Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historie sądowe... od drugiej strony. Z szeroko pojętym wymiarem sprawiedliwości związana jestem…

Historie sądowe... od drugiej strony.

Z szeroko pojętym wymiarem sprawiedliwości związana jestem od prawie 10 lat, czyli od początku studiów. W tym czasie przeszłam praktycznie przez wszystkie wydziały sądów, na różnych szczeblach kariery od sekretarki, przez aplikantkę, po orzecznika. Nie
jedną piekielność widziałam, czy to ze strony "petentów", czy pracowników oraz wszechobecnego "systemu".
Opowieściami mogłabym zapełnić książkę, dlatego w razie waszego pozytywnego odbioru chętnie będę zamieszczać je tematycznie, bez nazwisk i zbyt wielu szczegółów.

Na pierwszy ogień idą: POZWY O SZKODY MORALNE,
(cokolwiek miałoby to znaczyć).

Może się łudzę, ale dla mnie kwestia zadośćuczynienia wiąże się z istnieniem realnej szkody, zwykle tej związanej z ciężkimi przeżyciami i pewną psychiczną traumą. Dla odmiany odszkodowanie stanowi nieco inną kategorię roszczenia, obejmującą najczęściej wymierne koszty powstałych szkód takie jak rachunki lekarskie, specjalistyczny sprzęt medyczny itp. Nie brakuje jednak ludzi, którzy cynicznie usiłują wykorzystać aparat państwowy by zarobić, bazując na tym nieostrym określeniu. Osobiście drażni mnie nadużywanie przez ludzi zwracających się do sądu sformułowania "straty moralne", podczas gdy za tymi prawdziwymi roszczeniami stoją drastyczne skutki wypadków komunikacyjnych, błędów lekarskich, pomyłek wymiaru sprawiedliwości lub lata brutalnego znęcania się - ludzkie tragedie.

A oto pięć topowych wątpliwych spraw o szkody moralne, z którymi zetknęłam się w trakcie wykonywania mojej pracy.
Oceńcie sami stopień piekielności:

1. Pani zrobiła sobie tipsy za oszałamiającą kwotę 200 zł. Pamiętam do dzisiaj zdjęcie różowych, kilkucentymetrowych szponów z przyklejanymi perełkami, brokatem i kształtem srebrnego jednorożca. Pani się zachwycała, ale jej facet już nie. Szczęśliwa para rozstała się po dość intensywnej kłótni, której przebieg został przez panią odtworzony na potrzeby pozwu
w piśmie procesowym, gdzie pozwała właścicielkę salonu na kwotę 10.000 zł za cyt. "traumę spowodowaną rozpadem wieloletniego związku w wyniku niewłaściwie przeprowadzonej OPERACJI upiększania paznokci". Tak, Pani posłużyła się słowem OPERACJA.
Sprawa skończyła się, zanim się zaczęła - nie chciało się powódce uiścić opłaty od pozwu.

2. Podobna historia - zakup pierścionka zaręczynowego, który nie spodobał się wybrance. Niedoszła narzeczona powiedziała bardzo dobitnie "NIE" w nieco dramatycznych okolicznościach, wyrzucając pierścionek do rzeki. Wobec powyższego, odrzucony chłopak domagał się zadośćuczynienia od jubilera w kwocie równej wartości pierścionka. Podstawa - w zasadzie żadnej.
Pan wiedział, że chce zwrotu pieniędzy, ale nie bardzo wiedział jak ubrać to w słowa. Ostatecznie stwierdził, że jego cierpienie to wina ekspedientki, która mu poradziła zakup tego, a nie innego pierścionka. Tu, co ciekawe doszło do ugody pomiędzy stronami.

3. Cała seria - pozwy osób osadzonych w zakładach karnych. I to jakie, jak coś robić to z rozmachem - od 50.000 zł do nawet 1 mln złotych. Przyczyny są różnorakie (za mała powierzchnia na osadzonego, za słaba opieka zdrowotna, grzyb na ścianie, brak wegetariańskiego menu, zapach papierosów itp). Niektórzy chyba mylą pobyt w więzieniu z wakacjami. Piszą bo się nudzą, bo może uda się coś ugrać, bo może Trybunał w Strasburgu coś poradzi, bo kumplowi z celi obok coś kiedyś dali.
W rzeczywistości 90% takich pozwów jest odrzucana z przyczyn formalnych, znaczna część jest oddalana, a te zwycięskie obejmują znacznie mniejsze kwoty niż te żądane i oparte są często na nieco odrealnionym orzecznictwie sądownictwa europejskiego, gdzie każdy więzień powinien mieć swojego Xboxa w celi z widokiem na morze. Sorry, wyłazi ze mnie cynik, ale ilość tych pozwów jest zastraszająca i nic tak nie psuje humoru, jak osoba skazana za znęcanie się nad rodziną, narzekająca że jest źle traktowana.

4. Młody chłopak uzależniony od dopalaczy zatruł się kupionym w aptece preparatem na kaszel. Pewnie znacie te przypadki, gdy leki bez recepty mają wywołać odpowiedni stan odurzenia. On zażył w tym celu całe opakowanie. Po płukaniu żołądka, matka chłopaka pozwała aptekę o sprzedaż jej synkowi tego leku. Stratę wyceniła na bardzo konkretną kilkutysięczną kwotę, argumentując, że to cena nowego samochodu dla syna, który cyt. "powinien chyba coś z tego mieć".

