak, w domu mam monitor oddechu, pozatym do łazienki mam sekunde, nie musze przechodzić przez cały korytarz zastanawiając się czy to moje dziecko zaczęło płakać czy obce..

Odpowiedz
avatar qulqa
12 14

Aż dziw, że tyle dzieciaków uchowało się bez monitora oddechu ....

Odpowiedz
avatar Zmora
8 8

@lalai: No właśnie to jest poważnie dyskusyjne ilu dzieciom monitor uratował życie. To coś ciągle wszczyna fałszywe alarmy (co doprowadza dzieci i matki do szaleństwa, a na koniec do wyłączenia urządzenia), zwłaszcza, że zatracenie oddechu u dziecka nie jest niczym nienormalnym i ogółem zwykle jest niegroźne. Oprócz tego, żeby to urządzenie miało JAKIKOLWIEK sens, to rodzice muszę umieć przeprowadzić resuscytację u niemowlaka i to porządnie, a nie jak kaleki. Bo sam monitor życia nie uratuje. No i monitor oddechu niestety nie działa w przypadku zadławień i innych takich. A co do tego, że "nie wiadomo, czy to moje dziecko płacze czy inne", to ja bym uznała, że nawet jeśli to twoje płacze, to przynajmniej wiesz, że na bezdech raczej nie umiera, w trakcie twojego wyjścia do toalety. :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2015 o 14:22

avatar inmymind
3 3

@Zmora: Zazwyczaj jednak matka rozpozna kiedy płacze akurat jej dziecko :) zostawiłam swojego śpiącego synka samego na sali (nie licząc pozostałych dwóch matek) i poszłam pod prysznic, który przedłużył się nieco (bez wnikania dlaczego). Słyszałam płacz dziecka i poznawałam, ale nie miałam 100% pewności, że to moje, albo inaczej - wątpiłam, bo przecież moje spało. Ale nie spało - obudziło się, a ja przecież nago i namydlona nie wybiegnę spod prysznica. Jak brali dzieciaka na jakieś ważenia i inne sprawy to też słysząc płacz potrafiłam odróżnić. Oczywiście - nie zawsze tak jest.

Odpowiedz
avatar Zocha
28 36

Moja córka ma 23 lata.Przez te lata zmieniło się wszystko...z wyjątkiem opieki na położnictwie. I czasami się zastanawiam jak można być tak wrednym jak wredne są pielęgniarki dla swoich podopiecznych na oddziałach położniczych. Przecież też są kobietami , matkami i też rodziły. Nie wstyd wam?

Odpowiedz
avatar katem
5 21

@Zocha: Niestety, muszę się z Tobą zgodzić - mentalność opieki na położnictwie nie zmienia się. Aby rodzić w tzw, godnych warunkach trzeba mieć pieniądze i/lub znajomości, najlepiej dużo pieniędzy, bo jeśli nie masz, lub nie wiesz, komu i jak zapłacić to traktują cię jak szmatę. Tak się działo, gdy sama się rodziłam (znam z opowieści mamy), tak się działo gdy rodziłam swoje pierwsze dziecko (za drugim razem już się zabezpieczyłam znajomościami i finansami). Jeśli moja córka będzie rodzić, z pewnością zorganizujemy to z odpowiednią oprawą finansowo-nadzorczą (sama przypilnuję, a z wiekiem stałam się awanturna). Szkoda mi tych niezaradnych i niebogatych, bo na nich wyżywają się sfrustrowane pielęgniarki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2015 o 10:29

avatar the
8 24

@katem: może trochę inaczej. dosadność i stanowczość położnych czasami uczy młode matki zaradności. u nas na porodówce dziewczyny wołały o wszystko, o przebranie, dostawianie, picie, mycie itp. a przecież po 3-4 dniach wrócą do domu, muszą sobie umieć radzić! trzeba próbować, działać, mimo bólu, cc i innych spraw, dziecko nie poczeka. moja koleżanka wołała do przebrania kupy. położna: pokaże pani, ale to już kolejny raz, jak pani będzie w domu sobie radziła? - ja? moja mam będzie przebierać małą!