5. Mój faworyt. Byłam przy sprawie karnej, cywilną znam tylko z opowieści. Jakieś 5 lat temu Pani zatrzymała się swoim samochodem osobowym na poboczu, by po chwili jej samochód został dosłownie zgnieciony przez masywną ciężarówkę, kierowaną przez Pana, który za kierownicą zasnął. Poszkodowana ledwo to przeżyła, prawie rok przechodziła rehabilitację, nie wsiadała już do samochodu. Słowem trauma na całe życie. Stawiała się jednak na sprawę karną, bez żadnej postawy roszczeniowej, cicha, spokojna, z gigantycznymi bliznami na twarzy. Nie domagała się surowego ukarania sprawcy.
Sprawa karna zakończyła się uznaniem jednoznacznej winy kierującego ciężarówką i karą obejmującą także zadośćuczynienie dla pokrzywdzonej.

Dwa lata później poszkodowana została pozwana przez kierowcę ciężarówki o kwotę prawie 100.000 zł za straty moralne. Pan bowiem uznał, że wypadek bardzo niekorzystnie wpłynął na jego życie - stracił pracę i prawo jazdy, zostawiła go żona, nie mówiąc już o stresującej sprawie karnej oraz niezbędnych wydatkach jakie poniósł w związku z tym zdarzeniem. Jak to sobie Pan wszystko podsumował wyszło mu więcej niż miał zapłacić pokrzywdzonej w ramach wyroku karnego. I koronny argument- "gdyby nie zatrzymała się na poboczu to bym na nią nie wpadł" i mój ulubiony cytat przekazany mi po rozprawie przez koleżankę, protokołującą rozprawę "ta Pani to chociaż sobie życie ułożyła, a ja tyle straciłem, że wolałbym być chyba na jej miejscu".

Jeśli chcecie, inną serię sądowych opowieści chętnie je opiszę.

sąd

by FioletowyKolnierzyk
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PiekielnaOla
48 58

Chcesz zostać krytykiem i historię traktujesz jak pierwszą swoją "ofiarę" ?

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
37 41

@Day_Becomes_Night: Coś kiedyś wspominałam na temat głupoty twoich komentarzy, jednak ty żadnych wniosków chyba wyciągać nie umiesz. A szkoda...

Odpowiedz
avatar KluchPimpek
48 48

@Day_Becomes_Night: "A jak stanę na torach i chwycę przewód pod napięciem, to pojadę jak tramwaj?"

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
22 24

@Day_Becomes_Night: Niestety, ale w twoim przypadku jednak chyba głupie pytania istnieją...

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
13 29

@Day_Becomes_Night: Ostry zespół niedopchnięcia czy psm? Zjedz snickersa bo strasznie gwiazdorzysz.

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
6 14

@Day_Becomes_Night: może zmień leki?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 2

@KluchPimpek: To pytanie mnie zabiło ;-) Muszę zapamiętać i przekazać dalej.

Odpowiedz
avatar ElPieso
8 8

@Day_Becomes_Night: "@Rammsteinowa: poczułam się dotknięta. Nie ma głupich pytań. Są tylko głupie odpowiedzi. " A ja będę chamski. Powinnaś się poczuć dotknięta. Konkretniej - coś cię powinno pieprznąć w ten pusty łeb...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@KluchPimpek: Kluch, pamiętam to cd-action sprzed jakichś 10 (?) lat. Niesamowite jak niektóre rzeczy w pamięc zapadaja :D

Odpowiedz
avatar KluchPimpek
0 0

@Caron: Tak, zgadza się :). Dlatego w cudzyslowie wziąłem, bo nie mój tekst.

Odpowiedz
avatar PiekielnaOla
27 31

Ja osobiście jestem "za" i z chęcią poczytam inne opowieści. Jednak pytanie co do ostatniej opowieści : Czy w końcu doszło do rozprawy pomiędzy PANEM a tą Panią ? Jeśli tak, to jak to się skończyło ?

Odpowiedz
avatar FioletowyKolnierzyk
24 24

@PiekielnaOla: Rozprawa się odbyła, stąd mam informacje o jej przebiegu. Ostatecznie Pan pozew wycofał i sprawa została umorzona, przyczyn wycofania pozwu nie znam - może wrócił mu rozum.

Odpowiedz
avatar Lelissa
19 21

TAK, jestem za i czekam na kolejne opowieści :)

Odpowiedz
avatar bonsai
43 47

Taaa... odnośnie spraw zakładanych przez więźniów - od 2 lat mój mąż jest pozywany przez matkę naszej Córki*, że "utrudnia jej widzenia z ukochanym dzieckiem". Jaśnie matka po raz ostatni widziała małą jak ta miała 2 miesiące... Później nie interesowała się nią przez lata, dopiero po wylądowaniu w więzieniu przypomniała sobie o urodzonych kiedyś dzieciach - podobno 4 łącznie ma, z 3 różnymi facetami [i wszystkie przez swoich ojców wychowywane]. Kobieta jet potwornie oburzona, że wszyscy ojcowie odmówili przyprowadzania dzieci do więzienia do praktycznie obcej dla dzieciaków kobiety. * Córę wychowuję z Lubym od lat i wbrew biologii uważam ją za swoje dziecko. Tamta kobieta ją tylko urodziła i nic więcej jej w życiu nie dała.