Odpowiedz
avatar lalai
-2 10

@the: w domu mam męża który mi pomaga, tam byłam sama zdana na siebie w nowej sytuacji.. i tak uwierz mi że jak najbardziej starałam się być samodzielna i starałam się nie prosić o nic położne, ale zależało mi żeby nie były wredne

Odpowiedz
avatar soraja
1 7

@the: w domu jest zupełnie inaczej - po pierwsze, nie jesteś dzień-dwa po cesarce tylko co najmniej 4, więc jesteś dużo bardziej sprawna. Po drugie - nie musisz się użerać ze szpitalnymi meblami, w domu po prostu wstajesz z łóżka, w szpitalu wykonujesz wyższą akrobatykę, więc każde wstanie do dziecka to skomplikowany i bolesny proces. Po trzecie - w domu masz swobodę ruchów, a w szpitalu pełno rurek od drenu, cewnika, kroplówki itd. Ja osobiście miałam po porodzie problem z przebieraniem, bo dziecko łapało mnie za welfron (serio nie rozumiem, czemu nie mogą go wbić gdzieś normalnie tylko albo w łokieć - i wtedy trudno zgiąć rękę albo w dłoń - i wtedy trudno zrobić cokolwiek), w domu ten problem nie istniał. Jeśli wychodzą z założenia, że w niczym nie pomogą bo położnice w domu będą sobie musiały same radzić - to niech je wcześniej do tego domu wypiszą i wszyscy będą zadowoleni.

Odpowiedz
avatar Albertowy
0 2

@the: Uczyć zaradności owszem, ale żeby do rodzącej kobiety położna wyskakiwała z tekstem: "Co drzesz koparę? Myślisz, że Ty pierwsza rodzisz?" to trochę chamskie. Jak mi żona opowiadała co się działo na porodówce, to strasznie się cieszyłem, że po wycięciu wyrostka u mnie była "nieziemska" opieka.

Odpowiedz
avatar pinslip
33 39

No tak, bo przecież w całej Polsce, w każdym szpitalu panują identyczne warunki....

Odpowiedz
avatar Nulini
24 28

@bunia: Rodziłaś te dwoje dzieci w każdym możliwym szpitalu w Polsce, że masz gwarancję co do warunków panujących w każdym z nich?

Odpowiedz
avatar bunia
-3 13

@Nulini: Nie, ale wybrałam świadomi żeby potem nie płakać jaka ze mnie ofiara. Teraz też jestem w szpitalu z dzieckiem bo chore na zapalenie ppłuc. Nie pojechałam do najbliższego tylko do lepszego. Lepszego pod względem zaopatrzenia w sprzęt, to że wszystkie badania ma na miejscu robione i więcej ma specjalistów na miejscu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 24

@bonsai: "Poród trwa parę godzin od pierwszych objawów," No niestety nie zawsze. Zycze Ci, zebys zdarzyla do wymarzonego szpitala i zeby byly wolne miejsca. Nie kazdy ma tyle szczescia. Czasami czlowieka odsylaja od szpitala do szpitala, bo nie ma miejsc.

Odpowiedz
avatar Kitkowa
16 20

Jeśli mieszkasz w mieście gdzie jest kilka szpitali to możesz sobie wybierać, gorzej jeśli masz jeden szpital w mieście albo oddalony o kilkanaście km.

Odpowiedz
avatar lalai
0 4

@bunia: historia jest z przed 2 tyg.. wiadomo szpital szpitalowi nie równy..

Odpowiedz
avatar bunia
-1 5

@Kitkowa: mam u siebie szpital, ale pojechałam do szpitala w sąsiednim powiecie.

Odpowiedz
avatar Rehen
4 8

@bunia: Nie każdego stać żeby jeździć do szpitala w innym powiecie.

Odpowiedz
avatar lalai
9 17

@bonsai: i skąd masz pewność ze wybrałam pierwszy lepszy szpital? miałam 3 do wyboru, moim zdaniem wybrałam najlepszy, no niestety myliłam się. Też byłam taka mądra jak byłam w ciązy :)

Odpowiedz
avatar Zmora
-5 7

@lalai: Dalej jesteś "taka mądra", patrząc po komentarzach. Bo bonsai już w nie pierwszej ciąży jest i gwarantuję ci, że wie więcej o dzieciach niż ty. :P

Odpowiedz
avatar fi0lka
1 1

@bonsai: Trochę mi się śmiać chce. Ja rodziłam prawie 7 lat temu. Wybrałam jeden szpital i jak przyszło rodzić: zonk: nie ma miejsc. Drugi, który był zapasowy zupełnie inaczej wyglądał w dniu otwartym na porodówce i na zajęciach szkoły rodzenia niż w praktyce, zarówno jeśli chodzi o porodówkę - tu najmniej sympatyczna okazała się położna prowadząca szkołę rodzenia, żeby było zabawniej (czyli w teorii niby fajna babka, do rany przyłóż, ale praktycznie to ona różki wystawia), jak i o poporodowy - na tym oddziale była dosłownie jedna normalnie nastawiona położna. Ze smaczków to po porodzie leżałam z dziewczyną, która ze względu na chorobę serca i leki jakie przyjmowała nie mogła karmić - oczywiście ją do tego zmuszano mimo wielkiego, czerwonego napisu na karcie, że ona karmić nie może, dla odmiany ja bardzo chciałam, ale w szpitalu się to nie udało, ale pomoc laktacyjna wyglądała tak, że na moje pytanie o pomoc usłyszałam, że mam nie zawracać położnym pewnej części ciała, bo po cc i tak pokarmu nie ma (nawał i cieknące z piersi mleko narysowałam sobie sama). Ale ponoć trochę się zmieniło i jest przyjemniej na poporodowym, jednak szpitala im. Madurowicza nie polecam.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
9 19

Z drugiej strony - jeśli "zainteresowanie się opiniami" ma cokolwiek dawać, to pacjenci muszą takie opinie publikować. Co autorka niniejszym uczyniła.

Odpowiedz
avatar Zmora
12 14

Adresu nie podała, więc taka opinia nijak w wyborze nie pomoże.

Odpowiedz
avatar marisza
0 8

@bloodcarver: zainteresowanie się opiniami w internecie to jedno, popytanie wśród znajomych to drugie, a trzecie przejście się do szpitala. I tak, myślę, że to może coś dać.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-5 5

@Zmora: A skoro nie podała, to faktycznie gorzej. No ale jeśli dzięki niej kilka przyszłych matek sprawdzi szpitale w okolicy, to też jakiś plus.

Odpowiedz
avatar quinny
22 28

"Na dniach" mam rodzić. Zanim wybrałam szpital, w którym będę to robić (tak, każda rodząca ma wolny wybór!!!), przekopałam najróżniejsze fora, rozmawiałam z innymi mamami, słuchałam opinii, odwiedziłam kilka szpitali podczas organizowanych dni otwartych. Najbliżej mnie znajduje się szpital, który ma tak kiepską opinię, że świadomie wybrałam taki oddalony o 40km. I jestem spokojna. Wszystkim przyszłym mamom radzę to samo. Co do zostawienia dziecka, by skorzystać z toalety... Przecież na sali poporodowej nie leży się samej. Zawsze można poprosić mamę z łóżka obok, żeby przez te trzy minutki spojrzała na dziecko. Dziecko przez ten czas z głodu nie umrze, pupcia mu się nie odparzy od kupki. Trzeba umieć sobie radzić w życiu w każdej sytuacji. A posiadanie dziecka to nie sielanka, odpornym na różne zdarzenia trzeba być.

Odpowiedz
avatar bunia
6 12

@quinny: W pełni się zgadzam. Nie ma co narzekać tylko trzeba świadomie wybrać.

Odpowiedz
avatar ciara
0 6

W histori jest, ze byla sama w pokoju.