Odpowiedz
avatar bonsai
20 20

@Day_Becomes_Night: przez pół roku była na wolności - daje nam wtedy święty spokój, Córa jej w ogóle nie obchodzi... Ma ciekawsze rzeczy do roboty niż płacze w sądzie, nie pojawiła się nawet na rozprawach [to ona zakłada sprawy!]. Ona te sprawy zakłada czysto z nudów - przewiezienie na salę rozpraw to zawsze jakaś atrakcja w nudnej więziennej codzienności. I tylko dzieciaków mi żal... Nie wiem jak reszta, ale Córa strasznie przeżywa, że nie zna swojej biologicznej matki i wszelkie wymysły "matki" wiążą się dla niej zawsze z wieloma trudnymi emocjami... a nastolatki i bez tak trudnych spraw potrafią nieźle emocjami strzelać, więc nie ułatwia nam to czasami życia z Córą.

Odpowiedz
avatar Dark_Messiah
9 11

Day_Becomes_Night Nie tym razem nie głupi ;) wiec nie wiem za co minusy. A odpowiedź na pytanie, bonsai udzieliła i tak właśnie myślałem że tej kobiecie bardziej chodzi o rozrywkę w szarym nudnym życiu więziennym. W sumie to więźniów można by rozerwać, skoro nie ma dla nich pracy to niech przenoszą kamienie z jednej kupki na drugą. Co do opowieści jak dla mnie masakra i proszę więcej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2015 o 23:03

avatar bonsai
12 14

@Dark_Messiah: no właśnie też się zastanawiałam bardzo poważnie, ale pytanie od DBN nie jest dla mnie specjalnie głupie - też nas to martwiło na początku. I też jestem zdania, że więźniowie powinni pracować [i to nie koniecznie mam na myśli delikatną, biurową pracę], a nie siedzieć na tyłkach i normalnym ludziom życie uprzykrzać z nudów!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 16

@bonsai: powinni takim osobom od razu odbierać prawa rodzicielskie.

Odpowiedz
avatar bonsai
13 15

@Day_Becomes_Night: a kto powiedział, że "matka" nie ma praw odebranych? Ma, i to na wszystkie dzieci... ale mimo tego może starać się o widzenia z dzieckiem tudzież zakładać inne absurdalne sprawy [przy jednej 4 rozprawy zajęło ustalanie O CO JEJ CHODZI, bo z pozwu nijak nie dało się do tego dojść]. Nawet raz światków powołała na dowód jaką jest cudowną matką - uśmialiśmy się, bo na jakieś 20 osób może 3 nie były współwięźniami. Z owej 3 nawet 2 osoby znaliśmy, stwierdziły że chętnie przyjdą potwierdzić, że Córa "matki" nie zna.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 10

@bonsai: ulżyło mi. A nie można odpłacić jej pozwem za nękanie i straty moralne? Niby ma prawo do tego co robi,ale cierpi na tym dziecko

Odpowiedz
avatar bonsai
14 14

@Day_Becomes_Night: niby co to da? Idiotkę bawi, że ją na każdą rozprawę wożą [to, że skutą jej nie przeszkadza]... Mam jej jeszcze w ramach promocji atrakcji dostarczać? Można by się starać o jakieś odszkodowanie za straty moralne co prawda, ale babka siedzi za oszustwa finansowe - jeśli ma za to tak długi wyrok [pół roku przerwy podobno z powodów zdrowotnych miała] to musiała nieźle okradać ludzie = prędzej mi orzeł będzie z ręki jadł niż ona jakąkolwiek kasę zapłaci... O zakaz zbliżania też może moglibyśmy się postarać, ale wiąże się to z koniecznością rozpraw [= jej przyjemności], a jest nie potrzebne. Idiotka na wolności daje nam absolutny spokój i nie zbliża się sama z siebie.

Odpowiedz
avatar Zmora
4 10

@Dark_Messiah: "Nie tym razem nie głupi ;) wiec nie wiem za co minusy." Bo niektórzy minusują hurtowo. Jak ktoś napisze jeden "głupi" (czasem naprawdę głupi, czasem tylko niektórym się wydaje, że głupi) komentarz, to mu zminusują wszystkie komentarze pod tą historią, a czasem i pod następną. Nie rozumiem tej logiki, ale co tu poradzić? Bywa. O.o

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@Zmora: "Bo tak, dla zasady. Nauczyę Cię, żeby pisać to co chcę zobaczyć." Może to jest ta logika? Kara, za popełnieniu błędu w którymś momencie. Takie to dziwne jakieś. Wiem co mam na myśli, a nie potrafię tego napisać. Ale to tylko moje zdanie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2015 o 11:23

avatar Grejfrutowa
9 11

Uwielbiam opowieści sądowe, więc dajesz więcej :)

Odpowiedz
avatar gorzejtobie
10 18

Mam ogromną nadzieję,że zmyślasz. Taką wielką,bezbrzeżną,że tak jest.Plus oczywiście leci.

Odpowiedz
avatar sixton
4 12

@gorzejtobie: To chyba najwyższa pora się obudzić. Smutne jest to, że nawet jeśli zmyślone to przecież prawdopodobne.

Odpowiedz
avatar paski
9 9

Myślę, że gdyby to była Ameryka, to historii podobnych do nr 1 i 2 miałabyś na pęczki i nie robiłyby one na nikim wrażenia. No ale tu jest Polska.. :D Ode mnie plus i proszę o więcej :)

Odpowiedz
avatar ParanoicznyKomentator
17 19

Co do ostatniej - uzasadnienie takie, co "gdyby się uchylił, to bym go nie trafił, jego wina, ze nie zdążył".

Odpowiedz
avatar zendra
7 9

Dawaj więcej :)

Odpowiedz
avatar Veltoris
2 14

Zapewne dlatego Wysoki Sąd pyta przed rozprawą, czy na sali mogą pozostać stażyści. Czytając powyższe to jednak dobrze, że jednak pyta i że można ich zwyczajnie wywalić za drzwi. Co zdecydowanie polecam.

Odpowiedz
avatar ev_m
6 10

@Veltoris: Na jawnej rozprawie może pozostać każdy, nie tylko "stażyści".

Odpowiedz
avatar masterlata2015
6 38

Witam! Aż założyłem konto, aby skomentować tą historię:]. Zapewne będzie więcej historii od autorki, bo rok akademicki jeszcze się nie skończył:D. Nie twierdzę, że opisane historie są nieprawdziwe, nawet twierdzę, że zdarzyły się naprawdę, ale nie autorce. Takie historie opowiadane są na wykładach na każdym wydziale prawa, a te mini historie co autorka napisała, ich ilość, a szczególnie ta ostatnia, przypominają mi wydział prawa UG i pewnego profesora. Zapomniałaś jeszcze dodać o pijanym kierowcy co się awanturował i go skuli za mocno... Myślisz, że jak dasz wstęp kim jesteś i że dużo widziałaś to się ludzie nie połapią? Świat jest mały i prędzej czy później trafisz np. na kogoś kto studiował na tym samym wydziale. Btw zawsze mnie interesowało co rośnie takim ludziom gdy czytają komentarze innych co łyknęli ich historyjkę w necie. Nie wiem potrzeba akceptacji, poklask, dowartościowują się tym?

Odpowiedz
avatar masterlata2015
2 28

O i jeszcze jedno. Po przeczytaniu twojej innej historii, jestem na 99% pewny, że ściemniasz:D. http://piekielni.pl/40100 Proszę Cie o tej zamiance g na ch też słyszałem. Czekam z niecierpliwością na historię o samochodzie co właściciel zapomniał zaciągnąć ręcznego i o bohaterskim przechodniu;]Idź do parku i pokaż lepiej dzieciakom jakąś sztuczkę, zdobędziesz poklask, a i dzieci się ucieszą...

Odpowiedz
avatar basshunter
-3 7

@masterlata2015: ciekawi mnie za co dostał te minusy

Odpowiedz
avatar bonsai
21 33

@grruby80: wybacz, ale dla mnie osobiście ludzie siedzący w więzieniu, to ostatnie osoby którymi się przejmę... Za to, ponieważ zamknięcie 23h/dobę faktycznie może wywoływać agresję, polecam zagonić więźniów do roboty na jakieś 12 h/dobę - na 90% więźniów powinno pomóc. Nawet nie musi to być wybitnie ciężka robota [chociaż niektórym to i typowe kamieniołomy nie zaszkodzą], wystarczy monotonna... np. chcę zobaczyć kobietę, która po 12 godzinach obierania cebuli będzie miała siłę się awanturować.

Odpowiedz
avatar abcd1234
7 13

@grruby80: To nie zmienią prawo, 1 m2 im powinien wystarczyć.

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
19 21

@grruby80: Już pominę twoje błędy ortograficzne, ale siedzenie w więzieniu ma być KARĄ. Jeśli jeden z drugim dostanie wpie**ol kilka razy to może mu się odechce do tego więzienia wracać.

Odpowiedz
avatar Dark_Messiah
14 18

Ja też nie mam świadomości i nie zamierzam jej mieć, i jak dla mnie ten metraż dla więźnia może być jeszcze mniejszy. Więzienie jest karą dla przestępców a nie miejsce relaksu miedzy jedną a druga zbrodnią.