Odpowiedz
avatar Kitkowa
10 12

Ja po cc byłam sama w pokoju. Było mało kobiet na oddziale i każdą umieszczali w osobnym pokoju.

Odpowiedz
avatar the
8 16

@quinny: dziecko leży w specjalnym wózku, ja stawiałam wózek (taka "miseczka") obok otwartych drzwi i się myłam itp. maluch śpi, je, śpi, więc nawet jak się obudzi, zdążysz zareagować, a na pewno z tego nie wyskoczy.

Odpowiedz
avatar quinny
15 15

@ciara: A ja doczytałam, że obok autorki leżała dziewczyna po cc. Czyli ktoś oko na dziecko miał. Pierwsze dziecko urodziłam przez cesarskie i leżałam sama w pokoju. Samo wstanie z łóżka i dojście do toalety zajmowało sporo czasu i synowi przez cały pobyt w szpitalu nic się nie stało. W domu od początku przyzwyczajałam syna do samodzielnego leżenia w łóżeczku przez kilka minut, tak bym mogła bez problemu skorzystać z toalety, umyć głowę, czy otworzyć drzwi listonoszce. Wydaje mi się, że wszystko jest kwestią odpowiedniego nastawienia.

Odpowiedz
avatar the
4 14

@ciara: w szpitalu czy w domu? litości.. przecież to ciężarne czytają..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

@quinny: ""Na dniach" mam rodzić. Zanim wybrałam szpital, w którym będę to robić (tak, każda rodząca ma wolny wybór!!!), przekopałam najróżniejsze fora, rozmawiałam z innymi mamami, słuchałam opinii, odwiedziłam kilka szpitali podczas organizowanych dni otwartych. Najbliżej mnie znajduje się szpital, który ma tak kiepską opinię, że świadomie wybrałam taki oddalony o 40km. I jestem spokojna. Wszystkim przyszłym mamom radzę to samo." Wszystko fajnie, tylko co jesli w szpitalu, ktory wybralas nie bedzie wolnych miejsc (takie sytuacje sie zdarzaja) albo porod bedzie postepowal tak szybko, ze nie bedzie czasu jechac 40 km? Co jezeli bedzie zagrozenie zycia Twojego lub dziecka i kazda minuta bedzie wazna? Nie zawsze to rodzaca decyduje, w ktorym szpitalu rodzi, wiem to z wlasnego doswiadczenia. Oczywiscie nie chce Cie straszyc, ale nigdy nie mozesz miec pewnosci.

Odpowiedz
avatar elda24
6 10

@lalai: Miałaś cc, ze cie tak faszerowali? Bo szczerze po sn żadnej mojej koleżanki niczym nie faszerowano, jedynie oferowano nam przeciwbólowe jak ktoras byla nacinana, ale to byl nasz wybór, a nie obowiązek. Ja rozumiem, ze kazda rodzaca jest inna i kazda jest inaczej do tego dnia przygotowana, ale teraz sama nie pisz, ze dziewczyna zobaczy jak to jest, bo jak widzisz kazda z nas ma inne wspomnienia i inne wymagania.

Odpowiedz
avatar ciara
-2 6

w szpitalu? Jakiej litosci? Pisze o zostawieniu dziecka na 2 minuty i pojscie siku. ps. sama jestem ciezarna

Odpowiedz
avatar Zmora
5 5

@elda24: Ja z historii zrozumiałam, że miała właśnie cc.

Odpowiedz
avatar lalai
-1 3

@elda24: tak, CC. Jak odmówiłam przyjmowania przeciwbólowych to usłyszałam " nie chce pani brać przeciwbólowych, a pozniej będzie pani darła MORDE jak inne,że boli"

Odpowiedz
avatar the
-2 6

@ciara: Ty jesteś głupia, czy udajesz? w szpitalu czy w domu kradną dzieci??? po co pisać brednie, które czytają młode matki?