Odpowiedz
avatar janhalb
-5 21

@Rammsteinowa: Tak, siedzenie w więzieniu ma być karą - kara polega na ograniczeniu wolności, niemożności życia w społeczeństwie etc., a NIE na traktowaniu człowieka jak zwierzęcia. UWAGA: nie, nie bronię kryminalistów i zgadzam się, że 90% ich roszczeń to gruba przesada. Ale akurat kwestia za małej powierzchni czy śmierdzącego dymu z papierosów to naprawdę poważne problemy i prawo (PRAWO!) jasno definiuje, jak powinny być rozwiązywane. I jeszcze jedno: można się oburzać na sytuacje znane np, ze Skandynawii, kiedy więzienie jest w gruncie rzeczy wygodnym hotelem z telewizją, grami i tak dalej. "Nabroił, może zabił, a teraz sobie żyje w luksusach i pełnej wygodzie i jest traktowany po ludzku i z szacunkiem, lepiej, niż on potraktował innych". Tyle, że okazuje się, że to właśnie tam (zwłaszcza w Norwegii) jest NAJNIŻSZY NA ŚWIECIE wskaźnik recydywy. Czyli najrzadziej zdarza się, że człowiek wychodzący po odsiadce wraca na drogę przestępstwa. Więc gdyby podliczyć koszty społeczne, to okaże się, że "ludzkie" traktowanie więźniów nie tylko ma sens, ale też zwyczajnie się opłaca…

Odpowiedz
avatar sixton
9 13

@janhalb: Tyle że przy przepełnionych więzieniach nie ma dobrego rozwiązania. Nie tylko więźniowie cierpią z powodu braku kasy w państwie. Jest to populistyczne ale uważam, że akurat oni powinni być gdzieś z tyłu kolejki po "wyrównanie szans".

Odpowiedz
avatar jabuszko
6 12

@janhalb: Naprawdę myślisz, że decydujący wpływ na wskaźnik recydywy ma wielkość i wyposażenie celi?

Odpowiedz
avatar bonsai
13 17

@janhalb: Możesz mi tutaj pisać do woli, jak strasznie jest w więzieniach... A ja i tak będę uważała, że NAJPIERW trzeba zająć się takimi kwiatkami jak domy dziecka czy szpitale [kto przeżył miesiąc na czysto szpitalnej diecie ten mnie zrozumie]. Oburza mnie również fakt, że mając w szpitalu małe [6 lat] dziecko, 300 km od domu, musiałam płacić za możliwość przebywania z szpitalu razem z synem [jadąc nie miałam pewności, czy płacić nie będę za spanie na podłodze]. Dopóki normalni ludzie są traktowani w ten sposób [btw. popatrz jak dużo miejsca ma człowiek w szpitalu - też metraż za mały, a jakąś nikt się pacjentami nie przejmuje] to naprawdę nie obchodzą mnie więźniowie.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-1 17

To, co napisał janhalb to oczywista prawda. Tylko, że wy w swym zaślepieniu nienawiścią i chęcią odwetu nie raczycie tego zauważyć. Nie, nie mam zamiaru litować się nad więźniami. Ja tylko jestem świadom prostego faktu - prawie każdy więzień kiedyś z więzienia wyjdzie. Niewiem czy wolelibyście, żeby taki świeżo przywrócony społeczeństwu osobnik był po porządnej resocjalizacji, z nowymi pomysłami na praworządne funkcjonowanie, czy żeby jego pierwszą czynnością po opuszczeniu bram zakładu karnego było szukanie nowej ofiary. Resocjalizacja w Polsce jest fikcją. Mamy wysoki wskaźnik recydywy. Dla odmiany taka Norwegia ma ten wskaźnik najniższy na świecie. Może słusznie oburza was to, że w Norwegii więzienia przypominają standardem ośrodki wypoczynkowe, a Breivik narzeka na brak najnowszej konsoli do grania, ale ich system po prostu działa. A działa dlatego, że Norwedzy są społeczeństwem dojrzałym i wprowadzają rozwiązania kierując się dobrem wszystkich ludzi, nawet, o zgrozo!, więźniów po odbyciu kary.

Odpowiedz
avatar sixton
12 12

@Fomalhaut: "Zaślepieni nienawiścią i chęcią odwetu". Dobre to, panie Niesiołowski. Oczywiście że każdy kto raczy mieć wątpliwości co tego rozwiązania w naszym kraju jest zaślepionym nienawistnikiem. Po takim wstępie w zasadzie powinno się spuścić zasłonę milczenia na całą resztę wypowiedzi, bez względu jak bardzo byłaby merytoryczna. Choćbyś nie wiem jak się starał "oczywiste oczywistości" wcale nie są takie pewne. Jeden z drugim pisze o przykładzie Norwegii, podając ją za wzór. Tyle że co z tego wynika, szczególnie dla naszego systemu, w Polsce? Otóż właśnie jedno wielkie NIC. Taki system może być co najwyżej CELEM, ku któremu się dąży, ale nie zbliży w perspektywie pewnie kilkudziesięciu lat. Mniej więcej na tej samej zasadzie byle Norweg mógłby się zżymać, że z jego pensją, po przeliczeniu, w Polsce kupiłby X razy więcej dóbr niż swojej ojczyźnie, bo u nas taka taniocha, a tam drożyzna. Polski w Norwegię nie zmienisz, nasz kraj jest dużo biedniejszy, przez co i więziennictwo stoi na odpowiednio niższym poziomie. Temat jest dobry co najwyżej na jakieś studenckie rozmowy w toku - co by było gdyby w Polsce było jak w Norwegii.

Odpowiedz
avatar bonsai
7 9

@Fomalhaut: czytając co piszesz o Norwegii mam wrażenie, że bez luksusów socjalizacja jest niemożliwa... A kto z was słyszał o socjalizacji poprzez np. pracę z psami? Kiedyś temat obił mi się o uszy, z tego co pamiętam dawało to dobre rezultaty [również w Polsce]...

Odpowiedz
avatar ijabuba
6 8

@Vitas: Nikt nie trafia do więzienia " z przypadku ".. Cos musiało wywrzec ten efekt :) Spowodowanie wypadku tez powinno byc karane. Co do falszywego oskarzenia o gwalt.. ostatnio modne sa wyroki " w zawiasach " nawet za brutlny gwałt, więc nie wierze w więzienie za "fałszywy ". Więzienie to efekt konowy szeregu zdarzen, a zycie to nie film ..

Odpowiedz
avatar ijabuba
5 9

@janhalb: bardziej by sie opłacało wrócic do starych, sprawdzonych metod typu obcinanie dloni po kradziezy, pietnowanie czy galery !

Odpowiedz
avatar ijabuba
2 4

@Fomalhaut: @Fomalhaut: lepiej zmienic prawo by do wiezienia nie trafili, czy zeby z niego nie wychodzili ? :)

Odpowiedz
avatar bonsai
2 4

@Vitas: to ja poproszę o informację jaki jest przypuszczalny procent niewinnych w więzieniach [nie aresztach]... Jeśli powyżej 50% - w takim razie masz rację, powinno się walczyć o jak najlepsze warunki wg. zasady "liczy się większość"! Ja i tak nie zgadzam się na zapewnianie więźniom lepszych warunków niż w szpitalach [w wielu ok. 4m2 na osobę], domach dziecka czy innych tego typu miejsc. Nie oznacza to, że popieram w ciemno wszystko co się w więzieniach dzieje [np. izolatki uważam za ZŁO], ale nie przeginajmy też w drugą stronę domagając się dla więźniów luksusów!

Odpowiedz
avatar Vitas
-2 4

@bonsai: Widzisz, znam sytuacje od środka i to wszystko co można usłyszeć o jedzeniu, warunkach to można włożyć między bajki. Dla porównania dodam, że w szpitalu miałem kilka razy lepszej jakości jedzenie niż w więzieniu więc dziwią mnie porównania jakoby w więzieniu lepiej karmili. No i jak to kolega z celi powiedział: "Jak mamy przejść resocjalizacje tutaj jak cały czas służba więzienna robi nam na złość" Paczka z moimi ubraniami następnego dnia była już w magazynie a ja musiałem MIESIĄC prosić o wydanie jej. Miesiąc w jednych skarpetkach, majtkach, spodniach w lecie w celi dla palących. I ty mi mówisz, że więźniowie mają lepiej?

Odpowiedz
avatar bonsai
3 3

@Vitas: złośliwość strażników to dla mnie takie same zło jak izolatki. Trzymanie ludzi na siłę w jednych ubraniach też. Ale ja się do idiotycznych roszczeń przyczepiłam! Dla mnie więzień ma mieć gdzie spać [i nie gadać mi tu o metrażu!], co jeść, w co się ubrać i gdzie załatwić/umyć. No, jeszcze praca w ramach powrotu na łono społeczeństwa... i spotkania resocjalizacyjne by się przydały. Więcej - nie wymagać!

Odpowiedz
avatar basshunter
0 0

@Fomalhaut: Żeby ktoś mógł być zresocjalizowany, to pierw musi być kiedykolwiek wcześniej zsocjalizowany. A ja mam wrażenie, że większość RECYDYWISTÓW to ludzie, których ktoś próbował wielce resocjalizować, a oni po prostu nawet nigdy nie byli zsocjalizowani... To jest jeszcze inna sprawa. W przypadku ludzi, którzy po prostu "zbłądzili" z tego co widzę, zdecydowanie częściej nawet nasza kulejąca resocjalizacja działa.

Odpowiedz
avatar ParanoicznyKomentator
1 1

A jest to istotne, ponieważ? Jaka różnica, czy zatrzymała się po to, żeby pomalować paznokcie, poczuła się słabiej, czy zachciało jej się toalety? Mogła, to się zatrzymała.

Odpowiedz
avatar leevran
7 15

Nie obowiązuje tutaj polityka bezpieczeństwa? Też pracowałam w Sądzie i za takie ot sobie opisywanie spraw (charakterystycznych!!) obcym, a już nie mówię o portalach, można było nieźle beknąć. Nawet bez nazwisk.

Odpowiedz
avatar Fuu
15 15

@leevran: Jak dla mnie te historie to po prostu zbiór ciekawostek procesowych opowiadanych podczas wykładów. Sama podczas studiów słuszałam parę podobnych, jedna się nawet powtarza, a studia ładnych parę lat temu skończyłam ;-) + autorka zdaje się nie łapać różnicy pomiędzy szkodą, a krzywdą. Tym bardziej mam nadzieję, że to bajanie studentki, a nie faktycznego pracownika sądowego.