Odpowiedz
avatar ciara
-3 7

Ja rodzilam 3 lata temu i tez mam bardzo zle wspomnienia z sali poporodowej. Ale zdaje sobie z tego sprawe, ze to byl moj czysty pech. Po bezproblemowym naturalym porodzie, zostalam polozona na sali z dwudziestka kobiet po cesarce. Polozne lataly i pomagaly co chwile jakiejs kobiecie. Jedna wymiotowala co godzine, drugiej dziecko strasznie plakalo, trzecia nie mogla siegnac kubka z szafki! A mnie olewaly, bo przeciez moge chodzic.. Wkoncu dostalam goraczki, poprosilam o mleko modyfikowane. To uslyszalam, ze przeciez karmie piersia i mam nie wymyslac. Jak powiedzialam, ze dziecko mi nie chce jesc, to uslyszalam, ze kobiecie obok tez (a ona po cesarce!) wiec musi jej pomoc. Do mnie oczywiscie nie wrocila. Ehh Wkoncu przestalam czekac na ich pomoc. Sama sobie wzielam nowe przescieradlo z korytarza i zmienilam. Weszlam bez slowa do ich kanciapy i wzielam butelke mleka, i jadlam wlasny paracetamol :)

Odpowiedz
avatar Fanciocha
14 14

A przepraszam,w jakim miescie i szpitalu rodzilas?Mogla bys podac nazwe?Skoro pobyt,w szpitalu to dla Ciebie taka piekielnosc,to powiedz nam jak ma na imie szpital.Ja rodzilam w styczniu tego roku,i przed porodem zrobilam wywiad srodowiskowy,oraz sprawdzilam w necie opinie co do szpitali.Rodzilam w Warszawie na Inflanckiej,i moge polecic z czystym sumieniem ten szpital.Polozna ktora odbierala moj porod byla super,stanowcza ale wspaniala.Co do warunkow panujacych na poloznictwie,to moge sie delikatnie przyczepic,ale oceniam opieke na mocna 4.A znajoma rodzila na Solcu i nazwala to przezycie "mordorem".Wiec szpital,szpitalowi nie rowny.

Odpowiedz
avatar Sheillay
0 4

@Fanciocha: A tam, i pacjent pacjentowi też. Twoja koleżanka narzeka na Solec, a ja rodziłam tam niespełna półtora roku temu i byłam zachwycona. Co prawda oddział nie jest jakiś super nowoczesny, ale za to personel życzliwy, serdeczny i kompetentny. "Mordorem" nazwałabym szpital na Bielanach, w którym rodziłam 3lata temu, z resztą z opinii znajomych kobiet, też nie były zachwycone tym szpitalem.

Odpowiedz
avatar singri
0 4

Na temat Inflanckiej w Internecie krążą różne opinie, z których wywnioskowałam (ale jest to tylko moje zdanie), że póki jest dobrze, akcja postępuje to jest OK, a jak tylko zaczynają się komplikacje, jakieś opóźnienia, to personel głupieje... Serio, kobiety rodzące SN, mające w miarę lekki poród opiekę wspominają dobrze. A te po nagłych CC i próżniociągach nazywają szpital "fabryką" i twierdzą że wszyscy na nie krzyczeli. Co oczywiście może odpowiadać prawdzie. Sama świetnie wspominam mój szpital, nawet salowe były pomocne i bardzo zaangażowane w swoją pracę. Doradca laktacyjny na miejscu, przychodziła co dwa dni. Z serca polecam - na Madalińskiego, w Warszawie.

Odpowiedz
avatar zaziza
0 8

Ja bylam na ginekologii po operacji ciazy ektopowej i musze przyznac ze latali wokol mnie bardzo czesto, wszystkie pielegniarki byly bardzo pomocne i wspolczujace. Bylam w szoku ze mialam dobra opieke.

Odpowiedz
avatar the
15 23

złóż skargę z opisaniem uwag. niemniej dodam - z doświadczenia wiem, że położne mają taką wprawę, że nam, mamom, wydaje się, że majtają noworodkiem, a one naprawdę wiedzą, jak złapać bez krzywdy.