Odpowiedz
avatar krogulec
-1 7

Dla odmiany historia od strony powoda. Złożyłem pozew o wydanie rzeczy, wraz wnioskiem o zabezpieczenie przedmiotu pozwu, przez zakaz zbywania. Po 3 tygodniach przyszło do mnie wezwanie o opłatę (której nie mogłem wnieść przy składaniu wniosku), oczywiście sąd nie zakazał sprzedaży. Złożyłem skargę, zobaczymy co będzie dalej. Bo w czasie procesu pozwany powie, że przedmiotu już nie ma. Wtedy towar odkupie z drugiej ręki i pozwę Skarb Państwa w postaci Prezesa Sądu Rejonowego o różnicę w cenie. A koszty poniosą podatnicy.

Odpowiedz
avatar imhotep
8 8

Historie i sprawy tutaj opisane rzeczywiście piekielne, ALE nie rozumiem podejścia "Na pierwszy ogień idą: POZWY O SZKODY MORALNE, (cokolwiek miałoby to znaczyć)" - chyba że to odnosi się tylko do opisanych spraw, a nie wszystkich o straty moralne. Bardzo mnie irytuje to, że nie można w łatwo i licząc na skuteczność wniosku pozwać dużych korporacji za to, że "robią co chcą" np. dostawca internetu ma awarię 10 razy dziennie po 15 minut i tak codziennie. Po miesiącu najwyżej odda kasę za te trzy dni, kiedy łącznie nie było internetu i tyle. Albo nie działają usługi telefoniczne w telefonii komórkowej i trzeba 5 razy jechać do salonu. Z kosztów to za bilety autobusowe może ci oddadzą, ale racze nikła szansa na to, że dostaniesz jakieś zadośćuczynienie za zmarnowanie swojego czasu 4 razy na dojazd, wizytę i powrót zamiast bawić się z dzieckiem, relaksować po pracy, czy po prostu siedzieć i nie robić nic.

Odpowiedz
avatar FioletowyKolnierzyk
1 5

@imhotep: Chodziło mi o TEMAT, zamierzam kilka takich opisać i musiałam sprawy skonsolidować pod jakimś wspólnym tematem. Sformułowanie "szkody moralne" nie funkcjonuje w języku prawniczym, to zapożyczenie z praktyki amerykańskiej, gdzie wszystkie konflikty małe czy duże kwalifikują pod tą podstawę.

Odpowiedz
avatar FioletowyKolnierzyk
4 10

Bardzo bym chciała żeby te historie można było włożyć między bajki. Na studia też bym chętnie wróciła, bo trochę mi tych lat brakuje, a tak szara rzeczywistość codziennej pracy odbiera wiarę w ludzi. Sprawy opisałam na tyle ogólnikowo, że poważnie wątpię w możliwość identyfikacji. Co do historii nr 5 faktycznie przeszła ona już do historii sądowej, bo roszczenia sprawcy szkody, w dodatku w takich okolicznościach wobec pokrzywdzonej nie zdarzają się często.

Odpowiedz
avatar Fergi
1 7

Opisuj, opisuj ,bardzo to ciekawe .Pani od tipsów rozwaliła mnie kompletnie a reszta "towarzystwa" wbiła w kanapę .Swoją drogą że dla takich ludzi nie ma jakiejś księgi rekordów albo czegoś w rodzaju nagród Darwina.

Odpowiedz
avatar mrija
0 20

Jako urzędnik sądowy z wykształceniem prawniczym jestem tą historią zażenowana, zniesmaczona, i przede wszystkim bardzo zasmucona. Żałuję, ale nie umiem znaleźć w tej historii żadnej nieścisłości i muszę uwierzyć, że to prawda. Że sędzia orzekający po godzinach, pod dziecinnym nickiem, na popularnym portalu internetowym wylewa na swoje strony jad i frustrację... Czy pani sędzia słyszała może takie dziwaczne, starodawne pojęcie "zawód zaufania publicznego"? Czy pani sędzia zdaje sobie sprawę, że strony przedstawiają sądowi swoje problemy licząc na ich rozwiązanie, a nie publiczne wyśmiewanie? Owszem, zdarzają się strony piekielne, które chętnie by się gołymi rękami dusiło, też parę (naście) takich znam - ale to nie jest powód, żeby je publicznie, pardon my french, obsmarowywać. Bo jaką mamy gwarancję, że za chwilę, dla taniego, anonimowego poklasku nie zacznie pani sędzia opisywać nam tu każdej sprawy? Jest pani sędzia poważnym argumentem za wprowadzeniem testów psychologicznych na przydatność do tego zawodu. Pozostaje mi tylko życzyć pani sądowi aby ten całkowity brak empatii i honoru zawodowego szybko wyszedł na jaw i uwolnił ich od pani osoby.

Odpowiedz
avatar FioletowyKolnierzyk
8 14

Uprzejmie ośmielę się z przedmówcą nie zgodzić. Sprawy poruszane w powyższym poście są już prawomocnie zakończone i co najważniejsze były jawne. Moja krytyka odnosi się do pewnych ludzkich postaw i jawnie cynicznego wykorzystywania instytucji państwowych. Nie widzę też podstaw by odseparowywać chociażby czytelników tego serwisu od wiedzy, że ludzie potrafią być cyniczni i zwyczajnie chytrzy, tylko z tego względu, że swój charakter pokazali akurat w sądzie. W sądzie też zdarzają się piekielni, nawet częściej niż gdzie indziej i tworzenie cenzury w oparciu o wzniosłe hasła zawodu zaufania publicznego powoduje dalsze pogłębianie przepaści pomiędzy sądownictwem, a społeczeństwem.