Odpowiedz
avatar Sheillay
5 7

@the: fakt, chociażby to, jak położna przy mnie kąpała moje drugie dziecko. ja mimo, że to już nie pierwszy raz miałam do czynienia z noworodkiem i tak ważyłam każdy ruch, a położna, że tak powiem, pod paszki i pod kran, 2 minuty i po sprawie. Kąpieli pierwszej córki nie widziałam, bo byłam nieprzytomna po CC, a w tamtym szpitalu myli tylko raz, w 1 dobie życia dziecka.

Odpowiedz
avatar kajcia
10 14

Gdzieś ty dziewczyno takiego szpitala szukała? Ja wylądowałam na cesarce w szpitalu w którym kompletnie nie planowałam rodzić. Uratowali mi i dziecku życie. Każdy miły. Położne i pielęgniarki zaglądały co chwilę pytać czy wszystko w porządku (także w nocy). Codziennie gruntowne sprzątanie pokoju. Pokój 2-os z łazienką (czystą i zadbaną). Gdy w 1 dobie po cc nie wszystko byłam w stanie sama przy dziecku zrobić to pielęgniarki mi pomagały. I rozmawiając z koleżankami które rodziły w innych miejscach wiem, że to nie ja miałam szczęście, ale w tej chwili to raczej standard. Nie potrzeba żadnego super zaplecza finansowego do porodu. Miałam zwykły poród na NFZ.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 6

Wszystko fajnie, tylko że jak moja żona rodziła to panowała grypa i był zakaz jakichkolwiek odwiedzin. A że miała nieplanowaną cesarkę i to jeszcze pierwsze dziecko - nie było jej łatwo. Położne też w ogóle nie pomocne i tylko spijające kawki - masakra.

Odpowiedz
avatar cheerfi
4 14

Rodziłam na początku maja i mam niestety wrażenie, jakbym czytała historię ze swojego pobytu w szpitalu. Miałam rodzić w innym, jednak poród zaczął się krwawieniem, więc wolałam być szybciej pod opieką lekarską. Sam poród przebiegł szybko, jednak o pewnych faktach opowiedział i przypomniał mi później partner. Zacznijmy od tego, że tyle się mówi o zbawiennym działaniu pozycji wertykalnych. Ja niestety miałam tzw. bóle krzyżowe, a więc ponoć bardziej bolesne, ale nikt mi nie pozwolił choć na chwilę zmienić pozycji, nikt nie zaproponował okładu czy gazu, by mi ulżyć. Zatykano mi nos podczas parcia, abym nie mogła nabrać powietrza. Na odmowę odcięcia przez tatusia pępowiny (faceci różnie reagują, mój pewnie bał się, że zrobi coś źle, jednak nikt nie ma prawa go zmuszać do tej czynności) uzyskał odpowiedź: "to na ch** Pan tu przyszedł?" Przecinki ponoć leciały co chwilę. Ja niestety tego nie pamiętam, za dużo wrażeń. Pani doktor podczas szycia chciała mnie zmusić do zaskarżenia w sądzie mojej położnej środowiskowej. Szycie było długie i bolesne...Ale i tak porodówki nie wspominam najgorzej z całego pobytu. Położnictwo. Tragedia. Po porodzie dziecko zaczęło mi płakać, więc co miałam zrobić, wstałam i bawiłam, starałam się karmić, jednak nie bardzo miałam czym. Po jakimś czasie przyszła położna, powiedziała: "O, Pani się już sama uruchomiła" i poszła. Oczywiście również nie było nikogo, kto by przypilnował dziecka, gdy ja brałam prysznic. Na szczęście w nocy przywieźli drugą matkę i już nawzajem sobie pilnowałyśmy maluchów. Rzadko ktokolwiek do nas zaglądał (na całym położnictwie było 6 kobiet włącznie z nami), obchody polegały na spytaniu, jak się czujemy, ewentualnie obejrzeniu krocza (kątem oka, w ciągu ułamka sekundy). Zostałam zezwana za banana i sok jabłkowy przyniesiony przez rodzinę, jednak nie było przeszkód, żebym zjadła szpitalny posiłek w postaci np. najtańszej konserwy czy parówy z uwaga! jednym listkiem sałaty i pięcioma kawałkami chleba ;) Po 3 dniach radocha, bo mamy wychodzić. Dzieciaki ubrane przez położną w kombinezony, na sali gorąco, na dworze też ciepło. Nagle ginekologowi przypomniało się, że chce nas obejrzeć. Czekałyśmy z pół godziny... To tylko mały skrót z całego pobytu. Jeśli któraś z Pań jest z Wlkp i zastanawia się, gdzie rodzić, niech omija Kalisz szerokim łukiem.

Odpowiedz
avatar gretelka
0 10

Rodziłam 5 lat temu, wrażenia podobne... Wtedy nie złożyłam skargi z obawy przed tym, że się mogą na mnie mścić podczas następnego pobytu (a nazwisko skarżącej na pewno by zostało zapamiętane), pobyt wspominam jako koszmar, upokorzenie, robienie mi łaski na każdym kroku. Innego szpitala niestety nie miałam do wyboru.

Odpowiedz
avatar evlyn
-3 3

Rodziłam 7 lat temu. Nikt mi nie pomagał, prosiłam położne o pomoc raz jak Mała miała kolkę, opieprzyły mnie za zawracanie im głowy. Nie odpyskowałam. Potem dostała kroplówkę tak nieumiejętnie, że zrobił się wylew podskórny. Też dostałam opieprz, za niedopilnowanie. Odpowiedziałam, że to ich obowiązek a nie mój POPRAWNIE zakładać kroplówki. Sama przebierałam i karmiłam Młodą. Razem za mną leżała POŁOŻNA pierworódka, 10 lat starsza ode mnie, której do pomocy przyjeżdżała mamusia. Nie była po cesarce. Na sali porodowej trafiła się dziewczyna, która do ważenia i mierzenia poszła razem z położną, bo bała się podmienienia dziecka, ja wykorzystałam czas ten na prysznic (ostatnie chwile dla siebie ;) ), potem dziecko zostawało samo w wózku (skonstruowanym tak, że z niego nie wypadnie; po co pilnować, kiedy śpi?).

Odpowiedz
avatar Nemezis2012
0 2

Do wszystkich mam, które się boją rodzić :) Ja miałam cc, w szpitalu w Lublinie, nie mogę powiedzieć złego słowa, zarówno podczas operacji jak i potem, położne miłe, pomocne, odpowiadające na każde pytanie. Pomagające w przystawianiu dziecka do piersi, sprawdzające czy wszystko ok, czy chcemy przeciwbólowe. Pytania o wymianę pościeli chyba codziennie dokładnie nie pamiętam, ale nie było z tym problemu.Noworodki codzienne kąpane, codziennie badane. Badania również pod kątem chorób/infekcji przebytych w ciąży. Jedyny minusem dla niektórych jest zakaz wchodzenia osób z zewnątrz, do osób odwiedzających trzeba przejść na koniec korytarzyka do specjalnego pokoju. Mi osobiście do specjalnie nie przeszkadzało, a wręcz odpowiadało, że nikt obcy nie kręci się po sali. Jeśli chodzi o wc/prysznic to w salach jest po 6 kobiet, więc nie było problemu by zerknąć na dziecko sąsiadki. Pobyt w szpitalu przedłużył się do ponad tygodnia, ale jeśli chodzi o opiekę i klimat to nie wspominam tego źle.

Odpowiedz
avatar Goszik
3 3

Strasznie mnie dołuje jak widze co sie na niektórych oddziałach dzieje... pielegniarki, które dyplom to wygrały chyba na loterii, bo ani umiejętności, ani żadnej ludzkiej życzliwości. Sama studiuję pielegniarstwo i po prostu nie mogę pojąć jak można mieć tak mało wyobraźni, żeby robić rzeczy opisane tutaj. Tragedia, nic tylko skargi pisać.

Odpowiedz
avatar matias_lok
2 4

ja pamiętam wizytę na oddziale położniczym, gdzie panie pielęgniarki wśród śpiących noworodków tupały w te i wewte drewnianymi chodakami po płytkach budząc co chwilę te maleńkie dzieci.