Odpowiedz
avatar katem
2 6

@mrija: Zaprezentowane przez Panią przesadne trzymanie się powagi stanowiska świadczy o wąskich horyzontach myślowych (tzw. klapkach na oczach) i braku dystansu zarówno do siebie jak i sprawowanej funkcji. Przedstawione tu historie o chciwych i chytrych ludzikach nie mają nic wspólnego w "zaufaniem publicznym", bo nie sposób w nich zidentyfikować konkretną osobę, a osoba niemożliwa do zidentyfikowania nie jest osobą a przypadkiem i jako taki zostaje tutaj przedstawiona - we właściwym miejscu, bo przecież to miejsce piętnujące karygodne zachowania.

Odpowiedz
avatar mrija
0 2

@FioletowyKolnierzyk: Przeczytałam na chłodno swój wpis i chyba faktycznie za bardzo oplułam się jadem a za mało argumentów podałam. Przepraszam. Oczywiście, sprawy jawne i prawomocnie zakończone mogą być swobodnie nagłaśniane. Jednakże fakt, że nagłaśnia je sędzia którego chciałby się widzieć jako autorytet moralny - nie jest smaczny. Gdybyś napisała po prostu że jesteś pracownikiem wymiaru sprawiedliwości łatwiej byłoby się skupić na historii a nie na tym, kto ją przedstawia. Druga rzecz - nagłaśnianie na Piekielnych. Zbyt dużo osób traktuje ten serwis jako miejsce do zdobycia taniego poklasku i podreperowania swego ego aby traktować go jako dobre miejsce do jakiejkolwiek dyskusji, a już zwłaszcza na temat tak istotny, jak nasz wymiar sprawiedliwości i jego deprecjonowanie przez takich ludzi jak opisani. Jeśli chcesz jakoś uładzić się ze swoim stosunkiem do zawodu a jednocześnie porozmawiać o nim swobodnie i spokojnie całkiem serio proponowałabym założenie bloga. Tobie dałoby to chociażby więcej kontroli nad treścią i jej odbiorem... a ja bym chętnie czytała;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 9

U mie na fsi to, proces był o grusze, bo rosła na miedzy i jak jabłka spadały na moje pole to do kogo one należały?

Odpowiedz
avatar veravang
0 0

Chętnie poczytam kolejne historie sądowe :)

Odpowiedz
avatar Shima
0 4

Dlaczego ludzie w więzieniach mają takie same prawa jak ci niewinni? Według nich w ogóle zabronione powinno być wsadzanie ich do więzienia, to nieludzkie! Powinni hasać sobie na wolności. No jasne. :/

Odpowiedz
avatar ogorek
2 2

Ad. 3. Pracuję w tej samej branży, chociaż w innym kołnierzyku. Co do pozwów panów z zakładów karnych, miałam kiedyś sprawę o zadośćuczynienie/odszkodowanie przeciwko zk za to, że pan zdarł sobie podeszwę trampka (marki trampek) na asfalcie więziennego spacerniaka. Od siebie bym dodała serię ludzi, którzy chcą pozywać hipermarkety, bo ich tablet za 100 zł przestał działać. A pozwy szły na pięciocyfrowe kwoty... Cóż, klient nasz pan.

Odpowiedz
avatar havaria
0 0

@ogorek: Ja tez robię w innym kołnierzyku, no ale powiedz szczerze, czy coś Ci tu nie smierdzi? Z entuzjazmem podeszłam na początku do tych historii, myslę sobie, moja branża to się pośmieję. Ale z każdą historią nabieram podejrzeń, że to jakieś ścmiemy.

Odpowiedz
avatar luckystrike
2 2

Oczywiście, że pani to kłamczuszka (albo - studentka, słuchająca opowieści wykładowców) Pani pisze, że przygodę z prawem zaczęła 10 lat temu, czyli od początku studiów. Wobec tego - 2005 rok, pani ma wówczas 19 lat. Studia kończy w terminie, czyli w 2010 roku. Ale chyba pani nie wiedziała, że aby rozpocząć aplikację sądową, najpierw trzeba ukończyć ogólną. (rok ogólnej + trzy lata sądowej) - co już nam daje 4 lata (ukończenie w ~ 2014 roku, na pewno aplikacje rozpoczynają się od stycznia, nie jestem pewna kiedy mogła je ukończyć, gdy w grę wchodzi łączenie aplikacji.) Niemniej, pani na tym portalu opisywała w 2012 roku i pisała, że "gdy była młoda i była aplikantką sądową.... ;)

Odpowiedz
avatar havaria
0 0

ORZECZNICY to są w Zusie, a nie w sądzie. Ten sąd to w ogóle jest prawda? Bo zaczynam wątpić.

Odpowiedz
Udostępnij