Odpowiedz
avatar yola1983
1 1

Jejku gdzie Ty rodziłaś???? Jakaś masakra! Mam dwójkę dzieci i muszę powiedzieć, że mój szpital państwowy bez znajomości i nie w moim rejonie zapewnił mi opiekę na najwyższym poziomie. Położne pomocne i uśmiechnięte, sale czyste. Jedzenie chyba jak w każdym suchy chleb i cieniutka wędlina (chyba to była wędlina nie jestem pewna).

Odpowiedz
avatar inmymind
0 0

A ja mam dobre słowo dla tych, które takie historie odstraszają - nie zawsze i nie wszędzie tak jest. Mi nawet położne brały płaczącego synka na jakiś czas, żebym trochę odpoczęła od niego - zanosiły do jednego z tych ciepłych, bezpiecznych pokoi i doglądały. Rodziłam w publicznym szpitalu i nic nikomu nie zapłaciłam za jakieś ekstra traktowanie, a na sali leżałam z dwiema innymi matkami. Dwa dni po mnie urodziła młoda dziewczyna i kiedy czekała na (najwidoczniej zajęte) pielęgniarki, żeby pierwszy raz przewinąć swoje dziecko to sama jej pokazałam i pomogłam. Może i od tego są piguły, ale często sami sobie robimy piekiełko, zamiast wzajemnie się wspierać. Jedyne, na co naprawdę mogę narzekać to wówczas łazienka wymagająca remontu (już jest po) czy te stare łóżka-kołyski, w których kręgosłup wygina się w pałąk plus, co już gdzieś pisałam, brak odpowiedniej diety dla matek karmiących (nieszczęsny w skutkach kalafior).

Odpowiedz
avatar D_O_R_O
3 3

Oczywiście, kochana:) Tyle że ja rodziłam 20 lat temu i myślałam o naiwności, że to się już wiele zmieniło. Ale widzę, że niestety... To było moje pierwsze dziecko, szpital na oględzinach jak byłam jeszcze w ciąży, był nam pokazywany od jak najlepszej strony, potem jak się okazało że mam cesarkę, to położyli mnie w jakimś innym skrzydle, które dziwnym trafem wyglądało jak szpitale psychiatryczne z horrorów. Nie dość, że leżałam sama na sali, to jeszcze nie do pomyślenia było, żeby dziecko leżało z tobą. Przywożono rozwrzeszczane dzieci w tzw "tramwajach", czyli połączonych nosidłach na kółkach. Żadnej pomocy od nikogo, żadnych poręcznych wanienek do kąpieli dziecka, tylko metalowy cerber ( inaczej tego nie nazwę ). Brak ręczników, papieru etc. Pościel nie zmieniana wcale. Wisienką na torcie okazał się dzień, kiedy zachciało mi się do toalety, a zbliżała się pora karmienia. A ponieważ basenu czy kaczki nie uświadczyłam w tym przybytku, musiałam dokuśtykać sama. Kiedy w końcu wróciłam zastałam moje dziecko leżące samo bez żadnej opieki na łóżku. Za drugim razem ( również cesarka ) zmieniłam szpital, na bardziej prorodzinny. Niestety tam również nie doświadczyłam zrozumienia chociażby do używania kapturków na sutki do karmienia ( miałam problemy z odciąganiem pokarmu ), musiałam je dosłownie chować i kamuflować się z nimi jakbym była w jakiś karnym obozie. A przysłowiową wiśnią na torcie było przetrzymanie podczas porodu 23 godziny - BO TRZEBA RODZIC NATURALNIE !!! Przepraszam, za przydługą opowieść i pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar pierdut
-3 5

było rodzic normalnie, a nie przygłupią cesarką

Odpowiedz
avatar lalai
2 2

@pierdut: gdyby mi nie zrobili cesarki to umarłabym ja i dziecko , bo sie okazało że mała źle główke ułożyła do porodu ;]

Odpowiedz
Udostępnij